Euroniecodziennik: żal Ukrainy

Cała Anglia, proszę państwa. W drugiej dekadzie XXI wieku grająca futbol dwudziestowieczny. Głęboko cofnięta, z dwoma liniami zasieków, na piętnastym i dwudziestym piątym metrze przed własną bramką. Nieznająca pojęcia „posiadanie piłki”, a jeśli nawet znająca, to z pewnością przekonana, że jest ono przereklamowane. Jeżeli atakująca, to skrzydłami. Jeżeli strzelająca, to głową. Nudna jak pudding.

Żal Ukrainy, bo na tę angielską dwudziestowieczność miała pomysł. Zmiany, których dokonał w składzie Błochin w porównaniu z poprzednimi meczami, były częściowo wymuszone (kontuzja Szewczenki), ale częściowo podyktowane taktyką; szczególnie podobał mi się schodzący do środka Konoplanka, szukający strzału i prostopadłego podania, zamiast dotychczasowych dośrodkowań, i sprawiający przekazującym krycie Milnerowi i Parkerowi potężne kłopoty. Gospodarze turnieju od początku odbierali piłkę Anglikom przy bardzo wysokim pressingu, a zarazem nie dopuszczali do kontrataków: byli skoncentrowani, byli świetnie przygotowani kondycyjnie, grali szybko i wierzyli w siebie. Nie tylko Konoplanka grał dobrze, także Jarmolenko, grający między liniami Harmasz, oraz Husiew i Dewicz. Jeśli ostatni raz w ciągu najbliższych kilkunastu dni miałbym na tym blogu wspomnieć Polaków, powiedziałbym pewnie, że takiego zaangażowania w ostatnim meczu grupowym oczekiwaliśmy.

Żal Ukrainy, bo gola straciła po podwójnym rykoszecie, który zmylił bramkarza, próbującego przeciąć dośrodkowanie Gerrarda. I żal, bo sama zdołała strzelić gola: po uderzeniu Dewicza Hart zdołał piłkę odbić, ale przełamała mu ręce i wpadła do bramki, skąd – już po przekroczeniu linii – wygarnął ją Terry. Jasne: Milewski był wcześniej na spalonym i jasne: Anglicy mają swoją traumę z RPA, gdzie nie uznano im gola Lamparda, ale jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że stojący o dwa metry od bramki piąty arbiter nie był w stanie zareagować w sytuacji tak ewidentnej. Od czego jest, do cholery? I czy możemy liczyć na to, że kiedy 5 lipca zbierze się IFAB, to incydent z meczu Ukraina-Anglia przechyli szalę na rzecz wprowadzenia do futbolu technologii pozwalającej na stwierdzenie, czy piłka przeszła całym obwodem linię bramkową?

Siła paradoksu: Anglia, której niejeden wróżył odpadnięcie z turnieju już na etapie rozgrywek grupowych, jest w ćwierćfinale, niepokonana i awansująca z pierwszego miejsca, co nie zdarzało jej się na imprezach tej rangi zbyt często. A przecież Anglia, która przyjechała na Euro po wielomiesięcznym cyrku z szukaniem szkoleniowca i zdziesiątkowana kontuzjami. Anglia, której bałaganiarstwo w defensywie wciąż czeka na surowszego recenzenta niż dotychczasowi. Anglia, w której Wayne Rooney musi jeszcze trochę pograć, zanim przestanie odczuwać skutki spowodowanego dyskwalifikacją rozbratu z futbolem (napastnik MU miał, poza golem, swoje szanse: raz spudłował po dośrodkowaniu Younga, a raz – będąc sam na sam po jeszcze jednym wybornym podaniu Gerrarda – dał się dogonić obrońcom). Anglia niezdolna do pogrania piłką i głupio ją tracąca. Siła paradoksu dlatego, że z historii mistrzostw Europy czy świata pamiętamy kilka drużyn absolutnie wybitnych, które nieoczekiwanie potykały się na względnie łatwej przeszkodzie, i równie wiele drużyn, które irytując kibiców formą i stylem gry były w stanie doczłapać się nawet do finału. Arise, sir Roy?

PS Dzisiaj, czyli 20 czerwca, o 18.00 w klubie Chłodna 25 mamy rozmawiać o „Dżihadzie na stadionach”, czyli o tym, co zrobić z antysemityzmem wśród kibiców. Jeśli mieszkacie w Warszawie i nie wiecie, co zrobić z dniem bez piłki, wpadnijcie na Chłodną, gdzie oprócz Waszego ulubionego blogera dyskutować mają Michał Listkiewicz, gen. Adam Rapacki i Rafał Pankowski. Zapraszam.

20 komentarzy do “Euroniecodziennik: żal Ukrainy

  1. ~Dawid Bartodziej

    Nie chwaląc się – miałem rację. Nominacja Woya na selekcjonera zapewniła to, czego oczekiwało FA – wyjście z grupy bez ciśnienia, a zatem uniknięcie kompromitacji. Każdy wynik ponad to będzie tak naprawdę dodatkowym bonusem. Nie wierzę jednak, że bardzo dobrzy w obronie (i chwilami zaskakująco nieźli w ataku) Włosi nie poradzą sobie z Angolami.Kompletnie nie zgadzam się z całym tym zachwycaniem się Ukrainą (a już tym bardziej w pierwszej połowie). Sport generalnie polega na tym, że ze wszystkich wskaźników na koniec dnia najważniejszy jest wynik. A żeby w piłce nożnej strzelać bramki, trzeba mieć okazje. Ile stworzyli Ukraińcy? Dwie – obie po spalonych… Tak krytykowana reprezentacja Polski (tak, wiem, rywal z innej półki) wykreowała w ramach aktu rozpaczliwego ratowania honoru dokładnie tyle samo w ostatnich 5 minutach meczu z Czechami. Znamienne, że obie w drugiej połowie, kiedy „Anglia zaczęła grać lepiej”. W dzisiejszym meczu w drużynie wyspiarzy bronić miało 10 (licząc z Hartem) zawodników. I kiedy w przerwie wszyscy oklaskiwali naszych wschodnich sąsiadów, licznik stworzonych przez nich okazji zatrzymał się na „0”, a Roy uśmiechał się w szatni. Wszystko szło po jego myśli. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie zakładał, że jego piłkarzom uda się strzelić gola.A zupełnie poza wszystkim, w tych mistrzostwach Young udowadnia, że słowa jednego z tajmsowskich dziennikarzy (bodaj Rory’ego Smitha, ale mogę się mylić), że jest on „worst type of highlights playerem”, mają w sobie wiele prawdy.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Dziwne to o Youngu bo dziś akurat wydawał sie byc w dobrej formie. To właśnie lewa flanka czyniła najwięcej dymu i to on wypracował ta główkę Rooneyowi. To tez on z Welbeckiem parę razy stworzył miejsce pod 16.Mnie o wiele bardziej irytuje milner, fajnie że biega i haruje jak wół, ale z piłka mu ewidentnie nie po drodze.No i parker, ten to musi byc obolały po meczach grupowych, wszystko na ciało…

      Odpowiedz
    2. ~Stefan

      Ja też trochę się dziwię – akurat wczoraj Young grał naprawdę dobrze. Miał ze dwa, czy trzy bardzo fajne odbiory po których rozpoczął szybkie kontry. Cały czas wrzucał bardzo dobre dośrodkowania po których brakowało milimetrów… No i przede wszystkim jest typem skrzydłowego który sporo daje w defensywie, bo praktycznie zawsze wraca za bocznym obrońcą wychodzącym do ataku. Owszem to zupełnie inny typ piłkarza niż Walcott co nie zmienia faktu, że mogę się założyć, że mecz z Włochami również rozpocznie w pierwszym składzie, bo taki piłkarz po prostu na boisku jest potrzebny

      Odpowiedz
  2. ~alasz

    Panie Michale, znalazłem nudniejsza ekipe od Anglików-Hiszpanie. Klasyczny przykład „przedobrzenia”, fałszywe 9, klepanie piłki dla samego klepania. Zarówno z włochami jak i chorwatami byli bliscy porażki.Anglia mimo całej swojej siermiężności, jednak daje kibicom fajne spotkania. Z włochami tez będzie się działo. A jakby tak z niemcami, to już w ogóle -porażka po wielkich emocjach 😀

    Odpowiedz
    1. ~Bandzior

      Nie lubię tego postrzegania sprawy. Skoro zakładamy, że Hiszpanii nie można odebrać piłki i zagrać odważnie i żeby coś ugrać należy się okopać i grać na kontry, to pytam. Czego oczekujemy od Hiszpanów grającym przeciwko drużynie tak skupionej na defensywie i broniącej się niemal całą drużyną? Ja nie twierdze, że zagrali dobry mecz albo było to efektowne, ale jak mają grać? Podania za linię obrony? Toż 5 metrów za nimi jest bramkarz. Piorunujące szybkie wymiany podań i ciągłą grę do przodu? Przecież to by się kończyło wieloma stratami i okazjami do kontry-na to przecież liczą tacy Włosi czy Chorwaci. Hiszpanie mogą mieć 80% posiadania piłki ale „gra się tak jak przeciwnik pozwala” wciąż obowiązuje. Gdyby szybciej poruszali się bez piłki może wyglądałoby to lepiej, ale takie widowisko tworzą dwa zespoły.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Brakuje przyspieszenia pod polem karnym. Graja za wolno, jednostajnie. Skoro nie stwarzaja okazji strzeleckich, to gra zaczyna byc jałowa.

        Odpowiedz
    2. ~hazz2

      Nudny jasne, ciekaw jestem jakby grali ukochani Angole czy inne ekipy przeciw takiej obronie skoro teraz kaleczą mając kilometry wolnego placu do gry.

      Odpowiedz
  3. ~GundiAsparuhov

    Archaiczna Anglia u szczytu? To dopiero ironia na miarę „naszego” turnieju. W Premier League ostało się raptem czterech Anglików na stanowisku menadżera, w tym tylko Pardew rokuje prawdziwe nadzieje. Jeśli nie teraz to kiedy? Kto będzie grał w tej drużynie za parę lat, Walker, Jones, Cleverly, Albrighton, Smalling, Wilshere (jeśli kiedykolwiek wróci do zdrowia), Chamberlain, Rodwell? Na papierze wygląda wspaniale. Ale czy aby na pewno? Walcott i Welbeck w tej kadrze już są, ale mnie przynajmniej nie przekonują. Od lat obserwuję jak Walcott w Arsenalu dojrzewa i wciąż dojrzeć nie może. Ukrainy żal, szczególniej takiej Ukrainy żal tym bardziej. A propos Blanca zaś, uroiłem sobie jak przy okazji derbów północnego Londynu, rzeczony z Wengerem, w emocjonalnym zenicie, zaczynają wymieniać uprzejmości w języku ojczystym. Trudno sobie wyobrazić tychże dżentelmenów w takim uniesieniu, ale gdyby pozwolić pofolgować fantazji i scenę rozegrać na oczach angielskich dziennikarzy…Do zobaczenia na Chłodnej

    Odpowiedz
    1. ~Syzyf

      Yyy, z albrightonem i rodwellem wiazesz nadzieje a z welbeckiem juz nie? Walcott po prostu nie jest tak utalentowany jak sie sadzi. Mysli wolno i ma brakí techniczne. Anglicy placa za kiepskie szkolenie, nie wyprodukowali dobrych pilkarzy w rocznikach 83-88 i dzis sie mecza.Poza sturridgem faktycznie utalentowanych pilkarzy, takze na skale europejska Wsrod rocznikow 89, 90 nie widze. Na polot i kreatywność trzeba poczekac … I pomóc kilku dzieciakom.

      Odpowiedz
      1. ~GundiAsparuhov

        Dobre pytanie i słuszna uwaga zarazem.Nie upatruję nadziei w żadnym, z wymienionej przez Ciebie trójki. Choć muszę przyznać, że gra Welbecka znacznie bardziej do mnie przemawia niż ta Albrightona czy Rodwella. Anglicy cierpią od lat na brak rasowych napastników. Z jednym wiadomym wyjątkiem. Choć sprowadzenie wszędobylskiego Rooney’a do roli li tylko napastnika jest chyba krzywdzące. Nie wydaje mi się by Welbeck stał się kiedykolwiek rozwiązaniem tego problemu. Właściwie nazwiska, które przewinęły się przez mój wpis, w opinii chyba całkiem powszechnej, mają w przyszłości stanowić o sile angielskiej reprezentacji. Można by dorzucić do tej listy przeciętnego Richardsa i jeszcze słabszego Gibbsa. Uważam, że potencjałem ponadprzeciętnym dysponują z niej tylko Wilshere, Walker, Chamberlain no i Jones. Co się tyczy Walcotta, masz rację, on nie myśli, nie potrafi bronić, technicznie nie dorasta do swojej funkcji na boisku etc. Jest sprawnym atletą, ot i wszystko.Sturridge’a statystyki z pierwszej połowy sezonu były faktycznie imponujące, no a potem Di Matteo posadził go na ławce. Może Sturridge powinien był pojechać na EURO?Wiesz, że Anglicy wydają rok rocznie 90 mln funtów na szkolenie młodzieży? To jest dopiero niegospodarność.

        Odpowiedz
        1. ~Syzyf

          Dla mnie Welbeck to kategoria miedzy Wilsherem a Albrightonem. To utalentowany zawodnik, ktory nie osiagnie klasy swiatowej, ale Anglicy powinni miec z niego sporo pozytku. Teraz ma dopiero 21 lat i potrafi zaistniec na duzej imprezie, najtrudniejszej reprezentacyjnej imprezie, to dobrze wrozy.Ja uwazam ze problem z napastnikami jest nieco wyolbrzymiany, jest Rooney ktora prezentuje wysoka klase, Welbeck ktory sporo potrafi no i Sturridge ktory ma wiekszy talent od Welbecka ale i wieksze ego. To juz trzech klasowych zawodnikow, a przyszloscia pilki jest ustawienie z ledwie jednym. Klopotem jest druga linia. Co do Gibbsa, zobaczymy, on potrzebuje gry. Lata temu zapowiadal sie lepiej od Walkera, niestety kontuzja to jego wierny kompan.W przypadku Sturridge’a nieistotna sprawa sa statystyki. To pilkarz o niespotykanej charakterystyce w tej czesci Europy. David Silva zapytany o najbardziej zaawansowanego technicznie pilkarza PL rzucil nazwisko Daniela. Robinho gdy jeszcze byl w City stwierdzil ze Sturridge gra jak Brazylijczyk. Daniel gra dobrze wtedy gdy wie ze mu ufasz, tak bylo chocby z Villasem-Boasem czy Coylem. Nie wiem czy pasowalby do filozofii Hodgsona, to nie jest gracz ktory poswieci sie dla zespolu, bedzie probowal najprostszych srodkow, bedzie biegal, bedzie tyrał. Di Matteo na niego nie stawial wowczas gdy gral pod wynik, walczyl o swoja przyszlosc i uznal ze w tych najwazniejszych meczach musi postawic na rutyne i solidnosc. Sturridge na pewno tego nie gwarantuje.Ostatnio z tym szkoleniem cos drgnelo, dzieciaki maja grac na mniejszych boiskach, by klepki i inteligentna gra bez pilki nie byly juz dla nich nowym doswiadczeniem.

          Odpowiedz
  4. ~vandermerwe

    @ Autor,” o „Dżihadzie na stadionach”, czyli o tym, co zrobić z antysemityzmem wśród kibiców.”Bardzo niefortunne polaczenie Dzihadu z antysemityzmem. Pozwole sobie zwrocic uwage, iz Dzihad z antyemistysmem nie ma nic wspolnego. Tego typu zbitki sa swoista „perwersja”. Poza tym, dlaczego tylko antysemityzm? Postaw nietolerancji wobec „innych” wsrod kibicow ( w tym rowniez polskich) jest bardzo wiele. Jesli juz to nalezy walczyc z „rasizmem” bardzo szeroko pojetym, wlaczajac w to rowniez antysemityzm. Postaw nagannych jest w dzisiejszym sporcie, jak rowniez pilce noznej wiele, w tym rowniez na boisku. Moze i z tym nalezaloby walczyc. Kiedys sport mial,oprocz wspolzawodnictwa, jeszcze role wychowawcza, mial budowac charakter i odpowiednie postawy. Moze zly przyklad idzie wlasnie z boiska, a kibice tylko to podchwytuja i „usprawniaja”.Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Pełna zgoda: rzecz z pewnością nie zamyka się w zjawisku rasizmu czy antysemityzmu – one po prostu interesują organizatorów debaty, no i z pewnością nie jest to problem wymyślony. A ja rzeczywiście chciałbym wierzyć w piłkę, jako narzędzie społecznej zmiany. Pisałem o tym trochę tu: http://tygodnik.onet.pl/30,0,76347,pilka_z_nieba,artykul.html i pewnie w niejednym tekściku na tym blogu. Z pewnością będę wracał do tematu.

      Odpowiedz
  5. ~Grzesiek

    Moim zdaniem ta Anglia jest mocniejsza niż kilka ostatnich które walczyły na imprezach mistrzowskich bo jest zespołem,a nie zlepkiem indywidualnych olewaczy,kontuzje Lamparda czy Barrego to w gruncie rzeczy wzmocnienia bo prasa nie może już wymuszać gry tego pierwszego z Gerrardem,a pozatym nikt na nich nie liczył więc nie byli pod presją co wcześniej się nie zdarzało gdy jechali na turnieje „wygrać tytuł” i media tworzyły psycho-szaleńczą atmosferę.Sam Hodgson też jest lepszym wyborem niż Redknapp bo ma spore i pozytywne doświadczenie w prowadzeniu reprezentacji narodowych oraz jest bardziej otwarty na światTakże nie zdziwiłbym się gdyby nawet doszli do finału,a może i go wygrali(tak jak napisano troche innych zespołów w przeszłości też irytowało stylem,niestabilnością a sukcesy odnosiły)Ja teraz gdy nie ma już Polski najprzychylniej patrzę na Portugalie która mi się naprawdę podoba-we wszystkich spotkaniach grali dobrze(z Niemcami o porażce zdecydował zwykły niefart bo z gry i sytuacji powinni conajmniej zremisować) i widać,że tworzą kolektyw-jak C.Ronaldo nie ma dnia to inni rozstrzygają i to im życzę tytułu mistrza europy.Trzeba jednak przyznać ,że to zespół dość niestabilny i nieobliczalny na dłuższą mete

    Odpowiedz
    1. ~Tomek G

      Może właśnie powrót do archaiku (wymuszony trochę) okaże się siłą Anglików. I będą taką nieco lepszą Grecją – solidnie z tyłu, do przodu gramy tak… no, coś tam niby próbujemy, ale bez większego przekonania i nie na hura. Tu stały fragment może uda się wywalczyć, tu wrzutka Gerrarda (to jest akurat niezła broń, jak się okazuje) i jakoś się przepychamy. Mam nadzieję, że ćwiczą rzuty karne. Jeśli nie będą musieli gonić wyniku, wszystko się może zdarzyć. Ale jeśli pierwsi stracą gola… Ze Szwecją jakoś się udało wyrównać i wygrać, ale z Włochami, Niemcami to nie będzie proste. Poza tym Ukraińcom i Szwedom brakowało na angielską obronę trochę technicznego szlifu, umiejętności operowania piłka na bardzo małej przestrzeni, dokładnych co do milimetra podań… hmm, czy to nie wygląda jak charakterystyka Pirlo?A propos Niemców – sam wstawiłem ich do półfinału, ale niestety Grecja groźna. Niestety – bo trudno lubić taki styl. Grają jak Niemcy (z dawnych czasów, ale ja to jeszcze pamiętam). Bardzo silni mentalnie, zdyscyplinowani, solidni w defensywie, w ofensywie skuteczni do bólu. Walec nieefektowny. Może wyolbrzymiam, ale Niemców (tych prawdziwych) czeka trudny mecz. (Nawiasem mówiąc, czego doczekaliśmy – mecz Grecja Niemcy z podtekstami politycznymi).Portugalia wygląda lepiej niż solidnie. W przeciwieństwie do MŚ 2010 środek pomocy potrafi wykreować ciekawe sytuacje, Postiga to może nie jakiś heros, ale przynajmniej daje się zapamiętać, że był na boisku. Odblokowany Ronaldo – wiadomo, co to znaczy. Choć pod jednym względem ta odmiana nie zmieni nic – jakoś nie wydaje mi się, żeby miał duży wpływ na drużynę pod względem mentalnym. To Moutinho coś klarował Ronaldo gorączkowo w meczu z Danią, u Pepe też widać było sporo kapitańskiego ducha – sam CR jest pod tym względem zbyt egocentryczny.O Czechach nie wspominam, bo nie widzę żadnych atutów. Hiszpania – kibice w czerwono-żółtych barwach drżeli o awans prawie do końca. Ktoś by przypuszczał parę miesięcy temu? Wciąż chyba są najlepsi mimo wszystko. Francja zagra jak Chorwacja, postraszy, ale przegra.

      Odpowiedz
      1. ~airborell

        „Postiga to może nie jakiś heros, ale przynajmniej daje się zapamiętać, że był na boisku.”Aczkolwiek ja dalej nie rozumiem, czemu od początku nie grają Varela i Nelson Oliveira. Chyba że programowo są traktowani jako superrezerwowi.Nie doceniałem Portugalczyków i rzeczywiście – grają dość minimalistycznie, ale jak wrzucą wyższy bieg, to jakość ich gry jest zdecydowanie najwyższa od 2004 roku.

        Odpowiedz
  6. annagosia15@op.pl

    A drugi mecz? Brawo, brawo dla Szwecji, która cały czas grała dobrze – solidna czwórka, mówiąc w moim belfrowskim żargonie – lecz przegrywała. Na koniec jednak ograła Francję 2:0, choć przecież nic już dla siebie ugrać nie mogła. Gra dla samego sportu daje najwięcej radości!

    Odpowiedz
  7. ~Żwir-As

    Panie Okoński nawet Pan!!! Nawet Pan leje krokodyle łzy nad nieuznaną bramką niczym Dziekanowski i pozostali „eksperci” TVP, TVN-ów…itp. Bramki być nie powinno, gdyż na EURO 2012 nie zawieszono przepisu o spalonym!!! Więc po cóż te płacze…akcja powinna być zatrzymana kijka chwil wcześnie i tyle…Ps. Proszę nie tracić nadziei…może jeszcze zobaczymy Jermaia Defoe;)))

    Odpowiedz
  8. ~michalj

    Dwa największe zaskoczenia w reprezentacji Anglii: Gerrarg grający lepiej niż Gerrard i Milner grający gorzej niż Milner. Poza tym reszta bez zmian.

    Odpowiedz
  9. ~3maj

    Mam takie małe pytanie kogóż to brakuje w tej ZDZIESIĄTKOWANEJ Anglii? Już nie moge nie ma Lampsa i dobrze, bo nie umie grac z Gerrardem i… no właśnie kogo jeszcze?? Kogo brakuje? takiego pewniaka, bo ani Walker ani Cahill jeszcze pewniakami nie byli. Lennon i Bent mieli za słaby sezon by tymi pewniakami być, więc kogo brakuje??

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *