Spełniony sen AVB

Napisał ktoś, że tytuł Man of the Match powinien przypaść dziecku Garetha Bale’a (Walijczyk – początkowo awizowany w pierwszym składzie – w ostatniej chwili opuścił stadion i wyruszył ze swoją dziewczyną do szpitala). Napisał niesłusznie, i to bynajmniej nie dlatego, że tytuł powinien przypaść Juanowi Macie. Rzecz w tym, że obecność Bale’a na boisku niewiele by zmieniła – nawet tego Bale’a, który przed tygodniem zachwycał formą w meczu Walii ze Szkocją. Już prędzej przydałby się, oj, jakby się przydał, Moussa Dembele do zatykania dziur między linią obrony a piłkarzami ofensywnymi, które tak umiejętnie zagospodarowywali Hazard, Oscar i wspomniany Mata. Druga linia Tottenhamu oddała im pole właściwie bez walki; walki, której podjęcie Dembele by gwarantował, a jego ruchliwość zmusiłaby także ofensywnych graczy Chelsea do większej ostrożności (fakt, że ustawienie 4-2-3-1 dzięki mobilności Belga przechodziło często w 4-3-3, był jednym z kluczy do serii czterech kolejnych zwycięstw Tottenhamu). Porównajcie jego zaangażowanie w grę defensywną w meczu z MU, z wczorajszą grą defensywną Huddlestone’a.

Nade wszystko zaś: przydałaby się lepsza postawa defensywy, w której trzech występujących wczoraj zawodników było jednak zawodnikami wyjściowej jedenastki. Zwłaszcza szokujących błędów Gallasa („trzy asysty” – powtarzali między sobą zachwyceni kibice Chelsea) nie dało się usprawiedliwić w żaden sposób i obecność Bale’a doprawdy niewiele by tu zmieniła. Czy Villas-Boas wyciągnie wnioski z katastrofalnej gry Francuza i da szansę Dawsonowi? Co zrobi z Walkerem, który od kilku tygodni ma obniżkę formy, a w ślad za tym również wyraźny spadek wiary w siebie (wczoraj, krytykowany niemiłosiernie przez własnych kibiców za postawę przy czwartym golu, najpierw emocjonalnie odpowiadał im na Twitterze, później zaś zdecydował się zamknąć konto na tym serwisie)? A skoro już jesteśmy przy decyzjach personalnych Portugalczyka: po wyjeździe Bale’a nie lepiej było postawić na innego skrzydłowego, młodego Townsenda, zamiast kazać się męczyć po lewej stronie najpierw Dempseyowi (okropnie zwalniał grę…), a później nieco tylko lepszemu Sigurdssonowi?

Zabawny jest ten futbol. Już w pierwszej połowie wyższość Chelsea nie podlegała dyskusji, choć – co charakterystyczne i może być dla gości jakąś przestrogą – także wówczas Tottenham zdołał zagrozić jej po stałych fragmentach gry, w drugiej jednak chwila zagapienia przy rzucie wolnym pozwoliła gospodarzom wrócić do gry i wkrótce osiągnąć ogromną przewagę, udokumentowaną golem Defoe’a. „Mecze rozgrywa się w głowach”, powtarzałem sobie, widząc animusz, z jakim poczynali sobie piłkarze Villas-Boasa; pasja, motywacja i inne emocje są w tej lidze ważniejsze od taktycznych niuansów i rozpracowywania oponenta – to, wystawcie sobie, słowa samego Portugalczyka z czwartkowej konferencji, „nie masakrujemy piłkarzy nadmiarem szczegółów” – dodawał AVB, którego nie bez powodu przecież nazywano w Chelsea „DVD”. Niedługo jednak. To, co w trakcie drugiej połowy zaczął wyprawiać grający za plecami Torresa tercet – jak się ruszał z piłką i bez, jak wymieniał pozycje, jak szukał się do wymiany podań i jak znajdował miejsca niezajmowane akurat przez rywali – przyprawiał o zawrót głowy dwójkę środkowych pomocników Tottenhamu. Zresztą trenerowi gospodarzy trzeba oddać, że szybko wyciągnął wnioski i w miejsce skołowanego kombinacjami rywali i zbyt rzadko próbującego odbierać im piłkę Huddlestone’a postanowił wstawić Livermore’a. Nie zdążył: zanim doszło do zmiany, Mata strzelił swoją pierwszą bramkę, zanim nowy piłkarz Tottenhamu zdążył poczuć grę – Hiszpan strzelił drugiego gola. Zdaje się, że już to raz napisałem, ale wysłanie Maty na kilkutygodniowy urlop zaraz na początku sezonu było genialnym posunięciem Roberto di Matteo: pomocnik wcześniej zagubiony i przygasły teraz strzela gola za golem i asystuje przy kolejnych, do spółki z równie efektywnym Hazardem. Sami zobaczcie akcję, w której Mata oddaje piłkę do Mikela, a potem rusza na wolne pole pomiędzy Walkerem i Gallasem, czekając na domknięcie trójkąta i kluczowe podanie Hazarda.

Kto potrzebuje Lamparda czy nawet Terry’ego? To też już raz napisałem: rewolucja Villas-Boasa dokonuje się w Chelsea z rocznym opóźnieniem (dziś strzelali piłkarze, których sprowadzał – Cahill i Mata, lub którym dał szansę – Sturridge); po wielu latach, podczas których drużyna osiągała sukcesy, choć nie zachwycała stylem, przyszedł czas także na piękny futbol. Nie mam żadnych wątpliwości, że o takiej właśnie grze marzył przed rokiem Portugalczyk – problem w tym, że nie bardzo miał ludzi.

Co mi się spodobało (copyright na formułę: Paweł Czado), to serdeczność między ławkami. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu AVB podszedł do strefy Chelsea i przywitał się z całym sztabem szkoleniowym, a nawet z rezerwowymi piłkarzami – pofatygował się nawet do Lamparda, z którym przecież miał mocno na pieńku. Po zakończeniu spotkania serdecznie uścisnął się z Roberto di Matteo („Dziękowałem mu za Matę” – wyznawał później Włoch). Porażka nie jest jego winą – w tych okolicznościach i przy tych osłabieniach zrobił, co mógł, w przerwie potrafił jeszcze poderwać drużynę; o porażce zdecydowały indywidualne błędy i ekstraklasa rywali. Kiedy gospodarze kupowali Sigurdssona i Dempseya, goście sprowadzili Hazarda i Oscara – widać różnicę w budżecie, nieprawdaż?

Co mi się również w tej kolejce spodobało, to burza wokół kampanii Kick It Out, zbojkotowanej przez część zawodników, uważających najwyraźniej, że w obliczu zwiększającej się liczby incydentów rasistowskich władze angielskiej piłki działają zbyt opieszałe. Największą awanturę wywołała odmowa nałożenia koszulki promującej akcję przez Rio Ferdinanda i deklaracja Alexa Fergusona, że ukarze swojego zawodnika – ale warto podkreślić, że podobnych do Ferdinandowego gestów było więcej i że pochodziły w większości od piłkarzy czarnoskórych. Wyprowadzam z tego wniosek, że Kick It Out nie została sprowadzona do rytualnych gestów politycznej poprawności: że mówimy o rzeczach, które bolą, a gest Ferdinanda (a także m.in. Jasona Robertsa, Joleyona Lescotta czy wielu piłkarzy QPR – a tym brata Rio, Antona, i Evertonu) ma potrząsnąć i wezwać do działania, o które chodzi wszystkim marzącym o wykopaniu rasizmu ze stadionów, a nie pokazać, że nam jest wszystko jedno.

O ataku na Chrisa Kirklanda rozpisywać się nie ma potrzeby. Groza.

36 komentarzy do “Spełniony sen AVB

  1. ~THEODORE

    „O ataku na Chrisa Kirklanda rozpisywać się nie ma potrzeby. Groza.”
    Chyba jednak jest taka potrzeba. Nie ma co uciekac przed problemem bandytyzmu na angielskich stadionach.

    Odpowiedz
    1. Michal_Okonski

      No zgoda. Uznałem po prostu, że wszyscy się zgadzamy w potępieniu tego indywidualnego czynu. Jest również jasne, że człowiek, który go popełnił, trafi do więzienia i że nigdy w życiu nie wejdzie już na żaden stadion w Anglii. Statystyki, które czytałem niedawno w BBC pokazują, że przestępczość stadionowa na Wyspach pozostaje raczej sferą wyjątku niż normy. Na szczęście.

      Odpowiedz
      1. ~pm1986

        Indywidualny czyn?
        Przecież na płytę wbiegła grupa chuliganów.
        Podczas tego meczu było więcej incydentów (race, demolka).
        Skąd ta pewność, że ten bandzior, który uderzył bramkarza nigdy już nie wejdzie na stadion? Jak podają angielskie media, on już podobno miał zakaz stadionowy. Jak widać, żadnych efektów to nie dało.
        Przestępczość stadionowa nigdzie na świecie nie jest normą tylko wyjątkiem. Żadne pocieszenie.

        Odpowiedz
  2. ~lukaszmufan

    Ferguson nie powinien karać Rio za to że nie ubrał koszulki przed meczem. Mógł najzwyczajniej w świecie porozmawiać z nim przed piątkową konferencją, wtedy nie musiałby się wstydzić przed prasą (którą i tak ma gdzieś). Roberts w takiej samej sytuacji dostał pełne wsparcie managera i wszystko jest okej.

    Odpowiedz
  3. ~Patos

    Widzę, że szybko skorzystał Pan z możliwości wstawiania filmików:) Pozostaje tylko pytanie o prawda autorskie do nich – podejrzewam, że ich Pan nie posiada. Zawsze ceniłem u Pana walkę z rasizmem, bandytyzmem boiskowym i stadionowym, ostre i bezpośrednie opinie na ich temat. Ale nie wiem, czy teraz będą do mnie trafiać, skoro Pan pisząc o tym, obok wstawia (mówiąc brutalnie) kradziony film. Dla jasności – nie mógłbym pierwszy rzucić kamieniem. Pozdrawiam:)

    Odpowiedz
    1. Michal_Okonski

      Do tej pory żyłem (może naiwnie) w przekonaniu, że nie naruszam niczyich praw, co najwyżej pozostając w „szarej strefie”. Jak wielu innych korzystam z serwisu 101greatgoals i fakt, że ten serwis istnieje przez nikogo nieniepokojony daje mi do myślenia. Sądzę, że jesteśmy w trakcie zasadniczego przemodelowania takich pojęć jak copyright, prawo autorskie itd. Ale bardzo dziękuję za tę uwagę: chętnie zrezygnuję z zamieszczania filmików, jeśli miałoby to pomóc wybrzmiewaniu np. moich antyrasistowskich wpisów.

      Odpowiedz
      1. ~Patos

        W tym rzecz, chwilę się zastanowiłem pisząc ten komentarz. Wchodzę na tego bloga od dawna, bo jestem fanem ligi angielskiej, a blog jest prowadzony na wysokim poziomie. Uzasadniona obecność filmików może tylko podnieść jego atrakcyjność. A nieprzemyślanym komentarzem można to zaprzepaścić.
        Dlatego proszę to we własnym sumieniu rozstrzygnąć. Powinno chyba być tak, że zmieniając świat trzeba zacząć od siebie. Czyli pisząc ten komentarz powinienem zrezygnować z oglądania bramek z nielegalnych źródeł. Ale chyba bym uschnął bez tego:P
        Legalnie można skróty z ligi angielskiej oglądać na stronie Canal+, ale niestety ukazują się zwykle z pewnym opóźnieniem.

        Odpowiedz
        1. ~Tomek G

          Niektórzy rozwiązują to w ten sposób, że korzystają tylko z filmów na YouTube. Ponieważ jest to najpopularniejszy i oczywiście mocno monitorowany serwis wideo, można założyć, że jeśli znajduje się na nim jakiś klip i nie znika on po dwóch godzinach, posiadaczowi praw niespecjalnie zależy na ich respektowaniu. Firmy (wytwórnie, producenci, telewizje etc.) celowo przecież zostawiają niektóre nielegalnie właściwie wrzucone treści, bo wiedzą, że mają duży potencjał reklamowy.

          Odpowiedz
          1. Michal_Okonski

            Pointa dopisała się sama: ktoś na Daily Motion zgłosił naruszenie regulaminu i plik został usunięty. Wyciągam z tego wniosek dla siebie i przestaję to robić.

  4. ~michał

    Mam pytanie, czy was to trochę nie denerwuje, że Lloris siedzi na ławce? Nie rozumiem tej decyzji ABV- kupuje niezłego reprezentanta Francji, a do bramki wstawia 41-letniego Friedela, który moim zdaniem nie radzi sobie najlepiej…

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~aapa

      Pech Llorisa polega na tym, że Friedel radzi sobie bardzo dobrze. Powoli Francuz dostaje swoje szanse, bronił przecież z Villą. Co mają powiedzieć Gomes z Cudiccinim?

      Odpowiedz
      1. ~michał

        Cudicini to pół biedy, on i tak niedługo kariere kończy, ale szkoda mi Gomesa. Moim zdaniem powinien odejść do innego klubu. Lloris też ma ciężko, AVB mu stopuje kariere, nie wiem, czemu go kupował, jeżeli i tak stawia na Amerykanina.

        Odpowiedz
        1. ~aapa

          Równie dobrze może mu ratować karierę. Lloris nie jest jeszcze gotowy na wielkie mecze w EPL. Sytuacja rzeczywiście jest dziwna, bo Friedel nie robi nic co upoważniałoby trenera do odesłania go na ławkę.

          Odpowiedz
  5. ~Żwir-Ever

    Nie dajmy się zwariować z tymi prawami autorskimi. 2-3 minutowe skróty nie są żadną konkurencją dla TV Canal+, która ma wyłączne prawa do Premier League na terytorium RP. Mnie bardziej interesuje działalność TV internetowych udostępniających przekaz live z logo Canal+ i polskim komentarzem.
    Ps. Myślę, ze linki Pana Michała można potraktować jako materiały edukacyjne, a tych nie należy uważać za piractwo. Proszę nadal wstawiać filmiki z fachowym komentarzem;)) Pzdr

    Odpowiedz
  6. ~HB

    Wstawienie filmiku na tego typu niekomercyjnego bloga mozna wg mnie przyrownac do dozwolonego prawa cytatu w prawie autorskim. Pan Michal nie wkleja przeciez calego spotkania/skrotu, a jedynie jego niewielki fragment w celu zobrazowania wypowiedzi. Film tak czy siak mozna znalezc w sieci. Takze wszystko jest w porzadku.

    Odpowiedz
  7. ~Borys

    Chelsea wygląda na bardzo silny zespół na chwile obecną. Ciekawe, bo jeśli nastąpi stabilizacja formy to śmiało można powiedzieć, że nastąpiła ta „zmiana pokoleniowa”, której wszyscy tak się obawiali. Mają nowych liderów, Mata, Hazard, Oscar i Torres radują kibiców swoją grą, ale widać też, że sami świetnie się odnajdują w stylu, który prezentuje obecnie Chelsea.
    Wygląda na to, że rosną w siłe Angielskie zespoły – coraz większe zgranie Chelsea, City wyrobiło sobie ducha walki i nawet w niesprzyjających warunkach wygrywa (tym razem bohaterem świetny Dżeko), United jak powszechnie wiadomo nie lubi pierwsze wychodzić na prowadzenie (co może ich kosztować tytuł, jeśli się w niedalekiej przyszłości nie ogarną).
    W perspektywie przyszłotygodniowego spotkania Chelsea z MU, ciężko ocenić forme tych drugich. Nie jestem przekonany, czy dwóch genialnych napastników jest w stanie pociągnąć ten zespół do zwycięstwa z tak wymagającym rywalem. Wątpie, żeby Ferguson odważył się posadzić któregoś z tej dwójki- w trzech meczach, które zaczynali razem mają w sumie 8 asyst i 5 goli. Pomoc prawdopodobnie będzie wyglądała inaczej niż w meczu ze Stoke (Scholes już w pierwszej połowie mógłby wylecieć za swoje wślizgi), potrzeba będzie więcej ruchliwości- także w destrukcji. Welbeck prawdopodobnie zostanie, skoro Younga nie widzieliśmy ani minuty, co właściwie też mnie cieszy. Obrona słabiutko- tutaj jak nie Carrick, to Ferdinand, jak nie Ferdinand, to De Gea, i tak w kółko. Trzeba się mocno skoncentrować, nie będzie miejsca na błędy w meczu z liderem. Statystyki straszą (11 straconych goli w 8 meczach!), Rio ewidentnie nie czuje się pewnie, przez co piłki są na niego zagrywane co chwila.
    Jeśli MU przetrwa pierwsze 20-25 minut (co się ostatnio rzadko zdarza), to mają szanse. Ferguson chyba będzie musiał ustawić zespół ofensywnie (właściwie jak się ma w kadrze jednego pomocnika z dobrym odbiorem to nie ma innej możliwości, chyba, że wróci wreszcie Fletcher). Tak więc szykuje się świetne spotkanie, miejmy nadzieje.
    Rio to jest silna osobowość, dał wyraz swojemu niezadowoleniu z kwestii radzenia sobie z rasistowskim zachowaniem, podjął swoją decyzje i chyba jednak nie powinien być za to karany. Nie można nikogo zmusić do uczestniczenia w dobrowolnej akcji. Bo jaki sens będzie miało założenie przez niego koszulki z napisem promującym walke z rasizmem następnym razem? Chyba tylko taki, że mu szkoda 220tys. funtów.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Jak zwykle w takich przypadkach zadecyduje dyspozycja dnia. Na dzień dzisiejszy obie te drużyny są bardzo zbliżone poziomem, a w takich wypadku decydują niuansy.

      Z jednej strony United nie ma w tej chwili stabilnego środka pola i tutaj można upatrywać ewentualnej porażki, a z drugiej jeśli Chelsea dopuści ofensywę United do tylu okazji do ilu dopuszcza zazwyczaj swoich przeciwników to RVP, lub Roo surowo ich skarcą…

      Ciężko przewidzieć jak się mecz potoczy. Może jakieś nieoczekiwane zwroty akcji jak ostatnio na Stamford?

      Odpowiedz
  8. ~adipetre

    Uwazam ze Tottenham zagral to co byl w stanie, przy tych zasobach ludzkich. I na tle tego oslabionego i niepoukladanego Tottenhamu Chelsea nie zrobila na mnie az tak duzego wrazenia.
    Andre powiedzial po tym meczu ze Chelsea gra jak City w zeszlym sezonie. Nie mozna sie z ta opinia zgodzic, poziom gry Obywateli byl duzo wyzszy.

    Teza Andre byla nietrafiona, ale to byl w ogole jeden z 'tych’ dni Villasa-Boasa. Jakiej decyzji by nie podjal, nie mialy one zwiazku z logika. Lloris jest lepszym bramkarzem od Friedela, to jest fakt, Andre uwaza inaczej ok, ale po co komu ta rotacja? Nie korzysta zaden z bramkarzy, nie korzysta na tym zespol.
    Kolejna sprawa to wybor zawodnikow z pierwszej i drugiej linii. Nie wiem czego sie spodziewal Andre wystawiajac do gry Huddlestone’a. Nie ma nic do Toma, ale ten zawodnik nie moze dac wiele zespolowi z tylu jezeli ma do zatrzymania bajecznie wyszkolonych maluchow. To samo ze stoperami, obaj sa malo zwrotni, wiec najrozsadniej bylo wystawic duet Caulker-Vertonghen, a na lewa strona dac Naughtona.

    Sprawa Townsenda jest oczywista. Dla mnie cos tu nie gra, w kadrze jest trzech skrzydlowych, z czego jeden nawet jednego meczu nie zaczal na boisku. Andros ma do zaoferowania duzo, nie przypominam sobie ani jednej anonimowej zmiany tego zawodnika, a dostaje ledwie 10-15 minut. Jezeli Tottenham bylo grozny to tylko wtedy gdy szarpal Lennon, Tottenham to nie jest zespol przygotowany na atak innego szablonu, nie ma ludzi do rozgrywania dlatego tak istotny bedzie styczen. Dobrze ze w Tottenhamie zdaja sobie sprawe i obserwuja Isco czy Mahera, to sa dobre wybory.
    Ostatnie nazwisko to Adebayor, on moze grac slabo, ale do formy nie wroci siedzac na lawie. Moze grac slabo, ale faktem jest po jego wejsciu Tottenham stworzyl sobie troche tych okazji, a JD to juz w ogole czarowal.

    Andre powinien wreszcie zrezygnowac z niektorych ludzi, nawet jezeli liczby sie zgadzaja. Dawson za Gallasa to nie jest wyjscie, poziom obu jest mierny, chyba ze chodzi nam o podreperowanie ceny Michaela.

    Jesli chodzi o Chelsea nadal czekam na mecz w ktorym The Blues beda prezentowac wysoki poziom przez 90 minut. Tottenham stworzyl sobie w tym meczu mnostwo sytuacji strzeleckich, mimo ze nie potrafi on konstruowac atakow, gral bez target mana, dysponowal jednym skrzydem etc. Tak nei gra mistrz Anglii. Chelsea po dobrych 30-40 minutach zgubila koncept, znowu gra szla wg. banalnego schematu, Cech do Luiza, ten gra dluga, bezposrednia pilke przez dwie formacje do Oscara czy Torresa. W Chelsea nie ma czlowieka w srodku ktory uporzadkuje gre. I tu akurat Tottenham zachowuje sie lepiej, bo na WHL zdaja sobie sprawe gdzie sa mankamenty, w Chelsea mowi sie o Falcao czy innym Cavanim. Chelsea nie potrafila przez dluzszy fragment odnalezc sie na boisku w meczu z Tottenhamem, jak przyjdzie do meczu z poukladana i dobrze wyszkolona druzyna wtedy mit zostanie obalony. W ataku Chelsea brakuje mi nieco jakosci w bocznych sektorach. Pressing to w dalszym ciagu druga liga. Jezeli Chelsea zostanie mistrzem to tylko przez slabosc tej ligi.

    Odpowiedz
    1. ~CFCewert

      Chciałbym napisać coś w obronie Chelsea, ale zrobię to dopiero po przyszłym weekendzie, jeśli Che przegra z MU. Jeśli wygra, polemika chyba nie będzie potrzebna, nieprawdaż?

      Odpowiedz
  9. ~pm1986

    A football fan has been jailed for 16 weeks after he admitted attacking the Sheffield Wednesday goalkeeper Chris Kirkland during a match.
    Aaron Cawley, 21, from Cheltenham, pleaded guilty to assault and invading the pitch during Wednesday’s Championship match against Leeds United on Friday. He was also ordered to pay £85 costs and given a six-year banning order.

    Kara za ten bandycki incydent jest skandalicznie łagodna. Ciekawe co trzeba zrobić żeby dostać dożywotni zakaz stadionowy?

    Odpowiedz
  10. ~Dawid

    Premier League, bloody hell!
    Bardzo dobre widowisko zaserwowały nam zespoły z Londynu, choć mimo młodych, zdolnych trenerów, niewiele było tam założeń taktycznych (a może ja nie widziałem, robiłem makaron ze szpinakiem i kawałki meczu za plecami). Tottenham mógł wygrać, gdyby dołożyli bramkę na 3:1. Niestety, nie udało się, szybko strzelony gol Maty zrobił swoje i wszystko rozegrało się w głowach. Straszliwy brak Dembele, okropna obecność Dempseya. Wszystkie piłki jakie dostawał zaraz tracił albo zwalniał akcję. Zaś o tercecie Mata Hazard Oscar napisano już wszystko.

    Bardzo dobrze zagrała też ekipa z Old Trafford. Pamiętajmy, że grali przeciwko Stoke i stracili bramkę. Czerwone diabły kopały szybko, sprawnie, klepka, klepka i do przodu. Było na co popatrzeć, a pamiętajmy, że ekipa z Manchesteru nie zawsze potrafi tak grać. Inna sprawa, że obrona Stoke nie grała specjalnie pewnie, zabrakło zawodnikom zadziorności. Nie lepiej też prezentowała się linia defensywna United. Za tydzień więc ciekawe widowisko.

    Liverpool otarł się o remis na Anfield. Gdyby nie ładny gol Sterlinga (dość nieprzyjemny kąt) śmiem twierdzić, że The Reds zaliczyliby kolejny remis. Brakuje skuteczności, czasami pomysłu, z jednej strony widać progres, ale z drugiej wyniki nadal nie przekonują. Widać bardzo dobrą grę, ale przed polem karnym jakby koncept się wyczerpywał. Reading zaś w ostatnich minutach było bliskie wyrównania, więc również nie najlepiej pod koniec z koncentracją. Młody Suso na skrzydle nie zagrał najlepiej, zaś Sterling bardzo dobrze. Za tydzień derby – dobry czas, aby zespół Rodgersa pokazał na co go stać.

    Zaś kto nie oglądał meczu Sunderland-Newcastle może żałować. Bardzo dobre widowisko. Dziwne zachowanie Tiote, obydwa zespoły mogły wynieść z tego spotkania komplet punktów.

    Panie Michale, czy o taki Cafe Ring Panu chodziło?:)
    (Pomyślałem, że po czytaniu bloga przez taki szmat czasu, po rewolucji wizualnej, po przedostatniej notce, czas coś skrobnąć w podzięce za bloga)

    Odpowiedz
    1. ~adipetre

      Rodgers nie pomaga Suso w tych dobrych wystepach. Masz inny komfort w atakowaniu, gdy pomaga ci Johnson, inny gdy cie wspomaga Andre Wisdom.

      Odpowiedz
      1. ~bartek23

        Akurat Wisdom prezentuje się przyzwoicie, choć nie jestem pewien, czy nie lepiej byłoby wystawić normalny duet Johnson – Enrique. Ten ostatni jednak chyba jakoś nie przekonuje Rodgersa, nie wiem czemu, ale non-stop siedzi na ławie.

        Suso prezentował się bardzo dobrze w poprzednich spotkaniach, ale to wciąż młodzi ludzie, nie mogą grać non-stop. Sterling już siada, z Reading oprócz gola zagrał słabo. Tylko co poradzić, jak posucha w ofensywie. Z trwogą czekam na mini-maraton Anży-Everton, w którym całkiem możliwe, że zagrają niemal takie same jedenastki…

        Odpowiedz
        1. ~Dawid

          Jasne, że młodzi, widać to ba boisku, ale Brendan w nich wierzy i za bardzo nie ma wyboru. Raczej powinni być wartościowymi zmiennika i możliwością od czasu do czasu na pierwszy skład. Suso ma problemy z wypracowaniem sobie pozycji (oczywiście, że nie jego), a Sterlingowi brakuje czasami takiej boiskowej świadomości – kto gdzie może być i zagrania w ciemno. Przynajmniej ostatnio mi się to rzuciło w oczy, gdy zatrzymywał się i rozglądał. Nie wiem, czy to moje zwidy, czy ktoś widział?
          Jednak nie zgodzę się, że Sterling grał słabo ostatnio. Nie był to jakiś widoczny spadek, dużo zagrywał, celnie odgrywał, odbierał, biegał na skrzydle, widać że rozumie się z Suarezem. Na jego wiek (!) to więcej niż bardzo dobrze, zaś nie licząc tego moim zdaniem dobrze.
          Ale jak pisałem. Znowu niezbyt dobra gra Liverpoolu, nieprzekonujące nikogo zwycięstwo.
          Hm… a czy na Ligę Europy wyjdzie taki sam skład? Nie sądzę. Chyba jest w klubie zlewa na nią. Sądzę, że Yesile, Assaidy, Downingi i tak dalej wyjdą.

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Przede wszystkim od piłkarza w tym wieku nie można wymagać stabilnej formy – ot i wszystko. Z czasem forma się ustabilizuje i będzie wiadomo czego można od niego wymagać. Nie przypominam sobie ani jednego młodego piłkarza który w jego wieku grałby co tydzień na równym wysokim poziomie…

          2. ~bartek23

            No widzisz, za to ja np. zauważyłem dużo niepotrzebnych dryblingów, które owocowały stratami. Ale jak mówisz – on powinien dawać dobre zmiany, pokazywać się wchodząc z ławki, a nie ciągnąć momentami cały zespół.

            Nie wiem, czy na LE jest zlewa. Owszem zagrają pewnie ci wymienieni przez Ciebie plus w sumie jacyś rezerwowych Brendan jeszcze wyskrobie, zapomniałem o kilku zawodnikach (Yesil, czy Henderson). Ale trochę mnie bawi, jednocześnie irytując sytuacja z ostatniego chyba meczu w LE – że za doświadczonego gracza uważa się wchodzącego z ławki Shelweya… No to świadczy o naprawdę wąskiej ławce.

