Mój czwarty czerwca

Sewkowi, jak zawsze przy takich okazjach

W sezonie 1988/89 losy tytułu mistrzowskiego zdecydowały się nie dość, że w ostatniej kolejce, to jeszcze w ostatnich sekundach ostatniej minuty meczu. Na Anfield Road Arsenal prowadził 0:1, ale musiał strzelić jeszcze jednego gola. Atakował Liverpool, przynajmniej do chwili, kiedy szarżujący prawym skrzydłem Barnes został powstrzymany i piłka znalazła się w rękach Lukicia. Bramkarz Arsenalu natychmiast podał ją Dixonowi, ten dostrzegł po przeciwnej stronie boiska Smitha, który przyjął, zastawił się, a potem zagrał w tempo do Thomasa, już po chwili znajdującego się sam na sam z Grobbelaarem – wszystkie serca zastygły, bo do bramki zostało kilkanaście metrów, i Grobbelaar, i Thomas mieli czas do namysłu, a sprawozdawca telewizyjny zdążył jeszcze powiedzieć dwa pełne zdania.

Thomas trafił. Po osiemnastu latach tytuł wrócił na Highbury, a potem wszystko wyglądało już inaczej: niepodzielnie rządzący w angielskim futbolu Liverpool rok później zdobył ostatnie mistrzostwo kraju, ze stadionów (pamiętajmy, że było to niedługo po Hillsborough) zniknęły miejsca stojące, a w ślad za nimi zniknęli też chuligani, płatna telewizja Sky wykupiła prawa do transmisji meczów i nadała im nową jakość, pojawili się Cantona i Wenger, powstała Premier League…

Nie mogę sobie przypomnieć, czy na ostatniej stronie „Tempa” przeczytałem wtedy relację z dramatycznego meczu na Anfield. Ale nawet jeśli przeczytałem, z pewnością nie poświęciłem jej wiele uwagi. Zaczynał się ostatni tydzień kampanii wyborczej (plakatowanie i wyjazdy w teren z Arturem W., moim licealnym cicerone po świecie polityki, i z kandydatami na posłów z Nowej Huty). Zaczynało się pierwsze w życiu poważne zakochanie (randka w kinie na, takie były czasy, „Robotnikach ‘80”…). Wolnych chwil było tak mało, że przestałem chodzić na Cracovię.

Powiem od razu: nie żałuję. Wybory zakończyły się zwycięstwem „Solidarności”, parę miesięcy później premierem został Tadeusz Mazowiecki (uciekliśmy ze szkoły, żeby zobaczyć go na Uniwersytecie, gdzie wręczano doktorat honoris causa Czesławowi Miłoszowi), a potem także tutaj wszystko wyglądało już inaczej.

Tak jest: ja również mam ochotę napić się za zdrowie wolności. Czuję się dumny z siebie i z tego, co się stało w moim kraju. Czuję się również dłużnikiem tych, którzy wygrali tamte wybory: mam poczucie, że wszystko, co mnie dziś cieszy, od wina i parmezanu, przez paszport i bilety na Tottenham, po wolność słowa przecież nie tylko na blogu, zawdzięczam właśnie im (pisałem już o tym zresztą w czasie rocznicy Okrągłego Stołu). Szkoda, że dziś nie są razem, ale trudno: takie życie. Michael Thomas także niedługo później odszedł z Arsenalu.

10 komentarzy do “Mój czwarty czerwca

  1. ~taichung

    Mało komentarzy, bo chyba jednak przed e wszystkim o piłce ludkowie chca tu czytać, choć wplotłeś ją i przeplotłeś bardzo zgrabnie. Doceniam walor wychowawczo-edukacyjny notki 😉 Ja dopiero w listopadzie 90tego sie zaktywizowalem. Bezczelnie, oficjalnie zwalnialismy sie z kolega z lekcji w 8 klasie podstawowki, zeby za pomoca kleju z mąki ubarwiac nasza dzielnice plakatami Mazowieckiego, a w grudniu Wałęsy. Najchetniej zwalniala nas Rusycystka. Zar w naszych oczach musial byc potezny. Wyglaszalem pamietam tyrady o spoleczenstwie obywatelskim i walorze edukacyjnym takich dzialan; walorze, ktorego szkola nie moze mi zapewnic 😉

    Odpowiedz
  2. ~dzino

    Panie Michale, swietny artykuł jak zwykle, przynosi zaszczyt Pańskiej inteligencji. Komentarzy może i jest mniej ale podejrzewam, że to tylko dlatego, iż sezon się skończył wiec opadły emocje, ale wciąż chcemy tu przychodzić i czytać, więcej i więcej!!!;-)

    Odpowiedz
  3. ~tomasz

    Mam pytanie. Co jakiś czas sie słyszy o zadłuzonych klubach. Manchester United zadłużony bo właściciel wziął kredyt na jego kupno. Właściciele Liverpoolu również mają długi. Real zadłuzony. Czy zawsze tak było? Czy jest to związane z wejściem tych klubów na giełdę jakis czas temu? Gdzieś czytałem, że rząd brytyjski blokował sprzedaż Manchesteru ale nie udało im się. Czy te wszystkie długi sa związane z wejściem na giełdę i czy były takie czasy, że kluby były właścicielami samych siebie? Czy ktoś może mnie oświecić w tej materii?

    Odpowiedz
    1. ~taichung

      Nie spamuj. Zniechęcasz w ten sposób ludzi do nawet najbardziej – choćby w Twoim mniemaniu – szczytnych idei. Wyszukanie w internecie interesujących nas tematów jest dziecinnie proste. Masz nas za półgłówków, którym na tacy trzeba podsuwać strawę, bo inaczej padną z głodu?

      Odpowiedz
      1. ~michalj

        nie ma sensu dyskutować z takimi. Ta osoba i tak pewnie już tu nie wróci. Chodzi jedynie o pozycjonowanie – ten link pojawił się na tym blogu, co automatycznie dorzuca kilka punktów przy wyszukiwaniu pod np. słowem 'liberalizm’. Na miejscu gospodarza, bym od razu kasował. P.S. Panie Michale, czekam na jakieś pierwsze podsumowania plotek transferowych. Będzie Ribery grał na wyspach, czy nie? Real z Kaką, Ronaldo, Alonso i Riberym brzmi rzeczywiście niesamowicie.

        Odpowiedz
  4. ~pablo

    Ja pamietam bardziej 5 czerwca 89,gdy biegałem podniecony po krakowskim Rynku od listy do listy z wynikami. nie wierzyłem,że wygrana S to już fakt. Natomiast to Tempo pamietam doskonale,bo choć Arsenalu fanem nie jestem ale lubiłem cholernie właśnie Thomasa i drugiego czarnoskórego w pomocy bodajże Rodcastle?pozdr. z Krowodrzy

    Odpowiedz
  5. hazz2

    Jako sympatyk Tott napisze tylko, ze to jes trafione idealnie w punkt i 1 raz zgadzam sie w 100 procentach !
    Pzdr

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *