Angielski Arszawin, polski Owen

Chciałbym mieć ich problemy – myślałem sobie niedługo po tym, jak Leo Beenhakker stanął przed Sanhedrynem, kiedy czytałem podsumowanie mistrzostw Europy w wykonaniu Henry’ego Wintera. Zdaniem jednego z najbardziej cenionych w Anglii dziennikarzy piszących o futbolu, na turnieju pełnym „wspaniałych goli, płynnej gry, szybkich podań, wyśmienitego przygotowania fizycznego, wielkich namiętności i okropnej obrony”, tak naprawdę nie brakowało żadnego Anglika; żaden z tych niewiarygodnie popularnych, w wieku dwudziestu paru lat publikujących autobiografie, świetnie opłacanych gwiazdorów Manchesteru United, Liverpoolu czy Chelsea nie znalazłby miejsca wśród piłkarzy wybijających się na Euro.

No może jeden Rio Ferdinand miałby tu czego szukać, zważywszy, ile podczas turnieju obserwowaliśmy błędów środkowych obrońców. Poza tym mizeria: Anglicy nie mają porządnego bramkarza, dobrych ofensywnych pomocników, zwłaszcza grających szeroko, i klasycznego środkowego napastnika – nie mają Casillasa, Iniesty i Pawluczenki… Anglicy łatwo tracą piłkę – gdy na Euro królowały drużyny potrafiące się przy niej utrzymać. Anglicy wciąż nie znaleźli piłkarzy grających między liniami – obrony i pomocy, jak Senna, oraz pomocy i ataku, jak Arszawin czy Ballack. Anglicy nie stanowią drużyny – nawet jeśli kilku indywidualnie imponuje techniką.

Chciałbym mieć ich problemy – myślałem sobie w kontekście nie milknącej debaty o przyczynach polskiej klapy. Oglądamy wszyscy Premiership, podziwiamy Rooneya, Gerrarda, Terry’ego, gdyby to było realne nie wahalibyśmy się ani chwili w proponowaniu polskiego obywatelstwa Hargreavesowi, Defoe, Downingowi, obu Cole’om… Oni mają być za słabi na podbijanie Europy? Ale skoro tak, to czego oczekiwać od grupy, którą zabrał do Austrii Leo Beenhakker, i czego oczekiwać od jej następców?

Daleki jestem od idealizowania Holendra. Nie zamierzam twierdzić, że podczas mistrzostw Europy ani razu się nie pogubił. Ale myślę sobie, że to, iż zamiast o własnych błędach mówi teraz o słabych stronach systemu szkolenia w Polsce, braku infrastruktury etc., ma jeszcze inny powód niż naturalna skądinąd niechęć arystokraty do tłumaczenia się przed przedstawicielami plebsu. Ten awans, to fantastyczne zwycięstwo nad Portugalią w Chorzowie i to wyrównanie w 87. minucie rewanżu w Lizbonie w pewien sposób zafałszowały obraz rzeczywistości. I choć zawsze można dywagować w duchu „Championship Managera”, że wystarczyłoby wymienić Łobodzińskiego na Jelenia albo inaczej dobrać piłkarzom treningi, pardon: jednostki treningowe, to być może pożyteczniej byłoby zobaczyć ciągłość między marnym występem Polaków na Euro a brakiem szkolnych boisk z prawdziwego zdarzenia.

Naprawdę, jakkolwiek zabrzmi to belfersko: bez inwestycji w to, co po angielsku nazywa się grassroots (kłania się rządowy program „Orlik”), ale też bez masowych wyjazdów polskich trenerów na staże w zagranicznych klubach, bez budowy przyzwoitych obiektów treningowych, ale też bez systemu wyławiania i formowania najmłodszych talentów, o wyeliminowaniu korupcji nie wspominając, rozmowa o tym, czy gdyby nie błędy Beenhakkera Żurawski czy Krzynówek mogliby podbić Euro, mija się po prostu z celem. Nie widzę powodów, żeby nie wierzyć Winterowi: Euro nie podbiliby nawet Lampard i Terry.

12 komentarzy do “Angielski Arszawin, polski Owen

  1. planetone@o2.pl

    Z tym Anglikami to nie jest aż tak źle. Trzeba by tylko poszperać. Wg mnie, świetny, skądinąd na prawej obronie, w tym sezonie Hargreaves sprawdziłby się w roli Senny (zdarzało mu się tak przecież grać w Bayernie). Co prawda na Casillasa to Anglicy muszą poczekać jeszcze, ale z drugiej strony po udanym sezonie (indywidualnie udanym) Kirklanda wypada oczekiwać po nim dalszego rozwoju. Co do środka napadu, to niestety muszę przyznać, że Anglia od czasów Alana Shearera nie miała żadnego strikera (hmm, może Andy Cole?). Skrzydła natomiast wg mnie są najmocniejszą stronę tej reprezentacji. Joe Cole, Aaron Lennon, w perspektywie Theo Walcott, może Shaun Right-Phillips (jakby ktoś mu wiadro zimnej wody na głowę wylał). Szybcy, waleczni, odważnie schodzący w pole karne.

    Odpowiedz
    1. ~Number 9

      BArdzo przychylny Anglikom komentarz. Tylko że Lennona Capello nawet nie powołuje do kadry, Wright-Philips nie gra w klubie, a w reprezentacji rozczarowuje, napastników poza Rooneyem (on akurat mógłby grać między liniami) nie ma itd., itp. Ale gdzie im do naszych kłopotów…

      Odpowiedz
    2. ~Michał

      > środka napadu, to niestety muszę przyznać, że Anglia od> czasów Alana Shearera nie miała żadnego strikera (hmm,> może Andy Cole?).Raczej Peter Crouch. Wiele wskazuje na to, że w tym okienku transferowym zmieni wreszcie klub i będzie regularnie grał. Powinno to przełożyć się na większą liczbę bramek (ku radości mojego zespołu w FPL) i regularne miejsce w kadrze.Skrzydła najmocniejszą stronę reprezentacji? Nie zgodziłbym się, środkowi pomocnicy i obrońcy, to są najsilniejsze punkty tej reprezentacji. Na skrzydle umieściłbym za to Ashleya Younga.

      Odpowiedz
      1. ~Number 9

        Twojego zespołu? Kibicujesz Portsmouth? To będzie super atak – Defoe & Crouch. I cały angielski…

        Odpowiedz
        1. ~Michał

          Nie, mój zespół w Fantasy Premier League.www.fantasy.premierleague.comDefoe mnie na razie nie przekonuje, poczekam na sparingi.

          Odpowiedz
  2. ~ kibic amator

    >>>a może porzyteczniej byłoby zobaczyć….że:1.Od kilkunastu lat ludzie w polskiej piłce działają i pracują bez zadnej kontroli bo były ważniejsze sprawy w Polsce w tym okresie.2.Wytworzyła sie wzajemna sieć powiazań i interesów jak widać nie do ruszenia przez nasze wciąż jeszcze słabe państwo. 3.Dużo bardziej sie opłaci handlować zawodnikami niż prowadzić rzetelnie klub i szkolić pilkarzy i jest to bardzo nie przejrzysty system bardzo szkodliwy dla samych zawodników.System ,który tak naprawdę decyduje o kondycji piłki nożnej w Polsce.O którym się nie mowi bo wielu ludzi jest zainteresowanych by trwał jak najdłużej.System, a wlaściwie jego brak, który ruch w biznesie jest najważniejszy i nie kładzie akcentu na szkolenie i pracę w zespołach.4.Żaden dziennikarz w wolnym już podobno kraju nie pokusił się na prawdziwą analizę mechanizmów dnia powszedniego w klubach i polskiej piłce nożnej i nikt nie pociągnął wątku marketingu zawodnków, od którego odżegnywał się nasz selekcjoner.I nie chodzi tu o selekcjonera tylko o poszerzanie naszej świadomosci o zagrożeniach głównie dla karier młodych zdolnych polskich pilkarzy….a może tę analizę zrobi ktoś z poza środowiska.

    Odpowiedz
  3. ~Bartek

    Henry Winter to fachura, ale nie ma racji z tym, że Anglików nie brakowało na turnieju. Bo co to za punkt wyjścia – a gdyby Rosji nie było na Euro to można by napisać, że jacyś tam Arszawini, Żhirkowy i Pawluczency nie są dla Europy niczym ciekawym? Kto z nas, nawet tych, co regularnie oglądają Primera Division stawiałby, że Senna będzie aż tak ważnym graczem? Kto wiedział, że Arda Turan to piłkarz tak wartościowy, kto słyszał o świetnym Loboncie? Turniej taki jak Euro to miejsce, gdzie można błysnąć. Boulahrouz grał w Chelsea i jakoś nie powalał na kolana, a tu był jednym z najlepszych bocznych obrońców. Gdyby nie turnieje cały świat nie żyłby w przekonaniu (częściowo złudnym w mojej ocenie), że Pele to już nigdy się nie zdarzy (moim zdaniem już kilku piłkarzy lepszych było na świecie). Nie można przekładać poziomu z ligi na poziom turnieju. Torres ponoć zawodził przez większość turnieju (choć ja się z tym nie zgadzam), a dla The Reds nastrzelał mnóstwo goli. Żelowa Krystyna, najlepszy gracz sezonu z Anglii, nie pokazał zbyt wiele. Dlatego mam prawo wierzyć, że taki Rooney mógłby znowu oczarować, serca Gerarda, Lamparda i Terry’ego są nie mniejsze niż Turków, Rio byłby prawie na pewno najlepszym środkowym pomocnikiem, a Joe Cole wcale nie jest gorszy od większości „największych” skrzydłowych Euro. Dlatego czekam na następny turniej i na Anglików w nim. Bo mi ich akurat bardzo brakowało. 🙂

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Fakt niezbity: jak grali Anglicy, to zwykle najlepsze, najbardziej dramatyczne mecze były z ich udziałem. Z Argentyną na MŚ we Francji, z Brazylią w Korei, z Portugalią w Niemczech, z Portugalią na Euro 2004, z Niemcami na Euro 96, można by wymieniać. Jednak w każdym z tych meczów odpadali, więc w głowach czegoś im brakuje. Chyba nie chodzi o talent poszczególnych piłkarzy – tu nie ma zastrzeżeń, ale o to, co się wydarza albo nie między nimi, jak potrafią realizować założenia taktyczne, czy się dostosowują do tego, co chce trener itd. McClaren i Eriskon eksperymentowali np. z gra jednym napastnikiem, żeby znaleźć w drugiej linii miejsce dla Lamparda i Gerarda, ale jakoś się nie udawało – piłkarze nie bardzo potrafili.Fakt niezbity: jak oni nie zawojowaliby Euro,to co mówić o naszych.No i ciekawe, co na to Robbie z jego angolską perspektywą…

      Odpowiedz
      1. ~mariusz

        Pamiętam wywiad z Balackiem w gazecie Die Zeit (Online), padło pytanie czym się różni liga angielska od niemieckiej, Balack powiedział, że w lidze angielskiej gra się bardziej bezpośrednio i ofensywniej. Może dlatego zawodnicy grający w lidze angielskiej słabiej grają w reprezentacjach narodowych bo poprostu nie maja już siły (zaznaczam, że to tylko teza). Co do polskiej piłki: wszyscy narzekają na działaczy, pamiętam jako kilkunastoletni chłopiec zapisałem się do trampkarzy. To, co mnie natychmiast negatywnie zaskoczyło, to to, że ton wśród piłkarzy nadawali chłopcy o bardzo niskim morale i kulturze osobistej (wyrażam się najdelikatniej jak mogę), żeby trafić do składu należało się dopasowac towarzysko. Natomiast uważam, że w Polsce jest mnóstwo młodych piłkarzy. Wystarczy przyjść na turniej piłki nożnej gimnazjalistów na poziomie wojewódzkim.

        Odpowiedz
        1. ~kkogut

          Mój nastoletni krewniak gra w juniorach pierwszoligowej drużyny i chodzi równocześnie do liceum – jest dokładnie tak, jak piszesz. Ale jest jeszcze coś: podczas meczów straszne chamstwo tatusiów na trybunach. To oni najgorzej, najwulgarniej drą się na sędziego, i kłócą się jedni z drugimi (w sensie starcia klubów) więc czego oczekuwać od młodzieży.

          Odpowiedz
  4. ~darek638

    Witam!Problemem angielskiej reprezentacji nie jest brak wybitnych zawodników. Gdyby dokonaćchłodnej kalkulacji to okaże się, że tylko Francja ma podobny potencjał a wyniki też nie wielelepsze. Problemem jest brak motywacji podczas czerwcowych imprez moim zdaniemspowodowany głównie brakiem kompromisu między zawodnikami, którzy są liderami wswoich klubach w reprezentacji Anglii jest również ogromny problem braku klasowegobramkarza ale jest to drużyna, która zmotywowana lub nie, będzie dłużej przy piłce zkażdym przeciwnikiem nawet z aktualnym Mistrzem Europy. A konkretnie z Niemcamiwygraliby moim zdaniem bez większych trudności. Przygotowanie fizyczne zawodnikówgrających w Premiership jest zdecydowanie najlepsze. To jest ciagle piłkarska potęga!W sprawie przyszłości Polskiej Piłki, jest źle i szybko nie będzie lepiej. Beenhakker jestwłaściwym na naszą miarę trenerem. Daje szansę szerokiej grupie piłkarzy. wybierazawsze walczaków i zmusza ich do odważnej gry, wyjatkiem jest Żurawski, którego graw reprezentacji jest kompletnym nieporozumieniem i w ogóle nie mam pojęcia cozobaczył w nim Leo. Bardzo ważne jest też to, że Pan Beenhakker jest niezależny oddziałaczy i co nie mniej ważne od dziennikarzy, którzy w prowadzeniu reprezentacjiprzez poprzednich trenerów bardziej, zdecydowanie bardziej szkodzili niż pomagali.Nasz problem to dół piramidy od którego wszystko się zaczyna. szkolenie młodzieżyleży ale leży też cała młodzież. Jaki jest poziom lekcji w-f(połowa ma zwolnienia) jakiejest szkolenie podstawowe, jak jest w ogóle usportowione społeczeństwo? Sport masowyzanika. Mieszkam w środku Warszawy, ile osób biega każdego dnia na terenie Parkówczyli uprawia tę najprostrzą formę aktywności ruchowej? Może 200 w dwumilionowymmieście! Obserwuję warszawski ruch amatorski, różne ligi szóstek itp. Poziom marny ico roku gorszy. Nie chce się po prostu. Co ciekawe jest wśród orlików, junirów nie małagrupa zafascynowana piłkarskimi trikami, potrafią wszystko. Mamy setki Chomontków,którzy podobnie jak wspomniany mistrz są dobrzy na 3-cią ligę a nie są kandydatami dogry w ekstraklasie, bo nie ta szybkość i nie ta kondycja. Jak patrzę na wszystkie naszepoziomy rozgrywkowe, to głównie różnią się tempem gry wspomnianym przygotowaniemfizycznym. Ładne bramki w pierwszej czy trzeciej lidze padają tak samo często…Co mnie szczególnie denerwuje, to powstało w moim mieście szereg fajnych boisk ze sztuczną trawą ale wykorzystanie ich jest żałosne, są ciagle puste bo żeby na nichgrać to ktoś musi za to zapłacić, ktoś musi o to zabiegać. Mało jest otwartych boisk, jeślijuż to są to małe boiska często tartanowe, które w ogóle nie przygotowują do dorosłegofutbolu. Można godzinami biadolić, tylko co to da. Kiedyś dobra sprawnośc to byłaradość nieraz środowiskowa sława, teraz tylko forsa się liczy, najlepiej łatwa.Pzdr.PS. Odkąd pojawiły się kody, są spore problemy z wysyłaniem?!

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Muszę zebrać do kupy i ułożyć w osobny wpis te polskie okołopiłkarskie historie: zanik masowego spotru, puste boiska za pieniądze, chamstwo wokół młodzików, dzisiejszą sprawę Bobo Kaczmarka itp. Wypisuję sobie w tym celu Wasze głosy (dzięki!). A z kodami nie wiem – chyba nie ma problemu? Jak rozumiem, mają choć trochę ograniczyć radosną twórczość anonimów, której nieraz tu doświadczyliśmy w czasie Euro.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *