Korzystając z przerwy na reprezentację wracam do sprawy, którą opisywałem już kilkakrotnie, tym razem odczuwając potrzebę niezbędnego sprostowania. Chodzi o Sola Campbella i fanów Tottenhamu: we wrześniu 2008, kiedy Campbell był jeszcze piłkarzem Portsmouth, podczas meczu na Fratton Park kibice gości urządzili mu werbalny pogrom; jedna z pieśni mówiła o tym, że – zacytuję wpis sprzed ponad roku – „Sol Campbell jest chorym psychicznie gejem-nosicielem wirusa HIV, który oby wkrótce się powiesił”; skandowano też, że jest – wybaczcie – „czarnym chciwcem z tyłkiem do wynajęcia”. Niecenzuralne lub rasistowskie śpiewy kibiców są w Anglii traktowane jako przestępstwo, więc policja z Hampshire najpierw opublikowała zdjęcia 16 podejrzanych (przedrukowane przez wiele angielskich gazet), a następnie doprowadziła ich przed sąd. Zapadły wyroki; w przypadku, o którym chcę mówić: kara grzywny, trzyletni zakaz stadionowy i utrata statusu posiadacza całorocznego karnetu na White Hart Lane.
Rzecz w tym, że w kolejnej instancji 42-letni Ian Trow, doradca finansowy z Milton Keynes, a także 14-latek, którego danych nie podano do publicznej wiadomości, zostali uniewinnieni. Jak się okazało podczas rozprawy apelacyjnej, tę dwójkę skazano, chociaż na stanowiącej materiał dowodowy taśmie ze stadionowego monitoringu pojawiają się przez kilka sekund i to w sposób nie pozwalający jednoznacznie stwierdzić, czy i co śpiewają. Trow zapewnia, że po prostu dopingował piłkarzy Tottenhamu.
Piszę o tym z dwóch powodów. Po pierwsze, zdjęcia Trowa i innych podejrzanych zaraz po meczu opublikowano w mediach, także pierwsza rozprawa wzbudziła duże zainteresowanie dziennikarzy. Na rozprawie, podczas której Trow został uniewinniony, mediów nie było (sam przeczytałem o tym dopiero niedawno w „When Saturday Comes” – z całym szacunkiem dla tego pisma, nie ukazuje się w milionowym nakładzie). Medialny mechanizm aż za dobrze znany z własnego podwórka, a można go łatwo poszerzyć, np. o niechęć do zamieszczania sprostowań czy cytowania konkurencji – warto go sobie uświadomić, samemu wykonując ten zawód. Trow mówi, że zawsze uczył swoje dzieci szacunku do policji i władz, ale to, co przeszedł, naruszyło w nim tę postawę – w sprawie mediów pewnie nigdy nie miał złudzeń…
Po drugie, już kilka razy prowadziłem na tym blogu dyskusje (zwłaszcza z kolegą nth) na temat, nazwijmy to, granic politycznej poprawności. Generalnie pozostaję przy własnym zdaniu, zresztą rzeczywistość dostarcza kolejnych przerażających przykładów kibicowskiej nienawiści (ostatnio na Legii, po śmierci jednego ze współwłaścicieli klubu), mam jednak poczucie, że w takich rozmowach trzeba być precyzyjnym: pilnować, by poglądy nie przesłaniały faktów. Fakty są takie, że Ian Trow jest niewinny.
PS A skoro wspomniałem o przerwie na reprezentację, zobaczcie, jakimi metodami walczą Irlandczycy z Francuzami przed dzisiejszym meczem barażowym. Przypuszczam, że jest to raczej inteligentna fałszywka niż rzeczywista korespondencja dyplomatyczna, ale jakże zabawna. O meczach Irlandczyków i Anglików będę pisał na twitterze, ale nie wykluczam, że i tu pojawi się kilka zdań, zwłaszcza jeżeli…
Jakoś w ogóle nie robi to na mnie wrażenie, fakt iż o uniewinnieniu Trowa dowiedzdzieli się lub dowiedzą, nieliczni „szczęśliwcy”. Media to zaprogramowane hieny i to nawet nie jest kwestia wyboru, ale presji otaczającego społeczeństwa. Chcemy czytać, oglądać, słuchać o fatalnych działaniach NFZ-tu, wojnach koalicji z opozycją, bezimiennych bandytach ulicznych, a także stadionowych chamach. Kto ma rację i dlaczego, to nie jest najistotniejsze w sprawie, bo lud musi się na kimś/czymś wyżyć. To jedna z wielu nieuleczalnych chorób cywilizacyjnych XXI wieku.
Dziś też było mnóstwo kibolstwa na meczu reprezentacji: te wycia o PZPN, ITI, zbanowanych kolegach… Odechciewa się kibicowania z takimi ludźmi. To, że jeden był niewinny, nie zmienia całości obrazu.
Szanowny Panie Redaktorze,powiela Pan typowy błąd w sztuce logicznego myślenia. Futbol nie jest okrutny. Futbol może być piekny. To ludzie, którzy zajmują się futbolem są okrutni.PozdrawiamJan Stępień
Rok 1999. 3 ostatnie minuty wielkiego finału Ligi Mistrzów. Futbol może być okrutny.
Getafe-Bayern dwa lata temu. Bayern-MU w 1999 r.
Wiem ze nie na temat, ale z racji rocznego pobytu na emigracji w Hiszpanii, pozwolilem sobie na kilka spostrzezen odnosnie hiszpanskiej pilki i kultury kibicowania, zapraszam. http://tomaszblaszczak.blogspot.com/
No nie, Foster na WHL! Proszę, proszę, proszę, oby to nie była plotka! Przepraszam za sarkazm, ale to byłaby najpiękniejsza wiadomość ostatnich miesięcy. Za każdym razem jak piłka zbliża się do Fostera dostaję palpitacji serca. Swoją drogą, one ma nadzieję na grę w pierwszym składzie TH?