Glory glory Man United

W wielu innych klubach Gareth Southgate straciłby pracę kilka czy nawet kilkanaście miesięcy temu. Prezes Middlesbrough Steve Gibson jest jednak może ostatnim w Premier League (po tym, jak złamał się John Williams, zwalniając Paula Ince’a z Blackburn) przykładem cierpliwości i wiary w podwładnych. Sam Southgate zaś – może ostatnim przykładem (po tym jak obok Ince’a z posadą pożegnał się też Tony Adams w Portsmouth) młodego menedżera, który pod okiem przychylnego przełożonego zbiera doświadczenia, mające procentować nie w perspektywie tygodni, ale miesięcy czy nawet lat.

Inna sprawa, że to rzeczywiście wymagało wyjątkowej cierpliwości: do pojedynku z Liverpoolem Middlesbrough przystępowało po piętnastu ligowych meczach bez zwycięstwa i z ostatnim golem strzelonym 10 grudnia. Poziom wiary w siebie: bliski zeru, spekulacje na temat przyszłości menedżera: powszechne i wzmacniane jeszcze spekulacjami na temat eksodusu co lepszych piłkarzy w przypadku spadku z ekstraklasy. Zestawmy to z Liverpoolem, gdzie poziom wiary w siebie, wysoki niejako z definicji (jak grasz na Anfield Road, nie wypadłeś sroce spod ogona), musiał jeszcze wzrosnąć po wyjazdowym zwycięstwie nad Realem, a spekulacje na temat przyszłości menedżera wreszcie przycichły. Myślałby kto, że to się może skończyć zwycięstwem Middlesbrough?

No, może myślał tak Jerzy Dudek, który życząc Liverpoolowi mistrzostwa Anglii, życzył mu zarazem odpadnięcia z Ligi Mistrzów, bo Liga Mistrzów to przecież konieczność grania jeszcze jednego meczu w środku tygodnia. Po występach pucharowych sprzed kilku dni, kłopoty w weekend miały zarówno Liverpool, jak Chelsea (zwycięstwo zapewnione dopiero w ostatniej minucie) i Arsenal (właściwie: „boring, boring Arsenal” – który to już raz ta drużyna remisuje bezbramkowo ligowy mecz?), a także Manchester City (porażka z West Hamem) i Aston Villa (sensacyjnie stracone dwie bramki w ostatnich minutach meczu ze Stoke). Czy można na tej podstawie sformułować tezę o jakimś pucharowym wirusie?

Nawet jeżeli można, to z całą pewnością obala ją Manchester United. Czerwone Diabły zrobiły właśnie drugi krok w drodze po pięć trofeów w tym sezonie – do zwycięstwa w Klubowym Pucharze Świata dołożyły triumf w Pucharze Ligi. I choć Alex Ferguson tonuje nastroje („Wystarczy, że piłka przypadkowo odbije się od czyjegoś tyłka i za tydzień odpadamy z Pucharu Anglii…”), MU ma to, czego brakuje wszystkim najgroźniejszym rywalom: zespół, którego losy nie zależą od dyspozycji i zdrowia dwóch-trzech pojedynczych piłkarzy.

Zastanówmy się choćby nad kwestią, kto właściwie kreuje grę w tej drużynie (odpowiedź banalna w przypadku Liverpoolu czy Chelsea). Jednego dnia będzie to przecież Carrick, innego Scholes albo Giggs, jeszcze innego Ronaldo czy Rooney, za każdym razem wspierani przez naszych „cichych bohaterów”, którymi zostają jeśli nie O’Shea czy Park, to Gibson, Evans czy Fletcher. A jeśli dodać do tego zdolną młodzież, która – jak pokazał Evans we środę i jak pokazali Gibson, Evans i Welbeck dziś – nie pęka w meczach o wielką stawkę; jeśli zważyć klasę napastników i obrońców, i jeśli wziąć pod uwagę prosty fakt, że wszyscy oni potrafią strzelać karne… Nie, nawet wieści dochodzące z Madrytu, gdzie Barcelona po niewiarygodnym meczu z Atletico straciła kolejne punkty, nie osłabiają mojej pewności w sprawie tytułu dla United.

O ich meczu z Tottenhamem mógłbym pisać długo i całkowicie subiektywnie. A ponieważ mam poczucie, że akurat kibicowi przegranych nie do końca wypada, powiem tylko, że właśnie została przesądzona przyszłość Tomasza Kuszczaka. Ben Foster grał dziś bardzo dobrze – pewnie zarówno na linii (obronił groźne strzały Lennona i Benta), jak na przedpolu, a w końcu został bohaterem broniąc rzut karny O’Hary. I nic to, że zanim rozpoczęła się seria jedenastek, trener bramkarzy MU pokazywał mu na ipodzie, jak wykonują je poszczególni piłkarze Tottenhamu. Podaję tę informację mimochodem, żeby pokazać, jak wygląda przygotowanie wielkiej drużyny do wielkiego meczu. Istotniejsze wydaje mi się to, co działo się w głowie Fostera zanim doszło do strzelania karnych. Oglądający spotkanie z trybun Fabio Capello mógł wreszcie zyskać poczucie, że nie jest skazany wyłącznie na Davida Jamesa.

Zacząłem od meczu Liverpoolu i powinienem nim zakończyć. Po ostatnim gwizdku Rafa Benitez otwarcie przyznał, że teraz może liczyć jedynie na potknięcie Manchesteru United. Kłopot w tym, że nie wyglądał na człowieka, który wierzy w to, co mówi.

18 komentarzy do “Glory glory Man United

  1. ~Bartek S.

    Jest fenomenem Fergusona to uodpornienie na wirusa pucharowego. Kiedy ManU jechał na mistrzostwa świata, Rafał Stec pisał o tym, że czerwone diabły zapłacą za ten wyjazd w lidze i LM. Tymczasem okazuje się, że SAF ma niezwykle szeroką kadrę, którą znakomicie zbalansował. Warto pamiętać, że wczoraj od początku meczu grało zaledwie trzech piłkarzy podstawowej jedenastki (Rio, Evra, Ronaldo). Reszta to jednak skład rezerwowy. Dziwi mnie tylko, że SAF nie dał zagrać Rooneyowi, który to niby po kontuzji potrzebuje gry, a po raz kolejny wystawił CR7. W ostatnim czasem okazuje się, że nie mają racji ci, którzy twierdzą, że CR7 to jedynie zmanierowana gwiazdeczka, która ma kilka zwodów i brak charakteru – to właśnie on gra najczęściej, zarówno w lidze, jak i w pucharach, to na nim spoczywa ciężar w zaskakująco wielu meczach. I trzeba go szanować za to, że potrafi go na siebie przyjąć. Porażka Liverpoolu cieszy mnie jako fana ManU, ale też kogoś, komu żal już było Boro. Dobrze, że wreszcie wygrali. Wiem, że o angielskiej piłce tutaj piszemy, ale ja chciałem o Interze. Wczoraj Roma pokazała, że ta drużyna naprawdę jest do ogrania i to prostymi środkami. W rewanżu z Manchesterem Evra musi zrobić to, co wczoraj J.A. Riise (także piłkarz trochę angielski 🙂 ) – wbiegać bezkarnie skrzydłem w pole karne. Norweg wczoraj ośmieszył kilka razy obrońców, a raz także bramkarza. I gdyby nie karny z kapelusza, a dokładniej – gdyby nie cwaniactwo i nieuczciwość Balotelliego – Roma wygrałaby szlagier Calcio.

    Odpowiedz
  2. ~Mike

    Podczas meczu kilka razy wyrwało mi się zdanie: „Kuszczak pakuj się. W Manchesterze już nie zagrasz.” Foster był wczoraj rewelcyjny. Porównywanie go z Kuszczakiem w meczu z Blackburn w tym momencie nie ma sensu.Martwi mnie tylko jedno – 120 minut morderczej walki w tym momencie sezonu. Nie wiem, czy konsekwencje nie będą katastrofalne. Chociaż pod koniec meczu to Tottenham leżał na murawie ze skurczami.

    Odpowiedz
  3. ~kurek79

    Już od dobrych kilku sezonów unikam recenzowania pracy Sir Alexa Fergusona. Wszystkim nam się wydaje że jesteśmy wielkimi znawcami futbolu, że przecież wiemy lepiej od Niego kto w danym meczu zagrać powinien a kto nie, że gra w KMŚ będzie drogo kosztowała (wiemy już kto to powiedział). Tymczasem dzisiaj czapki z głów dla tego trenera, wszyscy! Myślę że dopiero po odejści z funkcji Sir Alexa wszyscy zrozumieją jaką był postacią dla MU, dla Anglii, dla Europy. Ja pracy Fergusona od kilku sezonów nie recenzuję bo ufam Mu bezgranicznie, bo wiem że zna ten zespół lepiej niż każdy kibic siedzący od wielu sezonów na Stratford End, najważniejszy dla Niego jest zawsze Manchester United. Myślę że każdy kibic tej drużyny powinien już się martwić co będzie po Jego odejściu, ale to nie temat na dzisiaj. Dzisiaj cieszmy się że jest, że ciągle jest głodny zwycięstw ( to chyba najbardziej niewiarygodne ) i potrafi tym zarazić piłkarzy ( mówił o tym Giggs ). Kończąc chcę pogratulować tego meczu również Kogutom, że nie ułatwili Diabłom tego zadania a kto wie czy nawet nie byli lepsi ale przecież „futbol jest okrutny”. Tak więc Glory, Glory Man United, Glory Glory Sir Alex Ferguson:)

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Też byłem dumny z Tottenhamu. Nie zgadzam się, że w MU było trzech piłkarzy pierwszej jedenastki. Po pierwsze, w tej drużynie nie ma czegoś takiego, po drugie juniorów zmienili w trakcie meczu Giggs, Vidić i Anderson. Scholes czy Tevez to przecież piłkarze wybitni…Więc byłem z Tottenhamu dumny, bo grali jak równy z równym, a nawet mieli lepsze sytuacje (Lennon i Bent). King, który nie trenuje, bo ma kontuzję kolana (jest w stanie tylko grać mecze, a potem się leczyć) Teveza unieszkodliwił. Jenas i Zokora mieli mnóstwo kapitalnych wślizgów, Modrić rozgrywał i też walczył o każdą piłkę… Karne to loteria, nie wstyd tak przegrać. I szkoda O’Hary, który płakał przed rokiem, bo Ramos go nie wystawił w finale i płakał teraz, bo nie strzlił karnego. On zostawia na boisku serce i duszę, szkoda, że to jemu się nie powiodło.

      Odpowiedz
      1. ~mewstg.blox.pl

        Niestety trafiło na O`Harę, ale jego wejście na boisko było błędem. Grał bojaźliwie, wszystkie piłki do tyłu, kilka razy stracił piłkę. Gdy zobaczyliśmy go podchodzącego do jedenastki już wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie. A argumenty o drugim składzie odkładam od razu do kosza. NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO!

        Odpowiedz
        1. ~lager

          http://www.101greatgoals.com/videodisplay/2161523/ denerwuja mnie czasem angielscy komentatorzy, ktorzy nie potrafia przyznac ze karny sie nalezal. Ja rozumiem ze sedzia mogl sie pomylic, bo wiadomo ze Ronaldo to nurek, ale na tych powtorkach widac jak na dloni, ze wslizg byl nieczysty, a komentatorzy i tak beda wybielac sedziego i Kinga. Co nie zmienia faktu, ze nie chcialbym aby to widowisko zakonczylo sie 1-0 po karnym.

          Odpowiedz
          1. ~mewstg.blox.pl

            moim zdaniem karnego nie było, zanim King go dotknął to Ronaldo już leżał. A co powiesz o wcześniejszym faulu O`Shea? Moim zdaniem czerwona kartka. Ponieważ kartki nie było, nie mogło być karnego za „faul” na Ronaldo.

          2. ~kkogut

            O’Shea powinien wylecieć, bez dwóch zdań. Co do Ronaldo i Kinga: zadziałała reputacja obu tych piłkarzy, z których jeden jest wielkim wymuszaczem, a drugi nigdy nie fauluje. Nie wiem, czy przez wszystkie lata kariery miał 10 kartek…

      2. ~piotrek

        Karne to nie loteria. Zawodników tez trzeba wybrac, wiedziec, który z nich ogolnie swietnie wykonuje jedenastki i jaka jest jego dyspozycja tego dnia. W finale ligi mistrzów SAF wpuscil Andersona na minute przed koncem, zeby wykonal mu jedenastke. Tacy pilkarze jak Tevez, Giggs nigdy nie pekaja w takich chwilach. Ronaldo na pewno sie podbuduje tym karnym (znowu final LM). Jak o’Hara podchodzil, tez bylo widac ze nie strzeli, Bentley w ogole nie wszedl w mecz i tez byl niepewny.No i pomnik dla Fergusona, mozna tyle dobrych rzeczy pisac teraz o nim i o klubie, ze az nie wiem jak zaczac. Nie wiem nawet, czy to ma sens, to tak jakby ustawicznie powtarzac, ze niebo jest niebieskie 🙂

        Odpowiedz
        1. ~lager

          Zgadzam sie, ze O’shea powinien wyleciec, ale w futbolu nie ma miejsca na sprawiedliwosc wyrownawcza, sedzia nie moze blednych decyzji naprawiac blednymi. Jednak jak juz napisalem nie mam pretensji do sedziego tylko do komentatorow (sedzia nie ma 4 powtorek tej sytuacji) Karny moim zdaniem sie nie nalezal, ale zolta karta rowniez – wyraznie widac, ze King stanal mu na nodze. Ale jak napisal kkogut Ronaldo sumiennie zapracowal na takie traktowanie swoim nurkowaniem i ma reputaje jaka ma. Kolejny raz na przestrzeni kilku lat Manchester jest lepszy w karnych od przeciwnika, kiedys SAF mowil, ze nie lubi karnych, bo jego zaspol przewaznie w nich przegrywal. Moze teraz zmieni zdanie (wygrali po nich LM z Chelsea, Community Shield z Portsmouth w tym sezonie i z Chelsea rok temu, teraz CC – widac ze mentalnie przygotowani sa swietnie)Aha, dlaczego nie gral Robbie Keane? Zlapal jakas kontuzje? I jeszcze jedno pytanie. Do europejskich pucharow awansuje Tottenham, zakladajac ze United zapewnia sobie miejsce w LM? Czy bedzie to pierwszy z zespolow nie kwalifikujacych sie w „tradycyjny sposob”?

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Harry Redknapp mówił po meczu, że nie wierzy, by jego zawodnicy mogli wygrać ten mecz w karnych. To, jak sądzę, nie tyle kwestia odporności psychicznej, treningu itd., co czegoś trudniejszego do uchwycenia, ale przecież istniejącego: mentalności zwycięzcy. Kiedy grasz w takiej drużynie jak MU, i dla takiego menedżera, musisz ją mieć, musisz być pewny swoich umiejętności. Owszem: Ronaldo czasem potrafi spudłować, ale przecież nigdy nie sprawi to, że następnym razem zadrżą mu nogi.Keane nie grał, bo występował już w rozgrywkach Pucharu Ligi w barwach Liverpoolu (jakieś cztery minuty, o ile pamiętam, ale wystarczyło). Natomiast kwestię relacji Pucharu UEFA-Puchar Ligi już tłumaczyłem pod poprzednim wpisem: żeby grać w Pucharze UEFA, trzeba Puchar Ligi wygrać. Jeśli zwycięzca ma już zapewnione miejsce w europejskich rozgrywkach, jego miejsce przejmuje kolejna drużyna z ligowej tabeli, szósta albo siódma. Zasada nie dotyczy Pucharu Anglii.

          2. ~Witz

            Zabawne, że pisze Pan o „mentalności zwycięzcy”, po czym napomyka o Liverpoolu. Tak się bowiem składa, że jest to ulubione wyrażenie Rafy Beniteza. Dla kibiców klubu, który w sezonie ligowym remisuje co najmniej dziesięć razy, wysłuchiwanie ukochanego menago, który mówi, że tacy zawodnicy jak Babel, Lucas, Dossena czy Kuyt mają mentalność zwycięzcy jest dość smutnym doświadczeniem.Ale sam fakt, że w jednej wypowiedzi zawarł Pan słowa „mentalność zwycięzcy” i „Liverpool”, ironią losu naprawdę jest zabawny 🙂

          3. Michał Okoński

            A ja rozumiem Beniteza. Myślę, że z Liverpoolem sytuacja jest trochę podobna jak z MU: oni też umieją strzelać karne, oni też wierzą do końca w sukces (a w związku z tym często strzelają gole w ostatnich sekundach), słowem: jeśli grasz w Liverpoolu, nie będziesz pękał pod presją.Kłopot jest inny i piszemy tu o nim od dobrych paru tygodni: szczupłość kadry. Wypada Gerrard czy Torres i od razu wygląda to gorzej, niezależnie od tego, jak wielkie serce mieliby Kuyt czy Benayoun.

          4. ~piotrek

            Na Beniteza można różnie patrzeć, w końcu relatywnie Liverpool rozgrywa najlepszy sezon od lat, długo liderowali w lidze, są blisko przejscia Realu itd. Możliwe, że Rafa i tak wyciąga 120% z obecnego składu. No ale właśnie: składu, który jest kształtowany od 4-5 lat. Liverpool naprawde miał niezłe środki na transfery itd. Tu jest zresztą fajny artykuł o Liverpoolu, który może coś tam tłumaczy:http://www.timesonline.co.uk/tol/sport/football/premier_league/liverpool/article5827985.ece

          5. ~Witz

            W porządku, tyle że zwycięstwa w końcówkach to zasługa takich graczy jak Gerrard, Torres, Alonso i w sumie Kuyt. Tymczasem obok zwycięstw w końcówkach jest kupa remisów, która to z kolei jest zasługą nieudolności takich grajków jak Lucas (i dlatego tak często podkreślam rolę Alonso). Tyle że ich tam akurat Rafa usprawiedliwi odpowiednią mentalnością i koniec dyskusji z nim.Właściwie „mentalność” staje się pomału tak legendarna jak swego czasu „kontrolowanie gry” 😀

      3. ~Bartek S.

        O’Hary szkoda. A skład podstawowy – nie byłbym taki pewien, że nie istnieje coś takiego, jak skład podstawowy w ManU. Tevez grzeje ławę. Kiedy zdrowy jest Vidic i Rio, Evans siedzi na ławie. O’Shea też by nie zagrał na prawej flance, gdyby nie kontuzje Browna, Rafaela i Neville’a. Dalej. Nani ostatnimi czasy gra w pucharach angielskich jedynie. Gibbson pojawia się sporadycznie. Wellbeck tylko odrobinę częściej. No i Scholes – czy on ostatnio jest podstawowym składnikiem jedenastki? Raczej nie. Skład ManU był mocny, ale uczciwie powiedzmy, że mocno rezerwowy. I choć SAF żongluje składem, to jednak gdyby zestawiać jego podstawową dziesiątkę wyglądałaby następująco (jedenasty jest zmienny – zależnie od strategii): VDS, Evra, Vidic, Rio, Rafael/NevilleRonaldo, Carrick, Park, (Giggs/Fletcher/Nani/Scholes/Anderson – to ten jedenasty, który się zmienia)Rooney i BerbaPanowie, przecież to jest jednak podstawowy skład – nie jest stały choćby przez kontuzje, ale chyba wielkich wątpliwości nie budzi jego kształt jako pierwszego składu.

        Odpowiedz
  4. ~Damian

    Reprezentacja Anglii dwa razy „pod rząd” przegrywała z Portugalia w karnych własnie dlatego ze zanim jeszcze do nich doszło juz mieli „mokro w gaciach” ze sie tak wyrażę-odporoność psychiczna jest tutaj bardzo wazna i na pewno karne to nie jest ot taka sobie loteria jak niektórzy chcą wmawiać(czasami gdy decyduje czysty pech-jak w przypadku Terrego owszem-ale to jest tylko mały procent nietrafionych karnych,zdecydowanie wieksza reszta to cos co mozna opanować i byc lepszym albo gorszym w tym-jak w każdym elemencie gry)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *