Niecodziennik Euro: grupa dla wytrawnych

Alan Hansen miał rację, wskazując w BBC trzy drużyny z grupy B jako przyszłych półfinalistów. Że to niemożliwe? Nic nie szkodzi: poziom myśli taktycznej, zaangażowany w dzisiejsze spotkania, zasługuje na jakąś nagrodę.

Żartuję, oczywiście. I zdaję sobie sprawę, że niejeden kibic będzie kręcił nosem po tym, jak mecze z udziałem tylu megagwiazd dostarczyły zaledwie dwóch bramek, a w tym samym czasie Messi strzelił trzy gole Brazylijczykom. Mimo wszystko jednak zacieram ręce: takiego Euro oczekiwałem. Domyślanego w każdym szczególe, precyzyjnego i konsekwentnego, zmuszonego cierpliwie szukać drogi do bramki w gąszczu, na centymetrach kwadratowych wolnej przestrzeni, jak Ozil pilnowany przez Veloso. I w końcu znajdującego tę drogę, jak Niemcy do bramki Portugalczyków, mimo iż teoretycznie w szóstkę przeciwko dziewięciu broniącym nie powinno było się udać.

Zacznijmy jednak od meczu popołudniowego, po którym jedno jest pewne: Wesley Sneijder nie zasłużył na schodzenie z boiska w roli przegranego. Sęk w tym, że pretensje może mieć wyłącznie do kolegów: porównajcie liczbę jego kluczowych podań (dziesięć!; coś takiego na Euro nie zdarzyło się chyba nigdy!) z pudłami van Persiego (cztery na sześć strzałów), Robbena (pięć na sześć), a zwłaszcza Afellaya (sześć na sześć), żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego Dania wygrała. A potem przypomnijcie sobie wczorajsze i dzisiejsze polskie piekło w sprawie niedokonanych zmian przez Franciszka Smudę i zestawcie to ze zmianami zrobionymi przez van Marwijka. Niby holenderski trener nie miał wyjścia, niby musiał szukać wyrównania, musiał więc zaryzykować zdejmując defensywnego pomocnika i wprowadzając drugiego napastnika, ale efektem było wyłącznie opanowanie środka pola przez Duńczyków (mieli od tej pory o jednego piłkarza więcej w tej strefie) i zgubienie rytmu przez dążących do wyrównania Holendrów. Łatwo teraz gdybać, co by było, gdyby zmiany van Marwijka (podobnie jak wczoraj Smudy, gdyby nastąpiły) nie były zmianami systemu, a jedynie personelu: gdyby Huntelaar po prostu zastąpił nieskutecznego van Persiego, Kuyt Afellaya (Grosicki Rybusa…), może któryś ze zmienników, bez kompleksu czterech czy sześciu wcześniejszych pudeł, zdołałby wreszcie trafić… W każdym razie Franciszek Smuda, tłumaczący dziś, że nie chciał zmieniać, żeby niczego nie popsuć, dostał po meczu Holandia-Dania niezły argument do ręki.

Co podprowadza nas do myśli, że taktyce Holandii na ten mecz nie można było nic zarzucić. Zaczęli świetnie, osiągnęli przewagę (73:27 proc. w posiadaniu piłki tuż przed golem Krohn-Dehliego), z łatwością dochodzili do kolejnych sytuacji, po czym niespodziewanie stracili bramkę, po czym… dalej mieli przewagę i z łatwością dochodzili do kolejnych sytuacji. Dania nie wygrała dlatego, że sama była świetnie zorganizowana, murowała bramkę, jej obrońcy zagrali koncertowo, a bramkarz się nie mylił: przypomnijmy wykop tego ostatniego pod nogi Robbena w pierwszej połowie, przypomnijmy, ile razy van Persie po prostopadłym podaniu za plecy Kjaera czy Aggera był przed bramką Andersena… Doprawdy, w rozwijającym się w tle tego spotkania sporze, czy mieliśmy do czynienia z duńską repliką stylu zwanego już, po półfinale Ligi Mistrzów Barcelona-Chelsea, „stylem di Matteo”, trzeba stanąć po stronie tych, którzy nazywają to porównanie bezsensownym: po pierwsze, Duńczycy nie bronili się aż tak kurczowo, jak wówczas Chelsea, po drugie, Holendrzy stworzyli wystarczająco wiele okazji, żeby duńską maszynkę rozmontować. Zabrakło skuteczności, i może szczęścia, skoro dwa razy sędzia mógł podyktować rzut karny dla Holandii.

Skuteczności i szczęścia zabrakło też Portugalczykom, jeśli pamiętać o poprzeczce Pepe w pierwszej połowie i spojeniu słupka z poprzeczką Naniego w drugiej. Najlepszą sytuację zmarnował jednak Varela, co kazało mi odświeżyć jedną z najczęściej przywoływanych klisz  ostatnich dwóch dekad europejskiego futbolu, a mianowicie co by było, gdyby Portugalia miała napastników (albo co by było, gdyby nie polegała tak mocno na Ronaldo…). To, że w ogóle do niej doszło i że Niemcy tak łatwo dali się zepchnąć w końcówce każe z pewną nieufnością myśleć o szansach tych ostatnich w dalszej części turnieju, choć doceniam kunszt dwójki środkowych obrońców, a zwłaszcza Hummelsa. Z drugiej strony: grając ostrożnie, atakując skromniejszą niż zwykle liczbą zawodników (Boateng i Lahm niemal nie przekraczali linii środkowej, pozbawiając wsparcia Podolskiego i Müllera, Gomez nie uczestniczył w grze kombinacyjnej), zdołali jednak pokonać dobrze zorganizowanych w obronie i groźnych przy stałych fragmentach Portugalczyków. Jeśli pod pole karne nie zapędzali się boczni obrońcy, jeśli Veloso robił, co mógł, żeby powstrzymywać Ozila, to piłkę podholowywał Khedira, aktywny był też Müller, który jednak często nie mógł się zdecydować, czy ma podawać, czy strzelać, i dośrodkowywał fatalnie. Niemcy, choć niemal ci sami, co przed dwoma laty w RPA, nie szarżowali tak kawaleryjsko jak na mundialu, ale… ostrożność popłaciła.

Co chciałbym zadedykować polskiej reprezentacji, mając w tyle głowy wczorajsze spotkanie Rosjan z Czechami. Owszem, byliśmy świadkami fantastycznego popisu gry ofensywnej piłkarzy Advocaata, tyle że przede wszystkim z kontrataku. Zagrać jak Grecy osiem lat temu, zmusić Rosjan do ataku pozycyjnego, zacieśnić pole gry, zanudzić i uśpić, po czym samemu skontrować: oto  prosta recepta na przedłużenie szans Polski w tych mistrzostwach. Czego sobie i Wam życzę, kończąc na patriotyczną nutę.

17 komentarzy do “Niecodziennik Euro: grupa dla wytrawnych

  1. ~Pawel

    UEFA wlasnie wszczela postepowanie dyscyplinarne przeciw Rosyjskiemu zwiazkowi pilkarskiemu za zadymy we Wroclawiu.I slusznie.Ciekawe co to bydlo nawywija w Warszawie.Co za moron dal im pozwolenie na jakies przemarsze i czym to sie skonczy.

    Odpowiedz
  2. ~kammils

    Uwielbiam się nudzić na takich meczach jak ten wieczorny. Już się nie mogę doczekać pojedynku dwóch najlepszych piłkarzy dnia dzisiejszego Veloso vs Sneijder. No i ciekawe jak Hummels & Badstuber sobie poradzą z pomarańczową ofensywą. Która w końcu musi odpalić. Musi, prawda? A ze Sborną nie damy rady. Ich defensywa jest wręcz zachęcająca do ataków ale trio Arshavin- Szirokov- Dzagoev za mocne. No i ten Super- Pav w odwodzie… Nie damy rady.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Dzisiejszy mecz bardzo dobry, widać było stawkę spotkania. Holendrzy i portugalczycy pod ścianą, dania w pozycji w której nic nie musi, a wszystko może. Niemcy zgodnie z planem.Pamiętajmy jednak że Hiszpanie tez przegrali ze Szwajcarią dwa lata temu na swoje otwarcie.CO do Polaków, wiadomo że mecz będzie na otwartym obiekcie, bo zarówno my jak i rosjanie interweniowali w uefie. Całe szczęście, dach nie jest zaprojektowany z mysla o meczach piłkarskich ale innych imprezach, jak grają powinien byc zawsze otwarty, to nie halówka.Zastanawia mnie czy damy rade ruskim, mamy mocna prawa strone, świetnego napastnika i niezłych defensywnych pomocników, zwłaszcza polanski robił wrażenie. Lewa strona problematyczna, sam nie wiem kto gorszy beonish czy wawrzyniak, nie pewny perquis. Nie jest znowu tak źle jakby sie mogło wydawać, czesi kontrolowali pierwsze 20 może i 30 minut ale dostali bramke, zobaczymy, jak rosjanie beda prowadzić gre.Jest Lewy więc jest opcja że im strzeli, pytanie jak nie stracić. Może by tak powrót londyńskiej formy arshavina i pawluchenki?Nie wydaje mi się że nasza reprezentacja jest w stanie się zamurować, organizacja obrony nie wskazuje na taka możliwość.

      Odpowiedz
  3. ~DWT

    @GaryLineker Alan Hansen’s not as daft as some of you were hoping. They were his top 4 contenders, not his 4 semi-finalists.

    Odpowiedz
      1. ~DWT

        Pewnie podobnie z nim jak ze Smudą, który wytransferował Lewego do Man Utd. Wszyscy wiedzą, że nie to miał na myśli, ale powiedział co powiedział :-).

        Odpowiedz
  4. ~Robert

    „W każdym razie Franciszek Smuda, tłumaczący dziś, że nie chciał zmieniać, żeby niczego nie popsuć, dostał po meczu Holandia-Dania niezły argument do ręki.”Po prostu nie wierzę, że to Pan sam z siebie pisał. To jest po prostu niemożliwe, albo pan jest krewnym naszego „trenera”, albo sam nie wiem…Co mógł Smuda popsuć, jak w 2 połowie nic nie funkcjonowało?Co mogło być gorzej?

    Odpowiedz
    1. ~Johnny99

      Cały czas zapominacie, że Smuda od 70 minuty grał na utrzymanie remisu. Póki był remis, póty wszystko go satysfakcjonowało. Tego właśnie nie chciał zepsuć. Więc co mogło być jeszcze gorsze? To proste – wynik.

      Odpowiedz
      1. ~Robert

        By może było tak jak piszesz, ale … to jeszcze gorzej świadczy o Smudzie. Nie oszukujmy się, jeśli z kimś na tych mistrzostwach mieliśmy wygrać to właśnie z Grecją, słabszych tutaj nie ma.I jeśli Smuda chciał utrzymać remis, to po prostu kłamie mówiąc, że celem jest wyjście z grupy.

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Ja chciałem powiedzieć tylko tyle: czasem zmiana zamiast poprawiać, pogarsza. Van Marwijk zmienił nie tylko personel, ale także ustawienie, i gra Holendrów się popsuła. Smuda obawiał się tego właśnie efektu, jak sądzę (choć myślę, że mógł zmienić personel, pozostając przy ustawieniu). Setki razy to widzieliśmy: trzeba zaryzykować, odsłonić się, zagrać va banque. Dziesiątki razy z tych setek pomaga, dziesiątki razy kończy się bęckami… Jeden z powodów, dla którego cały ten zgiełk tak nas kręci.

          Odpowiedz
          1. ~Pawel

            Tylko ze nawet jak dostaniesz becki to przynajmniej wiekszosc masz za soba i niewielu narzeka.Szczegolnie przy tak duzych okazjach

          2. ~Robert

            A mi się wydaje, że tego Smuda się nie obawiał. Wydaje mi się po prostu był tak sparaliżowany, że nie był w stanie wykonać żadnego ruchu. Przerósł go ten mecz.

  5. ~piotr

    Holendrzy mieli trochę pecha ale albo pudłowali niemiłosiernie albo bramkarz bronił rewelacyjnie. Duńczycy jednak stworzyli dwa razy więcej sytuacji niż Chelsea w obu meczach więc ta wygrana to znowu nie był taki cud. Po drugie z Skandynawami zawsze ciężko się grało. Co do naszych to grając defensywnie może nie dostaniemy jak Czesi ale i tak stracimy bramkę bo obrona z nieruchawym Boenischem i dwoma stoperami którzy muszą zrobić dwa wielbłądy raczej wyniku nie utrzyma.

    Odpowiedz
  6. ~gladyh

    Moje podsumowanie drugiego dnia EURO 2012http://zmiloscidolegii.blox.pl/2012/06/Smuda-trenuje-Polakow-na-nos-a-Dunczycy.html

    Odpowiedz
  7. ~mak

    Dużo się mówi o szansach na gole, więc ja o szansach na ich brak. W obu meczach po jednej bramce, ale też w obu o mały włos (Lubański nazwał w studiu ten włos odrobiną szczęścia, która sprzyja zwycięzcom) byłyby remisy. Równie sprawiedliwe, jak remis Polski z Grecją, choć wczoraj niemal zremisowały ze sobą żywioły poważniejszego autoramentu (Holandia vs Dania = Ogień vs Woda, Portugalia vs Niemcy = Ziemia vs Powietrze). Dzieląc wspomniany włos na czworo, zauważamy, że Krohn-Dehli dostał piłkę, by wbiec z nią w pole karne, wskutek rykoszetu po nieudanym dośrodkowaniu (a kąt odbicia piłki od obrońcy zupełnie zadrwił sobie z kąta padania, stąd sekunda konfuzji holenderskiej defensywy), zaś Gomez dostał piłkę idealnie na głowę wskutek rykoszetu od pleców obrońcy (komentatorzy zachwycając się precyzją tego podania, zachwycali się precyzją ślepego trafu, ale kto oglądał film o niewidomym samuraju, ten nie czuje się zgorszony). Gdyby padło dwa razy po 0:0 (a gdyby same wyniki 0:0 w tej grupie? tylko co wówczas z tym fantem zrobić?), byłoby być może więcej sprawiedliwości na świecie (Sneijder na to zasłużył) i faktycznie wczoraj mało brakowało, żeby było.

    Odpowiedz
  8. ~hazz2

    Mam nadzieję, że się mylę ale dla mnie to z Rusami możemy mieć nadzieję jedynie na remis. Osobiście bardziej liczę na to, że podopieczni adwokata przejdą metamorfoze na – 🙂 bo po nas cudów sie nie spodziewam. Smuda bazował zawsze na spince i dopóki idzie to jest ok ale gdy w trakcie meczu przychodzi kryzys facet nie ogarnia bo powołał graczy, którzy jakosci nie dadzą.Tzn nie wiem jakby zagrali Grosicki i Wolski ale pewnie się nie dowiemy bo on ich nie wystawi. Miał ponad 2 lata by znalezc np. 2 – 3 potencjalnych lewych obronców i kogo nam proponuje ? Kolesia co nawet na ławce nie powinien siedzieć a co do Wawrzyniaka to nic do nic do niego nie mam ale to przeciętniak jakich wielu nawet w naszej lidze. Taki Celeban to jest lepszy od połowy powołanych przez Smudę grajków a dobrze juz grał w zeszłym sezonie więc czas na danie mu szansy był. Już nie mówię by nie zapeszyc o sytuacji gdy np. w 5 minucie meczu z Rosja Lewy łapie kontuzje hehe … czarno to widzę

    Odpowiedz
  9. ~nalewacz

    Mario Balotelli… i wszystko jasne ! Nadal nie potrafie zrozumiec, dlaczego po wielkim prezencie od Ramosa, nie pobiegl na bramke Buffona i strzelil/podal do Cassano, tylko zrobil to co zrobil. Ale to chyba wie tylko SuperMario.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *