No dobra, miejmy to szybko z głowy i zajmijmy się poważniejszymi sprawami. Heurelho Gomes nie powinien wkraczać w rolę sędziego, nawet jeśli był słusznie przekonany, że jego drużynie należy się rzut wolny. Sekundę wcześniej w polu karnym Tottenhamu szarżował Nani, niemal do ostatniej chwili pociągany za koszulkę przez Kaboula i w związku z tym usiłujący wymusić jedenastkę. Pół sekundy wcześniej Portugalczyk przytrzymywał sobie piłkę ręką, by wzmocnić swoje argumenty. Sędzia karnego nie podyktował, Gomes przejął więc futbolówkę od Naniego, przesunął ją o kilka metrów do przodu, by wykonać rzut wolny, chwilę się ociągał, a co było potem, zobaczcie sami.
Błąd sędziego niewątpliwy i niekwestionowany: skoro nie ma karnego, jest ręka Naniego i rzut wolny dla Tottenhamu. Ale błąd Gomesa równie niewątpliwy i niekwestionowany: skoro nie ma gwizdka, lepiej zachowywać się tak, jakby go nie było i nie decydować samemu, co powinno być grane. Prosta piłka.
Uwagi ogólne można przy tej okazji wygłosić dwie: Tottenham wyjątkowo nie ma szczęścia do decyzji sędziowskich na Old Trafford, ze szczególnym uwzględnieniem decyzji Marka Clattenburga. Przed pięcioma laty ten właśnie arbiter nie zauważył, że piłka po strzale Mendesa przekroczyła linię bramkową o dobry metr, zanim Roy Carroll zdołał ostatecznie wypchnąć ją w pole. Przed dwoma laty Howard Webb podyktował karnego dla MU, mimo iż Heurelho Gomes czysto wybił piłkę spod nóg Carricka – Tottenham prowadził wówczas 0:2, decyzja sędziego pozwoliła Czerwonym Diabłom wrócić do gry.
Uwaga druga: istnieje jednak pewien rodzaj równowagi w futbolowym ekosystemie. Skoro przed dwoma tygodniami sędzia nie powinien był uznać bramki Huddlestone’a w meczu z Fulham, to teraz mógł uznać gola Naniego. Tam zyskaliśmy, tu tracimy, w bilansie wychodzimy na zero.
Otwarte pozostaje oczywiście pytanie, czy gdyby nie drugi gol dla MU Tottenham zdołałby przywieźć do Londynu wynik remisowy? Szczerze mówiąc, niewiele na to wskazywało. Wiem, rzecz jasna, że MU niejeden już raz w tym sezonie remisował wygrane mecze, ale po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Stoke wydawało się, że ta maszynka zaczęła wreszcie zaskakiwać. Tottenham miał w tym meczu swoje szanse, przede wszystkim podczas wyjątkowo otwartej i – zwłaszcza jak na standardy tego stadionu – wyrównanej pierwszej połowy, kiedy to van der Vaart uderzył w słupek, a van der Sar z dużym trudem poradził sobie ze strzałem Modricia. W drugiej połowie jednak, nade wszystko po wzmocnieniu drugiej linii MU wejściem Scholesa, pomysły się wyczerpały, zszedł kontuzjowany van der Vaart i pozostało granie na aferę, czyli na główkę wprowadzonego w miejsce Holendra Croucha. Nie podejrzewam, by Vidić z Ferdinandem mieli w końcówce przeżywać ciężkie chwile, a skoro jestem przy obrońcach MU nie mogę nie zauważyć, że młody Rafael radził sobie z Garethem Balem nieporównanie lepiej niż niejaki Maicon…
Decyzja Harry’ego Redknappa o postawieniu w ataku na Robbiego Keane’a spodobała mi się niezwykle, bo jestem sentymentalnym starym durniem. To nie tylko to, że lubię Irlandczyka, ale i to, że lubię, jak moja drużyna gra piłkę po ziemi, a nie ogranicza się wyłącznie do dośrodkowań na głowę wysokiego napastnika. Jestem jednak świadom, że była to decyzja ryzykowna potrójnie: abstrahując od formy, w jakiej obecnie znajduje się Keane, i od tego, że nieliczne rajdy skrzydłami Lennona i Bale’a nie mogły się kończyć zagraniem wysokiej piłki, obecność Pawluczenki lub Croucha jest przecież konieczna również we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry. Efekt? Nie było komu pilnować Vidicia, kiedy strzelał pierwszą bramkę dla United…
PS Ten dzień tak mi się ułożył, że zdołałem obejrzeć jedynie spotkanie na Old Trafford. Wrzucam więc tych kilka akapitów i idę oglądać retransmisje.
Wolałbym żeby tej bramki Naniego sedzia nie uznał, bo tak to ona bedzie na pierwszym planie, to o niej i cos mi sie zdaje tylko o niej będzie toczyła sie dyskusja. Tak jakby 85 minut meczu w którym MU było po prostu lepsze nie miało znaczenia. W strzałach celnych!! 10-2. Deklasacja. Tottenham momentami długo utrzymywał sie przy piłce głównie wycofując, nie potrafił skonstruować jakiejś groźnej okazji. Najgroźniej było po strzale Van Der Varta w słupek i kapitalnym uderzeniu modricia. Dodam jeszcze strzał pavlyuchenki który po rykoszecie (dzieki niemu głównie był groźny) minimalnie minoł słupek. To tyle ze strony spurs. Fantastyczny występ najlepszego w moim odczuciu Parka, naprawdę grał dziś wielkie zawody. Z meczu na mecz lepszy wydaje mi sie Carrick, wiadomo to jeszcze nie jest powrót do formy, ale nie ma porównani z zeszłym sezonem.Kibicom Arsenalu wyśmiewających Rafaela, gratuluje, śmiejcie sie dalej.Co do MU, z meczu na mecz powoli ale zmierzamy w odpowiednim kierunku, juz dziś długimi chwilami widziałem zespół który chciałbym oglądać cłąy czas, bardzo pewnie broniący dostępu do bramki, niosący zagrożenie z w każdej akcji, dysponujący zabójczym przyspieszeniem. Paru zawodnikom jeszcze trochę do pełnu formy brakuje (Carrick, FLetcher( gra kazdy mecz), Evra), ale powoli zmierzamy w dobrym kierunku. Teraz byle ciułać punkty, cos czuje ze jak nadejdzie grudzień/styczeń wrzucimy wyższy bieg.Na koniec co do samej bramki naniego, nani ciągniety za koszulke stara sie wymusic karny, sędzia nie dyktuje-słusznie, Nani przytrzymuje piłke reką, ale ta londuje w rekach gomesa, Tottenhamowi sie spieszy, więc przywilej korzyści, mogą wznowić gre bez niepotrzebnej zwłoki. Pikarze obu drużyn sie wycofują, nani został za bramką, gomes sie wycofuje podbiega Nani i teraz najważniejsze, pyta sędziego czy moze, 2 razy!! sędzia pokazuje ze piłka jest w grze, jako że on nigdy nie przerwał gry. Nani strzela. 2-0. Co do tottenhamu i ich przejść na OT tylko nieuznana bramka z połowy boiska jest krzywdząca. Co do meczu 5-2, raz ze to wciąż jest bardzo sporno kwestia co do samego karnego, owszem musnął piłke gomes, ledwie musnoł przy okazji taranując Carricka, jak i cos co chyba zostało zapomniane. Palacios nie wyleciął z boiska w 7 minucie za ewidentna probe wejścia prostymi nogami w ronaldo.http://www.youtube.com/watch?v=pQA2zIzfsC8Później padały 4!! bramki, ale to sie nie liczy, bo gomes czubkiem palca musnął piłke…
Dziś oprócz Rafaela (chwalił go na twitterze sam Rio) bardzo dobry Fletcher, natomiast niewidoczni i dobrze pilnowani Chicharito i Berba. Bułgar chyba sparaliżowany zawsze jak gra z Tottenhamem – a tu jeszcze widział przyjaciela i idealnego partnera Robbiego Keana. Ale z tamtym 5:2 nie masz racji, bo jak się do przerwy przegrywa 0:2 i nie strzela się szybko gola kontaktowego, to potem robi się nerwowo. MU w porę zdążyło się rozpędzić. Po pierwszej połowie był strach.Generalnie różnica między MU i Spurs nie jest tak duża jak kiedyś. Ale wciąż jest…
Kibicom MU gratulujemy niedoceniania Songa…
Alasz Ty chyba inny mecz oglądałeś skoro piszesz takie bzdury
Pozwolę sobie napisać, że dzisiaj oglądałem najmocniejszą drużynę jaka przyjechała na OT od dawna i najlepsze United w tym sezonie. Pierwsza połowa była naprawdę bajeczna i wyrównana – słupek Parka, słupek Vaarta, itd. Bardzo przyjemnie oglądało mi się ten mecz.Natomiast co do bramki Naniego, sytuacja zdecydowanie kuriozalna, jednak mam wrażenie, że tam i tak był karny (pomijam już teatralny upadek, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że był wyraźnie ciągnięty za koszulkę).
Oglądam tą sytuację kolejny i kolejny raz – i sam już nie wiem, czy karny był, czy go nie było.Mimo wszystko warto dodać, że Nani niesamowicie ewoluuje – jeszcze jakiś czas temu był jeźdźcem bez głowy, dzisiaj zaliczył asystę, bramkę i poprzeczkę, kilka razy wręcz ośmieszając przeciwników i mijając ich jak tyczki, co nie zmienia faktu, że jego teatralne upadki, przynajmniej dla mnie zabijają piękno gry.P.S. – Ferguson chyba wiedział co robi sprzedając Ronaldo, Nani wyrasta na jego bardzo wierną kopię…
Nani dziś dolne rejony Ronaldo. W każdym sensie – także udawania. Przy kontuzji Valencii taka forma Portugalczyka to błogosławieństwo. A przy golu błysnął też inteligencją: połapał się w sytuacji, którą reszta drużyny puściła. Nawet ktoś tam na niego wrzeszczał, żeby wracał do krycia, zamiast się pałętać w szesnastce kogutów.
No nie do końca sam, na powtórce widać wyraźnie, że Scholes mu pokazywał palcem żeby grał bo piłka jest w grze ale tak czy siak bramo za tą sytuację.
W sprawie drugiego gola. Czy była ręka w czasie dryblingu, faul ewentualny karnyto nie jest ważne od momentu gdy sfrustrowany Nani siedząc przekonany o końcuzdarzenia świadomie kładzie rękę na piłce. Sytuacja jest absolutnie statyczna.Sędzia kompletnie zdezorientowany robi coś czego jeszcze nie widziałem a nierazjuż oglądałem Polską Okregówkę. Ciekawe co na to federacja? Co zrobi z sędzią,który przymyka oko na przepisy?! Przykra sytuacja bo kompromituje w jakimś stopniu całeśrodowisko sędziowskie PL. Tottenham coraz słabszy. Słabe skrzydła brak woli walkiprzemęczenie(?) albo jednak priorytet na LM. Coś mi się wydaje, że jeszcze ze 2,3mecze i VdVaart będzie miał dość grania w PL w drugiej połowie miał jeden udziałw grze przyjęcie i strzał, może coś jeszcze dotknął ale jak na zawodnika grającegow czołówce Ligii bladziutko. Czołówka Ligii w tej kolejce nieprzekonująca. Natomiast mnie dużo radości w tymsezonie dają średniacy. Waleczni WB, Blackburn, Sunderland i Bolton w każdym meczu trzymają pole. Reszta też niczego sobie. Nie widziałem jeszcze w tym sezonie puszczonegomeczu. Oby tak dalej.Pozdrawiam.
Akurat w tej sytuacji nie rozumiem pretensji do sędziego. Szczególnie, że w tym wypadku poszedł na rękę dla Tottenhamu – to był przywilej korzyści. Była 85 minuta meczu i Spursi przegrywali jedną bramką, więc sędzia puścił przewinienie Naniego (rękę) żeby Tottenham miał więcej czasu. Druga bramka to wina Gomesa – i tyle. Gra się do gwizdka, a gwizdka nie było…Pomijam już fakt, że Nani krzyczał do sędziego, czy może strzelać, Scholes do Naniego żeby strzelał a Gomes stał jak tyczka i przyglądał się całej sytuacji zamiast od razu zareagować
Stefan a jaką korzyść odniósł Tottenham skoro stracił gola? Pytam się tylko przewrotnie. Nie słyszałem nigdy, żeby sędzia po wzięciu piłki w ręce przez zawodnika nakazywał kontynuację gry, niby jak z reki do ręki a potem ten co zrobił rękę strzela do pustej bramki bo sędzia mu pozwala. Proszę mi pokazać gdzie w przepisach piłkarskich jest taka okoliczność? Zatrzymanie piłki ręką jest traktowane jako niesportowe zachowanie i powinno być ukarane kartką i rzutem wolnym bezpośrednim.
Darek – sędzia puścił grę, żeby Gomes mógł szybciej wprowadzić piłkę do gry (była 85ta minuta a Spurs przegrywało jedną bramką), a że Gomes zamiast szybko wprowadzić piłkę do gry ustawił ją i czekał aż podejdzie do niej Nani, dwukrotnie zapyta arbitra czy piłka jest w grze i strzeli… to tylko i wyłącznie wina Gomesa
Wydaje mi się, że jeżeli już powołujemy się na przywilej korzyści, to co było przywilejem korzyści w przypadku Tottenhamu, że Gomes wziął piłkę od naniego???; że wyrzucił ją przed siebie??? Zazwyczaj widzę, jak sędzia pozwala grać drużynie poszkodowanej na podstawie przywileju korzyści w sytuacji niejasnej np. drużyna poszkodowana jest przy piłce, ale trwa o nią twarda walka i w końcu przeciwnik ją przechwytuje, to sędzia wraca do momentu przekroczenia przepisów (nawet jeśli gra toczy się kilka sekund) i nakazuje wykonać rzut wolny. Teraz sędzia wrócił do sytuacji z pierwszej połowy i za niesłusznie przyznany rzut różny, uznał niesłusznego gola. Swoją drogą jest strasznie ciekawy jak wyglądała rozmowa obu arbitrów. Ktoś wie gdzie można ją odsłuchać/przeczytać???
Przywilej był taki że czas ucieka, można wznowić grę bez przerwy, czas im ucieka, przegrywają, maja okazje wyjść z kontrą od razu, nim MU sie cofnie, natomiast co robi Gomes? Wyrzuca sobie piłke 8 metrów dalej od reki naniego, macha rękoma, cofa się. Nani Podbiega pyta sędziego (gest w jego kierunku, jedna powtórka pokazuje to idealnie, Scholes i Carrick pokazują ze piłka w grze, to samo czyni sędzia) nani strzela, sędzia OD RAZU pokazuje bramkę, do liniowego podbiega gomes, dopiero wtedy podnosi chorągiewkę, podbiega główny rozmawiają, ponownie uznaje bramkę.Gdybym miał obstawiać to rozmowa była by taka”-zatrzymał piłke ręką-wiem, widziałem, puściłem gre bo bramkarz miał piłke, mógł rozpocząć bez zbędnej przerwy”CO nie zmienia faktu że MU było drużyna wyraźnie lepsza, kontrolowało gre. To samo powtarzaja piłkarze, że owszem na początku dali spursom za duzo miejsca, ale później mieli kontrole nad grą.Ja oglądałem właśnie to spotkanie, nie wiem czemu zarzucasz mi że było inaczej, bo bynajmniej spurs nie przegrali przez sędziego.My tu gadu gadu a liverpool 5 punktów od TOP 4.
Jeśli z przywileju korzyści korzysta przeciwnik zatrzymuje się grę i cofa do miejsca przewinienia i wybija normalny rzut wolny. Natomiast nie ma co dzielić włosa na czworo. Sędzia oszalał. To nie jest tak, że może robić co chce. Sędzia ma działać w zgodzie z przepisami i w zgodzie z duchem gry.
Mimo wszystko Nani to inny typ gracza, Ronaldo to był (a jak poazuje dzisiejszy mecz herkules-Real) jest zdobywca goli, „Krysia” juz dawno przestał dryblować przy każdej okazji, teraz częściej wykorzystuje atomowy strzał, nani to bardziej asystent, 6!! asysta w tym sezonie, choć i strzał jak wiemy ma równie mocny. Ronaldo to wielki piłkarz, bardzo cięzko żyje sie w jego cieniu, dlatego Nani to Nani, nie powinniśmy ich porównywać.Tylko gdyby nie rzucał sie na murawe przy każdym nejmniejszym kontakcie w polu karnym…ach marzenia…Mancici poleci w tym sezonie czy nie? Jak myslicie? Arabowie to w końcu „wybuchowy” naród 😀
Moim zdaniem Nani to jest wierna kalka Ronaldo – tyle, że jest w rozwoju względem Ronaldo jakieś 4 sezony do tyłu. Właśnie tak jak dzisiaj Nani grał Ronaldo w sezonie 06/07. Tak jak Nani w sezonie 08/09 – jeździec bez głowy próbujący odryblować cały świat – Ronaldo grał w sezonie 04/05… itd. itd. Jestem więcej niż przekonany, że za rok, albo dwa Nani zacznie coraz więcej strzelać – co już powoli widaćOczywiście znacząco upraszczam – ale obu tych zawodników karierę śledziłem od początku i widzę bardzo wiele podobieństw w ich ewolucji
Ja również miałem przyjemność śledzić rozwój obu graczy od początku, wydaje mi sie że nani ma wiecej ze skrzydłowego niz Ronaldo, który z czasem coraz rzadziej występował na boku pomocy. Na szczęscie marzeniem Naniego nigdy nie był Real, żeby nie było, nie mam pretensji, każdy ma marzenia, niech Ronaldo w hiszpani sie wiedzie, zostały piekne wspomnienia.Wracając do arsenalu i ich niesamowicie zdolnej młodzieży, przypomina mi sie Reyes, „bijący na głowe Ronaldo”, gdzie on teraz jest?
chciałbym tylko dodac, ze jesli powinien byc wolny to czemu Gomes ustawil pilke do wykonania jakies 7 metrow dalej niz bylo zagranie reka portugalczyka, nie slyszalem gwizdka wiec mysle ze bramka raczej powinna byc uznana.
Bramka Naniego, jak najbardziej słusznie uznana. Sędzia spotkania – Pan Clatenburg nie odgwizdał wolnego, bowiem uznał, iż Nani chce spowolnić grę, a tu będzie nie na rękę drużynie poszkodowanej – Tottenhamowi. Puścił, więc grę, czego nie chciał zauważyć Gomes. No i mamy bramkę.Lasq – no i tutaj nawet się spotykamy. Widzimy się we wtorek na Bursie.
Ano – ja czytam ten blog od dawna i regularnie ale tylko z rzadka komentuje 🙂 Cya
Jedno pominąłem we wczorajszym wpisie: kiedy Gomes zabrał piłkę Naniemu, ten zaczął się tarzać po boisku, udając sfaulowanego. Zgoda: później wykazał się inteligencją, strzelając na bramkę. Zgoda: to jego kolejny świetny mecz w tym sezonie (miał jeszcze asystę przy pierwszym golu, chwilę po drugiej bramce trafił w poprzeczkę). Ale niesmak pozostaje. Moim zdaniem takie zachowania niszczą futbol – i nie mówię tego z powodu frustracji przegraną. Tak jak napisałem: nie wyglądało na to, żeby Tottenham miał w tym meczu wyrównać…
W pełni zgadzam sie z pańska opinią, to bywa wręcz żenujące w wykonaniu Naniego gdy tylko czeka aż ktoś go dotknie i przy najmniejszym mozliwym kontakcie pada jak rażony piorunem (jakbym ogladał barcelone). Taka cecha południowców, chyba sie tego nie wyzbędzie, a szkoda bo ludzie zapamiętują mu błazenady zamiast podziwiać coraz lepsza grę.
Zgodzę się, że nie smak pozostanie po zachowaniu Naniego. Prawda jest taka, że w piłce nożnej ( chyba w całym sporcie zawodowym) nie ma czegoś takiego jak fair play. Możemy się zżymać i tak nic nie da. Zawsze nawet najlepsi mają i będą mieli brudne ręce (Ronaldo, Gerrard, Messi i Rooney niestety też) To jest element tego sportu i taki jest fakt. Od nas tylko zależy, czy będziemy tylko pamiętać z tego meczu bramkę Naniego (choć uważam, że winę ponosi sędzial liniowy na równi z Gomesem). Ja osobiście zapamiętam swietną grę Parka, rewelacyjnie biegającego z piłką i bez piłki Modrica, a nawet jak dla mnie grającego po profesorsku Carricka. Taktycznie nie był to do końca dobry mecz. Według mnie Diabły zostawiły za dużo miejsca gością w pomocy. Dzięki temu mogliśmy nie raz zobaczyć ładną grę Modrica czy VDV. Z drugiej strony Koguty często biły głową w mur i ładnie grały do 60 metra, trochę za ubogi futbol na takie progi. Nie zmienia to faktu mecz dobrze sie oglądało, różnica między zespołami się trochę zmniejszyła. Ktoś na tym blogu napisał, że Tottenham ma za słaby atak i ja się z nim zgadzam. Uważam, że brakuję w tym zespole napastnika swiatowej klasy (żeby nie było mają dobrcy napastników, ale zawsze brakuje kropki nad i). Natomiast Man Utd jakoś dla mnie wygląda słabo w pomocy. Mają problemy z przytrzymaniem piłki chociaż wczoraj wyglądali lepiej niż ostatnio (kiedy ostatnio strzelili bramkę po prostopadłym podaniu), Jako ich kibic bardzo mnie to niepokoi. Oczywiśie można się ze mną niezgodzić
W srodku pomocy mamy braki, nie ma co do tego wątpliwości, Carrick powoli wraca do formy i to cieszy, Scholes wciąż nie ma sobie równych jesli chodzi o prowadzenie gry, ale nie mozna od niego oczekiwac regularności, Fletcher jest wyśmienity w odbiorze, ale to nie jest kreator. Anderson nie robi zadnych postępów, gibson to maksymalnie zmiennik, ale trzeba spojrzec szerzej, mysle że Sir Alex nie chce kupowac gwiazdora za grube pieniądze gdyź w obwodzie mamy bardzo utalentowanych graczy. Jesl Cleverley którego osobiscie cenie bardzo wysoko, jest Eikrem który gra jak wierna kopia Scholesa no i jest Ravel Morrison, którego talent porównywany jest do Ronaldo. Tych 3 chłopaków ma niesamowite możliwości, kupienie kogoś możne zamknąć im drogę do gry. MU ma młodzież z najwyższej półki, wygrali rozgrywki młodziezowe w 2008 i 2009 roku, pokonując młodziki z barcelony, czy madrytu, w angli nie mają konkurencji, rzadząc w rozgrywkach na poziomie akademi czy rezerw.Wszystko zalezy od Sir Alexa, zrobi co bedzie uważał za stosowne, a my kibice, powinnismy mu zaufać, bo jak przeszłość pokazuje, wychodizmy na tym rewelacyjnie.
Jestem ogromnym zwolennikiem młodych diabłów, ale muszę zaregować jak pisze się nieprawdę. Ani w 2008 ani w 2009 roku nie wygrali nasi młodzi żadnego turnieju w którym grała Barcelona czy Real. Wygrywaliśmy Milk Cup, ale tam europejskich potentatów raczej nie ma.Wygraliśmy natomiast turniej w Malezji w 2007 r, gdzie faktycznie było wiele znanych klubów. Co z tego jak wielu z tamtych zawodników nie ma już u nas, a co więcej – nie grają już na poważnie w piłkę. Jedynie chyba Corry Evans nadal jest u nas.Nie dominujemy również w rozgrywkach w Anglii, bo ostatni raz Youth Cup zdobyliśmy w 2003 roku. Nie świadczy to o tym, że młodzieży nie mamy zacnej. W moim mniemaniu na zapleczu jest najlepsza grupa młodych zawodników od kilkunastu lat(Thorpe, Fryers, Tunniclife, James(!), Pogba, Morrison, Cleverley, King, Welbeck rokują fantastycznie), ale trzymajmy się faktów.
Barcelona uczestniczy w turniejach milk Cup, ba nawet wygrała go w 2005, jest to turniej ogólnoświatowy, gdzie do ścisłego finału rozgrywek trzeba przebijac sie przez kwalifikacje. Polskich drużyn tam nie uświadczysz, jeszcze żadna nie awansowała.http://en.wikipedia.org/wiki/Milk_CupA jeśli chodzi o dominacje to chodziło mi o rozgrywki ligowe, na poziomie akademi czy rezerw.
Być może kiedyś Barca tam grała, ale w ostatnich latach już nie.Swoją grupę nasi wygrywają, ale to nie znaczy, że dominujemy w Anglii.
To ja pisałem o tym ataku – Spurs mają świetny atak, ale nie na takich obrońców jak Vidic, Rio, Terry, etc. Tej drużynie teraz najbardziej brakuje właśnie kompletnego napastnika z najwyższej światowej półki – takiego Torresa w formie
Oprócz napastnika brakuje im stabilizacji w obronie, no ale na to nie do końca mają wpływ. King jest swietny, ale szklany. Natomiast co do wychowanków Man Utd. Ja się z hurra optymizmem alasza nie zgodzę. Od czasów Scholesa i Giggsa tak naprawdę akademia niw wychowała żadnego wirtuoza, kilku świetnych wyrobników, ale żaden z nich raczej nie pociągnie w trudnych chwilach. Fletcher ma takie zadatki, ale w tym sezonie jakoś nie do końca to pokazuje, inni są natomiast solidnymi graczami. Nie zmienia to faktu, że i tak mamy najlepszą szkółkę w Anglii.
Z tą najlepszą szkółką w Anglii to bym się trochę wstrzymał – na pewno mieliśmy (za czasów Scholesa, Giggs’a, Neville’ów, czy Becksa). Ostatnimi czasy najlepszą szkółkę wydaje się mieć West Ham – Carrick, Joe Cole, Frank Lampard, Glen Johnson, Ferdinand, Defoe, Bullard,… a warto też wspomnieć, że w juniorskich drużynach West Hamu wychowywali się przez jakiś czas również Becks, czy Terry
Taka czysto teoretyczna sytuacja: Gomes odpycha (bez brutalności) naniego; bo przeszkadza mu wznowić grę. To co teraz powinien zrobić arbiter: red card dla Gomesa (bo nani jest na czystej pozycji strzeleckiej) i rzut karny dla mu (bo odepchnięcie jest w polu karnym)??? Bardzo chętnie przeczytam Wasze opinie o tej wyimaginowanej sytuacji.
Oczywiście, że tak – w tej sytuacji jeśli Nani byłby przy piłce a Gomes go odepchnął to powinna być czerwona dla Gomesa i karny dla United. Piłka była w grze analogicznie jak jest wtedy kiedy piłkarz wybiega sam na sam z bramkarzem – niczym się to nie różni
Wymyśliłem tę sytuację, żeby pokazać jakim cudownym narzędziem jest tzw. Przywilej korzyści, żeby „drukować” mecze. Gomes zgodnie z „duchem gry” przejął piłkę w celu jak najszybszego wznowienia gry (robił to istotnie bardzo chaotycznie) niemniej jednak ze świadomością, że nic złego nie może nastąpić, ale „duch gry” arbitra podpowiedział mu, że nic złego nie może przytrafić się diabłom.Też przypuszczam, że do wyrównania raczej by nie doszło, nic bynajmniej na to nie wskazywało (może gdyby Niko za VdV), to chyba nikt nie ma wątpliwości, że ten mecz trwał 85 min. Ale z drugiej strony, bramki z niczego padają na każdych stadionach, przykładów nie będę przytaczał.W hokeju jeśli następuje sytuacja, że zawodnik jednej drużyny przekracza przepisy, a krążek jest w posiadaniu drużyny przeciwnej, to sędzia sygnalizuje taką sytuację, ale nie przerywa gry. Wtedy drużyna atakująca wycofuje bramkarza, a w jego miejsce wprowadza kolejnego zawodnika z pola, gdyż żadna krzywda jej się nie stanie. Przy pierwszym kontakcie z krążkiem zawodnika drużyny, która faulowała, gra zostanie przerwana i następuje powrót do momentu, kiedy nastąpiło wykroczenie. Oczywiście może zdarzyć się tak, że drużyna atakująca zakończy swoją akcję bramką. Wówczas ma podwójną korzyść, bo karę i tak się orzeka. To jest prawdziwy przywilej korzyści. Jak WAM podoba się taka interpretacja prawdziwego przywileju korzyści????Jeszcze drugi wariant wymyślonej przeze mnie sytuacji; Gomes mógł złapać piłkę, bo znajdował się we własnym polu karnym, a załóżmy, że najbliżej piłki był zawodnik z pola i wziął ją do rąk, żeby wznowić grę i co teraz???? Sędzia dopiero ma pole do popisu, żeby podrukować. Przed chwilą nie odgwizdał karnego, to teraz ma wszelkie podstawy do tego. Proszę zainteresowanych o koment.
Moim zdaniem tam nie bylo zadnego przywileju korzysci, to wymysl komentujacych tutaj. Mi sie wydaje, ze sedzia glowny nie zauwazyl reki Naniego, w zwiazku z tym nie uzyl gwizdka bo nie mial podstaw (chyba ze aby podyktowac watpliwego karnego, albo jeszcze bardziej watpliwe symulowanie karnego). Oczywiscie reka byla i MOIM ZDANIEM gdyby glowny to widzial, zagwizdal by przewinienie. A ze nie widzial to gra toczyla sie dalej, bo ani pilka nie wyleciala za linie, ani nie bylo gwizdka ze Nani symulowal. Natomiast liniowy reke widzial, ale wydaje mi sie, ze albo niezbyt usilnie przekonywal glownego (np. „Ty no byla tam chyba reka, ale to wszystko dzialo sie tak szybko…”) albo Clattenburg byl tak pewien ze nic zlego tam sie nie stalo, ze zignorowal liniowego. Ja w pierwszym momencie, jak byla taka powtorka z dalekiej kamery, gdzie nie widac bylo reki Naniego, myslalem ze wszystko jest ok. Nani wpada w pole karne, przewraca sie, ale nie jest faulowany, wiec Gomes lapie pilke, wyrzuca przed siebie zeby ja wykopac i nie wiem czemu czeka… Ale ze Nani zagral reka, to Gomes czekal na gwizdek zeby moc grac. Tylko ze nie bylo pierwszego gwizda, sygnalizujacego jakies przewinienie. Skoro nie bylo pierwszego gwizdka, czemu mialby byc drugi? Podsumowujac, sedzia zawalil bo nie widzial reki i nie posluchal sie liniowego, ale nie dawal zadnego przywileju korzysci (ponadto jak jest przywilej to sedzia pokazuje dwoma rekoma ze go daje). Gdyby analogiczna sytuacja byla po stronie MU, w rownej mierze winilbym VDS co sedziego.
Skoro nie było gwizdka, dlaczego zachowywac sie jakby był? Idąc tym tropem Nani, który uważał że był karny, powinien sobie sam zabrać piłke postawić na 11 metrze i kopnąć. Co do reki, juz bez przesady, owszem położył na piłce dłoń, kontakt tak mało istotny, bo nie wpływający na gre że nie ma sensu odgwizdywać, szkoda czasu.Co do hokejowej wizji, to jak na mój gust podwójnie nagradza poszkodowanego, to troche tak jakby druzyma atakowała, zawodnik faulowany, ale druzyna utrzymuje się przy piłce, przepuśćmy ze strzela gola, sędzia cofa się do zdarzenia i daje wolny, po czym pada 2 bramka. 2 bramki za jedno przewinienie?
Generalnie tak powinno być, zarówno w życiu jak i sporcie, że jeżeli grasz/robisz coś nie zgodnie z przepisami to narażasz się na karę, która z samej definicji powinna być kosztowniejsza niż przewinienie. Np. zdarzyło Ci się jechać bez biletu?? To podczas kontroli płacisz tylko za bilet??? czy wielokrotnie więcej?? – sprawiedliwe jest to czy nie. W futbolu jest też podwójne karanie za jeden faul – czerwona kartka + rzut karny: sprawiedliwe czy nie? A mimo to i tak wielu nawet takie podwójne karanie jest niewystarczające przypominam: ręka L.Suareza w 120 min gry Ghana vs. Urugwaj. Urugwaj został ukarany drugi (czerwona kartka dla Suareza), trzeci (Suraez nie zagrał w półfinale) być może czwarty (gdyby Suarez zagrał może Urusi graliby w finale) ale nie został ukarany pierwszy raz (nie odpadł z walki o MŚ).
W przypadku, karania karnym+czerwona kartka juz raz była tutaj dyskusja i ja jestem stanowczo przeciw. To jest gra, przeciwnik stara sie przeszkodzić (jesli by sie nie starał jaki sens grać?) bywa ze mu nie wyjdzie, spóźni się, sfauluje itp. Od tego sa kartki i sędzia ma dwie, ostrzeżenie i wykluczenie. Gdybyśmy karali przewinienia w zaproponowany przez ciebie sposób, obawiam się że a)symulowanie rozrosło by się na całe boisko a nie tylko w obrębie pola karnego jak mamy teraz b) juz w tej chwili utrudnia się życie obrońcom jak tylko sie da, po tym mieli by związane ręce.. Mi osobiście ewolucja futbolu, kierunek w jakim zmierza zdecydowanie sie nie podoba. Powinno się karać symulantów, po meczach, tak samo jak robi się to za inne niegodne zachowania (faul którego sędzia nie widział itp).Sir Alex dziś wygłosił postulat, jakoby dzisiejsi gracze to panienki. Mówił ogółem, równiez o zawodnikach MU. Ciężko mu odmówić racji.Dziś tak juz zupełnie na spokojnie (swoją drogą najspokojniejszy mecz MU dla mojego serca w tym sezonie, jeśli chodzi o lige) uważam że błąd popełnił tylko i wyłacznie gomes, a już tego jego wyrzutu 10 metrów dalej od reki Naniego nie jestem w stanie zrozumiec.Może zapomniał że nani wcia płacze za jego plecami?
O tak, za symulowanie to kara przynajmniej 5 meczowego banu, a w przypadku gdy udaje się symulantowi nabrać sędziego, to 15-meczowy ban. Myślę, że szybko zapomniano by o tego typu sztuczkach. Hehe Włosi musieli być uczyć się grać od nowa.
Cała ta dyskusja o podwójnym karaniu wzorem hokeja jest ciekawa… tylko opiera się na błędnym założeniu. Owszem istnieje wstrzymanie kary podczas którego wjeżdża na lód dodatkowy zawodnik, a zjeżdża bramkarz, ale jeżeli w tym czasie padnie bramka to nie ma już 2 minutowego okresu przewagi, tylko gra się dalej 5 na 5.
Nie jestem znawcą przepisów hokeja i zapewne jest tak jak piszesz. Chciałem tylko zaznaczyć, że ten sposób wykorzystania tzw. przywileju korzyści jest naturalny. W piłce jest to niespójne: faul był wszyscy widzieli i piłkarze obu ekip i sędzia, część piłkarzy już nie gra i czeka na gwizdek, inni nie czekają, jeden sędzia czuje grę inny nie. W hokeju jest to w prosty sposób rozwiązane.
Znajac Naniego, to mysle ze Gomes odpychajac go nawet po gwizdu, moglby dostac czerwona. Portugalczyk umialby sie ladnie potarzac po ziemi. Mowie to jako kibic MU i bardzo mnie to boli. Co do bramki mysle ze ta sytuacja jest prosta. Sedzia glowny nie zauwazyl zagrania pilki reka Naniego i zgodnie z przepisami (w jego mniemaniu) nic nie odgwizdal – bo co mial gwizdac? Karnego nie bylo, ale tez nie bylo symulowania, Nani byl ciagniety za te koszulke. Sedzia wiec pozwala grac Gomesowi, ktory widzac reke Naniego myslal ze sedzia gwizdna faul za niesportowe zachowanie Portugalczyka. Nic takiego miejsca nie mialo, wiec bramkarz popelnil blad – zamiast wykopac pilke, 3 razy sie zastanawial czy juz moze, mimo iz sedzia pokazywal ze tak. Z kolei liniowy chyba widzial te reke, temu zakwestionowal uznanie bramki, ale widocznie Clattenburg mial wieksza sile przebicia. Sedzia popelnil blad niezauwazajac reki, natomiast Gomes wykazal sie boiskowa naiwnoscia – nie slyszal gwizdka a czekal na niego zeby wznowic gre. Podoba mi sie podejscie Pana Michala. Wie ze Spursi pewnie by nie wyrownali i nie chwyta sie tej bramki, zapominajac o calym meczu. Chcialbym umiec tak podchodzic np. do spalonego Drogby z zeszlego sezonu ;] Chelsea byla lepsza, i pewnie i tak by wygrala. Ale jednak…
Oficjalna stronka Premier League podaje ze Nani ma 8 asyst w lidze a OptaJoe i komentatorzy C+ mowia ze 6. Wiecie moze gdzie sa rozbieznosci?
Jak marnujemy talenty? Po prostu nie dając im szansy. Historia piłkarza, który gnije w klubie marzącym o ekstraklasie. http://trelik.blox.pl/2010/11/Blogoslawieni-cierpliwi.html Ta bramka Naniego to jedna z najbardziej niezwykłych jakie widziałem. Inna sprawa, że Gomes jest niezłym bramkarzem, ale stanowczo za często z jego udziałem dzieją się niesamowite rzeczy.
Jak Wołkowski z Roberto Carlosem oszukują nashttp://oprawca.blox.pl/2010/11/Jak-Wolkowski-z-Robero-Carlosem-Oszukuja-nas.html
NIEOBECNY USPRAWIEDLIWIONY. Uprzejmie proszę o wybaczenie mojej nieobecności na blogu w dniu wczorajszym i dzisiejszym. Drugi raz w ciągu ostatniego miesiąca złapał mnie jakiś paskudny wirus, na jakiś czas straciłem nie tylko głos, ale i zdolność formułowania w miarę poprawnych zdań. Jutro mecz z Interem, więc muszę się szybko pozbierać. A w tak zwanym międzyczasie zastanawiam się, dlaczego ci, którzy jeszcze tydzień temu mówili, że w Manchesterze City panuje niezła atmosfera, i że piłkarze Manciniego są poważnym kandydatem do mistrzostwa, nagle całkiem zmienili front i twierdzą, że Włoch jest na wylocie, a atmosfera w zespole – fatalna. Naprawdę wystarczy jeden gorszy mecz? Temat drugi, który mnie zajmuje również wiąże się ze zmianą frontu i też po jednym meczu: Chris Hughton, na temat którego spekulowano w ciągu ostatnich tygodni (klub uporczywie nie przedłużał z nim kontraktu), wynoszony jest pod niebiosa po triumfie nad Sunderlandem. Łaska pańska…
Z Chrisem Houghtonem sytuacja jest przedziwna, szczerze sympatyzuje z Newcastle, ale to zawsze był klub „dziwny”. Miałem nadzieje że ten jednoroczny rozbrat z premier league, przeczyści atmosfere w klubie i bedą racjonalnie spoglądac na swoja pozycje jak i mozliwości a danej chwili. Takie coś niestety nie następuję. Houghton wykonał kawał świetnej roboty, wzioł druzyne w rozsypce, owszem z nazwiskami, ale drużynę która spadła z ligi, gdzie konlfikt poganiał konflikt. Wprowadził normalność, długo pracował jako „Caracter” gdzyż nie był oficjalnym managerem, później nim został, ale wciąż uwazam, nie tylko ja, ze jes jest traktowany z szacunkiem na jaki załsuguje. Newcastle spisuje się świetnie, Andy Carroll zanotował gigantyczny postęp (pamietam go gdy wystawiał go Shearer w boju o utrzymanie i był beznadziejny, dziś mam go w fantasy), Piłkarze wyrażają sie o nim z szacunkiem, managerowie również, kibice śpiewają na jego cześć (sunderland), tylko Mike Ashley nie jest z niewiadomoych przyczyn zadowolony. Plotka głosi że chciałby Joe Kienara znowu w Newcastle, no to jest pomysł rodem z ekstraklasy.Na miejscu Houghtona, chyba bym odszedł, nie można dac sobą pomiatać.
Blackpool-WBA, przyznam szczerze że spotkanie obejrzałem tylko dla tego że po cąłym dniu uczenia sie organizm zażądał relaksu. Tak więc bez jakis wygórowanych nadziei usiadłem przed TV. No i na pewno nie żałuje. Dobre tempo, co ważniejsze obie ekipy grały w piłke a nie jakieś Allarayowskie odmiany futbolu amerykańskiego, trochę szkoda, pochopnej w mojej ocenie, pierwszej czerwonej kartki dla WBA (druga juz ewidentna), ale emocji w końcówce nie brakowało. Jeśli mielibyście okazje polecam zwłaszcza końcówkę, od momentu gdy WBA strzeliło kontaktową bramkę, no co sie działo na placu, ciezko słowami opisać, jakby obie ekipy zapomniały o jakiejkolwiek taktyce i akcja za akcja, atak za atakiem, WBA to chyba zapomniało ze w 9 grają. Szczerze chciałbym by pbie druzyny się utrzymały, może to byłby taki prognostyk nowego trendu tych słabszych drużyn-grajmy piłką. Jeszcze bolton coyle’a zaczoł stosować inne zagrania jak „długa w pole karne, moze sie uda”.
Dokladnie, obie druzyny uprawialy futbol, i to majac pilkarzy wcale nie lepszych niz Pullis w Stoke, czy Allardyce w Blackburn, dlaczego wiec tamci szkoleniowcy nakazuja swoim pilkarzom grac w tak prymitywny sposob?? BTW nie popisali sie Roslon wraz z Rudzkim, pewnie sie spodziewali takiej rzezi jak tydzien wczesniej w Blackburn, wyszla na jaw ich nieznajomosc tych zespolow, mialem to szczescie widziec kilka spotkan WBA oraz Blackpool w tym sezonie, dlatego sposobem gry obu zespolow nie jestem zdziwiony.
Otóż moi drodzy,Man wygrał z prostego powodu – moja kobita dała się namówić na pub i włożenie koszulki MU. Także wiecie, ja w nowej, do tego szaliczek, do tego kobita obok w kolejnej, no i się chłopaki ogarnęli i ograli Harryego Pottera. Gol komedia, Nani wkurza coraz bardziej – chociaż punkty wpadły, jestem minimum zniesmaczony.