Koniec miesiąca miodowego

Za Rafy Beniteza wyglądało to lepiej. Głęboko heretyckie zdanie, ale trudno go nie wygłosić po świadkowaniu, nie pierwszy już raz w tym sezonie, męczarniom Chelsea. Równocześnie trudno nie uznawać wszelkich narzucających się wniosków za przedwczesne. Że dwie porażki z rzędu, a wcześniej remisy? Że Mata wciąż na ławce lub z ławki? Że żaden z napastników nie przekonuje, a ten, który ewentualnie mógłby przekonać – został oddany do Evertonu? Że kiedy trzeba płynnie rozgrywać akcję, idzie to zaskakująco źle, jeśli zsumować kreatywność zawodników tej klasy, co Hazard, Oscar czy Willian?

Angielska prasa bywa w takich sytuacjach bezlitosna: zaczyna wyliczanie, kiedy to mianowicie ostatni raz tak słabo wystartowali, porównuje wczorajszą porażkę do ostatniego meczu Chelsea pod Mourinho przed TAMTYM zwolnieniem z pracy, przypomina, że kiedy gospodarze poprzedni raz przegrali u siebie w fazie grupowej Ligi Mistrzów, to Wyjątkowy był jeszcze szkoleniowcem Porto, zauważa sporadyczne gwizdy i buczenia, a w końcu wytyka menedżerowi, że przy całej narracji o „jajkach, które musi wysiadywać”, średnia wieku drużyny wynosiła w tym meczu prawie 28 lat. Oczywiście Mourinho jest wystarczająco szczwany, żeby nie ulec presji, zwłaszcza że zwycięstwo w zbliżającym się meczu z Fulham wydaje się formalnością. Ma również (początek meczu w wykonaniu Williana, ruch bez piłki Eto’o, a zwłaszcza kolejne świetne spotkanie Oscara) powody do zadowolenia. Gdyby tylko raz na zawsze zdołał nam wytłumaczyć, dlaczego najwybitniejszego zawodnika Chelsea Przed Jego Ery, Juana Matę, niewątpliwie najlepszego z grających „między liniami” (co wczoraj okazało się kluczem do sukcesu), uporczywie traktuje jako rezerwowego…

Każdy, kto widział męczarnie Tottenhamu z FC Basel w ubiegłym sezonie Ligi Europejskiej, i kto pamiętał, jakie warunki Szwajcarzy postawili Chelsea w półfinale tamtych rozgrywek, nie powinien być zdziwiony, że podopiecznym Mourinho grało się wczoraj trudno. Z moich fiszek wynika, że Strellerem, Salahem i Stockerem zachwycałem się już w kwietniu, zwłaszcza pierwszej dwójce wróżąc nieodległą przyszłość w Premier League. Teraz dodałbym pewnie zdanie, że w zimowym okienku transferowym niechybnie ktoś się zgłosi po Salaha – dodałbym, gdyby nie przeczucie, że wiosną jego drużyna może jeszcze grać w Lidze Mistrzów. Zaiste: Chelsea nie trafiła na łatwych rywali, a trener Yakim adaptował się do zmieniających warunków (głęboko heretyckie zdanie numer dwa) szybciej niż Jose Mourinho. Początkowo przynajmniej na skrzydłach gospodarze znajdowali nieco miejsca na rozegranie – to wtedy Willian raz czy drugi zamieszał Behrangiem Safarim, później jednak skończyło się i to. W dodatku nie sposób powiedzieć, że goście „zaparkowali autobus” przed własnym polem karnym: owszem było gęsto, ale natychmiast kiedy Stocker zdołał odebrać piłkę któremuś z rywali błyskawicznie adresował ją do Salaha, a ten jeszcze szybciej przenosił akcję w okolice pola karnego Chelsea. Był taki moment, we względnie wczesnej fazie meczu, gdy rozpędzony skrzydłowy z Egiptu założył siatkę trzem kolejnym piłkarzom gospodarzy i dopiero ten trzeci musiał ratować się faulem.

Gospodarze znaleźli właściwy rytm tylko na kilka minut po przerwie. W większości przypadków kiedy udawało im się odebrać piłkę Szwajcarom, zamiast spodziewanego podkręcenia tempa, szybkiego znalezienia podaniem Hazarda czy Williana, a potem wykorzystania inteligentnych ruchów bez piłki Samuela Eto’o, wszystko zaczynało buksować – po części z powodu kłopotów van Ginkela z przyjęciem piłki. Piłkarze Basel – przyznajmy to – byli jednak zbyt cwani, żeby samemu atakować dużą liczbą zawodników i odsłonić z tyłu więcej wolnej przestrzeni. Oscar owszem, dwoił się i troił, żeby jakoś ją wytworzyć, ale kiedy zdobył wreszcie gola, był to zaledwie pierwszy celny strzał na bramkę Sommera. Prowadzenie objęte w idealnym momencie, na puentę niesatysfakcjonującej pierwszej połowy, nie wystarczyło jednak do zbudowania czegokolwiek w drugich 45 minutach. Bazylea w tym czasie cierpliwie grała swoje, aż w końcu udało jej się przeprowadzić zdecydowanie najładniejszą akcję meczu, zakończoną golem Salaha (w niewiele brzydszej próbie z pierwszej połowy strzał Egipcjanina udało się jeszcze zablokować). Druga bramka dla gości, z punktu widzenia perfekcyjnie przygotowującego sesje treningowe Jose Mourinho była kompromitująca: niepilnowany krótki słupek, odpuszczone krycie przy rzucie rożnym w strefie, za którą odpowiadali Cahill i Demba Ba –  to nie tak miało wyglądać.

Cokolwiek sądzić o Benitezie, chyba nigdy podczas pobytu w Chelsea nie mówił o swojej drużynie, że brakuje jej dojrzałości i osobowości. Cokolwiek sądzić o mnie, nie zamierzam jednak dołączać do tych, którzy produkują teraz kaskady dowcipów na temat „jajek Mourinho”. Oczywiście jak na standardy Wengera, a ostatnio też Villas-Boasa, trener Chelsea wystawił drużynę wyjątkowo dojrzałą, poza van Ginkelem wszyscy jej członkowie zdążyli już zdobyć doświadczenie w meczach Champions League, o wygrywaniu tych rozgrywek nie wspominając. Z drugiej strony: to dopiero pierwszy mecz w Lidze Mistrzów, Eto’o zacznie w końcu strzelać, a Mourinho dobierze mu najlepszych partnerów. Owszem, skończył się miesiąc miodowy, ale – jak niektórzy z nas wiedzą – koniec miesiąca miodowego nie oznacza rozpadu małżeństwa.

59 komentarzy do “Koniec miesiąca miodowego

  1. ~zliv

    Wiem, że nie jest to tekst o Benitezie, ale jak dobrym jest managerem pokazał wczoraj. Dopóki jego chłopaki nie uznały Borussii za pokonaną, grały fenomenalny mecz, za co od strony taktycznej i personalnej odpowiadał Rafa. Aż dziw bierze, że nie osiągnął więcej z L’poolem. Chyba wszystko przez te nieudane transfery. Ehhhh..

    Odpowiedz
  2. ~airborell

    No nie wiem, czy to będzie tak fajnie.

    Mourinho wygląda na niewolnika jednego systemu gry (i nie ma zamiaru dostosowywać tego systemu tak, aby wykorzystać w największym stopniu możliwości swoich kluczowych piłkarzy, vide Mata). Co więcej – wygląda na niewolnika nazwisk, do których kiedyś się przywiązał (Lampard, Eto’o). Ma kompletnie niezbilansowany skład, i to na własne życzenie. (Ktoś w Tottenhamie jeszcze płacze za Willianem?).

    Pewnie, siła tego składu jest i tak na tyle duża, że może się uda coś wygrać. I znów będzie, że udało się coś wygrać dzięki geniuszowi trenera…

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Z kolei ja nie wiem czy dostosowywanie systemu gry do jednego zawodnika to dobre rozwiązanie, z całą pewnością mocno ryzykowne… Przywiązywanie się do nazwisk można przy odrobinie złej woli zarzucić każdemu trenerowi, Kloppowi, Guardioli, Moyesowi, itd., a jeśli chodzi o Eto’o to raczej jest to raczej alternatywa, nowa opcja, bo Ba i Torres pokazali już na co ich stać… Jeśli chodzi o system gry to akurat zmienia go, co widoczne jest nawet dla laika, vide np. 1 i 2 połowa meczu z Hull czy Evertonem, więc polecam raczej uważne oglądanie całego spotkania, aniżeli wyciąganie wniosków po zapoznaniu się z 2-3 minutowym skrótem…
      Co do Williana to był to jego pierwszy mecz, sam przyznał, że denerwował się przed tym występem, a i tak ocenić go należy pozytywnie, patrz, np. komentarz adipetre. Czy płaczą po nim w T’hamie? Tego nie wiem, bo sam Willian niedawno przyznał, że przeprowadzka tam była dla niego jedynie opcją rezerwową. Niezbyt mądre jest ocenianie gracza po jednym występie i to niepełnym.
      Gdy Bayern czy Borussia coś w tym roku wygrają to znowu będą piać o geniuszu Kloppa i Guardioli, bo składy to te ekipy mają właściwie przeciętne, by nie rzec nawet, żenująco słabe…

      Odpowiedz
      1. ~airborell

        Guardiola jak Guardiola. Klopp wydał na cała jedenastkę zeszłorocznego finalisty LM mniej więcej tyle, ile Mourinho wydaje na jednego rezerwowego. Cała różnica.

        Nie chodzi o „dostosowywanie systemu gry do jednego zawodnika” (BTW, w Realu Jose właśnie to robił). Chodzi o to, czy budujesz system pod optymalne wykorzystanie tych zawodników, których masz, czy upierasz się, że zawodnicy mają grać Twoim ulubionym systemem, nawet jeśli do tego systemu kompletnie nie pasują. Już jeden portugalski trener poległ w Chelsea z tego powodu.

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          No ale co to ma za znaczenie ile kto wydał? Oczywiście Klopp kupił tanio kilku wartościowych graczy, wypaliło i jest ok, ale kto bogatemu zabroni?
          Faktem jest, że pewien portugalski trener poległ już, jak słusznie zauważyłeś,na upartym forsowaniu swojej wizji gry, choć wiadomo, że nie była to jedyna przyczyna jego porażki. Z tego co widzę Mourinho zmienia system gry, co więcej, dokonuje wręcz drastycznych zmian w stosunku do systemu gry w 1 meczu (1vs2 połowa z Hull i Evertonem), czym nawet trochę zaskakuje… Może rzucisz więcej światła i w kilku słowach przybliżysz ten jego system gry, którego się kurczowo trzyma i w który chce wcisnąć posiadanych zawodników, w tym Matę, w którego obronie nie stanęła jeszcze chyba tylko Solidarność.

          Odpowiedz
          1. ~airborell

            Nie „kupił tanio kilku wartościowych graczy” tylko „zrobił z nich wartościowych graczy”. Taki Gundogan dwa lata temu był piłkarzem z zupełnie innej półki niż teraz.

          2. ~KrólJulian

            Z tym że takiego argumentu można użyć w odniesieniu do każdego trenera, Fergusona, Mourinho, Guardioli i wielu innych. Chyba nie ma sensu wyliczać piłkarzy z których zrobili wartościowych graczy, bądź w wersji dla osób odmawiających im talentu, którym przynajmniej nie przeszkadzali, by wielkimi graczami się stali… Miło że Klopp pomógł wspiąć się Gundoganowi i wielu innym graczom BVB na obecnie prezentowany poziom, ale wszystkie swoje dotychczasowe sukcesy trenerskie osiągnął wyłącznie na krajowym podwórku…

          3. ~KrólJulian

            A ja nie bez kozery pytałem jakim systemem ma zamiar docelowo grać Mourinho, bo stwierdził, że niskim blokiem grać nie będzie , Luiz w roli quarterbacka też go nie interesuje, system a la „laga na Drogbę” również odpada, szybkie kontry a la Chelsea 2004/2005 z tym składem personalnym z oczywistych względów są raczej trudne do wykonania, więc może gdzieś spotkałeś się z jego założeniami, bo ja dysponuję jedynie informacjami odnośnie formacji, które zastosowania nie znajdą?

          4. ~airborell

            Ilu niby Mourinho wykreował piłkarzy światowej klasy (nie licząc czasów FC Porto?) Można by ich policzyć na palcach jednej ręki.

          5. ~KrólJulian

            no chyba na palcach jednej ręki osoby cierpiącej na polidaktylię… Cech, Lamapard, Terry, Duff, Drogba, w Interze z niechcianego w Realu Sneijdera zrobił gracza światowego formatu, podobnie Milito-bez Mourinho obaj zgaśli w oczach…itd., itp. Gdzie tu pasuje jakiś tam Gundogan? Poza tym jaki jest sens porównywania osiągnięć i warsztatu Mourinho (w zakresie eurokwalifikacji), z niewiele młodszym Kloppem, który nie wygrał żadnego z europejskich pucharów? Oczywiście są menedżerowie, jak np. Ferguson, którzy mają o wiele większe osiągnięcia w wynajdowaniu, wieloletnim prowadzeniu i rozwoju piłkarzy, którzy stali się gwiazdami światowego formatu, ale to szef, też zupełnie inny rozmiar kapelusza niż taki Klopp…

          6. ~airborell

            Cech – najlepszy bramkarz ME 2004. Lampard – już w sezonie 2003/04 został wybrany do jedenastki ligi, już wtedy był kluczowym zawodnikiem reprezentacji. Drogba – kupiony do Chelsea jako najlepszy zawodnik ligi francuskiej. Serio uważasz, że to Mourinho ich wykreował?

          7. ~KrólJulian

            Cech- przypomnę, że gdy przybył do Chelsea pierwszym bramkarzem był cały czas Cudicini, to Mourinho postawił na Cecha i tak już mu zostało.
            Lampard-sam podkreśla, że menedżerem, któremu najwięcej zawdzięcza i dzięki któremu wskoczył o poziom wyżej jest Mourinho, więc ciężko dyskutować z opinią samego zawodnika…. Poza tym polecam My Chelsea Diary, autorstwa Ranieriego, stawiał na Lamparda, bo wystrzelił z formą w sezonie 2003/3004, ale nie jego zasługi było w tym niezbyt wiele…
            Drogba-do wyborów w konkursach piękności nie przykładam większej wagi, ale faktem jest, że strzelił 19 bramek w Marsylii, a to już coś. Niemniej jednak przypomnę, że większość osób była sceptyczna co do tego transferu, a komentarze brzmiały, co pamiętam do dziś: po co Chelsea czołg? W zasadzie udowodnił, że ten czołg się przydał, a sam zawodnik rozpoczął tak na dobre grę od grudnia 2004, bo wcześniej 2 miesiące pauzował z powodu kontuzji… Wszystko pod skrzydłami Mourinho, który zrobił z niego kluczowego gracza, choć faktem jest, że Drogba grając w OM był już świetnym graczem.
            Nie wspomnę zawodników FC Porto, bo odnośnie tej grupy nie masz większych wątpliwości co do wkładu JM?
            Właściwie to ja odnośnie Gundogana mógłbym napisać to samo, ukształtowany piłkarsko w Gelsenkirchen, Bochum i Nurnberg, jaki ten Klopp miał wpływ na jego rozwój? Facet miał 21 lat, 2 sezony w Bundeslidze za sobą, regularną grę w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec, nadal się rozwija i już. W zasadzie normalna sprawa, robi to co robił w Nurnberg, tylko ma większą motywację i otoczony jest lepszymi piłkarzami, więc proces doskonalenia przebiega łatwiej i szybciej. Ale to oczywiście przy odrobinie złej woli, bo wiadomo, że rzeczywistość wygląda inaczej.

  3. ~m

    Moim zdaniem część zawodników w ogóle nie pasuję do stylu gry jaki chce mieć Mourinho i na dodatek beznadziejny napastnicy. Mając taki potencjał w ofensywie ten zespół powinien zdominować rywala na jego własnej połowie i siać zagrożenie. A na razie to problem jest ze stworzeniem dogodnej sytuacji, myślałem, że chociaż będą wyprowadzać groźne kontrataki ale nic z tych rzeczy. Co do napastników, Torres oraz Ba powinni odejść a w ich miejsce jakiś konkretny zawodnik, nie jakaś gwiazda typu Falcao ale ktoś kto ma dużo do udowodnienia. Benteke mógłby pasować do tego zespołu. Eto pewnie odpali ale on ma 32 lata, nie wróże mu więcej niż jeden rok w tym klubie. Szkoda Lukaku, byłem pewien, że będzie nr 1 w ataku a tak na prawdę nie dostał nawet porządnej szansy. Zakładam, że jeszcze ze 3 podobne spotkania i znowu przyjdzie ratować sezon jakiś zamiennik Beniteza.

    Odpowiedz
  4. ~szarypanz

    mi to wygląda na pełzający konflikt w szatni. Może w końcu wybucha starcie starych czcieli Mou w osobie Terry’ego, Lamparda et consortes z nabytkami późniejszych managerów i najnowszymi „jajkami”.
    Ogólnie po nowych piłkarzach nie widać jakoś „efektu Mourinho”, taki Schurrle w lidze wygląda na kompletnie zagubionego.

    I skoro ktoś już wspomniał Zonal Marking – Michael Cox zauważył też, że Mourinho będzie prędzej próbował nagiąć (lub kupić…) piłkarzy do swojego stylu niż dostować taktykę pod ich możliwości. Co w naturalny sposób prowadzi do mojego pierwszego spostrzeżenia.

    Odpowiedz
  5. ~Stefan

    Tak to już jest co sezon. Przychodzi nowy menadżer do Chelsea, pojawiają się nowi piłkarze za dziesiątki milionów funtów i wydaje się, że teraz to będzie drużyna nie do pokonania. A potem następuje brutalne zderzenie z rzeczywistością. Obserwuję to od kilku lat. Już jak przychodził Szewczenko to wydawało się, że to co mają + tej klasy napastnik i trener to po prostu przepis na sukces. Klapa. Potem przychodził Torres. Klapa. Teraz powrót legendarnego Mourinho. Za wcześnie by oceniać, ale nie przypuszczam żeby wyczarował coś szczególnego.

    To samo w City – ileż było piania przed sezonem na temat Pellegriniego, a ile po pierwszym meczu z NUFC. Sam się bałem się, że City do świąt odjedzie znacząco reszcie stawki. Na chwilę obecną wygląda to – przeciętnie.

    Arsenal? Proszę bardzo – po pierwszej kolejce znów coś czytałem o zwolnieniu Wengera. Tymczasem na chwilę obecną są jednym z faworytów do zgarnięcia tytułu. To się pewnie jeszcze będzie zmieniać…

    Sezon jest długi i dopiero po upływie całego sezonu będzie czas na ocenianie poszczególnych menadżerów, drużyn i piłkarzy.

    Futbol jest względny

    Odpowiedz
  6. ~alasz

    Chelsea po prostu nie tworzy drużyny, czyli esencji tego czym jest ten sport. Pisałem przed sezonem że nie rozumiem ich polityki transferowej, kupowanie 10 w liczbie wręcz hurtowej, a tymczasem napastnika nie ma (nie wierze w etoo, facet poszedł do rosji odcinać kupony i tym samym skończył swoja przygodę z piłką na najwyższym poziomie, jest już po 30, a jego największą siła zawsze było przyspieszenie, które musiał zatracić w tym wieku, co oznacza że bardzo trudno, o ile to jest w ogóle możliwe, by wrócił do gry, coś tam strzeli, ale postrachem ligi to on nie będzie), defensywni pomocnicy marni (skoro lampard już tam zaczyna grać), obrona niezła, acz można ją wzmocnić, skrzydłowych też nie mają, zawężając sobie pole manewru taktycznego, no ale grunt ze 10 maja bodaj 6. To tak jak mieć samochód i posiadać 8 wyśmienitych kół z jeszcze lepszymi oponami. Super, ale można korzystać z 4, dalej to jest bezużyteczne.

    Druga kwestia że Chelsea kupuje drogo piłkarzy utalentowanych to prawda, ale wcale nie takich wspaniałych.

    Piłkarz światowej klasy to gracz który poza wysokimi umiejętnościami, jest regularny. Tymczasem poza Matą, zarówno Oscar jak i Hazard od czasu do czasu wystrzelą fajerwerki a potem bledną na długie minuty, o ile nie na całe mecze.

    Sezon jest długi, a początki są mało istotne w końcowym rozrachunku, byle by mieć kontakt z czołówką do nowego roku, potem zaczyna się prawdziwe granie, dopiero po tym jak zespoły prezentują się w ostatniej, najważniejszej fazie sezonu widać kogo na co stać.

    Odpowiedz
  7. ~adipetre

    W Realu Mourinho mial chyba jeszcze bardziej utalentowana grupe, wybitnie wyszkolonych, ultrakreatywnych pilkarzy ofensywnych ktorych nie potrafil nauczyc gry w ataku pozycyjnym, wiec tutaj cudow sie nie spodziewam. To nie jest menedzer elastyczny.
    Wg mnie Chelsea w srodku pola ma wiekszy problem, niz w ataku.
    Nie wiem o co chodzilo JM gdy mowil ze ma zespol mlody, niedoswiadczony. W pierwszej 11 regularnie wystawia przeciez co najmniej 6-7 zawodnikow po lub w okolicach 30.
    Do tej pory tez nie moge pojac co ten caly van Ginkel w sobie ma, ze dostal szanse on a nie np Chalobah.

    Jedynym pozytywem po meczu z Basel jest postawa Williana, topowy zawodnik.

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      co do van Ginkela jestem tego samego zdania, powinni go oddać na wypożyczenie do Ajaxu na które nalegał Overmars, dla wszystkich byłoby to najlepsze, bo jego gra jest dotychczas co najwyżej przeciętna, a Chalobah zapewne znowu pokaże się z dobrej strony, tym razem w N’ham Forest.

      Odpowiedz
  8. ~Nie płakałem po Mourinho

    Ciekawe kiedy kibice Chelsea zauważą, że Mourinho przyjechał do Londynu na emeryturę. A jeśli nie, to do takiego piłkarskiego sanatorium. Wylizać madryckie rany. Na zasadzie, tu mnie kochają, tu sobie odpocznę.

    Odpowiedz
    1. ~płakałem po Mourinho

      W zasadzie to kibice Chelsea nie mieliby zapewne nic przeciwko temu żeby został tu do emerytury, pomimo kiepskiego startu. Twoja teoria odnośnie motywacji Mourinho do powrotu do Chelsea jest dość ciekawa, to niewątpliwie odkrywczy, zupełnie nieznane dotychczas, sposób interpretacji tego wydarzenia.

      Odpowiedz
  9. ~płakałem po Mourinho

    Osobiście uważam, że uśmiercanie Mourinho w tym momencie jest przynajmniej przedwczesne i okazać się może, że za chwilę podniesie się z desek i boleśnie kopnie.
    Co do Xaviego, to trudno spodziewać się było innej opinii, oczywiście, jak każdemu, wolno mu arbitralnie osądzać kto jego zdaniem przejdzie do trenerskiego panteonu a kto nie, natomiast ocenią to dopiero kolejne pokolenia, poza tym on z sympatii do Portugalczyka raczej nie słynie…
    Widziałem tu niedawno jak kibice MU wylewali morze łez nad swoją ekipą, fani Arsenalu to już nawet niewiele pisali, bo po prostu nie bardzo było o czym, a tu nagle miła odmiana-to musi cieszyć…
    Jak mądrze napisał Alasz, sezon jest długi trzeba mieć kontakt z czołówką, jeszcze dużo się wydarzy, a zapewne Mata, Torres, KdB, dostaną swoją szansę.
    W kwestii Lukaku, oglądałem wszystkie tegoroczne mecze Chelsea, również te przedsezonowe, ktoś może mnie oświeci i napisze, w którym z nich swoją grą sprawił, że należy mu się miejsce w kadrze, o pierwszej 11 nie wspominając? Aktualne trio napastników to prawdopodobnie najsłabsza formacja tego zespołu, ale czy Lukaku byłby panaceum na niemoc napastników-moim zdaniem, na tę chwilę, zdecydowanie nie.
    A na zakończenie, odnośnie drugiej bramki dla Basel:
    to krótki słupek krył, na radar-to fakt, ten drugi Demba Ba, czyli Eto’o, niestety początkowo ruszył do Strellera, następnie zatrzymał się, a później, widząc co się święci, do piłki ruszył Cahill, staranował Eto’o, ale na skuteczną interwencję było już za późno… W nocy wszystkie koty są czarne, ale Ba to akurat krył 14tkę i to dość skutecznie,

    Odpowiedz
  10. ~DawidSz

    Wygląda na to, że niewielu ludzi wierzy w talent Lukaku (w tym ja), nikogo jednak takiego nie ma w Chelsea (wśród fanów również). Sądzę, że ogrywanie chłopaka byłoby lepszym pomysłem niżeli granie Eto. W meczach przedsezonowym Belg może nie zachwycał, nie wiem, nie widziałem, natomiast w tamtym sezonie we wszystkich meczach WBA, które oglądałem, wnosił bardzo dużo do gry. Zobaczymy jak teraz mu się uda w Evertonie, ale sądzę, że jeszcze pokaże na co go stać. W Chelsea kariery mu nie wróżę, nikt nie chce na niego stawiać. A szkoda. Wystarczy popatrzeć jak Sturridge grał pod Boasem, kiedy dostawał szansę, jak gra teraz pod Rodgersem.

    Ech, od wczoraj odczuwam niepokój przed jutrzejszym meczem. Zwykle zachowywałem spokój do dnia meczu, a teraz gorączka 10 punktów po 4 meczach daje o sobie znać. Chodzę, kręcę się bez sensu i myślę, jak to by jutro zagrać, jak to będzie. Piszę artykuł i nagle łapię się, że od piętnastu minut jestem na Anfield i wyobrażam sobie Aspasa, który strzela pierwszą bramkę:)

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Ad vocem, Lukaku trafił do Evertonu właśnie po to by się ogrywać i regularnie grać, na co nie miał szans w Chelsea. Wczoraj podano informację, że nie zostanie odwołany z wypożyczenia w styczniu i nie wiem czy to dobrze dla Chelsea, ale dla tego piłkarza z całą pewnością tak. Co do gry w WBA pełna zgoda, grał dobrze i skutecznie.
      Co do Liverpoolu to nie dziwię się nerwom, w końcu ta drużyna jest liderem i jak się powiedziało A…

      Odpowiedz
      1. ~DawidSz

        Ale, no właśnie, dlaczego nie mógłby się ogrywać w Chelsea? Gospodarz (w pewnym sensie), ja, kilka jeszcze osób, ale wszyscy z innych klubów, uważają że to dobry piłkarz. Natomiast fani Chelsea go zbywają, że jeszcze nie czas, że nie ta klasa. W WBA też wchodził z ławki czasami, to w Chelsea by nie mógł? Ba i Torres nie przekonują w ogóle, Eto zobaczymy. Ja się przyznam, że tego nie rozumiem (może się nie znam:))

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          Mógłby, ale wypożyczony był z zamysłem żeby grać co tydzień w pierwszej 11, w Chelsea na boisku spędziłby znacznie mniej czasu. Znając cierpliwość abramowicza nikt nie zdecyduje się na rewolucję w składzie, a chyba faktycznie to odpowiedni moment, by ją przeprowadzić, ale ryzyko straty pracy jest za duże…

          Odpowiedz
        2. ~m

          Nie mógł się ogrywać bo słabo wypadał w ataku pozycyjnym, grze kombinacyjnej. Dlatego Chelsea chciała Ronney’a ściągnąć. A Everton w tym sezonie będzie chciał grać piłką to się tam tego może nauczyć. Proste 🙂

          Odpowiedz
  11. ~Patryk

    Mourinho w każdym prowadzonym przez siebie zespole znajduje się w roli króla, któremu nie można nic zarzucić, bo inaczej kończy się to chłostą. O ile z Porto i Interem dominował, to w Chelsea jak i Realu nie był już taki skuteczny. W Hiszpanii nie potrafił zjednać sobie zawodników, wobec czego w ciągu dwóch sezonów zdobył mniej pucharów niż za czasów pracy w roli tłumacza w FC Barcelonie. Wielu w tym momencie powie, iż Blaugrana mu na to nie pozwoliła, ale czy aby na pewno? Barcelona od 2011 roku, z sezonu na sezon prezentuje się coraz gorzej w starciu z mocnymi rywalami. Wobec tego mam poważne wątpliwości, czy Mourinho, aby na pewno nie popadł w samozachwyt. Nie twierdzę, że to zły trener, jednak jego najlepsze lata już chyba minęły i trzeba się z tym oswoić.

    Odpowiedz
    1. ~DawidSz

      Niestety, na to się zanosi. Po bardzo dobrym meczu w wykonaniu Świętych Liverpool spadnie. The Reds zagrali bardzo słabo, bez pomysłu, charakteru i bezproduktywnie. Środek pola wręcz fatalny, Aspas kompletnie się nie sprawdza, magia Sterlinga wyparowała, Henderson mizernie. Gerrard dziś też niezwykle nieudanie, każdy rożny nietrafiony, przerzuty wielce średnie. Jednak najbardziej drażni ten kompletny brak zaangażowania i pomysłu, jakiegokolwiek szarpnięcia. Chyba czas wrócić do smutnej rzeczywistości.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Zastanawiające jest to że Liverpool w całym obecnym sezonie nie zagrał jednej dobrej drugiej połowy. W każdym spotkaniu w którym widziałem z ich udziałem, a widziałem Stoke AV MU Swansea, dzisiejszego niestety nie, zaczynali bardzo dobrze, dominowali rywala, ale z biegiem czasy gra sie wyrównywała by w drugich połowach to rywale byli stroną dominująca. Owszem udawało sie wygrywać po 1-0, po wczesnych bramkach, ale było bardzo blisko remisów w każdym z 3 pierwszych spotkań. Swansea nawet mimo rozdwojenia jaźni Shelveya mogło i powinno to spotkanie wygrać.

        Powiedziałbym ze ich wyniki do tej pory były lepsze niż gra, ale z drugiej strony tego im brakowało w poprzednich sezonach, inkasowania 3 pkt w meczach wyrównanych, czyli przechylania szali na swoja korzyść w kluczowych momentach.

        Jestem ciekaw jak to dalej sie potoczy, aczkolwiek miejsca w pierwszej 4 to ja im nie wróże.

        Pocieszeniem dla kibiców jest to że w swoich szeregach mają towar najbardziej deficytowy, obok skrzydłowych, w dzisiejszej piłce, dobrego napastnika, a nawet dwóch. Na tej pozycji w lidze tylko MU ma lepszych graczy.

        Odpowiedz
  12. ~DawidSz

    Niestety, niestety, znowu się zaczynają nerwy i smutki. Od paru dni człowiek nad niczym innym nie mógł się skupić, przewidywał remis albo porażkę właśnie 0:1, ale zaraz się otrząsał, myślał nad sposobami gry, rozgrywania akcji… szkoda tylko, że piłkarze wtedy pewnie myśleli o czymś innym. Zero pomysłu na grę, powtórzę jeszcze raz. Ze Stoke grali bardzo dobrze, ale Begovic to Begovic, z Manchesterem United też wiadomo, ale mecz z Aston Villą, Swansea i dzisiejszy jednak pokazały, że coś ewidentnie nie gra, coś jest nie tak (środek pola, kreatywna gra, umiejętność mądrego wyprowadzania piłki – wszystko więc to, co Rodgers stawia na pierwszym miejscu). Bez Coutinho to juz w ogóle pomysłu nikt nie ma.

    Odpowiedz
  13. ~bartek23

    Arsenal dzisiaj pokazuje, jak się wygrywa w PL mecze, a może i mistrzostwa. Nie zagrali wybitnego spotkania, w sumie takie od niechcenia, a i tak spokojnie pyknęli Stoke. Dzięki czemu? Wachlarzowi zagrań. Nic nie wchodzi po kontrach albo klepaniu po ziemi to strzelają po stałych fragmentach. I trzy punkty na koncie.

    Odpowiedz
  14. ~darkk

    Kicha:/ Fellaini kicha, Smalling to samo, o skrzydłowych nie chce mi się już pisać. Przy drugiej bramce Yaya całkiem zostawiony bez opieki. City sobie za to miło hasa, jak Moyes czegos nie wymyśli to skończy się 4- albo 5 – w plecy

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      Nie popadaj od razu w taki skrajny pesymizm; szanse, że tak będzie oceniłem na 20-25%. Fakt niemało, ale jest jeszcze tyle meczy do rozegrania. Widać potencjał w tej drużynie, jak ktoś wcześniej pisał – perfekcyjna gra w defensywie, wróci RvP, będzie dobrze.

      Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          no przecież ironicznie piszę w odpowiedzi na post me262schwalbe o perfekcyjnej grze w defensywie, powrocie RVP, itd. Też się zdziwiłem, że na podstawie dzisiejszego spotkania można być optymistą w zakresie obrońców…

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            a to qui pro quo, bo twój wpis znalazł się pod moi,. najważniejsze,że w kwestii obrony jesteśmy jednomyślni 🙂

        2. ~me262schwalbe

          Zaznaczyłem, „jak ktoś wcześniej pisał” podejrzewam, że jakiś nawiedzony fan MU, dla którego wszystko co w MU jest najlepsze i inne ekipy mogą walczyć co najwyżej o pierwsze miejsce za MU. Ale cieszę się, że istnieją obiektywni kibice MU.

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            a to nie zwracam honor-skupiłem uwagę na tej drugiej części wpisu 🙂

  15. ~Stefan

    Z jednej strony blamaż po prostu nie pamiętam kiedy United zagrało aż tak słabo, nawet przy pamiętnym 1:6 z City gra była po prostu lepsza. Z drugiej strony fantastyczna gra Citizens (którzy tez w tym sezonie notowali już uwłaczające wpadki) i niesamowita skuteczność – bramka na 4:0 to był czwarty strzał w światło bramki.

    No cóż – zobaczymy jak United zareagują na tą porażkę. Trudno po tak fatalnym meczu doszukiwać się jakichkolwiek plusów pozostaje czekać na rozwój wydarzeń.

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      problemem jest to, że oni grają na stojąco kolejne spotkanie. Gość jest przy piłce, a jego kumple stoją w miejscu jak drzewa. No normalnie jakbym patrzył na polską repre.
      Po nie najgorszym meczu z B04 myślałem, że będzie nieźle, a tu totalna klapa.

      Przynajmniej święci walnęli Lpool.

      Odpowiedz
      1. ~płakałem po Mourinho

        pięknie napisane Eric-nic dodać nic ująć, jak polscy obrońcy za najgorszych czasów. Zwłaszcza przy tych bramkach Kuna to zastanawiam się kogo oni kryli ? 3 i 4 bramka obrońcy stoją w polu karnym twarzą do brakarza i pojęcia nie mają co dzieje za ich plecami… Jakieś jaja

        Odpowiedz
      2. ~Tomas_h

        a jak Ci się środek podobał?
        City tam po prostu z piłką hasało, pressingu nie było żadnego, wręcz się z drogi odsuwali …..

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          no w zasadzie to na temat środka nawet się nie wypowiadam, bo go nie zauważyłem, nawet później, gdy przewaga city nie była już tak duża to właściwie wynikało bardziej z tego, że cofnęli się, a nie z tego, że MU znalazło jakąś receptę na ten mecz…. Z drugiej strony 4 celne strzały MC i cztery gole-pozazdrościć skuteczności.

          Odpowiedz
      3. ~alasz

        Fergie po takim występie zdemolowałby szatnie, bo stadionu mimo prób by sie nie udało. Wyszli sobie pochodzić po boisku. Kompany powiedział że im, City, bardziej zależało.

        MU któremu nie walczy to nie jest MU jakie ja znam. Bywały sromotne kleski i za Sir Alexa, ale przynajmniej biegali i szarpali. To jest czysty walkover. Poza Rooneyem.

        Nie mogę pojąc dlaczego Young dostaje szanse gry. W meczu z LFC był jednym z najlepszych graczy gospodarzy mimo ze teoretycznie grał dla gości, raz kiwał hendersona w stronę NASZEJ bramki i stracił. Dziś partyzantka pełną gębą.

        Jest Zaha, Januzaj, masa dzieciaków w rezerwach, nawet Pani sprzątaczka, weźcie kogokolwiek, ale darujcie sobie Younga, nie nadaje się.

        Ale nie ma sie co oszukiwać, przyjdzie kolejny mecz i znowu będzie grał dla rywala.

        Oczywiście dziś nie tylko on zawalił, ale fajnie byłoby grac w 11 od początku spotkania.

        Skoro City chciało bardziej, to jest to kwestia motywacji, działka trenera. Wyniki z lepszymi zespołami w tym sezonie sa dramatyczne, a jest to ta działka w CV Moyesa która mocno kuleje.

        Tak czy inaczej jest to początek sezonu, terminarz łatwy nie był, wyniki także, choć bywało już gorzej. Tylko że taka postawa drużyny nie może sie powtórzyć. Za fergiego jak dawali dupy to w kolejnych spotkaniach spinali sie i wyciągali wyniki, zapieprzali. Tego tez oczekuje.

        Odpowiedz
        1. ~Klemson

          Ten mecz nie wyglądał jak derby, raczej jak taki klasyczny mecz z końcówki sezonu, gdzie jedna ekipa ma już np. mistrzostwo w garści i gra o czapkę gruszek, a druga jeszcze walczy o coś. Zawsze wydawało mi się, że w takim meczu to wszyscy są naturalnie zmotywowani a tu plaża, co więcej nie widać było jakiś specjalnych emocji po stracie tych bramek, a w końcu było do kogo mieć pretensje. Rzeczywiście, jak przyszło do poważnego sprawdzianu to Moyes oblał go z kretesem, ale ciekawe jakie wnioski wyciągnie z tego spotkania, zarówno personalne w stosunku do poszczególnych graczy, jak i w odniesieniu do taktyki i sfery motywacyjnej? Mam nadzieję, że coś zmieni, bo każdy widzi, że formuła pewnych graczy wyczerpała się, a innych (np. Young) to chyba nawet nigdy na dobre się nie zaczęła i najwyższa pora na zmiany wyprzedzające.

          Odpowiedz
    2. ~jpawl

      Pozytyw jest taki, że Moyesowi powinno to spotkanie dać do myślenia, że schematy z Evertonu w United nie działają.
      Przykro to pisać jako zdeklarowanemu fanowi Toffees, ale jedną z wad Moyesa była niemożność reagowania na wydarzenia na boisku – zbyt późne lub brak zmian. Dzisiaj – chociażby po to, by zweryfikować, czy faktycznie Chicharito zamiast Weblecka czy Kagawa zamiast (i tak spóżniającego się w obronie) Fellainiego cokolwiek mogliby zdziałać. Była za to jedna (całkiem słuszna) zmiana – trudno było zagrać gorzej niż to robił Young.
      Wracając do Evertonu – mniam, mniam 🙂 Jedyne czego teraz można się obawiać, to 'płytkość’ w obronie. Teraz jest OK, ale jak któremuś ze środkowych cokolwiek się stanie i wejdzie Heitinga, to tylko liczyć, że terminarz będzie na tyle łaskawy, żeby nie trafić na przeciwników jak Benteke, ktorzy po nim przejadą jak czołg.

      Odpowiedz
  16. ~KrólJulian

    Tak sobie myślę,że ten tytuł-koniec miesiąca miodowego można odnieść i do Mourinho i do Moyesa, fakt że wygrana z Bayerem sprawiła, że wszyscy kibice poczuli się pewniej, ale po dzisiejszym meczu to mam wiele wątpliwości jak to jest naprawdę i czy kibiców obu ekip nie czeka w tym roku przypadkiem ból głowy o porównywalnym nasileniu… Ale za chwilę przyjdzie jakieś efektowne zwycięstwo w pucharze we wtorek lub w środę i nastroje się poprawią, do następnej kolejki…

    Odpowiedz
  17. ~darkk

    Z drugiej strony porażkę z City na Ethihad można było wpisać w przewidywania przedsezonowe… Mecze z silnymi zespołami – Chelsea, City czy Liverpoolem pokazały, że David dopiero zaczyna coś lepić z materiału, który zostawił mu Sir Alex. Teraz czekają pojedynki ze średniakami (WBA, Sunderland, Święci, Stoke, Fulham) i zobaczymy jak David zapunktuje z nimi.

    Dziś City zagrało wybornie, Arsenal i Spurs też wciąż trzymają się dzielnie. Ale sezon jest długi. Nie skreślajmy całkiem Moyes’a.

    Mimo, że mamy De Gea w bramce i tak trochę zazdrszczę Liverpoolovi Mignoleta. Skała.

    Odpowiedz
    1. ~Klemson

      Ale dziś tylko Harry Potter mógłby zaradzić utracie bramek-de Gea był bez winy, nic więcej nie mógł zrobić. de Gea to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, jak tak dalej będzie grał to stanie się zapewne bezapelacyjnie najlepszym, no chyba, że wyskoczy jakiś królik z kapelusza, za rok czy dwa.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *