Szeroki horyzont Pellegriniego

Wszystko mi się, cholera, podobało. Nawet to, że Joe Hart nie zagapił się w tym jednym, jedynym momencie, kiedy Tiote niespodziewanie postanowił uderzyć z dystansu. Przede wszystkim jednak to, jak się ruszali, z piłką i bez. Jak szybko i często do siebie podawali. Jak napastnicy (obaj, nie tylko Aguero!) schodzili na skrzydła. Jak cała szóstka, a właściwie siódemka graczy ofensywnych, bo Navasa na prawym skrzydle wspomagał Zabaleta, szukała nieustannie – i jak znajdowała – wolną przestrzeń na boisku. Jak Lescott powstrzymywał Ben Arfę. Jak Fernardinho odbierał piłkę Tiote czy Sissoko. Jak Kompany nie tylko ją wygarniał ją spod nóg Gouffrana i Cisse, ale inicjował akcje – w tym tę, po której pięta Dżeko stworzyła Aguero okazję do strzelenia drugiego gola. Jak David Silva rozcinał swoimi prostopadłymi podaniami linię obrony Newcastle. Jak Navas – w odróżnieniu od operującego teoretycznie po drugiej stronie boiska Silvy – trzymał się linii bocznej, dając atakom MC tempo i szerokość, której w ubiegłym sezonie brakowało. Jak Negredo przyjmował kilkudziesięciometrowe dogrania. Jak Milner rozgrzewał się, owszem, ale ostatecznie pozostał poza grą, a Barry’ego zabrakło nawet na ławce. Jak w pierwszych minutach drużyna podkręciła tempo (w trakcie otwierających mecz 250 sekund mogły paść nawet cztery gole) i jak w końcówce, mając już mecz rozstrzygnięty, niektóre z jej zagrań straciły na precyzji: jakie to szczęście, że jednak są ludźmi…

Nie widzieliście, to żałujcie. Tak samo jak ja żałuję zdania z „Przewodnika po Premier League”, że nowi w Anglii menedżerowie rzadko znajdują zwycięską formułę od razu, a Manuel Pellegrini wprowadził w zespole tyle zmian, że teraz potrzebuje czasu, aby jego nowa maszyna zaczęła funkcjonować. Po co właściwie piłkarzom klasy Aguero i Silvy czas na docieranie się z Fernardinho i Navasem? Czy nie jest tak, że przy pewnym poziomie indywidualnych umiejętności, wspartych otwartością na zrozumiałe w swojej uniwersalności taktyczne komunikaty trenera, można osiągnąć porozumienie omalże telepatyczne po kilku wspólnych treningach?

Przed rozpoczęciem meczu zastanawiałem się, czy City wychodzi w ustawieniu 4-4-2, ale było to raczej 4-2-2-2, z Fernardinho i Toure przed obrońcami, i grającymi wyżej, za napastnikami, Navasem i Silvą. Zobaczcie, w jakich sektorach boiska dostawali podania ci dwaj ostatni, a zobaczycie różnicę między nimi: Navas rzadko ruszał w stronę centrum, Silva przeciwnie. Momentami 4-2-2-2 przechodziło więc w 4-3-3, a nawet w 4-2-4, wszystko płynnie i elegancko z piłką (statystyki pokazywały dwa razy więcej podań MC niż Newcastle, nawet przed czerwoną kartką Taylora), i niestrudzenie w pressingu bez niej. Co może najważniejsze w przypadku takiego stężenia mulitimilionerów na metrze kwadratowym: nie było tak, że szarpie jeden zawodnik, jak w ciągu pierwszego kwadransa ben Arfa u gości, zaś reszta się przygląda: oglądaliśmy DRUŻYNĘ, z której nowy szkoleniowiec wyegzorcyzmował kwitnące pod Mancinim podziały czy żale.

To, że przyszło nowe, widać było przede wszystkim po Edinie Dżeko. Bośniak nie strzelił dziś gola: czterokrotnie spudłował, a cztery razy powstrzymywał go Tim Krul. I choć np. przed dwoma laty na inaugurację sezonu zapakował Tottenhamowi cztery bramki, nie wiem, czy dziś nie oglądaliśmy jego najlepszego występu w barwach MC: ile okazji stworzył kolegom, jak instynktownie rozumiał się z Aguero, jak terroryzował obrońców Newcastle. Owszem, drużyna Alana Pardew była tak okropna, jak tylko można sobie wyobrazić po przeczytaniu wyniku – nawet przed odbierającą wszelkie nadzieje czerwoną kartką. To jednak temat na inną rozmowę. „Życie jest gdzie indziej”, marudziłem niedawno. Na szczęście Manuel Pellegrini był innego zdania.

40 komentarzy do “Szeroki horyzont Pellegriniego

  1. ~Janek

    Oby tylko Kompany nie wypadł na dłużej, bo z tyłu nie ma aż tak wielu mocnych… kompanów. Na szczęście schodził o własnych siłach.

    Poza tym, nie wiem czy bardziej szkoda mi Dżeko (gdyby nie Krul…) czy Krula (gdyby nie Newcastle…). Tak czy owak imponujący debiut,

    Odpowiedz
  2. ~Stefan

    Obejrzałem mecz City i muszę przyznać, że mi też najbardziej podobało się (i tu pozwolę sobie zacytować) „Jak Milner rozgrzewał się, owszem, ale ostatecznie pozostał poza grą, a Barry’ego zabrakło nawet na ławce”.

    Zagrali w pierwszej połowie tak płynnie, dynamicznie, dokładnie, że już nawet zaczęło ogarniać mnie przerażenie jakoby City miało odjechać mocno konkurentom już po kilkunastu kolejkach, jednak „Owszem, drużyna Alana Pardew była tak okropna, jak tylko można sobie wyobrazić po przeczytaniu wyniku – nawet przed odbierającą wszelkie nadzieje czerwoną kartką.”.

    Ciekaw jestem jak drużyna Pellegriniego wypadnie w meczach z najtrudniejszymi rywalami, bo na tle kandydata do spadku (fatalne, ale o fatalne Newcastle) wyglądało to co najmniej imponująco.

    P.S. – Mi tam Fernandinho nie podobał się, Yaya Toure pomijając już nawet piękną bramkę z wolnego był po prostu o klasę lepszy. Natomiast Navas szarżował flanką z dziecinną łatwością, kwestia jak wypadnie przy lepszych obrońcach, bo Baines, Evra, Cole, czy Shaw zaopiekują się nim znacznie lepiej niż bardzo niemrawy Mbiwa.

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      A moim zdaniem Fernandinho był całkiem niezły.
      Zaskoczyło mnie, jak często grał wślizgiem – i było to pozytywne zaskoczenie.

      NU było niestety dramatycznie słabe – ten mecz wyglądał, jak przedłużenie poprzedniego sezonu.
      Pamiętam, że był tu taki dżentelment jak (chyba) pablo_NUFC… nie zazdroszczę człowiekowi, naprawdę…

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Całkiem niezły był, tyle że od zawodnika który przyszedł za wagon gotówki należy wymagać nieco więcej. Tata wyglądał znacząco lepiej, ale może jeszcze sie Fernandinho rozkręci.

        Odpowiedz
  3. ~Widz

    Zgoda, że City wczoraj zachwyciło ale nie uważa Pan, że ich gloryfikowanie po meczu z, powiedzmy sobie szczerze, koszmarnie grającym Newcastle to lekka przesada?
    Poczekajmy jeszcze kilka kolejek. Wczorajsze Newcastle nie pokazało nic. Jedynie Ben Afra próbował biegać.
    Pozostaje pytanie, czy to gra City spowodowała słabą grę Newcastle? Czy może to dzięki słabości Newcastle City mogło zabłysnąć. Odpowiedź poznamy już wkrótce.

    Odpowiedz
  4. ~patryk

    Panie Michale tak dla równowagi mógł pan wspomnieć o tym jak to młody Tottenham zniszczył młode ale co prawda City, 6:3 robi wrażenie.
    Co do Dzeko, inny człowiek całkowicie, ta jego ruchliwość na boisku matko, nie wiem co mu Pellegrini powiedział, ale poskutkowało.

    Odpowiedz
  5. ~piotrekk

    Pellegrini powiedział , że Dzeko to jest jego najważniejszy napastnik , zawodnik uwierzył w siebie i gra, jak sam powiedział ( inaczej się gra gdy trener w ciebie wierzy ) . Javi Garcia juz w Audi Cup był wystawiany na obronie i problem z brakiem Nastasicia chyba rozwiązany.

    Odpowiedz
  6. ~m

    Ja bym się uspokoił trochę co do stwierdzenia, że będą przez cały sezon tak dobrze grać. Proszę wziąć pod uwagę jak ofensywnie byli ustawieni, moim zdaniem z mocniejszym zespołem potrafiącym się bronić oraz wyprowadzającym szybkie kontrataki mogą mieć ogromny problem bo było parę momentów w pierwszej połowię gdzie boczni obrońcy nie zdążyli wrócić. Owszem bardzo dobrze wczoraj wyglądali ale to pierwszy mecz, i to jeszcze ze słabym zespołem. Z resztą jeśli na początku narzucą szybkie tempo nie wiadomo jak długo wytrzymają chcąc grać na wielu frontach.

    Odpowiedz
  7. ~Tomas_h

    Byli rewelacyjni…
    Zgodzę się z Wami, że Newcastle nie stanowiło wczoraj żadnej przeszkody,ale jakby tego nie określić, MC zagrało po prostu poetycko. Nie sposób było oderwać wzroku…
    Henry Winter twierdzi że tytuł w tym roku będzie niebieski.
    Zobaczymy
    Poczekajmy 10 kolejek
    Oby im trochę rura zmiękła 🙂
    Obydwie paki zagrały świetnie, chociaż Chelsea zachowawczo drugie 45 minut
    A przyjęcie Jose i oklaski dla Pana Romana – zostaną w pamięci jako top obrazki z kolejki nr 1
    No, może obok bramki Robina i loba Welbecka 😉

    Odpowiedz
  8. ~parasite

    oglądałem ten mecz, ale oglądałem też ( nie w całości ) mecze przed sezonowe; i choć, rzeczywiście wczoraj wyglądało to bardzo fajnie, to nie zapominajmy chociażby o niedawnej porażce z arseanelm …

    Odpowiedz
  9. ~Jak

    Tymczasem w el. LM Celtic Glasgow przegrał na wyjeździe z Szachtiorem (czyli Górnikiem tak jak te z Doniecka czy Zabrza ;)) Karaganda ,a więc mistrzem Kazachstanu 0:2 na wyjeździe i wcale nie jest powiedziane,że w rewanżu odrobią straty.Wcześniej kazachowie wyeliminowali m.in. BATE Borysów

    Odpowiedz
  10. ~erictheking87

    Hmm, z przykrością muszę przyznać, że przestaje mnie bawić czytanie newsów transferowych.

    Zewsząd atakują transfery do Spurs, Liverpoolu, WHU, nawet Arsenalu…
    Jeśli nawet The Sun nie rozpuszcza plotek o transferach do Twojej drużyny, wiedz, że jest źle.
    Pamiętam jak czytałem wypowiedź jednego Evertoniaka, który twierdził, żeby kibice United przyzwyczaili się do sposobu działa Moyesa, czyli „składa ofertę za gracza, którego na pewno nie jest w stanie kupić, żeby mieć wymówkę, że próbował, ale nie wyszło”. Oczywiście traktowałem to, jako dowcipną złośliwość i dalej patrzę na to w ten sposób, jednak gdzieś takie nieprzyjemne uczucie z tyłu głowy krąży…

    Odpowiedz
    1. ~DawidSz

      Faktycznie, ciekawa sprawa z tymi transferami United, a raczej ich brakami. Gdyby menagerem nadal był Ferguson, wszyscy byliby spokojni, że mimo to trzyma jakiegoś asa w rękawie, a podczas sezonu będzie stosował takie sztuczki motywacyjne i rotację, że każdy zawodnik da z siebie ponad 100%.
      Moyes z kolei ma podobno wielki budżet, a nikogo nie sprowadza, nawet nie słychać by miał kogokolwiek sprowadzić. City poczyniło zakupy i wzmocniło mocny ekstremalnie skład. Chelsea ma moc – wiadomo. Tottenham, jeśli plotki są prawdziwe, sprowadzi naprawdę klasowych zawodników za pieniądze za Bale’a. Nie wieszczę tutaj jakiegoś wypadku United, nic w tym stylu, ale będzie szalenie trudno Moyesowi walczyć o sukcesy w tym sezonie.
      Arsenal z kolei całkiem możliwe, że w ostatnich dniach okienka rzuci się na zakupy, jednak, czy uda im się kogoś sprowadzić na wysokim poziomie? Szczerze wątpię. Cabaye za 20 baniek?
      Pozostaje liczyć na szalenie ciekawe ostatni dni okienka, gdzie United, Arsenal, Liverpool wzmocnią się mocnymi zawodnikami. Pewnie to nie nastąpi, ale warto pomarzyć:)

      Odpowiedz
      1. ~KacperG

        Na chwile obecną jedyne, co może przyciągnąć piłkarzy do United to pieniądze. Nie menadżer, nie piłkarze klasy światowej, nawet nie lokalizacja. Pieniądze. A gdyby Moyes miał rzeczywiście nieograniczony budżet to rzuciłby kase i wyciągnął dwójke z Evertonu dużo wcześniej. Stawiam teze, że Woodward to kukiełka Glazerów

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Pewnie, że tylko pieniądze, bo przecież nie historia, nie legendarni piłkarze w składzie, nie tytuły, z całą pewnością też nie poziom sportowy, ani nie zaplecze, stadion raczej też nie. Kibiców nie za dużo. Zostaje tylko jeden czynnik motywacyjny – pieniądze.

          Kto by chciał mieć w CV, że obsługiwał asystami Van Persiego, że grał z Rooneyem albo z żywą legendą Giggsem. Kto by chciał trenować w marnym Carrington i grać na przeciętnym Old Trafford i co mecz czuć, że tylko 300 milionów ludzi na całym świecie trzyma za niego kciuki? Kto by chciał w klubowych budynkach mijać codziennie sir Bobby’ego Charltona i sir Alexa Fergusona.

          Serio, nie wiem czy zarząd znajdzie jakiegoś chętnego piłkarza na grę w czerwonej części Manchesteru. No chyba, że sypną kasą, bo „Na chwile obecną jedyne, co może przyciągnąć piłkarzy do United to pieniądze”.

          Odpowiedz
          1. ~KacperG

            Źle mnie zrozumiałeś. Oczywiście to, o czym wspomniałeś to prawda, ale czy naprawdę wierzysz, że to się jeszcze liczy? Uważam, że w kontekście ilości piłkarzy wybierających kluby „sugar daddies” zamiast tych z bogatą i daleko sięgającą historią wydaje mi się to naiwne. Poziom sportowy również nie jest trafionym argumentem, ponieważ Fergusona zastąpił Moyes, i nie wiadomo o jakie miejsca będzie się bić United w najbliższych sezonach (może trochę przesadzam, ale jednak wątpliwe żeby David powtórzył ostatnią dekadę Fergiego).
            Rooney? Nie wiadomo, czy zostanie. Giggs? Ostatni rok. Co do RVP i Old Trafford się zgadzam, ale wciąż nie wydaje mi się to czynnikiem motywacyjnym, żeby podjąć decyzje o przenosinach na Old Trafford.
            Nie zrozum mnie źle- ja również chciałbym, żeby to co napisałeś było prawdą, po prostu w to nie wierzę.
            Zakup Van Persiego był absolutnym hitem, 24mln Ł za genialnego napastnika, ale to się zdarza raz na kilka lat. Jak się ma taką dziurę w środku pola, i wszystkie kluby doskonale sobie zdają sprawę z tego, że musisz kupić, to trzeba się liczyć z dużymi kwotami.

  11. ~DawidSz

    A nie jest tak, że Moyes nie chce przepłacać w swoim pierwszym sezonie. Stąd te niecałe 30 milionów za dwójkę swoich byłych podopiecznych. Każda wtopa, nawet transferowa, będzie mu zapamiętana, dlatego stara się wydawać jak najmniej. Ja myślę, że kasa jest, ale również strach przed przepłacaniem i jej wydawaniem. A tak powie: mieliśmy wielkie plany, ale piłkarze nie chcieli bądź byli za wysoko wyceniani.
    Inna sprawa, że rynek oszalał, ale to oczywiście stara historia i wielokrotnie wałkowana. Szkoda więc czasu i palców na wklepywanie tego, co wszyscy wiedzą.

    Odpowiedz
    1. ~Stefan

      Mi się po prostu nie podoba obecna polityka transferowa. Moyes powinien był wyłożyć kasę na klauzulę Fellainiego na początku okienka i dopiero wtedy bawić się w ewentualnie poszukiwania piłkarza ze światowego topu (Fabregas). Taki piłkarz jak Fellaini w drużynie z OT jest bardzo potrzebny i basta. Silny, waleczny, dobry w odbiorze, świetny w pojedynkach główkowych. Tylko obawiam się, że teraz jest już za późno. Może afroman nie jest wirtuozem jak Fabregas, czy Modric, ale to piłkarz który potrafi w pojedynkę stworzyć przewagę fizyczną z każdym praktycznie przeciwnikiem, a i fajną piłkę potrafi dograć dla partnera. Uwielbiam Fabregasa i uważam od lat za najlepszego pomocnika na świecie, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy na chwilę obecną nie bardziej na OT przydałby się właśnie Belg.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        W środku jest bieda i jakościowa i ilościowa. Clev i Carrick, 40 letni Giggs i pączuś Anderson. 4 to daje nam w sumie 3. (2 plus 2*0.5). Jest za mało graczy. Ktos przyjść musi. Będzie się działo ostatniego dnia…

        Odpowiedz
        1. ~pk

          Ktos przyjsc musi do pomocy od kilku lat a ciagle nie przychodzi. Zobaczycie, transferow juz nie bedzie. Jakby Moyes nie chcial przeplacac to by dzialal miesiac temu a nie dzis. Od kilku konferencji Moyes przebakuje ze sklad jest mocny. W tej kwestii jestesmy jak Arsenal, ratuje nas tylko lepszy sklad.

          A jak sobie porownam jak kase z Bale’a inwestuje Tottenham a jak kase z Ronaldo zainwestowalo MU to w ogole slabo mi solie robi. Dopiero to najlepiej pokazuje szkodliwosc Glazerow. Dostac sto baniek i kupic Valencie…

          Odpowiedz
          1. ~DawidSz

            Panie, jak Tottenham zakontraktuje za te pieniądze Lamelę i Williana, a mają Chadliego, Capoue, Paulinho, Soldado (moim zdaniem chybiony transfer, przepłacony stanowczo), ma dojść Coentrao, to to będą pieniądze wydane po mistrzowsku.
            Dlatego mam nadzieję, że coś się nie ułoży, coś pójdzie nie tak, że coś się załamie, Tottenham wpadnie w dołek, cokolwiek, ale pewnie tak nie będzie. Dla ligi to dobrze, dla mojej nadziei powrotu do TOP4 beznadziejnie.
            Mnie się wydaje, że ostatecznie, pod koniec okienka do United przejdzie wielgachny Belg i tyle. Topowi inni pomocnicy już są okopani w swoich miejscach, to trzeba byłoby zrobić wielką ofensywę aby ich zdobyć. A Fellaini będzie robił swoje, ściągał defensywnych na siebie i swoim ofensywnym zdobywał przestrzeń.

          2. ~erictheking87

            Pamiętajcie tylko Panowie, że Tottenham będzie miał kolosalne koszty stałe w postaci pensji do wypłacenia.
            Pytanie jak od strony biznesowej to skalkulowali.
            Nie ważne czy dostaną 90 czy 100 mln Ł za Bale’a, to poza kasą na transfery nagle okazuje się, że w bilansie mają kilkadziesiąt mln rocznie więcej na same kontrakty, szczególnie jeśli jeszcze przyjdzie Coentrao.
            Pytanie brzmi jak Tottenham poradzi sobie z faktem, że tygodniowo(!) będą wydawali pół miliona funtów więcej na same basic wages.

            Przetrzymanie Bale’a na rok w tym układzie byłoby katastrofą finansową (-100mln Ł w gotówce, +120tys. tygodniowo [nie wiem ile tam Bale zarabia, strzeliłem na oko]), szczególnie jeśli znowu nie przebiją się do TOP4.
            Albo Levy po prostu zakłada, że przypuszczają szturm na LM, albo/i ma już prawie zaklepane odejście Bale’a.

            Każdy medal ma dwie strony, pamiętajcie o tym.
            United jest 300mln w plecy. Osobiście wolałbym, żeby te 80mln poszło na spłatę długu, bo moim zdaniem kluczowe jest jak najszybsze zredukowanie go. Nawet kosztem nowego pomocnika, striker’a, obrońcy czy hydraulika.

          3. ~alasz

            Tym bardziej eric że ten dług rocznie generuje oprocentowanie warte takiego mniej więcej Fellainiego, coś koło 20 mln. Spłata długu idzie naprawdę płynnie, oczywistym jest że nas hamuje, jednakże za kilka sezonów (zwłaszcza z nowa umową za prawa tv, która jak wiadomo jest tak skonstruowana że nie tych pieniędzy nie można przeznaczać na pensje piłkarzy) problem będzie zminimalizowany na tyle że przestanie być kula u nogi.

            Podobnie jak DawidSz uważam uważam że Soldado jaj nie urywa, na pewno nie jest to piłkarz najwyższej klasy, w takim MU to o ławkę byłoby mu niesamowicie ciężko.

            26 mln za Soldado i 17 za Paulinho (który defensywnie pozostawia WIELE do życzenia) to nie sa świetne interesy. Nie ma czego zazdrościć. No chyba że williana, wtedy powiem że ściągnęli super zawodnika.

            Coentrao? Real jest zdesperowany by go opchnąć byle gdzie, ten facet nie jest profesjonalistą, chodzi po klubach pali fajki itp. Ja bym go nie chciał, nawet jeśli potrafi od czasu do czasu zagrać świetne zawody jest nieregularny.

            Lamelę bym brał, bo ma potencjał.

            Prawda jest taka że Spurs w zeszłej kampanii powinni byc na 4 miejscu, ale w swoim stylu sfrajerzyli (carragher powiedział to samo w MNF).

            A Afromana bym brał z wielu powodów, jest silny jak tur (nie mamy takiego gościa w kadrze, a więc jest dobrym uzupełnieniem), daje fenomenalne wręcz możliwości taktyczne, niczym wieża oblężnicza może być przesuwany po boisku, jak bronimy to nieoceniony w walce o piłce, jak gonimy można go wysłać w pole karne by tam powalczył i zgrał piłkę, jest świetny technicznie, to jest klasowy zawodnik. No i ma charakter jak na diabła przystało.

            Notabene Bale musi byc już dogadany, przy takiej ilości transferów bez kasy z LM i bez kasy z Bale’a Tottenham nie da rady spiąć budżetu, dlatego na miejscu Realu bym przeciągał transfer i spokojnie zszedł poniżej 80 mln. Muszą sprzedać, Real nie musi kupić (nie wiem po co on im tam tak czy siak, zwłaszcza po tym co prezentował isco w ostatnim meczu), gdyby Real kupił go za powiedzmy max 70 i sprzedał Coentrao za 15, czyli 55 mln funtów to bym powiedział że to oni zrobili lepszy interes. Ale Real jest dojony zawsze i przez wszystkich (30 mln za pepe czy coentrao) więc na szczęście dla spurs wątpliwe by dobrze zagrali kartami jakie mają.

          4. ~erictheking87

            Nie deprecjonujmy wartości graczy, których nabył Tottenham.
            Uważam, że zrobili bardzo dobre interesy, uzupełniają miejsca, w których mają dziury (jeszcze CB do załatania), kupili solidnych gracz, którzy nawet jeśli nie okażą się wielkimi hitami, to z pewnością dodadzą jakości i głębi kadrze, która posiadają Spursi.
            A możliwość rotacji graczami dobrej jakości zdecydowania upraszcza zajęcie wysokiej pozycji w lidze na koniec sezonu.

  12. ~KrólJulian

    ~erictheking87

    te kilkadziesiąt milionów to chyba lekka przesada, ale faktem jest, że trochę ich to po kieszeni uderzy, ale z drugiej strony lata posuchy inwestycyjno-uposażeniowej pozwoliły chyba Leviemu odłożyć pewną sumkę, którą pragnie teraz „obrócić”…
    Jeśli dojdzie Willian, Contrao, czy Lamela to będzie trzeba głośno mówić o walce o mistrzostwo, bo z takim składem powtórzenie osiągnięcia z ubiegłego roku byłoby katastrofą…
    btw, skąd taki pomysł na nowy awatar, samoloty są już passé czy też to prezentacja nowego nabytku 🙂 ?

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      Hmm… bardziej miałem na myśli region 20-30, więc takie bardziej przyziemne kilkadziesiąt 😉
      Ale jeśli do nowych nabytków doliczymy jeszcze Williama, Lamele i Coentrao (a może jeszcze nawet nowego CB), wtedy wersja 'full opcja’ okaże się całkiem kosztowna w rocznym rozrachunku.
      Co do mówienia o mistrzostwie, to może ciut się zapędziłeś, bo pozostaje oczywiście kwestia aklimatyzacji (np. taki Monreal – niby dobry LB, a gra piach). Ale TOP4 jak najbardziej realne by było z taką paką.

      A co do awatara, lubię i lotnictwo, i motoryzację, a onet zapamiętał mi dwa różne maile, na dwóch różnych kompach – stąd różnica 😉

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        A to wszystko jasne co do avatara. Faktem jest że razem z wymienioną 3ką potencjalnych nowych nabytków na liście płac przybędzie kilka zer i żeby to jakoś zbilansować to jednak trzeba by w przyszłym roku w LM zagrać, bo na tej LE na kieliszek chleba nie zarobią…
        W sumie w tym sezonie ciężko jest wskazać zdecydowanych faworytów do korony, po dzisiejszym meczu CFC z AV tych pierwszych bym do nich nie zaliczył, a z kolei takie zakupy i dziesiątki wydanych milionów sprawiają, że Koguty przesunąć powinny się na wyższą pozycje niż t zeszłoroczna, więc kto wie jak daleko w tym marszu zajdą? Reasumując to może i nie na 1 ale na pewno też nie na 5 miejscu ten sezon skończyć powinni, nawet biorąc pod uwagę okres aklimatyzacji, bo z tym też bywa różnie-jeden wdroży się szybciej, inny później, z kolei jeszcze inny nigdy…’
        A mnie chwilowo najbardziej in plus zaskoczyła AV – śladu nie ma po tych siermiężnej grze sprzed roku, ciekawe jak zaprezentują się w dalszej części sezonu…

        Odpowiedz
    2. ~hazz2

      Mi się podobała kolejna brednia kolegi Alasza hehe – So;dado w united na ławke by nawet sie nie zalapał. No tak welbeck, hernandez to sa gracze swiatowej klasy, osiagneli w swojej karierze niesamowite sukcesy wiec te 80 bud w 148 meczach Valencji to pikuś. Jedynym napadziorem lepszym od Roberto jesli chodzi o skład United jes oczywiscie RvP i nikt wiecej no ale skoro cleverley jest wedlug kolegi alasza bardzo dobrym graczem to o czym tu gadać. Co do celów Tott to pelna zgoda z Julianem…takie transfery by zawalczyc o pierwszą 4 ? Boas bedzie mial szanse pokazać jakim jest treneiro bo zeszły sezon to mu Gareth uratował

      Odpowiedz
      1. ~Stefan

        Soldado srednia 0.57 gola na mecz w Valencii, Hernandez 0.43 (w większości wejścia z ławki), według mnie Rooney i RVP są co najmniej o klasę lepsi od Soldado i myślę, że większość kibiców na całym świecie uważa podobnie. Alasz jak zwykle przegiął pisząc, że nie załapałby się na ławkę, ale dla odmiany śmiem twierdzić, że o ile załapałby się to po prostu z ławki by się nie podnosił za często. To dobry napastnik, ale RVP przyszedł do United za 24 miliony funtów, czy Soldado jest wart jeszcze więcej? Powątpiewam. Chociaż tą kwestię wyjaśni rozpoczęty sezon. Jak na razie zagrał jeden przeciętny mecz w którym dostał do wykonania karnego, ma kolejne 37 kolejek żeby udowodnić, że 26 milionów funtów to była odpowiednia kwota.

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Stefan tylko szczerze, zamieniasz Soldado na Welbecka? Albo kogo wolisz mieć na ławie jak gonisz wynik Hernandeza czy Soldado?

          Soldado lepszy nie będzie, natomiast welbeck piłkarsko jest zawodnikiem o bardzo wysokich umiejętnościach (Ramosowi śni się pewnie do dziś), tylko wykończenie ma zdecydowanie na zbyt niskim poziomie.

          Soldado to taki tam dobry napastnik, nie jest to gracz na największe kluby świata.

          RVP i Rooney w formie to jest zupełnie inna liga, Welbeck ma znacznie większy potencjał a Hernandez jest najlepszym finiszerem jakiego mamy. Więc nie złapałby się na ławkę.

          Natomiast hazz2, nie czytam jego komentów, bo najgłębsza myślą jaka tam można znaleśc jest nieodzowne „hehe”. No i składnia zdań na niczym poziomie niż mój 5 letni siostrzeniec.

          Odpowiedz
    1. ~alasz

      No i mamy pierwsze błędy arbitrów w lidze. Chelsea wygrywa po golu ze spalonego (przepisy mówią by w razie wątpliwości wspierać atakującego, a że spalony minimalny można to zrozumieć uznanie gola), natomiast brak karnego za łapie Terryego jest bardzo trudny do wytłumaczenia. Skoro Spurs dostali z CP to tutaj musi być.

      W poniedziałek będzie ciekawie.

      Odpowiedz
      1. ~KrólJulian

        Nudno i jednostronne widowisko się zapowiada, bo z taką grą jak dziś to raczej większych szans z MU nie mają…

        Odpowiedz
        1. ~Stefan

          Na mecz z United wyjdą zmotywowani jak nigdy, Mourinho odrobi lekcje, do tego nie wiadomo jak zaprezentuje się United. Ja w takich meczach prawie zawsze stawiam 50-50, a już szczególnie na początku sezonu.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Grać na 0 z tyłu i Robin coś zapakuje 😀

            Swoją drogą Panowie, powiem wam że ja sie po tym sezonie spodziewam powrotu normalności w meczach gigantów. Żadnych wyników hokejowych, dobrą organizacje taktyczną, szczelną defensywę. Tak jak Gary Neville powiedział w MNF, aby wyniki w LM sie polepszyły, musimy polepszyć gre defensywną. Wszystkie zespoły. Bo nie ma możliwości grać co tydzień w hokejowym stylu, a potem z Bayernem nagle bronić. Oczywiście nic nie stanie sie z dnia na dzień, ale zespoły angielskie muszą pracować nad dyscypliną, myślę że Mourinho spokojnie o to zadba. Mam nadzieje że Moyes również. Taki gol dla Swansea jest niedopuszczalny, co ten Welbeck robił? 3 gości jest na jego plecach a on ich kiwa pod polem karnym. To podać sie nie dało?

  13. ~Stefan

    W temacie Spurs i Balea napiszę jeszcze, że albo Bale jest już dawno sprzedany do Realu – jakaś umowa przedwstępna, czy coś, albo Levy postawił wszystko na jedną kartę i liczy na wejście do LM i utrzymanie bardzo mocnego składu, przynajmniej przez sezon, czy dwa. Pierwsza opcja jest znacznie realniejsza, druga – no cóż zalatuje Leeds. Boję się, że budżet Spurs bez sprzedaży Garetha nie udźwignie tych wszystkich transferów i tygodniówek.

    Fajnie, że liga rośnie w siłę. Na chwilę obecną tworzy nam się zdecydowane TOP5.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *