W tabeli Premiership zapanował niejaki porządek: rozpoczynające weekend, w sumie szczęśliwe zwycięstwo Evertonu nad Portsmouth pozwoliło piłkarzom Davida Moyesa wrócić tam, gdzie się ich spodziewano – pomiędzy drużyny z górnej połowy tabeli. Wygląda na to, że wszystko, co najważniejsze w tym sezonie rozegra się między MU, Chelsea i Liverpoolem, kwestie tylko nieco mniej ważne zaś – między Arsenalem, MC i Tottenhamem, a czołówkę dopełnią Everton, Aston Villa (mimo ostatnich kłopotów Martina O’Neilla z dyscyplinowaniem piłkarzy) i Sunderland.
Duża część weekendu upłynęła mi z dala od wszelkich monitorów; nie wszystko widziałem i dopiero teraz, w niedzielny wieczór, nadrabiam zaległości. Nie będę ukrywał, że patrząc na pewne rzeczy z opóźnieniem, szukam w nich potwierdzenia dawnych intuicji albo zwyczajnie: sympatii. To główny powód, dla którego miałbym ochotę mówić głównie o dwóch piłkarzach.
Ryan Giggs zaliczył wprawdzie tylko nieco ponad pół godziny meczu ze Stoke, ale dopiero klasa jego podań, jakże kontrastująca z wcześniejszymi próbami Naniego, zapewniła mistrzowi Anglii trzy punkty. Trudno dziś znaleźć na Wyspach gazetę, która nie zachwycałaby się Walijczykiem, ktoś zaryzykował nawet tezę, że mamy do czynienia z najlepszym piłkarzem w historii Premiership. O tym akurat można by podyskutować: najbardziej utytułowanym na pewno, ale czy najlepszym? Gdzie wtedy umieścić np. Henry’ego czy Ronaldo? To jednak poboczna kwestia, podobnie jak to, czy i kiedy Giggs otrzyma tytuł szlachecki. Faktem jest, że inteligencja, doświadczenie, no i technika oczywiście, pozwoliły mu zaliczyć pięć asyst w dwóch zaledwie meczach.
Ciekawe, co będzie z Robbiem Keane’m, gdy skończy 35 lat. A może, cóż za myśl zuchwała, sięgnie po niego Alex Ferguson, gdy Giggs zakończy – oby jak najpóźniej – granie w piłkę? Pamiętamy, jak Szkot ściągał na Old Trafford niemłodego już Sheringhama. Giggsa i Keane’a mnóstwo oczywiście różni, ale z pewnością łączy boiskowa inteligencja. Tu nie chodzi tylko o bramki czy kluczowe podania, ale przede wszystkim o grę bez piłki. Transmisja telewizyjna tego nie pokaże, jako że zwykle kamery podążają za piłką: nieustającego truchtania między obrońcami z nadzieją, że w końcu się zagapią, schodzenia do boków i do środka boiska, wszędzie tam, gdzie akurat robi się luka, gdzie można przyjąć podanie i podać dalej… Dziś mówimy o Irlandczyku przede wszystkim z powodu czterech bramek strzelonych Burnley, ale nie tylko ze względu na instynkt strzelecki Harry Redknapp wciąż widzi go w pierwszym składzie…
Wielu kibiców Tottenhamu bije się dziś w piersi. Keane był idolem White Hart Lane przed wymarzonym transferem do Liverpoolu, po powrocie – zapewne częściowo wymuszonym kontuzją Defoe’a – długo nie przekonywał, a po sprowadzeniu Croucha wydawało się, że przypadnie mu rola kosztownego i kłopotliwego rezerwowego. Nic z tych rzeczy: ku zdumieniu wszystkich Harry Redknapp zaczął sezon z najniższym kwartetem ofensywnym ligi (Keane, Defoe, Modrić, Lennon), i nawet teraz, bez kontuzjowanego Modricia, pokazuje, że Tottenham potrafi grać kombinacyjnie i po ziemi. Jeśli dodać do tego fakt, że Keane jest kapitanem drużyny, liderem nie tylko na boisku, ale i w szatni, to jedyną szansą Croucha na grę wydaje się kontuzja któregoś z rywali albo Puchar Ligi…
Wydarzeniem tygodnia jest jednak pierwsza ligowa porażka Chelsea. Powiedzmy od razu: porażka, do której nie warto przywiązywać nadmiernej wagi. Miło się wprawdzie przekonać, że piłka nożna nie jest grą sprawnie naoliwionych maszyn, tylko domeną ludzkich błędów, słabości, a w tym przypadku pewnie także zbytniej pewności siebie i zlekceważenia przeciwnika, który nigdy dotąd nie wygrał z zespołem Wielkiej Czwórki. Powiedzieć, że Wigan przeciwstawiło Chelsea ambicję i waleczność, to powiedzieć mało: piłkarze Martineza mają swoje pomysły na strzelanie goli, a krótko rozegrany róg, który przyniósł gola Bramble’a to tylko jeden z przykładów (nawiasem mówiąc: kto w tej sytuacji odpowiadał za krycie N’Zogbii?). Zabawna informacja z szatni Chelsea: kiedy Carlo Ancelotti jest naprawdę wściekły, zapomina angielskich słów. W przerwie meczu z Wigan mówił do swoich piłkarzy po włosku…
Zacząłem od Evertonu i Portsmouth, i na tym zakończę. Jaka szkoda dla angielskiej i francuskiej piłki, że Lois Saha ma tyle kłopotów ze zdrowiem. I jaka szkoda dla Portsmouth, że zamieszanie finansowe wokół klubu nie zakończyło się nieco wcześniej: niestabilność poza boiskiem niewątpliwie miała wpływ na zespół w ostatnich miesiącach, a po serii katastrofalnych wyników nerwowo jest także na boisku. Szkoda, bo nawet kiedy przegrywają, piłkarze Paula Harta potrafią grać naprawdę nieźle.
Z czystej ciekawości: Jest Pan w jakiś sposób uprzedzony do Liverpoolu? We wszystkich wpisach bardzo mało miejsca poświęca Pan na przemyślenia dotyczące the Reds. A pisać jest o czym…Pozdrawiam.
Poprawię się za tydzień, obiecuję 🙂 Jeśli mam jakiś kłopot, to z Benitezem, którego podziwiam jako taktyka i nie cenię jako człowieka (pisywałem o jego wojnach z Fergusonem czy z sędziami). Bardzo jestem ciekaw, czy w takim składzie można walczyć o mistrzostwo i jak się skończą problemy finansowe klubu, o których znów w weekend huczało…
No tak, za tydzień to chyba będzie przymus pisania o Liverpoolu i Chelsea – od wyniku zależy kontekst ale i ocena poszczególnych drużyn, nie tylko ligowa tabela:)Dobrze mówiłem, że słaby początek Evertonu to tylko 'wypadek przy pracy’. Obecnie mają za sobą chyba cztery mecze i aż dwanaście bramek w nich strzelonych i żadnej straconej (z braku czasu statystyka nie sprawdzona, przepraszam). Szkoda, że nic nie ma w notce o batalii na Stadium of Light, gdzie Darren Bent udowadniał, że umie lepiej strzelac niż żeńska częśc rodziny Harry’ego Redknappa… a Wolves mnie zaskoczyli – wbrew pozorom te pięc bramek jest bardzo niesprawiedliwych dla nich i chyba wynikało z tego, że w pewnym momencie rzucili wszystko na szalę wyniku. I wtedy Jones z Bentem mieli więcej miejsca… Co do meczu z Wigan – wszystko u siebie napisałem, ale dobrze, że i inni widzą w tej porażce coś innego niż 'klęskę bogaczy’. To był wypadek przy pracy, który naprawdę mógł i powinien skończyc się inaczej. Przecież Chelsea zaczęła świetnie drugą połowę, strzeliła wyrównującą bramkę i czerwień dla Petra oraz rzut karny już ją rozbiły. Swoje zrobiły także złe zmiany Ancelottiego – wszedł Kalou, który co chwilę tracił piłkę i wręcz pomagał rywalom. Henry Winter pisał, że Hilario jest za słaby, ja sądze inaczej. Po tygodniu cięzkich treningów oraz, byc może, meczu na Cyprze będzie w formie by przeciwstawic się tuzom Beniteza. Ashley Cole’a może zastąpic Hutchinson lub Żirkow. Raczej na pewno ten drugi, wreszcie jest chwila by mógł udowodnic swoją wartośc przeciwko świetnemu rywalowi. Tylko jak zatrzymac Torresa? Z jednej strony przeciwko Hull robił wszystko, ale z drugiej warto też wspomniec, że obrońcy za bardzo mu nie przeszkadzali…Świetna postawa Mannone w meczu z Fulham, powiedzie, że wybronił im mecz to chyba jednak powiedziec za mało. Gral jak Almunia w najlepszej formie, naprawdę. Wojtek Szczęsny może i jest wielkim talentem, ale o bluzę nr 3 jeszcze przyjdzie mu się bic z kolegą z zespołu.Koronowanie Ryana Giggsa… Nie taki zły pomysł. Najlepiej jakby zrobił to Nani, który zagrał beznadziejnie i i tak kilku moich znajomych dziwiło się, że przetrwał na boisku tak długo. A Giggs zrobił różnicę w jednej chwili… Tylko nie zgodzę się z piłkarzem sezonu – fakt, gra świetnie, ale raczej wolałbym by do nagrody kandydował zawodnik, który gra w praktycznie każdym meczu od pierwszej minuty, te 30-35 razy miał faktycznie wielki wpływ na poczynania swojej drużyny.Jeszcze nie zapominajmy, że jutro też grają. To będzie kolejny długi, wspaniały futbolowy tydzień, a mecz City z WHU to może byc dobra zapowiedź powrotu 'Wspaniałych Poniedziałków’ (tak kiedyś się mówiło w Anglii?), które w poprzednim sezonie były jednak dośc słabe.
Michał Zachodny – Giggs wprawdzie nie gra za dużo, ale gdybyśmy mieli dzisiaj rozdawać nagrodę dla piłkarza sezonu, to byłby jednym z foworytów – zaliczył 7 asyst i bramkę w 6ciu meczach, a jakby przeliczyć to na minuty spędzone na boisku… To byłby wręcz murowanym faworytem. Jego forma jest nieprawdopodobna.Chelsea pogubiła się z Wigan – przypuszczam, że ten mecz to taki sam wypadek przy pracy jak porażka United z Burnley…Mam wrażenie, że w tym roku losy tytułu rozstrzygną się głównie w bezpośrednich meczach pomiędzy wielką czwórką
Nie zgodzę się, że wynik meczu Chelsea powinien być inny. Wigan absolutnie zasłużyło na zwycięstwo. Walczyli z sercem i głową, nie panikowali, starali się stresować obronę The Blues. Atak Londyńczyków z kolei zawodził. Kalou to był prawdziwy dramat. W ogóle uważam, że okropne dwa błędy popełnił Ancelotti – zdjął Maloudę, który był najlepszy w drużynie, a później wprowadził Salomona, który sprawił, że grało trzynastu (11 Wigan, publika i Kalou) na dziewięciu graczy Chelsea. I choć w ten weekend mieliśmy kilka świetnych meczów i spektakularnych wyników (choćby faktycznie niezasłużone 5-2 dla Sunderlandu), czuję, że dziś będzie jeden z najlepszych meczów kolejki. 🙂 Oby.
Wynik był dla Wigan całkowicie zasłużony, pierwszy to przyznam. Stwierdzam jednak, że to wszystko mogło się zupełnie inaczej potoczyc i chyba tu leży ten największy mój żal – że po zdobytej bramce dopuszczono do tak głupiego błędy w obronie, Rodallega znalazł się sam na sam z Cechem… i wszystko jasne, prawda?;)
Wszystko jasne 🙂 Broniłem słuszności wyniku, bo bardzo podoba mi się tegoroczne Wigan. To jest ciekawy klub – po takiej demolce personalnej, jaką przeszli w ciągu roku, trener potrafił złożyć ekipę bardzo przyzwoitych piłkarzy. Choćby wspomniany Rodallega. Swoją drogą to cwanie się on zachował, bo Cech raczej nie chciał go faulować i muśnięcie było dość śladowe. Ale miał prawo nurkować, więc nurkował. 🙂 Mnie ta porażka trochę cieszy – jako fana MU i fana angielskiej piłki – im bardziej zażarta punktowo walka, tym dla mnie lepiej. Więc choć rozumiem, że fanów Chelsea porażka nie cieszy, dla mnie jest dobrym znakiem – autentycznie się bałem, że The Blues będą jechali po wszystkich niczym piłkarski walec. 🙂
I jeszcze zdanie o Liverpoolu, którego rzeczywiście pominąłem trochę niesłusznie (a może powinienem był napisać, że w Anglii rządzili Irlandczyk, Walijczyk i Hiszpan?). Niezależnie od katastrofalnej postawy obrony Hull, Torres był przecież klasą dla siebie, a samo przygotowanie jego pierwszej bramki przez kolegów – zbijało z nóg. Może nie Barcelona, z jej 108 podaniami, ale coś w tym klimacie… No i oszałamiający gol Gerrarda, nawet jeśli trochę przypadkowy. Przewaga psychologiczna przed weekendem niewątpliwa, zwłaszcza że zabraknie Czecha, a może też Ashleya Cole’a.
Tylko powiem: jeśli Liverpool ogra Chelsi za tydzien, będzie to dokładnie deżawi z zeszłego sezonu. De blues nawet grają identycznie: głownie bocznymi obrońcami, znowu zagraniczny trener, problemy z językiem, wielkie nadzieje i teraz możliwa klapa. Może Hiddink już powinien się pakować na powrót? 🙂
Obrońcy nie przeszkadzali Torresowi? Bo był dla nich za szybki. Bo uderzał prawą i lewą nogą, bo ma zwód i balans, którym oszukałby również Terry’ego czy Ferdinanda. To napastnik kompletny, obok Rooney’a najlepszy w Anglii. Nie umniejszajcie więc, proszę, jego osiągnięć. LFC powalczą o tytuł pod warunkiem, że żaden z trójki Torres, Gerrard, Mascherano nie odniesie kontuzji, w co niestety trudno uwierzyć. Takie mecze, jak ten z Hull cieszą mnie z jednego względu: The Mighty Reds byli w ubiegłym sezonie chyba jedynym zespołem w lidze, który miał wyższą średnią punktów zdobytych w meczach wewnątrz Wielkiej Czwórki, niż przeciwko pozostałym zespołom Premiership. Rafa się uczy. Co do jego sporów z Sir Alexem – dziwnym trafem manager Man Utd ma/miał podobne relacje z wszystkimi zagrażającymi jego hegemonii managerami ligi. Walka o tytuł rozgrywa się bowiem nie tylko na boisku.
Ferguson i Mourinho sie szanowali, Sir Alex wielokrotnie pochlepbnie wypowiadał sie o Carlo Ancelottim, owszem miał na pienku z wengerem, ataków na scolariego, Hiddinka, sobie nie przypominam. Samemu benitezowi wysłał list z gratulacjami po wygraniu LM, cała wojne zaczoł benitez i to nalezy podkreslic. To rafa benitez przytaczał „fakty” które niestety nie pokrywąły sie z prawda, Ferguson nie da sie atakowac bez riposty, dlatego, odpowiadał. Osobiscie uwazam ze człowiek tej rangi jak Sir Alex nie powinien, wdawac sie w zaczepki z takimi ludzmi, ale on uwaza inaczej. Hull torresowi nie przeszkadzała, co najwyzej statystowali, róznic miedzy ich gra a tyczkami stojacymi na treningu nie zauwazyłem. Czy bedzie tak zwodził terrego i carvalho zobaczymy w niedziele, ja jestem w stanie postawic wszystko ze hat-tricka to nie bedzie. Samego Beniteza nie znosze, człowiek bez klasy, nie potrafi nawet pogratulowac po zwyciestwie ( dziennikarz skys sports pytałgo czy pogratuluje Fergusonowi po tym jak zdobył mistrzostwo, pogratulował klubowi ale Alexowi odmówił). Ten sam cżłowiek który twierdzi ze MU wydaje wiecej, gdzie statystyki pokazuja ze to benitez od przybycia na anfield wydał wiecej niz Ferguson. Co do Giggsa to moja prywatna opinia, kazdy moze miec włąsna, ja uwazam go za najlepszego gracza od kiedy interesuje sie piłka, gracza a nie celebryte. Zidane, Maldini, czy Raul ja nie umniejszam ich zasług, dla mnie jednak Giggs jest poprostu najlepszy.
Ferguson i Mourinho się szanowali. Po jednym z ich spotkań prasa brytyjska zauważyła: After one Carling Cup tie in January 2005, Mourinho used the word „cheat” when complaining about a referee he felt Ferguson had unduly influenced. Że konflikt nie rozrósł się do większych rozmiarów, równa w tym zasługa obu panów, ale różowo nie było. Co do relacji Ancelotti – Ferguson, to mamy jeszcze czas (nata bene, czy Ancelotti z kimkolwiek ma złe relacji? Jest jakiś taki „ciepły”). Scolari i Hiddink nie byli partnerami w sporze z Sir Alexem ze względu na swą oczywistą tymczasowość na stanowisku. Nie pamiętam dokładnie powodów, dla których Rafa starł się po raz pierwszy z Sir Alexem. Ale z pewnością wielokrotnie atakował go za wpływanie na sędziów. Jeśli chodzi o wydawaną przez oba kluby kasę, to też, z tego co pamiętam, nie chodziło o jej ilość, tylko sposoby wydawania: Sir Alex kupował tych, których chciał, Rafa tych, których „zasugerował” mu Rick Perry. W kwestii Fernando Torresa – cóż nie jestem nim, więc nie będę się odgrażał, że w niedzielę puknę trzy bramki. Ale jakoś mam przekonanie, że wspomniani Carvalho i Terry mają dla El Nino więcej szacunku, niż Ty. Jeśli uważasz, że w którymkolwiek zespole Premiership w obronie stoją statyści, to gratuluję spostrzegawczości.
Mourinho zapytny przez dzinnikarzy czy ma konflikt z Fergusonem stanowczo zaprzeczył, mówiac ze pili wino, wieloktronie zwracał sie do Alexa per „boss”, przyznał ze chciałby kiedys byc tak dobry jak on, stwierdził nawet ze Ferguson równiez jest „special”, jedna czy druga zatarczka jest normalna, nawet z przyjaciółmi czasem sie kłocisz, nieulega jedank watpiliwosci ze obaj panowie nie tylko sie szanują ale tez lubia, co wiecej obaj dziela antypatie do Beniteza. Benitez stwierdził ze Ferguson wydaje wiecej pieniedzy na transfery od niego i dlatego ma lepsza druzyne, jak juz nawet na tym blogu pokazywałem, jest to bzdura poniewaz liverpool wydał wile wiecej na wzmocnienia niz MU od przyjscia hiszpana. Szanuje Fernando Torresa, uwazam go za najlepa klasyczna 9 na swiecie, ale Hull stało, co zreszta powiedział trener samej druzyny, byli jak tyczki i to jest fakt. Nie twierdze ze torres nie strzeli bramki, mówie ze nie bedzie tak to wygladało jak z hull gdzie moze co chce bo nikt nie raczy przeszkodzic. Jesli uwazasz ze te bramki to genisz hiszpana a gra liverpoolu była taka genialna, mimo walki do ostatnich sił hull to nie bede wyprowadzał cie z twojego swiata. Pozdrawiam.
Wiem, że każdy może w sieci znaleźć coś dla siebie. Ja np. swego czasu znalazłem coś, co pasuje mi do mojej teorii: http://news.bbc.co.uk/sport2/hi/football/eng_prem/7820615.stm lub http://www.timesonline.co.uk/tol/sport/football/premier_league/article6115799.ece . Kto tu jest fair, a kto nie? Oceń sam. Mourinho nie lubi Beniteza? Może dlatego, że regularnie przegrywał z nim w najważniejszych dla Abramowicza rozgrywkach (dwa półfinały LM). Jako kibic The Reds przyznaję, że nie zawsze w uczciwy sposób. Sir Alexa Mourinho regularnie lał w lidze, zwłaszcza jeśli chodzi o miejsce w tabeli na koniec sezonu, to sobie mógł pozwolić na kulturalne słowa wobec „bossa”. Co do tego, jak grali obrońcy Hull przeciwko L’poolovi, to jakoś w swej naiwności wierzę, że gramy tak, jak nam przeciwnik pozwala. Zwyciężająca w każdym meczu naszej ekstraklasy Wisła przeciwko „wcale-nie-genialnie-grającym” The Reds też by wyglądała jak las tyczek. Ale czy dlatego, że faktycznie jest z drewna?
Oczywisce ze graliscie jak przeciwnik pozwala, a jak mówiłem nie przeszkadzał wiec liverpool grał co chciał. Niestety linków nie skomentuje poniewaz z jakis przyczyn na tym blogu nie działaja wklejone. Co do teori ze lubie jak wygrywam nie lubie jak przegrywam, to jestem w stanie sie nie zgodzic, po porazce interu Mourinho stwierdził ze przegrał z najlepszymi na swiecie i z najlepszym trenerem, obaj panowie po raz kolejny napili sie lampki wina. Co wiecej Ferguson powinien był kochac beniteza bo lał go wszedzie jak tylko sie dało, na okragło. Mourinho miał pretensje bo wynik był nieuczciwy, co do tego ze gola nie było nie ma dyskusji, bo nie było. Beniteza nie lubia, bo nieokazuje szacunku, a wiec na taki nie zasługuje. W zesżłym sezonie podał swoje „facts” co było idiotycznie-smieszne. Co wiecej Hiszpana nie lubi nikt, z grona trenerów, o braku klasy swiadzczy chociazby wypowiedz po meczuz tottenhamem w tym sezonie. Jako kibic MU wiem ze nie dojdziemy do konkluzji 😀 Pozdrawiam
To ja tylko o tych linkach – to ustawienie Onetu, uniemożliwiające spam. Zamiast kliknąć, trzeba skopiować całość, znaleźć niepotrzebną spację, skasować ją – wtedy zadziała.
No nie dojdziemy:) Sir Alexa szanuję za osiągnięcia, podobnie jak Beniteza. Jakim jest człowiekiem, trzeba byłoby spytać jego żonę i dzieci. Mourinho szanował Sir Alexa, mimo, że przegrywał? Co przegrywał? Bitwy, ale w wojnach to on był górą. Z taką świadomością łatwiej o „lubię, szanuję”. Z Benitezem Mourinho przegrywał i… odpadał. Może za rok? O kurczę, znowu The Reds. I znowu bye, bye. W takiej sytuacji łatwiej o „nie lubię, nie szanuję” (bo sędzia im pomógł, a nie dlatego, że Rafa świetnie ustawił zespół). Wenger też bez klasy, bo miał sezon bez porażki w Premiership? Czy może dlatego, że starło się dwóch równych sobie? Wszystkie wymienione tu przeze mnie osoby wpływały/wpływają na atrakcyjność i koloryt tej ligi, dlatego cieszę się, że w niej są. W kwestii Hull – L’pool: jak na autostradzie auto pędzące z prędkością 150 km/h mija drugie, jadące z prędkością 70 km/h, to znaczy, że to drugie stoi? Analogie oczywiste…
Chodziło mi, o zaleznosc Benitez-Ferguson, Hiszpan siedział cicho jak mysz pod miotła az wygrał na anfield, wczesniej dostawał baty wszedzie i wkółko (raz w pucharze po bramce croucha, ale to był mecz w którym smith miał straszna kontuzje). Gdybym był uszczypliwy po meczu z fiorentinom powiedziałbym „a nie mówiłem” w sprawie gry obronnej, fiorentina walczyła, o kazda piłke, a Hull stało. Nie twierdze ze hull by wygrało gdyby walczyło, tego nie mówie, ale gdyby to robiło nie było by 6 bramek dla poolu.
Faktycznie, złośliwość przed pogromem, jaki ManUtd urządzi Wolfsburgowi, niewskazana;). To, że mecz meczowi nie jest równy zdążyłem się już nauczyć w swoim długim kibicowskim życiu. A że L’pool po b. dobrym meczu potrafi zagrać mecz b. słaby wiem od mniej więcej 24 lat, niestety. Co do relacji Benitez-Ferguson, uważam jedynie, że obaj panowie są siebie warci. Obaj z sukcesami (nie wspominam o proporcjach, gdyż uważam, że Rafa jeszcze coś w swojej karierze osiągnie, z LFC lub np. z… Realem Madryt). Obaj toczą wojnę i na boisku i poza nim. Próbując wyprowadzić przeciwnika z równowagi sięgają po różne środki i Sir Alex nie jest tu bynajmniej krystalicznie czysty. Na Wyspach jest ikoną i atak, jaki na niego przypuścił „jakiś Hiszpan” spotkał się z krytyką (nie tylko na Wyspach zresztą jak widzę). Rafa pewne „nieprawidłowości” (jak np. odprowadzanie sędziów do szatni podczas przerwy, co mnie osobiście irytuje zarówno w wykonaniu Sir Alexa, jak i nie przymierzając, Tarasiewicza Ryszarda) zauważył i publicznie napiętnował. A powinien po prostu toczyć Fergusonowskie mind-games (jak te ze stycznia bieżącego roku). Dzieje się dzięki temu w Premiership ciekawie, ale apeluję o przykładanie tej samej miarki do obu panów:). Pzdr
Ferguson od lat toczy wojenki i wojny z wszystkimi którzy mu zagrażają,sa rywalami(ś.p.Bobbiego Robsona też jechał jak z nim rywalizowął(z wzajemnością) i było ostro)-SAF jest wielkim trenerem,ale marnym człowiekiem-i z prawdziwym honorem oraz szlachetnością nie ma to nic wspólnego-zresztą zawsze tak było w historii swiata ze najwięksi,zwycięzcy to ci którzy stosują wszelkie środki w drodze do celu-jak wygrywają to są rozgrzeszeni,ale gdy przegrają to…wiadomo
Giggsa naprawde ciezko jest opisac. Niemozliwym jest napisanie czegos nowego, ale niemozliwym jest nie rozpływac sie nad forma tego gracza. Osobiscienie nie pamietam gracza tak grajacego w takim wieku, zwłaszcza ze jest liderem wielkiego klubu. Dla mnie, to najwiekszy piłkarz od kiedy sledze uwaznie piłke nozna czyli od 1998 roku. Liverpool oceni sie po nastepnej kolejce, mieli dwóch trudniejszych rywali i dwa razy przegrali, chodz wygrana na upton park do łatwych nie nalezy. 6 goli hull które statystowało na kolana mnie nie powala. Chelsea zagra bez cecha w bramce, ale mimo wszystko zdziwie sie jesli the blues nie wygraja tego spotkania. Tottenham grał juz z Chelsea lpoolem i MU, stracił tylko 6 pkt, jesli utrzymaja dyspozycje, naprawde moga powalczyc o 4 miejsce, czego im zycze. Czytajac komentarz Pana Zachodnego na twiterze, moim zdaniem czerwona i karny zasłuzone. Cech wystawił noge rodaledze, o która sie podcioł, nastepnie ja cofnoł. Wydaje mi sie ze majac pusta bramke nie szuka sie juz faulu, chodz nie takie próby juz widziałem…
Alasz w poprzednim sezonie grał Nedved który miał tyle tal co Giggs dzisiaj.
Sheringham w tym wieku dopiero się rozkręcał.
Grał, ale mi chodizło o jakosc gry. W wieku 35 lat ma forme w której, nie zawacham sie tego powiedziec, jest obecnie najlepszym graczem wielkiego klubu jakim jest MU. Maldini równiez grał, nawet dłuzej ale poziom tej gry był inny a na tym sie skupiam. Nie mam tez złudzen ze cały sezon takiej formy nie pociagnie, ciesze sie jednak ze „stary człowiek wciaz moze”.
Maldini grał gdy tylko nie miał problemów z kolanami na wysokim poziomie uważam-a jest jeszcze wielki Raul Gonzalez który od Giggsa jest co prawda sporo młodszy ale na najwyzszym światowym poziomie utrzymuje się od prawie 15 lat(w zeszłym sezonie najlepszy strzelec zespołu itp) i jeszcze przez kilka pociagnie będąc ciągle bardzo ważnym ogniwem które podnosi sportowy poziom zespołu(i to mimo wielkiej konkurencji przez te lata gdy Perez ściagał całe tabuny „gwiazd”)
Mam już swoje lata. Z lekkim rozbawieniem czytam Wasze ochy i achy na temat R.Giggsa. Jeśli to wynika tylko z szacunku to OK. ale mam wrażenie, że jest to taki zachwyt nadmaskotką. Taki stary a taki dzielny. Giggs jest weteranem na dodatek często rezerwowym i to dlatego, że już nie jest w pełni przydatny na dystansie całego meczu. Zapewniam, że 5,10 lattemu jego przydatność dla drużyny była większa, po prostu grał lepiej. Czy ktoś z piewcówpamięta kto podawał do Giggsa przy pierwszej tzw. Asyście, było to genialne 20 metrowepodanie między dwóch obrońców po ziemi z odpowiednią mocą maestria!!! Dla ułatwieniadodam, że zawodnik ten ma numer 24. Po podaniu Giggs z bliska zagrał przed obronę do nadbiegającego napastnika. Które zagranie było kluczowe?! Druga „asysta”. Jeśli w dowolnejdrużynie jakiś zawodnik ma monopol na wybijanie stałych fragmentów gry, należy się liczyć,jeśli to jest dobra drużyna zawodnik taki będzie miał sporo asyst. Poza tym lubię Giggsa tonie tylko fantastyczny zawodnik, to prawdziwa osobistość…ale kapitanem jest G.Neville.MU to już nie jest gwiazdorska drużyna, MU to teraz precyzyjnie zaprogramowana maszynainżyniera sir Alexa Fergusona.Festiwal zbędnych karnych trwa. Czy ktoś na tym Blogu uważa, że napastnik Wigan nie mógł uniknąć starcia z P.Cechem, gdyby chciał go uniknąć?! Nagrywam skróty oglądałem zdarzenie wielokrotnie, pięta lewej nogi Cecha jest na murawie. Napastnik miał wybór i wybrał. Gdyby był tylko karny, to poprzez mnogość takich zdarzeń można by powiedzieć,trzeba inaczej szkolić bramkarzy, muszą trzymać większy dystans nie mogą się przewrócićbo napastnik jeśli tylko chce zawsze wjedzie na nich ale jeszcze czerwona kartka…przecieżto bezsensu, bramkarz siedzi na murawie, nie kopie nie fauluje brutalnie i dostaje od razu czerwoną…a nieraz żółtą…ciekawe. Taka nowoczesna Federacja nie potrafi jakoś sensownierozwiązać tego problemu?! Proszę zwrócić uwagę jak fajnie absolutnie zgodnie z duchem grysędziowie tępią(tylko w Anglii!) nachalne trzymanie piłki w narożnikach boiska w końcówkach meczów, jeśli sytuacja patowa przedłuża się od jakiegoś czasu sędziowie zawsze przerywają grę i dają korzyść odbierającym, nawet nie wiem na jakiej podstawie? Chyba niesportowe zachowanie?A z taktycznymi karnymi na razie bezradność. O innych wydarzeniach krótko. Kean gra wreszcie jak za Jola, sygnalizowałem to niedawno.Everton w ostatnim meczu miał tak nieprawdopodobne szczęście, że było to z pewnościąnajbardziej fartowne zwycięstwo w tym sezonie a Howard rozegrał mecz życia.Dziwna sprawa z Chelsea, za początek sezonu wystawiłem im laurkę, może za mało ich meczów widziałem? Po meczu z Wigan powiem tak katastrofa. W całej drużynie jedynie A.Cole,Essien, Droggba, Anelka i nieudolny Malouda są przygotowani fizycznie do sezonu.Reszta ze wspaniałym przecież Frankiem to chodziarze a na parę żółwiowatych stoperów,nie mogę po prostu patrzeć, gdyby nie kontuzja Alexa pomyślałbym, że Ancelotti wystawiając tę parę, jest szalony. W związku z tym najbliższą przyszłość Chelsea widzęw ciemniejszych kolorach a przecież to ciągle najlepszy skład na Świecie. Ancelotti?Pzdr.
Nie wiem co się stało z moim postem? Wyglada beznadziejnie a wyjatkowo pisałem gow Wordzie, żeby był ładny ale nie jest?! Przepraszam. Chciałem przy okazji dodać, żebyła to znakomita kolejka i nawet nieszczęsne Portsmouth i Wolverhampton zagrałydzielnie, ambitnie i ładnie.Pzdr.
Odczuwam stres, gdy Giggs jest na boisku. Stres, że w końcu dopadną go przemijające lata, i że ten ideał piłkarza popełni jakiś smieszny błąd, skiksuje, da się ograć czy wyprzedzić. Walijczyk jest symbolem epoki dominacji United oraz epoki Fergusona; jego odejście zapowie odejście Szkota. Dlatego z taką nostalgią Giggsa oglądam, i dlatego cieszę się, kiedy gra dobrze, i cieszę się niezwykle, gdy pokazuje wciąż klasę. Manchesteru bez Neville’a, Scholes’a i Giggsa sobie nie wyobrażam, i Ferguson chyba też nie. A Fletcher to inny fenomen; jeszcze z 3-4 sezony i będzie strzelał 30 goli na sezon, bił rzuty wolne i rożne oraz stanie się królem dryblingu 🙂
Przepraszam, że włączam się tak późno, ale wczoraj był dzień zamykania numeru „TP”… Co się tyczy Giggsa: podobnie jak darek638 mam swoje lata, a w każdym razie jestem od Walijczyka starszy i pamiętam czasy sprzed jego debiutu. Czy 5-10 lat temu grał lepiej? Na pewno grał inaczej: w innych sektorach boiska, na innych pozycjach, z inną prędkością. Pamiętamy jego rajdy i drybling lewą stroną (akcja w dogrywce półfinału Pucharu Anglii z Arsenalem!). Dziś na ogół nie bywa tak efektowny, więcej bazuje na doświadczeniu, choć statystyki pokazują, że biega równie dużo jak koledzy. Jego asysty są zabójcze, często wystarczy dołożyć nogę czy głowę… Zgoda: Fletcher rozgrywa jak do tej pory sezon życia, ale czy to znaczy, że chwaląc jednego musimy drugiego umniejszać? Ze Stoke akurat świetnie grali także Rooney i Scholes, choć ten ostatni znowu chodził po krawędzi (mam na myśli ryzyko czerwonej kartki).Pełna zgoda w kwestii karnego dla Wigan: Rodallega go szukał nogi Czecha i znalazł. Widzę problem, choć nie widzę rozwiązania (w sensie regulacji przepisami).A co do chodziarzy w Chelsea… Odważna teza, myślę, że szybko się zweryfikuje. Ale nie wierzę, żeby Ancelotti, perfekcyjnie przygotowujący kondycyjnie starzejących się (znów te metryki…) piłkarzy Milanu, czegoś tu zaniedbał. Jego drużynie może zaszkodzić Puchar Narodów Afryki czy nie daj Bóg kontuzje, ale chyba nie błędy w przygotowaniu.
Jednak w Milanie to on miał od przygotowania kondycyjnego ten sławetny „MilanLab”,a nie wiem czy w Chelsea jest coś takiego-bo on sam chyba niezbyt się zna na takich sprawach.
Stary Milan, nie miał kondycji bo starzy kondycji nie mają(były wyjatki). Dlatego nie grał w ogóle ataku pozycyjnego, tylko z kontry. W Anglii ambicją każdej druzyny jest przejąć inicjatywę, dlatego tak Premiership kochamy.Pzdr.
Nie zgodzę się iz „stary Milan”grał z kontry (który w lidze nic nie wygrał od dobrych paru lat i ratował się jedynie LM- co było tylko przedłużeniem agonii(wiadomo wielkie umiejętności i doswiadczenie pozwoliły jeszcze na te kilka spotkan na najwyższym poziomie w systemie pucharowym,ale na ligową mordęge na wysokim poziomie aby gromadzic punkty regularnie kondycji i motywacji chyba też już nie było) bo jednak potrafili przydusić rywala kiedy trzeba było i decydować o losach spotkań-oczywiście z racji „wypalenia” często pozwalali rywalom naciskać na własną bramkę,jednak robili to z wiara i świadomością iż potrafią rozbijać wszelkie,huraganowe czy chaotyczne ataki aby potem z zimna krwią przeprowadzic akcję zakończoną bramką-a to też jest duża sztuka i dowód klasy-jednak powiedziałbym,że wszystko było wyważoneOgólnie zaś to ambicją każdego zespołu jest dominować(w miare możliwości) i przejmować inicjatywę
z tym Łobbiem w MU to chyba Pan zapomniał co o Irolu sAF zwykł mówić, nie ma szans na taki transfer…
http://walkower.blogspot.com/ zapraszam na mojego bloga 😉
Dla mnie Ryan Giggs to nie tylko wspaniały piłkarz, żywa legenda, ale także prawdziwy przykład sportowca. Nie pcha się na świeczniki, nie szuka sensacji czy nie domaga się tego, aby w każdym spotkaniu zaczynał mecz od 1 minuty i przebywał na murawie do końca. Młodzi gracze MUFC mogą się wiele od niego nauczyć. To niesamowite, że w tym wieku można grać na tak wysokim poziomie i zachwycać kibiców swoją grą.P.S. Panie Michale, zapraszam na mojego Twittera: http://www.twitter.com/Jaroldz Czytam Pana wpisy i bardzo mi się podobają!
Kolejny raz Giggs daje United tę róznice, naprawde ciezko mi opisac czego dokonuje Ryan w tym wieku. Jest najlepszym piłkarzem MU w tym sezonie. Warto tez zwrócic uwage co wnosi do gry Berbatov, rozgrywa zagrywa, gra nieszablonowo, bez niego gra United sie nie kleiła a po jego wejsciu rozchustał ataki. Moze nie jest strzelcem wyborowym, ale gra niesamowicie zespołowo.
Byłem bardzo źle nastawiony do tego sezonu, kiedy tylko okazało się, że CR7 odchodzi z United, a w zamian nie pozyskano nikogo wartościowego( nie przekonałem się jeszcze do Valencii, Owen znów zaczyna z kontuzjami). Teraz się okazuje, że Manchester United istnieje bez Ronaldo i ma się bardzo dobrze. Drugą młodość przeżywa Giggs, Rooney od początku sezonu jest w bardzo wysokiej formie, strzela bramki. I pomimo tego, że w bramce stoi niepewny i faworyzowany Foster, MUFC daje radę.Zapraszam na http://www/betandfootball.blox.pl Piszę tam o typach sportowych oraz o piłce nożnej, głównie w angielskim wydaniu.