  11. ~RAFO

    Jak dowiedziałem się że nie gra Bale i Dembele, wiedziałem, że o pkt w tym meczu będzie straszenie trudno. Kroplą dziegciu w łyżce miodu okazał się Gallas i gdy patrzę na jego koszulkę z numerem „13” zaczynam wierzyć w pechowe przepowiednie. Nie mogliśmy tego wygrać, było ten mecz za wszelką cenę zremisować – ale jak patrzy się na Dempsey’a z jego kółeczkami i podaniami do tyłu to „nóż w kieszeni” się sam otwiera… Szkoda, bo szczęście było blisko. Mam nadzieje, że w kwietniu 2013, będzie na CFC – i Gareth i Mossa w skaładzie Tottenhamu – a kto wie może jeszcze ktoś pokroju Williana albo Moutinho. (albo jeden z nich) 😉

    Odpowiedz
  12. ~alasz

    Panowie z EA zacierają ręce. Wyzwania w przyszłej edycji FIFy będą się nazywały sezon MU. Co mecz Bramka albo dwie straty na początku spotkania, tak by nie było za łatwo.

    Zakochałem się w tym zespole właśnie dzięki temu odrabianiu strat, ale jak tak patrze na ten sezon, to mam wrażenie, że oni to już robia specjalnie, w najbanalniejszych akcjach, dostają bramkę, przy pierwszej możliwej okazji, by było potem ciekawiej.

    W meczu z Chelsea kluczowa będzie druga bramka, wiadomo że pierwsza strzelą niebiescy 😀

    Odpowiedz
  13. ~dark

    Osobiście lepiej się czułem jak widziałem 0 z tyłu. Teraz niby mam cały czas wrażenie że odrobią, jednak łatwość z jaką można nam strzelić bramki jest porażająca. Buttner chwalony po pierwszym meczu dziś zasługuje na burę, to po jego stronie padły obie bramki. Dodatkowo w początkowej fazie spotkania jakoś niepewnie wyglądał Carrick. Trochę żal do Alexa że nie dał szansy Wottonowi chociażby. Braga poza bramkami chyba niewiele nam zagroziła.

    Wydaje mi się też, że sporo wniósł Nani. W relacjach które widziałem(tnących niemiłosiernie) całkiem sympatycznie rwał szeregi rywala. I nie zauważyłem jego „husarskich” bezproduktywnych rajdów. Może coś z oczami miałem? Fergie znów będzie miał dylemat, Kagawa wypada chyba na jakiś czas – z pomeczowych wypowiedzi wygląda na to że coś z kolanem :/

    Pojedynek z Chelsea może być gratką dla kibiców. Ofensywna gra i dużo bramek, szykuje się podobny festiwal jak w zeszłym roku.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      No niestety – podobno skręcone kolano, w kontekście meczu z Chelsea to duża strata, bo Kagawa mógłby stanowić przeciwwagę dla ruchliwych Maty i Oscara…

      Odpowiedz
  14. ~alasz

    Niech mi teraz ktoś powie że Lewandowski nie jest graczem klasy światowej. Facet który rozbija obrone MC albo staje się koszmarem obrony Realu madryt, gdzie ppepe varane i ramos przegrywają z nim rywalizacje o piłki, a Hiszpan ratuje się udawaniem faulu po stracie.

    Świetny występ Borussi, szkoda tylko ze nie mają w pełni zasłużonych 9 pkt, mimo to maja spore szanse wyjść z tej grupy, jedno zwycietswo powinno im to zapewnić, MC u siebie to najlepsza okazja.

    Bardzo podobał mi sie też Łukasz Piszczek którego stroną szło większośc ataków i na której do spółki z kolegami powstrzymali Ronaldo. Szkoda tylko że jego wyjście do przodu przy golu kryśki nie było zaasekurowane. Wspaniałe spotkanie, walka, zaangażowanie i gra na wysokim poziomie techniczno taktycznym to to co lubie najbardziej.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *