1. Chciałbym poznać jakiegoś sędziego (jeśli jest wśród czytelników, ręka do góry!). Chciałbym wiedzieć, co czuł, patrząc na taki błąd, jaki popełnił wczoraj Martin Atkinson (a może bardziej jeszcze jego asystent, Bob Pollock), który w meczu Bolton-QPR nie uznał prawidłowo strzelonej bramki przez Clinta Hilla. Czy jemu też zdarzyło się kiedyś nie zauważyć piłki, która o dobry metr przekroczyła linię bramkową? Jak później żyło mu się w poczuciu, że jego błąd kosztował jakiś zespół może tylko stratę punktów w jednym meczu, a może więcej: odpadnięcie z jakiegoś pucharu czy degradację z ligi? W przypadku QPR jest przecież niewykluczone, że pomyłka sędziów – skądinąd jedna z kilku we wczorajszym meczu, bo drugi liniowy, Jake Collin, puścił dwa gole ze spalonych – będzie warta jakieś 20 milionów funtów, czyli tyle, ile jest warte utrzymanie się w Premier League. Jak się żyje z taką świadomością? Czy marzy się o wsparciu technicznym (dziwnym zbiegiem okoliczności, Football Assotiation właśnie wczoraj wydała apel o jak najszybsze wprowadzenie urządzeń, analizujących czy piłka przekroczyła całym obwodem linię bramkową)? Czy szuka się spokoju wewnętrznego w (słusznym!) przekonaniu, że nieusuwalnym składnikiem piłkarskiego spektaklu są ludzkie błędy – w wykonaniu piłkarzy równie bolesne jak w wykonaniu sędziów? Czy przeklina się telewizję, bezlitośnie te błędy wyłapującą? Nienawidzi się linczujących arbitrów dziennikarzy, z których każdy – postawiony z chorągiewką przy linii, np. w ramach eksperymentu, organizowanego przez wychodzących naprzeciw mediom sędziowskich oficjeli – myliłby się tysiąc razy częściej? Mnożę pytania, unikając łatwych sądów, choć przecież i ja przeżyłem swoją traumę z sędziowaniem po nieuznanym golu Mendesa dla Tottenhamu na Old Trafford w 2005 r. Czy usłyszę od jakiegoś arbitra zdanie: „Tak, gdybym w słuchawce słyszał pisk przekraczającej linię piłki, miałbym o wiele łatwiejszą pracę”?
A może należałoby powiedzieć po prostu, że Martin Atkinson miał pecha, bo na linii zabrakło fachowca klasy Sian Massey? Pamiętacie zapewne (pisałem o tym tu i tu) burzę ze stycznia ubiegłego roku po tym, jak za obrażanie dziewczyny z chorągiewką pracę w Sky Sports stracili Andy Gray i Richard Keys. Wtedy Sian podjęła dobrą decyzję, puszczając grę podczas meczu Liverpoolu z Wolverhampton – dziś zachowała się fantastycznie w ostatniej minucie spotkania Swansea z MC, słusznie podnosząc chorągiewkę przy minimalnym spalonym Richardsa. Przyznam, że zawsze, kiedy ją widzę na linii, mocno jej kibicuję: wyobrażam sobie, że presja, która na niej ciąży w tym męskim świecie jest nieporównanie większa od tej ciążącej na facetach. Już nie mówię o tym, że jej dzisiejszy błąd również mógł być wart wiele milionów funtów – tych, które przypadną mistrzowi Anglii…
2. Chciałbym też poznać jakiegoś kibica Evertonu (jeśli jest wśród czytelników, ręka do góry!). Chciałbym wiedzieć, czy jego uczucie frustracji można porównać (Manifa się kłania…) z tym, czego doświadczają kobiety w zderzeniu ze szklanym sufitem. Jak się żyje, od dziesięciu lat patrząc, jak świetny trener stale i wciąż odbudowuje drużynę po kolejnych wymuszonych oszczędnościami wyprzedażach? Jak akceptuje się fakt, że zdolni piłkarze, wychowywani bądź sprowadzani za bezcen (Martyn – 250 tys., Cahill i Pienaar – 2 mln, Lescott – 2,5 mln, Arteta – 2,8 mln, Phil Neville – 3,6 mln, Jagielka – 4 mln, przy czym niejeden raz zaczynało się od wypożyczeń i czasu na sprawdzenie, czy dany transfer „wypali”), odchodzą do innych klubów, gdzie nie zawsze wiedzie im się lepiej (pouczający jest przypadek Pienaara, który już wrócił na Goodison Park, ale i Arteta czy Lescott wcale nie stali się lepszymi piłkarzami w Arsenalu czy MC). Czy kibic Evertonu wyobraża sobie czasem drużynę, której wciąż gra Wayne Rooney? Czy drży z powodu spodziewanego odejścia Jacka Rodwella, np. do Manchesteru United? Czy zna pojęcie „resale value”, kluczowe dla polityki klubowego zarządu? Czy często myśli o tamtym niewiarygodnym wieczorze z sierpnia 2005, w którym jego drużyna grała w eliminacjach Ligi Mistrzów z Villarealem, i po porażce u siebie 1:2, w rewanżu, przy stanie 1:1, zdobyła bramkę mogącą doprowadzić do dogrywki – bramkę, której nie uznał sędziujący swój ostatni mecz w międzynarodowej karierze Pierluigi Collina? Czy gdyby jego klub przedarł się wtedy do fazy grupowej Ligi Mistrzów, szklany sufit zostałby rozbity?
Idźmy dalej: czy kibic Evertonu jest dumny z faktu, że drużyny z czołówki nie znoszą przyjeżdżać na Goodison Park, bo zwykle spotyka je to, co wczoraj Tottenham (inna sprawa, że w tym przypadku zwycięstwo gospodarzy było szczęśliwe, a dominacja gości w drugiej połowie zdumiewająca, jak na normy tego stadionu)? Myśli o tym, że postawa jego piłkarzy jest ucieleśnieniem etosu angielskiej piłki: zawsze nieustępliwa, niebojąca się wślizgów, walcząca do upadłego? Lubi miano „klubu ludowego”? Cieszy się z faktu, że szkockiego szkoleniowca trzykrotnie wybierano menedżerem roku? A może ma tego wszystkiego serdecznie dość, skoro mimo tylu komplementów potencjał klubu pozwala jedynie na walkę o miejsca od szóstego do ósmego? Żeby zacytować samego menedżera Evertonu: „Gonimy ich, czują nasz oddech na plecach, ale nie jesteśmy w stanie mocno ich złapać, przytrzymać chwilę, a potem wyprzedzić” – otóż jak się żyje i kibicuje z taką świadomością?
3. Kibica Swansea poznawać nie muszę – sam nim zostałem.
Bardzo fajny tekst. Ja również jestem za wprowadzeniem goal-line. Żałuje trochę, że nie wspomniał Pan o powrocie na fotel lidera Manchesteru United, ale to co wyrabiał dzisiaj sędzia wraz z linowymi na meczu QPR- Bolton było okropne!
Tyle, że ja wcale nie jestem pewien, czy pan Michał Okoński jest za wprowadzeniem goal-line technology. W końcu po raz kolejny podkreśla, że pomyłki sędziowskie są „słuszną” (sic!!!) częścią spektakli piłkarskich. Że utrata milionów, zmiana losów historii, tysiące drobnych lub wielkich dramatów jest uzasadnione tylko dlatego, że ludzkie oko nie jest w stanie nadążyć za szybkością dzisiejszego futbolu… A przecież przykłady rugby, czy dziesiątek innych sportów pokazuje, że wprowadzanie możliwości analizy przez sędziów powtórek tv nie powoduje śmierci sportu, czy ducha sportu, a zwyczajnie usuwa zwyczajne wypaczenia. Bo porównywanie błędów sędziowskich do błędów zawodników jest totalnym nadużyciem – sędzia powoływany jest do sprawiedliwego rozstrzygania wyników i zapewniania przestrzegania przepisów – nie jest jedną ze stron zawodów, której błędy rzeczywiście są nieuniknioną częścią sportu. Zwróćmy też uwagę, że jakoś wprowadzanie technologii w kolejnych dyscyplinach zwyczajnie się sprawdza. Czy istnieje jakiś sport, przy którym specjaliści stwierdzili, że oddana do użytku sędziów technologia zabiła jego ducha? Czy ktoś postuluje, aby bieg na 100 metrów oceniał gołym okiem sędzia? A może zawody pływackie? Może trzeba pozbyć się Eagle Eye z tenisa?Upór Fifa i Uefa (choć przecież i tam zaczynają się wahać) rozumiem, te instytucje wręcz z definicji są skostniałe, w dużej części skorumpowane i zależy im na zachowaniu status quo. Ale nie potrafię zrozumieć argumentów kibiców, którzy próbują wbrew wszystkim faktom i statystykom wmawiać, że przecież błędy wychodzą mniej więcej na równo. Albo że błędy sędziowskie mają coś wspólnego z duchem sportu, kiedy właśnie tego ducha zabijają.Poza tym jednym zgrzytem w poglądach autora cały tekst jak zawsze świetny. Myślałem, że Swansea osłabione brakiem zawieszonego Dyer’a może mieć większe kłopoty z ManCity, a po nietrafionym karnym byłem wręcz przekonany, że za chwilę losy meczu się odwrócą, ale jednak tak się nie stało. Brawa dla Łabędzi, po raz kolejny klub ten udowodnił swoje niebanalne umiejętności. West Bromich Albion nie postawił zbyt wysokiej poprzeczki Manchesterowi United, a ten po raz kolejny wygrał jak najmniejszym nakładem sił (lub być może tylko na to było Czerwone Diabły stać). Skuteczność po raz kolejny zawodziła zawodników Sir Alexa Fergusona. Jak słusznie zwrócił uwagę dziennikarz Guardiana, coż za piłkarz byłby z człowieka z umiejętnościami Dannego Welbacka i instynktem Hernandeza.Stoke spełniło swoją rolę chłopca do bicia dla klubów z czołówki tabeli, choć tak niskie zwycięstwo Chelsea przeciwko przeciwnikowi grającemu w dziesiątkę też o czymś świadczy. Tottenhamu szkoda, bo ostatnia wyjątkowo słaba seria jest tak naprawdę trochę niezasłużona w stosunku do formy, jaką prezentują. Mam nadzieje, że te porażki ich nie podłamią i zdołają jeszcze utrzymać wysokie morale w końcówce sezonu.Liverpool po raz kolejny pokazał pewną bezsilność – naprawdę wydaje mi się, że król Kenny zupełnie nie nadaje się do dzisiejszego futbolu. The Reds oczywiście muszą przyzwyczaić się do trochę niższych aspiracji, ale wciąż – z tymi pieniędzmi, a nawet z tym składem dałoby się zrobić więcej.Na dole tabeli sytuacja wciąż arcyciekawa – na dzień dzisiejszy z przeklętej piątki najstabilniejszą formę zdaje się prezentować Blacburn, z pozostałych zaś wszyscy grają raczej tragicznie, ale wydaje mi się (przeczucie), że kata po raz kolejny uda się uniknąć Martinezowi i jego Wigan.
Ja rzeczywiście nie jestem pewien, co myśleć o „goal line technology”. Słucham oczywiście tych, którzy przywołują przykłady innych sportów, ale natrafiam też na głosy o zawodności dotychczas próbowanych rozwiązań. Głośno myślę, po prostu 😉
Rugby i tenis to dyscypliny, w których akcje są przerywane co chwila. W piłce nożnej zegar bije caly czas, a akcja zmienia się często i błyskawicznie. Sprint i pływanie to już w ogóle jakiś kosmos, czemu nie przywołałeś np brydża?
Przykład rugby przywołałem jako pierwszy właśnie dlatego, że do piłki nożnej jest najbardziej podobny – zegar tam nie jest zatrzymywany, a gra toczy się na bieżąco – z tym ciągłym przerywaniem akcji myli Ci się chyba z amerykańskim futbolem. Inne dyscypliny były oczywiście po części argumentem ad absurdum, ale stanowiły też po prostu wyliczankę tego, że od technologii nie ma ucieczki i rzeczywiście technologia niesamowicie się przydaje. Prędzej czy później zostanie ona wprowadzona i niemal wszyscy będą z tego zadowoleni. Ja po prostu wolę to prędzej niż to później. 😛 Oczywiście, że trzeba testować różne rozwiązania i wprowadzać je powoli, ale trzeba je testować, a nie chować głowę w piasek i twierdzić, że sędzia wszystko dostrzeże, kiedy każda kolejna kolejka pokazuje, iż jest to nierealne, a błędów tylko przybywa.Jaki jest tak właściwie argument przeciw? Że to w tym sporcie nie przejdzie? A niby dlaczego? Po niemal każdej bardziej kluczowej decyzji sędziego piłkarze kłócą się na boisku przez minutę. My powtórkę mamy po 3 sekundach, po 15 jesteśmy w stanie obejrzeć tą powtórkę parę razy i z różnych kątów. Więc niech nikt mnie nie przekonuje, że piąty sędzia umieszczony przed monitorem nie byłby w stanie wyłapać największych błędów dotyczących karnych czy goli. I niech mnie ktoś przekona, w jaki sposób zaszkodziłoby grze to, że niesłusznie podyktowany karny nie byłby wykonywany, a niepodyktowany byłby za chwilę odgwizdywany.
> Przykład rugby przywołałem jako pierwszy właśnie dlatego,> że do piłki nożnej jest najbardziej podobny Zastanów się, jak wyglądają sytuacje sporne w piłce nożnej, które chciałbyś rozwiązać dzięki technologii. Ile z nich jest/było problemem w rugby?> pomyliło ci się amerykańskim futbolem. kej, zegar zegarem, ale gwizdki tam są cho chwila, a akcja najczęściej trwa tyle ile wymiana w tenisie. A to jest podstawowy problem.> od technologii nie ma ucieczki i> rzeczywiście technologia niesamowicie się przydaje.> Prędzej czy później zostanie ona wprowadzona i niemal> wszyscy będą z tego zadowoleni. Ja po prostu wolę to> prędzej niż to później.I ja nie mam nic przeciwko, o ile wprowadzą coś, co nie zepsuje gry bardziej, zamiast ją naprawić. > Więc niech nikt mnie nie przekonuje, że> piąty sędzia umieszczony przed monitorem nie byłby w> stanie wyłapać największych błędów dotyczących karnych czy> goli. I niech mnie ktoś przekona, w jaki sposób> zaszkodziłoby grze to, że niesłusznie podyktowany karny> nie byłby wykonywany, a niepodyktowany byłby za chwilę> odgwizdywany.Nie chcę Cię przekonać, bo nie mam do czego. Piąty sędzia zapewne wyłapałby wszystkie najbardziej ewidentne błędy, ale nie to jest moim pytaniem. Interesuje mnie kto, na czyj wniosek i w jakich sytuacjach może obejrzeć powtórkę, kto decyduje co na niej było (często dwóch widzi co innego) i ile na to wszystko ma być czasu. To byłaby rewoluc gruba i szczegółowa procedura, zabezpieczona przed obróceniem jej przeciwko duchowi gry. A wszystko z czym się spotykam to jakieś 3-zdaniowe pomysły, które wykładają się na najbanalniejszych pytaniach. Mówię serio, pierwszy przyklasnę fajnemu projektowi technologii wspomagającej decyzje sędziego.
Przedstawiłem bardziej szczegółowo wizję takiej technologii pod Twoim innym postem w wątku zapoczątkowanym przez alasza, bo tam też było o powtórkach.Dla mnie piąty sędzia ma po prostu cały czas oglądać powtórki, wyłapywać błędy i je poprawiać. Można oczywiście dyskutować o tym, czy ma się to też tyczyć drobnych faulów na środku boiska czy autów, ale wszystkie inne poważniejsze, łącznie nawet z tym komu się należy rzut rożny może spokojnie wyłapać.
W sensie jak najbardziej ogolnym na punkty 1 i 2 mozna odpowiedziec: nie sa to najwieksze tragedie w zyciu.W sprawie technologii. Dwa sporty, ktore czesto ogladam to krykiet i rugby. W obu wprowadzono najnowsze z mozliwych technologii by ulatwic sedziom podjecie decyzji w sytuacjach spornych. Czy ulatwilo to zycie sedziom? – tak. Czy wyeliminowalo kontrowersje? – nie. Zainteresowanych odsylam do finalu mistrzostw swiata z 2007 roku miedzy Anglia i Poludniowa Afryka. O wyniku zadecydowalo nie uznanie angielskiego przylozenia, mimo analiz sytuacji z roznych kamer konkluzja nie mogla byc 100% jednoznaczna. Ostateczna decyzja byla jednak decyzja sedziego a Anglicy nie byli przekonani o jej slusznosci. Jesli chodzi o krykiet mozna wysnuc ciekawa konkluzje. Analizy sytuacji przy pomocy srodkow technicznych wykazuja, ze w tym sporcie decyzje sedziow maja bardzo wysoki wskaznik poprawnosci. Jesli ktos zna ten sport, zrozumie iz wystawia to owym sedziom bardzo wysoka note. W pilce noznej wprowadzenie mozliwosci technologicznych zblizonych do rugby byloby pomocne i nie sadze by mialo zbic ducha sportu. Jest wiele innych problemow skutecznie ow sport niszczacych.Pozdrawiam
> W pilce noznej wprowadzenie mozliwosci technologicznych zblizonych> do rugby byloby pomocne i nie sadze by mialo zbic ducha> sportu. Jest wiele innych problemow skutecznie ow sport> niszczacych.Pewnie, ale:1) To, że w jakimś sporcie sprawdziła się dana technologia nie może być argumentem za wprowadzeniem jej do innego sportu.2) Z dotychczasowych dyskusji (tych rzeczowych) wyłania się bardzo ograniczony zestaw sytuacji, w których pomoc techniczna byłaby sensowna. Co do technologii linii boiska zgodni są prawie wszyscy, ale już z powtórkami jest kłopot. Sensowne wydają się tylko wtedy, kiedy gra i tak jest z jakiegoś powodu przerwana przez sędziiego głównego i kiedy to on jest jedynym, który o powtórkę wnioskuje i decyduje, co na niej widział. To oczywiście moja opinia.
„To, że w jakimś sporcie sprawdziła się dana technologia nie może być argumentem za wprowadzeniem jej do innego sportu.” Bardziej konkretnie. Technologii z krykieta nie ma mozliwosci stosowania poza krykietem, gdyz jest dosyc zaawansowana, zlozona i przystosowana do wymogow tej gry. Czy wie Pan jak to sie robi w rugby? Zapewne nie. Bardzo prosto. Watpliwa sytuacja jest ogladana na ekranie w ujeciach z kilku kamer i analizowana przez sedziego technicznego, ktory jeest poza boiskiem. Sedzia glowny w kazdej chwili moze sie odwolac do owej analizy – jest to tylko i wylacznie jego decyzja. Jak wspomnialem wszystkich kontrowersji nie wyeliminowano ale z pewnoscia zmniejszono liczbe ewentualnych i ewidentnych bledow. Warto pamietac, ze rugby ma o wiele bardziej skomplikowane przepisy niz pilka nozna. Powolalem sie na sytuacje z Mistrzostw 2007 roku, gdyz tam nalezalo wyjasnic nie tyle czy pilka zostala przylozona ie. zawodnik trzymajac ja w rekach dotknal ziemi, lecz gdzie znajdowaly sie nogi zawodnika robiacego przylozenie ( ktory byl atakowany przez zawodnika druzyny broniacej) w momencie, gdy pilka dotykala ziemi.Wariacji na ten temat jest wiele. Obawiam sie, ze w pilce noznej nie jest to bardziej skomplikowane niz w rugby. Pozdrawiam
O ile mówimy o sytuacjach, gdzie akcja jest przerwana, to na pewno nie. Ale w piłce nożnej akcje między gwizdkami sędziego są trochę dłuższe i analiza czegoś, co powinno akcję przerwać (a nie przerwało, bo sędzia nie zauważył) stawian nas przed dodatkowym problemem, w rugby być może marginalnym, w piłce za to istotnym.To z kolei każe powrócić do wniosku, że nie ma co przekładać poszczególnych rozwiązań ze dyscypliny na dyscyplinę, anie qargumentować ich przydatności tym, że sprawdzają się w innym, nawet bardziej skomplikowanym sporcie.
Chwile. Odniesmy sie do punktu wyjsciowego czyli nie uznanej bramki. Zdobycie bramki czy tez zdobycie pounktu w grze jest rzecza zasadnicza i na tym nalezy sie koncentrowac, nie zas na kazdej decyzji sedziego, ktora mozna/nalezy kwestionowac. Jesli o zwyciestwie decyduja np. bramki to nasza uwaga winna byc skoncentrowana na sytuacjach prowadzacych do i samym zdobyciu gola. Sytuacje w polu winny byc pozostawione gestii sedziego. Tym bardziej, ze pilkarskie akcje w polu sa o wiele bardziej klarowne od tych w rugby. Obszar, w ktorym odbywa sie pilkarska akcja prowadzaca do zdobycia bramki jest o wiele mniejszy od tego w rugby – tutaj w gre wchodzi cala szerokosc boiska. Nie widze wiec powodu by miec watpliwosci co do skutecznosci transferu z jednej do drugiej gry. Tym bardziej, ze obecnie widz TV ma mozliwosc obejrzenia kazdej akcji na boisku w ujeciach z kilku kamer i w zwolnionym tempie.Pozdrawiam
> Chwile. Odniesmy sie do punktu wyjsciowego czyli nie> uznanej bramki. Jeżeli problem dotyczy przekroczenia linii bramkowej sprawa wydaje się prosta, a technologia jest w zasięgu. Więc nie bardzo jest o czym dyskutować.
No, ale nie chodzi tu tylko o przekroczenie linii bramkowej, ale także np. to czy tuz przed zdobyciem gola był spalony – takie coś dalej można przeanalizować na powtórce.Generalnie Twoja linia argumentacji za tym, aby powtórek nie wprowadzać jest bardzo dziwna. Po pierwsze powołujesz się na to, że nie możemy brać przykładów z innych sportów, bo to nie piłka nożna, więc nie wiadomo, czy by się sprawdziły. Ale przecież na tym polega analiza technologii – bierzemy sporty mniej lub bardziej podobne do piłki nożnej po czym analizujemy jak technologia tam się sprawdziła. Jest oczywistością, że nigdy żaden z tych sportów nie będzie taki sam jak piłka nożna, bo piłką nożną nie jest! Ale skoro w piłce nożnej technologia stosowana nie jest, to musimy brać przykłady z innych sportów, a nie z niej samej, prawda? Więc prosiłbym bardzo, abyś powstrzymał się od zakazywania podawania przykładów z innych sportów.Tym bardziej, że rugby do piłki nożnej jest naprawdę bardzo podobne – są to sporty, które w końcu wywodzą się z tego samego! Więc to, że w jednym z nich technologia powtórek się sprawdziła jest ważną wskazówką dla piłki nożnej i nie należy tego ignorować!Drugim przytaczanym przez Ciebie argumentem jest to, że powtórki się nie sprawdzą, szczególnie w momentach w których gra nie będzie przerywana, bo zabijać to będzie akcje, które w czasie analizowania powtórki trwają. Jest to o tyle zabawny argument, że piłkę nożną powszechne uważa się za sport statyczny – tu ze względu na wielkość boiska i powolność piłki rzeczy dzieją się wolniej, niż w wielu innych sportach. Dlatego oglądanie powtórek nie zakłociłoby tak mocno rytmu gry i nie istniała by potrzeba przerwania w tym czasie gry, tak jak trzeba to robić np. w koszykówce (bo tam w 15 sekund może paść kilka punktów dla różnych stron). Posłużyłeś się przykładem, że „Np. taki Shawcross robi wślizg na Ramseyu. I co, kilka sekund gry, Ramsey leży ze złamaną nogą a sędzia mówi, że wracamy do spalonego/ręki/innego faulu, którego nie zobaczył?” Tak – i owszem wracamy! I jeśli uważasz, że coś w tym złego, to powinieneś przestać oglądać piłkę nożną, bo przecież już dzisiaj tak jest! Wyobraź sobie, że van Persie otrzymuje podanie prostopadłe i wychodzi sam na sam z bramkarzem, mija go i ma pustą bramkę przed sobą, ale w tym momencie fauluje go obrońca. Powinna być czerwona kartka dla obrońcy. Ale okazało się, że w czasie trwania tego ataku van Persie był na spalonym i sędzia podniósł chorągiewkę. I co? Zaczynamy od wykopu bramkarza, a obrońca kartki nie dostaje. Chyba, że tak jak podałeś w swoim przykładzie – swoim brutalnym wślizgiem złamałby napastnikowi nogę – wtedy może dostać czerwień za nadmierną brutalność w grze, ale nie za to, że powstrzymał van Persiego przed zdobyciem gola.Więc skoro dzieje się tak i dzisiaj, to nie można użyć tego jako argumentu przeciwko powtórkom. Co więcej zdarzeń tak dramatycznych jest bardzo mało – bo w piłce nożnej nie dzieje się aż tak dużo na raz.Oczywiście, że zdarzałyby się takie sytuacje i mogłyby być kontrowersyjne, ale czym to jest w porównaniu z bonusami z powtórek? Wykluczeniem udawania, wykluczeniem brutalnych fauli, wykluczeniem goli ze spalonego, wykluczeniem niesłusznie podyktowanych karnych, wykluczeniem tych niesłusznie niepodyktowanych, utrudnieniem w znacznym stopniu sterowaniem wyniku przez przekupnego sędziego? Sama goal line technology nie wystarczy, bo to tak jakby wyciąć guza pacjentowi, który ma oprócz tego przerzuty w pięciu innych miejscach. Nieuznane bramki, które padły to wielkie zło, ale zdarzają się relatywnie rzadziej, niż inne śmiertelne choroby piłki nożnej. Dlatego jeszcze raz wskazuje Ci, że powinno się rozważyć plusy i minusy wprowadzenia powtórek – a plusy znacznie przewyższają tu problemy jakie się z tym pojawią. Bo piłka nożna jest obecnie okropnym sportem, w którym z przyzwyczajenia akceptujemy, że sędzia może stać się głównym aktorem czy reżyserem. Podczas gdy on nigdy nie powinien mieć prawa wpływać na wynik i twierdzenie inaczej jest dla piłki nożnej zwyczajnie zabójcze.Dlatego jeszcze raz Cię pytam – jesteś pewien, że wg Ciebie minusy powtórek przewyższają plusy ich wprowadzenia???
Ad 2 – ja się zgłaszam ;)A odczucia mam podobne m.in. ze względu na fakt iż jestem też kibicem polskich Niebieskich, którzy są w sytuacji (przynajmniej w mojej opinii) bardzo podobnej. Nędza jaka była bezpośrednio przed trenerem Fornalikiem (trener roku 2009 wg PN) zapewne powtórzy się, gdy w końcu 'możni’ polskiej ligi go ściągną do siebie. O piłkarzach to samo – najbardziej klarowne przykłady – Śrutwa w Legii, czy Niedzielan w Koronie, ale też Baszczyński, Ćwielong, Sobiech, Sadlok czy Brzyski sprzedani bo nie było kasy. Teraz wszyscy w Ruchu czekają na to, kto i kiedy przyjdzie po Piecha…W Wyborczej znowu pojawiła się stara śpiewka (za biedni na puchary), ale przynajmniej na razie mamy trochę radości jak 'mocarze’ polskiej ligi, wyjeżdżają z Cichej w kiepskich nastrojach 😉
I to jest właśnie istota kibicowania,fajnie jest pooglądać najlepsze na świecie ligi czy puchary i tam mieć sobie kogoś z kim się sympatyzuje,ale to co u siebie jest bardziej fascynujące jeżeli się czuje do czegoś przywiązanie.Waldemar Fornalik i Leszek Ojrzyński w Koronie robią rzeczy wielkie i wspaniałe mając do dyspozycji niskie budżety i pokazując co znaczą umiejętności,pasja,ambicja oraz charakter…
Ze Swansea ( i Blackpool ? ) mamy to samo. Pierwsze dwa punkty nie dotyczą mnie osobiście ale ponieważ mieszkałem lat kilka w London Town i poznałem niemało fajnych kibiców różnych klubów ( nie tylko londyńskich ), przy każdej kolejce myślę w jakich są nastrojach itp. No i mam też dobrego znajomego, który choć mieszka w pn.Londynie ( Crouch End ) i jeśli nie za Spurs to powinien być za Gunners (jak 90 % mieszkańców z literą N w kodzie pocztowym),a tymczasem on woli klub niemal z drugiego końca miasta. Bynajmniej nie Chelsea ( choć jego status i wygląd pasuje jak ulał do new wave of Chelsea supporters, którzy pojawili się wraz z sukcesami made by Roman „dirty money” Abramowicz ). Mój blisko 50 -letni znajomy prawnik jest totalnym fanatykiem QPR. Facet kiedyś zrobił niezła scenę w salonie gdzie pracowałem i przez pewien czas go nie lubiłem, ale jak wrócił by przeprosić i mimochodem rzucił, że się spieszy na mecz przy Lotus Rd. to mnie szczęka opadła. Także jeśli coś się stanie arbitrom ostatniego meczu QPR , to nie zdziwię się jeśli sprawcą mógłby być elegancki,szczupły,wysoki Mr. Richard W. , przez którego martwię się o QPR co tydzień :)ps1.z sędziami to każdy ma jakieś problemy, ja staram się na nich wiele nie zwalać ale jakoś dzień wcześniej czułem smutek gdy przekręcili Cracovię, bo jej nowy ( w końcu niezły ? ) trener mógłby zaliczyć fajny debiut2.szczerze wierzę , że QPR i KSC się utrzymają3.walka o mistrzostwo kraju (miasta) rozkręca się na całego i jak nie chcę tytułu dla MU tak cieszy mnie każda wygrana Swansea, zwłaszcza z wielkimi firmami Tej ligi. Moja żona, która leci na 10 dni do stolicy Tej ligi będzie mieszkać w NW1 = pozdrowi wszystkich znajomych mniej lub bardziej pokrzywdzonych przez panów ( no bo Pani jest bez skazy ) z gwizdkiem czy chorągiewką
Co do powtórek to we wczorajszym MOTD loro swietnie to podsumował. Mamy sport który obraca bajońskimi kwotami, inne sporty, które nie przyciągają tylu pieniędzy juz od dawna pomagaja sobie technologia. Goal line technology, juz kiedyś wymieniałem tutaj możliwości techniczne jakimi bym rozwiązał ten trywialny problem od najtańszych po najdokładniejsze. Jest to tak proste ze po prostu śmieszne ze tego nie ma.Wprowadził bym tez na wzór teniisa 3 chalange gdzie trener może poddać w wątpliwość decyzje arbitra i sprawdzamy na powtórce-jak trener nie miał racji to traci szanse, jak ma to mu zostaje.Dziaam kiedyś mi odpisał że takie rozwiązanie to zmiana gry, dawanie trenerom działa wielkiego kalibru. Ma racje, tyle że ja uważam ta zmianę za postęp.Co do Sian Massey-sokole oko, tyle w temacie. W jakichkolwiek superlatywach nie opisywał bym jej kompetencji, podtrzymuje zdanie że ani Gray ani Keys nie powinni wylecieć z roboty, prywatna rozmowa na poza antenie, jakaś gnida dziennikarska to opublikowała i zrobiono z igły widły. Przepraszam i kwiatki powinny wystarczyć, tym bardziej że nie ubliżano jej, tylko dowcipkowano o stereotypie (prywatnie wolno).Co do Manify i rzekomego szklanego sufitu kobiet. Ludzie protestują krzyczą narzekają jak im jest źle i tragicznie, a prawda jest taka że ci ludzie to albo nieroby albo nieudacznicy, albo co gorsza oba naraz-takie patologie też sie zdarzają. Niemiłosiernie irytuje mnie stwierdzenie że coś sie komuś tam należy, albo że rzad powinien cos tam komuś „dać”.Znam pare naprawdę inteligentnych babek, które bez żadnych kompleksów odnajdują sie w stricte męskim świecie silników, zarabiają tyle samo co faceci na tych samych stanowiskach, one nie potrzebują takich protestów i albo je ignorują, albo sie za nie wręcz wstydzą, bo niekiedy jak sie usłyszy taka Prof. Środe (swoja drogą uważam że tytuł profesora dla kogoś zajmującego sie etyką jest nie na miejscu, nie widzę możliwości stawiać takich osób w jednym szeregu z prawdziwymi profesorami jak choćby Piotr Wolański) to wypada im tylko wywiesić transparent-ja tej pani nie znam.W całej tej paranoi, a tak nazywam manife, warto zwrócić uwage na jedną podstawowa kwestie-uwarunkowania kobiet i mężczyzn. Sa liczne publikacje na temat różnic mózgów, sposobów myślenia obu płci (ja ostatnio czytałem, jako że lego postanowiło dobitniej wejść na rynek dziewczynek (kolejny raz, poprzednie próby to wielkie klapy), opracowania którymi sie kierowali, a robili skrupulatne badania, tak np wyszło im ze chłopcy bawia sie zabawkami w 3 osobie a dziewczynki w pierwszej, że najbardziej odrzuca je lego ludzik-dlatego dostały przerobione ludziki i wiele innych), co wpływa na predyspozycje zawodowe. Statystycznie mężczyźni maja wyższe IQ (choć ja uważam ze największe głąby sa wśród facetów), oczywiście są pieruńsko inteligentne kobiety, ale ogół i średnia jak jest taka jest. Dlatego tez różnice w pensjach sa bo i są różnice w możliwościach. U mnie na napędach na jakoś koło 30 ludzi są 2 kobiety, na ASP jest zapewne odwrotnie, nie negujmy różnic.
@alasz wstyd mi za Ciebie, no ale nawet wśród naszych kibiców zdarzają się takie kwiatki.Moja żona dwa fakultety na rozmowie w sprawie pracy.Nie mogę pani przyjąć,bo nie ma Pani dzieci(! w innych firmach to atut:( ) w znanej sieci optycznej…takich historii mogę Ci opowiedzieć więcej, ale Twój wpis świadczy o betonowych poglądach.
Rowniez uwazam, iz w takich tematach nie nalezy raczej traktowac sprawy w kategoriach czarno-biale; kilka przykladow nie swiadczy jeszcze o trendzie. Moze zabrzmi to sztampowo, ale roznimy sie wszyscy, rowniez w obrebie jednej plci, i najwazniejsze to stworzyc warunki, w ktorych liczy sie tylko aspekt merytoryczny. Przeprowadzone byly badania wsrod studentow; podano im kejs stadi z Harward Biznes Rewiu, ktora opisywala przypadek menedzera firmy, ktory postepowal bardzo agresywnie, byl stanowczy itp. Menedzer ow mial na imie Heidi i byla kobieta. Okazalo sie, ze gdy zmieniono jej imie w kejsie na Howard, nagle „lubialnosc” tej osoby znacznie sie zwiekszyla. Mozg instynktownie reaguje w ten sposob, wywodzi sie to chyba z czasow jaskoniowcow, trzeba miec swiadomosc tych i innych odchylen ktore nam mozg serwuje w podejmowaniu decyzji (np. o naborze do pracy albo promocji). A poza tym, United liderem! Kiedy Ferguson pod koniec sezonu zaczyna gadac o przewadze doswiadczenia, zwykle to sie konczy w jeden sposob 🙂
Nie neguje możliwości występowania podobnych patologi, ale w skali makro jest to marginalny problem. Przede wszystkim, zatrudnia sie osobe która uważa sie ze lepiej wykona dane zadanie, mowie o prywatnych przedsiębiorstwach, jaki sens ma zatrudnianie słabszego osobnika? Po co strzelać sobie w stopę?Bynajmniej nie opieram sie na jakimś tam wyobrażeniu, ale swoje przeczytałem, a i własna matka ma takie przekonanie więc całkowicie w będzie byc nie mogę.Poniżej doprecyzowałem i wyjaśniłem jareko 17 swój pogląd.Pozdrów żonę.
Pani Prof. Środa (za którą w lekkich słowach nie przepadam) jest profesorem filozofii, zajmującym się etyką, ale pewnie nie tylko (filozofia polityki, filozofia społeczna) i nie bardzo wiem dlaczego takich osób nie można stawiać obok Wolańskiego, czy Wolszczana? Wytłumaczysz mi? Z twojego posta Alasz widzę, że chyba nie bardzo się orientujesz czym zajmuje się filozofia i chyba nie ma nadziei żebyś nawet chciał zrozumieć, bo już sobie arbitralnie podzieliłeś pewne aktywności na wartościowe i bezwartościowe…
Komentarz Czwartka został usunięty jako sprzeczny z elementarną kulturą. Jako gospodarz apeluję o rezygnację z wyzwisk i posługiwanie się argumentami w polemikach.
Racja, przepraszam. Człowiek zapomina o kulturze właśnie przez bezsilność na widok takich ludzi jak Pani Środa. Codzienny widok. Telewizje karmią nas każdego dnia „autorytetami” pokroju Środy, Szczuki, Czubaszek, Nergala itp. wynalazków. W pewnym momencie po prostu puszczają nerwy!
> Pani Prof. Środa (za którą w lekkich słowach nie> przepadam) jest profesorem filozofii, zajmującym się> etyką, ale pewnie nie tylko (filozofia polityki, filozofia> społeczna) i nie bardzo wiem dlaczego takich osób nie> można stawiać obok Wolańskiego, czy Wolszczana?> Wytłumaczysz mi?Dlatego że jest pomiędzy nimi przepaść wiedzy. Nie żeby mnie to jakoś specjalnie irytowało, wszak to tylko tytuły, ale jednak te samo nazewnictwo sugeruje równość która jest z oczywistych względów nieprawdziwa, nie ta skala wiedzy, nie to znaczenie, nie ta waga. Sugerowałbym cos na wzór licencjatu i tytułu inzyniera, niby odpowiedniki, a jednak różnią sie praktycznie i teoretycznie (tytuł inżyniera pozwala na studia magisterskie na każdym kierunku każdej uczelni, licencjat nie daje takich możliwości). Powiesz inne dziedziny, zgoda, ale to inny kaliber nauk.Pani Środa lubi przedstawić argument ze kobiety sa statystycznie lepiej wykształcone, a statystycznie mniej zarabiają. No usłyszy ktoś coś takiego i pomyśli, no faktycznie, coś tutaj jest nie halo. Ale wystarczy lekko sie pochylić pod tym zagadnieniem i znajdujemy rozwiązanie. Tytuł choć aki sam w wymowie i na piśmie tytułowi nie równy. Mgr bo ja wiem, socjologi, przeciętny statystyczny oczywiście, mimo tego samego tytułu naukowego moze liczyć na ułamek pensji mgr mechanika, statystycznego oczywiście, co jest całkowicie normalne i zrozumiałe. A jako ze proporcje płci i tu i tu sa odchylone od podziału 50:50 na różne strony, logiczne jest że statystycznie faceci zarobi więcej, bo dwóch wyrobi normę 10 z socjologi, albo i lepiej. Przecież nie jest tak pani kasjerka zarabia 70% tego co pan kasjer w tym samym supermarkecie, że na wyższych stanowiskach rozwarstwienie? Kierownik kierownikowi nie równy.Powyższe, mam nadzieje, racjonalnie tłumaczy zarówno nie równość tych samych tytułów jak i statystykę zarobków. Samo w sobie sprowadza się to do uwarunkowań, jak to ktoś napisał, być może wywodzących się nawet z jaskini.Taka Pani Lagarde jest dyrektorem MFW nie dlatego że jest kobietą, tylko dlatego że jest pieruńsko dobrym fachowcem.> Z twojego posta Alasz widzę, że chyba nie bardzo się> orientujesz czym zajmuje się filozofia i chyba nie ma> nadziei żebyś nawet chciał zrozumieć, bo już sobie> arbitralnie podzieliłeś pewne aktywności na wartościowe i> bezwartościowe…Nie napisałem ze to jest bezwartościowe, nie uważam tak, nie widzę tego w skali 0-1, stopniuje. Jak to mówi jeden z moich znajomych, różnica miedzy umysłem ścisłym a humanistycznym jest taka, że pierwszy przyswoi każda wiedzę humanistyczną jeśli tylko będzie chciał. W druga strone tak to juz nie działa.Na mnie działają tylko argumenty racjonalne i logiczne, inne sa nieprzyswajane. Mozna zmienić mój pogląd, ale nie wielu sie to udało, jako ze jesli mam go w jakiejś sprawie to opieram sie na argumentach. Oczywiście całość, co podkreślam tyczy sie skali makro, pewnych patologi nie wykluczam.
> Nie napisałem ze to jest bezwartościowe, nie uważam tak,> nie widzę tego w skali 0-1, stopniuje. Jak to mówi jeden z> moich znajomych, różnica miedzy umysłem ścisłym a> humanistycznym jest taka, że pierwszy przyswoi każda> wiedzę humanistyczną jeśli tylko będzie chciał. W druga> strone tak to juz nie działa.> Na mnie działają tylko argumenty racjonalne i logiczne,> inne sa nieprzyswajane. Filozofia jako taka, to bardzo szeroka dziedzina wiedzy i być może akurat pech padł na etykę, która jest bardziej po tej humanistycznej stronie. Jednak w ogólności ciężko byłoby mi zaliczyć filozofię 'stricte’ do nauk humanistycznych.> Dlatego że jest pomiędzy nimi przepaść wiedzy. Nie żeby> mnie to jakoś specjalnie irytowało, wszak to tylko tytuły,> ale jednak te samo nazewnictwo sugeruje równość która jest> z oczywistych względów nieprawdziwa, nie ta skala wiedzy,> nie to znaczenie, nie ta waga. Sugerowałbym cos na wzór> licencjatu i tytułu inzyniera, niby odpowiedniki, a jednak> różnią sie praktycznie i teoretycznie (tytuł inżyniera> pozwala na studia magisterskie na każdym kierunku każdej> uczelni, licencjat nie daje takich możliwości). Powiesz> inne dziedziny, zgoda, ale to inny kaliber nauk.Nie wiem jak z Panią Środą, bo do końca nie znam jej dorobku, ale dość ryzykowne jest dla mnie stwierdzenie o przepaści. Przykładowo taki dobry ontolog [prof. hab. załóżmy] (ontologia – inna dziedzina filozofii) musi łączyć wiedzę na bardzo wysokim stopniu szczegółowości z mechaniki kwantowej, logiki, czy też rachunku prawdopodobieństwa. Żeby być dobrym etykiem to też trzeba kilka dziedzin objąć: prawo, biologia, medycyna…Poza tym kiepskim znakiem czasu wydaje mi się tendencja do rozliczania korzyści z jakiejś profesji na podstawie jej krótkofalowej użyteczności (w sensie – chcemy żebyś coś umiał 'już’ i najlepiej żeby się to sprzedało). Zazwyczaj tak nie działa ani matematyka, ani fizyka, ani właśnie filozofia. To są zazwyczaj niskopoziomowe refleksje (które mogą, ale nie muszą) doprowadzić do jakiegoś znaczącego postępu w obrębie np. nauk technicznych.
Sam uważam socjologię za „matkę nauk niepotrzebnych” a do wszelkich filozofii i psychologii podchodzę jak do jeża, to zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Bo czy taki np. kapitalizm nie wywodzi się z liberalnej filozofii „sam decyduję o swoich pieniądzach”? Albo czy kult wolności jednostki i jej nieskrępowanej niezależności nie wyniósł Zachodu na dominującą pozycję w polityce i gospodarce światowej?”Taka Pani Lagarde jest dyrektorem MFW nie dlatego że jest kobietą, tylko dlatego że jest pieruńsko dobrym fachowcem.”Nie znam osiągnięć tej pani, ale tego typu stanowiska (szef NATO, ONZu) pochodzą z politycznego mianowania najsilniejszych graczy globalnej szachownicy i umiejętności kandydata mają, co najwyżej, drugorzędne znaczenie.
Socjologia czy psychologia to całkiem potrzebne nauki wbrew pozorom. Musi być jakaś dziedzina, która zwraca uwagę na człowieka, na jego potrzeby i motywacje. To dzięki takim naukom niektóre firmy zaczynają np. dbać o rozwój pracowników, wprowadzają dodatkowe zajęcia (nauka języków, sporty), system motywacyjny oparty nie tylko na pensji lecz także na jakiejś wyższej idei, poczuciu robienia czegoś ważnego; te nauki również uczą nas jak pracować w zespole, jak wydobyć kreatywność z ludzi, jakie są zagrożenia firmowych spotkań czy zebrań (np. czego się spodziewać kiedy dyrektor/menadżer/kierownik zabiera głos na spotkaniu i przedstawia swoją opinię pierwszy; albo co robić, aby uniknąć jednomyślnego brnięcia w głupi pomysł w imię akceptacji społecznej w grupie), itd. itp.
Wszystko jest ważne co ma zastosowanie. Jednakże nie wszystko w równym stopniu. Specjalista zawsze jest w cenie, z socjologia jest ten problem że z jakis przyczyn studiuje to sama ludzi, większość bo „cos trzeba wybrać”
> Sam uważam socjologię za „matkę nauk niepotrzebnych” a do> wszelkich filozofii i psychologii podchodzę jak do jeża,> to zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Bo czy taki np.> kapitalizm nie wywodzi się z liberalnej filozofii „sam> decyduję o swoich pieniądzach”? Albo czy kult wolności> jednostki i jej nieskrępowanej niezależności nie wyniósł> Zachodu na dominującą pozycję w polityce i gospodarce> światowej?Nie chciałbym wyjść na człowieka lekceważącego mysli filozoficzne, bo nie lekceważę, sa istotne, dałeś świetny przykład liberalizmem, ale nie mogą konkurować w teraźniejszości z nauka która co chwila się rozwija i ma wydatne zastosowanie techniczne, namacalne, każdego dnia.Dochodzi też rozbudowanie i kompleksowość zagadnień. Trzymając sie nazwisk, Wolański jako człowiek inteligentny z miejsca jest gotów do dyskusji z Środa na tematy etyczno-filozoficzne, czy Środa była by w stanie wejśc w dyskusje na temat spalania? Śmiem wątpić. Juz nie mówiąc o tym że nie może być tak źle w naszym kraju że nie znajdziemy światlejszego umysłu od Pani Środy w tej tematyce.Swoja droga, liberalizm wyprowadził zachód na pozycje dominującą jak sam napisałeś, dlatego też wbrew wszelkim logikom porzuca się te ide w mysl doszczętnie skompromitowanej historycznie myśli socjalistycznych. > „Taka Pani Lagarde jest dyrektorem MFW nie dlatego że jest> kobietą, tylko dlatego że jest pieruńsko dobrym> fachowcem.”> Nie znam osiągnięć tej pani, ale tego typu stanowiska> (szef NATO, ONZu) pochodzą z politycznego mianowania> najsilniejszych graczy globalnej szachownicy i> umiejętności kandydata mają, co najwyżej, drugorzędne> znaczenie.Jej CV, wykształcenie i dokonania mówią same za siebie, merytorycznie broni sie sama.
> Wprowadził bym tez na wzór teniisa 3 chalange gdzie trener> może poddać w wątpliwość decyzje arbitra i sprawdzamy na> powtórce-jak trener nie miał racji to traci szanse, jak ma> to mu zostaje.> Dziaam kiedyś mi odpisał że takie rozwiązanie to zmiana> gry, dawanie trenerom działa wielkiego kalibru. Ma racje,> tyle że ja uważam ta zmianę za postęp.Spokojnie mogę Ci to powtórzyć i przypomnieć inne argumenty, np ten o cofaniu akcji. To nie jest tenis, gdzie wymiana trwa kilka, kilkanaście sekund, a całego gema może rozegrać w minutę. W piłce jak nie przerwiesz akcji, może ona trwać kilka minut, może nastąpić brutalny faul, gol, cokolwiek, co przy challange’ach trzeba byłoby anulować, bo ktoś sobie zażyczył powtórkę akcji, którą sędzia powinien odgwizdać a tego nie zrobił. Ten stracony czas trzeba byłoby doliczać. Konsekwencji „anulowanych” akcji w postaci zmęczenia i obitych kończyn nie da się anulować. W każdym postulacie dot. powtórek albo jest tyle dziur i nieprzemyślanych elementów, że nie warto w ogóle ich komentować, albo tak mocno zmieniłyby przebieg meczów, że wolę już mecz z pomyłkami sędziego. Jest też argument ostateczny i niezbywalny – wykłócacie się tu o powtóki po każdym meczu z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy, a do kompromisów dochodzicie bardzo rzadko. Do znudzenia można scrollować słowne bitwy o to, czy faul był, czy nie. Więc z jakimikolwiek powtórkami największe kontrowersje i tak zostałyby niewyjaśnione. > Znam pare naprawdę inteligentnych babek (…)Pod każdym wpisem wrzucasz jakieś swoje mądrości oparte na swoim życiowym doświadczeniu i rozsądku. Dla ludzi, którym chce się dotrzeć do rzetelnych danych na jakiś temat i któych ten temat interesuje, są to często przemyślenia żenujące. Nie mógłbyś ograniczyć myślotoku do czegoś, o czym jakie takie pojęcie posiadasz (I mean the game of football)? Z góry dziękuję.
dziaam – jak się tak ładnie cytuje? Czemu ja tak nie mogę?
> jak się tak ładnie cytuje? Najlepiej poprzez kliknięcie „Wrzuć treść” z prawej strony nad ramką z komentarzem, ewentualnie poprzez własnoręczne wpisanie znaku większości i spacji przed cytowanym tekstem.
> > jak się tak ładnie cytuje?> Najlepiej poprzez kliknięcie „Wrzuć treść” z prawej strony> nad ramką z komentarzem, ewentualnie poprzez własnoręczne> wpisanie znaku większości i spacji przed cytowanym> tekstem.Dziekuję bardzo za informację. IT nie jest moją mocną stroną
Challenge jak w Tennisie nie zadziala, bo przykladowo gra sobie MU z MC, Giggs pieknie wypuszcza Rooneya sam na sam, ale sedzia podnosi choragiewke – spalony. Fergie malo ze zlosci nie polykajac gumy, krzyczy CHALLENGE. No i techniczny patrzy, faktycznie spalonego nie bylo. I co teraz? Rooney strzelic nie zdazyl, bo byl na 20 metrze, to gola nie mozna zaliczyc. To dac wolnego tam gdzie otrzymal podanie? Ale przeciez pilkarze MC niczym nie zawinili. Bez sensu. Wiadomo, ze przydalaby sie taka mozliwosc w wieelu sytuacjach – najjaskrawsza to nurkowane karne i czerwone kartki – tam i tak jest kilka minut klotni z reguly (przy kontrowersyjnych decyzjach) i kamery wielokrotnie (chociaz nie zawsze) by pomogly. Ale sa sytuacje w ktorych tego sie nie da zastosowac, bo nie da sie cofnac akcji, jak np w Snookerze, gdzie mozna bile poustawiac identycznie jak przed uderzeniem. Tutaj, w przywolanym na poczatku przykladzie, nie da sie powtorzyc tego podania Giggsa nie gwizdzac juz spalonego, akcja przepadla. Jestem natomiast za goal line technology – ostatnio R. Stec pisal na Twitterze ile takich nieprawidlowych bramek (w sensie czy przekroczyla czy nie linie) uznano/nie uznano rok temu w serie A i B. Nie pamietam ile, ale duzooo. Wiadomo, ze sport = bledy, ale pilkarzy, nie sedziow. Mnie one nijak nie ciesza, nawet jak sa na korzysc MU, bo wtedy zwyciestwo wcale nie smakuje.
> Challenge jak w Tennisie nie zadziala, bo przykladowo gra> sobie MU z MC, Giggs pieknie wypuszcza Rooneya sam na sam,> ale sedzia podnosi choragiewke – spalony. Fergie malo ze> zlosci nie polykajac gumy, krzyczy CHALLENGE. No i> techniczny patrzy, faktycznie spalonego nie bylo. I co> teraz? Rooney strzelic nie zdazyl, bo byl na 20 metrze, to> gola nie mozna zaliczyc. To dac wolnego tam gdzie otrzymal> podanie? Ale przeciez pilkarze MC niczym nie zawinili. Bez> sensu.Sędzia przy sytuacji wątpliwej podnosi chorągiewkę, ale piłkarz wykańcza akcję – jeżeli nie wykończy to trudno, jego i jego drużyny strata, jeżeli wykończy i strzeli bramkę to i tak jest nieuznana, no chyba, że CHALLENGE o który poprosi trener wykaże, że sędzia się pomylił – wtedy bramka jest uznana.Mecz potrwałby raptem dwie minuty dłużej, bo ile jest sytuacji w których spalony jest minimalny a piłkarz wychodzi sam na sam i jeszcze pada po tym bramka?Przy odrobinie dobrej woli i pomyślunku KAŻDĄ sytuację da się rozwiązać w zadowalający sposób
> Przy odrobinie dobrej woli i pomyślunku KAŻDĄ sytuację da> się rozwiązać w zadowalający sposóbAmen.
> ile jest> sytuacji w których spalony jest minimalny a piłkarz> wychodzi sam na sam i jeszcze pada po tym bramka?Ile jest sytuacji teraz, tyle jest. Ile będzie spornych sytuacji, jak piłkarze i trenerzy nauczą się dobrze korzystać z czelendżów? Kto to wie…Poza tym jakby miało chodzić tylko i wyłącznie o spalone, to nie byłoby tylu problemów. > Przy odrobinie dobrej woli i pomyślunku KAŻDĄ sytuację da> się rozwiązać w zadowalający sposóbPrzy odrobinie złej woli i pomyślunku można wykorzystać KAŻDĄ innowację techniczną dla własnej korzyści w meczu. Dlatego taka rewolucja jak czelendże z powtórkami powinna być przeszukana od góry do dołu na okoliczność dziur i słabości, a przede wszystkim na to, jak może być używana w drugą stronę – do nieuczciwej gry. Nikt nigdzie nie przedstawił propozycji, która nie miałaby poważnych dziur, Ty też nie.
> Przy odrobinie złej woli i pomyślunku można wykorzystać> KAŻDĄ innowację techniczną dla własnej korzyści w meczu.> Dlatego taka rewolucja jak czelendże z powtórkami powinna> być przeszukana od góry do dołu na okoliczność dziur i> słabości, a przede wszystkim na to, jak może być używana w> drugą stronę – do nieuczciwej gry. Nikt nigdzie nie> przedstawił propozycji, która nie miałaby poważnych dziur,> Ty też nie.> Zgodzie się że będą wykorzystywane na swoja strone jak sie tylko da, zmienia gre, podobnie jak gra zmieniła się po zmianie interpretacji spalonego, gdzie występuje zawodnik nie biorący udiząłu w grze (ponoc tylko do MS w brazyli, potem powrót starego splonego, czyli ktokolwiek za linia obrony ten na spalonym).Jest jednak zasadniczy problem w Twoim rozumowaniu. Obawiasz sie dziur nowego rozwiązania, ale akceptujesz obecne dziury. Piszesz o wykorzystaniu takich możliwości do nieuczciwej gry, no a jak bys dziś opisał próby wymuszania karnych czy udawania że kos tam uderzył w twarz busquetsa (specjalista)?Zmieni to gre, nie neguje, przetestujmy, nie neguje, ale jest na tyle beznadziejna a możliwości na tyle duże ze należy czynic staraniu ku poprawie. Nic nie robienie, nie poprawi sytuacji. Nie mówię wrzućmy wszystkie rozwiązania dzis na stół jutro wprowadźmy w zycie i śmiga. Tak jeszcze nik nic nie zbudował, jest faza prototypu, testów, na pewno wyjdą niedoróbki, zasugeruje się poprawki, zmiany, kolejne testy.Powiadam jeszcze nie słyszałem o jakimkolwiek projekcie który od razu był idelanie dopieszczony. Zoptymalizuje sie i to. Tylko trzeba zacząć.Człowiek zawsze musi dążyć do postępu wszędzie gdzie sie da, w piłce jest mnóstwo do poprawienia.
> jest faza prototypu, testów, na> pewno wyjdą niedoróbki, zasugeruje się poprawki, zmiany,> kolejne testy.Ja się dopytuję wciąż o jakiś sensowny prototyp. Jak dotąd spotkałem same bezsensowne, przykładem ten czelendż dla trenera. Nie mówię nie, tylko dajcie cokolwiek, co ma ręce i nogi, zamiast tych kadłubków popartych kuriozalnym „wyjdzie w praniu”. Taka propozycja to minimum kilka stron samych zalożeń, jakby ktoś się szarpnął. Dopóki czytam dziurawe na podstawowwym poziomie koncepcje, będę je sobie wyszydzał. > Powiadam jeszcze nie słyszałem o jakimkolwiek projekcie> który od razu był idelanie dopieszczony. Powiadam Ci, o wielu rzeczach jeszcze nie słyszałeś.> Człowiek zawsze musi dążyć do postępu wszędzie gdzie sie> daUważaj, bo lewakiem zostaniesz;)
> Ja się dopytuję wciąż o jakiś sensowny prototyp. Jak dotąd> spotkałem same bezsensowne, przykładem ten czelendż dla> trenera. Nie mówię nie, tylko dajcie cokolwiek, co ma ręce> i nogi, zamiast tych kadłubków popartych kuriozalnym> „wyjdzie w praniu”. Taka propozycja to minimum kilka stron> samych zalożeń, jakby ktoś się szarpnął.> Dopóki czytam dziurawe na podstawowwym poziomie koncepcje,> będę je sobie wyszydzał.Trzeba zacząć od początku.Po pierwsze musi być jasno zadeklarowana chęc wysłuchania takich propozycji przez FIFA i UEFA, czytałem ze producent systemu Hawk eye, był na spotkaniu z przedstawicielami UEFA i powiedział że ma wrażenie że został tam poproszony byle by być. Przedstawił swoje pomysły prototypy i powiedzenie mu ze sie odezwą. No i to tyle. Powiedział ze było to nie powazne ze strony. Dopóki nie będzie deklaracji, za która pójdzie konkurs na stworzenie takiego systemu, to kto ma to robić? To fifa i uefa muszą zadeklarować czego chcą, jakie kryteria muszą zostać spełnione, wtedy poszczególne ekipy wezma sie do roboty i wygra najlepszy projekt.Narazie Blater mówi cos tam o tych samych warunkach gry w finale MS i grze w parku z kolegami. Piramidalna głupota. Samo Goal Line technology jest tak trywialnym problemem ze szkoda się rozpisywać, technologia jest, kwestia tylko montazu, nawet te hawk eye, jak tańsze to kameri w narożnikach bramki, choć to jest oczywiście zdecydowanie mniej dokładne rozwiązanie. W hokeju jest chip i działa.> Uważaj, bo lewakiem zostaniesz;)Człowiek ma dążyć do postępu a nie regresu 😀
Rzeczywiście zgadzam się, że challange dla trenerów to bzdurny pomysł.Mój pomysł to stworzenie piątego sędziego, który siedzi cały czas wlepiony w monitor w reżyserce, gdzie ma od razu i na bieżąco dostęp do powtórek od prowadzącego transmisje. Sędzia ten ma ciągły kontakt z głównym arbitrem spotkania i gdy ten czegoś nie wyłapie, to natychmiast sędzia od monitorowania go o tym informuje. Czyli jeśli powinien być karny, to rzeczywiście cofamy akcje – powtórka w końcu zabiera nie więcej niż 5 sekund, po 15 można obejrzeć z kilkunastu ujęć. Jeśli niesłusznie podyktowany karny, to odwołujemy i zaczynamy od rzutu sędziowskiego. Jeśli chamki faul – czerwona kartka zaraz. Jeśli gracz symulował w polu karnym – żółta.Ktoś kto próbuje powiedzieć, że to spowolni grę niech się zastanowi – to nie główny będzie biegał do monitora, to sędzia sprzed monitora będzie go co najwyżej poprawiał, więc gra będzie płynna. A dodatkowo wspominam jeszcze, że po każdym wolnym w pobliżu pola karnego mur ustawia się pół minuty, a co dopiero policzyć rwetes po karnym – w końcu nawet dziecko wie, że widz może obejrzeć faul w tv zanim karny zostanie wykonany. Jedynym problemem tego systemu, który należałoby dopracować są właśnie nieszczęsne spalone – tak naprawdę sędziowie rzeczywiście byliby zmuszeni na wszelki wypadek puszczać stykowe spalone i odgwizdywać jedyne oczywiste, bo o ile da się odwołać bramkę strzeloną ze spalonego, to nie da się odtworzyć sytuacji w której spalonego niesłusznie odgwizdano. Jest natomiast możliwość wprowadzenia w niedalekiej przyszłości po prostu czujników i programów komputerowych, które wykrywałyby w ciągu sekundy, czy gracz był w momencie podania na spalonym czy nie – nad czujnikami przed komputerem czuwałby jakiś analityk dbając o to, żeby komputer nie zwariował i nie podał jakiegoś głupiego odczytu i natychmiast przekazywał sygnał do sędziego liniowego, który by chorągiewkę na sygnał podnosił. To z jednej strony odebrałoby sporo pracy arbitrowi bocznemu, ale dałoby mu też wreszcie czas do obserwowania gry i pomagania głównemu przy decydowaniu o faulach, bo w tej chwili liniowy rzadko kiedy bierze na siebie odpowiedzialność i podnosi sam z siebie chorągiewkę.
Podoba mi się ta propozycja. Mogłoby to znacząco ograniczyć liczbę kontrowersji. Proste i szybkie. Słuchawki w uchu głównego, parę sekund i po kłopocie. Przecież takich sytuacji, kiedy pomyłka jest ewidentna, jest sporo. Takie można by właśnie wykluczyć. Nawet czip w futbolówce nie byłby potrzebny.Sędzia nie jest w stanie wszystkiego dostrzec, to oczywiste, a w ten sposób można by znaleźć bat na symulantów i brutali, o spalonych nie wspominając.
> ten ma ciągły kontakt z głównym> arbitrem spotkania i gdy ten czegoś nie wyłapie, to> natychmiast sędzia od monitorowania go o tym informuje.> Czyli jeśli powinien być karny, to rzeczywiście cofamy> akcje – powtórka w końcu zabiera nie więcej niż 5 sekundNie zgadzam się. 5 sekund na cofnięcie, obejrzenie i ocenę akcji to bardzo mało, będzie możliwe w sytuacjach ewidentnych na tyle, że i sędzia główny je zobaczy. Kolejna słabość – zajęty oglądaniem powtórek piąty sędzia odwraca uwagę od meczu, gdzie akcja wciąż się toczy i mogą zajść pomyłki jeszcze bardziej gorszące. Mogą?,> po 15 można obejrzeć z kilkunastu ujęć. Jeśli niesłusznie> podyktowany karny, to odwołujemy i zaczynamy od rzutu> sędziowskiego.Problem jest wtedy, kiedy akcja idzie dalej, na boisku się dzieją rzeczy, które za chwilę mają być anulowane. Np. taki Shawcross robi wślizg na Ramseyu. I co, kilka sekund gry, Ramsey leży ze złamaną nogą a sędzia mówi, że wracamy do spalonego/ręki/innego faulu, którego nie zobaczył?> Jedynym problemem tego systemu, który należałoby> dopracować są właśnie nieszczęsne spalone – tak naprawdę> sędziowie rzeczywiście byliby zmuszeni na wszelki wypadek> puszczać stykowe spalone i odgwizdywać jedyne oczywiste,> bo o ile da się odwołać bramkę strzeloną ze spalonego, to> nie da się odtworzyć sytuacji w której spalonego> niesłusznie odgwizdano. Super, spalony puszczony, odbiór piłki przez obrońcę i bomba do przodu, napastnik przyjęciem kiwa obrońcę, jest sam na sam… ups, sorry, nie ma sam na sam, ale macie wolny z drugiego końca boiska bo jednak był spalony. Albo faul. A może faulu nie było, bo piętnasta powtórka z kamery umieszczonej w bucie liniowego pokazuje, że piłkarz symulował.Powtarzam, cofanie i anulowanie to naprawde kiepskie pomysły, które przyniosłyby tyle beznadziejnych i wkurzających zdarzeń, że ja już wolę te sędziowskie wielbłądy.
> Nie zgadzam się. 5 sekund na cofnięcie, obejrzenie i ocenę> akcji to bardzo mało, będzie możliwe w sytuacjach> ewidentnych na tyle, że i sędzia główny je zobaczy.E tam. Takich sytuacji, w których już po chwili (w momencie powtórki) jesteśmy mądrzejsi od sędziego nie brakuje. Niechby to były tylko sytuacje ewidentne. Dobre i to. Stwierdzenie, czy piłka przekroczyła linię bramkową, czy odgwizdany faul miał miejsce przed polem karnym czy już w jego obrębie. Wreszcie faule bez piłki, których arbiter często nie ma szans zauważyć, bo skupia się właśnie na piłce. Czerwona kartka i po sprawie. Kolejna sprawa: sędzia gwiżdże karnego. Kilkanaście sekund i jeśli karny był, nie ma problemu. Jeśli gracz ewidentnie symulował lub po prostu faulu nie było, decyzja arbitra cofnięta.Spójrz na ostatni mecz QPR i tamtą sytuację. http://www.101greatgoals.com/gvideos/clint-hill-qpr-disallowed-header-v-bolton/ Czy naprawdę te kilkanaście sekund, po których byliśmy pewni, że padł gol, zabiłoby płynność gry?
> > Nie zgadzam się. 5 sekund na cofnięcie, obejrzenie i> > ocenę> > akcji to bardzo mało, będzie możliwe w sytuacjach> > ewidentnych na tyle, że i sędzia główny je zobaczy.> E tam. Takich sytuacji, w których już po chwili (w> momencie powtórki) jesteśmy mądrzejsi od sędziego nie> brakuje.Nie brakuje też takich, w których nie jesteśmy, prawda? Zamiast wymieniać sytuacje, w których powtórka pomaga, wyobraź sobie takie, w których może namieszać. Bierzesz to z dobrodziejstwem inwentarza, a nie tylko wtedy, kiedy Ci pasuje.> > http://www.101greatgoals.com/gvideos/clint-hill-qpr-disallowed-hea> der-v-bolton/> Czy naprawdę te kilkanaście sekund, po których byliśmy> pewni, że padł gol, zabiłoby płynność gry?> A po co tu riplej? Technologia linii boiska, której jestem zwolennikiem, rozwiązałaby sprawę. Powtórka (której jestem przeciwnikiem).spowodowałaby anulowanie akcji, podczas której na szczęście nic się nie działo.
> Zamiast wymieniać sytuacje, w których powtórka pomaga,> wyobraź sobie takie, w których może namieszać. Bierzesz to> z dobrodziejstwem inwentarza, a nie tylko wtedy, kiedy Ci> pasuje.Niekoniecznie. Myślę, że udałoby się opracować jakąś listę sytuacji, w której można skorzystać z podpowiedzi dodatkowego arbitra śledzącego relację telewizyjną, mającego szybki dostęp do powtórek i utrzymującego kontakt z głównym. Nie wyobrażam sobie, żeby miało to dotyczyć każdego faulu czy spornej sytuacji.Ale na przykład coś takiego (improwizuję, można to oczywiście udoskonalić czy uzupełnić):1. Piłka za linią bramkową (OK, może też być jakiś czip).2. Odgwizdane karne (gra i tak jest przerwana, więc argument o niepotrzebnych przerwach czy ewentualnym zamieszaniu wywołanym przez przerwanie kontynuowanej akcji traci tu znaczenie). Pozwoliłoby to wyeliminować symulantów.3. Brutalne faule przegapione przez arbitra (typu: celowe nadepnięcie przeciwnika, kopnięcie bez piłki). Też nie trzeba by przerywać gry. Po prostu w najbliższej przerwie arbiter pokazywałby czerwień i tyle.To już sporo.
> 1. Piłka za linią bramkową (OK, może też być jakiś czip).Jestem za.> 2. Odgwizdane karne (gra i tak jest przerwana, więc> argument o niepotrzebnych przerwach czy ewentualnym> zamieszaniu wywołanym przez przerwanie kontynuowanej akcji> traci tu znaczenie). Pozwoliłoby to wyeliminować> symulantów.Czyli weryfikujemy ewentualne błędne gwizdane karne i dajemy rzuty sędziowski, a np niegwizdnięte zostawiamy? Jak zaczęliby wówczas gwizdać sędziowie? Moim zdaniem podświadomie rzadziej – nikt nie lubi być negatywnie weryfikowany przez kamerę.> 3. Brutalne faule przegapione przez arbitra (typu: celowe> nadepnięcie przeciwnika, kopnięcie bez piłki). Też nie> trzeba by przerywać gry. Po prostu w najbliższej przerwie> arbiter pokazywałby czerwień i tyle.Brzmi bezpiecznie, nie czepiam się.
> Spokojnie mogę Ci to powtórzyć i przypomnieć inne> argumenty, np ten o cofaniu akcji. To nie jest tenis,> gdzie wymiana trwa kilka, kilkanaście sekund, a całego> gema może rozegrać w minutę. W piłce jak nie przerwiesz> akcji, może ona trwać kilka minut, może nastąpić brutalny> faul, gol, cokolwiek, co przy challange’ach trzeba byłoby> anulować, bo ktoś sobie zażyczył powtórkę akcji, którą> sędzia powinien odgwizdać a tego nie zrobił. Ten stracony> czas trzeba byłoby doliczać. Konsekwencji „anulowanych”> akcji w postaci zmęczenia i obitych kończyn nie da się> anulować.W tennisie w przypadku wymiany, w przypadku chalange’a bada się ostania piłkę, jeśli jest wymiana, sędzia puszcza gre, jełsi zawodnik uważa ze to aut musi to zgłosić i przestac grać. Jeśli będzie kontynuował wymiane robi to na swoje ryzyko, nie ma opcji cofnięcia. Dlatego tez jest świadom 3 prób, które ma do wykorzystania, wbrew pozorom wcale nie tak często gracze sięgają po chalange’a.Każdy problem jest do rozwiązania, da sie to wprowadzić do piłki. Jełsi ktoś nie zgłosi wyzwania arbitrowi w danym momecie ma świadomośc że nie ma powrotu, akcja idzie dalej. Musi szybko przekalkulowac czy opłaca sie czy nie, jak nie będzie miał względnej pewnosci nie zaryzykuje utraty próby.To rozwiązuje faule i wszelkie symulacje. Salone-jełsi jest ewidentny-przerywamy, jeśli jest sporny kontynuujemy akcje, po golu przyglądamy sie i wtedy można anulować. Reszta wyjdzie w praniu, jak sie nie sprawdzi, można poprawić, albo i zawiesic projekt. Testowanie w grach juniorksich itp. Nie znam sportu który by stracił na technologi i nie znam sportu który by z niej zrezygnował.> Pod każdym wpisem wrzucasz jakieś swoje mądrości oparte na> swoim życiowym doświadczeniu i rozsądku. Dla ludzi, którym> chce się dotrzeć do rzetelnych danych na jakiś temat i> któych ten temat interesuje, są to często przemyślenia> żenujące. Nie mógłbyś ograniczyć myślotoku do czegoś, o> czym jakie takie pojęcie posiadasz (I mean the game of> football)? Z góry dziękuję.Prośba odrzucona. Autor odniósł sie do tematu ja odpowiedziałem. Rzetelne dane stoją po mojej stronie, podobnie zresztą jak logika. Nawiasem mówiąc moja matka ma identyczne zdania na temat rzekomych szklanych sufitów.
> Jełsi ktoś nie zgłosi wyzwania arbitrowi w danym> momecie ma świadomośc że nie ma powrotu, akcja idzie> dalej. Musi szybko przekalkulowac czy opłaca sie czy nie,> jak nie będzie miał względnej pewnosci nie zaryzykuje> utraty próby.A jeśli zgłosi? 1. Sędzia musi przerwać akcję, czy może ją dograć? Bo jeśli może dograć, bvardzo wiele może się zdarzyć w tej akcji, z nieodwracalnymi skutkami włącznie, jak to potem anulować. Co, jeśli będzie trwała 3 minuty?2. Jeśli musi przerwać, to jak powstrzmyać trenerów przed czelendżowaniem złośliwym, w celu przerwania akcji wtedy, kiedy chcą? Dziura za dziurą w tej koncepcji. > jełsi jest ewidentny-przerywamy, jeśli jest sporny kontynuujemyA o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje kto? Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o sytuacjach niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne… > Reszta wyjdzie w praniu, jak sie nie sprawdzi, można> poprawić, albo i zawiesic projekt. Tak sobie możesz opracować zasady gry w karty, albo w obijanie piki o ścianę. Nie masz spójnej koncepcji, to nie masz żadnej koncepcji. > Nie znam sportu który by stracił na> technologi i nie znam sportu który by z niej zrezygnował.Ja też nie znam innego sportu, w którym gracze przez 90 minut biegają za piłką, aby za pomocą nóg wkopać ją do bramki przeciwnika. Tyle z Twojego argumentu.> Autor odniósł sie do tematu ja> odpowiedziałem. Autor napisał, że istnieje zjawisko szklanego sufitu, z czym nikt zainteresowany tematem nie dyskutuje. > Rzetelne dane stoją po mojej stronie,Po Twojej stronie stoi Twoja matka i jakieś inne znane Ci kobiety, a nie żadne dane.
> 1. Sędzia musi przerwać akcję, czy może ją dograć? Bo> jeśli może dograć, bvardzo wiele może się zdarzyć w tej> akcji, z nieodwracalnymi skutkami włącznie, jak to potem> anulować. Co, jeśli będzie trwała 3 minuty?> 2. Jeśli musi przerwać, to jak powstrzmyać trenerów przed> czelendżowaniem złośliwym, w celu przerwania akcji wtedy,> kiedy chcą?> Dziura za dziurą w tej koncepcji.Musi przerwać. Jak powstrzymać? prosto, jeśli trener/gracz ma racje podważając arbitra to próba mu zostaje na koncie, jeśli arbiter miał racje, druzyna/zawodnik traci próbe. Oznacza to że jak sie pomyli 3 razy w secie podważając decyzje arbitra, za racje choćby miał 100% racji, nie ma prawa rzucić wyzwania i liczy sie tylko decyzja arbitra. Jeśli trener zrobiłby to złośliwie, to zaraz przestanie, nie będzie wyzwań na koncie. Tutaj oczywiście trzeba dopracować ile wyzwań jest na mecz/połowe, w tenisie dlai 3 na seta, sprawdza sie wyśmienicie. Sam system w tennisie był testowany pare lat, widzowie w tv ogladali sobie takie komputerowe symulacje piłki i wiedzieli kiedy arbiter popełniał bład, a kiedy nie. > A o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje kto?> Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o sytuacjach> niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne…Zdrowy rozsadek, jeśli spalony był o pare ładnych metrów, niech trener rzuci chalenge’a, straci sobie próbę. > Tak sobie możesz opracować zasady gry w karty, albo w> obijanie piki o ścianę. Nie masz spójnej koncepcji, to nie> masz żadnej koncepcji.Tak sie wprowadza kazda technologie w każdym sporcie, najpierw testy na rozgrywkach niższej wagi. Ogólnie tak sie wprowadza technologie, koncepcja a efekt finalny niekiedy sa nie do poznania.> > Nie znam sportu który by stracił na> > technologi i nie znam sportu który by z niej> > zrezygnował.> Ja też nie znam innego sportu, w którym gracze przez 90> minut biegają za piłką, aby za pomocą nóg wkopać ją do> bramki przeciwnika. Tyle z Twojego argumentu.Nie racjonalna uwaga.> Po Twojej stronie stoi Twoja matka i jakieś inne znane Ci> kobiety, a nie żadne dane.Szukajcie a znajdziecie, nie jedno opracowanie jest dostępne.
> Jak powstrzymać? prosto, jeśli trener/gracz> ma racje podważając arbitra to próba mu zostaje na koncie,> jeśli arbiter miał racje, druzyna/zawodnik traci próbe.> Oznacza to że jak sie pomyli 3 razy w secie podważając> decyzje arbitra, za racje choćby miał 100% racji, nie ma> prawa rzucić wyzwania i liczy sie tylko decyzja arbitra.> Jeśli trener zrobiłby to złośliwie, to zaraz przestanieI nie przyszło Ci do głowy, że ktoś te „wyzwania” oleje w kontekście walki o poprawne sędziowanie i będzie je trzymał po to, żeby przerwać akcję (np. przeciwnika) w dogodnym momencie? A co, wolno mu.> w tenisie dlai> 3 na seta, sprawdza sie wyśmienicie. Sam system w tennisie> był testowany pare lat, widzowie w tv ogladali sobie takie> komputerowe symulacje piłki i wiedzieli kiedy arbiter> popełniał bład, a kiedy nie.Doskonale, dajmy piłkarzom rakiety, a bramki zamieńmy na siatkę po środku boiska. Ależ to będzie ekscytujący sport! :)> > A o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje kto?> > Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o sytuacjach> > niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne…> Zdrowy rozsadek, jeśli spalony był o pare ładnych metrów,> niech trener rzuci chalenge’a, straci sobie próbę.Jakby problemem w piłce były kilkumetrowe spalone, to nie byłoby tematu technologii. > > Tak sobie możesz opracować zasady gry w karty, albo w> > obijanie piki o ścianę. Nie masz spójnej koncepcji, to> > nie> > masz żadnej koncepcji.> Ogólnie tak> sie wprowadza technologie, koncepcja a efekt finalny> niekiedy sa nie do poznania.Powtarzam, daj mi jakąś koncepcję zamiast przykładów do nabijania się z.> > > Nie znam sportu który by stracił na> > > technologi i nie znam sportu który by z niej> > > zrezygnował.> > Ja też nie znam innego sportu, w którym gracze przez 90> > minut biegają za piłką, aby za pomocą nóg wkopać ją do> > bramki przeciwnika. Tyle z Twojego argumentu.> Nie racjonalna uwaga.Nie z przymiotnikami pisze się łącznie, a moja uwaga rozbiła o kant d.py twój argument o innych sportach.> > Po Twojej stronie stoi Twoja matka i jakieś inne znane> > Ci> > kobiety, a nie żadne dane.> Szukajcie a znajdziecie, nie jedno opracowanie jest> dostępne.No dobra, zrobię to. Podaj linka do tego opracowania, obiecuję że przeczytam. (Wznoszę się teraz na wyżyny wyrozumiałości wobec kogoś, kto używa argumentu „moja mama tak mówi, więc to nie może być bzdura”.)
> I nie przyszło Ci do głowy, że ktoś te „wyzwania” oleje w> kontekście walki o poprawne sędziowanie i będzie je> trzymał po to, żeby przerwać akcję (np. przeciwnika) w> dogodnym momencie? A co, wolno mu.No jak ma próby to niech robi co chce, nic nikomu do tego, tak samo jak gracze utrzymują piłke w narozniku pod koniec meczu z korzystnym wynikiem. Przepisów nie łamie, więc rób co chcesz. Ma niewiele takich prób, ale dowolność w ich korzystaniu.> > w tenisie dlai> > 3 na seta, sprawdza sie wyśmienicie. Sam system w> > tennisie> > był testowany pare lat, widzowie w tv ogladali sobie> > takie> > komputerowe symulacje piłki i wiedzieli kiedy arbiter> > popełniał bład, a kiedy nie.> Doskonale, dajmy piłkarzom rakiety, a bramki zamieńmy na> siatkę po środku boiska. Ależ to będzie ekscytujący sport!> :)Czytasz Ty ze zrozumieniem?> > > A o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje kto?> > > Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o sytuacjach> > > niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne…> > Zdrowy rozsadek, jeśli spalony był o pare ładnych> > metrów,> > niech trener rzuci chalenge’a, straci sobie próbę.> Jakby problemem w piłce były kilkumetrowe spalone, to nie> byłoby tematu technologii.Pytałeś o EWIDENTNY to dostałeś odpowiedź, chcesz precyzyjniejsza odpowiedź postaw lepsze pytanie.> > > Tak sobie możesz opracować zasady gry w karty, albo> > > w> > > obijanie piki o ścianę. Nie masz spójnej koncepcji,> > > to> > > nie> > > masz żadnej koncepcji.> > Ogólnie tak> > sie wprowadza technologie, koncepcja a efekt finalny> > niekiedy sa nie do poznania.> Powtarzam, daj mi jakąś koncepcję zamiast przykładów do> nabijania się z.Koncepcja a wynik finalny to co innego, zrozum to. Ja daje sama nieociosaną koncepcje, w której wszystko mozna pozmieniać, napisałem jak sie robi takie projekty, kto musi zlecić i kto musi okreśłic kryteria, ustawić budżet w jakim ma sie projekt zmienić i ekipy ludzi biora sie do pracy. Tak do tej pory działało to na tym świecie i sie sprawdziło.Nabijać możesz się z czego chcesz, nic mi do tego, choć wolałbym słyszeć jakieś inteligentniejsze odpowiedzi. Stac cie na więcej.> Nie z przymiotnikami pisze się łącznie, a moja uwaga> rozbiła o kant d.py twój argument o innych sportach.Idiotyczna uwaga niczego nie rozbiła, po prostu zapełniła miejsce swoja obecnością, nic nie wnosząc. Typowy pustak.> No dobra, zrobię to. Podaj linka do tego opracowania,> obiecuję że przeczytam. (Wznoszę się teraz na wyżyny> wyrozumiałości wobec kogoś, kto używa argumentu „moja mama> tak mówi, więc to nie może być bzdura”.)> Primo nie używam takiego argumentu, ale wiąże się to z pytanie postawionym na górze, mam odpowiedź: Nie, nie czytasz ze zrozumieniem. Co za tym idzie obietnica czytania jest mało interesująca. Notabene nie miałem na mysli internetu, choć zapewne można i tu sie doszukać.
> > > I nie przyszło Ci do głowy, że ktoś te „wyzwania” oleje> > w> > kontekście walki o poprawne sędziowanie i będzie je> > trzymał po to, żeby przerwać akcję (np. przeciwnika) w> > dogodnym momencie? A co, wolno mu.> > No jak ma próby to niech robi co chce, nic nikomu do tego,> tak samo jak gracze utrzymują piłke w narozniku pod koniec> meczu z korzystnym wynikiem. Przepisów nie łamie, więc rób> co chcesz. Ma niewiele takich prób, ale dowolność w ich> korzystaniu.Dać trenerom możliwość trzykrotnego przerwania akcji w dowolnym momencie, żeby wyeliminować skandaliczne błędy, które zdarzają się raz na kilka meczów? Spróbuj pomyśleć i zdecyduj, co bardziej decydowałoby o wypaczaniu wyników meczów, oraz ilu trenerów marnowałoby tak wspaniałe narzędzie na jakieś sędziowskie pomyłki, zamiast zneutralizować powiedzmy 3 kontry przeciwnika. Ten pomysł jest po prostu głupi.> > > > w tenisie dlai> > > 3 na seta, sprawdza sie wyśmienicie. Sam system w> > > tennisie> > > był testowany pare lat, widzowie w tv ogladali sobie> > > takie> > > komputerowe symulacje piłki i wiedzieli kiedy> > > arbiter> > > popełniał bład, a kiedy nie.> > Doskonale, dajmy piłkarzom rakiety, a bramki zamieńmy> > na> > siatkę po środku boiska. Ależ to będzie ekscytujący> > sport!> > :)> > Czytasz Ty ze zrozumieniem?> > > > A o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje> > > > kto?> > > > Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o> > > > sytuacjach> > > > niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne…> > > Zdrowy rozsadek, jeśli spalony był o pare ładnych> > > metrów,> > > niech trener rzuci chalenge’a, straci sobie próbę.> > Jakby problemem w piłce były kilkumetrowe spalone, to> > nie> > byłoby tematu technologii.> > Pytałeś o EWIDENTNY to dostałeś odpowiedź, chcesz> precyzyjniejsza odpowiedź postaw lepsze pytanie.Zadałem pytanie, które miało sprawić, że się zastanowisz nad tym, że ewidentne dla sędziego dla Ciebie może być sporne, a decyzję trzeba podjąc w ułamku sekundy. Nie udało mi się, jak widzę.> > Koncepcja a wynik finalny to co innego, zrozum to. Ja daje> sama nieociosaną koncepcje, w której wszystko mozna> pozmieniać, napisałem jak sie robi takie projekty, kto> musi zlecić i kto musi okreśłic kryteria, ustawić budżet w> jakim ma sie projekt zmienić i ekipy ludzi biora sie do> pracy. Tak do tej pory działało to na tym świecie i sie> sprawdziło.Koncepcja musi iść dalej, niż „wprowadzmy challange, w tenisie sie sprawdza”.> > Nabijać możesz się z czego chcesz, nic mi do tego, choć> wolałbym słyszeć jakieś inteligentniejsze odpowiedzi. Stac> cie na więcej.Zkaj prowokuje do inteligentniejszych odpoweidzi, co też uczynię jak dooglądam ten szalony mecz na Emirates. Ty masz wyjątkowo kiepski pomysł.> > > Nie z przymiotnikami pisze się łącznie, a moja uwaga> > rozbiła o kant d.py twój argument o innych sportach.> > > No dobra, zrobię to. Podaj linka do tego opracowania,> > obiecuję że przeczytam. (Wznoszę się teraz na wyżyny> > wyrozumiałości wobec kogoś, kto używa argumentu „moja> > mama> > tak mówi, więc to nie może być bzdura”.)> > > > Primo nie używam takiego argumentu, Dwa razy. Mam zacytować?
> > > > > I nie przyszło Ci do głowy, że ktoś te „wyzwania”> > > oleje> > > w> > > kontekście walki o poprawne sędziowanie i będzie je> > > trzymał po to, żeby przerwać akcję (np. przeciwnika)> > > w> > > dogodnym momencie? A co, wolno mu.> > > > No jak ma próby to niech robi co chce, nic nikomu do> > tego,> > tak samo jak gracze utrzymują piłke w narozniku pod> > koniec> > meczu z korzystnym wynikiem. Przepisów nie łamie, więc> > rób> > co chcesz. Ma niewiele takich prób, ale dowolność w ich> > korzystaniu.> Dać trenerom możliwość trzykrotnego przerwania akcji w> dowolnym momencie, żeby wyeliminować skandaliczne błędy,> które zdarzają się raz na kilka meczów? Spróbuj pomyśleć i> zdecyduj, co bardziej decydowałoby o wypaczaniu wyników> meczów, oraz ilu trenerów marnowałoby tak wspaniałe> narzędzie na jakieś sędziowskie pomyłki, zamiast> zneutralizować powiedzmy 3 kontry przeciwnika.> Ten pomysł jest po prostu głupi.Zjadło mi odpowiedz wiec w skrócie raz jeszcze, co następuje:Rozmowa nie dotyczy bo i nie moze, szczegółowych rozwiązań, Ty chcesz takie dokładne rozwiązanie-ja odpowiadam że to jest niemożliwe, ludzkość wypracowała pewien sprawdzony schemat wprowadzania wszelakich ulepszeń mający zastosowanie od długopisów po promy kosmiczne.Najpierw FiFA i UEFA jako organizacje sprawcze i te który za to odpowiadają muszą powiedzieć co chcą (czytaj zacząć chcieć), następnie muszą określić cele i wymogi co do sprzętu, określić budżet projektu.Jak to będzie to potem siada ekipa ludzi, sa koncepcje, prototypy, testowanie, optymalizacja i produkt finalny w tej kolejności bo inaczej sie nie da. Szczegóły o które pytasz są opracowywane na etapie prototypu. Cały proces jest realizowany iteracyjnie, ciężko stwierdzić ile by tych iteracji wyszło, ale biorąc pod uwagę doświadczenia w innych sportach, raczej jedno cyfrowa liczba.Wszelakie błędy i nie doróbki maja być wychwytywane w testach, nastąpienie jak sa względnie małe zmiany w prototypie albo zmiany koncepcji i tak w koło macieju az wyjdzie. Niekiedy pierwsza koncepcja a produkt finalny sa nie do poznania, jako ciekawostkę warto obczaic koncept arta samolotu SR-71 i porównać z finalnym wyglądem. Ciężko znaleźć wspólny element.Co do samego przykładu, coz mnie te 5 sekundowe max 3 przerwy snu z powiek nie spędzają, zwłaszcza że drużyny imają sie rożnych tricków wybijających rywala z rytmu, a to wspomniane blokowanie piłki w narożniku, a to zmiana z obowiązkowym przekazaniem opaski kapitana a to lekka kontuzja a to co im tam akurat wpadnie do głowy. 15 sekund nie stanowi dla mnie problemu. Gdybym był w błędzie a być mogę, a Ty miałbyś racje, w co wątpię, to i tak wyjdzie w testach. W tym wypadku patrz wyżej co robic.Jaśniej wytłumaczyć nie moge i nie zamierzam.Co do samego przykładu, trochę nie widzę opcji przerwania kontry rywala, no chyba ze był tam faul, albo zagranie na faul, ale wtedy oczywiście za podobne działanie musi grozic kara, niestety symulacje to tylko żółta kartka, w sumie sie zgadza bo kontra jako faul taktyczny to tez zółta.No ale jak mówię nie na szczegóły tutaj pora.> Zadałem pytanie, które miało sprawić, że się zastanowisz> nad tym, że ewidentne dla sędziego dla Ciebie może być> sporne, a decyzję trzeba podjąc w ułamku sekundy. Nie> udało mi się, jak widzę.Patrz wyżej.> Koncepcja musi iść dalej, niż „wprowadzmy challange, w> tenisie sie sprawdza”.Koncepcja to dość prosta sprawa, jest to ogólny zarys. Koncepcje samolotów wartych miliardy sa na stronie A4 narysowane od ręki, bywają i na serwetkach. > Zkaj prowokuje do inteligentniejszych odpoweidzi, co też> uczynię jak dooglądam ten szalony mecz na Emirates. Ty> masz wyjątkowo kiepski pomysł.A niech ma lepszy pomysł, prosze bardzo, to i tak się zweryfikuje w praniu.> > > No dobra, zrobię to. Podaj linka do tego> > > opracowania,> > > obiecuję że przeczytam. (Wznoszę się teraz na wyżyny> > > wyrozumiałości wobec kogoś, kto używa argumentu> > > „moja> > > mama> > > tak mówi, więc to nie może być bzdura”.)> > > > > > > Primo nie używam takiego argumentu,> Dwa razy. Mam zacytować?> Byłbym bardzo wdzięczny, bo musisz podac inne dwa cytaty od poniższych:”Bynajmniej nie opieram sie na jakimś tam wyobrażeniu, ale swoje przeczytałem, a i własna matka ma takie przekonanie więc całkowicie w będzie byc nie mogę.””Nawiasem mówiąc moja matka ma identyczne zdania na temat rzekomych szklanych sufitów.”No chyba że według ciebie „a i własna matka ma takie przekonanie więc całkowicie w błędzie byc nie mogę.”=”moja mama tak mówi, więc to nie może być bzdura”.Jeśli tak jest, to nie pomogę.
> Rozmowa nie dotyczy bo i nie moze, szczegółowych> rozwiązań, Ty chcesz takie dokładne rozwiązanie-ja> odpowiadam że to jest niemożliwe, ludzkość wypracowała> pewien sprawdzony schemat wprowadzania wszelakich ulepszeń> mający zastosowanie od długopisów po promy kosmiczne.oraz> Koncepcja to dość prosta sprawa, jest to ogólny zarys.> Koncepcje samolotów wartych miliardy sa na stronie A4> narysowane od ręki, bywają i na serwetkach.Autorzy przepisów gry w piłkę pokraśnieliby czytając te porównania, ja niestety mogę tylko polewać. Znasz przepisy gry w piłkę? Ja z grubsza znam. To jest naprawdę prosta gra. Umiesz wyobrazić sobie, jak dane rozwiązanie wpłynie na grę? Myślę, że ja umiem i czuję się absolutnie na siłach pogadać z kimś, kto też umie.Z Twoich słów wnioskuję, że liczysz na to, że mistyczna Grupa Ludzi, Którzy Tworzą Wielkie Projekty usiądzie nad Twoim błyskotliwym, naszkicowanym na serwetce pomysłem i doprecyzuje wszystko tak, żeby było fajnie. Rozczaruję Cię – mądrzejsi od Ciebie rozmyślają nad tym nie od wczoraj i jeszcze nie przedstawili koncepcji wartej rozpatrzenia na serio.> Co do samego przykładu, trochę nie widzę opcji przerwania> kontry rywalaWiem o tym. Nie widzisz, bardzo wielu rzeczy, tylko rzucasz koncepcje w nadziei że będzie początkiem Wielkiej Zmiany. Niestety, nie byłeś pierwszy, tak jak ja nie jestem pierwszym, który wyśmiewa spontanicznie rzucane kiepskie koncepcje.> A niech ma lepszy pomysł, prosze bardzo, to i tak się> zweryfikuje w praniu.Nikt nigdzie nie robi projektów z tym założeniem, zrozum to.> No chyba że według ciebie „a i własna matka ma takie> przekonanie więc całkowicie w błędzie byc nie mogę.”=”moja> mama tak mówi, więc to nie może być bzdura”.> Jeśli tak jest, to nie pomogę.Semantycznie nie ma specjalnej różnicy między tymi dwoma zdaniami.
> > Rozmowa nie dotyczy bo i nie moze, szczegółowych> > rozwiązań, Ty chcesz takie dokładne rozwiązanie-ja> > odpowiadam że to jest niemożliwe, ludzkość wypracowała> > pewien sprawdzony schemat wprowadzania wszelakich> > ulepszeń> > mający zastosowanie od długopisów po promy kosmiczne.> oraz> > Koncepcja to dość prosta sprawa, jest to ogólny zarys.> > Koncepcje samolotów wartych miliardy sa na stronie A4> > narysowane od ręki, bywają i na serwetkach.> Autorzy przepisów gry w piłkę pokraśnieliby czytając te> porównania, ja niestety mogę tylko polewać. Znasz przepisy> gry w piłkę? Ja z grubsza znam. To jest naprawdę prosta> gra. Umiesz wyobrazić sobie, jak dane rozwiązanie wpłynie> na grę? Myślę, że ja umiem i czuję się absolutnie na> siłach pogadać z kimś, kto też umie.Nie umiesz przewidzieć zmian, bo się nie da, dlatego jest faza testów.> Z Twoich słów wnioskuję, że liczysz na to, że mistyczna> Grupa Ludzi, Którzy Tworzą Wielkie Projekty usiądzie nad> Twoim błyskotliwym, naszkicowanym na serwetce pomysłem i> doprecyzuje wszystko tak, żeby było fajnie. Rozczaruję Cię> – mądrzejsi od Ciebie rozmyślają nad tym nie od wczoraj i> jeszcze nie przedstawili koncepcji wartej rozpatrzenia na> serio.No jak do ściany. Nie licze na żadną grupe ludzi, to jest problematyka trywialna, nie takie problemy sie rozwiązywało. Nie umiesz przewidzieć zmian, bo się nie da, dlatego jest faza testów.Totalna bzdura jest ze ktos nad tym rozmyśla, napisałem albo wyżej albo w poście który mi wyparował że twórca Hawk eye, był umówiony z fifa i stwierdził że potraktowano go tam nie należycie, nawet nie zadając odpowiednich pytań, ludzie byli nie przygotowani. Nie ma chęci, a tylko tego brakuje.Najpierw muszą wyrazić chęc, ustalić co chca, i jak chcą, potem ustawić budżet wtedy ktos, moze nawet ja bo nie pracowałem i pracuje nad bardziej skomplikowanymi projektami usiądzie i to zrobi. Jak by było cie stać możesz wrzucić to na serwis kaggle.com, jak ustawisz odpowiednia nagrodę, a będzie to parę milionów to zgłoszą sie ludzie i to zrobią. Precyzyjnie zdefiniuj potrzeba uzbieraj srodki i ktos sie zgłosi.> > Co do samego przykładu, trochę nie widzę opcji> > przerwania> > kontry rywala> Wiem o tym. Nie widzisz, bardzo wielu rzeczy, tylko> rzucasz koncepcje w nadziei że będzie początkiem Wielkiej> Zmiany. Niestety, nie byłeś pierwszy, tak jak ja nie> jestem pierwszym, który wyśmiewa spontanicznie rzucane> kiepskie koncepcje.Jak grochem o ściane…> > A niech ma lepszy pomysł, prosze bardzo, to i tak się> > zweryfikuje w praniu.> Nikt nigdzie nie robi projektów z tym założeniem, zrozum> to.Wszędzie robi się takie projekty, dosłownie wszedzie, tak powstał condorce, silnik, tak powstaje samochód, tak powstaje łódź, tak powstaje telewizor czy tak też powstaje pojazd kropelka nad którym pracuje. Tak to działa. Nim cos powiesz, najlepiej zastanów się, a jeszcze lepiej sprawdź, bo to co napisałeś świadczy po prostu o braku wiedzy, żeby nie nazwać tego głupotą. W gruncie tak powstała cywilizacja, no ale dziaam wie swoje, żenujące.News flash: taki projekt nie robi sie w jeden dzień, trwa pare lat, do tej pory nie napisałem tego, wydawało mi się tak trywialnych oczywistości nie trzeba mówić.> > No chyba że według ciebie „a i własna matka ma takie> > przekonanie więc całkowicie w błędzie byc nie> > mogę.”=”moja> > mama tak mówi, więc to nie może być bzdura”.> > Jeśli tak jest, to nie pomogę.> Semantycznie nie ma specjalnej różnicy między tymi dwoma> zdaniami.Czyli nie rozumiesz co czytasz, to wiele wyjaśnia.Nie moge być całkowicie w błędzie=to nie może być bzdura. Bez urazy, ale nie lubie rozmawiać z osoba która nie ma elementarnego pojęcia w kwestiach o których mówi, o braku zrozumienia czytanego tekstu i negacji sposobu działania ludzkośc nie wspominając.Na koniec jedno pytanie, nurtuje mnie, chciałbym abyś objaśnił mi dziaamowską wzije funkcjonowania świata, mam na myśli projekt czegokolwiek, zanegowałeś sposób twórczy jakim operuje cały techniczny świat, dlatego podziel sie swoim ładem, uchyl rąbka tajemnicy, zdobądź nagrodę nobla. Daj mi sie pośmiać.
Przyłączam się do prośby Alasza.Dziaam opisz jak wygląda ten proces, uratuj ludzkość, pokaz im ze przez lata robili bzdury.
@Alasz i reszta studentów domagających się wykładuOkej, na dowód mojej autentycznej życzliwości opowiem, jak to z grubsza wygląda w świecie, który znam. Nie jest to świat wielkich wynalazców, szalonych koncepcji szkicowanych na serwetkach i zmieniających życie na lepsze, ani tym bardziej świat świat ludzi, którzy takie coś finansują. Znam świat procesów, systemów i procedur, które działają. Raz na jakiś czas pojawia się potrzeba usprawnienia procesów, optymalizacji, zmiany lub dodania nowych systemów, które wymuszają modyfikacje obowiązujących procedur, lub napisania ich od nowa. Ktoś, kto chiałby dokonać zmian i ma na to jakiś pomysł, musi się liczyć z tym, że zostaną zadane mu pytania, na które będzie musiał odpowiedzieć, żeby nie zostać spławionym i nie najeść się wstydu podczas zjebki za marnowanie cudzego czasu.Oprócz sakramentalnego pytania o korzyści, jakie przyniosą zamiany (tu pomysłodawca zawsze jest najmocniejszy i najbardziej elokwentny), padną jeszcze inne. Np. czy i jak wpłynie to na pracę innych systemów? Czy są jakieś wstępne (choćby na papierze serwetkowym) analizy lub symulacje pokazujące, że to w ogóle będzie działać? Nikt nawet nie zająknie się o żadnych testach, a tym bardziej o budżecie i zasobach, dopóki odpowiedzi na te pytania nie będą zadowalające. Oczywiście, zdarza się czasem, że ktoś wpadnie na całkiem nowy i rewolucyjny pomysł, przedstawi go w formie bardzo surowej i niedopracowanej, jednak na tyle intrygujący, że przyciągnie uwagę potencjalnego sponsora. Ale w świecie systemów i procedur on też nie uniknie odpowiedzi na te pytania. Alaszu, narysowałeś na serwetce jednoskrzydłowego konkorda w kabriolecie – super, naprawdę fajnie się prezentuje. Ale nie dziw mi się proszę, kiedy mówię, że albo przemyślisz głębiej swoją koncepcję, albo możesz się wysmarkać w tę serwetkę, bo nikt rozsądny nie dopuści Twojego pomysłu do żadnych testów. Mam nadzieję, że Ty i mili koledzy zostaniecie wszyscy genialnymi wynalazcami, a na Waszych serwetkach powstaną Pomysły Zmieniające Świat. Ale przygotujcie się lepiej na to, że ów świat bywa względem koncepcji bardzo sceptyczny. Jasne, pewnie sporo przez to przegapia, ale – wierzcie mi – sporo również oszczędza. Zresztą moja własna matka ma takie przekonanie więc całkowicie w błędzie byc nie mogę.
Teraz rozumiem, ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem, kompletnie nic, cały ten tekst wyżej jest bez sensu, jasno powiedziałem bodaj 3 razy że fifa musi najpier powiedziec co dokładnie chce, jakie ma priorytety, i oszacować mniej wiecej budżet. Myłsacy jako tako cłzowiek, czego nie możena o tobie w tej chwili powiedzieć wie, że jak mówimy o kwocie 4 cyfrowej to zastanawiamy się inaczej niz nad kwota 6 cyfrowa. Dość proste.Koncepcji nie przedstawia sie zleceniodawcy. Koncepcja to sam zamysł, cos najprostszego. Przekracza to Twoje możliwości. Powyzszy tekst napisany jest śmieszny, ale jak sam napisałeś to Twój świat.Współczuje analfabetyzmu wtórnego.No ale, dzięki, pośmiałem się, nie ja jeden pewnie.
> No ale, dzięki, pośmiałem się, nie ja jeden pewnie.Cała przyjmność po mojej stronie.
> coś finansują. Znam świat procesów, systemów i procedur,> które działają.Nie masz pojęcia, przecież to udowadniasz.> Raz na jakiś czas pojawia się potrzeba usprawnienia> procesów, optymalizacji, zmiany lub dodania nowych> systemów, które wymuszają modyfikacje obowiązujących> procedur, lub napisania ich od nowa. Ktoś, kto chiałbyKto stwierdza to potrzebę? Czy Alasz nie pisał że Fifa musi ustalic co chce?> dokonać zmian i ma na to jakiś pomysł, musi się liczyć z> tym, że zostaną zadane mu pytania, na które będzie musiał> odpowiedzieć, żeby nie zostać spławionym i nie najeść się> wstydu podczas zjebki za marnowanie cudzego czasu.To prawda, tyle tylko że gośc tez napisał że najpier musi wiedzieć co ma zrobić, trudno mu przygotować sie na jakieś pytania skoro nie wie co o jakim mniej więcej koszcie mówimy. On mówi on początku procesu, zaraniu, samej idei. ty mówisz o fazie konkursu, gdzie zleceniodawca zastanawia się czy przedstawiony projekt, bo nie koncepcja jest odpowiednia. Mylisz pojęcia.> Oprócz sakramentalnego pytania o korzyści, jakie przyniosą> zamiany (tu pomysłodawca zawsze jest najmocniejszy i> najbardziej elokwentny), padną jeszcze inne. Np. czy i jak> wpłynie to na pracę innych systemów? Czy są jakieś wstępne> (choćby na papierze serwetkowym) analizy lub symulacje> pokazujące, że to w ogóle będzie działać?Analizy czy będzie działać. Czytam dlaej, z ciekawości czy jesteś w stanie wymyślić coś głupszego.> Nikt nawet nie zająknie się o żadnych testach, a tym> bardziej o budżecie i zasobach, dopóki odpowiedzi na te> pytania nie będą zadowalające.Czyli jak ludzie polecieli na księżyc?W mysl tych głupot, ktos wpadł na pomysł, siedział latami, za darmo, nie zarabiając i opracowywał prototyp, jako że był to pierwszy taki wypad ludzi, potrafił odpowiedziec na wszystkie pytania, jak misja będzie przebiegać, wiedział dokładnie co i jak zrobić. Urodził sie z ta wiedza?Jak zrobił „analizy czy to zadziała” ?> Oczywiście, zdarza się czasem, że ktoś wpadnie na całkiem> nowy i rewolucyjny pomysł, przedstawi go w formie bardzo> surowej i niedopracowanej, jednak na tyle intrygujący, że> przyciągnie uwagę potencjalnego sponsora. Ale w świecie> systemów i procedur on też nie uniknie odpowiedzi na te> pytania.A więc jednak, jest możliwe nie posiadanie wszystkich odpowiedzi na początku. No kto by pomyślał.> Alaszu, narysowałeś na serwetce jednoskrzydłowego konkorda> w kabriolecie – super, naprawdę fajnie się> prezentuje. Ale nie dziw mi się proszę, kiedy mówię, że> albo przemyślisz głębiej swoją koncepcję, albo możesz się> wysmarkać w tę serwetkę, bo nikt rozsądny nie dopuści> Twojego pomysłu do żadnych testów.A czy on nie napisał że to proces iteracyjny? Swoją droga w samej nazwie „proces twórczy” jest proces, co odnosi sie do złożoności i postępowości.> Mam nadzieję, że Ty i mili koledzy zostaniecie wszyscy> genialnymi wynalazcami, a na Waszych serwetkach powstaną> Pomysły Zmieniające Świat. Ale przygotujcie się lepiej na> to, że ów świat bywa względem koncepcji bardzo sceptyczny.Koncepcja-sprawdz w słowniku co znaczy ten wyraz. Wszystkie choćby nie wiem jak wielkie pomysły, mają swój malutki zarodek. Dla wspomnianego Concorde’a koncepcja wygladała tak, oto ona, uwaga przedstawiam:Samolot pasażerski z prędkością przelotową 2 machów.Koniec koncepcji.> Jasne, pewnie sporo przez to przegapia, ale –> wierzcie mi – sporo również oszczędza. Zresztą moja> własna matka ma takie przekonanie więc całkowicie w> błędzie byc nie mogę.To nie najlepiej świadczy o Twojej matce. PS. Nie masz pojęcia, to nie wchodź w dyskusje potem wychodzi takie coś.
Fifa nie chce niczego zmieniać, ja słowa i fifie nie pisałem.Tematem rozmowy jest koncepcja rzucona w dyskusji na forum, wróc sobie na początek z łąski swojej. Alasz rzucił naiwnie dziurawy pomysł, a jak go wyśmiałem, to się żachnął, że wiele wiekopomnych dzieł zaczyna się od takich ogólnikowych i dziurawych pomysłów. Podawane przez Was przykłady wielkich wynalazków powstałych z luźnych koncepcji świadczą o braku pojęcia o świecie procedur i systemów. W ten sposób możesz sobie wymyśleć nowa grę i ją opatentować, a nie udoskonalić piłkę nożną, w której już obowiązują konkretne procedury i konkretne systemy. W momencie, gdy sobie zdasz sprawę, że wprowadzasz technologię w już istniejący system, zrozumiesz, że przykład konkorda nie ma tu zastosowania. Dla jasności powtórzę swoje stanowisko:1) nie spotkałem się nigdzie z sensowną propozycją wprowadzenia powtórek do meczów piłkarskich. Masz jakąś? Chętnie posłucham, koledzy wyżej się pofatygowali.2) propozycja challange’ów dla trenerów jest głupia, napisałem dlaczego. Masz uwagi?Jak chcecie podbijać świat swymi koncepcjami, jak nie potraficie w kilku akapitach opisać sensownej koncepcji wprowadzenia powtórek do tak prostej gry jak piłka nożna?
Cechą mądrych jest błądzić, cechą głupich jest trwać w błędzie. Dziaam jesteś w drugiej kategorii.”Opatentować gre…” jak ze ślepym o kolorach… Nawet nie wie co to patent…Pisałem wielokrotnie, zła koncepcja, to sie poprawi, nie słyszałeś zapewne, wnioskuje z tych tyrad które piszesz zwrotu „back to drawing board”. Ja nie broniłem swojej koncepcji, napisałem że zkaj moze miec lepsza ale to wszystko i tak sie okazałoby w racje realizacji. Tak to działa.Nie chce się chwalić, bo nie czas i miejsce a i nie ta publika, ale poszukaj sobie w necie projektu kropelka, choćby i powstaje on jak napisałem, co więcej sponsorzy daja na to pieniądze.Słyszałeś o satelicie polkich studentów? mó wydział, moi znajomi. Też tak jak opisuje działa ten prosces. Więc jakoś to działa.Smutne jest to ze jestes odporny na wiedze, no ale to jest cecha ludzi których do których należysz.Ja wiem co mówie, ja mam jakieś doświadczanie. ty bredzisz, ale nie moja rola Cie edukować, szkoda czasu.
Starałem Ci się wyjaśnić na czym polega różnica między usprawnianiem istniejących procedur, a tworzeniem czegoś od zera. Podawanie przykładów konkorda itp jest kompletnie od czapy w styuacji, o której rozmawiamy. Powtórki wideo istnieją, zasady gry w piłkę też, przedmiotem dyskusji jest tylko system ich wprowadzenia. I owszem, sękiem w tej rozmowie jest to, że Twój pomysł był kiepski i nie nadaje się do żadnych testów. W mojej rzeczywistości aby w ogóle rozmawiać o pieniądzach, należy sponsora przekonać, że to się może udać. Ale może rzuć pomysł na uczelni, a wymyślicie coś ciekawego, pokażecie to w FIFIE i jeszcze doczekamy się rewolucji w piłce nożnej autorstwa polskich zdolnych studentów.
Juz był pan który przyniósł na stół propozycje rozwiązań. Nie chcieli nawet omówić. http://www.ubergizmo.com/2010/10/hawk-eye-inventor-appeals-to-fifa-to-give-his-system-a-go/On wyszedł z propozycją po MŚ w RPA, nie chcą, odrzucają. Później czytałem że go zaproszono, ale powiedział że został potraktowany nie poważnie, przedstawił prezentacje, nikt nie zadął mu pytań czy to dotyczących samego systemu czy implementacji. Powiedział ze miał wrażenie, że było to spotkanie pod publiczek by mogli powiedzieć ze było.Nie sa w stanie nawet określić jaka pomoc arbitra wchodzi w grę. Niepoważne i żałosne.
Odsyłam do dyskusji zaraz pod notką z niejakim Vandermerwe. Technologia goal-line nie budzi moich wątpliwości i jeśli faktycznie działa, jestem za natychmiastowum wprowadzeniem. Co więcej, jak się da, powinna obejmować wszystkie możliwe linie boiska, nie tylko bramkową.Moje ogromne i wciąż nie rozwiane wątpliwości budzi pomysł wprowadzenia do gry powtórek zapisu wideo. Nie pierwszy i nie ostatni raz biorę udział w dyskusji na ten temat i na tej podstawie twierdzę, że każda sensowna koncepcja ich wprowadzenia odnosi się do bardzo ograniczonego zakresu sytuacji meczowych.
Nie ma rozwiązań doskonałych, jesli uda nam sie wyeliminować bramki widmo, potem symulacje, czy i inne ewidentne błedy to chyba warto. Postępowo, zacznijmy od gola line, potem popracują nad implementacją powtórek od pomocy arbitra, który będzie mógł sobie pomóc. Może zamiast challenge’a zostawić kwestii arbitra czy chce w danym momencie skorzystać z powtórki czy jest pewny? Nie wiem, trzeba rozmawiać ,najlepiej z arbitrami, ich pracy to dotyczy, oni najlepiej wiedza czego potrzebują.Na dziś nie widzę chęci, nie ma wiec podstaw do jakichkolwiek konstruktywnych rozwiązań.
FIFA to osobny temat, w dodatku równie ciekawy co misie z PZPN. O powtórkach dyskusji było mnóstwo, zdążyłem sprawę przemyśleć i wyrobić sobie opinię na temat większości propozycji. Alergicznie zareagowałem na Twoją, bo miałem ją dawno i mocno przegadaną na różnych forach i uważam ją za najsłabszą. I rzeczywiście, jedyny pomysł, który uważam za wart drązenia, to pozostawienie wszystkich decyzji i uprawnień w rękach sędziego głównego. Ale w tym przypadku również im dalej w las, tym więcej wątpliwości – takich, które podważają sensowność koncepcji na tyle, że po co w ogóle. Stąd też reakcja na twoje „wyjdzie w praniu”. Nie ma sensu poddawać testom czegoś, co ma wadliwe założenia. Chciałbym zobaczyć pomysł, w którym nieuzbrojonym okiem nie widać poważnych defektów. Kto jak kto, ale Ty powinieneś zrozumieć podejście krytyczne, jako dużo bardziej pożyteczne, niż bezrefleksyjny entuzjazm. Być może na poziomie uczelni można pozwolić sobie na improwizację, ale w moim świecie każdy grosz jest obracany w palcach, dopóki nie będzie pewności, że zyski przewyższą koszty.
Pewności niestety nie będziesz miał nigdy. Czasami niestety na pewne rozwiązania jest zbyt wcześnie i mimo wielkich nakładów projekt umiera. Oczywiście ten problem nie wydaje się tak trudny, no ale prawo murphy’ego mówi że co może pójść źle to z całą pewnością pójdzie.No ale sie nie zrozumieliśmy, ja nie chciałem bronić tych challengów bo nie uważam że to doskonały pomysł, krytyczne spostrzeżenia sa dużo warte, ale zawsze można coś poprawić, jak by sie totalnie nie sprawdziło to jak pisałem, back to drawing board, a tak sie zdarza.Masz całkowita słuszność że taka frywolność jest niedopuszczalna, dlatego należałoby to przedyskutować w gronie ludzi najlepiej do zadania wykwalifikowanych, odpowiednich inzynierów z arbitrami, sędziowie powiedzieli by co sprawia największe kłopoty, jaka pomoc by chcieli, uzgodnili by koncepcje takiej pomocy, a ekipa opracuje im jak najlepsze możliwe urządzenia. Nie słyszałem o takich spotkaniach.Co do PZPN, to chyba nie maja nic do gadania, jakby weszło to muszą sie dostosować.Bardzo sie ciesze że sobie to wyjaśniliśmy.
> Nikt nigdzie nie robi projektów z tym założeniem, zrozum> to.Dziaam, nie kompromituj sie człowieku. Żaden myślący człowiek nie liczy że jakiś projekt od razu będzie doskonały. Palnąłeś bzdurę, zdarza sie ale nie brnij w to. Sam pomysł Alasza do mnie nie przemawia, ale proces twórczy przedstawił poprawnie.
> I nie przyszło Ci do głowy, że ktoś te „wyzwania” oleje w> kontekście walki o poprawne sędziowanie i będzie je> trzymał po to, żeby przerwać akcję (np. przeciwnika) w> dogodnym momencie? A co, wolno mu.No jak ma próby to niech robi co chce, nic nikomu do tego, tak samo jak gracze utrzymują piłke w narozniku pod koniec meczu z korzystnym wynikiem. Przepisów nie łamie, więc rób co chcesz. Ma niewiele takich prób, ale dowolność w ich korzystaniu.> > w tenisie dlai> > 3 na seta, sprawdza sie wyśmienicie. Sam system w> > tennisie> > był testowany pare lat, widzowie w tv ogladali sobie> > takie> > komputerowe symulacje piłki i wiedzieli kiedy arbiter> > popełniał bład, a kiedy nie.> Doskonale, dajmy piłkarzom rakiety, a bramki zamieńmy na> siatkę po środku boiska. Ależ to będzie ekscytujący sport!> :)Czytasz Ty ze zrozumieniem?> > > A o tym czy jest sporny czy ewidentny decyduje kto?> > > Sędzia? Już widzę te płomienne polemiki o sytuacjach> > > niesusznie uznanych za zbyt mało ewidentne…> > Zdrowy rozsadek, jeśli spalony był o pare ładnych> > metrów,> > niech trener rzuci chalenge’a, straci sobie próbę.> Jakby problemem w piłce były kilkumetrowe spalone, to nie> byłoby tematu technologii.Pytałeś o EWIDENTNY to dostałeś odpowiedź, chcesz precyzyjniejsza odpowiedź postaw lepsze pytanie.> > > Tak sobie możesz opracować zasady gry w karty, albo> > > w> > > obijanie piki o ścianę. Nie masz spójnej koncepcji,> > > to> > > nie> > > masz żadnej koncepcji.> > Ogólnie tak> > sie wprowadza technologie, koncepcja a efekt finalny> > niekiedy sa nie do poznania.> Powtarzam, daj mi jakąś koncepcję zamiast przykładów do> nabijania się z.Koncepcja a wynik finalny to co innego, zrozum to. Ja daje sama nieociosaną koncepcje, w której wszystko mozna pozmieniać, napisałem jak sie robi takie projekty, kto musi zlecić i kto musi okreśłic kryteria, ustawić budżet w jakim ma sie projekt zmienić i ekipy ludzi biora sie do pracy. Tak do tej pory działało to na tym świecie i sie sprawdziło.Nabijać możesz się z czego chcesz, nic mi do tego, choć wolałbym słyszeć jakieś inteligentniejsze odpowiedzi. Stac cie na więcej.> Nie z przymiotnikami pisze się łącznie, a moja uwaga> rozbiła o kant d.py twój argument o innych sportach.Idiotyczna uwaga niczego nie rozbiła, po prostu zapełniła miejsce swoja obecnością, nic nie wnosząc. Typowy pustak.> No dobra, zrobię to. Podaj linka do tego opracowania,> obiecuję że przeczytam. (Wznoszę się teraz na wyżyny> wyrozumiałości wobec kogoś, kto używa argumentu „moja mama> tak mówi, więc to nie może być bzdura”.)> Primo nie używam takiego argumentu, ale wiąże się to z pytanie postawionym na górze, mam odpowiedź: Nie, nie czytasz ze zrozumieniem. Co za tym idzie obietnica czytania jest mało interesująca. Notabene nie miałem na mysli internetu, choć zapewne można i tu sie doszukać.
Co do Evertonu to właśnie w takich momentach powinni włączać się do dyskusji kibice nieprzepadający za EPL. Pewnie kolejny sezon skończą z niczym, ale co zabiorą drużynom z czołówki to ich. Kibicem The Toffees nie jestem, ale zdarzyło mi się trzymać za nimi w derbach Marseyside. Co do technologii, zdecydowanie wprowadzić. Może nie wszystko na raz, ale zacznijmy choć od tego nieszczęsnego chipa im. Pedro Mendesa (raczej Roya Carrolla), a później naturalnie przejdźmy do spalonych. Tłumaczenia o dynamice widowiska i inne bzdety zostawmy. Mądrze ujął to kiedyś Michał Kiedrowski. Z pamięci, bo nie mogę znaleźć: stroje sportowe, ochraniacze, buty itp to też owoc nowych technologii. Albo piłka, która na każdych następnych MŚ jest co raz szybsza. Albo analizy różnego rodzaju sztabów pracujących nad przygotowaniem zawodników. A medycyna? Albo korzystajmy z tego co jako cywilizacja zbudowaliśmy albo zabrońmy używania tego wszystkiego żeby były równe szanse.
Na transfer Rodwella kibice Evertonu raczej czekaja, 15 mln za czlowieka ktory nie odgrywa szczegolnie istotnej roli, pol sezonu sie leczy, i rozwija sie bardzo powoli a moze i w ogole, to wg. mnie dobry deal. No chyba ze Moyes wpadnie na to ze Jack to material na znakomitego stopera, ale nie liczylbym na to.A sezon dla Evertonu sie dopiero zaczyna, Moyes juz zapowiedzial ze niebawem wiecej szans bedzie dostawal Barkley. Nareszcie bedzie sie dalo na ten zespol patrzec. W sumie sasiedzi z Anfield tez juz o nic nie walcza wiec nie widze powodu by zamiast np. Maxiego gral taki Suso.Pierwszy raz na oczy widzialem tego Jelavicia i wyglada na to ze to powtorka z Johnsona. Nie podzielam pesymizmu kibicow Tottenhamu, jest jakis zapas punktowy, kalendarz rywali takze jest naszym sojusznikiem, Arsenal przeciez jedzie jeszcze do Stołków, na Goodison Park, do tego mecze z Chelsea i City, a i dzisiaj nielatwe spotkanie. Sciezka zdrowia juz za nami, a i ten kryzys nie az tak gleboki, przeciez druga polowa z Evertonem to juz calkiem niezla postawa. Co do wyscigu Manchesterow, dotad bylem za City, grali futbol lepszy i bardziej kontynentalny, ale jak widze ze Mancini wychodzi na mecz z beniaminkiem z trzema dm-ami, z Kunem na lawce, z Clichym nie zas Kolarovem, to zaczynam sie zastanawiac.Cieszy kolejny dobry mecz Caulkera.
Polska Ekstraklasa jest równie wyrównana i mimo,że poziom nieco 😉 niższy(ale kasa także heh) to też bardzo ciekawie jest…bo tak naprawdę chodzi o wychowanie i przywiązanie do tego co jest swoje,a więc coś z czym się można utożsamiać i poprzez to emocjonować-to jest przecież prawdziwe oblicze piłki i kibicowania.Serbowie Grecy czy Irlandczycy mając ligi i reprezentacje różne także się nimi fascynują bo są ich :).Jutro Gryf Wejcherowo ma pierwszy z dwóch swoich meczów życia w 1/4 Pucharu Polski z Legią(wcześniej pokonali będącą wówczas liderem w lidze Koronę oraz Górnika Zabrze) i to są przeżycia niezwykłe dla tamtejszej społeczności,to jest piłka :)A wszystko to napisałem bo tak mnie natchnienie wzieło i do niczego tutaj się specjalnie odnosić nie musi heh
Czy to tylko mnie, czy Wam też blog szaleje? Wygląda to tak, jakby blog.onet.pl nie radził sobie z popularnością wpisów Pana Michała 🙂
parafrazując tytuł bloga … Football’s a Krul game … dobrze mu tak 🙂
Dobre :). Choć tak naprawdę nie wiem, dlaczego między VPR a Krulem tak iskrzyło. Jak się to zaczęło?
http://www.101greatgoals.com/gvideos/gary-neville-analysis-of-the-robin-van-persie-v-tim-krul-spat/Gary Neville to bardzo fajnie tłumaczy. I jako fan ligi angielskiej proszę: Arsene, nie sprzedawaj van Persiego do Realu/Barcy! Zrób wyjątek i daj mu podwyżkę! Jako kibic Manchesteru mówię to samo! Tęsknię za epickimi pojedynkami z Arsenalem na najwyższym poziomie, zwycięstwa 10:4 nad rozbitą drużyną nie dają żadnej satysfakcji (to nie ma być złośliwość). Futbol ma taki śmieszny zwyczaj „postępowania” na opak analizom i przewidywaniom. Więc Arsenal w tym sezonie nie ma charakteru i liderów np.
Krul od 41 minuty grał na czas, od tego sie zaczęły kłótnie. Po bramce na 2:1 Robin ponoć mu powiedział, ze teraz moze grac na czas i Krul nie wytrzymał. Mógł nie grac na czas … a wszystko świetine obrazuje fotke, gdzie Robin cieszy się jak głupi, ze Krul się znów wykłóca i traci czas …o tutaj https://p.twimg.com/An0ZiykCMAADWuP.jpg
albo jeszcze tu widać jak Robin sie świetnie bawił. haha http://i40.tinypic.com/b88mfq.jpg
Z tego nie ma za bardzo się co cieszyć. Robin zachował się jak dzieciak, a już na pewno nie było to zachowanie godne kapitana. Przegrywać należy z godnością, ale wygrywać też trzeba umieć.
Gary Neville powiedział że podobne starcia osobowości sa dobre, on tego wręcz oczekuje. Zgadzam się.Wygrał, i uśmiechem pokazłą swoja satysfakcje. Brawo,Ludzie nie roboty, natomiast myślenie, które mówi że nie należy robić czegoś co drugiemu sprawia przykrość jest idiotyzmem wręcz piramidalnym, bo oznacza że nie należy wykonywać żadnych czynności.Zdrowy rozsadek wystarczy by okreslic granice, tutaj nie została przekroczona.
Zauważ, że Robin po bramce wracał na środek boiska i to Krul do niego podbiegł z pretensjami. Robin pokazał, ze dalej może grać na czas po czym się zaśmiał. Jakby nie prowokował to i Robin by mu nie odpowiadał.
Genialne zdjęcia 😀
Arsenal wygrywa mecz w którym pierwszy stracił bramkę po raz 4 z rzędu!! Liverpool, Sunderland, Liverpool, Spurs, Newcastle.To sporo mówi o drużynie.Swoja droga RVP zagrał w tym sezonie ponad 25% swoich wszystkich spotkań dla Arsenalu. Tez sporo tłumaczy.
A wyobrażacie sobie Arsenal kiedy Van Persie byłby kontuzjowany miesiącami jak w poprzednich latach. Kto grałby wtedy na środku ataku? Chamakh? Ale to byłaby bieda…
A nie mówiłem, że odejście kapitana-sabotażysty i algierskiego najemnika tylko wyjdzie im na dobre?Drużyna straciła gwiazdy, zyskała charakter – jak dla mnie to niezły deal. A RVP od paru lat moim zdaniem był jedynym człowiekiem nadającym się na kapitana tego klubu (od czasu gdy Gallas stracił opaskę).
> A nie mówiłem, że odejście kapitana-sabotażysty i> algierskiego najemnika tylko wyjdzie im na dobre?> Drużyna straciła gwiazdy, zyskała charakter – jak dla mnie> to niezły deal. Gdyby tak było, Arsenal nawiązywałby jakkolwiek do wyników z zeszłego sezonu, gdzie pomimo długiej kontuzji RVP byli w samiuśkim czubie tabeli. Dołek psychiczny przesądził o wyniku finału z B’burn, potem to poszło jak lawina. Ta sensacyjna passa odwracania meczów w lidze odwraca uwagę od braku jakości. Odwrócenie losu meczu z Liverpoolem sprawiło, że nikt właściwie nie mówi o tym, że byli w tym meczu znacznie gorsi. Gdyby przegrali, rozmowa byaby taka jak być powinna – coś jest nie tak z Arsenalem, skoro przegrywa z TYM Liverpoolem. Zresztą zaraz oklapnie Rosicki i znów będzie dramat.
Jeżeli drużyna była sklejana w ostatnim dniu, część zawodników nie przepracowała okresu przygotowawczego z całą drużyną to czego tu więcej chcieć w tym sezonie,jak doczłapanie do miejsca dającego Ligę Mistrzów? W następnym sezonie albo Wenger otworzy portfel i sprowadzi kogoś do ofensywy albo będzie bieda jak w tym i tylko indywidualne umiejętności RVP będą decydować o być albo nie być tej drużyny.
> Jeżeli drużyna była sklejana w ostatnim dniu, część> zawodników nie przepracowała okresu przygotowawczego z> całą drużyną to czego tu więcej chcieć w tym sezonie,jak> doczłapanie do miejsca dającego Ligę Mistrzów? Niczego, należy tylko zauważyć regres jakości obok tego domniemanego przyrostu siły mentalnej (choć ja go nie widzę, widzę mniej pecha, a więcej farta + zdrowego RVP). Ale Arsenal jest w doborowym towarzystwie, niegdysiejsi hegemoni ligowi nie radzą sobie z takimi drużynami jak Bilbao, Napoli, a może i Sportingiem Lizbona. Problemy mają wszyscy.
Nie można mieć regularnie farta. Raz to przypadek losowy, jak jest powtarzalny to jest mieszanką umiejętności przygotowania i wiary w siebie.Czasami trzeba zrobić krok wstecz by zrobić dwa do przodu, a taki proces mam wrażenie obserwujemy w Arsenalu. Teraz jest na czym budować drużynę, jest odpowiednia mentalność.
Co roku mówi się o tym, że Wenger nie da rady, że kolejne gwiazdy odeszły, że w składzie nie ma odpowiedniej jakości, że przegrywają wygrane mecze (chociaż w tym sezonie dla odmiany zaczęli wygrywać przegrane), itd. I co roku po 38 kolejce są w TOP4 – nie przewiduję żeby w tym roku miało być inaczej. Wenger co by o nim nie mówić to po prostu świetny menager i potrafi te klocki tak poukładać, żeby w TOP4 się znaleźć niezależnie od okoliczności
Ja mówiłem, że byli znacznie gorsi;)Tyle, że w piłce liczą się strzelone bramki, a strzelaniu Liverpoolowi nie wychodzi zbyt dobrze, wczoraj z Everton też kilku setek nie wykorzystali. Chociaż mam wrażenie, że po tym zwycięstwie i wielkim powrocie Steviego może odbudują się trochę i powalczą w ostatnich kolejkach o TOP4. Tyle, że raczej będzie to walka z wiatrakami
Moyes wydawał też duże pieniądze. Ostatnio na Bilialetdinowa chyba z 10 milionów. Mega talent co??Jak to jest, że Yak się w Evertonie zaciął, ale w Blackburn już podkarmiony nastrzelał trochę. Czemu Saha gra lepiej w Tottenhamie??Moyes ma świetną robotę, bo średniak ligowy bez żadnej presji, a swoje 3,5 miliona funtów na rok wyciągnie.
A więc Chelsea 😀 BRAWO za dzisiaj.
Cudo! 😀 Trzeba uratować honor Premier League do jasnej cholery! 🙂
Brońcie choćby i do finału. łatwo nie będzie, ale kto wie co sie może zdarzyć przez te miesiące.
Brawo Chelsea!!! 4 miejsce w PL jednak chyba sie oddali, chociaż kto wie, taki mecz daje kopa…
Mi został już tylko (aż! :))APOEL do jakiegoś tam trzymania kciuków w tej edycji LM
Dziwne, ze nikt nie wspomina o nagminnym aktorswtie ktore prezentuje Drogba.Od komentatorow mozna bylo sie dowiedziec, ze to doswiadczenie…nowego czlonka sztabu trenerskiego druzyny z Londynu.