Mecz wyjątkowy

Czy po wczorajszym meczu są w ogóle jacyś niezadowoleni? Powody do satysfakcji mają zarówno kibice Interu (bo zagrał dobry mecz i wygrał), jak kibice Chelsea (bo zagrała dobry mecz i strzeliła bramkę na wyjeździe), a także wszyscy widzowie neutralni – bo wbrew wszelkim spodziewaniom obejrzeli znakomite, pełne otwartej gry spotkanie. Któż mógłby przypuszczać, że zawodnicy z Anglii i Włoch będą tyle biegali, zamiast roztropnie człapać, spleceni w gargantuicznym pojedynku w środku pola? A może, paradoksalnie, bramka Milito padła zbyt szybko, psując perfekcyjny scenariusz ułożony w głowach obu menedżerów?

Wyobrażam sobie oczywiście, że obie strony mogłyby być zadowolone jeszcze bardziej: Inter, który zwłaszcza w defensywie zagrał niemal bezbłędnie (Walter Samuel i fenomenalny Lucio sprawili, że był to jeden z najcichszych wieczorów Drogby w tym sezonie), mógł przecież powalczyć o jeszcze jedną bramkę, zwłaszcza po dobrych zmianach Mourinho, a nade wszystko – po wejściu dynamicznego Balotellego. Futbol polega także na wykorzystywaniu słabych stron przeciwnika – w tym przypadku na zwiększeniu presji na łatającego dziurę po lewej stronie obrony Maloudę (wielkie brawa dla Francuza!) i na bombardowaniu bramki nierozgrzanego Hillario… Kibicom Chelsea psuje nastrój kontuzja Petra Czecha i świadomość, że w końcówce pierwszej połowy za faul na Kalou sędzia Mejuto powinien podyktować rzut karny, a może nawet dać Samuelowi czerwoną kartkę – w przypadku tego piłkarza drugą w ciągu pięciu dni… Pewien dyskomfort angielskich fanów (ale też Fabio Capello, oglądającego mecz z trybun) może wiązać się również z występem Johna Terry’ego, zbyt łatwo ogranego przy pierwszej bramce dla Interu. W ogóle gra bez piłki Milito czy Eto’o sprawiała obrońcom z Londynu mnóstwo kłopotów.

Fot. AFP/Onet.pl

Dla mnie był to jednak mecz bocznych obrońców. Stroną Branko Ivanovicia poszły wprawdzie oba najgroźniejsze ataki Interu, ale rajdy Serba z kolei siały mnóstwo zamieszania na połowie gospodarzy – a jeden zakończył się asystą przy golu Kalou. Plus dla Mourinho za zmianę ustawienia w drugiej połowie: kiedy na boisku pojawił się Balotelli, szarże bocznych obrońców się skończyły. W Interze na tej pozycji imponował Zanetti, również włączający się do akcji ofensywnych, znakomicie podający, ale przede wszystkim: pilnujący ustawienia swojego i kolegów w defensywie. Dobrze wypadli (to już poza kwestią bocznych obrońców) Cambiasso i nieustająco wypatrujący wolnych sektorów boiska Sneijder – temu drugiemu w rewanżu zadanie utrudni zdrowiejący Essien. W Chelsea zaś nadspodziewanie dobrze zagrali ci, co do których przed meczem było najwięcej wątpliwości, czyli wspomniany Malouda i Kalou (choć ten drugi co jakiś czas raził niedokładnością), wszędzie było pełno Ballacka, nienajgorzej ustawiał się Mikel, mnóstwo nieefektownej pracy wykonał biegający między pomocnikami i obrońcami Interu Anelka…

Ale ten wieczór warto zapamiętać nie tylko dlatego, że mecz Chelsea był zdecydowanie lepszy od ubiegłotygodniowych pojedynków Manchesteru United i Arsenalu, i że Wyjątkowy tym razem pozostał na drugim planie (wyobraźcie sobie jednak, co by się działo po meczu, gdyby karnego nie podyktowano dla jego drużyny…). Już w kraju, w pojedynku zdecydowanie mniej spektakularnym, Manchester City zasłużenie odpadł z Pucharu Anglii, tracąc po czerwonej kartce Adebayora i pozwalając piłkarzom Stoke strzelić trzy gole. Statystyki Roberto Manciniego robią się coraz gorsze, więc dobrze byłoby, żeby Carlos Tevez wrócił z Argentyny jak najszybciej.

34 komentarze do “Mecz wyjątkowy

  1. ~polskaGOL

    A mi się wydaje, że karnego nie było i zawodnikowi z Londynu należał się suchar. Mecz rzeczywiście fantastyczny, świetny Balotelli, dynamiczny, szybki i zwrotny. Ciekawie to wyglądało gdy po minięciu trzech zawodników, podcinany na czworakach nie wytracając szybkości i nie gubiąc piłki odzyskiwał równowagę, aż szkoda, że przerwał to sędzia. No i Murinho, uwielbiam go za tą jego taktykę, za konsekwencję, za tą pewność siebie, zwłaszcza było to widać po jego minie po strzeleniu pierwszego gola przez Inter. Aż szkoda, że siedzi na ławce we Włoszech, a nie w Hiszpanii, czy Anglii. I jeszcze jedno Real Madryt jeśli chce wrócić do czasów swojej potęgi to powinien ściągnąć Murinho, tylko on im to zapewni, ani Ronaldo, ani Kaka, czy Ribery tego nie zrobią. Z nim to byłby prawdziwy dream team, teraz są tylko dobrymi zawodnikami w jednym klubie.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Karny powinien być, Samuel przyznał po meczu, że faulował. Użył nawet zabawnego sformułowania, coś w stylu: „Jestem szczery, mimo że gram we Włoszech”…

      Odpowiedz
      1. ~polskaGOL

        Czyli wapno. W takich sytuacjach drażni mnie fakt, że oprócz karnego sędziowie wręczają asa kier zawodnikowi który fauluje. O ile taka nagroda za brutalny faul jest dla mnie zrozumiała o tyle nie mogę pojąć dlaczego przy zwykłej podcince zespół jest karany podwójnie. Wczoraj nie było, żadnej reakcji co też martwi, bo w takich sytuacjach powinny być stosowane dwie możliwości, żółtko za nurkowanie lub karny.

        Odpowiedz
        1. ~Golden_Guy

          Chyba oceniasz „wapienne” sytuacje zbyt czarno-biało. Nie możemy popadać w absoluty 😉 Co do drugiego przypadku to warunków jest zbyt dużo, żeby je teraz wypisywać, choć sam problem jest poważny, a to jak wżarł się w psychikę sędziów i piłkarskich „prawodawców” – przerażające. Nie trzeba chyba przypominać sytuacji, gdzie o nagrodzeniu „biszkoptem” decydowała jedynie reputacja rzekomego nurka itd., itp.Natomiast w pierwszej sytuacji wspominasz o czymś, czego nie miałem szczęścia obejrzeć w tym sezonie – mówię tu o karaniu czerwienią za przypadkowe faule czy podcinkę. Jeśli już pojawią się takie decyzje, to naiwnie zakładam, że można je podciągnąć pod faul taktyczny. Trzeba też pamiętać, że karny jest jedynie odtworzeniem sytuacji podbramkowej, nie podarowaniem dodatkowej szansy. Owszem zdarzają się sytuacje, że napastnik nie miał okazji do strzału i bramka z akcji by nie padła – ale wtedy to wyłącznie wina obrońcy, który w takiej niegroźnej pozycji faulował. Natomiast czerwona kartka, jeśli jest już przyznawana to wypadkowa brutalności faulu/wyrachowania obrońcy/niesportowego zachowania, które uniemożliwia strzelenie bramki. Wówczas trudno mówić o „podwójnej karze”.

          Odpowiedz
          1. ~polskaGOL

            Pomijam moment gdy domniemany „nurek” wywraca się bo stracił równowage przez nikogo nie atakowany, czyli zrobił to całkowicie niechcący, ale w innym przypadku zostaje przy dwóch decyzjach takiej oceny.A co do czerwonej kartki to oczywiście, brutalność karzemy czerwoną kartką, wyrachowanie, czy faul taktyczny nie powinien być karany podwójnie w polu karnym, bo wtedy po takiej jednej akcji jest praktycznie po meczu. Co innego, gdy takie zdarzenie następuje np. przy faulu ostatniego obrońcy, jest czerwień ale nie ma karnego. Jedna kara. A karny i wykluczenie to strzał w oba kolana drużyny, po czymś takim już się nie biega i można zmienić kanał, no chyba, że to nasza drużyna gra w przewadze. Falulującemu można jeszcze przyznać zółtą kartkę, ale czewrona to moim zdaniem „fajer plej” a nie uczciwa rywalizacja.

  2. ~Tomas_h

    No i przez kontuzję Cecha Ancelotti ma rebus. Wiązania czy nie ? Pewnie się okaże za pare dnihttp://sport.onet.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/gwiazdor-chelsea-uszkodzil-wiezadla,1,3182703,wiadomosc.html

    Odpowiedz
  3. ~mak

    Głupia sprawa, przyłapałem sam siebie na kibicowaniu Interowi (i na myśli: niech sobie Chelsea wygra Premiership w ramach rekompensaty), ale cóż, jeszcze niedawno – czyli dawno dawno temu w pewnej Galaktyce – Walter Samuel czy Sneijder prezentowali się jak rozbite lamborghini Julio Cesara, a wczoraj pierwszy z nich nie dał się wprasować w murawę Drogbie (i jeżeli pozostawał w cieniu, to był to tylko cień Lucio, wczoraj – iście gotycki), zaś drugi przywrócił wiarę w słowo „rozgrywający” (vide: akcja i podanie, po którym E’to się zakałapućkał, jakby stracił rachubę we własnych nogach), wiarę traconą, gdy patrzyło się na Ballacka (grał aktywnie i sensownie nogami, ale gdzie mentalne barki do wzięcia na nie ciężaru gry?). Oczywiście, brak Essiena był dotkliwy, ale wyobraźmy sobie, że Balotellemu zachce się w Londynie nie tylko kiwać na skrzydle, ale i pofatygować ciut bliżej bramki, tym bardziej, jeśli nie będzie w niej Cecha (swoją drogą, prawdziwy Petr Pech) i zakręcić Terrym jak dziecięcym bączkiem. Skoro udało się reaktywować Sneijdera i W. Samuela, to pewnie kwestią czasu jest także rekultywacja E’to (który fizycznie jest w formie, ale dzikiego instynktu czarnej pantery jeszcze nie odzyskał) i dlaczegóżby ten czas miał nie nadejść akurat w Londynie? Chociaż z drugiej strony, Ancelotti (zauważyliście?) co i rusz odpinał i zapinał płaszcz, która to czynność była jedynym symptomem zdenerwowania, nawet po faulu na Kalou (jasne, że było wejście w nogi, ale za brak reakcji winiłbym raczej sędziego bocznego niż głównego). Czyżby ów guzik od płaszcza był dyskretnie demonstrowany Mourinho: o, tyle dostaniesz. 🙂

    Odpowiedz
  4. dawid.kutermak@op.pl

    Tak jak liga angielska zubożała nieco „osobowościowo” po odejściu Mourinho, tak ligę włoską solidnie on ubogacił. Nie tylko swoimi aktorskimi niejednokrotnie gestami i bon motami, ale i myślą. W chwili gdy calcio chwieje się w posadach stworzył drużynę, która jest w stanie skutecznie rywalizować z kto wie czy nie najlepszą obecnie machiną-Chelsea. O ile Ancelotti to modelarz, który precyzyjnie połączył elementy, to Jose jawi mi się wręcz artystą. I nie mam na myśli tutaj stylu żelaznej konsekwencji taktycznej, z której włosi przecież słyną. Bardziej o to, co zrobił z głowami swoich piłkarzy, jak ich prowadzi, steruje, jak sprawia, że drużyna jest tak wyważona. To jest artyzm, to błysk. Dobór duetu napastników, ugruntowanie pozycji Zanettiego jako lidera i opoki, wręcz przyznanie mu free role. Porównałbym Mourinho do Erwina Rommla. Obaj fatalnie znosili porażki, cały świat-poza sobą-o nie obarczając. Obaj tyleż kochani co znienawidzeni. Kiedy tylko dane im było działać bez „przeszkód zewnętrznych”-genialni w swej robocie. Rommel skończył tragicznie ale i w pewnym sensie „romantycznie”, jaki będzie kiedyś koniec Mourinho?

    Odpowiedz
  5. ~darek638

    Mecz widziałem. Mourinho wyraźnie lepszy. Awans Chelsea jak i innych „naszych” drużyn wielce niepewny. Głowę moją zaprzątają jednak inne myśli. Czy w mojej ukochanej lidze jest tyle samo alergików czyli ludzi chorych jak w konkurencjach wytrzymałościowych na Olimpiadzie. Gdzie w pierwszej 10 kobiecego biegu są tylko 2 zdrowe zawodniczki?! Oczywiście nie mam nic przeciwko chorym w wielkim sporcie ale na równych prawach a nie z dostępem do srodków dopingowych dla chorych a ściśle zakazanym dla zdrowych. Na forach kłapią(?), że ponoć gwiazdy Premiership też biorą środki zwiększające pojemność płuc. U nas lawina się zaczyna. Korzeniowski sam(?) się przyznał o Otylli wszyscy wiedzieli(ja nie wiedziałem). Panie Michale przepraszam, że piszę nie na temat ale chciałbym po prostu aby moi Bohaterowie byli dzielni…

    Odpowiedz
    1. ~Junak

      Heh-dla mnie to oczywiste,że w zawodowym,wyczynowym sporcie nie ma ideałów a zasady szlachetności nie obowiązują tak naprawdę,całe paplanie o honorze jakimś tam to zwykła hipokrytyczna- bajka dla stworzenia mitu.Każdy wykorzystuje jeżeli jest taka okazja wszystkie możliwości np. tylko we Włoszech za doping grozi więzienie i zdaje się że tylko tam przeprowadzane są regularne badania krwi w celu wykrywania niedozwolonych substancji i mam wrażenie,że w pewnym stopniu ma to wpływ na fakt iż tamtejsza liga jest taka powolna,słaba wytrzymałościowo-Jednak oczywistą rzecza jest,że gdyby różnych takich przepisów,zakazów nie stosowano to brali by,stosowali wszystko co mogłoby pomóc a czego np. nie wykryłyby zwykłe ogólnikowe badania moczu itp itd.Zresztą pewnie i tak biorą coś jeszcze innego,nowszego…tak jak wszędzie.Oczywiście piszę o ogólnym zjawisku występowania,a nie jakiejś wielkiej powszechności bo wiadomo,że skali tego zjawiska nie da się ocenić i równie dobrze mogą to być pojedyncze przypadki.

      Odpowiedz
    2. ~WojtekO

      Jak mogą, to biorą. Nasza liga jest najlepsza i najszybsza. Zdobywamy puchary. A jakieś tam badania przecież są robione (ha, ha, ha). Włosi chcieli być uczciwi. Brawo, ale co z tego. Te ich super testy zabiły szybkość gry. Liga jest nudna, wolna. Kluby nie zdobywają pucharów. Dla mnie to frajerzy.

      Odpowiedz
      1. ~Jak

        Jak nie zdobywają pucharów?.Teraz są w kryzysie(ostatni ich puchar europejski to zdaje się LM 2007 Milanu) ale nie wynika to z faktu jakichś tam badań antydopingowych tylko ogólnej koninktury,braku nowoczesnej wizji itp(liga angielska też przez to przechodziła w latach 80 kiedy wielu najlepszych wyjeżdżało do innych lig,na stadionach panowała przemoc i był ogólny chaos organizacyjny)

        Odpowiedz
    3. Michał Okoński

      Znane mi przypadki astmatyków z Anglii: Beckham i Scholes. W sprawach medycznych jestem laikiem: nie potrafię powiedzieć, czy zażywane przez nich leki mogą mieć jakieś „dodatkowe” działania, czy nie. Osobiście wątpię, ale sprawdzę. Wypowiedź Justyny Kowalczyk w tej sprawie odebrałem zresztą z przykrością.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Co do tych leków i rzekomego dopingu czy wpływu na gre, prosze sie zastanowic, nad piłka nozna i elementami takiej gry. To nie jest sport tak mało wymiarowy jak biegi czy …biegi narciarskie, kondycja nie jest tu czynnikiem przewazajacym i w gruncie rzeczy jedynym. Zeby biec w takim maratonie nalezy: krok pierwszy-biec, krok drugi-nie ma takiego. Tak samo jak w tennisie, zawodnicy tam nie biora sterydów czy innych dopalaczy z prostej przyczyny, wytrzymałosc szybkosc wszystko wazne, ale nie az tak wazne jak inne atrybuty, wiodace czytaj opanowanie, technika i taktyka na to dopingu nie ma. Warto spojrzec na federera który w przeciwienstwie do innych biegaczy na kortach, gra w tennisa. Nie ma takiej kondycji jak cała rzesza hiszpanów czy argentynczyków, pokonuje ich czym innym. Podobnie jak grał Pete sampras, wygrywał bo był wysmienity technicznie i niesamowicie odporny psychicznie, wiadomym było ze on po korcie biegac bez sensu za piłka nie lubił. Potrafie sobie wyobrazic znaczenie pojemnosci płóc w pływaniu czy innym bieganu jako sporcie jedno wymiarowym-jedna czynnosc w czasie całych zawodów, ale nie w przypadku piłki. Zreszta zobacz ze to milan przebiegł wiecej kilometrów niz MU, tylko ze coz tego. Taki scholes, czy on swoja gre opiera o wytrzymałosc?

        Odpowiedz
      2. ~darek638

        Z przykrością odebrałem informację, że w pierwszej 10-ce najlepszych w narciarskim sprincie pań było 8 chorych na astmę a tylko 2 zdrowe. Dla jasności dodam, że chore biorą leki, które są dopingiem ściśle zakazanym dla zdrowych. Gdyby był równy dostęp, zmieniłoby to obraz. Z każdym rokiem ilość chorych w zasadzie we wszystkich dyscyplinach gwałtownie narasta. Spitz 1972 roku już wiedział jak zostać multimedalistą. Dla mnie równość szans to postawowy aksjomat sportu. Czuje się nabity w butelkę, że od tylu lat kibicując nie miałem o niczym pojęcia. Wiedziałem, że jest problem z Armstrongiem i generalnie z dopingiem jako zjawiskiem ale „legalne wspomaganie”? Jestem wdzięczny Justynie.PS. Zawsze szczególnie intrygowało mnie, że w pływaniu w konkurencjach mocno wytrzymałościowych wielu potrafiło zdobywać medale, dosłownie co 30 minut i nie chodzi mi tylko o Phelpsa. Czy ktos sprawdzi czy byli zdrowi? Mnie się nawet nie chce sprawdzać. Statystyka 80% pływaków to alergicy…20% pewnie uczy się pływać i kariery pływaków jak się wydłużyły. Zdobywają medale nawet po czterdziestce.Kończę, przepraszam, pozdrawiam.

        Odpowiedz
  6. ~Jaskier

    Myślę, że Chelsea jest zdecydowanym faworytem rewanżu. Skromna ta zaliczka…A Malouda rzeczywiście wypadł na nowej pozycji lepiej niż poprawnie. A co Pan powie – zmieniam temat – o Pawliuczence? No, no. Cztery gole w dwóch meczach.PS Pisze Pan: „nienajgorzej ustawiał się Mikel”. Błąd! Nie z przysłówkami w stopniu wyższym pisze się rozdzielnie. Czepiam się, bo zazwyczaj posługuje się Pan polszczyzną bardzo dobrze. Pozdrawiam 😉

    Odpowiedz
  7. ~erictheking87

    Panie Michale, wkradl sie chyba drobny blad – niesforny mlodzian z interu to Balotelli, a nie Baloletti.Skadinad zawodnik bardzo ciekawy, ktory sadze, ze charakterem i umiejetnosciami swietnie by pasowal do man united (oczywiscie przy zalozeniu ze fergie by go ustawil jak trzeba), szczerze mowiac, przypomina mi w pewien sposob erica i bardzo chetnie zobaczylbym go w tym klubie.niestety o meczu niewiele moge powiedziec, bo we wtorek zaliczylem nocke nad projektem i chlopaki na san siro okazali sie dla mnie swietnym srodkiem nasennym, pomimo najszczerszych checi zobaczenia ich poczynan. ale juz ostrze sobie zeby na final.

    Odpowiedz
  8. ~alasz

    Im dłuzej ogladam powtorki z akcji kalou, tym bardziej mi sie wydaje ze karnego bym mimo wszystko nie dał. Juz tłumacze, otóz samuel pada, a kalou, jak mi sie wydaje mógł sie utrzymac na nogacj, tyle tylko ze poczuł kontakt i postanowił sie połozyc, z teatralnymi rączkami w górze. Szczerze mówiac te rece przewazaja, nie znosze gdy zawodnik zamiast o strzale mysli o karnym, a tu takie mam własnie wrazenie.Co do samego meczu, mam troche odmienna opinie co do pana michała, wydaje mi sie ze chelsea zagrała słabo, ze mecz im nie wyszedł, podobnie jak MU i arsenalowi. Jednakze dla mnie 2-1 na wyjeździe zawsze był wzglednie dobrym wynikiem, starczy te 1-0, a w angli to bedzie zupełnie inna druzyna. Uwazam ze awansuja wszystkie 3 angielskie, chelsea u siebie z niewielka minimalna strata, arsenal jest poprostu za dobry dla porto, które wygrąło przez głupote arsenalu. MU to jak dla mnie niemal pewny, milan lepiej juz zagrac niz na san siro nie moze, a na OT to i tak bedzie za mało. O balotellim dołoze swoja mysl, o ile dryblował wysmienicie, o tyle skandalicznie grał bez piłki. Mourinho raz wpuscił go na bosiko i za podobne obijanie sie sciagnoł go z powrotem. Po stratach piłki stał, nie jednokrotnie stał i nie szukał gry gdy koledzy mieli piłke. Dla mniewygladął jak robot który włacza sie gdy ma piłke a bez niej sie wyłacza. Z piłka przy nodze grął dobrze, ale jako całokształt oceniam jego gre nisko.

    Odpowiedz
  9. ~Q

    trochę irytują mnie te (bo komentatorzy również wykazywali się wszechwiedzą na temat Angielskiego Skandalu…) narzekania na Terryego na siłę.każdy wie że ma problemy i każdy w zwyczajnych sytuacjach wytyka mu błędy.John (uważaj na niego…) kiedy jeszcze nie bzykał dziewczyny kolegi, też dawał sobie strzelać gole, też czasem przegrywał pojedynki biegowe, też czasem nie zdążył zaasekurować.przy tej akcji nie miał szans, Milito na tak małej przestrzeni tak fantastycznie zwiódł balansem przeciw wykrokowi Anglika że nie ma mowy o jakiejś słabszej dyspozycji czy dekoncentracji.jedynie obrońcy ultrazwrotni i z niesamowitym refleksem (Cannavaro ? Cole ?) MOŻE zdążyliby zablokować taki strzał.piszę to ja, kibic MU.JT26 zagrał bardzo dobre spotkanie (bo jakie akcje miał Inter ?…), w przeciwieństwie do tego z EVErtonem, które zawalił i za które słusznie zebrał krytykę. czasem się zdarza…karny był ewidentny i nie wiem jak można to kwestionować.co zaś do porównania Balotelliego do Cantony to kompletnie nie na miejscu.Cantona to była charyzmatyczna osobowość, krnąbrny inteligent, ekscentryk boiskowy, a Balotelli póki co jest pustym dzieciakiem który na boisku często podejmuje egoistyczne decyzje z niekorzyścią dla drużyny…a ma warunki żeby być jednym z najlepszych na świecie, skończy pewnie jak inny rzekomy młody Eric – Cassano…

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Dałeś mi do myślenia, Q. Milito rzeczywiście zakręcił Terrym jak dziecięcym bączkiem (cytuję wcześniejszy komentarz Maka), ale czy nasza surowość wobec Anglika nie bierze się, po pierwsze, z pamięci o aferze, a po drugie – z jego słabszego występu z Evertonem?

      Odpowiedz
      1. ~darek638

        Wielbłąd, jak można atakować na raz w polu karnym. Myślał, że gra przeciwko juniorom?Zawodnik Interu przebiega mu przed nosem wzdłuż bramki, nie próbował zakładać siatki(czyli „na ryzyku”) bez ryzyka, Terry zszedł mu z drogi w ogóle mu nie przeszkadzałto dla obrońcy z klasą ogromny błąd. Jedyne co mogę zrozumieć ale to go w ogóle nietłumaczy, że gwiazdor na obronie nie może mieć chwili słabości w ataku może byćsenny przez cały mecz, nieraz sezon i to mu uchodzi.PS.Czytam coraz więcej o niesamowitym rozwoju chorób wśród wyczynowych sportowców. Przerażająca lektura.

        Odpowiedz
    2. ~etk87

      pamietaj tylko, ze przed przyjsciem do united(no ew. leeds, zalezy jak na to patrzec) o cantonie mowiono podobnie jak Ty o balotellim.nie porownuje bezposrednio obu graczy. mowie tylko, ze wydaje mi sie, ze balotelli moglby przy odpowiedniej opiece fergusona stac sie zawodnikiem w stylu cantony.trzeba by odpowiednio pokierowac rozwojem jego zadziornego charakteru i nauczyc go poswiecenia, faktu, ze gra sie dla druzyny a nie dla siebie (pamietacie mlodego ronaldo? tego ze sparingu sportingu i united i jego poczatkow kariery na wyspach? egozim i podejmowanie blednych decyzji to byly czeste zarzuty w jego kierunku).balotelli skille ma. trzeba sie skupic tylko na stronie mentalnej w jego przypadku.

      Odpowiedz
      1. ~Q

        ale gdzie Ty widzisz w grze Balotelliego podobną charyzmę, rządzę zwycięstwa, determinację, walkę do upadlego ?Eric mimo iż krnąbrny i niepokorny to mial wiele cech przyszlego zwycięzcy.Balotelli to gwiazdka która bez pilki przy nodze rzadko kiedy biega, odpuszcza, nieprofesjoanlnie się prowadzi (EC przynajmniej mial wymówki typu 'nie przyszedlem na trening bo zdechl mi pies’).ma wielkie możliwości ale najprawdopodobniej nigdy nie będzie tym kim by mógl zostać w footballu.a w tym momencie nie wiem czy Mourinho nie jest najlepszym co go moglo spotkać…

        Odpowiedz
        1. ~alasz

          Cantona był wielkim profesjonalista, przynajmniej ten eric w MU. Czytałem biografie Sir Alexa, w której napisał ze nic co robił na boisku nigdy nie zrobiło na nim takiego wrazenia jak to, ze prosił go o zawodników po trenigu którzy mogli by z nim dodatkowo trenowac. Na zajecia przychodził pierwszy wychodził ostatni. Zwycieski wolej w finale FA cup z liverpoolem alex okresił jako udezenie ktore mogło mu wyjsc tylko dlatego ze trenoewał je bardzo długo. Cantona był tez piłkarzem zespołowym, sam mówił ze jelsi uwarza ze ma 51% szan na gola po strzale to strzeli, ale sie kolega ma 51% to poda. Podanie przeciwko tottenhamowi do irwina czy inne genialne zagrania były u erica na pozadku dziennym. O balotellim napisałem wczesniej ze nie zrobił na mnie pozytywnego wrazenia w meczu z chelsea, był jak robot właczał sie gdy miał piłke, bez niej był widzem gry. W dzisiejszych czasach byle kto pkaze jakies zagranie, kiwnie ze 3 i juz jest nowym georgem bestem. W wyborczej ostatnio o ibrahimoviciu napislai „jeden z najlespzych napastników ostatniech lat”, smiech na sali.Czerwona dla belettiego nie powinna mieć miejsca skoro juz został przynznany rzut karny. Dziwne spotkanie, chelsea miała wiecej z gry, city nie miał pomysłu jak przejsc nawet pod pole karne. Przypominało mi to mecz MU-liverpool z zeszłego sezonu.

          Odpowiedz
        2. ~etk87

          widze Panowie, ze za wszelka cene chcecie mi udowodnic, ze eric z okresu w united jest lepszy od balotelliego obecnie. to jest jasne jak slonce na niebie. cantona zmienil sie dopiero w united i pod wplywem fergusona. wczesniej przez lata byl zagubionym chlopcem, ktory nie umial znalezc swojego miejsca (moze poza poczatkiem kariery w auxerre).co do profesjonalnego prowadzenia sie, to bym nie przesadzal. sam mowi, ze w marsylii staral sie co prawda jak zawsze na treningach, ale problemem bylo to co robil pomiedzy nimi – kluby nocne, faja i te sprawy, zreszta przyznal, ze w tamtym okresie myslal, ze jest wiekszy niz futbol.co do meczu z chelsea przespalem praktycznie caly wiec nie moge sie wypowiedziec. moge jedynie stwierdzic, ze mialem okazje ogladac kilka gier z jego udzialem, i podoba mi sie ten zawodnik.a przynajmniej ciekawi mnie jakby spisal sie na przestrzeni paru lat pod okiem fergusona.

          Odpowiedz
  10. ~Student87

    A ja tak pomijając cały ten temat meczowy chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż taki Javier Zanetti ma już swoje lata. On gra w Interze odkąd pamiętam. To jest jego opoka. Tak ja Maldini był ikoną Milanu tak Zanetti jest ikoną Interu, mimo że nie jest jego wychowankiem ( a może jest, jeżeli tak to skorygujcie mnie 😉 ). Szacunek dla tego zawodnika.

    Odpowiedz
  11. ~Crackers

    Mecz rzeczywiście niesamowity. Drogba niestety został, po mistrzowsku zneutarlizowany. Kalou zagrał moim zdaniem nienajlepszy mecz. Poza golem notabene bardzo szcześliwym, miałem wrażenie że nie potrafił się odnaleźć. Rozgrywający piłkę Anelka ( który robił to bardzo mądrze) był dla mnie oznaką tego, że Lampard i Ballack nie mieli żadnego pomysłu na grę. To było dla mnie dosyć przerażające. Mam nadzieję, że wynik wynikał tylko z tego, że zdecydowali się na sprawienie małego prezentu Jose.Co do faulu na Kalou tutaj jest piekny filmik z którego wynika, że karny jak najbardziej Chelsea się należał. Tymczasem na poprawę humoru dla wszystkich fanów The Blues ( i nie tylko) stara, ale jara pieśń: http://www.youtube.com/watch?v=w2jmhJT-O1Q. Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  12. ~Grzesiek

    Hmmm-widzę,że nikt nie napisał nic o zaskakująco słabym rewanżu Evertonu który właściwie został rozjechany(mimo,że wynik to…”tylko” 3:0) przez ogólnie niespecjalnie przecież mocny i w formie będący Sporting(4 miejsce w lidze z wielką stratą do Benfici).co sporą niespodzianką jest jednak dla mnie.Skład był przecież najmocniejszy na jaki pozwalały okoliczności(w stosunku do spotkania z United nie było tylko tych 2 których byc nie mogło czyli wykluczonego z tegorocznych europejskich pucharów ze względu na grę w nich w barwach Atletico Heitingi oraz ukaranego czerwoną kartką w pierwszym spotkaniu tych zespołow Distina za których grali Senderos i Yobo-cała reszta bez zmian).Sam Moyes przyznał po meczu,że jest bardzo zaskoczony,zawiedziony taką porażką(pewnie też wszysc kibice Toffików liczyli na dodatkowe derby Mersey w LE,a tak szansa pozostała,ale na derby Lizbony-która musi się po tegorocznej edycji LE bardzo źle kojarzyć evertonian-om(wczesniej 2 porazki z Benficą)).No,ale nie mogło być inaczej skoro Everton praktycznie nie istniał w ofensywie.Przyznam,że liczyłem iż to własnie Everton będzie tym zespołem z poza tzw. wielkiej czwórki który pokaże coś w europejskich pucharach,może nawet puchar zdobędzie 🙁

    Odpowiedz
    1. ~etk87

      dokladnie, jakis czas temu pisalem, ze bardzo dobrze zrobiloby angielskiej lidze, gdyby ktos spoza wielkiej czworki ugral cos w europie. no i wlasnie liczylem, ze moze evertonowi w tym sezonie sie ta sztuka uda. tymczasem gdy wczoraj przerazilem sie, gdy ujrzalem wynik tego meczu na skysports.wielka szkoda, ze chlopakom moysea sie nie udalo. no ale nie od dzis gra z druzynami z kontynentu sprawia anglikom wielkie problemy.mam nadzieje, ze w przyszlym sezonie villa, spursi albo everton pokaza w lidze europejskiej, ze potrafia odprawic z kwitkiem druzyny wloskie, hiszpanskie czy portugalskie.

      Odpowiedz
  13. ~Tomas_h

    No i Chelsea straciło punkty :-)Około 60 min młoda przytomnie zauważyła, że to już dawno nie jest nudny mecz. Zastanawiam się tylko, dlaczego Chelsea grała tak mało, hmmm, ambitnie? Mam wrażenie że przespali pierwsze 30 minut, wychodząc z założenia że „samo się wygra”. Końcówka niby już zaczynała wyglądać, ale zachowanie Carvalho no i Terryego, bo ich obydwóch ograł jak dzieci Tevez, strzał do szatni pokazały, że to nie będzie koniec emocji. No i działo się. Potem dwie czerwienie, dziury na boisku, bezładna próba ratowania czego się da – no i wynik hokejowy dla Citizens. Pytania chyba powinny zostać takie – czy wykrakane przeze ewentualne skutki kontuzji Cecha będą aż tak poważne? Czy Hilario przez cały następny miesiąc planuje zachowywać się jak młokos? Czy Ballack po czerwonej będzie pauzował więcej niż jedną kolejkę? Do jakiego klubu trafi Givens, bo to co wyciągał dzisiaj od Anelki i Drogby, a do tego jak się ustawiał w swojej 5tce – no na moje mistrzostwo. Szkoda że jeszcze nie dał rady przy karnym Lamparda, ale to jakoś przeżyję :-))))Jak widać wyścig 2 koni trwa, Tevez wrócił, jak przepowiedział Michał, Bridge wyszedł z konfrontacji lepiej niż zwycięsko (przyjęcie na Stamford poniżej krytyki), a różnica do MU znowu zmalała do jednego jedynego punkciku. Tak będzie do końca?

    Odpowiedz
  14. ~Tomas_h

    No, Cesc – czapki z głów. Captain my captaim – jestem pod wielkim wrażeniem. Widziałem prawdziwego przywódcę na boisku – to było fenomenalne spotkanie z zabójcza końcówką. Gratuluję. No i 58 punktów, ścisła czołówka, czyżby czyżby …. ??????

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *