Euroniecodziennik: wielkie Niemcy

Gdyby przed rozpoczęciem turnieju dano mi możliwość zajrzenia w magiczne lustro i zapoznania się z tabelką zawierającą kompletny zestaw meczów, a następnie powiedziano, że mogę obejrzeć wszystkie z wyjątkiem dwóch, odpuściłbym spotkania Polska-Grecja i Niemcy-Grecja… Tak myślałem jeszcze dziś po południu, do czasu, kiedy w internecie gruchnęło, że trzech członków niemieckiego kwartetu ofensywnego, trzech jedynych do dziś strzelców tej drużyny, rozpocznie mecz na ławce rezerwowych.

Bo zważmy: było rzeczą oczywistą, że greckim sposobem na Niemców będą niezwykle rzadkie kontry, a przede wszystkim stałe fragmenty gry, poza tym zaś murowanie bramki i frustrowanie rywala (dzisiejsza norma: dziewięciu Greków między linią końcową a trzydziestym metrem). W tym sensie, jak zwracało uwagę kilku publicystów z kręgu „Blizzarda”, lepiej wyszkoleni technicznie, sprawnie operujący na niewielkiej przestrzeni Reus i Schürle wydawali się lepszymi kandydatami od szybkich, ale przy tak ustawionych Grekach niemających okazji do rozpędzenia się Müllera i Podolskiego; podobnie na szpicy lepszy wydawał się ruchliwszy, lepiej od Gomeza grający głową i lepiej współpracujący z kolegami Klose. Nie było tu mowy o pokazie arogancji, manifestacji siły czy oszczędzaniu najlepszych piłkarzy na półfinał (Oszczędzaniu? Kiedy półfinał dopiero za 6 dni? Doprawdy?), o czym natychmiast zechciało nas poinformować kilku naszych „ekspertów”. Ot, jedna z ciekawszych na tym turnieju taktycznych decyzji, podjęta wszakże tak, jakby boisko było szachownicą, a przynajmniej interfejsem z Football Managera. Z tym ostatnim właśnie wiązała się moja jedyna wątpliwość i mój wielki apetyt na ten mecz zarazem. Czy Loew nie gmerał niepotrzebnie w sprawnie funkcjonującej maszynce? Nie wybijał z rytmu napastnika, który w fazie grupowej zaczął strzelać gola za golem? Nie hamował rozpędzających się ewidentnie skrzydłowych? I czy w ten sposób nie wywoływał jakichś podziałów w drużynie? Wieści z francuskiego obozu pokazują, że mamy do czynienia z ambicjami i temperamentami żywych ludzi, a nie z grą komputerową czy budującym komiksem, w którym na każdej stronie umieszczono slogan o poświęcaniu się dla dobra zespołu.

Przed rozpoczęciem meczu zrobiło się więc arcyciekawie; arcyciekawie na poziomie piłkarskim, bez konieczności wchodzenia we wszystkie konteksty polityczne. Wszyscy się spodziewali, że Niemcy wygrają, choć będą się przy tym musieli nacierpieć. I nacierpieli się rzeczywiście, choć przede wszystkim z powodu stanu gdańskiej murawy. Rozpoczęli znakomicie, nacisnęli Greków, tylko w pierwszej połowie mieli 15 strzałów i 82 proc. posiadania piłki (statystyka po meczu: 26 strzałów i 76 proc. czasu przy piłce), Ozil był wszędzie, Klose uczestniczył w rozgrywaniu, wyciągając za sobą z pola karnego kryjącego obrońcę i wymieniając z kolegami podania z pierwszej piłki, Reus bez kłopotów przedzierał się przez słabiutkie zasieki po lewej stronie Greków, Schürle z kolei schodził do środka robiąc miejsce Lahmowi; doprawdy nie było widać, że na tym turnieju grają ze sobą po raz pierwszy.

Nawet kiedy Grecy przeprowadzili tę jedną jedyną, jak by powiedział Dariusz Szpakowski, akcję, nic się tak naprawdę nie zmieniło. Drugi, rozstrzygający gol dla Niemców nie został strzelony po jakimś indywidualnym zrywie, tylko dzięki cierpliwie konstruowanemu atakowi, w którym piłka turlała się najpierw po lewej, później zaś po prawej stronie pola karnego, by w końcu znaleźć się w samym jego środku, na nodze Khediry.

Może to jest ten moment, w którym powinienem wygłosić proste zdanie o tym, że oglądaliśmy dziś piękną piłkę i piękne bramki? Że opowieść o Mirosławie Klose z roku na rok i z meczu na mecz staje się coraz bardziej niezwykła? Że Ozil przerastał o kilka poziomów wszystkich innych piłkarzy biegających po gdańskim kartoflisku, nawet uwzględniając dobry występ Khediry, Reusa czy Hummelsa? Że w ciągu ostatnich 30 minut spotkania, najpiękniejszych 30 minut ofensywnego futbolu na tych mistrzostwach, bezapelacyjnie powrócił zachwyt nowymi Niemcami, jaki miałem dwa lata temu w RPA?

Zaraz, spokojnie, przecież to była tylko Grecja, odzywa się sceptyk we mnie. Zaraz, spokojnie, Niemcom na Euro strzelono już kilka bramek – nawet ci beznadziejni Grecy aż dwie. Mam nadzieję, że Loew powybrzydza na wszystkie błędy (Schweinsteiger tracący piłkę: czy to nie dziwne?) i potrzyma wszystkich w niepewności, co do składu na półfinał. Możliwości, jakie ma, są jednak urzekające i przerażające zarazem. Tak na mistrzostwo Europy.

17 komentarzy do “Euroniecodziennik: wielkie Niemcy

  1. ~pawel

    Nie na temat moze ale napewno waznehttp://wiadomosci.onet.pl/swiat/kolejne-kontrowersyjne-slowa-amerykanskiej-dzienni,1,5168672,wiadomosc.html

    Odpowiedz
    1. ~Robert

      Brawo jeszcze raz. Low otrzymal duzo krytyki za to posuniecie. Na Twitter bylo mnostwo narzekania na Ruesa, Klose i Shurrle, i wszyscy chcieli powrotu odsunietej trojki. Ale Low zna sie troche lepiej na footballu od nas, wiec robi to co robi. I brawa mu za to, niewielu by sie odwazylo. I tak jak napisales, to nie arogancja, ale taktyczne posuniecie. Niemcy maja maly problem z obrona, ale Schwiensteiger znowu takiego slabego meczu nie bedzie mial. A Boetenga to bym wymienil na Bendera albo no Schmeltzera i przesunal Lahma na prawa strone. Zalerznie od rywala. Nimcy graja najladniejsza pilke na tych mistrzostwach, i czuje ze jeszcze nie osiagneli pelni potencjalu. Czyli mozemy zobaczyc cos jeszcze lepszego w pol finale.

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Dokładnie. W sumie jeszcze nikt nie zmusił ich do pokazania pełni możliwości. Bliscy byli Portugalczycy, gdyby trafił pepe, wtedy byłby inny mecz, ale jednak trafili Niemcy, więc nie musieli sią jakoś spinać. W każdym meczu widać jakieś rezerwy. No i jak patrze na ławkę, naprawdę, żadna ekipa nie ma startu do tej ławki rezerwowych.

        Odpowiedz
  2. ~alasz

    No to teraz zostały nam same smakowitości. Te dwa pierwsze ćwierćfinały grane u nas to tylko przystawki. Teraz zacznie sie gra gigantów. Nie ma juz słabiaków, nie ma tez jakiś tam rewelacji.Bardzo ciekawi mnie zwłaszcza mecz jutrzejszy, gdzie wlokąca sie hiszpania, nie pokazująca niczego ciekawego, zmierzy się z nieprzekonywującą fransją, która nie potrafiła do tej pory stwarzać zagrożeń pod bramką w odpowiedniej częstotliwości i odpowiednio groźnych. Albo zaklepią siebie nawzajem bezproduktywnym utrzymywaniem sie przy piłce i bedzie dogrywka i karne (coś tak czuje), albo bedzie naprawde dobry mecz.Niemcy-mój faworyt od jakiegos roku na ostateczne mistrzostwo pokazuja że posiadanie piłki dla jej samego posiadania jest sztuką dla sztuki. Niemcy szukają, niemcy, pukają do drzwi, raz z lewa, raz z prawa, raz z dystansu, raz prostopadłą piłką, raz wrzutką, raz kombinacyjna grą. Niemcy, są zdecydowanie najbardziej kompletną ekipą tego turnieju.Jedyna słabość to boateng, mizerny we wszystkich meczach (jak na tło kolegów), no i nie przekonywujący badstuber. Sweinsteiger najlepiej nadaje sie na dynamiczniejsze spotkania, takie w których gra toczy sie od bramki do bramki, wtedy pokazuje prawdziwą klase. Motoryka, i technika, daja mu idealne możliwości na łącznika obrony i ataku. Wirtuozem rozegrania to on nigdy nie był.Co do Ozila, bywa ślamazarny, i troche zbyt ospały. Niekiedy zbyt długo przytrzyma piłkę. No ale jest tonni Kroos jak coś na ławce.Licze na półfinał Niemcy-Anglia, to zawsze sa dobre spotkania.

    Odpowiedz
    1. ~Grzesiek

      Dla Niemców mecz z Anglią byłby lepszy bo z Włochami nigdy nie wygrali w fazie pucharowej turnieju mistrzowskiego(ME,MŚ) choć zawsze musi być ten pierwszy raz i pewnie takie Niemcy z takimi Włochami by się przełamały…z naciskiem na „pewnie” ;)Co do murawy tak w Warszawie jak i w Gdańsku to, winna jest UEFA która koniecznie musiała ją wymieniać na chwile przed mistrzostwami mimo ,że na Narodowym i Arenie Gdańskiej była ona niemal perfekcyjna,a ta nowa nie zdążyła się do końca dobrze ukorzenić co przy dużej ilości deszczu daje efekt jaki widzimy

      Odpowiedz
    2. ~kolakolo

      > [Schweinsteiger] Wirtuozem rozegrania to on nigdy nie był. W całej lidze angielskiej nie ma – poza Modrićem – rozgrywającego na podobnym poziomie (Silva, Mata itp to inna pozycja, przypominam).

      Odpowiedz
      1. ~alasz

        Dla mnie to nie jest rozgrywający, to jest bardziej łącznik defensywy z ofensywą. Człowiek który zabierze piłke, poda, albo podprowadzi do strefy ofensywnej. Box to box. Rozgrywającym jest Ozil, który szuka luk w obronie, który decyduje o tempie i decyduje o stronie ataku.Schweinsteiger to absolutny top świata, co do tego nie ma wątpliwości.

        Odpowiedz
        1. ~kolakolo

          > Rozgrywającym jest Ozil, który szuka luk w obronie,> który decyduje o tempie i decyduje o stronie ataku.No więc z jednej strony masz światowy top zawodników o profilu Shweiniego, Modrica, Xabiego Alonso, Sahina, czy Pirlo, a zdrugiej 10ki, jak Ozil, Kagawa, czy Sneijder. Nazywasz rozgrywającym tych drugich, okej, tylko że żaden z nich nie „decyduje o tempie i decyduje o stronie ataku”. Oni się pokazują na tej czy innej stronie, ale rozdzielaniem piłek i ustalaniem tempa zajmują się zawodnicy z tej pierwszej grupy.A już na pewno Schweinsteiger nie jest typem 'box to box’.

          Odpowiedz
          1. ~alasz

            Nie zgodzę się. To tez zależy od stylu drużyny. Jedni opierają się na takim głębokim rozgrywającym, tutaj Pirlo i Scholes wiodą prym, wtedy faktycznie to oni pociągają za sznurki będąc trochę dalej od pola, odpowiednio rozrzucając piłkę.W innych ekipach, gra polega na podprowadzeniu piłki do pola i tam już szukania luki, czy tez odpowiedniego rozciągnięcia formacji defensywnej. To robili wczoraj niemcy. Khedira brał piłkę, podchodził pod pole i dawał ozilowi, który to zszedł, albo podał na jedną czy druga stronę, pokazał się, poszukał podania otwierającego.Schweini nie nalezy ani do grupy pierwszej ani do grupy drugiej. Jest to bardziej ktoś Gerrard czy Lampard. A ja tych rozgrywającymi nie nazywam.

          2. ~kolakolo

            No ale to już jest Twoja dziwna definicja rozgrywającego, arbitralnie wrzucasz sobie Ozila, a wyrzucasz kogoś takiego jak Gerrard (nb któremu pozycyjnie w Liverpoolu dużo bliżej do Ozila, niż Schweinsteigera). BS to rozgrywający pełną gębą: rozdziela długie piłki na skrzydła, gra kombinacyjnie, przecina obronę prostopadłymi podaniami (2 asysty do Gomeza widziałeś?). Weź sobie kiedyś obczaj jego tablice z podaniami.

  3. ~Jacek

    jakeś taki zwolennik niemiec to co robisz w Polsce człowieku ????wyjedź do swoich idoli i zostaw Nas w spokoju ambasadorze niemiec

    Odpowiedz
  4. ~Borys

    Loew ma bardzo silną pozycje w kadrze, i może sobie na takie rotacje pozwolić. Gracze, prasa, wszyscy za nim. Oezil jest świetny, mimo, że nie ma w tym turnieju jeszcze asysty, to skupia na sobie uwage kilku zawodników bez przerwy, wyciągając i łamiąc formacje. Bardzo przyjemnie ogląda sie taką gre. Najmłodsza reprezentacja na turnieju, zgrana, skuteczna. „Kręgosłup” bardzo solidny, a boki można dobierać w zależności od przeciwnika. Do tego wczoraj Khedira widząc, że to nie jest dzień Schweinsteigera, wziął na siebie jeszcze większą odpowiedzialność niż zwykle i był dosłownie wszędzie. Reus i Schuerrle wcale tak świetnie nie zagrali wg mnie, robili dym na skrzydłach ale dużo strat. W następnych meczach nie będą mogli sobie pozwolić na taką gre, więc Loew pewnie wróci do ustawienia z Podolskim i Mullerem, może Klose zagra od pierwszych minut. Licze dziś na Francje.

    Odpowiedz
    1. ~alasz

      Prasa to jest za nim od wczoraj 😀 Krytykowali przed turniejem pisząc że źle przygotował kadre, a do wczoraj krytykowali występ na euro!! Za styl XDKto chce mieć takie problemy w swojej drużynie?

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *