Trenerze, ucz się angielskiego

1. Właściwie należałoby po prostu napisać odę do Premier League, darując sobie analizowanie czegokolwiek. Beniaminek, który – jak podawała prasa – od 1882 roku wydał na transfery 45 milionów funtów, remisuje z drużyną, która tylko w tym tygodniu wydała ich 74 miliony (sumuję kwoty, zapłacone za Angela di Marię i Daleya Blinda). Zespół z Walii, prowadzony przez debiutującego w roli menedżera byłego piłkarza (nienajwybitniejszego zresztą), z kompletem zwycięstw jest na drugim miejscu w tabeli, a o jego doskonałej dyspozycji stanowi zawodnik, któremu przez ostatnie dwa sezony przyglądałem się z narastającą przykrością. Gylfi Sigurdsson, bo o nim mowa, z golem i czterema asystami dla Swansea (tyle samo zapisał w 58 występach dla Tottenhamu), to mocny kandydat na piłkarza miesiąca. Pewnie przegra z Diego Costą, skoro jurorzy wszelkich plebiscytów tak kochają bramkostrzelnych napastników – tym bardziej więc wypada go wspomnieć. A skoro o Coście: Chelsea łoi Everton na Goodison Park, strzelając dwie bramki w ciągu pierwszych trzech minut, w sumie trafiając aż sześć razy, ale trzykrotnie samemu tracąc gole, więc Jose Mourinho biada po meczu, że cała praca defensywy na treningach poszła na marne. Manchester City, opromieniony poniedziałkowym laniem, jakie sprawił Liverpoolowi, wystawiając w końcu atak marzeń Aguero-Jovetić, ulega u siebie Stoke. Crystal Palace, wreszcie z nowym trenerem, ale takim, co to nie wróżymy mu sukcesu, ratuje remis w 95. minucie spotkania, podczas którego pada sześć bramek, strzelanie rozpoczyna w 29. sekundzie, a walczące z nim Newcastle najpierw dwukrotnie goni wynik, by w końcu oddać prowadzenie. Dodajmy jeszcze pierwsze zwycięstwo QPR, które tym razem nie zagrało trójką obrońców, dodajmy kolejną porażkę u siebie West Hamu – z Southamptonem, którego bohaterem został zdobywca dwóch bramek Morgan Schneiderlin, jeszcze paręnaście dni temu odmawiający treningów, by wymusić upragniony transfer. Dodajmy gole debiutantów, dodajmy głośne transfery (wspomniany di Maria czy Blind, ale także Balotelli), dodajmy spotkania z podtekstem (Lukaku i zdobywca bramki Eto’o przeciwko Chelsea, Mark Hughes biorący odwet na Manchesterze City)…

2. To tak pobieżnie, bo przecież można i trzeba szczegółowo. O Tottenhamie np. i o bolesnym zderzeniu Maurcio Pochettino z rzeczywistością. Być może dobrze to było wymyślone, być może nawet na przerwę można było schodzić remisując (Chadli zmarnował doskonałą okazję w końcówce pierwszej połowy: odpuszczony przez Gerrarda wyszedł przed obrońców i uderzył prosto w Mignoleta), ale ostatecznie wyszło bardzo po staremu: Tottenham przegrał po banalnych indywidualnych błędach, najpierw obrońców – z Kaboulem na czele, potem Diera, który sfaulował Allena w polu karnym (wiem: pomocnik Liverpoolu bez trudu mógł utrzymać się na nogach, jak później Adebayor w polu karnym gości, traktowany przez Lovrena nieporównanie ostrzej, ale to bez znaczenia; gdyby Dier cofnął rękę, dałby się wprawdzie wyminąć Allenowi, ale i tak zdążyłby zablokować dośrodkowanie), a w końcu Townsenda, który dał sobie odebrać piłkę przez Moreno, a następnie pozwolił lewemu obrońcy Liverpoolu na rajd, po którym padł trzeci gol. „Bardzo po staremu” napisałem, bo chwile, w których ukochany mój klub tracił gole (na początku spotkania, niemal natychmiast po rozpoczęciu drugiej połowy i bezpośrednio po podwójnej zmianie – w każdym z tych przypadków można się spodziewać, że echa trenerskich koncepcji powinny właśnie znaleźć odzwierciedlenie), przypominały te chwile z dziejów drużyny, o których w tym sezonie mieliśmy w końcu zapomnieć. Czy zżymamy się teraz, że kolejny raz daliśmy się nabrać? Odpowiedź jest skomplikowana, zważywszy na to, że o ile Mauricio Pochettino rozegrał ze swoim nowym zespołem dopiero trzeci mecz ligowy, to Brendan Rodgers rozpoczyna ze swoim trzeci sezon. Cierpliwość – cnota, której prezesowi Tottenhamu zawsze brakowało – jest kluczem do wdrożenia nowego systemu gry. To tak jak z wywiadami trenera, toczącego heroiczny bój z angielszczyzną na każdej konferencji prasowej: z czasem nauczymy się go rozumieć, a i on zacznie się lepiej komunikować. Nadal w to wierzymy.

3. Liverpool nie przypominał tej bezradnej drużyny, rozbijanej w poniedziałek przez Manchester City. Z drugą linią ustawioną w diament, ze znakomitym Sterlingiem u jego szczytu (powinien strzelić czwartego gola po indywidualnej akcji, którą otworzył sobie drogę do bramki), za plecami Balotellego i Sturridge’a, w ofensywie grał z imponującą płynnością, bazując na doskonałym ruchu bez piłki Sterlinga i Sturridge’a, podaniach bardzo dobrego od początku sezonu Hendersona i ciężkiej pracy w pressingu Balotellego. W walce o odbiór skuteczniejszy od gospodarzy, szybciej przechodzący z obrony do ataku, widzący przestrzeń za wysoko ustawioną linią obrony (zwłaszcza za plecami Rose’a i Diera) wyglądał na drużynę świetnie się rozumiejącą, a nie przechodzącą rzekomo bolesny (porównywany po poniedziałkowej porażce z tym, co spotkało Tottenham po odejściu Bale’a) okres przebudowy. Wiemy oczywiście, że jego obrona będzie popełniać błędy – popełniała i w tym meczu, kiedy Sakho i Lovren wychodzili do tej samej piłki, ale w odróżnieniu np. od defensywy QPR, której komplikowało życie więcej wchodzących w pole karne piłkarzy Tottenhamu, miała do pilnowania tylko Adebayora. O Balotellim wypada dodać tylko, że po raz pierwszy w życiu powierzono mu odpowiedzialność za krycie rywala przy rzutach rożnych; 9 kontaktów z piłką miał na własnej połowie, co wskazuje, że Brendan Rodgers ściągał go nie tylko po to, by strzelał bramki…

4. Ale tematem tygodnia pozostaje nieustannie Manchester United, pod Louisem van Gaalem wciąż bez zwycięstwa w Premier League, a na Turf Moor także bez gola. Odejdźcie od tego 3-5-2, wołają co poniektórzy, mamy już dość oglądania długich piłek, piłkarze wciąż nie rozumieją, o co w tym chodzi, cofnięci skrzydłowi Young i Valencia grają jak boczni obrońcy, którzy nie umieją bronić, środkowi obrońcy nie umieją rozpoczynać akcji celnym podaniem itp. itd. Niech van Persie gra z przodu, di Maria i Januzaj na skrzydłach, a Rooney pomiędzy nimi, streszczam wywód Henry’ego Wintera, który – co charakterystyczne – pomija Matę; rzecz w tym, że proponowane przez van Gaala ustawienie jako jedyne pozwala wystawiać wszystkich naraz, docelowo np. Blinda lub Herrerę obok Maty i di Marii, a Rooneya i van Persiego z przodu. Angel di Maria, jak pamiętamy z ubiegłego roku, jako grający po lewej stronie trzyosobowego środka pomocy może przenosić grę swojej drużyny na całkiem inne poziomy.

Trudno się oczywiście dziwić, że holenderski menedżer jest w tych dniach pod baczną obserwacją angielskich mediów – u niego wprawdzie do języka nikt się nie przyczepia, ale na temat rozumienia tradycji miejscowej piłki, ze szczególnym uwzględnieniem klubu, który prowadzi, zaczęto już przebąkiwać. Warto jednak zauważyć, że nadal korzysta z taryfy ulgowej; z podobnymi wynikami na inaugurację Premier League (dodajmy żenującą wpadkę w Pucharze Ligi) David Moyes zostałby zlinczowany. Dziennikarze oczekują poprawy, bo inwestycje w drużynę zaiste przekraczają skalą angielski horyzont – ale nie zawsze pamiętają, że poza di Marią żaden ze sprowadzonych tego lata piłkarzy w Burnley nie wystąpił, lista kontuzjowanych wciąż sięga dziesięciu, a jedenasty – Rojo – ma poważne kłopoty z uzyskaniem pozwolenia na pracę. Di Maria, Mata, Rooney, van Persie – tak, wygląda to imponująco, ale obok nich wciąż biegają Valencia, Evans, Blackett czy Young, a wejście z ławki Andersona pokazuje, że jak niewielkie są możliwości manewru w rezerwie.

Co do tego, że van Gaal odziedziczył skład mierny i niezbalansowany (słynne już cztery „dziewiątki” i pięć „dziesiątek”, o których mówił, przy braku klasowych skrzydłowych), zgadzamy się wszyscy. W świetle jego fantastycznego mundialu i dobrych wyników przedsezonowych sparingów spodziewaliśmy się jednak, że Holender porwie swoich podopiecznych tak, jak niegdyś Alex Ferguson, i że będą osiągać wyniki przekraczające ich rzeczywiste możliwości. Van Gaal jednak nie jest cudotwórcą. Pracuje nad systemem. Próbuje zmieniać przyzwyczajenia. Wdraża nowe metody. I robi zakupy z opóźnieniem, dając wcześniej szansę wykazania się tym, których odziedziczył po poprzednikach. Wiadomo, ile czasu zajęło mu sięgnięcie po mistrzostwo z Ajaksem i AZ Alkmaar; wiadomo też, jak kiepsko zaczynał sezon z Bayernem. Przed tygodniem polecałem wywiad Gary’ego Neville’a, dziś ku pokrzepieniu serc fani MU powinni przeczytać jego portret pióra Michiela de Hooga, który jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek wróżył, że Czerwone Diabły z początku będą przegrywać z teoretycznie słabszymi rywalami (patrz pierwsze zdanie punktu czwartego). Że fani MU zamieniliby najlepszą nawet lekturę na zwycięstwo z Burnley? Mój Boże, ja też wolałbym, żeby Pochettino szybciej zaczął mówić po angielsku.

41 komentarzy do “Trenerze, ucz się angielskiego

  1. ~iamarctic

    jako kibic MU pozostaję spokojny. nie jestem oczywiście zadowolony grą, natomiast staram się być cierpliwym. Jeśli Boss twierdzi, że potrzebne są mu 3 miesiące na to, aby piłkarze przystosowali się do jego systemu, to trzeba dać mu ten czas. Historia pokazuje, że drużyny van Gaala potrafią grać fantastyczny futbol, po początkowym mizernym okresie, dodatkowo Holender naprawdę ma rękę do kreowania nowych zawodników i długoterminowego działania.
    Nie mam złudzeń, że za 3 sezony zapewne United pożegna się z „Żelaznym Tulipanem”, wierzę natomiast, że van Gaal pozostawi po sobie uporządkowaną, zbilansowaną drużynę, zdolną do walki o najwyższe laury co sezon.
    Kibice United, cierpliwości! Będzie dobrze 🙂

    Odpowiedz
  2. ~Kamil

    Cenny komentarz jeżeli chodzi o obu panów głównodowodzących w Tottenhamie i Man Utd. Też jestem zdania, że cierpliwość i ciągła praca u podstaw, będzie lepsza niż pochopne działania pod wpływem emocji. Mam nadzieje, że będzie zupełnie inaczej niż w przypadku AVB i Moyesa, którym osobiście bym dał ten jeden sezon więcej. Zresztą Portuglaczyk nie miał szansy również u Abramowicza wdrożyć swoją filozofię gry. O tym można długo opowiadać, zresztą dobry materiał na artykuł za jakiś czas. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~lukaszbee

      Pamiętam pierwszy sezon Rodgersa w Liverpoolu i to jak bardzo mu nie szło. A teraz wszyscy widzą pozytywne efekty jego pracy. Cierpliwość naprawdę popłaca. Tylko niestety żyjemy w takich czasach, że wszyscy chcą widzieć efekt natychmiast a to przecież zazwyczaj jest niemożliwe.

      Odpowiedz
      1. ~DawidSz

        Tylko od Rodgersa nikt nie wymagał Ligi Mistrzów w pierwszym sezonie, pieniędzy również nie miał tyle co Holender. Podobnie teraz nikt sensowny od Pochettino nie wymaga miejsca w TOP4, choć oczywiście sprawiłby miłą niespodziankę pod koniec sezonu mogąc pochwalić się możliwością grania na szczycie europejskich pucharów. Natomiast od LvG wszyscy niemal żądają LM, a powiedzmy sobie wprost, za te magiczne 3 miesiące czwarte miejsce może być daleko, a samo United nie za bardzo może sobie pozwolić na kolejny rok wyjazdów co najwyżej do Londynu, biorąc pod uwagę zainwestowane fundusze, tygodniówki i tak dalej. Szczególnie, że według wielu, pieniądze te zainwestowany wyjątkowo nieroztropnie.

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          dokładnie, to zupełnie inne uwarunkowania, LVG nikt nie powie: pracuj sobie spokojnie, a my zaczekamy na efekty ile będzie trzeba… Poza tym, pod względem charakteru, LVG i Rodgers to jednak odmienne osobowości…
          A wracając do Pochettino, skoro dotychczas nie nauczył się angielskiego to nie liczyłbym na to, że pobyt w Londynie drastycznie zmieni coś w tej kwestii, widocznie taki stopień znajomości języka całkowicie wystarcza do prowadzenia ekipy… A od brylowania na konferencjach prasowych jest Wenger, Mou, itd…

          Odpowiedz
  3. ~pablo

    Dzięki za odę – nic dodać nic ująć.Dzieją się rzeczy niesamowite i cieszmy się, że możemy być ich świadkami ( choć dla mnie równie fajne było wydarzenie z innej parafii pt. Real Sociedad, który dzisiaj zakpił z milionerów ze stolicy i odrobił dwa gole z nawiązką ). Co do Pochettino jestem spokojny, co do LVG mniej. I nie płaczcie fani MU, bo tyle lat tłustych już było, że kilka chudych nie zaszkodzi. Mam nadzieję, że Jose M. & co. też dostaną wkrótce zadyszki i nie odskoczą od peletonu za miesiąc np. na 10 pkt.

    Odpowiedz
  4. ~KrólJulian

    Co do MU, to jak to trafnie ujęto: cadavre exquis, 3 menedżerów, każdy dodał swoją propozycję i wyszła taka sklecona naprędce hybryda, więc nic dziwnego, że nie wygląda to wszystko pięknie. LVG zapewne wróci do swojego ulubionego 433, bo grając taką trójką obrońców np. z MC czy Liverpoolem może się odrobinę zdziwić. W Chelsea już nikt nie żałuje transferu Maty… Tak sobie myślę, że LVG powinien przede wszystkich kilku graczy sprzedać/wypożyczyć, bo zaraz w szatni może zagęścić się atmosfera.
    Tylko jedno zdanie o meczu Everton-CFC? Trochę szkoda, bo mógłby robić za wizytówkę BPL-i do kotleta i dla koneserów. A Lukaku grą w tym meczu udowodnił, że decyzja o jego sprzedaży również była słuszna, może kiedyś…, na dzień dzisiejszy niestety jest zwyczajnie za słaby…
    Wracając jeszcze do LVG to, pomimo próby wpisania go w rolę trenera, który w początkowym okresie pracy nie ma zbyt dobrych efektów i stopniowo buduje zespół odnosząc w końcu wspomniany sukces to niestety nie zawsze tak w jego przypadku było… Dodatkowo te konflikty z prasą, radą nadzorczą, gdy zaczęły puszczać mu nerwy, jakieś tłumaczenie się różnicami kulturowymi, Rivaldo na skrzydle, ech… Oby mu się powiodło, ale jeśli to wszystko względnie szybko nie „odpali” to może zakończyć się sporą awanturą i pogłębieniem problemów…

    Odpowiedz
  5. ~hazz2

    Jeśli chodzi o tott to sprawa jest prosta – za gre w obronie odpowiada cały zespół a wczoraj nie odpowiadał nikt no może poza Dierem tyle, że z graczami pokroju Rosea to nic nie wymyslisz. Do tego kompletnie bez formy Kaboul i jest po zawodach. Dziwi mnie też zafascynowanie kolejnego managera Townsendem, bo ten gośc oprócz niezłej szybkości i 1,5 zwodu nie ma nic

    Odpowiedz
    1. ~me262schwalbe

      To od razu było widać, że Townsend drugim Bale’m nie będzie. Jest to co najwyżej gracz pokroju Januzaja, lub może raczej Januzaj jest graczem pokroju Townsenda. Osobiście wolę Lennona, zawsze jakiś tam wiatr jest z prawej i gwarantuje przynajmniej kilka niezłych dograń na mecz. Może też przyczynić się do kartkowania przeciwników.

      Odpowiedz
    1. ~Roger_Kint

      „problem ze zdobywaniem goli wydaje sie rozwiazany…”

      … pod warunkiem, że ofensywni zawodnicy będą dostawać dobre piłki ze środka pola.

      Czyli jednak problem rozwiązany nie został…

      Jakiś szyderca na stronie bbc skomentował to tak:

      http://tinyurl.com/kqll6ue

      Jest w tym sporo przesady, ale i trochę prawdy chyba też, nie?

      Odpowiedz
        1. ~Roger_Kint

          @Maciek

          Oczywiście, że oni potrafią podać do przodu. Niemniej Piotr ma rację: co będą podawać jak im nikt nie poda?

          Teraz MU gra w ataku składem: Rooney- RvP-Mata-Di Maria.

          Usuń jednego z nich, wstaw Falcao (ja wiem, że Falcao to świetny zawodnik jest) i powiedz: czy jakość ataku podniosła się bardzo znacząco?

          Następna propozycja ustawienia taktycznego dla MU:

          https://twitter.com/bbc606/status/506382510767742976/photo/1

          Osobiście uważam, że vG wie co robi, tyle, że jego praca jest rozłożona w czasie na 2-4 okna transferowe. No i teraz, momentami wygląda to trochę zabawnie.

          Odpowiedz
    2. ~przecinek

      Falcao bardzo zręcznie omija LM. Jest jakiś inny piłkarz, który ma tak wysoką opinię w świecie piłki, nie pokazując się w najważniejszych rozgrywkach?

      Odpowiedz
        1. ~przecinek

          W sumie. Chociaż on się przynajmniej na mundialu(jednym i drugim) pokazał. Jasne, Falcao nie odpadł specjalnie, ale dla niedzielnego kibica, jego nazwisko musi być już tylko pustym brzmieniem.

          Zobaczymy jak Suarez pokaże się w nadchodzących rozgrywkach, hymn LM raczej nie powinien go sparaliżować 😉

          Odpowiedz
    1. ~czytelnik

      nie klikajcie w ten szit, to jakieś gejowskie porno, apeluję do p. Michała o usunięcie i może bana, jak się da

      Odpowiedz
      1. ~Ruta

        Na miejscu autora zgłosil bym sprawe do odpowiednich organów, zgodnie z:
        Kodeks karny Art.202 § 1. Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy,
        podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

        Moze takie indywiduum po wezwaniu do wyjasnien we wlaściwym miejscu zrozumiałoby ze przestrzen publiczna to nie wychodek!

        Odpowiedz
  6. ~Szymon W.

    Haha,fakt,że może wkurzyć z zaskoczenia(sam się złapałem :)),ale więcej luzu panowie.Ktoś sobie „dla jaj” wrzucił,a tutaj już organy ścigania,prokuratury…ehhh ludzkości
    Co do piłki czyli istoty bloga,to United szaleje:Di Maria,teraz Falcao…gigantyczne wydatki(nie wiem jak z pensją wypożyczonego Falcao),ale zespół nie ma równowagi między atakiem, a środkiem pola oraz środkiem obrony.Van Gaal dobiera zawodników do taktyki
    Zobaczymy jak się wszystko poukłada

    Odpowiedz
    1. ~Ruta

      Oczywiscie nie potrafisz patrzec dalej niz czubek własnego nosa:( Ja jesterm juz stary, mnie to co najwyzej moze obrzydzac natomiast dla dziecka takie tresci nie powinny byc dostepne. To jest blog sportowy i na pewno czytaja go tez osoby w wieku ponizej 15 lat.

      Odpowiedz
  7. ~de

    „Liverpool nie przypominał tej bezradnej drużyny, rozbijanej w poniedziałek przez Manchester City. ” to Pan chyba inny mecz oglądał, Liverpool grał dobre zawody, ale City strzelało bramki, więc wygrali dzięki lepszej jakości, widać, że jest tam świetna drużyna, która znów namiesza w lidze choć wątpiłem w to troszkę po odejściu Suareza, Super Mario gdy będzię się dobrze prowadził zastąpi Luisa przynajmniej w 70 %, ciekaw jestem jak wypali w tym sezonie Arsenal w końcu ktoś ciekawy będzie w ataku (Welbeck), United po tylu wzmocnieniach jak nie będzie w top 4 to będzię great joke !

    Odpowiedz
  8. ~DawidSz

    Może nie do końca tak, bo City też grało, obydwa zespoły miały swoje momenty i sytuacje, ale to właśnie gracze Chilijczyka wykorzystali błędy w obronie Lovrena, Skrtela, Moreno i Johnsona. Liverpool zaś raził nieskutecznością i częstszym oddawaniem pola. Jednak mówienie, że zagrali słabo i bezradnie jest nadużyciem. Dużo pracy w obronie przed nimi i tyle.

    Odpowiedz
  9. ~adipetre

    Liverpool moze zajsc naprawde daleko w Champions League, mysle ze z angielskich klubow tylko Chelsea ma wieksze szanse w tych rozgrywkach.
    Z nowych pilkarzy Liverpoolu, poza dwoma mlodymi Hiszpanami pozytywne wrazenie robi Marković.
    Jesli idzie o Tottenham to uwazam ze te okienko bylo najgorsze od lat. Druzynie brakuje kreatywnosci, wiec postanowiono pozbyc sie Holtby’ego i Sigurdssona. Sandro rowniez zostal skreslony nim jeszcze tak naprawde otrzymal szanse, wg mnie Stambouli w nim Brazylijczyka nie przewyzsza.
    Cieszy mnie bardzo ze wypozyczony do klubu z PL zostal Nathan Chalobah. Mialem okazje akurat ogladac w sobotnie popoludnie Swansea z WBA, sam projekt Gary’ego Monka mnie (jeszcze) nie przekonuje ale cieszy mnie ze istotna role moze w nim odegrac Tom Carroll. Debiut mial pozytywny.
    Nick Powell natomiast moze sie okazac dla Leicester tym, kim dla Swansea stal sie Gylfi Sigurdsson.

    Odpowiedz
    1. ~hazz2

      Spurs bedzie brakowało kreatywności ale w obronie tez szału nie ma a szczególnie na jej bokach. Dier, Davis to melodia przyszłosci, Walker kontuzja a Rose i Naughton to…szkoda gadać. Na srodku niby po nazwiskach jest niezle ale czy poch ogarnie kaboula i Vladka ? Gdyby dało rade to sytuacja by zła nie była. Z Holtbym i Sandro tez nie rozumiem tematu ale juz raz tak było, że w 1 okienku pozbyto sie Kranciara, VdV i pozwolono odejśc Modricowi wiec widać, że pewna polityka w tym klubie nigdy się nie zmieni.

      Odpowiedz
      1. ~adipetre

        Fakt, moze cos w tym byc. Do Kaboula to w niedziele stracilem resztki cierpliwosci, Vlada jeszcze jest chyba do ogarniecia. W Daviesie i Dierze nie pokladam wielkich nadziei tbh.
        Oddanie Sandro to byla glupota ze strony Tottenhamu, o dziwo jednak wiekszosc klubow PL nie byla wcale madrzejsza. Wg mnie on moglby dzis grac z powodzeniem w Liverpool, MU czy Arsenalu.

        Odpowiedz
    2. ~KrólJulian

      Zobaczymy ile dadzą zagrać Chalobahowi, bo różnie z tym może być… On przynajmniej ma poukładane w głowie, a to już połowa sukcesu, choć osobiście nie robię sobie nadziei, że więcej niż 1 z 26 aktualnie wypożyczonych z Chelsea graczy zagości na stałe w pierwszym składzie-to chyba jednak typowo „eksportowe” produkty po 2-4 miliony za sztukę (vide van Anholt), choć miło będzie się rozczarować… Nie o ilość a jakość tu chodzi, ale dla przykładu jedynie 5 młodzieżowców MC dało się gdzieś upchnąć… Chelsea już powoli wypożycza graczy młodszego pokolenia (np. Islam), za około 2 lata kolejna 10-15 powinna pojawić się w ofercie, smutne to trochę, ale co zrobić, światem rządzi pieniądz-trzeba sprzedać 10-15 i puścić wolno kolejnych 5, by móc kupić 1-2 graczy z najwyższej półki…

      Odpowiedz
      1. ~adipetre

        Chalobah na boisko jest nonszalancki, nie wiem czy poza boiskiem takze ale odnosze wrazenie ze jego kariera w ostatnich kilkunastu miesiacach troche wyhamowala. Miejsce w skladzie powinien sobie szybko wywalczyc, ma swietne umiejetnosci, do tego jest b wszechstronny. Tez uwazam ze o przyszlosc w Chelsea bedzie mu trudno, mysle jednak ze jesli faktycznie odejdzie to klubowa kase zasili nieco wiecej niz te symboliczne 2/4 mln.

        Odpowiedz
        1. ~KrólJulian

          o to chodzi, na pozycjach na których jest wystawiany trzeba sporo odpowiedzialności, ale mam nadzieję, że wynika to głównie z jego wieku…Jego kariera faktycznie ostatnio nieco zwolniła, głównie przez średnio udane wypożyczenia, może tym razem trafi lepiej. W jego przypadku transfer faktycznie wiązałby się z większą kwotą, ale skoro w klubie wierzą jeszcze w Mc Echrana to i na rozwój Chalboha zaczekają. Tym bardziej, że pomimo tego, że był najmłodszy to w reprezentacjach młodzieżowych był kapitanem, a i podobno jest skory do nauki i stąpający twardo po ziemi. To truizm, ale niestety ten ostatni krok między piłką młodzieżową a dorosłą dla wielu jest niesłychanie trudny do zrobienia, większości się nie udaje…

          Odpowiedz
  10. ~Tomas_h

    ogladam GER ARG
    musze przyznac ze Di Maria jest najlepszy na boisku
    jak tak planuje grać w EPL, to uwierzę że był sens wydać tyle kasy

    Odpowiedz
  11. ~piotrekk

    Na bałaganie w Manchesterze najwięcej skorzystał Wenger , to jest coś nieprawdopodobnego oddać takiego napastnika grając w premiership , fani Manchesteru jeszcze nie raz będą patrzeć z zazdrością . Van Gaal dał asa jednemu z największych przeciwników

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *