Harry Houdini

Z wpisami blogowymi jest tak, że żyją najczęściej kilka godzin. Weźmy wczorajszy: kiedy powstawał, Juande Ramos i jego współpracownicy pakowali już walizki, w Portsmouth niechętnie godzono się z (nie pierwszym zresztą) odejściem Harry’ego Redknappa, a służby prasowe Tottenhamu głowiły się, jak obwieścić światu kolejną wizerunkową katastrofę.

Nie chodzi tylko o to, że w ciągu ostatnich siedmiu lat to siódma zmiana na stanowisku trenera drużyny – do tego w końcu można się przyzwyczaić, zwłaszcza gdy żaden nie przynosi spodziewanych wyników (choć można się dziwić terminom ich odejścia i wcześniejszym inwestycjom, na które im pozwalano: w 2003 r. Glenn Hoddle odchodził po sześciu meczach sezonu, kiedy Tottenham był drugim na liście klubów najwięcej wydających na nowych piłkarzy; Jola zwolniono po dziesięciu meczach, a Tottenham był trzeci na liście najwięcej wydających; Ramosa po ośmiu kolejkach, a klub znów był drugi na liście inwestujących w nowych piłkarzy).

Rewolucja idzie jednak znacznie dalej: w Tottenhamie dobiega końca zdecydowanie nieudany eksperyment z odpowiedzialnym za transfery dyrektorem sportowym, pracującym obok trenera, zajmującego się treningami i taktyką. Nie czas teraz na przywoływanie wypowiedzi prezesa Daniela Levy’ego, tłumaczącego, że ta struktura może wreszcie zapewnić klubowi stabilność: nie dość, że nie zapewniła, to była źródłem nieustających wojen podjazdowych – najpierw na linii Glenn Hoddle – David Pleat, później na linii Martin Jol – Damien Comolli. Kiedy w 2004 r. prezes rozdzielał kompetencje między trenera i dyrektora, tłumaczył, że nie chce więcej wyrzucać pieniędzy w błoto: od tamtej pory do klubu sprowadzono 55 nowych piłkarzy, a 26 byłych zawodników Tottenhamu gra w innych klubach Premiership. Skądinąd ciekawe, że system, który z powodzeniem funkcjonuje w klubach europejskich, w Anglii nie może się przyjąć (oprócz Tottenhamu, spięcia między trenerem a dyrektorem występowały również w Newcastle; dwie z trzech drużyn pracujących w tej strukturze znajdują się obecnie w strefie spadkowej).

Do klubu przychodzi Harry Redknapp – i trudno o większy kontrast z poprzednikiem. Uważany za eksperta od ratowania klubów przed spadkiem, od kilkunastu lat ze zmiennym powodzeniem pracował w West Hamie, Portsmouth, Southamptonie i ponownie Portsmouth. O lidze angielskiej wie tyle, ile Ramos nigdy nie zdołałby się nauczyć. Zna specyficzną kulturę tego świata i z pewnością nie będzie układał diet piłkarzom. Ma po prostu utrzymać klub w ekstraklasie – a co będzie dalej, prezes pomyśli za rok. Pomyśleć, że kiedy zwalniał Martina Jola, robił to dlatego, że Holender nie gwarantował – jego zdaniem – zdobycia miejsca w Lidze Mistrzów. Ile pieniędzy zostałoby na koncie, gdyby nie podjął tamtej decyzji, ile złych emocji oszczędziłby sobie i kibicom? Nowy zespół Jola, HSV, od tygodni lideruje w Bundeslidze.

PS Prezes Levy postanowił wytłumaczyć powody swojej ostatniej decyzji, przy okazji, dla uspokojenia atmosfery, odsłaniając trochę zakulisowej wiedzy (m.in. dotyczącej odejścia Berbatowa i Keane’a). Przed rozpoczęciem dyskusji o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Tottenhamu, warto przeczytać jego przydługi list otwarty do kibiców.

12 komentarzy do “Harry Houdini

  1. ~Damian

    Cóż,najwiekszym problemem była nie sama osoba trenera tylko ogólna organizacja w klubie która sie zupełnie nie sprawdzała(mam wrazenie iz przedewszystkim ze wzgledu na tzw. walke o władze(niczym na najwyzszych polskich szczeblach politycznych) gdzie dyrektor sportowy chciał pokazac iz on ma tutaj decydujace zdanie w kwestii transferów i najlepiej wie co bedzie dobre dla klubu(poprostu zamiast istoty nadrzednej jaka powinno byc dobro klubu kazdy myslał o swojej osobie),a trener był zbyt swiezy i chcacy sie skupic tylko na pracy ze nie bardzo potrafił sie przeciwstawiac temu i brna w przepasc narazajac na szwank swoje nazwisko nie ze swojej winy tak naprawde(najwiekszym winowajcą był według mnie Comolli) co sie skonczyło własnie tak a nie inaczejMysle ze teraz bedzie juz powracała normalnosc,własnie ze wzgledu na stare,dobrze kazdemu rozumiane metody organizacji i pracy oraz ogranego trenera majacego „pełnie władzy” który jednak długo miejsca ponownie mam wrazenie nie zagrzeje bo po prostu „prochu” juz nie wymysli i pewnych rzeczy nie przeskoczy,a władze Tottenhamu gdy juz klub zajmie bezpieczna pozycje w lidze od nowego sezonu beda oczekiwały zdecydowanej poprawy,sukcesu bez długeigo czekania i ponownie walki o najwyzsze lokaty co znowu moze sie zle skonczyc (oby tak nie było).

    Odpowiedz
  2. ~kkogut

    „Zmiana rutyny” ma czasem sens, jak widać po dzisiejszym meczu z Boltonem. To była inna drużyna, choć grali ci sami piłkarze. Pod Ramosem byłaby same old story, a tu poszli jak burza po zwycięstwo. Jak dobrze grał Modrić, jak dobrze Huddlestone, jak bez Zokory druga linia świetnie operowała piłką – to na gorąco rzuciło się w oczy najbardziej. Redknapp powinien ich utrzymać, a za rok, kto wie… może wróci mistrz Niemiec Martin Jol (też bym sobie tego życzył)?

    Odpowiedz
    1. ~Damian

      No i jest dobrze a bedzie jeszcze lepiej niz jest jak mawia pewien…pan.Zmiana rutyny i mozliwosc dobrego zrozumienia zadziałała na Tottenham,ale cos sie boje choc bron boże nie chce siac czarnowidztwa,ze niecierpliwe władze Kogutów od nowego sezonu znowu beda chciały czegos…wyjatkowego a stetryczały nieco i zadomowiony w zapewnianiu bezpiecznego bytu pan Redknapp temu nie sprostac i bedzie kolejna niepotrzebna rewolucja,ale nic to liczy sie terazniejszosc.Tak pozatym to Robinho dzisiaj sobie 3 brameczki ustrzelił i musze przyznac ze fajnie sie to oglądało.P.S.Jestem pewien ze Hamburg mistrza nie zdobedzie(i nie chodzi bynajmniej o dzisiejszy mecz z tym nagłym objawieniem(jak najbardziej pienieznym dzieki miejscowemu miliarderowi którego firma jest numerem 1 w Europie jezeli chodzi o oprogramowanie komputerowe) jakim jest Hoffenheim(ta miejscowosc ma…3,5 tysiaca mieszkanców zaledwie), nie jest to nagłe przejecie bo on działa juz kilkanascie lat w tym klubie,ale mimo to rzecz zupełnie wyjatkowa jezeli chodzi o Niemcy(bo tam tak jak w Hiszpanii czy takze Włoszech(choc w troche miejszym stopniu) prawo jest bardzo surowe w kwestii kupowania sobie klubów przez miliarderów)

      Odpowiedz
      1. ~kkogut

        Stetryczały albo nie, kiedy wreszcie (przed rokiem) miał nieco lepszą drużynę niż zwykle, zdobył z nią Puchar Anglii, pokonując po drodze Manchester United. Z tego, co pisze prezes Levy, wynika, że on też uczy się na błędach. Może tym razem będzie cierpliwy, a może Harry powalczy jeszcze w Pucharze UEFA i w obu krajowych. Po kilkunastu czarnych tygodniach może można wrócić do optymistycznych spojrzeń na świat. Ciekawe, czy jednym z asystentów będzie Jamie redknapp, syn menedżera i dawny kapitan Tottenhamu

        Odpowiedz
  3. ~pc

    powiem, że odetchnąłem gdy przeczytałem że razem z Ramosem pożegnaliśmy się z Comollim. Wizja tego pana po prostu nie miała prawa zakminić. Popełniał straszne błędy, przepłacał za zawodników, nie znalazł następcy dla Dimitara i Robbiego. Jeśli już Ramos miał odejść, to Comolli razem z nim. Teraz zaczynamy budowę od początku. O ile dobrze zrozumiałem Levy nie chce już mieć Dyrektora Sportowego, więc teraz za transfery będzie odpowiadał głównie Redknapp, a nosa do transferów to on ma oj ma … To co Harry, może Defoe?

    Odpowiedz
    1. ~kkogut

      Na pewno Harry będzie odpowiedzialny za transfery – oczywiście za aprobatą prezesa. O tym, że chciałby, żeby Defoe grał teraz w Tottenhamie powiedział w jednym z pierwszych wywiadów, wprawdzie w żartach, ale…

      Odpowiedz
  4. ~zwz

    Pragnąłbym jedynie zauważyć, trzeźwo mam nadzieję, że efekt zmiany menadżera jest zwykle krótkotrwały. Przekonują się o tym właśnie kibice West Hamu…

    Odpowiedz
  5. ~Robbie

    Niedziela, pomeczowy wywiad z Ledley Kingiem:dziennikarz: Jak z komunikacją z menadżerem?LK: Jest dobrze, dlaczego?dz: Rozumiecie się?LK: (śmiech) Tak, pan Redknapp mówi dobrze po angielskuHarry to dobry menadżer dla Spurs, ale tylko „poprawi” średnią menadżer/sezon na WHL i więcej niż 1,5 roku tam nie popracuje zanim ponownie wróci na południowe wybrzeże (Bouremouth, Southampton, Portsmouth, Brighton).

    Odpowiedz
  6. ~Damian

    Kurcze oglądał ktos mecz Villarreal-Atletico Madryt(ten zespół jest kurcze bardzo podobny do Tottenhamu w ostatnich sezonach i bardzo go lubię 😉 naprawde wypasione widowisko(4:4 było) i dramaturgia mmmm.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Przerwę na chwilę pisanie podsumowania całej kolejki Premiership (zawiśnie tu pewnie wieczorem) i zauważę tylko, że wyniki 4:4 to jednak czasy Martina Jola. Choć może lubiący grę ofensywną Redknapp postara się i o takie emocje…

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *