Szybka setka Jose Mourinho

Nic, wydawałoby się, prostszego: napisać jeszcze jeden tekst o kłopotach Davida Moyesa w Manchesterze United, dowolnie tylko (za pomocą jakiegoś algorytmu?) zmieniając kolejność akapitów. Kontuzje dwóch kluczowych napastników, Rooneya i van Persiego? Było. Kiepska forma skrzydłowych? Było. Nieprzekonujący środek pomocy i transferowy marazm? Było. Adnan Januzaj jako jednyny jasny punkt? No też było, do cholery. Wystarczy lekko zmienić przymiotniki, podstawić w miejsce nazwisk piłkarzy Tottenhamu albo Sunderlandu – nazwiska zawodników Chelsea, dołożyć informację, że było to setne zwycięstwo Jose Mourinho w Premier League, przypomnieć, że okienko transferowe kończy się za dwanaście dni, i nikt się nie zorientuje. Niektórzy, zdaje się, tak właśnie wyobrażają sobie pracę dziennikarzy sportowych.

Spróbujmy zatem inaczej. Zacznijmy od doskonałego początku United, drużyny pełnej animuszu, agresywnej w pressingu, która w ciągu pierwszych pięciu minut pozwala Chelsea zaledwie na trzy podania. Od ruchliwych Januzaja i Welbecka, rozciągających defensywę gospodarzy, od wysoko grających bocznych obrońców MU (jedną z najlepszych okazji dla MU miał dziś Evra) i od szerokiej gry, z której może gdyby zdrowi byli van Persie z Rooneyem, byłoby komu skorzystać (inna sprawa, że statystyka dośrodkowań gości – zobaczcie obrazek – wystawia dobre świadectwo Terry’emu i Cahillowi)… Skończmy ten pierwszy etap w okolicy szesnastej minuty, kiedy słaby dziś Phil Jones dał się nabrać na zwód Eto’o, a odbita od nogi Carricka piłka przefrunęła nad bezradnym de Geą. Do tego momentu można jeszcze mówić o pechu.

Potem jednak następuje etap drugi, typowy dla drużyn Jose Mourinho – etap oddania rywalowi inicjatywy (to wtedy groźną sytuację ma Welbeck, a jego koledzy mają pretensje do sędziego za niepodyktowanego karnego) i czyhania gospodarzy na okazję do kontry, zakończony drugą bramką Eto’o po katastrofalnym zachowaniu obrońców MU przy rzucie rożnym. Etapu trzeciego właściwie nie ma, choć do rozegrania pozostaje jeszcze 45 minut: piłkarze mistrzów Anglii wracają na boisko dobrych parę chwil przed gospodarzami, ale zanim zdążą ponownie wejść w mecz, przegrywają już 3:0, i to po kolejnym błędzie w kryciu przy rogu. Jose Mourinho nie zostawia niczego przypadkowi, kończąc spotkanie z czwórką defensywnych pomocników na boisku; honorowy gol Hernandeza nie zmienia ogólnego obrazu.

Do Davida Moyesa można mieć pretensje o pozostawienie na ławce Kagawy i o wystawienie w środku pomocy wspomnianego Jonesa: o kreatywność Anglika nigdy nie podejrzewaliśmy, ale tym razem słabo radził sobie również w destrukcji. Przede wszystkim zawstydzała jednak postawa obrońców, kierowanych przez Nemanję Vidicia. Serb wyleciał tuż przed końcem spotkania za faul, który być może zasługiwał jedynie na żółtą kartkę (tak samo jak na czerwoną zasługiwał ukarany tylko żółtą Rafael kilkadziesiąt sekund później), ale prawdziwie nagannego zachowania dopuścił się zwłaszcza przy drugim golu dla Chelsea, gdzie w jednej akcji zdążył zaspać aż dwukrotnie. Przecież jest to, u licha, jeden z liderów drużyny – kto ma ją podrywać do walki i świecić przykładem, jeśli nie kapitan; kapitan, którego zabraknie teraz w trzech kolejnych spotkaniach?

Wielkiego meczu na Stamford Bridge nie obejrzeliśmy – ot, jedna z drużyn okazała się lepiej zorganizowana (w defensywie zwłaszcza) od drugiej. Mourinho zaskoczył wystawieniem Eto’o, zwłaszcza że Fernando Torres zdobywał ostatnio bramki, i wiele więcej robić nie musiał: na taki Manchester United wystarczyła drobna żonglerka w ataku plus niewielkie szachrajstwo w przedmeczowych zapowiedziach, z których wynikało, że Ivanović nie nadaje się jeszcze do gry. Za plecami trójki Hazard-Willian-Oscar obejrzeliśmy Ramiresa z Luizem, Lampard, Mikel i sprowadzony z Benfiki Matić usiedli na ławce. Nikt się specjalnie nie wysilał, no może poza Petrem Cechem, którego zwód a la Boruc wystraszył kibiców i wyraźnie poirytował trenera.

Z wydarzeń sobotnich zapamiętałem najlepiej ten moment tuż przed golem Jesusa Navasa dla Manchesteru City, w którym pomocnik Cardiff Aaron Gunnarsson odbija się jak piłeczka od Yayi Toure, rozpoczynającego właśnie kolejny szybki atak gospodarzy. Niby byli równie blisko piłki, niby szli bark w bark, ale zwycięzca tego starcia mógł być tylko jeden, a po demonstracji fizycznej siły nadeszła jeszcze demonstracja umiejętności technicznych: lekko podkręcona, akurat tak, żeby ominąć rywali, piłka adresowana zewnętrzną częścią prawej stopy do wychodzącego na pozycję Edina Dżeko. Manchester City w pigułce: wciąż niepewny z tyłu (Demichelis gubił się nie tylko przy obu bramkach dla gości), im bliżej pola karnego przeciwników, tym mocniejszy. I z wielkim polem manewru trenera Pellegriniego: wczoraj za Nasriego zagrał Navas, za Fernardinho Javi Garcia, a za Aguero (który wszedł z ławki i strzelił czwartą bramkę) – Edin Dżeko. Zawsze, kiedy ich oglądam, waham się, czy podziwiać bardziej Davida Silvę, czy Yaya Toure. Ten drugi zapisał w meczu z Cardiff, oprócz podania do Dżeko, także własną bramkę po tym, jak wyprzedził w wyścigu do piłki Noone’a, przebiegł kilkudziesiąt metrów i zagrał klepkę z Aguero, a potem zaliczył również asystę kolejnym kapitalnym długim podaniem do Aguero. Pierwszy tradycyjnie rozprowadzał kolegów (Kolarowa zwłaszcza), gubiąc krycie w nieprzyjemnej strefie między linią obrony i pomocy Cardiff.

Gdyby chcieć szukać różnic między Manchesterem City, a grającym również w sobotę Liverpoolem, należałoby odnajdywać je właśnie w sile Yayi Toure i geniuszu drobnych rozegrań Davida Silvy. Coutinho, operujący w podobnej strefie co Hiszpan, w meczu z Aston Villą zawiódł na całej linii, a grający przed własną obroną Steven Gerrard tracił kilkakrotnie piłkę na rzecz naciskającego go Weimanna. Defensywa Liverpoolu gubi się podobnie jak obrona City, duet Suarez-Sturridge w ataku nie ustępuje Aguero i Negredo; kłopot nieoczekiwanie robi się w drugiej linii i wiąże z jej optymalnym zestawieniem. Trochę zaskakująco obciążeniem dla drużyny stał się po powrocie do zdrowia jej niekwestionowany dotąd lider: trójka Lucas-Allen-Henderson jest bardziej mobilna, Lucas dodatkowo lepiej od Gerrrarda asekuruje obrońców. Wczoraj, oczywiście, gospodarzy zaskoczyło ofensywne ustawienie Aston Villi, ze wspomnianym Weimannem u szczytu formującej diament czwórki pomocników, i nieprawdopodobnie pracującymi Agbonglahorem i Benteke przed nim. Być może fakt, że Liverpool uratował ostatecznie punkt, można przypisywać bramce do szatni, być może taktycznej zmianie w przerwie (Lucas, a następnie Allen za Coutinho), a być może kontuzji Agbonglahora. Ale skoro już porównujemy MC i Liverpool: czy nie czas na chwilowy przynajmniej odpoczynek Mignoleta od gry w pierwszym składzie?

Tottenham zrównał się z Liverpoolem punktami, po meczu, który znów zaczął niemrawo, znów mógł i może nawet powinien przegrywać (Bony trafił w poprzeczkę, sędzia nie podyktował karnego za faul Dawsona na napastniku Swansea), potem zaś wyszedł na prowadzenie po jednej udanej akcji, miał farta przy kolejnej (samobój Chico Floresa tuż po przerwie) i nie oddał już inicjatywy. Marzyłbym o przeczytaniu szczerej rozmowy z Andre Villas-Boasem o tym, czy i dlaczego zrezygnował z usług Emmanuela Adebayora.

72 komentarze do “Szybka setka Jose Mourinho

  1. ~zliv

    LFC raz na jakiś czasie przypominają swoim kibicom o co tak naprawdę idzie gra. Rodgers wczoraj miał okazję powiedzieć Johnowi Henry’emu :To co, idziemy na zakupy? Cissokho i Toure nie są żadną alternatywą dla równie niepewnego Aggera. O StevemG złego słowa nie powiem tylko dlatego, że to Steve. Walka o czwarte miejsce będzie pasjonująca. I ciężko będzie LFC bez wzmocnień. Dobrze, że Suarez jest w gazie..

    Odpowiedz
  2. ~me262schwalbe

    Też byłem mile zaskoczony postawą MU na początku. Już wyobrażałem sobie jakiś remisik (który, jak lubi mówić mój przyjaciel „nikogo nie krzywdzi i przy okazji skraca dystans”) i przy okazji dalej będzie jeszcze ciekawiej, jednak te drużyny w tej chwili niestety grają w innych ligach. Przypominam sobie, jak kilka sezonów wstecz Wenger mniej więcej około lutego mówił, że już nie walczą o mistrzostwo, ciekaw jestem czy Moyes będzie lepszy od niego i zdąży to ogłosić jeszcze w styczniu? A może ogłosi to sam czerwonosy? A może już to ogłosili, tylko ja tego nie słyszałem….

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      W ogłaszaniu wyręczył ich dziś Mourinho, z drugiej strony co tu ogłaszać, chyba każdy widzi, że w tym roku to pociąg już odjechał… Woli walki i zaangażowania nie można było MU odmówić, ale pomysłu w tym wszystkim zabrakło, choć Chelsea dziś nic wielkiego nie pokazała to i tak wystarczyło.

      Odpowiedz
      1. ~simek

        Przykro się patrzy na takie United, owszem, wola walki i zaangażowanie jest, jednak tymi cechami nie sposób zmienić rzeczywistości, że tam po prostu nie ma piłkarzy(zwłaszcza, gdy kontuzjowani dwaj najlepsi), którzy mogliby bić się o mistrzostwo. Jako fanowi MU pozostaje mi w tym sezonie liczyć na to, że dostaniemy się do przyszłorocznej LM, a w tegorocznej jeszcze coś poszarpiemy.

        Odpowiedz
        1. ~Maciek

          o mistrzostwie Moyes musi mówic, inaczej mu nie wolno. Dopóki piłka w grze, są szanse itp. Natomiast realnym celem jest walka o 3-4 miejsce, bo dwójka Man City i Chelsea to póki co nieosiągalny poziom dla reszty.Arsenal już tez stracił impet z początku sezonu a teraz bez Walcotta i z krótką jakościowo ławką rezerwowych na średniaków jeszcze starczy ale w bezpośrednich pojedynkach z kandydatami do tytułu to dużo za mało… Ja tam w Moyesa wierzę tylko musi on poukładać zespół po swojemu, więc dograć do końca ten sezon (duża szansa na ćwierćfinał LM) a w lecie transfery z i do klubu i wtedy zobaczymy. Żaden chyba fan MU nie spodziewał sie chyba, że drużyna o mistrzostwo się będzie biła w tym sezonie, ale raczej, że będzie to sezon przejściowy

          Odpowiedz
          1. ~Stefan

            Problemem Moyesa jest to, że już niedługo nawet walka o 3-4 lokatę będzie tylko matematycznie możliwa. Moyes musi coś zmienić, wpłynąć jakoś na drużynę, ale ani tych zmian, ani wpływu nie widać.

          2. ~Sebafa

            Krótko bo z telefonu…
            Arsenal stracił impet… świetna analiza:D. Po tej stracie wygrał w tym roku wszystko i nie zawiele dał sobie strzelić. Oczywiście, że MC i Chelsea ma większe możliwości, ale pisanie o stracie impetu świadczy raczej o braku spojrzenia na tabele i wyniki.

          3. ~Maciek

            Jeszcze niedawno w tabeli wszystkie zespoły oglądały plecy Arsenalu ze stratą kilkupunktową, a teraz jest to na styku. Zupełnie inaczej wygladają kolejne zwycięstwa City lub Chelsea niz Arsenalu (ledwo ledwo z Aston Villa, gole z Cardiff w samej końcówce, niezasłużone pokonanie Newcastle). Arsenal raczej nie budzi przerażenia wśród rywali, nawet MU pojechalo ich dosyc łatwo…

          4. ~Polaś

            Maciek
            Czyli uważasz, że zwycięstwo Arsenalu nad Newcastle było niezasłużone, ale City już ich zasłużenie pokonało? Nie rozumiem…
            Można powiedzieć, że Arsenal już nie gra tak dobrze, jak kilka tygodni temu, ale wciąż jest liderem tabeli i wciąż zbiera po 3 punkty!

            Może się to podobać lub nie, ale w tym sezonie Arsenal gra, jak United Fergusona, czyli bez fajerwerków, ale zawsze do końca, zdobywa punkty na tych „słabszych” zespołach i póki co to wystarcza do bycia liderem.

          5. ~Maciek

            Chodzi o porównanie gry i zwycięstw Arsenalu z początku sezonu z tym co pokazują teraz… Już nie jest to tak efektowne, choć zgadzam się, że punkty jeszcze ciułają, choć na tle MC i Chelsea wyglądają zdecydowanie gorzej. A już najmniej przekonuje ławka rezerwowych Arsenalu w obliczu wyczerpującego sezonu i męczącej końcówki (choć już prawdopodobnie bez pucharów). Dlatego ja ich absolutnie wyżej niż 3 miejsca nie widzę…

        2. ~Stefan

          Rok temu z tymi samymi piłkarzami, ale bez kupionego za blisko 30 milionów funtów Fellainiego (jeszcze rok temu była to jedna z najjaśniejszych gwiazd ligi) United w cuglach szło po mistrzostwo. Owszem wszyscy rywale wzmocnili się bardziej, owszem kontuzje najlepszych piłkarzy (RVP, Rooney, czy wreszcie nieszczęsny Fellaini) mocno odbijają się na dyspozycji. Jednak wg. mnie nie ma co zwalać winy wyłącznie na materiał w którym rzeźbi Moyes.

          Mnie razi jedna rzecz – dlaczego obrona wciąż gra tak fatalnie? Dlaczego wciąż padają bramki po szkolnych błędach obrony? Everton Moyesa raczej słynął ze skutecznej gry obronnej, a sam Moyes z dobrej ręki do defensorów – Jagielka, Baines, Coleman, Lescott – Ci wszyscy piłkarze urośli do miana topowych w lidze właśnie u niego. W United tego nie widać. Wczorajszy mecz w ofensywie wyglądał naprawdę nieźle, w defensywie? Trzy błędy – trzy bramki i do domu.

          Odpowiedz
  3. ~Klemson

    Faktycznie pierwszy kwadrans był może nieco zaskakujący i takiego naporu przynajmniej ja się nie spodziewałem. Może i był w tym jakiś plan na strzelenie gola i późniejszą grę z kontry, ale wiadomo, że w ten sposób to się nie da. Nie odmawiam Manchesterowi motywacji, woli walki, bo widać, że zaangażowanie było duże, problem w tym, że nic z tego nie wynika. Mnie ten mecz pod względem przebiegu przypominał jakieś pucharowe spotkanie czołowej drużyny Pl z 1-2 ligowcem, ci drudzy rwą, szarpią, nawet stwarzają sytuację, wychodzi się na moment zaparzyć herbatę, a tu po powrocie już 1:0, no to oglądamy dalej, krótka przerwa na papierosa i patrzymy a tu już 2:0, itd. Pewnie z RVP i Wazzą wyglądałoby to lepiej, ale w paradoksalnie cieszę się, że MU przegrało-po remisie albo, co mało realne. zwycięstwie odtrąbiono by koniec kryzysu, który dostrzegają już niemal wszyscy, poza Moyesem, co udowodnił na dzisiejszej konferencji.

    Odpowiedz
  4. ~Mert

    Nie oglądał Pan Arsenalu? Tak grającego Fulham bez życia i chęci do gry dawno nie widziałem, z taką grą spadliby z polskiej ligi…

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Właśnie Arsenal obejrzałem jako pierwszy i na żywo. Ale uznałem, że nie ma tematu. Chociaż Fulham długo dziarsko się broniło – Hangeland pokazywał, dlaczego zanim Wenger ściągnął Mertesackera, na tego akurat piłkarza miał wielką chrapkę.

      Odpowiedz
  5. ~batt18les

    Jedna bramka strzelona CFC przez MU troche dziwi. Bez Rooneya i RVP i tak mysle ze sukces, ze strzelili w ogole. Natomiast strata 3 bramek przy duzym udziale obroncow wg mnie nie dziwi wcale. Czerwona kartka i ban dla Vidica oslabieniem moim zdaniem nie bedzie. Klopsow to on w tym sezonie wyprodukowal juz od groma. W ten sposob czas chyba nadejdzie wreszcie dla Smallinga na gra na swojej (jreszcze?) nominalnej pozycji razem z najlepszym obecnie stoperem United w postaci Evansa.

    Swoja droga to ciekaw jestem jak srodek obrony Tottenhamu bedzie wygladal kiedy wroci do zdrowia Vertonghen. Chiriches od Dawsona gra znacznie lepiej, ale ten drugi ma wiadomo co.

    City w obronie nie porywa nie pierwszy raz (i to na swoim stadionie) i nie jest to tylko kwestia Demichelisa. Kompany juz w kolejnym meczu z kolei przy golu/golach przeciwnikow sie nie popisal, a troche sie tego juz w tym sezonie uzbieralo. Oczywiscie w mediach sie tego nie wytyka ani o tym nie rozmawia. Temat tabu. Łatka najlepszego stopera w Anglii robi swoje a Kompany swoje (gwiazdy tańczą na lodzie?). Z ogolnym opisem City, ze im dalej od wlasnej bramki tym lepiej sie zgadzam.

    Co do Toure… Ogladam tego czlowieka w PL w akcji juz ladnych pare lat i znam (widzialem) tylko jednego czlowieka, ktory w takim rownym pojedynku bark w bark z nim wygral. I nie jest to wcale Lukaku, Fellaini czy jakas inna „szafa” a Walijczyk grajacy w Londynie

    Odpowiedz
  6. ~Łukasz

    Genialnie się to czyta. Gratulacje Panie Michale! Pana blog to nieocenione źródło wiedzy o PL.
    Pozdrawiam serdczenie

    Odpowiedz
  7. ~DawidSz

    Myślę, że wszyscy będziemy pamiętać długo ten sezon. I to nie ze względu na powrót Mourinho, grę City w niektórych meczach czy Arsenal utrzymujący stałą formę, ale właśnie za sprawą Moyesa. Jak wielu uważałem, że to dobre posunięcie Fergusona, nawet jeszcze dziś daję mu szansę na dokończenie tego sezonu w TOP4, ale nie ze względu na jego umiejętności, a skrywany charakter United. Boasa przed zwolnieniem broniłem, podobnie jest z Moyesem, ale ten pierwszy choć miał ambitny plan, a ten drugi nie prezentuje żadnego pomysłu na grę. Po ponad 20 kolejkach nie widać żadnego postępu w wykonaniu Czerwonych Diabłów, Moyes co mecz zaś próbuje stosować same, nie przynoszące rezultatu rozwiązania. Innymi słowy: powtarza te same błędy, co oznacza, że nie ma planu awaryjnego, który należałoby odpalić, bo atmosfera robi się coraz duszniejsza dla wszystkich – szczególnie kibiców przyzwyczajonych do wygrywania meczów przegranych i rozpuszczonych przez Fergusona tytułami mistrzowskimi. A co na to piłkarze, co się dzieje w szatni? Raczej frustracja w nich też musi narastać, kiedy widzą, że następca legendy rozwiązanie problemów widzi we wrzutkach Valenci.

    Liverpool po rozbudzonych nadziejach również zaczął pokazywać o co w rzeczywistości walczy. Słabsza forma Coutinho, Mignoleta i kilku innych zawodników każe z kolei obawiać się przeciwników zza miedzy, Tottenhamu i United. Ale czy również Rodgers czasami nie wykazał się w meczu z Aston Villą optymizmem, naiwnością czy brakiem wiedzy? Nie chcę być źle zrozumiany. Wpadki z takimi zespołami się zdarzają każdemu i to jest naturalne. Błędy bramkarzy również. Jednak w moim przekonaniu Rodgers sprokurował utratę dwóch punktów. Wyszedł szalenie ofensywnie i bez asekuracji przeciwko zespołowi, którego kontry są zabójcze, przeciwko zespołowi, który kontry potrafi wykonywać perfekcyjny i którego kontry są największą bronią. Agbonglahor i Benteke potrafią rozbić każdą defensywę. A co dopiero obronę złożoną z najgorzej dobranej pary stoperów w zespole (z przymusu) – Skrtel i Toure. Obydwaj potrafią zgubić krycie, obydwaj grają niepewnie, pierwszy balansuje co mecz na granicy karnego dla przeciwników, drugi ma problemy z utrzymaniem koncentracji. Czy więc granie Lucasem od początku nie było wskazane, czy asekurowanie lewego obrońcy nie wydawało się oczywistością widząc jego braki? Liverpool zajmuje wysokie miejsce w tabeli w dużej mierze dzięki szczęściu. Liverpool jednak tracił punkty z powodu Gerrarda, któremu Rodgers szuka miejsca i znaleźć nie może. Liverpool ma jednak tyle punktów, że nadal walczy o najwyższe cele dzięki Suarezowi, gra bez niego byłaby o wiele uboższa i to również jest fakt, jak i miejsce w lidze byłoby o wiele niższe. Liverpoolowi brakuje nadal jakości, który to brak chowany jest za fasadą genialnego ataku, który jednak nie zawsze jest w stanie wygrywać mecze, a za sobą rzadko kiedy ma oparcie. Tylko skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze?

    Odpowiedz
  8. trycytops

    Rywalizacja o mistrzostwo Anglii jest bardzo ciekawa, a ekipa Moyesa
    dołuje(według bukmacherów MU powinno zająć przynajmniej 3 pozycję[
    jak będą tak grać to zajmą chyba 3 od spadku])

    Odpowiedz
  9. trycytops

    Oprócz książki Pana Michała, przeczytałem także ” Zamknij się i słuchaj”
    C.Coppera i T.Theobalda.
    Może nie była w tym samym temacie, ale radzę ją wam przeczytać.

    Odpowiedz
  10. ~Malaga cf fan

    Czytałem komentarz Trycytopsa o Hiszpańskim futbolu. Jako kibic Malagi
    niechętnie przyznam mu rację ; ale Atletico Madrid chyba też walczy o koronę, prawda?

    Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Kojarzę Trycytopsa, ma niespełna 10 lat i dużo wolnego czasu ze względu na trwające ferie…
        Trycytops-max 2 komentarze do treści artykułu (i to z sensem), bo będzie źle…
        Tata

        Odpowiedz
        1. ~czytelnik

          w takim razie przepraszam za użycie wobec małoletniego nieeleganckiego słowa:) bałagan byłby bardziej na miejscu, ale edytować niestety już się nie da..

          Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            Nie ma sprawy, to jedno z tych słów, których znaczenia jeszcze nie zna 🙂 Taką przynajmniej mam nadzieję.

  11. ~erictheking87

    Ostatnimi czasy żeby nie psuć sobie nerwów oglądam tylko United, patrzenie jak wszyscy na około pykają punkciki i odjeżdzają nam jest zbyt drażniące.

    Problem jest taki, że Welbeck jako główne żądło drużyny to totalna pomyłka. Ten chłopak, szarpie, walczy, ma niezłe zagrania, ale jest kompletnie, ale to kompletnie pozbawiony zmysłu typowego clinical finishera.
    Na chwilę obecną, w sytuacji kiedy Rooney i RVP są poza składem, wydaje mi się, że Utd powinni grać z Hernandezem i Welbeckiem za jego plecami (chociaż ten pierwszy nie błyszczał skutecznością kilka spotkań temu…), i Januzajem zamiast Younga na lewym skrzydle.

    Hernandez bez formy jest kiepski, ale gdy jest w gazie, to najlepiej grająca bez piłki 9 w Anglii (jeśli nie w Europie), a i wykańczać akcje wtedy potrafi.
    Welbeck z formą czy bez clinical finisherem nie jest i nigdy nie będzie.
    Przewalił wczoraj kolejne dwie sety (ta w sytuacji z karnym i główka bez krycia, kiedy w bramkę nawet nie trafił) – i w każdym meczu tak jest, że zawala wyborne okazje…
    Niestety gdyby na jego miejscu był Rooney lub RVP to mówilibyśmy pewnie w tej chwili o ciągu dalszym znakomitej passy Davida Moyesa.
    Przy jakości składu jaki mamy, trzeba jak największej skuteczności, a Welbeck jest graczem, który potrafi strzelić fajną bramkę, ale jeśli dostanie 4 okazje…
    Zagadką pozostaje dla mnie także wykorzystanie Phila Jonesa, zamiast Fletchera, który po tak dramatycznej walce z chorobą, wrócił w wyśmienitym stylu (co też świadczy o jakości środka pomocy).

    Odpowiedz
  12. ~taxi_rock

    Jakiś czas temu, kolega który płakał po Mourinho mówił, że Wenger szasta pieniędzmi, podczas gdy Romek A. już nie szasta.
    Mała rozpiska wydatków na transfery i pieniędzy uzyskanych z transferów od czasu wejścia szejka do Man City.

    http://imgur.com/E2NeO6I

    Odpowiedz
    1. ~płakałem po Mourinho

      Szasta? A to ciekawe…wydał około 7 mln funtów biorąc pod uwagę transfer de Bruyne, o którym chyba Kolega zapomniał…
      Jeśli wydanie 7 mln to „szastanie”, a 50 mln nie to całkowicie się zgadzam-szasta aż miło 🙂
      Szejkowie robią to bez przerwy, więc to żadna nowina, włodarzom Arsenalu przecież też nikt nie zabrania…

      Odpowiedz
      1. ~płakałem po Mourinho

        różne źródła podają odmienne kwoty otrzymanej z Wolfsburga, więc różnica pomiędzy wspomnianymi transakcjami wynieść mogła – 4 mln funtów… Co oznacza jedynie to, że „szasta” jeszcze bardziej niż sądziłem.
        PS
        Z przyjemnością oglądam Arsenal idący jak burza po koronę PL 🙂

        Odpowiedz
        1. ~airborell

          7 mln netto w tej sesji transferowej, a de Bruyne kiedyś też swoje kosztował. W poprzedniej tylko Schurrle i Willian kosztowali z 50.

          Chociaż jedno trzeba przyznać – wreszcie Abramowiczowi udało się odsprzedać piłkarza z zyskiem. (Inna sprawa, że jeszcze się okaże, czy za dwa lata go nie odkupi za dwa razy większą kwotę ;).

          Odpowiedz
          1. ~płakałem po Mourinho

            Bardzo chętnie zobaczę go tu ponownie jeśli jego gra poprawi się na tyle, by łapać się choć do szerokiej kadry Chelsea. Niech się rozwija, w takiej Bundeslidze z miejsca będzie gwiazdą, biorąc pod uwagę jej poziom to żaden problem…
            Frustracja jest całkowicie zrozumiała, skoro nie można liczyć wygranych pucharów zawsze można pocieszać się tym, że gdybyśmy wydawali równie dużo to półki uginałyby się pod trofeami… Ulubieńcy mają więc świetne wyniki i spotkają się w finale LM Księgowych-problem polega na tym, że tymi rozgrywkami pasjonuje się relatywnie niewiele osób. ..
            Prezentujesz jeszcze bardziej romantyczne podejście do piłki niż Autor tego bloga, niestety czasy, w których, np. tak Crvena Zvezda kupując graczy za czapkę gruszek mogła wygrać PE minęły bezpowrotnie…
            A najpiękniejsze jest to, że do takiej Chelsea jednak ci gracze chcą wracać, bo wiedzą, że z Wielkim Żoze zawsze coś wygrają i to jest bezcenne… A są też takie kluby, które gracze traktują jak odskocznię i przystanek w poszukiwaniu lepszego pracodawcy-ot, subtelna różnica.

      2. ~Sebafa

        Aż to napisze… buhahaha:)
        Sygeruje koledze nie zasłaniać de Bruyne, a zerknąć ile to już Romek „wyszastał” na Chelsea i porównać to do Arsenal. Potem dopiero pisać w podtekście ileż to kosztował Ozil.:) i jak to tym transferem Wenger poszalał. Wydane przez Abramowicza pieniądze są gigantyczne i wręcz nieprzyzwoite. A zakup zawodników i ich sprzedaż bez dania szansy w klubie trąci raczej blokowaniem konkurencji niż wizją rozwoju.

        Odpowiedz
        1. ~płakałem po Mourinho

          „buhahaha:)”-prawdziwa perełka!
          Zapomniałeś dodać, że Romek znudzi się i wtedy zobaczymy co stanie się z Chelsea…
          Z kolei ja sugeruję spojrzeć na to jakie sukcesy osiągnął ten klub, nie przeczę, dzięki inwestycjom Romka.
          Bardzo podobał mi się ten fragment dotyczący tego, że wspomniane kwoty są nieprzyzwoite, mogłeś dodać jeszcze, że wydaje te kwoty w sytuacji, w której biedne dzieci w Afryce głodują. Żenujące…
          Cyba nie masz na myśli de Bruyne w odniesieniu do braku szansy? On szansę dostałe, za słaby był i już…
          Całkowicie rozumiem fanów Arsenalu, kompletny brak jakichkolwiek sukcesów prowadzi do próby racjonalizacji tej sytuacji-nie mamy sukcesów, bo nie wydajemy tyle co inni. Stąd już tylko krok do: uwierzę, że Mourinho to dobry trener dopiero gdy wygra LM prowadząc Legię czy Wisłę…
          Za jedno szanuję jednak kibiców Arsenalu, nie podniecają się aktualną pozycją lidera, bo wiedzą jak skończą ten sezon… Życzę Wengerowi nowego kontraktu-jak najdłuższego 🙂

          Odpowiedz
          1. ~Sebafa

            Cóż… to raczej Ty postawiłeś moje „prześmiewcze” buhaha i wręcz oparłeś na nim Swoją wypowiedź. Po za tym jeśli dla Ciebie sformułowanie „nieprzyzwoite” łączy się bezpośrednio z głodującymi dziećmi to gratuluję. Skoro już tak standardowo i historycznie opisujesz Arsenal… ileż to lat bez trofeum sugeruję odrobinę lektury i wiedzy by sprawdzić gdzież ta Chelsea była przed Abramowiczem. Jeśli tak mają wyglądać szanse de Bruyna to dziecka do szkółki Chelsea bym nie wysłał.

          2. ~płakałem po Mourinho

            „prześmiewcze” buhahaha-litości…
            „Po za tym jeśli dla Ciebie sformułowanie „nieprzyzwoite” łączy się bezpośrednio z głodującymi dziećmi to gratuluję.” – tak dla słowo „nieprzyzwoite” użyte we wspomnianym kontekście łączyłoby się doskonale. Jeśli uważasz, że obłędne wydawanie ogromnych sum w zestawieniu z głodującymi dziećmi jest ok to pozostaje mi jedynie współczuć-sądziłem, że jesteś jedynie cyniczny, ale chyba odrobinę Ciebie przeceniłem…
            Ja sprawdzę jak wygląda historia Chelsea, Ty natomiast otwórz SJP i sprawdź pisownię alternatywną do „po za tym”…
            Chelsea przed erą Abramowicza wygrała zarówno mistrzostwo, jak i puchar Anglii, Puchar Ligi, no i oczywiście PZP. Czyli istniało wtedy życie.
            Co do wspomnianej przez Ciebie szkółki, to proponuję byś wysłał swoje dziecko do szkółki takiego S’tonu, skąd może zostanie ono zakupione do Arsenalu w wieku lat kilkunastu i zacznie funkcjonować w powszechnej opinii jako wychowanek Kanonierów. W szerokiej kadrze Arsenalu widzę 2 wychowanków, z których jedynie Gibbs do czegoś by się jeszcze nadał, w zespołach dolnej części tabeli rzecz jasna…
            Poza tym (!) wysłanie dziecka do innej szkółki niż ta Arsenalu miałoby jeszcze jedną bardzo ważną zaletę-dziecko nie byłoby, tak jak aktualnie jego ojciec, sfrustrowane brakiem umiejętności wygrania czegokolwiek przez ulubiony klub… Po co się męczyć? Ślij chłopaka do szkółki Chelsea-co roku świętować będziecie zdobycie jakiegoś pucharu i nie trzeba będzie żyć historią…
            @Witek
            Dziękuję za komplement, ale nie trzeba być wszechwiedzącym żeby stwierdzić, że Arsenal nic nie wygra… Każdy to przecież wie.

          3. ~sebastianf

            Drogi płakałem…
            Na wstępie króciutka zagadka… powiedziałbym wręcz matematyczna… taki krótki ciąg liczb 13/10/2/12/2 i 4/7/4/4/1/1/2/1 reszte podstaw sobie sam. Oczywiście nie będe się tutaj rozpisywał o fakcie, że Chelsea przed erą Abramowicza była raczej chłopcem do bicia.
            Postaraj się również być mniej chaotyczny… najpierw piszesz, że mogłem dodać iż wydaje te kwoty w czasie kiedy dzieci w Afryce głodują co w wyraźny sposób sugeruje jaki masz do tego stosunek… po czym kilka wpisów niżej zarzucasz mi, że mnie to nie obchodzi. Zdecyduj się więc, czy przyjmujesz postawę pełną ironii w stosunku do tych „dzieci”, czy nie…
            Co do boskiego Mou… przyznaje, że jest świetnym strategiem i psychologiem. Szczególnie podoba mi się taktyka zwana „spaloną ziemią”. Patrząc na to co pozostawiał w opuszczanych przez siebie klubach pasuje idealnie…
            Co do szans Arsenalu… hmm… widzisz mimo wszystko mam dość realne spojrzenie na ten temat. Nie uważam kanonierów za faworytów do wyścigu o koronę PL. Więc sugerowałbym Ci, żebyś mnie nie wpisywał w grono hurraoptymistów. Myślę, że Pan Okoński może coś o tym powiedzieć bo dla mnie stety… dla niego niestety dość trafnie od dwóch sezonów oceniam „jego” Tottenham.:D

          4. ~czytelnik

            „Oczywiście nie będe się tutaj rozpisywał o fakcie, że Chelsea przed erą Abramowicza była raczej chłopcem do bicia.”

            aha. spoko, czyli od teraz zespoły dzielimy na zwycięzców i chłopców do bicia. masz 15 lat, czy sobie z nas jaja robisz? chelsea przed abramowiczem to był solidny zespół górnej połówki tabeli, z przebłyskami i sukcesami zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. abramowicz wystrzelił go na najwyższy poziom, owszem, ale trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby mówić że przedtem chelsea się w ogóle nie liczyła – ile klubów w anglii mogło wtedy z czystym sumieniem dzięki swojej historii patrzeć na niebieskich z góry? 5? z czego np nottingham forest z poziomu drugiej ligi:)

          5. ~płakałem po Mourinho

            ~Sebafa
            Proponuję zarzucić temat dzieci w Afryce, bo chyba opacznie mnie zrozumiałeś… Miło mi to słyszeć, że nie jesteś hurraoptymistą we wspomnianej kwestii. Na liczby nie będę się licytował, mógłbym napisać 2006-2014-0, ale jaki ma to taki sam sens jak Twój ciąg…
            Mourinho-może i spalona ziemia, ale pełna gablota… Kwestią gustu jest to czy lepiej budować przez blisko 10 lat coś bez absolutnie żadnych efektów czy też pracować zrywami, które przynoszą efekty…
            Chelsea chłopcem do bicia przed Abramowiczem-podpisuję się pod postem „czytelnika”

  13. ~Stefan

    Swoją drogą to już chyba taka prawidłowość w BPL, co tydzień hit, co tydzień kit (sędziowski). Karny na Welbecku? Czerwona dla Azpiliquety za faul na Welbecku (ostatni obrońca przed)? Żółta dla Vidica? Czerwona dla Rafaela?

    Ciekaw jestem czy w tym sezonie obejrzę chociaż jeden hit BPL bez wpływu sędziego na wynik

    Odpowiedz
    1. ~Sebastianf

      Ok… to było za mocne. Była średniakiem i na wyrost można napisać solidnym. Gdzieś czytałem ciekawe opracowanie… o ile się nie mylę połowe swoich pucharów Chelsea zdobyła w „mitycznej” erze Mourinho. Ciekawe też przedstawiał się stosunek wydanych pieniędzy do liczby pucharów… to były najdroższe puchary na świecie.
      Stefanie… chciałbym mieć 15 lat, ale niestety mam ich 37 i troche tej ligi się zobaczyłem.
      Kończąc ten temat (mimo wieeeelu lat) kibicowania Arsenalowi. W chwili obecnej faworytami jest City i Chelsea i to dokładnie w tej kolejności. Arsenal ma słabo zbalansowany skład w zakresie ławka/pierwszy zespół przede wszystkim zaś brakuje mu egzekutora. A do tego uważam, że bez poważnych nazwisk Ozil już wkrótce może chcieć odejść.
      Na koniec… co by nie pisać i mówić o gablotach pokrytych kurzem to nadal Arsenal jest bardziej utytułowanym klubem niż Chelsea… podobnie jak Live od kanonierów. Amen:)

      Odpowiedz
  14. ~hazz2

    A ja jak zwykle o Tott
    Bardzo zaciekawiło mnie zdanie, że Tott powinien przegrywać mecz z powodu strzału w poprzeczkę Bonyego tzn wypada tylko przytoczyć słowa klasyka iż strzał w słupek lub poprzeczkę jest mimo wszystko strzałem niecelnym.Z tego co pamietam w pierwszych 30 minutach Swansea oddała chyba tylko 1 celny stzrał w swiatlo bramki więc skad ta śmiała teoria to nie wiem. Karny po faulu Dawsona ? Tu tez ciekawie , bo po pierwsze karnego trzeba jeszcze strzelić a po drugie autorowi nie przeszkadzały fartowne zwyciestwa Tott ery boasa po karnych z kapelusza. Z drugiej strony ani slowa o tym, że Dyzma zmienił ustawienie co zaowocowało miedzy innymi mega luzem w grze Eriksena a Chadli, który grał średnio pare razy oderwał się od lewej flanki i nawet zmarnował 100 bedąc na…prawej. No tak ale w takim razie trzeba by przyznać, że Tim okazuje sie miec bardziej otwarta głowę niż zlote dziecko światowej trenerki a to sie nie godzi bo robi to bez planu i projektu co pachnie zwykłym kryminałem !!!!!!!!!!
    Tim pewnie przegra jeszcze w tym sezonie niejeden mecz ale za to jak szybko opanował ten bajzel juz teraz należy mu sie najzwyczajniej w świecie szacunek. Wiadomo, ze jakby to Portugalczyk poprowadził wczoraj Tott do takiego zwycięstwa to juz byśmy czytali o tym , że projekt i system działają bez zarzutu. Co do pytania o Ade i szczerej odpowiedzi Boasa to dziwię się troche Panu Michałowi, bo w końcu sam jakieś 2 czy 3 tygodnie temu napisał dlaczego Togijczyk nie grał. Kontuzje, śmierć brata i takie tam dyrdymały…coś się od tamtego czasu zmieniło ? Można doceniać lub nie pracę Tima i w tym wypadku luz ale uparte gloryfikowanie pracy Boasa jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe
    p.s. Co do ekipy Mourinho to tu akurat zgadzam się z autorem…Chelsea będzie mistrzem, bo moc juz teraz maja niezłą a myślę, że ta będzie tylko wzrastać. Strach sie bać co sie stanie jak po sezonie Romek pójdzie na zakupy z lista, która dostanie od Jose

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński Autor wpisu

      Dyzma daje radę, fakt 🙂 Ustawienie zmienił, choć Eriksen nie miał mega luzu – raczej się cofał, żeby przeszkadzać dwójce pomocników Swansea w rozpoczynaniu akcji. Bądźmy jednak sprawiedliwi: gol Adebayora po pierwszej groźnej akcji Tottenhamu, wcześniej tylko obrona. Bony w poprzeczkę, ale też mocno w Llorisa, faul Dawsona odnotuwuję też po sprawiedliwości; jeśli dla drużyny AVB były z kapelusza, też po sprawiedliwości starałem się o tym pisać. Wyliczałem, owszem, przyczyny trzymania Adebayora poza składem, bo wydawały mi się racjonalnie tłumaczyć sytuację; ale widząc to, co widzę, chciałbym usłyszeć, co Villas-Boas ma na ten temat do powiedzenia. Chadli odrywający się od lewej flanki, nawiasem mówiąc, to efekt rotacji z Eriksenem – Sherwood zapowiadał przed meczem, że chciałby aby Belg i Duńczyk wymieniali się pozycjami.
      Nawrócę się na Sherwooda, jeśli zatrzyma Manchester City, obiecuję. Wierzę w czynnik szczęścia w piłce, ale ono wszystkiego nie tłumaczy oczywiście. Adebayorowi dał szansę i pięknie z tego korzysta. Bentaleb go nie zawodzi. Ale chwaląc Eriskena łatwo zapominamy, że ten świetny ostatnio pomocnik w końcówce pracy AVB nie mógł grać z powodu kontuzji, wrócił dosłownie parę dni przed wyrzuceniem Portugalczyka.

      Odpowiedz
      1. ~hazz2

        Pełna zgoda a jedyne co mi nie pasuje to ten mecz z City , bo z szejkami to nie wstyd przegrać a w przegranych boasa to o styl batów chodziło . Jeśli chodzi o Eriksena to bardziej miałem na myśli gre w ataku , bo przypominał mi sie układ z czasów harrego VdV-Ade. Do tima też się jeszcze w 100 procentach nie przekonałem ale widać, że facet w przeciwieństwie do AVB rzeczywiście ma jakiś plan , stara się go realizować a zawodnicy go kupują.

        Odpowiedz
  15. ~pk

    Jedyny mecz MU z ekipami top8 w ktorym wystapili i Rooney i RVP to mecz z Arsenalem. I to byl jedyny meczy wygrany z czolowka (po podaniu Roo na glowe Robina swoja droga…). Nie mowie, ze to tlumaczy wszystko, ale na pewno sporo (szczegolnie w grze do przodu). Rok temu Manchester wygral bardzo duzo spotkan z czolowka ligi, ale wiekszosc dzieki wlasnie Robinowi, ktory zagral chyba wszystkie mecze w lidze. Jak mowie, nie jest to jedyne wytlumaczenie, ale wiele osob zapomina jak rok temu sie pisalo, ile pkt mniej mialby Manchester, gdyby nie gole RVP (jakas nieziemska wartosc to byla). To teraz nie trzeba robic hipotetycznych tabel, wszystko widac jak na dloni.
    A, jeszcze ciagle sie mowi, ze Moyes gra tylko skrzydlami i ze to kiepska taktyka. Rok temu srednia ilosc dosrodkowan na mecz przez MU to 25. W tym sezonie 26. To tak pod rozwage.

    Odpowiedz
    1. ~KrólJulian

      Co do RVP i Rooneya to pełna zgoda, grali w tym sezonie wspólnie chyba w 8 meczach i skończyło się na 6 zwycięstwach i 2 remisach, a w zeszłym sezonie, gdy obaj zaczynali w pierwszej 11 to na 24 mecze-19-4-1 i wszystko jasne…
      Co do tych dośrodkowań to pewnie pod względem ilościowy pozostają na równym wysokim poziomie, ale pamiętam taką przedświąteczną analizę % celnych strzałów i celnych dośrodkowań tej dwójki oraz Naniego, chyba na SScie-statystyki były tragicznie! Skuteczność dośrodkowań na poziomie kilkunastu procent…Żeby coś z tych dośrodkowań mogło wyniknąć musieliby ich chyba łącznie wykonywać ze 100 w meczu:) Nie wspominając już o tym, że muszą jeszcze one spaść na głowę lub nogę kogoś kto taką akcję wykończy… Czasem nie trzeba wiele-3,4 i 5 kontakt z piłką Eto’o w tym meczu i robią się 3 bramki…
      A co taki zawodnik jak Young robi w MU to już prawdziwa zagadka-jak tu ma być dobrze?

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        To, że nie trzeba wiele było widać też przy bramce Hernandeza, kilka prostych podań, obrona Chelsea się pogubiła, trach i bramka. Problemem jest to, że w United czasami nie ma komu tych kilku prostych podań wymienić…

        Odpowiedz
  16. ~taxi_rock

    Skoro już o Robinie mowa, w sezonie poprzedzającym ostatnie MŚ zagrał dla Arsenalu tylko kilkanaście spotkań w lidze, a na mundialu gral we wszystkich meczach. Mamy sezon przed MŚ i Robin znów niedomaga, ciekaw jestem czy na MŚ wróci do zdrowia.

    Odpowiedz
  17. ~pablo

    Autorze drogi, zrób to sam. Dorwij kiedyś AVB i pogadaj. To nie jest takie nierealne. Zwłaszcza gdy jest chwilowo wolny. Myślę, że mogłaby powstać wywiad rzeka na temat jego epizodu na Wyspach. Powodzenia

    Odpowiedz
  18. ~Maciek

    Juan Mata finalizuje rozmowy z Manchesterem United…. Taki transfer to powinien być impuls dla pozostałych zawodników i poderwać ich do walki…. i jednocześnie to już chyba koniec Kagawy na Old Trafford

    Odpowiedz
    1. ~Mike

      Taki transfer to powinien być impuls do rozważań na temat umiejętności wkomponowania do zespołu wybitnego piłkarza przez Mourinho, ewolucji jego myśli taktycznej ewentualnie jej braku.
      A teraz prośba, skierowana do tzw kumatych którzy tutaj piszą (najchętniej niejakiego Macieja) napiszcie mi proszę używając przykładu Ozila, dlaczego niemiecka 10 tak pasowała Mourinho a hiszpański magik już nie. Czy Ozil w TEJ drużynie ze SB podzieliłby (nieuchronny?) los Maty?

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Żeby ująć wszystko w jednym poście, może również to samo pytanie w odniesieniu do Kagawy oraz kwestia tego czy Mata będzie pasował do MU, na jakiej pozycji zostanie ustawiony i jakieś przewidywania co do tego jak sobie poradzi i na ile odmieni grę MU?

        Odpowiedz
    2. ~Polaś

      Zupełnie nie wierzę w ten transfer Maty do United.
      Mourinho to chytrus, jakich mało i oddanie takiego zawodnika do, bądź co bądź, poważnego rywala (przynajmniej w następnych sezonach) nie jest logiczne.
      Skoro Demby Ba nie chciał oddać Arsenalowi, a sam z niego prawie w ogóle nie korzysta, to po prostu nie widzę tego transferu.
      Jeszcze jakby kroiło się tutaj coś poważnego, jak np. wymiana za Rooneya, van Persiego, to może..

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Mourinho już powiedział, że gdy Mata zapuka do jego drzwi da mu zgodę na transfer, a następnie zadzwoni do Zarządu z prośbą o zablokowanie wspomnianego transferu. Biorąc jednak pod uwagę pokrętność wywodów Portugalczyka nie zdziwię się, gdy ten transfer dojdzie do skutku 🙂

        Odpowiedz
        1. ~pk

          Ja dalej w Mate w MU nie wierze, ale przyjemnie jest w koncu miec jakas nadzieje, bo cale okienko nic sie nie dzialo 😉 Ktos pytal, gdzie sie go w MU wcisnie do skladu – ja widze dwie opcje. Albo naprawde Rooney chce odejsc do Realu i wtedy z pozycja Maty nie ma problemu, albo Machester kompletnie zmienia system, gra trojka Rooney, Mata, Januzaj za RVP i rezygnuja z durnych wrzutek w kazdej akcji (tak jak grali gdy byl w klubie jeszcze Ronaldo i Tevez). Albo wiedza, ze z kondycja Robina jest krucho i bedzie Rooney na szpicy a za nim Mata. Hiszpan nie rozwiazalby wszystkich problemow MU, ale jak przychodzil RVP mowilo sie to samo, a wzial i wygral MU mistrzostwo.

          Odpowiedz
          1. ~KrólJulian

            Podobno już klepnięty-45 mln Euro… Jakoś podejrzanie dużo jak na MU, w aż taką desperację trudno uwierzyć…No i niezła kwota jak na „rezerwowego” 🙂
            Z drugiej strony ciekawe na kogo Chelsea wyda tę kasę? Jakby Romek dorzucił do tej kwoty jeszcze jakieś skromne 100 mln funtów to widzę takich 2-3 młodych graczy, którzy mogliby wzmocnić ten zespół 🙂
            Maty nie było dziś na treningu Chelsea, więc może i coś tam na rzeczy jest…

          2. ~KrólJulian

            Bardzo jestem ciekaw co po ewentualnym transferze powie kolega Airborell, który kiedyś uparcie twierdził, że Chelsea absolutnie nie może sprzedać tego piłkarza, a bez niego praktycznie nie istnieje… A jaki będzie miała korzystny bilans-kupiono go przecież za 23,5 mln funtów, fiu, fiu…
            Praktyka pokazuje jednak, że można grać bez Maty i osiągać niezłe wyniki.
            Uśmieję się serdecznie, gdy Chelsea jakimś cudem tę ligę wygra i dodatkowo jej finanse będą na plusie 🙂

  19. ~erictheking87

    Neville z Carragherem są jak najbardziej słusznego zdania – nie ma miejsca dla Maty na boisku w United. Po prostu nie ma. Spotka go taki sam los, jak Kagawe – z drugiej strony jeśli wydadzą 37 baniek, bo musi grać.
    Więc niby gdzie miałby grać? Na skrzydle? tam sprawdza się średnio, Mógłby schodzić z skrzydła do środka, gdzie się lepiej czuje, ale co wtedy z osławioną grą skrzydłami?
    United nie ma miejsca na klasycznego ofensywnego pomocnika – dopóty, dopóki Rooney i RVP grają w tym klubie.
    Wydaje mi się, że to zwykla, napompowana do granic możliwości plotka – nie wydaje mi się aby Moyes był takim geniuszem, żeby wcisnąć na boisku jednocześnie Mate, Rooneya, Van Persiego i do tego jeszcze grać skrzydłami. To jest fizycznie niewykonalne, chyba, że upchnie Mate na skrzydle, ale skończy się wtedy jak z Kagawą…
    Pozbawiony jest sensu ten transfer, w dodatku nie wiem, czy czasem Mata nie jest cup-tied w lidze mistrzów…

    Odpowiedz
    1. ~herbicydy

      Ale po co mają grać skrzydłami jak to nic, kompletnie, nic nie przynosi?

      Powinni grac 4-2-3-1 z szóstką broniąca i trzema ofensywnymi pomocnikami/ schodzącymi napastnikami/ fałszywi skrzydłowymi grającymi bliżej środka niż bocznej linii. Już teraz grając w takim ustawieniu widać jakiekolwiek światełko w tunelu (vide mecz ze Swansea w lidze).

      I powinni zatrudnić psychologa albo od razu psychiatrę. Co trzeba mieć w głowach, jak trzeba być spętanym strachem, żeby nie strzelić 4 goli z karnego. Dlaczego Moyes wyznaczył tylu młodych do strzelania nawet nie warto pytać.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *