Zamknięte okno

Następny dzień? Następny dzień jest taki sam jak zwykle. Wstajemy nieco później lub – ci, którzy mają dzieci – o tej samej porze. Półprzytomni podchodzimy do komputera. Dopiero kiedy monitor się rozgrzewa, przypominamy sobie, że właściwie nie ma po co. Okienko transferowe zamknięte: kto miał przyjść, przyszedł, kto miał odejść, odszedł. Z podpuchniętymi oczami nastawiamy kawę i podnosimy żaluzje.

Wypada przyznać rację Juande Ramosowi, który apeluje o dokonywanie transferów tylko przed rozpoczęciem sezonu. Liga angielska wystartowała 16 sierpnia: przez kolejne dwa tygodnie trenerzy musieli pracować z piłkarzami niepewnymi przyszłości zarówno swojej, jak swoich kolegów. Frazier Campbell, który wczoraj pojawił się w Tottenhamie jako część zapłaty za Berbatowa, opowiada, że wstał o siódmej rano, a potem przez cały dzień odbierał telefony i czekał na kolejne: długo wyglądało na to, że wróci do Hull, gdzie – wypożyczony z MU – spędził ubiegły rok, aż w końcu przeniósł się do Londynu. A sam Berbatow, od tygodni myślący o wszystkim, tylko nie o grze w klubie, z którym wiązał go kontrakt? Robinho, niemal do ostatniej chwili wybierający się do Chelsea? Oczywiście propozycja Ramosa jest nierealistyczna – żeby ją wprowadzić, trzeba by w całej Europie ujednolicić termin rozpoczęcia rozgrywek ligowych. Nierealistyczna, co nie znaczy bez sensu.

„Szacunek wyleciał przez okno” – napisał Henry Winter, wykorzystując grę słów (chodzi oczywiście o okno transferowe). Dymitar Berbatow został sfotografowany na Old Trafford w chwili, kiedy jeszcze nie miał zezwolenia Tottenhamu na rozmowy z Manchesterem United (opuścił Londyn, bo otrzymał zgodę na przejście do Manchesteru City). Publicysta „Daily Telegraph” uważa, że nawet jeśli za pięć dwunasta wszystko zostało załatwione, a drużyna z White Hart Lane wycofała złożoną kilka tygodni wcześniej skargę do Premier League na nieetyczne postępowanie MU, władze angielskiej piłki i tak powinny się zająć działaniami Czerwonych Diabłów w sprawie transferu Bułgara. W końcu Premier League powołana jest nie do pilnowania interesów najsilniejszych, tylko do dbania o fair play i równe szanse dla wszystkich. Skoro United, całkiem słusznie, skarżyło się na zachowanie Realu w sprawie podkupywania Ronaldo… Zbyteczne dodawać, że postulat dziennikarza jest również nierealistyczny, co nie znaczy bez sensu.

Największym wygranym wczorajszego dnia wydaje się Manchester City. Kiedy przed trzema tygodniami pisałem o kłopotach, w jakie wpadł klub pod rządami Thaksina Shinawatry, nic nie zapowiadało takiego rozwoju wydarzeń – nawet kilka dni temu przedstawiciele tajskiego milionera dementowali wiadomości, że MC jest na sprzedaż; ba, jeszcze wczoraj Mark Hughes był do tego stopnia zaskoczony, że odwoływał umówioną wcześniej lekcję golfa. Nowy właściciel ma duże pieniądze i jeszcze większe ambicje, co udowodnił od razu składając oferty kupna gwiazd europejskiej piłki. A jednak i tym razem zapowiedzi natychmiastowego marszu do pierwszej czwórki wydają się nierealistyczne. Prawdopodobny scenariusz najbliższych miesięcy to raczej powtórka z rozrywki: zwolnienie menedżera po zaledwie roku pracy. Pan Al-Fahim mówi, że oczekuje sukcesów nie tylko w Anglii, ale także w Europie. Tyle że nawet jeśli kupi zimą Villę, Kakę, Messiego i kogo tam jeszcze, kiedyś ci piłkarze będą musieli się ze sobą zgrać. Po tym, co Shinawatra zrobił ze Svenem Goranem Erikssonem, Mark Hughes nie może spać spokojnie.

Niedzielni kibice mają powody do zadowolenia: na Old Trafford wystąpi drużyna marzeń (wyobrażacie sobie ofensywny kwartet Berbatow – Ronaldo – Rooney – Tevez?), Chelsea nawet bez Robinho powinna walczyć z MU jak równy z równym, a Arsenal po staremu będzie grał najpiękniej. Kibice powszedni, związani z ligowymi średniakami, muszą się martwić przyszłością swoich ulubieńców: Tottenhamu, Evertonu, a najbardziej może Newcastle, gdzie sfrustrowany brakiem wzmocnień Kevin Keegan stał się faworytem bukmacherów do zwolnienia jako pierwszy menedżer w sezonie. Ale są jeszcze Portsmouth i Aston Villa, nadzieje na nową jakość. Nierealistyczne?

22 komentarze do “Zamknięte okno

  1. ~dikhet

    mam pytanie jak kibice tottenhamu traktuja berbatova po transferze, jest wrogiem publicznym nr 1. czy sa mimo wszystko wdzieczni za to co zrobil dla klubu?

    Odpowiedz
  2. ~kurek79

    Z całym szacunkiem-kibicuję Diabłom od 12 lat i nie jest to powód by nazywać mnie niedzielnym kibicem. A co do tego kwartetu to wielu kibicow Tottenhamu wiele by dało by oglądać go na White Hart Lane. Zazdrość – straszna rzecz…

    Odpowiedz
  3. ~Clasher

    Keegan już poleciał. Owen teraz na pewno nie będzie chciał podpisać nowego kontraktu.. obecny kończy mu się za rok – wniosek jest oczywisty: za rok będzie równie ciekawie.

    Odpowiedz
  4. Michał Okoński

    @ dikhet Wszystko zależy, jacy kibice. Większość jest jednak skrajnie niechętna, może nawet tak niechętna jak po odejściu Sola Campbella do Arsenalu. „Żaden piłkarz nie jest większy niż klub” – powtarzają. Ta niechęć narosła w ciągu ostatnich dwóch tygodni, kiedy Berbatow zadeklarował, że nie jest w stanie zagrać z Sunderlandem i potem nie wystąpił w meczu z Chelsea. Nawet ci mniej emocjonalni i bardziej zdystansowani mają poczucie, że Bułgar odszedł kompletnie bez klasy. Równie wielką stratą jest odejście Robbiego Keane’a do Liverpoolu, ale Irlandczyk znalazł sposób na wyjaśnienie kibicom, czemu odchodzi do klubu, któremu od dziecka kibicował, i na White Hart Lane będzie przyjmowany pewnie bez nienawiści.@ Kurek 79 Może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Mówiąc o niedzielnych kibicach miałem na myśli tych, którzy nie są fanami United, Chelsea czy Arsenalu, ale po prostu co jakiś czas chcą obejrzeć dobry mecz. Dla nich Manchester będzie po prostu jeszcze bardziej galaktyczny, ergo: ciekawszy. Nie ma we mnie zazdrości, naprawdę – raczej znam miejsce w szeregu :-)@ Clasher To potworny zwyczaj, ale zacytuję samego siebie, z jednego z pierwszych wpisów na tym blogu: „Nie wierzę, że Keegan ma wystarczająco wiele determinacji, by osiągnąć coś jeszcze w świecie piłki. Pamiętam, jak zaszokował Anglię rezygnując z funkcji menedżera Newcastle w 1997, jak odchodził z pracy z reprezentacją po porażce z Niemcami i jak wiosną 2005, jako menedżer Manchesteru City, informował o przejściu na emeryturę. Problem najwyraźniej w jego hamletyźmie, nie w rzekomej nudzie najciekawszej ligi świata”. Pisałem to 7 maja – wtedy, kiedy Keegan dał ten słynny wywiad o tym, że liga angielska staje się nudna i przewidywalna. Miałem wrażenie, że jego przygoda z Newcastle nie potrwa długo, no i rzeczywiście… Biedni kibice Srok: będą mieli ósmego menedżera w ciągu zaledwie 10 lat…

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Szaleństwa nie ma końca. Ledwie odsapnęliśmy po wczorajszych wariactwach transferowych, dziś dzieje się w Newcastle. Na BBC pokazywali protestujących fanów Srok, broniących Keegana. I tym razem trochę trudno mu się dziwić, skoro za jego plecami sprzedają mu piłkarzy sprawdzonych (Milner), a na ich miejsce kupują takich sobie (Xisco). Owen zrobił błąd, że nie odszedł.

      Odpowiedz
  5. ~Bartek

    Z City sprawa będzie trudna. Nie wierzę, że ta drużyna załapie się choćby do pierwszej siódemki, o czwórce nie wspominając. Nic nie da transfer Robinho, bo to będzie jego pierwszy sezon na Wyspach, a te bywają trudne. Jestem przekonany, że on będzie bardzo dobry w Anglii, ale nie jestem pewien, czy już w pierwszym sezonie i czy właśnie w ManC. Intuicja mi podpowiada, że na koniec sezonu Niebiescy będą na ósmym miejscu. Ich ulubionym. A to, co zrobił Robinho, jednak jest trochę śmieszne – mówił, że chce do Chelsea, żeby zostać wreszcie „najlepszym piłkarzem świata”. W City nie ma na to najmniejszych szans.Ciekaw jestem kwartetu Diabłów. Wiem, że to mało oryginalne, ale właśnie im od dziecka kibicuję, i powiem szczerze, że jestem pełen obaw. Oddali młodego zdolnego, zapłacili kupę forsy za Berbatova, który chyba się sprawdzi w ManUtd, ale pewności nie ma. Scholes i Giggs to już zaprawione dziadki, Ronaldo jeszcze chwilę nie będzie mógł grać, a później też będzie musiał się rozkręcić, żeby wrócić do swojego poziomu. Anderson i Nani wciąż nie potrafią unieść gry na własnych barkach, zostaje Rooney, świetny Tevez i ten, który będzie objawieniem sezonu w całej lidze – Possebon. Ciekawe. A ja jeszcze na koniec wspomnę tylko, że fajny wydaje mi się transfer Cousina z Rangersów do Hull. Nie wiem, dlaczego, ale wydaje mi się, że to jeden z lepszych zakupów w lidze – biorąc pod uwagę cenę, doświadczenie i specyfikę gry zawodnika (silny i dość dynamiczny). Będą mieli z niego pożytek. Podobnie jak Koguty z Corluki. On może dać tej drużynie więcej aniżeli ofensywne gwiazdki z Pavluchenką na czele. 🙂

    Odpowiedz
      1. ~Bartek

        No nie wiem. Chelsea jest w tym roku cholernie silna, ma tak szeroką i mocną kadrę, że będzie ciężko. Choć dalej się będę upierał, że w Chelsea coś się będzie musiało zaciąć ze względu na psychologiczne konflikty, których nie opanuje Scolari. Takie to moje bajania i nadzieje. 🙂

        Odpowiedz
        1. ~Clasher

          W Chelsea Bartku? To chyba bardziej w United! Popatrz na tercet: Tevez, Rooney, Berbatov, Ronaldo. Szczególnie tych dwóch ostatnich, są tak pazerni na piłkę, że przy każdym braku zagrania, dotknięcia piłki, braku asysty ich ramiona będą się elegancko rozkładać w geście pełnym frustracji. Tam będą tąpnięcia na boisku, muszą być. A co na to starzy wyjadacze Giggs i Scholes? Defensywni pomocnicy, Hargreaves i Carrick? Suszarka Fergusona zdeprymuje Berbatova albo jeszcze bardziej przekona do odejścia Ronaldo..A w Chelsea? Każdy zna swoje miejsce, każdy zawodnik w akcji aktywnie uczestnicy, zaliczy te dwa trzy kontakty, każdy gra. Gdy wydawało się, że taki Belletti nie powącha murawy to Scolai uzupełnił nim środek pola – i zagrał tam świetnie! A. Cole ma drobny uraz? Żaden problem wchodzi Bridgey! Carvalho musi odpocząć? Alex pierwszy chętny, Branislav zaraz za nim. Skrzydłowi mają kartki? Wchodzi ktoś do środka pola i grają diamentem.. Jest naprawde tyle wyjść, opcji dla Scolariego, jak również problemów, że na pewno każdy sobie pogra.. skoro taki Ben Haim miał w zeszłym sezonie 20 spotkań (Pizarro również) to nie wątpię, że podobną ilość zagra nawet Franco Di Santo!

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            Myślę, że Was pogodzę: fochów nie będzie ani u Fergusona, ani u Scolariego. Obaj radzili już sobie z gwiazdorami większego formatu niż te, które obecnie trenują 🙂

          2. ~Bartek

            Ja nie chcę jątrzyć. Kiedyś już rozmawialiśmy o potencjalnych sporach w Chelsea i przekonywałeś, że to nie wchodzi w grę. I w sensie racjonalnym ja Ci wierzę, ale mam takie zupełnie nieracjonalne przeczucie, że sprawy nie będą tak gładko się układać. Pan Michał pisze, że nie będzie sporów ani w MU ani w Chelsea. Zapewne tak. A argumentem, dla którego pewny jestem, że sporów ambicjonalno-trenerskich nie będzie w MU jest Sir Alex – ten facet jest w klubie tak długo, że każdy piłkarz zna swoje miejsce w szeregu, wie, że to on jest bogiem Manchesteru. Żaden piłkarz nie jest większy od Fergusona. Czy np. Drogba, który gra od lat w The Blues i trochę go to uwierało, będzie umiał uszanować wszystkie decyzje świeżego trenera, który może się okazać „nie-special-one”? Różnie może być. Pytaniem jest, jak zareaguje drużyna, kiedy coś przestanie się układać – kiedy przegrają dwa mecze z rzędu. Wtedy zobaczymy, jaki autorytet ma Scolari. Podejrzewam, że sobie z tym poradzi, ale trochę będę czekał na potknięcie Niebieskich. 🙂 W końcu od piątego roku życia kibicuje się Diabełkom.

          3. ~kkogut

            Przecież to są rzeczy nie do wyobrażenia, żeby Berbatow, który rzeczywiście stroił fochy w Tottenhamie, próbował robić to w United. Kim on jest, co dotąd osiągnął przy takich Giggsie i Scholesie, a nawet Ronaldo czy Rooneyu? Puchar Ligi? Tu nie będzie potrzeba autorytetu sir Alexa, żeby w szatni był grzeczny przy starszych kolegach.

    1. ~Planet

      Co do Robinho, to ja bym się nie rozpędzał z gdybaniami. Choć za nami ledwie rozgrzewka sezonu, warto zwrócić uwagę, że Deco (któremu zresztą sporo osób nie wróżyło przyszłości w EPL) daje sobie więcej niż radę w najlepszej lidze świata. Podobnie może być z właśnie z Robinho. A jeśli chodzi o Pavlyuchenko, to wg mnie jest to zdecydowanie lepszy wybór niż Arshavin (no bo po co nam skrzydłowy napastnik, zresztą wcale nietęgi).

      Odpowiedz
  6. ~nth

    Poza wszystkimi innymi aspektami transferów Keano i Berbatova z Tottenham, uświadomiłem sobie, że jednym z najboleśniejszych dla THFC osiągnięć Liverpoolu i ManU w tym oknie jest ta prosta rzecz (a te są właśnie najboleśniejsze), że kupili te 30 goli, których ci dwaj do spóły w lidze w tym sezonie dla Spurs już nie ustrzelą. A zrobiono ten numer klubowi, który jakoś tam dawał do zrozumienia zamiar wyparcia któregoś z dotychczasowych zespołów top4 i zajęcie jego miejsca. Zlikwidowało to najbardziej chyba charakterystyczną formację i rozpoznawalny symbol Spurs ostatnich dwóch sezonów i już wiem czego mi brakowało w pierwszych trzech meczach sezonu.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Skoro jeszcze mowa o Tottenhamie i odejściu duetu Keane-Berbatow: dziś na oficjalnej stronie klubu pojawiło się bardzo ciekawe i zaskakująco szczere podsumowanie letniego okienka transferowego, dokonane przez prezesa oraz dyrektora ds. futbolu (odpowiedzialnego za transfery). Powiedzieli m.in.:Że zarówno Keane, jak i Berbatow, złożyli wnioski o wystawienie na listę transferową – a w związku z tym Juande Ramos uznał, że nie chce mieć w drużynie piłkarzy, którzy nie chcą grać dla klubu i dla reszty kolegów.Że odejście obu było niespodziewane i nieplanowane.Że prezes i dyrektor są równie jak kibice rozczarowani tym, jak wygląda lista grających w klubie napastników.Że zamierzali kupić jeszcze doświadczonego napastnika, ale transfer nie wypalił, bo… jego agent był zbyt zajęty (doświadczonym napastnikiem miał być zapewne Emil Heskey lub Kevin Doyle). Kuriozalny powód, ale ciekawe świadectwo zza kulis.Że jako przedstawiciele klubu, o którym wiedziano, że zamierza kupić napastnika, padali ofiarą nie tylko wielu krzywdzących spekulacji, ale kluby, z którymi negocjowali, usiłowały zawyżać ceny (chodzi zapewne o Arszawina).Że wydali na transfery 77 milionów funtów i zarobili 72 miliony. To ważna informacja, bo przy większości transferów nie podawano sum.Że drużyna składa się obecnie z piłkarzy młodszych, bardziej uniwersalnych i absolutnie lojalnych wobec klubu (skądinąd wielu graczy pierwszego zespołu podpisało tego lata nowe kontrakty).Że klub dziękuje piłkarzom, którzy odeszli, i życzy im wszystkiego dobrego na przyszłość. Znamienne, że choć w tym miejscu padają nazwiska dawnych zawodników, to nie ma wśród nich Keane’a i Berbatowa – i to może być przyczynek do odpowiedzi na wcześniejsze pytanie Dikheta, jak kibice Kogutów potraktują Bułgara. Klub najwyraźniej nie życzy mu wszystkiego najlepszego…

      Odpowiedz
      1. ~kkogut

        Daniel Levy (prezes Spurs) mówi jeszcze, że trzeba zmienić system transferowy i że Premier League powinna się tym zająć, żeby zabezpieczyć interesy klubów. Bo Keane i Berbatow po prostu wymusili na Tottenhamie swoje odejście. Prezes składał już skargi do PL na postępowanie Liverpoolu i MU przy tych transferach, wycofał je wprawdzie, bo ostatecznie kluby się dogadały, ale równocześnie mówi, że wczorajsze wydarzenia dostarcztły kolejnych argumentów za zmianami w systemie transferowym. Na pewno nie jest już tak, że skoro piłkarz ma wieloletni kontrakt, to można być pewnym, że zostanie.Może więc Henry Winter ma rację i Premier League coś zrobi? MOże…

        Odpowiedz
        1. ~Runi

          Niech Levy nie robi z siebie jedynego sprawiedliwego. Schował do sakiewki ponad 50 milionów funtów (swoją drogą, chciałbym zobaczyć fizycznie taką górę pieniędzy…). 16,1 mln funtów zapłacone przez Barcelonę za Henry’ego to przy tych sumach kwota śmieszna. Jeszcze jedno: kiedy Keane przychodził z Leeds kosztował 7 mln, a Berba z Bayeru 10,9 mln. Koguty zarobiły więc na tych dwóch piłkarzach ponad 30 baniek…

          Odpowiedz
          1. ~Clasher

            Przynajmniej zarząd Tottenhamu postarał się o wytłumaczenia, podsumowanie transferów (lepsze, gorsze – mniejsza z tym). Natomiast w Chelsea wszystko po staremu, nic się nie stało, że zmarnowaliśmy szansę zatrudnienia utalentowanego chłopaka tylko przez głupie walki na oświadczenia Calderona i Kenyona. Ci dwa z pewnością na spotkanie w cztery oczy wybraliby tylko i wyłącznie ring boskerski.

          2. ~mewstg.blox.pl

            @runi, ale czy o to chodzi, że inne kluby mają byc tylko dostarczycielem towaru do tych wielkich? Pewnie zarobek 200% robi wrażenie, ale nie do konca jestem przekonany czy o to chodzi, choć wielu uważa, że tak jest. Jeżeli tak jest to mocno źle świadczy to o kompetencjach trenerskich SAFa (ostatnie przezwisko taxidriver), przynajmniej w ostatnich latach. Nie widział wcześniej Carricka, Teveza, Berbatowa? Wszystkich mógł mieć za 3x mniejsze pieniądze, a znajac wielkośc klubu pewnie by nie odmówili.

          3. ~kkogut

            O Berbatowie Ferguson mówił, że go chciał kupić już dwa lata temu, bo pamiętał go z Ligi Mistrzów w Bayrze L. i cenił, tylko Tottenham był szybszy (nie wiem zresztą, czy nie miał jeszcze wtedy Van Nistelrooya).

          4. ~mewstg.blox.pl

            a co ma mówić? przeciez to stara spiewka. Jedyna pociecha jest taka, że klub przynajmniej wziął odpowiednio wyższe pieniądze, za przechowanie. Nie ma co, pora zmieniać chory system transferowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *