Przewodnik po Premiership

„Najbardziej emocjonująca i najbardziej nieprzewidywalna, najbogatsza, ale i najdroższa, kiedy mówimy o cenach biletów; najbezpieczniejsza, kiedy mówimy o trybunach, i najniebezpieczniejsza, kiedy mówimy o kontuzjach, słowem: najlepsza liga świata rozpoczyna kolejny sezon” – piałem z zachwytu przed dwoma laty, odpalając pierwszy „Przewodnik po Premiership”. Przed rokiem przymiotników było już nieco mniej: emocji, owszem, wciąż mogliśmy się spodziewać, zwłaszcza wyrównania poziomu rywalizacji pomiędzy poszczególnymi zespołami, ale z poziomem sportowym – zwłaszcza po wyjeździe Ronaldo i Xabiego Alonso – miało być już gorzej. Jak będzie tym razem? Kto zostanie mistrzem Anglii, kto zagra w Lidze Mistrzów, a kto w Europa League, kto zajmie bezpieczne miejsce w środku tabeli i kto spadnie? Kto najmocniej odczuje konieczność krojenia składu pod wprowadzoną przez Ekstraklasę regułę „home-grown players” (co najmniej ośmiu członków 25-osobowej kadry musi być szkolonych przez angielskie lub walijskie kluby w okresie trzyletnim; kadrę można uzupełniać bez ograniczeń piłkarzami poniżej 21. roku życia). O to, czy będą dymisje trenerów, transferowe hity, erupcje młodych talentów, skandaliczne pomyłki sędziowskie itd. nie pytam, ale o bankructwa zasłużonych klubów – i owszem. Po kłopotach Portsmouth w zeszłym roku, po niespodziewanej dymisji Martina O’Neilla z poniedziałku (kompetencji trenerskich menedżerowi AV nikt nie kwestionował; właścicielowi klubu nie podobało się drastyczne przekroczenie budżetu płacowego), nic już nie będzie w stanie nas zdziwić.

Kandydatów do mistrzostwa Anglii/gry w Lidze Mistrzów widzę sześciu: tych, co wszyscy. Ale im dłużej przyglądam się każdemu z osobna, tym więcej widzę argumentów, dla których nie powinni kończyć sezonu na pierwszym miejscu. Myślę więc nie tylko, że walka będzie wyrównana, ale że każdy z faworytów będzie przegrywał częściej niż w poprzednim sezonie. Co dla nas lepiej.

Naturalny konserwatyzm każe mi zacząć od urzędującego mistrza. Atuty Chelsea to szkoleniowiec, który znakomicie odnalazł się w Premier League, odnajdując kontakt ze starzejącymi się gwiazdami w podobny sposób, w jaki czynił to w Milanie. A także grupa piłkarzy stanowiących o trzonie zespołu: Didier Drogba, który nie zdążył się zmęczyć na mundialu (w przypadku każdej z drużyn ten aspekt trzeba brać pod uwagę: jak bardzo ich największe gwiazdy wypalone są turniejem w RPA; kiedy Hiszpanie z Holendrami rozgrywali mecz finałowy, niejeden zespół Premiership wznawiał treningi) i który sam o sobie mówi, że po raz pierwszy od sześciu lat nic go nie boli, wreszcie zdrowy Michael Essien (sceptyk powie: pytanie, jak długo…), pragnący odzyskać twarz po angielskim i francuskim blamażu Terry, Lampard, Ashley Cole i Malouda. Podejrzewam również, że aktywność transferowa Chelsea nie zakończy się na Benayounie (prosta wymiana za Joe Cole’a) i Ramiresie; zwłaszcza po odejściu Carvalho można się spodziewać przyjścia środkowego obrońcy (David Luiz z Benfiki?) i pewnie jeszcze jednego spektakularnego tranferu piłkarza ofensywnego (Neymar, o którego wybuchła awantura z Santosem?). Wspomniane reguły „home-grown”, wiek i wysokość kontraktu kazały się pożegnać z Ballackiem, Belettim i Deco, i w większym niż dotąd stopniu dawać w okresie przygotowawczym szansę piłkarzom młodszym: Sturridge’owi, Kakucie czy Brumie. Ale – tu przechodzimy do wątpliwości – wyniki tegoż okresu przygotowawczego były mocno przeciętne, a wspomniani piłkarze kluczowi nie chcą się zrobić młodsi… Z werdyktem na temat mistrzostwa poczekam na jeden megatransfer.

Słabe punkty widzę też w Manchesterze United. O tym, jak bardzo ta drużyna uzależniła się od jednego piłkarza, Wayne’a Rooneya, mogliśmy się przekonać, gdy brakowało go w ostatnich miesiącach poprzedniego sezonu. Najwięcej znaków zapytania budzi jednak środek pomocy: Scholes, owszem, świetnie wypadł w meczu o Tarczę Wspólnoty, ale trudno się spodziewać, by w meczach rozgrywanych w szybszym tempie radził sobie równie dobrze; również Carrickowi brakuje dynamiki takiego, powiedzmy, Essiena. Wciąż nie mogę zapomnieć, jak w finale Ligi Mistrzów przed kilkunastoma miesiącami Czerwone Diabły zabiegała Barcelona… Niepokoi mnie także defensywa: Ferdinand boryka się z kontuzjami, Evans zalicza wpadki, Smallingowi brakuje ogrania, bracia da Silva nadal uczą się angielskiej piłki… Oprócz Rooneya, bardzo wiele będzie zależało od skrzydłowych: Valencii i Naniego; zwłaszcza ten drugi musi wreszcie regularnie prezentować się tak, jak podczas styczniowych derbów z MC i w ogóle w pierwszych miesiącach 2010 r.. Właściwie całkiem dobrze jest tylko w ataku: nawet jeśli Berbatow nadal będzie hamletyzował, to pole manewru dają doświadczony Owen i błyszczący na mundialu Hernandez.

Może więc będzie to – wreszcie – sezon Arsenalu? Patrzę na to zdanie i nie wierzę własnym oczom. Owszem, Arsene Wenger osiągnął jedno z największych zwycięstw na tegorocznym rynku transferowym, a mianowicie przekonał Cesca Fabregasa do zostania w klubie. Owszem, sprowadził godnego partnera/zmiennika dla van Persiego, Marouane Chamakha (podobał mi się w Warszawie). Owszem, ma Arszawina, Rosicky’ego, Walcotta, znakomitego w meczu z Legią Nasriego oraz mocno promowanego przez media świeżo upieczonego reprezentanta Anglii Wilshere’a. Owszem, jego piłkarze imponują łatwością strzelania bramek, konstruowania akcji itd., itp. Ale nie potrafię odpowiedzialnie mówić o mistrzowskich szansach drużyny, która przystępuje do sezonu w kwestii obsady bramki niepewna jak dwaj główni kandydaci do stanięcia między słupkami i z trójką nominalnych środkowych obrońców. Wiem: pewnie Wenger pójdzie jeszcze na zakupy (a przydałby mu się jeszcze defensywny pomocnik…), ale myślę, że w pewnych kwestiach jest już nieuleczalny.

Może więc będzie to sezon Manchesteru City? Jeśli arabskim właścicielom wystarczy cierpliwości, to myślę raczej o sezonie następnym… Tym razem znów zaczyna się od radykalnej przebudowy składu i wydawania 19 milionów funtów na lewego obrońcę (Kolarov z Lazio), a w tle są napięcia wywoływane przez piłkarzy niemieszczących się w kadrze (Bellamy, Ireland, ale uwaga: z Santosu wrócił Robinho, potencjalnych kandydatów do gry na dwóch pozycjach defensywnych pomocników jest sześciu…) i narzekających na zbyt ciężkie treningi (wiosną marudził nawet Tevez). A więc nie tylko trzeba będzie wpasować do dotychczasowej koncepcji / stworzyć nową koncepcję sprowadzone na City of Manchester Stadium, tym razem niesprawdzone w Premiership supergwiazdy, ale także utrzymać morale tych, którzy będą siedzieć na ławce. Nawet Shay Given zasugerował, że nie chciałby być numerem dwa po powrocie z wypożyczenia Joe Harta. Na papierze MC ma najsilniejszy skład (no, może poza środkiem obrony…), a do końca sierpnia może być jeszcze silniejszy – niemal na pewno przyjdą Baloletti i Milner. Nadmiar bogactwa bywa jednak źródłem kłopotów; mistrzostwa nie będzie, natomiast wywalczenie prawa do gry w Lidze Mistrzów wydaje się obowiązkiem Manciniego i jego piłkarzy.

Liverpool po prostu musi mieć lepszy sezon od poprzedniego. Tutaj, podobnie jak w przypadku Arsenalu i Fabregasa, największym sukcesem Roya Hodgsona, który objął schedę po Benitezie, jest zatrzymanie w klubie Torresa i Gerrarda. Mascherano być może odejdzie, ale na jego miejsce udało się sprowadzić za niewielkie pieniądze Poulsena, za darmo przyszli m.in. Joe Cole i Jovanović. Nowy menedżer to w przypadku Liverpoolu pierwszy krok do sukcesu: gołym okiem było widać, że formuła współpracy między poprzednikiem a piłkarzami wyczerpała się gdzieś koło stycznia. A Hodgson, jak sądzę, nadmiernie kombinował nie będzie: prostota była drogą do sukcesu w Fulham i podobnie będzie w Liverpoolu. Prostota, czyli piłkarze na najbardziej odpowiadających im pozycjach, jasno wytyczone zadania, przejrzysta taktyka, dużo walki… oj, nie będzie w tym roku chętnych do grania z Liverpoolem. Na powrót do pierwszej czwórki jednak wciąż wydaje się tu o kilku klasowych piłkarzy za mało. W Lidze Europejskiej (zaczęli w końcu lipca), krajowych pucharach i w Premier League trzeba będzie zagrać meczów co niemiara: parę kontuzji obnaży słabości, których wciąż zadłużony klub tak łatwo nie załata. Owszem: znów mówi się o tym, że panowie Hicks i Gilett są coraz bliżsi sprzedania swoich udziałów, np. milionerowi z Chin, dyskretnie wspieranemu przez rząd w Pekinie, ale nie sądzę, aby zdążyli przed zamknięciem letniego okienka transferowego, tak, żeby nowy właściciel dał Royowi Hodgsonowi jakieś ekstra pieniądze.

Szóstkę faworytów zamyka Tottenham, o którym ze zrozumiałych względów pisać mi najtrudniej. Największą zaletą kadry, którą ma do dyspozycji Harry Redknapp, jest stabilność: na razie oprócz Brazylijczyka Sandro, który wciąż kończy rozgrywki Copa Libertadores, jedyne wzmocnienia to wracający z wypożyczeń i błyszczący w meczach towarzyskich Giovani dos Santos i Robbie Keane. W tym przypadku nie ma mowy ani o szczupłości kadry (problem Liverpoolu, a nawet Chelsea, gdzie dublerzy wyraźnie odstają od tych najlepszych), ani o trudnościach ze spełnieniem kryteriów home-grown. Słabszym ogniwem jest jedynie środek obrony, gdzie trudno się spodziewać, by mający chroniczne problemy z kolanami Ledley King mógł grać co tydzień; poza tym o miejsce w składzie na każdej pozycji rywalizuje co najmniej dwóch dobrych zawodników. Czego się więc obawiam? Ano tego, że debiutujący w Lidze Mistrzów Tottenham nie będzie potrafił łapać dwóch srok za ogon: jeśli wykorzysta idealne losowanie w eliminacjach i zwycięży w dwumeczu z Young Boys Berno, może namieszać w fazie grupowej, ale solidnie się przy tym zasapie w ekstraklasie.

Jeszcze w poniedziałek siódme miejsce w tabeli przyznałbym komuś innemu, ale w tej sytuacji nie mam wątpliwości:  „Best of the rest”, walczący do końca o awans do Europa League, a pewnie też o triumf w krajowych pucharach, będzie Everton Davida Moyesa, kolejnego po Hodgsonie menedżera, który piłkarzy gdzie indziej niechcianych albo niezauważonych w aniołów przerobi. Nie dajcie się zwieść, że niby nie ma wzmocnień: ile potrafi Jermaine Beckford, przekonywaliśmy się przed rokiem w Pucharze Anglii. Po co zresztą wzmocnienia, skoro nie odeszli Cahill, Arteta, Fellaini czy Piennaar, i skoro więcej ma grać Jack Rodwell? Szkoda Goslinga, którego na skutek tajemniczych zaniedbań w negocjacjach kontraktowych pozyskało Newcastle, i niepewna jest przyszłość Jagielki (interesuje się nim Arsenal), ale przecież bez tego ostatniego The Tofees musieli sobie radzić w ciągu niemal całego ubiegłego sezonu. Myślę więc sobie, że w ankiecie na najbardziej niechcianego rywala, rozpisanej wśród angielskich menedżerów, Everton wygrałby w cuglach: piłkarze Moyesa nie tylko nie przestają biegać i nie tylko nie cofają nogi, ale dorównują przeciwnikom umiejętnościami technicznymi, a druga połowa ostatnich rozgrywek, ze zwycięstwami nad obiema drużynami z Manchesteru w pierwszym rzędzie, pokazała, że umieją grać porywająco.

Ósme miejsce daję Aston Villi po odejściu Martina O’Neilla: jeszcze w poniedziałek widziałem ich oczko wyżej. Myślę, że niezależnie od tego, kim okaże się następca Irlandczyka, jego dziedzictwo będzie trudne do roztrwonienia, a ekipa świetnych piłkarzy (z przodu szybcy Young i Agbonglahor, wspomagani przez Downinga – z Milnerem jednak trzeba się będzie pożegnać, solidni Dunne, Collins, Cuellar, Warnock czy Luke Young, a zwłaszcza wiecznie młody Friedel z tyłu) napsuje krwi niejednemu faworytowi. Któż zresztą wie: może nowy szkoleniowiec wniesie także nieco własnych koncepcji, bo krytycy, zarzucający O’Neillowi, że taktyka „długa piłka plus szybki bieg”, bywała momentami przewidywalna, mają trochę racji. Wśród talentów, które mogą rozwinąć się pod jego skrzydłami, są Marc Albrigton i Fabien Delph; przydałby się jeszcze bramkostrzelny napastnik.

Górna połowa tabeli należy się Fulham. Po ubiegłorocznym sezonie marzeń, zakończonym finałem Ligi Europejskiej, Roy Hodgson odszedł do Liverpoolu. Po pierwsze jednak, nikogo ze sobą nie zabrał, po drugie – Mark Hughes wydaje się następcą idealnym, preferującym podobny styl gry. Schwarzer i Hangeland to największe atuty z tyłu, Zamora i Gera z przodu – jak dotąd wszyscy oni trenują na Craven Cottage, pomiędzy nimi zaś dwójka weteranów: Danny Murphy i Damien Duff; bardzo możliwe, że dojdzie wypychany z MC ulubieniec i rodak Hughesa Bellamy. Uwolnieni od męczących podróży po Europie, będą mogli skupić się na lidze – i poprawić ubiegłoroczną pozycję.

W okolicach bezpiecznego środka widziałbym również Birmingham. Jak dla mnie piłkarze Alexa McLeisha byli największą niespodzianką roku ubiegłego: typowani do spadku, namieszali w czubie. Pewnie w tym sezonie aż tak dobrze im nie pójdzie, pewnie trudno będzie powtórzyć serię dwunastu meczów bez porażki, ale na łatwy mecz na St. Andrews nikt nie powinien liczyć. Nowi w zespole, Zigić i Foster, raczej zastępują tych, co odeszli – Beniteza i Harta (zwłaszcza do bramkarzy odbudowujących swoją reputację ma szkocki menedżer szczęście); wiele zależeć będzie od znakomitej i wciąż niedostatecznie docenianej przez media pary stoperów Johnson-Dann. Co jednak w Birmingham podoba mi się najbardziej, to fakt, że nikomu tu nie zależy na byciu docenianym przez media: stara klisza, że liczy się zespół, nie indywidualności, na St. Andrews jest ilustrowana może najmocniej.

Stoke to kolejna z ubiegłorocznych niespodzianek: z łatwością uporali się z „syndromem drugiego sezonu” i nie tylko nie spadli, ale wręcz umocnili pozycję wśród angielskiej elity. Menedżer Tony Pulis zbiera komplementy od wszystkich, którym zdarzyło się gubić punkty na Britannia Stadium (czyli od wszystkich…), choć niejeden purysta będzie narzekał, że metodą na zwycięstwo zbyt często są stałe fragmenty gry (ze szczególnym uwzględnieniem wyrzutów z autu Rory’ego Delapa); są też tacy, którzy skarżą się, że z meczów przeciwko Stoke wychodzą mocno poobijani. Jakakolwiek jest prawda, Pulis ma również piłkarzy technicznych, jak Etherington czy Tuncay. Czy dla nich wyrzeknie się swoich pryncypiów, jest jednak wątpliwe: nawet jeśli statystyki mówią, że jego drużyna wypada najgorzej w statystykach posiadania piłki, liczby strzałów i celnych podań, to w kwestii zdobywanych punktów nie ma powodów do narzekań. Świetnym wzmocnieniem niedomagającej nieco linii ataku może być Kenwyne Jones, odkupiony zresztą…

…od kolejnego zespołu bezpiecznego: Sunderlandu. Sprawdzony w Premier League menadżer wzmocnił sprawdzoną ekipę (Darren Bent i Lee Cattermole jako najjaśniejsze punkty) piłkarzami również sprawdzonymi, jak Titus Bramble (w czasach Wigan przestały mu się zdarzać wpadki, z których słynął w Newcastle), i takimi, którzy mają się dopiero wypromować, jak Paragwajczyk Riveros; stratę Jonesa ma ponoć zrekompensować Asamoah Gyan. Czy uda mu się ustabilizować formę zespołu, który potrafi świetnie zacząć sezon, by potem zaliczyć serię niewytłumaczalnych wpadek? Na inaugurację mają mecz z Birmingham, więc o punkty łatwo nie będzie…

Blackburn to kolejny po Stoke zespół, z którym nikt nie lubi grać i który niewielu poza własnym miastem lubi oglądać. Szybko wykopywana do przodu piłka, rozpychający się łokciami napastnicy, skrzydłowi zdolni do teatralnych upadków w polu karnym (uważajcie na Pedersena!) – w sumie niezbyt fajna reklama, ale Sam Allardyce daje gwarancję utrzymania w lidze.

Utrzymać się powinien również West Ham, ale nic więcej. Nowi właściciele klubu mają ogromne ambicje, a niepokonany podczas meczów towarzyskich nowy menedżer Awram Grant – szansę wykazania się w normalnej pracy, gdzie do szatni nie zaglądają ani rosyjski oligarcha, ani komornik. Ale ten sezon będzie raczej sezonem przejściowym: zespół ustabilizuje pozycję w ekstraklasie, żeby w latach następnych znów spoglądać w górę. Kluczowym piłkarzem jest Scott Parker, ciekawymi transferami: znani Grantowi z poprzedniej pracy Piquionne i Ben Haim, a także Hitzlsperger, tu także brakuje przynajmniej jednego napastnika.

Po roku w Championship do ekstraklasy wraca Newcastle – i powinno w niej pozostać, co nie znaczy, że bez problemów. Chris Hughton, do którego mam wieloletnią słabość, nie został wystarczająco mocno wsparty na rynku transferowym przez kontrowersyjnego właściciela klubu – chociaż poszczęściło mu się z wolnymi transferami Dana Goslinga i Sola Campbella, a wielkie nadzieje można wiązać ze wciąż niesfinalizowanym wypożyczeniem z Marsylii Hatema Ben Arfy. Inne atuty to Kevin Nolan i Joey Barton w środku pomocy (pamiętacie tych łobuzów? założę się, że pamiętacie), Andy Carroll w ataku i Steve Harper w bramce, a także nowy etos, który zjednoczył tych, którzy zostali w klubie po spadku z ekstraklasy, i kilkadziesiąt tysięcy ludzi na trybunach. Mogłoby być lepiej, ale będzie dobrze.

Tak jak nie wierzyłem przed rokiem, tak wierzę w tym roku w utrzymanie Wolverhampton – i nie sądzę, by była to tylko trauma grudniowej porażki Tottenhamu na White Hart Lane. Po pierwsze, znaki firmowe drużyny Micka McCarthy’ego to dyscyplina, waleczność i zaangażowanie. Po drugie, w ataku mają Kevina Doyle’a, po trzecie, udało się im sprowadzić Stevena Fletchera, a zwłaszcza Stephena Hunta – dla zespołu tej klasy dawny skrzydłowy Reading i Hull to bezcenny nabytek, z poprzednich klubów świetnie wiedzący, co to znaczy walczyć o życie.

Zostały więc cztery drużyny, spośród których typuję kandydatów do spadku. Pierwszą jest Wigan, stale i wciąż utrzymujące się w ekstraklasie, promując równocześnie piłkarzy, którzy stają się gwiazdami w innych klubach. Palacios i Valencia to ostatnie przykłady, następnym kandydatem do spektakularnego transferu jest Rodallega, który, jeśli zostanie na pustawym DW Stadium, będzie głównym atutem menedżera Martineza (a następnymi mającymi się promować będą Argentyńczyk Boselli i Alcaraz z Paragwaju). Główną słabością, paradoksalnie, może być przywiązanie do ładnego dla oka, technicznego futbolu: grając w ten sposób można było wprawdzie w dobrym dniu pokonać Chelsea, Liverpool i Arsenal (ale też ponieść sromotną porażkę 9:1 z Tottenhamem w dniu gorszym), tu jednak trzeba będzie zdobywać punkty konfrontując się, powiedzmy, ze Stoke czy Blackburn. Po prostu: w walce o utrzymanie bardziej opłaca się grać łokciem niż piętą.

Tę prawdę świetnie znają w Boltonie, choć charyzmatyczny menedżer Owen Coyle pokazywał w czasach Burnley, że lubi także, kiedy jego zawodnicy rozgrywają piłkę. Zespół wzmocniła najlepsza lewa noga ekstraklasy, czyli Martin Petrow, na środku obrony wciąż bryluje reprezentant Anglii Gary Cahill, ale Kevin Davies w ataku najlepsze lata ma już za sobą. Na pewno łatwo skóry nie sprzedadzą, ale przed nimi długi ciężki sezon.

O West Bromwich Albion mówi się czasem „klub jo-jo”, czyli taki, co to ciągle spada i awansuje. Ponieważ właśnie awansowali, czas przygotowywać się do spadku. Wzmocnienia wprawdzie były (m.in. Boaz Myhill, Nicky Shorey i Steven Reid), ale wciąż niewystarczające. Menedżer, skądinąd znany z gry w Chelsea Roberto Di Matteo, próbuje ustawienia 4-2-3-1, pytanie jednak, kto ma być tym najbardziej wysuniętym. Roman Bednar nie wydaje się napastnikiem na standardy ekstraklasy (nawet w Championship więcej bramek zdobywali pomocnicy, Brunt i Dorrans), podobnie jak wielu jego kolegów. Obawiam się, że w przyszłym roku znów będą w Championship.

W przypadku Blackpool mam w tej kwestii niemal pewność. Tu awans do ekstraklasy po morderczych barażach był zdarzeniem niemal cudownym i choć dziennikarze uwielbiają menedżera Iana Hollowaya, to nikt nie żywi złudzeń, że zespół, o którym przed rokiem mówiło się, że powinien spaść z Championship, zdoła się utrzymać w ekstraklasie. Wszystko zdaje się być na „nie”: fakt, że w związku z rozbudową stadionu pierwsze mecze trzeba będzie rozgrywać na wyjeździe, pogłoski o nienajlepszej atmosferze w drużynie w związku z niewypłaconymi premiami za awans, a nawet o rezygnacji Hollowaya. Obrotów na poziomie… siedmiu milionów funtów, wydatków na pensje na poziomie… 4,8 miliona, i rekordowego transferu na poziomie pół miliona nie sposób porównywać z pozostałymi klubami Premiership. Uwielbiamy kopciuszków i chętnie im kibicujemy, ale tego wydaje się za wiele.

Krótkie było lato, eliminacje Ligi Europejskiej zaczynały się niemal natychmiast po zakończeniu mundialu, więc wybaczcie to pisanie na krótkim oddechu. Początek już za niecałą dobę: na White Hart Lane przyjeżdża Manchester City…

37 komentarzy do “Przewodnik po Premiership

  1. ~Bartek

    Kapitalny tekst, Panie Michale. Wiele przeczuć i intuicji jest mi bardzo bliskich. Patrząc na kadry większości zespołów z czołówki, łatwiej znaleźć mi argumenty, dla których owe ekipy tytułu nie zdobędą, niż te, dla których miałyby sięgnąć po mistrzostwo. Dużo by komentować, ale ograniczę się do dwóch ekip. Wierzę uparcie i (do niedawna) skrycie, że będzie to sezon rozczarowań w Chelsea i piękna katastrofa w MC. O tym, że Lampard, Drogba i Anelka nie powtórzą tak kapitalnego sezonu jak ostatni, już pisaliśmy. Essien wiosny nie czyni, a odejście Cole’a może być kosztowne. Zapowiada się więc szczególnie ciekawy sezon dla fanów The Blues. Ale coś mi mówi, że katastrofa to będzie u innych niebieskich, do których dołączył ponoć krnąbrny Balotelli. Jest Bellamy’m, z którym walczyć będzie o miejsce, jest krewki Tevez, jest niezadowolony Ireland (jeśli go nie wymienią), młody Johnson, który musi grać, Adebayor z muchami w nosie i Mancini, który za cholerę nie poradzi sobie z tym przerostem ego. Oczywiście – i Chelsea i MC mogą mnie zaskoczyć – myślę jednak, że „coś się niedługo wydarzy”, jak mówił jeden z obrońców z Krakowskiego.

    Odpowiedz
    1. ~Lukas

      Co do Manchesteru United to wprawdzie również oczekiwałbym jakiegoś transferu do pomocy, ale dostrzegam też dobre strony o których Pan nie wspomniał: a mianowicie Fletcher, który w poprzednim sezonie był rewelacyjny, powrót z wypożyczenia Toma Cleverley’a który w tamtym sezonie znakomicie spisywał się w Watford i w meczach przedsezonowych potwierdził, że już sporo potrafi, Scholes, który wprawdzie nie będzie grał w każdym meczu, ale nadal jest w stanie duużo zaoferować no i jest jeszcze Carrick, który w tamtym sezonie może i nie zachwycał, ale przecież w nadchodzących rozgrywkach musi być lepiej.O atak również bym się nie martwił: oprócz Rooney’a jest Berbatow, w którego bardzo wierzę, Owen, młody, bardzo utalentowany Macheda, który już nieraz pokazywał jaki talent w nim drzemie a także Hernandez, który na MŚ jak i teraz prezentuje się znakomicie. Właśnie w tym ostatnim widzę alternatywę dla Roo.Co do obrony to Evans niejednokrotnie pokazywał, że już nadaje się na stałego gracza linii defensywnej, dlatego w ogóle się o niego nie obawiam. Smalling to jeszcze nieukształtowany w pełni piłkarz, ale już widać że posiada duże umiejętności i pod wodzą Fergusona jeszcze bardziej się rozwinie.Nie widzę innej możliwości jak majster, patrząc na poczynania innych klubów.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Ja jak patrze na kadre MU to widze przede wszystkim wielkość tek kadry. MU moze grac w tym sezonie spokojnie około 30 zawodników wszakże tych ponizej 21 roku nie trzeba zgłaszać a mamy ich wielu, ze wspomne braci da silva wspomnianego Cleverleya (w ostatnim meczu angli U-21 gdzie grali miedzy innymi Sturridge Smalling czy dany Rose z Tottenhamu, Cleverley wyglądał jak zawodnik z innej bajki wypracował kolegom chyba tuzin okazji do strzelenia bramki, czytałem wypowiedz kibica Watfordu który wypowiedział sie na temat Toma, wspominał tez jak grął u nich Adam Johnson, jak sam przyznał Tom to dwie półki wyżej, jedyne to trochę tężyzny mu potrzeba bo jest to niewysoki szczupły chłopak) jest tez Smalling, Macheda, Obertan, wypozyczony welbeck, próg 21 lat dopiero co przekroczyli Evans (nie zgadzam sie z Panem Michałem wciaz był niepewny, on dla mnie zawsze był ostoja spokoju, słynie z wielkiego luzu a sam Alex nieraz podkreślał ze nie waha sie go wystawić na Chelsea Milany czy Arsenale, niepewny to narazie jest Smalling) Gibson, Anderson (decydujacy sezon w jego wykonaniu, albo będzie rozwój jak u Naniego albo rozstajemy się) czy Chicharito. 21 lat nie skonczył nasz nowy skrzydłowy (tak go Alex przedstawia) obunożny wszystkim znany BEBE, który czytałem ze strzelił na MŚ bezdomnych (ten prestiż) 40 goli w 6 spotkaniach, więcej niż wszystkie reprezentacje razem. Jak pisął Lineker stary ten zespół niesamowicie.W moim odczuci wyglada to tak:Bramka-jest dobrze.Obrona-wciąż najlepsza w lidze i raczej status nie zagrożony.Skrzydła-jak nie najlepsze to napewno czołowe, Valencia-najlepszy skrzydłowy w lidze i coraz lepszy Nani, w obwodzie Park Giggs Obertan i postrach ligi BEBE.Środek pola-jedyna nie najlepeij obsadzona pozycja, w moim odczuci wymaga wzmocnienia, ale jak mówie sa na niej pewne opcje, Scholes i Giggs coś tam pograją, Carrick tak beznadziejnie dwóch sezonów nie zagra, bo to za dobry gracz, licze na Michasia z pierwszych 3 lat (tych co konczyły sie mistrzem), Fletcher-klasa, jeden z najlepszych jesli nie najlepszy w lidze DM, Anderson z sezonem ostatniej szansy, Gibson z atomowym strzałem (ostatnio nauczył sie podawać) i Cleverley który jest obunozny i z powodzeniem moze grac na skrzydłach. Owen Hargreaves nie żyje i na z martych wstanie nie licze (chodź bym chciał)Atak-Rooney, który obawiam sie ze zagra słabszy sezon (20 bramek może ugryźć), Berba (jest lepiej,ale nie zapeszajmy) i speedy gonzales, który poza szybkość (juz to pokazał) i obunoznościa (własnie wymyśliłem ten zwrot), potrafi baaaardzo wysoko skakac i dobrze gra głowa.Ja tam stawiam na MU bo w moim odczuci maja najlepszych graczy, a młodzież wciąż sie rozwija.Potem powalczy Arsenal, Chelsea mysle ze bedzie miała słąbszy sezon (te same powody co Bartek)Tottenham nie obroni 4 pozycji (bo LM duzo kosztuje), City to będzie miech na sali (mogę sie zakładać, jesli świetny Bellamy ma byc nie zgłoszony a mizerny balotelli ma go zastapic, mizerny bo ten zawodnik jest u mnie skreślony po tym co pokazał w LM przeciw barcelonie, fochy i obrażanie sie.)Liverpool będzie walczył (4 miejsce jak dla mnie) z Evertonem (5 lokata) później albo city albo aston villa. Spadek: Blackpool (chyba nikt poza mna tego nie obstawia…) wigan (bo w martineza nie wierzye)i west brom (bo oni tak lubia co sezon w innych rozgrywkach, spokojnie za 2 lata wrócą). Chciałbym bolton ale te drewniaki zawsze jakoś sie wybronią.PS> Tevez narzeka na ciężki trening? Bo to jest treningowy opierdalasz, świadczy o tym wypowiedz Rio jak i Alexa, który notabene słynie ze skład wybiera na podstawie treningu.)Tyle ode mnie zobaczymy czy sie sprawdzi 😀

        Odpowiedz
  2. ~de

    Super tekst, tez mam wrazenie, ze w tym sezonie bedzie jeszcze wiecej porazek zespolow z czolowki. „Zespół wzmocniła najlepsza lewa noga ekstraklasy, czyli Martin Petrow” – Giggs moglby sie obrazic ;]

    Odpowiedz
  3. ~bnch

    Rewelacyjny tekst panie Michale!Jeśli chodzi o wyniki sezonu, to mam wrażenie, że znów MU i Chelsea rozegrają walkę o mistrzostwo. Chociaż tak się zastanawiam, czy los nie okaże się przewrotny i nie wygra Liverpool. Skoro Benitezowi się nie udało, gdy w klubie było spokojnie, to może w lekkim chaosie Hodgsonowi uda się wreszcie wskoczyć na pierwsze miejsce. Trochę nie ma podstaw, aby w to wierzyć, ale jak przypomina mi się Stambuł i 0:3 do przerwy, to mam wrażenie, że ci kolesie lubią mieć pod górkę. A, że nowy trener da im nową energię…Zastanawiam się, jako fan Arsenalu, na ile mają szansę na cokolwiek. Mam przeczucie, że tym razem to oni skończą poza pierwszą czwórką (wróci Liverpool, a wskoczy MC; Spurs namieszają w LM:). Nie wierzę, żeby klub, który nie ma bramkarza i obsady środka obrony ugrał cokolwiek. No chyba, że Wenger na koniec jeszcze zaszaleje… Ale tu mam obawy, że przyjdzie młody perspektywiczny obrońca, albo stary nieperspektywiczny zombie a’la Silvestre i Campbell (wciąż się złoszczę rozpamiętując decyzje Wengera o ich zatrudnieniu). Tak, czy owak znów będziemy czekać na nadchodzące wielkie sukcesy, w które coraz mniej wierzę. Zaczyna się w moim sercu kibicowska beznadzieja, czyli to co fani Arsenalu czuli przez większość lat 70. i 80. (aż do pamiętnego meczu z Liverpoolem na Anfield:). Jak Pan sądzi, czy zasada „home-grown players” przysłuży się Arsenalowi, skoro ponoć to klub słynący z pracy z młodzieżą?

    Odpowiedz
    1. ~Dezyderiusz

      W chwili obecnej, prawie wszyscy zawodnicy pierwszego zespołu Kanonierów wpadają w kategorię „home-grown player” bo są w Anglii od minimum 3 lat. Jeśli Wenger nadal będzie pozyskiwał nastolatków z ligi francuskiej, to też nie widzę problemu. Problem może się pojawić w kwestii wzmocnień (aktualnych, a nie perspektywicznych) pierwszego zespołu i ewentualnych szans wychowywanej młodzieży na przestrzeni następnych 4-5 lat.

      Odpowiedz
  4. ~Dezyderiusz

    To będzie bardzo ciekawy sezon, choć mam przeczucie, że poziom sportowy nie będzie wyższy od tego z poprzedniego sezonu. Osobiście myślę, że będzie to wyścig dwóch koni. Man Utd pozyskało świeżą krew (Chicharito! ale też młodzi wychowankowie jak Macheda, Cleverley) szkoda tylko, że SAF nie kupił dobrej klasy rozgrywającego, bo na Scholes’ie za bardzo polegać nie można.Chelsea natomiast musi odczuć skutki starzejącego się składu (wiem, minimalnie starszy od Man Utd). Strata J. Cole’a – mimo wszystko Benayoun nie wydaje mi się graczem tej samej klasy co Anglik – też może mieć ogromny wpływ na wyniki zespołu Ancelottiego. Będą się liczyć do końca, ale (mam nadzieję 🙂 ) skończą za plecami Man Utd.Arsenal chyba znów będzie „pięknym rozczarowaniem” – będzie walczył długo ale polegnie z własnej winy. Środek obrony i bramka nie pozwalają mi stawiać ich wyżej niż na 3 pozycji. Czemu za każdym razem, kiedy Fabiański wydaje się być blisko nr 1, musi popełniać babole? A może po prostu nie jest tak dobry jak twierdzą to nasi krajowi „eksperci”?Man City nie osiągnie więcej niż w poprzednim sezonie- wtedy zaczęli od zmiany połowy składu, teraz też. Nie będę zdziwiony, jeśli Mancini opuści Anglię już w styczniu. na myśl o zamieszaniu, jakiego mogą narobić zawodnicy odsunięci od pierwszego zespołu (w wyniku nowych reguł) … aaahhh 🙂

    Odpowiedz
    1. ~darek638

      Ponieważ Blackpool spisywany jest na straty chciałbym przypomnieć, że w pięknym stylu grając do przodu mając przewagę w każdym meczu awansowali w barażach i nawet gdyby mieli zdobyć tyle punktów co Derby parę sezonów temu będę im kibicował. Chelsea i MC mają słabych trenerów, którzy mają jednak bardzo ważną cechę przyznają się do błędów i eliminują je. Jak co roku należy powiedzieć, że Chelsea to najlepszy skład na Świecie i tylko geniusz sir Alexa, który ma rozpisaną każdą drużynę ligii i wiele meczów MU wygrywa na stojaka, może spowodować, że przegrają ligę. W meczu o tarczę bardzo podobał mi się Sturridge. Szkoda Ballacka w ogóle nie żałuję Colea co to za gracz, który żąda i oczekuje ale nie gra. Tak samo wcale się nie cieszę, że cała grupa zawodników którzy chcą odejść „wspaniałomyślnie” wyjątkowo z niechęcią i pewnie z obrzydzeniem zostają. Szczególnie Fabregas moim zdaniem mógłby teraz odejść bo jest jeszcze sporo wart. Co do meczu o Tarczę fenomenalnie zagrał van der Saar. Gdyby był na Mundialu to Holandia byłaby Mistrzem Świata bo w finale nie puściłby gola a karne wiadomo…Tęsknię za Ligą. Pozdrawiam gospodarza Bloga.

      Odpowiedz
    2. ~alasz

      Mu nie nie ma minimalnie młodszego składu, blizej im juz do Arsenalu niż Chelsea, chodz de facto sa idealnie w połowie.

      Odpowiedz
  5. ~rasala83

    Mam bardzo podobne odczucia. Ale też coś mi mówi, że szóstkę, którą widzi każdy rozdzieli Everton. Chłopaki Moyesa nie odpuszczą nikomu (nikt z czołowych zespołów nie jest tak typowo „angielski”), a jeżeli zespół ominą kontuzje to są niezwykle wyrównani. Dobry bramkarz (ciekawe czy Mucha pogra przy Howardzie), solidna obrona, świetna pomoc (Fellani, Cahill i przede wszystkim Arteta). To może być sezon Rodwella. Tylko kogo wyrzucą z szóstki? Chciałbym, żeby to było City, bo to wynaturzenie na miarę klubów hiszpańskich. A podium będzie takie: MU, Liverpool, Arsenal. To będzie piękny sezon.

    Odpowiedz
  6. ~erictheking87

    oj widac Panie Michale, ze wzial Pan na serio okres przygotowawczy i ruszyl teraz z kopyta.Kick-off nowego sezonu blogowego wysmienity.osobiscie mysle, ze bolton ocaleje kosztem albo wolvsow albo wigan. z czego ta 2 opcja wydaje mi sie bardziej prawdopodobna.a city wlasnie balotelliego zakupilo. szatnia tego klubu juz na dzien dzisiejszy jest wyladowana trotylem, a szefowie bawia sie w jej poblizu zapalniczka…sadze, ze w ktorejs czesci sezonu zobaczymy wielkie 'bum!’.chyba, ze zrobia hurtowa wyprzedaz, ale jak narazie koncentruja sie bardziej na kupnie niz na sprzedazy…

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Dobra jaja z Bellamym, ponc klub woli go zatrzymać i nie zgłaszać do 25 niż sprzedać krajowym rywalom. Bellamy’ego nie lubie, ale to piłkarz wysokiej próby który Balotelliego zjada na śniadanie bez popitki.

      Odpowiedz
      1. ~etk87

        ponoc mark sobie ostrzy na niego zeby, a harry chce adebayora sciagnac (to by byl swietny transfer dla spursow, chociaz z drugiej strony maja niezla pake jesli chodzi o strikerow).ireland+kasa za milnera to tez nie bylby wcale zly ruch jesli chodzi o ville. skrzydlowych maja, ireland na srodek i jeszcze jest miejsce dla jednego ludka (ja bym np. reo-cokera sprobowal…).a united chyba ozila nie zakupi z tego co wyczytuje na roznych serwisach… szkoda, bo byloby to niezle wzmocnienie.

        Odpowiedz
        1. ~me262schwalbe

          Bardzo bym nie chciał, by ktoś, kto ma ciągle muchy w nosie, rozbił wspaniałą atmosferę w szatni kogutów. W tej chwili kadra wcale nie prezentuje się słabo: JD – dość błyskotliwy, Keano – waleczne serce (chociaż ten walor bardziej przydatny byłby na pozycji defpoma), Crouchy zadaniowiec, Pav – co prawda mało skuteczny ale chyba pod względem lepszy od Bendtnera, no i jest jeszcze Gio, choć jego walory bardziej predysponują go do gry na skrzydle. A oba skrzydła też są silne. Po co więc Adebayor, zdecydowanie wolałbym Klaasa Jana Huntelaara lub Luisa Suareza.

          Odpowiedz
          1. ~etk87

            tez jest to prawda, bo ade lubi przymarudzic. jednak moim zdaniem, to gracz o klase przewyzszajacy zarowno suareza jak i huntera, tak zreszta jak i wszystkich napastnikow spursow (z calym szacunkiem).gosc jest zaprawiony w najciezszych bojach LM i EPL odbywajacych sie na najwyzszym poziomie, jest przystosowany do angielskiego trybu zycia, wiec pozostaje tylko kwestia zgrania z druzyna. w przypadku suareza i huntera, tych potencjalnych problemow jest znacznie wiecej.no ale to fakt, ze taka troche prima donna z niego jest, chociaz nie wydaje mi sie zeby w pojedynke byl w stanie rozbic szatnie spursow. az tak silna osobowoscia to on raczej nie dysponuje.

          2. ~me262schwalbe

            W zasadzie zgadzam się, zwłaszcza doświadczenie w bojach LM mogłobybyć dla kogutów bardzo cenne. Jednak na miejscu nie ryzykowałbym, bo za chwilę swoje niezadowolenie mógłby wyrazić Pav, być może Bentley i Gio i okazałoby się, że w styczniu Spursi walczą o nic.

        2. ~alasz

          Z tym Ozlem to sam nie wiem, nie jestem do konca przekonany co do niego, nam potrzeba cżłwoeika który zapewni nam bramki z tego sektora, Ozil nie strzela za duzo. Jednak jest słaby punkt w naszej kadrze i to włąsnie ofensywny pomocnik, tyle że sa gracze którzy to nam zapewniają, nie mozna byc jednak pewnym ich postawy. Liczymy na rzowój Andersona i Cleverleya. Czesto gramy też zestawieniem Carric +fletcher dającym wiekszy balans czy carric+scholes. Ponoc Bebe tez moze tam grać XD

          Odpowiedz
  7. ~scholes_my_hero

    „Przeklawiaturzenie” w nazwisku nowego zawodnika City ;-)Ogólnie podzielam Pana zdanie, choć bardzo nie zgadzam się kwestii rzekomych błędów Evansa. Ja sobie takowych, czyli poważnych czy też częstych nie przypominam. Patrząc po ubiegłym sezonie można go nawet obwołać najlepszym stoperem United 😉

    Odpowiedz
  8. ~McKur

    Z całym szacunkiem, ale jak czytam przewodnik z 2008 i widzę, jak bardzo się Pan mylił, to ten obecny też traktuję jednak z przymrużeniem oka…

    Odpowiedz
    1. ~erictheking87

      bez przesady – wszyscy wiemy, ze typowanie koncowych wynikow ligi (a juz szczegolnie angielskiej), jeszcze przed jej rozpoczeciem, to wrozenie z fusow.nie traktowalbym wiec tego tekstu jako wyroczni, tylko raczej jako… przewodnik – jak sama nazwa zreszta wskazuje.

      Odpowiedz
  9. ~taxi_rock

    Ja bym Everton widział nawet wyżej w tabeli. Może nawet przed Liverpoolem (tak samo stawiałem przed rokiem) i kto wie, czy nie przed Man City (za dużo „gwiazdeczek” na metr kwadratowy, cięzko będzie każdego zadowolić, a wystarczy jedna czarna owca, jeden niezadowolony by zepsuć atmosferę). Przed rokiem Everton słabo zaczął, ale pamiętamy co wyprawiał Lescott (mecz z Arsenalem na inagurację, gdzie wyraźnie swoją grą mówił – chcę odejść), do tego nieobecność Artety i Jagielski, czyli jakby nie było – dwóch kluczowych w układance Moyesa piłkarzy. Jeśli zdrowie dopisze, to widzę w Evertonie czarnego konia rozgrywek. Kto wygra ? Kto to wie 😛 Chelsea wydaje się być najsilniejsza, choć wystarczy, że zdrowie nie dopisze Cechowi i kilka wpadek może się przytrafić. Jak piłkarze Carlo mają swój dzień – potrafią rozgromić rywala, jednak czasem przydzie taki mecz jak wspomniany w tekście z Wigan, nieoczekiwana porażka. Słabsza dyspozycja Terry’ego, United mogą to wykorzystać. Diabły nie poczyniły wielkich transferów, ale trzeba przyznać, że Hernandez pokazuje się póki co ze znakomitej strony. Kto wie, czy nie pośle Berbatowa na dłużej na ławkę, choć z początku pewnie będzie pełnił rolę jokera. Chciałbym wymienić Arsenal w gronie faworytów do tytułu, jednak bez nowego obrońcy i bramkarza nie widzę tego. O miejsce w top4 się nie boję, Arsenal jest na tyle dobrą drużyną, że bez problemu powinien awansować do LM, jednak z Almunią czy Fabiańskim na sukces nie liczę. Dodatkowo razi w oczy brak stopera. Najbardziej doświadczonym jest Vermaelen, który przecież dopiero rok gra w PL. Djourou w poprzednim sezonie zagrał 1 mecz (rozpoczynał sezon w ostatniej kolejce ligowej) a nowe rozgrywki zaczyna od wizyty w gabinecie lekarskim. Koscielny doświadczeniem nie grzeszy, a przecież odeszli Silvestre, Gallas, Campbell, Senderos i jeszcze kilku chłopaków z rezerw na wypożyczenie. Wrócił Nordtveit, ale czy gwarantuje nam to czego potrzebujemy ? Nie bardzo. Nie wróżę też sukcesów Aston Villi. Oni wciąż nie znaleźli następcy dla O’Neilla. Sezon rozpoczną bez Collinsa i Cuellara, którzy przecież odgrywali ważną rolę w poprzednim sezonie. Wrócić mają we wrześniu. Na miejscu włodarzy klubu ani chwili bym się nie zastanawiał na ofertą za Milnera, jeśli w drugą stronę ma przyjść Ireland z 18 mln funtów. Przed dwoma sezonami Ireland był znakomity i jeśli mnie pamięć nie myli – został wybrany najlepszym piłkarzem Man City w sezonie. Wymiana na Milnera + dodatkowe pieniądze na wzmocnienia – czego chcieć więcej. A Milner chce koniecznie odejść i nie ma pewności, że jak zostanie – będzie dawał z siebie wszystko.

    Odpowiedz
  10. ~Lukas

    Do Premiership wróciły Sroki i to sprawia że ten sezon będzie dla mnie zdecydowanie ciekawszy – zobaczyć ponownie wypełniony St James Park i usłyszeć płynący z głośników ’ Going Home’ – na to czekałem cały rok 🙂 jeśli chodzi o ich potencjał drużyny to moim zdaniem czeka ekipę Hughtona lądowanie na miejscach 10-12, każde powyżej tego będzie wielkim sukcesem. W kwestii Mistrzostwa przyjmuję wszystko, poza triumfem Liverpoolu i Arsenalu.Football coming home! Powodzenia Panie Marcinie dla Tottenhamu i czekam na kolejne, ciekawe wpisy!

    Odpowiedz
  11. ~me262schwalbe

    W przypadku Tottenhamu (też mi jest trudno być obiektywnym), ale jeśli Harry nauczy się rotować składem (w pierwszej połowie ubiegłego sezonu to chyba słowa rotacja woogle nie było w jego słowniku) to powinno być przyzwoicie. Dodatkowo jest jeszcze grupa obiecujących młodych piłkarzy, którzy wzorem innych klubów czołówki mogą przecierać się w bojach Pucharu Ligi.

    Odpowiedz
  12. ~erictheking87

    Panowie za 1.5h przekonamy sie, co jest warte to cale city.jakies typy?ja bym stawial raczej na remis, ze wskazaniem na spursow. moze nawet uda im sie wygrac, bo okres przygotowawczy citizens mieli marny, armia najemnikow tez jeszcze ze soba nie jest zgrana, a nie wiadomo czy mancini panuje nad skladem i czy ma w ogole jakis pomysl na nowa druzyne.w ogole, z ich obecnego skladu mozna by wykroic dwie calkiem silne jedenastki, ktore spokojnie utrzymalby sie w premiership…

    Odpowiedz
    1. ~etk87

      hart chyba rozgrywa dzisiaj mecz zycia… jeszcze 20min nie minelo, a on takie cuda w bramce wyczynia, ze rece same sie do oklaskow skladaja

      Odpowiedz
      1. ~Tomas_h

        Ależ inauguracja …Hart zatrzymał Ostrogi, jak nic. Piękne spotkanie – kurcze jak ja za tym tęskniłem … I 2all – witajcie z powrotem !

        Odpowiedz
        1. ~etk87

          niesamowity mecz rozgrywa albrighton dla villi. szturmuje bramke west hamu raz za razem…ten mecz wyglada po prostu jak spotknie spursow z man city, z ta roznica, ze zamiast harta w bramce jest green. co tez widac od razu po wyniku spotkania (na chwile obecna 3-0)…btw. a czy ktos oglada blackpool z wigan? bo widze po score centre, ze jada ich rowno… juz 4-0…

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Zaskoczyło mnie Blackpool ale niestety nie ogladąłem, widizałem za to Blackburn-Everton, Bluckburn bardzo solidne w defensywie, mur nie do przejscia dla Evertonu. Bład Howarda dał im 3 pkt. Fajne wrażenie wywarł na mnie po wejściu mame biram diouf wypożyczony z MU, szybki zwinny skoczny dobry technicznie tylko jeszcze taki chaotyczny. Przyda mu sie to wypożyczenia i rovers będą mieli pociechę. Jedna akcja utkwiła mi w pamieci gdzie sam w polu karnym utrzymał piłkę mimo 5!! zawodników Evertonu i poczekał na wsparcie kolegów.Czekamy na Match of the Day. Wigan tylko mnie utwierdziło w przekonaniu ze pod Martinezem to oni szczęścia w championship moga co najwyżej poszukać.

          2. ~Jak

            Takie pytanie mam,na czym i gdzie(o ile wogóle) oglądacie Match of the Day w Polsce,necie itp?

          3. ~Slash

            MOTD można znależć na pirate bay, zazwyczaj juz następnego dnia rano. Ten wczorajszy już jest i ciągnie się bardzo ładnie.

          4. ~bjk1985

            Najlepszy sposób to telewizja satelitarna. Antenę przestawiasz na satelitę Astra 28,5 E, tam są przekazy stacji BBC. Sobotni MOTD jest tam dostępny każdego tygodnia. Program wyświetlany jest wtedy, kiedy emitowany jest też na BBC ONE, czyli zazwyczaj 23:30 naszego czasu. Później można też zobaczyc Football Focus ze skrótami Championship. Ponadto sporo innych magazynów i wydarzeń sportowych, np. F1 z opcją wyboru kamery. Wszystko to oczywiście niekodowane. Dla kibica prawdziwa gratka.

          5. ~pk

            A jesli interesuja Cie tylko skroty spotkan z MOTD to na 101greatgoals.com sa wrzucane bardzo szybko =)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *