Będzie o Chelsea, liderze tabeli. I będzie też o liderach Chelsea, niestety – o liderach na boisku i ich braku poza nim.
O liderze tabeli, wiadomo: zaczął sezon fantastycznie (choć dodajmy od razu, że kalendarz miał – może poza ubiegłotygodniowym Arsenalem – nienajtrudniejszy), jego nowy styl gry imponuje wielością rozwiązań, ofensywny kwartet odnajduje miejsce nawet w największym ścisku, zresztą – konieczną przestrzeń zapewniają wejścia bocznych obrońców (co widać choćby po asyście i golu Ivanovicia z Norwich). Duch Drogby wyegzorcyzmowany, długa piłka jako metoda gry pożegnana, Torres w formie, Mata odrodzony po urlopie zmyślnie udzielonym mu przez Roberto di Matteo (cztery gole i pięć asyst w ostatnich pięciu meczach!), Hazard szybki, Oscar zachwycający techniką. Doprawdy, chciałoby się pozostać na poziomie murawy ze Stamford Bridge, gdzie piłka tak cudownie krąży w trójkącie Mata-Hazard-Oscar i gdzie Hiszpan, Belg i Brazylijczyk tak wspaniale wymieniają się pozycjami, że nawet Alan Shearer w Match of the Day snuje porównania z Barceloną. Doprawdy, patrząc na dobry wpływ, jaki ma wchodzący coraz częściej z ławki Lampard, chciałoby się podyskutować, czy przypadkiem Roberto di Matteo nie przeprowadza w Chelsea rewolucji zaplanowanej przed rokiem przez Andre Villas-Boasa.
Nie da się jednak pozostać na poziomie murawy ze Stamford Bridge, bo dzisiejszy edytorial „Observera” – niedzielnej, tygodnikowej wersji „Guardiana” – wywołuje wszystkich zakochanych w angielskim (a może nie tylko angielskim) futbolu do tablicy. Piłka jest prosta: większość dużych prywatnych i publicznych instytucji spoza świata piłki wyrzuciłaby z pracy kogoś, kto wypowiadałby się tak, jak John Terry.
Jasne: powiedzmy od razu, że sąd go uniewinnił, bo dowody zgromadzone przez oskarżycieli nie okazały się wystarczająco mocne, jak na standardy angielskiego wymiaru sprawiedliwości, ale organizujący rozgrywki związek piłkarski, podobnie jak klub sportowy może w tym przypadku ograniczyć się do własnych przepisów i na podstawie stosowanego w Wlk. Brytanii tzw. dowodowego standardu prawdopodobieństwa ocenić, co wynika z faktu, że kapitan Chelsea nazwał Antona Ferdinanda „pieprzoną czarną ci…” (cytowanie drugiej obelgi, tej, by tak rzec, fallocentrycznej, pominę). Sąd uznał, że nie można ze stuprocentową pewnością dowieść, co i w jaki sposób Terry powiedział (a obrona podważała wiarygodność ekspertów, odczytujących jego słowa z ruchu warg), nie mówiąc już o tym, czy powiedział to, co powiedział, z zamiarem obrazy. Piłkarz z kolei zeznawał, że jedynie powtarzał, w dodatku sarkastycznie, słowa, których użycie zarzucił mu Anton Ferdinand. Tę wersję wydarzeń niezależna komisja Football Assotiation uznała jednak za „nieprawdopodobną, niewiarygodną i zmyśloną” (zreszą nawet sędzia podczas procesu był podobnego zdania – po prostu musiał zinterpretować cień wątpliwości na korzyść oskarżonego), kwestionując równocześnie rolę, jaką odegrał w całej sprawie świadek obrony Ashley Cole.
Mówiąc wprost: wygląda na to, że piłkarze Chelsea kłamali, a Cole manipulował zeznaniami – skądinąd przy współpracy klubowych urzędników. „Observer” pyta więc, czy władze Chelsea są z tego zadowolone? Czy akceptują fakt, że kapitan drużyny posługuje się takim językiem? Czy fani Chelsea są zadowoleni z faktu, że symbol tego klubu rasistowsko znieważa rywala? Czy sponsorzy drużyny, np. Samsung, są zadowoleni z tego, że ich marki kojarzone są z zacytowanym wyżej bluzgiem albo z wrzucaniem na Twittera obelżywych wycieczek pod adresem FA? „Chelsea powinna się wstydzić” – pisze redakcja angielskiej gazety – powinna się wstydzić zarówno z powodu całego incydentu, jak i z powodu Johna Terry’ego i Ashleya Cole’a. Dla mnie kluczowe jednak są dalsze słowa edytorialu: „Dla tych z nas, którzy kochają futbol, oglądanie tego, jak świat piłki radzi sobie z aferą Terry’ego, jest przygnębiające, zniechęcające i odrażające” (a przecież nie chodzi tylko o tę sprawę, bo łatwo wspomnieć żałosną reakcję Liverpoolu na incydent z udziałem Suareza i Evry). Przygnębiające i zniechęcające jest również dzielenie włosa na czworo, czyli dywagowanie, czy ktoś, kto ma w swoim języku rasistowskie sformułowania, jest rasistą. Doprawdy, wystarczy, że ma w swoim języku rasistowskie sformułowania i że te sformułowania kolportuje.
Otóż tak właśnie: wściekam się na odzywkę Terry’ego, kompromitującą reakcję władz Chelsea i bezsilność angielskiej federacji, tak samo jak wściekam się na nurkującego dziś w spotkaniu z Aston Villą Garetha Bale’a. Nie chodzi o klubowe sympatie czy antypatie, chodzi o zasady, bez których piłka nożna po prostu nie ma sensu.
Rzecz jest skądinąd bardzo a propos moich ostatnich aktywności pozablogowych i związanej z nimi rzadszej obecności na blogu: kończę książkę o futbolu. Książkę, w której wiele jest o tym, że futbol może być narzędziem społecznej zmiany, i której toczone tutaj dyskusje mnóstwo zawdzięczają. Chętnie więc odbędę kolejną: o granicznej sytuacji, w której „kapitana, lidera, legendę”, świetnego niewątpliwie piłkarza, oddanego swojej drużynie jak mało kto, należy surowo ukarać w imię – że zacytuję niesławny werdykt FA w sprawie przenosin Wimbledonu do Milton Keynes – „szerszych interesów tego sportu”.
Wyjdę na naiwniaka po raz tysiąc pierwszy, ale napiszę to, bo w to wierzę: piłka nożna ma sens toczona fair, bez rasizmu i nienawiści. Ma sens, zjednoczona wokół chorego Patrice’a Muamby czy wokół ofiar tragedii Hillsborough, niezależnie od tego, czy lubi się Bolton i Liverpool, czy nie. Ma sens bez ręki Henry’ego, symulacji Drogby, teatralnych upadków Bale’a. Ma sens, oceniająca sportowców według ich umiejętności boiskowych, nie zaś według wyznania, koloru skóry, płci czy orientacji seksualnej. I nie zarzucajcie mi tu politycznej poprawności – to papież Jan Paweł II, piłkarz-amator i kibic, mówił o ogromnym znaczeniu sportu, który „może sprzyjać upowszechnianiu wśród młodych ważnych wartości, takich jak lojalność, wytrwałość, przyjaźń, wspólnota, solidarność”, i apelował o „sport, który chroni słabych i nie wyklucza nikogo, uwalnia młodych z sideł apatii i obojętności i wzbudza w nich wolę zdrowego współzawodnictwa; sport, który stanie się czynnikiem emancypacji krajów uboższych, pomoże w walce z nietolerancją i w budowie świata bardziej braterskiego i solidarnego; sport, który będzie budził miłość do życia, uczył ofiarności, szacunku i odpowiedzialności, pozwalając należycie docenić wartość każdego człowieka”.
Jest piłkarz, którzy sprowadza wartość człowieka do „pieprzonej czarnej ci…”. Jest klub, którego ten piłkarz jest kapitanem. Oto dlaczego trudno się zachwycać zwycięstwem tego klubu nad Norwich.
Czytam Pańskiego bloga Panie Michale od ponad roku. Parokrotnie przymierzałem się do tego, żeby coś napisać, skomentować… ale zawsze jakoś tak albo brakowało czasu, albo w końcu uznawałem, że ktoś inny już w komentarzach wyłożył mój punkt widzenia, więc nie będę tego powtarzał. Pewnie nie bez znaczenia jest również fakt, że ten pierwszy krok zawsze wykonać jest najtrudniej… ale tym razem czuję, że po prostu muszę. Chociażby dla jednego prostego „dziękuję”. Za ten konkretny wpis, a dokładniej za fragment od „Wyjdę na naiwniaka po raz tysiąc pierwszy…”. Czytając to czuję, że nie jestem jedynym, który tak idealistycznie patrzy na piłkę nożną, czy sport ogólnie. I za to serdeczne dzięki!PS A można spytać, kiedy mniej więcej ma wyjść Pańska książka? Może jest znany już taki choćby orientacyjny termin (w stylu „koniec roku, za pół roku…”)? Chciałbym wiedzieć na jak długie czekanie muszę się przygotować 😉 A tak swoją drogą to zabawne… w okresie trwania Euro (czy jakoś tak) pisałem do Pana maila w sprawie „ruszenia” polskiego rynku książek poświęconych futbolowi (pewnie Pan nie pamięta, ale rozumiem). W życiu bym się nie spodziewał, że po kilku miesiącach przeczytam taką wiadomość. Cóż, życie lubi nas zaskakiwać – przynajmniej czasem pozytywnie 🙂
Należny zadać pytanie, na co można sobie pozwolić na boisku? Na boisku piłkarze często muszą dać upust swoim emocją, chyba każdy kto gra to rozumie (juz nie mówię o badaniach wskazujących że ludzie przeklinający sa zdrowsi i szczęśliwsi jako że nie tłumią swoich emocji a dają im upust), że sa momenty w których człowiek daje upust frustracji, złości czy radości, to jest naturalne.Pytanie pojawia sie w chwili gdy obrażamy inna osobę, no i tu znów, cześć ludzi jest na to odporna (jak ja, mam starszego brata, praktycznie żadna wiązanka nie jest w stanie mnie ruszyć), inni sa bardzo wrażliwi. Kultura osobista nakazuje nie obrazać innych ludzi, ale emocje to emocje i czasami sie zdarza. Wypada przeprosić, ale tez nie należy rozpamiętywać. W przypadku terryego mam wrażenie ze ta sprawa sie sztucznie nadmuchała (w czym maczała swoje łapki prasa, a to z braku tematów, a to próbując docierać do szerokiego odbiorcy coraz to bardziej obniżając jakość swoich usług .Nie wiem co on tam dokładnie powiedział, bo nikt tego nie wie,ale nie jestem przekonany czy, w przeciwieństwie do suareza, był tutaj specjalnie używane określenie rasistowskie, nie wydaje mi się.Jeden Pan powinien drugiego przeprosić, drugi powinien był to przyjąć i tak powinna skończyć się ta sprawa.Nie zgodzi się Pan ze mną, ale jak dla mnie to nadmuchany balon, wolałbym o piłce, a niestety prawie ze nic w Pańskim wpisie nie traktuje o mięsku. Jest o czym.PS. Czarny w moim rozumieniu nie ma wydźwięku pejoratywnego, ot stwierdza fakt. Tak jak biały.
Przepraszam Cię „alasz”, ale nie rozumiem jak można tak postawić sprawę. Jakiekolwiek uwłaczenie drugiemu człowiekowi jest po prostu nie dopuszczalne. To, że Twój brat przyzwyczaił Cię do takich praktyk Świadczy tylko na jego niekorzyść a nie na „normalność” takiej sytuacji. To, że rozładowanie emocji jest potrzebne jest udowodnione…ale środki mogą i powinny być neutralne dla godności i szacunku drugiego człowieka! (inaczej cały czas będizemy się przepraszać usprawiedliwiajac swoje postępki afektem). POdwyszszajmy poprzeczkę, starajmy się bardziej się szanować a nie pobłażać sobie. WYzwalajmy emocje za pomocą sublimowania zachowań agresywnych na zachowania konstruktywne: koncentracje na boisku, wykonanie 100% zadań, samokrytycyzm, samodoskonalenie i dążenie do lepszego „performance”. Nie pobłażaj, nie obniżaj poprzeczki. „Wymagajcie od siebie, gdy nikt od was nie wymaga”.
Zgadzam się z tym co napisałeś, mądre ujecie, jak napisałem kultura osobista człowieka wymaga od człowieka należytego zachowania, tylko zwracam uwagę na nagonkę związana, z niekwestionowanym przeze mnie, przewinieniem.W moim odczuciu Terry zachował się źle, nie mówie by to całkowicie zlekceważyć, ale wydaje mi sie że to co stało sie ze sprawa (sąd, zawieszenie FA, odejście z kadry) to jest, jakby powiedzieli anglicy, blown out of proportion.Nagonka na jego osobę jest za duża, nie udawajmy świętszych od aniołów. Popełnił błąd, ale na krucjatę w niego wymierzoną nie zasługuje.Autor napisał że z tego powodu trudno mu się zachwycać zwycięstwem drużyny. Dla mnie większym wydarzeniem od tej sprawy było wydarzenie sportowe.Byc może moje zdanie jest wynikiem mojego podejścia do podobnych zdarzeń, które nie robią na mnie dużego wrażenia, jeśli czytasz bloga regularnie to wiesz że byłem tutaj wyklinany nie lekkimi epitetami, choć sam nigdy w ten sposób nie napisałem, mimo to jakoś nie trzymam żalu. Kwestia indywidualnej tolerancji na takie zachowania, ja mam dość dużą.Tak jak napisałeś, wymagajmy od siebie więcej. Niekoniecznie za to od innych, każdy odpowiada przed samym sobą za swoja kulturę, jak ktos nisko zawiesił poprzeczkę to jego sprawa, ja jednak nie zamierzam go tępić.
Wiadomo, że boisko to specyficzne miejsce. Sam gram w piłkę w amatorskiej lidze. Jasne, że na murawie latają różne słowa, k… i tak dalej. Normalne, sportowe emocje, nie robiłbym z tego problemów (sędziowie też nie robią, choć regulamin zabrania przeklinania podczas gry). Ale jakoś nie ma wyzywania. Nie ma obrażania. Owszem, mieszkam w Polsce, nie ma u nas zbyt wielu czarnoskórych, żaden też nie gra z nami. Ale jestem pewien, że gdyby grał, nie byłoby żadnych tego rodzaju problemów. Normalne jest wrzasnąć na kogoś: „co ty k… grasz?!”, czy jakoś tak. Nie jest normalne tego kogoś obrazić, ze względu na jakąś cechę osobistą i u nas się to ani razu nie zdarzyło. Nie rozumiem, czemu my, proste chłopaki, możemy, a ci tam, gwiazdorzy, nie mogą. Jasne, Premier League to „trochę” inna stawka, inne wymagania, inna presja, inny stres. Ale, z drugiej strony, za znoszenie tej stawki, wymagań, presji i stresu ci panowie są naprawdę sowicie wynagradzania. Więc chyba można od nich pewnego minimum wymagać?
Mam dokladnie takie same doswiadczenia jak Johnny. Chodzilem na mecze B klasy w swojej rodzinnej wiosce, i przeklenstw bylo tam co nie miara. Wiadomo, sa emocje, pilka to nie jest sport salonowy, slow niecenzuralnych bylo mnostwo. Ale ani razu, przysiegam, nawet raz nie slyszalem, zeby ktos kogos obrazal ad personam. Slowa na 'k’ lataja jako przecinki w zdaniach, albo po to zeby podkreslic irytacje, ale nie ma wyzwisk w stylu „ty taki i owaki brzydki chlopaku” w wersji dla doroslych. Moze dlatego, ze doprowadziloby to pewnie do masowej bijatyki, a moze temu, ze mimo prostoty zawodnikow, jakos oni sie wzajemnie szanuja. Rozumiem to co pisze Alasz, ze pilka to emocje, przeklinania nigdy sie nie wypleni. Ale obrazanie drugiego czlowieka? Bez wzgledu czy pilkarza czy sedziego. Dla mnie to wielki wstyd. Najgorsze, ze jak sie czyta fora (polskie i zagraniczne), to baaaardzo wielu kibicow nie wie o co w ogole jest dym. Przeciez Terry tylko bluzgnal, kazdy tak robi, i w ogole to moze naganne, ale bez przesady. Nie wiem, czy ci ludzie po prostu uzywaja bezmyslnie takich argumentow (pozytywna opcja), czy naprawde tak uwazaja, bo to by znaczylo, ze odzywaja sie do znajomych na studiach/wspolpracownikow/kolegow w szkole w stylu ”pieprzonych czarnych pi…”.
Szczerze mówiąc to zdecydowanie bardziej bulwersująca, przynajmniej dla mnie, była jego przygoda z żona Wayne’a Bridge’a, przy tym ta obecna sprawa to mały pikuś.
Dzięki za te świadectwa z boisk i głosy wsparcia, które w nich wyczytuję. Bardzo mi są potrzebne, bo sam staram się brać poprawkę na „ogień walki”, emocje wyzwalane na boisku itd. – ergo rozumieć, że w takich warunkach można reagować ostrzej, powiedzieć coś, czego normalnie by się nie powiedziało. Ale – no właśnie – jest granica. Dzięki.
> suareza, był tutaj specjalnie używane określenie> rasistowskie,(…)> PS. Czarny w moim rozumieniu nie ma wydźwięku> pejoratywnego, ot stwierdza fakt. Tak jak biały.Tak samo, jak „negrito” w rozumieniu Suareza. Bardzo interesujący przykład moralności Kalego.
Raz, że nie czytałeś wtedy postów alasza, który decyzję FA krytykował.Dwa, że Suarez mówił 'negro’, co zostało przyznane przez samego zawodnika.
Śniady Suarez specjalnie użył rasistowskiego określenia wobec podobnego kolorem skóry Evry, a Terry tylko przez przypadek i niechcący zwyzywał Ferdinanda nie tylko od czarnego, ale jeszcze używając do tego wulgaryzmów. No proszę. Jeden i drugi nie jest rasistą, obaj zrobili głupie rzeczy pod wpływem emocji i dlatego ponieśli słuszną karę. Można dywagować, czy wobec tego nie karać za kożdego debila i idiotę (sugerowanie niesprawności umysłowej obraźliwe dla obrażanego jak i dla ludzi niepełnosprawnych), czy raczej pozostawić to samym zaintersowanym bez wtrącania się. Nie wiem. Na pewno mając na uwadzę funkcję edukacyjną futbolu nalezy potępiać widoczne dla wszystkich akty (słowa wypowiadane tuż przy kamerach, itd.). Przede wszystkim chyba jednak trzeba uczyć od małego tak piłkarzy, jak i kibiców szacunku do rywala i kolegów z boiska. W obecnych czasach już w najniższych ligach zaczynają pojawiać się obcokrajowcy, trzeba od małego uczyć dzieciaki, że takie zachowania, jak kibiców Jagielonii niedawno są absolutnie niedopuszczalne. To i wtedy karać nie będzie kogo.
Suarez powtarzał zwrot o zabarwieniu rasistowskim około 3 razy. Nie ma mowy o przypadku, powtarzał specjalnie, ale jak pisałem wtedy kara zdecydowanie za surowa.Tutaj wyjaśniłem, dla mnie „czarny” nie ma kontekstu pejoratywnego. Lingwiści zeznali w sprawie przeciwko suarezowi że zwrot którego używał jest uważany za rasistowski.
Ja nie mówię, że nie jest rasistowskie, nie jestem lingwistą. Jak kogoś wyzywam (nieczęsto, częściej przedmioty nieożywione :P), to też często powtarzam pewne określenia, bo zwyczajnie nie myślę wtedy jasno i racjonalnie. Tylko nie wiem, czemu w identycznych niemal sytuacjach, podkreślasz premedytację Suareza (samemu uważajac, że czarny nie jest obraźliwe) i tłumacząc Terrego emocjami (czarny może nie być obraźliwe, ale ci… obraźliwa jest na pewno). Niekonsekwencja.
To ja jeszcze raz wyjaśnię: nie mówimy tu o tym, czy John Terry jest rasistą, tylko o tym, czy w naszym świecie jest miejsce na używanie takich sformułowań i czy firma, w której pracuje ktoś, kto ich używa, życzy sobie, by ów ktoś był jej symbolem. Piłka po stronie Chelsea – tak samo jak w przypadku nurkującego Bale’a piłka po stronie Tottenhamu.
No to już proste porównanie korzyści i start – czy utrzymanie Terrego (symbolu, b.dobrego piłkarza, pokazanie tym samym wsparcia dla wszystkich związanych z klubem, etc.) nie jest korzystniejsze dla klubu od jego zwolnienia (oburzenie kibiców, strata piłkarza, w sytuacji gdy nie jest to jakiś precedens, takie rzeczy się zdarzają i ludzie o tym zapomną zwyczajnie). Wg mnie jest. Niestety ekonomia weźmie górę nad ideałami. Nie podobają mi się rasistowskie zachowania, przyśpiewki kibiców – tu można mówić o pełnej premedytacji osób popularyzujących takie hasła. Część z nich zapewne, niesttey, jest naparwdę rasistami. Ani Terry, ani Suarez, ani masa innych piłkarzy którzy coś kiedyś w meczu powiedzieli nie jest. Należy ich za to karać, a co ważniejsze i co już pisałem – edukować od młodziaka – ale też nie skazywać na jakieś banicje i wieczne potępienie.
Panie Michale, może i przyjdzie Panu a tak naprwdę nam (nam obu, choć widzę, że i Pan Sebastia się tu przyłączy i pewnie „kilku” innych kibiców) i po raz 1001 albo i milion pierwszy łudzić się co do obecności wartości w sporcie, ale dopóki ktoś o tym pamięta dopóki mówimy o sporcie. Bez tego jest to tylko medialny biznes. Trzeba się łudzić…a nawet nie tylko łudzić, ale żądać wartości w sporcie. Burzyć mury hipokryzji i zakłamania. Zapatrzyłem się w te lato na paraolimpiade.. czysty sport. Rywalizacja, przekraczanie barier, równość szans i ogrom wartości w sercu. Brakuje tylko tego, żeby media lansowały ten styl. Mówiący, że sieto nie sprzeda niech popatrzą na Leo Messiego, Xaviego, Cassilasa, Scholesa, Maldiniego. Oni są żywym przykładem, że ludzie kochają dobro i chcą na nie patrzeć. Chcą widzieć jak Miroslav Klose podchodzi do sędziego i mówi…gol padł po mojej ręce nie powinien Pan go uznać Panie sędzio. To jest sport…sport w którym można naświetlić postawę jaką ludzie powinni się kierować nie tylko na boisku. Takiego sportu chcę i jeśli mogę, chciałbym Panie Michale więcej takich notek. Zło nazwać złem. Nie przymykać oka, nie chwalić choćby najlepzego piłkarza świata za oszustwo. PRzedstawiać cały obraz a nie tylko marketingowy świetlany obraz półboga. Pozdrawiam, dziękuję i wspieram w poruszaniu takich notek :)))Ksawery
Jeszcze jedna kwestia, to dotyczy fair play w sporcie. Wielokrotnie pisałem ze Barcelona piłkarsko jest najlepsza, ale nie moge patrzec na to jak kantowali, jak perfidnie oszukiwali mecz w mecz, wymuszali a to faule albo, co czesciej, przy stracie udawali faulowanych.Dzis tego nie było, był świetny mecz, kto oglądał studio w C+ widział Jerzego Dudka odnoszącego się do nieczystych zagrywek barcelony za guardioli, wianuszki graczy otaczających arbitra (co jest nie zgodne z przepisami i powinni wszyscy poza kapitanem obejrzeć kartki), wymuszanie fauli, wymuszanie decyzji, udawanie. Nie tępił Pan tego, nie zwracał na to uwagi, przymykał Pan, by nie powiedzieć, zamykał, oczy. To w dużej mierze ta ekipa i ich sukcesy rozpowszechniła pewna tolerancje dla symulacji, który oczywiście były i przed, ale nie w takim natężeniu.
Nawiasem mówiąc, przepis zabraniający dyskusji z arbitrem wszystkim zawodnikom poza kapitanem zdaje mi się od zawsze martwy. Gdyby sędziowie stosowali go z żelazną konsekwencją, „wianuszki”, czy choćby takie sytuacje, jak z Rooneyem i Ronaldo, szybko przeszłyby pewnie do historii. Ale podejrzewam, że problem jest w tym, o czym mówił chyba Webb w wywiadzie – w piłce ma być widowiskowo, a na widowiskowość składa się nie tylko sama gra, także np. zachowanie sędziego. Sędzia też zdaje sobie sprawę, że ogląda go mnóstwo ludzi. Gorące spory z arbitrem na boisku są widowiskowe, pokazują prawdziwe piłkarskie emocje i sędziowie zapewne nie mają serca ich widzom odbierać.
Już nie mogę się doczekać książki Pana autorstwa!Nota bene – „nie najtrudniejszy” a nie „nienajtrudniejszy”. Tylko proszę tego nie traktować jako objawu złośliwości czy przemądrzalstwa, nic z tych rzeczy.
Mnie bardziej od prymitywnych piłkarzy i działaczy hipokrytów wkurzają zakłamani dziennikarze, którzy uprawiają martyrologię kiboli Liverpoolu na Hillsborough, z premedytacją zapominając o Heysel i innych aktach bandytyzmu. W książce redaktora Okońskiego, idę o zakład, angielski kibol, często bandyta i morderca będzie chodził w aureoli, a potępieni zostaną ludzie, którzy są niewątpliwie prymitywami, jak Terry, ale nikogo nie pobili, nikogo nie zabili. Dlaczego tak zgaduję. Bo angielska piłka, czyli bożek dla redaktora Okońskiego, może się obejść bez Terry’ego, ale nie bez kibolstwa, zwanego teraz dla zmyłki publicznością.
100% racji, ale co tu wymagać o kibica Tottenhamu.
Uwielbiam ten argument. Kibice Tottenhamu mają, jak powszechnie wiadomo, błonę między palcami i zieloną ślinę. Uwielbiam też dociekanie, co ja właściwie myślę (np. o kibolach) – przecież od lat mówię i piszę, co myślę, ślady tego można znaleźć także na moim blogu. „W książce redaktora Okońskiego, idę o zakład, angielski kibol, często bandyta i morderca będzie chodził w aureoli, a potępieni zostaną ludzie, którzy są niewątpliwie prymitywami, jak Terry, ale nikogo nie pobili, nikogo nie zabili” – mogę tylko powiedzieć koledze podpisującemu się malowniczo jako „wąski interes pismaka”, że zakład przyjmuję; wąski interes pismaka polegałby w tym przypadku na tym, że kolega nabędzie książkę i sprawdzi 🙂
Heh, no rzeczywiście, nie to, żeby w którymś z meczów LM LFC – Juve kibice Liverpoolu zrobili specjalną oprawę przepraszającą za tamte wydarzenia (wiekszość z nich zresztą pewnie w nich nie uczestniczyła, bo to już kilka ładnych lato po było). No ale jeśli wg Ciebie w Anglii jeszcze jest chuliganka do teraz, to chyba mało wiesz. Tam nawet nie można na stadionie stać.
Proponuje porównać zachowanie kibiców w Polsce a w Anglii. Chuligani to sa u nas.
Oczywiście,że na wyspach także są chuligani -nikt nie twierdzi,że gromadnie na stadionach,ale w miastach dzieje się trochę różnych rzeczy pod szyldem klubowym.Nawet w necie można znaleźć niejeden całkiem świeży filmik z tego typu zdarzeń.Jeżeli chodzi o reprezentacje to chyba najostrzej jest w Walii gdzie ludzie z pod szyldu Cardiff tłuką ludzi od Swansea kiedy ci przyjeżdżają do „ich” miasta na mecz drużyny narodowejCo do świętych i grzeszników z Liverpoolu itd to coś tam na ten temat wspomina jakiś stary kibol Wigan będący jednocześnie kibicem LFC co tutaj można jako ciekawostkę przeczytać http://www.fanatycy.warszawa.pl/artykuly/wigan-athletic-wywiad.php Jakby co:nie popieram i nie podniecam się 😉
> Mnie bardziej od prymitywnych piłkarzy i działaczy> hipokrytów wkurzają zakłamani dziennikarze, którzy> uprawiają martyrologię kiboli Liverpoolu na Hillsborough,Skoro tak napisałeś to na pewno tak jest. Przecież nie oskarżałbyś fałszywie, prawda?No to masz tu listę ofiar i wskaż którzy z nich byli kibolami.http://www.liverpoolfc.com/history/hillsborough
Omijałem sprawę Terry’ego szerokim łukiem, unikałem wszystkich informacji z jego nazwiskiem w tytule ponieważ, przyznam szczerze, męczą mnie te wszystkie okołopiłkarskie tasiemce jakimi regularnie karmią nas media, zwłaszcza te brytyjskie. Ponieważ jednak i tutaj pojawił się ten temat, nie mam już ucieczki. Zmusił mnie Pan do myślenia:)Dla mnie cała sprawa rozbija się o kulturę osobistą i sposób wychowania Johna Terry’ego. Po prostu takim językiem operuje, do tego pewnie jest przyzwyczajony. To jest kwestia tego jak się było wychowywanym, w jakim się dorastało otoczeniu. A jeśli chodzi o rodziców Terry’ego to jak zapewne wiecie można o nich parę ciekawych rzeczy wyczytać. Futbol to nie tylko gra dla ludzi wykształconych, oczytanych, inteligentnych. Futbol to gra dla mas, także za to większość z nas zapewne go kocha. A skoro to gra dla mas, to bożyszczem tłumów i wielkim zawodnikiem może zostać także pierwszy lepszy… no wiecie, KAŻDY. Wystarczy że szybko biega, jest zwinny, potrafi kopnąć kamieniem dalej niż koledzy z podwórka, albo zwyczajnie jest wielki , silny jak tur, umie”przyłożyć z bani” i w ogóle to na stopera się nada i już. Poszukajcie nawet w swoich miejscowościach, w swoich klubach pierwszoligowych czy B- klasowych. Włączcie mecz ligi polskiej rozgrywany na stadionie gdzie zasiada garstka ludzi. Posłuchajcie co wyłapują mikrofony spod linii bocznych. Słowem na K można celnie spuentować każdą akcję… Nie mam pretensji do nikogo, że tak jest. Po prostu na boisku ścierają się style, koncepcje, ale także charaktery. Najróżniejsze charaktery. Wszędzie dookoła testosteron, wielkie napięcie, ludzie różnie reagują. Jedni grają czysto i fair, inni szczypią i kopią. W każdym meczu piłkarze mówią do siebie rzeczy delikatnie mówiąc, niewybredne. Ktoś kogoś nazwie używając wiadomych słów, ktoś coś powie parę słów o czyjejś matce, etc. Mnie też się to nie podoba ale takie jest życie. Zazwyczaj to co na boisku, zostaje na nim. Nie zabiera się urazy do domu.Nie uważam żeby John Terry był rasistą. Uważam (wydaje mi się) że jest zwyczajnie średnio rozgarniętym człowiekiem. Chciał obrazić rywala, dobrał więc takie słowa jakich się gdzieś nauczył. Ciemnoskórych piłkarzy ma też w swoim otoczeniu. Zapewne do nich się tak nie zwraca, pewnie z większością się dobrze kumpluje. Mam mieszane uczucia. Czy ukaralibyście w podobny sposób np. Materazziego za niewybredną wypowiedź na temat siostry Zidane’a? Czy tamte słowa nie były może bardziej obraźliwe? Jak to zmierzyć, sprawdzić?Jasne, chamstwo jest chamstwem, niech będzie przykładnie ukarane ku przestrodze ewentualnym naśladowcom.Dla mnie osobiście John tery już dawno stracił resztki szacunku. O wiele bardziej zraziła mnie pamiętna sprawa romansu. To był dla mnie większy upadek. Upadek moralności, męskiej przyjaźni itd.Nie wiem czemu nikt nie wspomniał jeszcze o najnowszym wybryku A. Cole’a. Naprawdę wszystkie te serwisy społecznościowe bezlitoście obnażają chamstwo i/lub dziecinadę niektórych piłkarzy…Wczoraj podczas jednej z transmisji dowiedziałem się też o piłkarzu który zrobił dla kibiców ankietę pt.: w jakich mam zagrać butach. Czasem ręce opadają…:)
*miało być ”John Terry” oczywiście.
Ale jaka polityczna poprawność, przecież to zwykła, ludzka przyzwoitość.
też w to wierze, choć po tym jak szprycowano kadrę Wójcika na olimpiadzie w Barcelonie, zwątpiłem w sport bardzo i zrezygnowałem z pisania o nim ( wybrałem muzykę i nie żałuję ) choć parę gazet ( świat był piekny bez tych wszystkich portali ) otwierało drzwi. Weryfikacja klasy Chelsea będzie z Manchesterami ( pomyśleć , że prawie rok temu piałem z zachwytu,że Sroki stuknęły MU 3-0 🙂
Jest tutaj jakaś cenzura przed pojawieniem się komentarza, czy to coś innego powoduje, że nie mogę wysłać?
Cenzury nie ma, ale czesto sa roznego rodzaju problemy techniczne, ktore sprawiaja, ze komentarz sie nie pojawia lub pojawia sie po kilkunastu minutach. Trzeba byc wytrwalym 😉 I jak sie napisalo dlugi komentarz, przed wyslaniem warto skopiowac go do worda, bo kilka razy blog wcial moje wypociny bez publikacji ich po kliknieciu „wyslij”.
Onet lubi przedstawiać się jako cool portal, zaawansowany technicznie itd. ale bloga ma najgorszego w sieci…
No ja skopiowałem go i próbowałem wysłać już chyba trzy razy i nic, a ten pojawił się bez problemu. Może za długi? Wulgarny zapewne nie jest…
Możliwy jest jakiś wyraz, przez który system go odrzuca, niekoniecznie wulgarny, ale raczej na pewno nie kulturalny.
Podzieliłem tekst na części, wykropkowałem potencjalnie złowrogie słowa (cytaty), a jak komentarza nie było, tak nie ma go nadal. Szkoda.
Cenzury nie ma. Jak usuwam jakiś komentarz – co mi się zdarza w przypadku spamu, tekstów ewidentnie nie na temat albo naruszających zasady współżycia społecznego – zawsze staram się mówić, że to zrobiłem i dlaczego. Co się tyczy Onetu – przygotował gruntowną modernizację systemu blogowego. Ponoć już na dniach mój blog ma zostać przeniesiony na nową platformę i będzie hulał jak nigdy dotąd. Nie mogę się doczekać, szczerze mówiąc.
Teraz ja od 10 minut staram sie dodac komentarz… Rowniez nie moge sie doczekac tych przenosin.
Ja jak pisalem komentarz i zamiast wulgaryzmu uzywalem gwiazdek, to kom nie chcial sie opublikowac. A jak uzylem kropek, to sie pojawil w sekunde…
Miałeś rację! Działa!
Przechodząc do spraw które tygryski lubią najbardziej obejrzałem na powtórce spotkanie z Newcastle, muszę powiedzieć że dawno nie widziałem MU grających na takim poziomie.Nowe ustawienie, z Rooneyem między pomocą na napadem, angażującym sie we wszystkie akcje w połączeniu z 3 pomocników za nim w środku pola daje drużynie spora kontrole nad meczem. United może tez oddać piłkę rywalowi i grac jak lubi, kontrując rywala, co robiło długimi fragmentami z NU, które nie potrafiąc podejśc pod pole karne było zmuszone do seri dośrodkowań, z którymi jak zwykle de gea sobie nie radził najlepiej. Nie wiem czy jest sens by wychodził i próbował piąstkować, może lepiej dac to obrońcą do wybicie, w razie potrzeby stojąc na lini i tam bronic to czego nie wybija. Każda wrzutka, David próbuje piąstkować, a rywale albo go szturchają, albo kopia, albo ciągną za koszulkę, co trzeba przyznać, arbiter wychwytywał.Pewne sprawy mnie nie przekonują, mianowicie Kagawa nie najlepiej czuł sie po prawej stronie 3 pomocników, nie miał zbyt wielu okazji by podejść pod pole i tam znajdować kolegów, sam rzadko bywał w polu karnym o sytuacjach nie wspominając. Natomiast Valencia który zmienił japończyka pokazał ze w tym ustawieniu moze byc z niego jeszcze większa pociecha. Ekwadorczyk jest bardzo zdyscyplinowany, lubi popracować w defensywie, świetnie gra kombinacyjnie, dobrze się ustawia do podań a ponad to potrafi dać niekiedy potrzebne przyspieszenie. W przeszłości wielokrotnie schodził do środka co na ogół czyniło spore spustoszenie w szeregach rywali, jestem ciekaw jak to dalej będzie przebiegało.Po Rooneyu, który odzyskał najlepszą forme, najlepszym graczem na boisku był Cleverley, który strzelił bramkę jak Beckham za najlepszych lat, fenomenalnie to zakręcił w samo okienko. Spojrzał na źle ustawionego Harpera i oddał strzał marzenie, bramka miesiąca jak na razie. W środku pola jak zwykle dawał dużo energi, był zawsze pod grą, dobrze przenosił ciężar i parę razy otworzył drogę do bramki napastnikom.http://fourfourtwo.com/statszone/share.aspx?i=0dnR9Bardzo mnie cieszy ze teraz, dzieki wiekszej liczbie ludzi, MU lepiej wyprowadza piłke z własnej oborny, spokojniej, jak pokazali w MOTD klepali od swojego narożnika jak swansea, spokojnie wymieniając podania tuz pod własnym polem karnym, płynnie przechodząc do ataku.Dziaam powinien zobaczyć jak grał Evans, który w zesłzym sezonie był spokojnie w 5 najlepszych defensorów ligi jako najlepszy z MU, wczoraj był klasa sama w sobie, zwłaszcza w wyprowadzaniu piłki, natomiast podanie piętą do welbecka na początku meczu tylko dzięki słabemu uderzeniu anglika nie skończyło sie bramką. Irlandczyk stale się rozwija a naprawde ma zadatki na klasowego stopera, w końcu wygrywał konkurencje z Pique, a to o czymś świadczy, miał sezonowy dół, ale poprzednia kampania i początek tej w jego wykonaniu jest zachęcający, z obecnej 4 obronnej w kwestii defensywy jest daleko przed, mierna, konkurencjąhttp://fourfourtwo.com/statszone/share.aspx?i=0dJY7Bura za to należy sie welbeckowi, zdecydowanie najsłabszemu zawodnikowi u gości, który na luzie powinien był ustrzelić przynajmniej hattricka, bo jeśli nie trafiasz na pusta bramkę, albo nie wykorzystujesz świetnie wyłożonej przez evansa piłki i oddajesz tak lekki strzał, to nie wiem juz z czego można strzelić.Sama gra anglika, który pracował w defensywie, była dalece niesatysfakcjonująca, gość oddał 4!! podania do przodu przez 90 minut, z 31 ogółem… Nie do zaakceptowania.http://fourfourtwo.com/statszone/share.aspx?i=0dNN9Jestem ciekawy co dalej pokaze drużyna, bo zamysł Sir Alexa jest ciekawy, przyglądałem sie liniom i poruszaniu zawodników MU, to nie jest klasyczny diament, przynajmniej wczoraj nie był.3 w pomocy, przy czym carrick (także świetny występ) trochę z tyłu, kagawa z cleverleyem przed nim, odpowiedni bardziej po lewej i po prawej stronie, przed nimi Rooney, w Ataku Welbeck i RVP przy czym obaj schodzą na boki ściągając obrońców gdy rooney naciera. Momentami RVP cofał się głębiej tworząc piramidkę 3-2-1.Osobiście spodziewałem sie czegoś na wzór 2-3-1, z kagawą rooneyem i RVP w ciągłej zmianie pozycji, jak to było ze spursami, ale podobne zagranie z LFC wyszło miernie jako że byłu zbyt duże odległości między graczami, no i był nani, którego miałem szczęście ostatnio nie oglądać.Kolejne spotkanie ze stoke na OT, nie moge sie doczekać.
> Nowe ustawienie, z Rooneyem między pomocą na napadem,> angażującym sie we wszystkie akcje w połączeniu z 3> pomocników za nim w środku pola daje drużynie spora> kontrole nad meczem. Pamiętaj jednak, że to ustawienie zastosowano konkretnie pod 4-4-2 Newcastle. Na 4-3-3 lub 4-5-1 nie musiałoby funkcjonować tak dobrze.> Dziaam powinien zobaczyć jak grał Evans, który w zesłzym> sezonie był spokojnie w 5 najlepszych defensorów ligi jako> najlepszy z MU, wczoraj był klasa sama w sobieNo niestety, dałem ciała wybitnie – włączyłem nagrywanie w dekoderze i wychodząc z domu pstryknąłem listwę na off. > w końcu wygrywał konkurencje z Pique, a to o czymś świadczyO tym, że Pique pasuje Barcelonie stylem. Vidić w MU też trzymał Pique na ławie, a w dzisiejszej Barcelonie nie miałby czego szukać.
> No niestety, dałem ciała wybitnie – włączyłem nagrywanie w> dekoderze i wychodząc z domu pstryknąłem listwę na off.Na najbardziej „lubilem”, jak w moim starym dekoderze nie bylo funkcji wznawiania nagrywania. Wychodzilem z domu, ustawialem nagrywanie, a w 7 minucie na chwile padal w domu prad (na wsi to norma). No i moglem sobie obejrzec wyjscie pilkarzy na murawe i dwie akcje.> O tym, że Pique pasuje Barcelonie stylem. Vidić w MU też> trzymał Pique na ławie, a w dzisiejszej Barcelonie nie> miałby czego szukać.Vidic w formie jak ulal za Puyola.
> Vidic w formie jak ulal za Puyola.W swoim polu karnym jest nawet sporo lepszy, jednak do stylu Barcy potrzeba kogoś kto szybciej biega i/lub jest lepszy z piłką przy nodze. Inne style gry po prostu. Pique w MU też raczej nie zrobiłby kariery.
Teraz istnieje możliwość sciągnięcia meczu z neta 😀 Albo obejrzeniu powtórki na C+.Zdaje sobie sprawę ze z innym rywalem może nie przejść, co swoja drogą po meczu powiedział Sir Alex, ale jestem ciekaw co on planuje, bo że dłubie w tej maszynie widać gołym okiem.
Odwróćmy sytuację! Ferdinand krzyczy w kierunku Terry’ego :”Ty BIAŁA pier… ci…”.Chciałbym wierzyć,że zostałby potraktowany tak samo,”Observer” wyraziłby swoje oburzenie,a Pan Michał napisałby o społecznym znaczeniu piłki…PS.:nie,nie jestem polskim kibolem nacjonalistą.Fajnie natomiast by było,gdyby każdego traktowano podobnie.Wyobrażacie sobie decyzję FA,na mocy której,piłkarz zostaje zawieszony na 8 spotkań za nazwanie kogoś 'białasem’ ?
Po pierwsze – 'ty bialasie’ nie jest obrazliwe. Przykro mi, tak to dziala. Biali w Europie nie byli dyskryminowani ze wzgledu na kolor skory, nie musieli sie go wstydzic, nikt im nie wmawial, ze przez kolor skory sa glupsi, gorsi, ze sa brudasami i nadaja sie tylko do gett. Czarni tego doswiadczali, dzis w UK nie zalacza sie zdjec do CV bo duza czesc pracodawcow odrzucala takie dokumenty jak widzieli kogos czarnego, nawet nie sprawdzajac kompetencji. Czarnym przez lata kodowano, ze ich kolor skory jest powodem do wstydu. Tak jak u nas z Zydem. W moim przedszkolu najgorsza obelga to byla „ty Zydzie”. A za „ty Polaku” koledzy sie nie obrazali. Dziwne, co? Przeciez to i to to tylko narodowosc, tam tylko kolor skory. Tak wiec, jak ktos mowi, „ja sie za bialasa nie obrazam”, to polecam wyobrazic sobie siebie w spoleczenstwie, ktore za kolor skory wystawia cie na margines, gdzie zeby wzmocnic przeklenstwo mowi sie 'ty biala ….’, gdzie podkresla sie, ze czarni sa lepsi, a ty powinienes spie….. do jakiegos odpowiednika bialej Afryki. Wtedy podkreslanie twojego koloru skory nie jest juz neutralnym stwierdzeniem faktu, tylko niesie ze soba bagaz negatywnych emocji, ktore wklada ci sie do glowy od najmlodszych lat dziecinstwa.
Dzięki, PK, lepiej bym tego nie wyłożył.
Panie Michale, chciałbym panu podziękować za ten tekst. Jestem kibicem Liverpoolu, od niepamiętnych czasów. Po wczorajszym meczu ze Stoke na facebookowym profilu LFC.pl ośmieliłem się skrytykować notoryczne „nurkowanie” Suareza i wyrażić opinię, iż ten zawodnik jest może i wielkim piłkarzem, ale małym człowiekiem. Zostałem zmieszany z błotem, pouczono mnie że prawdziwy kibic wspiera graczy swojego klubu zawsze i bez wyjątku, we wszystkim co robią na boisku. Nawet nie próbowałem niektórym tłumaczyć, że kibicuję Czerwonym właśnie dlatego, że nie szkoliło się tu graczy jak padać, że nie poważało się płaczków i ceniło uczciwość, Jak można domagać się prawdy dla 96, piętnując matactwa władz i policji, a przymykać oko na oszustwa pana Suareza. Mój dwunastoletni siostrzeniec, którego zaraziłem miłością do piłki i do Liverpoolu jednym słowem podsumował zachowanie Urugwajczyka – ŻAL.Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Jako kibic United podpisuję się „dwoma ręcyma”!Rywalizacja TAK…kto ma wiecej tytułów TAK…gramy na całego TAK!NIE dla oszuiwania, NIE dla bandytów, NIE dla dyskriminacji!Dziękuję, że są tacy kibice..którzy nie godza się na makiawelizm w życiu/piłce.
Dziękuję także i za ten wpis. Wiecie, zawsze myślałem o blogu jako o miejscu integrującym, przyciągającym czytelników z różnych stron i sympatyzujących z różnymi klubami – słowem zawsze marzyłem, by odtworzyć atmosferę Ring Cafe, wiedeńskiej kawiarni z lat trzydziestych XX wieku. Choć teoretycznie kibice miejscowej Austrii mieli chodzić do Cafe Parsifal, a Rapidu do Cafe Holub, to wszyscy spotykali się właśnie w Ringu (miejsce „stało się czymś w rodzaju rewolucyjnego parlamentu przyjaciół i fanatyków piłki nożnej, jednostronne postrzeganie piłki z perspektywy jednego klubu nie miało racji bytu” – pisał „Welt am Montag”, cytuję za „Odwróconą piramidą” Wilsona). Fan Liverpoolu podający rękę kibicowi MU ponad najbardziej zaciętą w kraju rywalizacją o tytuły… ech, czegóż chcieć więcej.
To ja dziękuję. Rozumiem, że chodzi o rzeczy ważniejsze niż przynależność plemienna i że tego właśnie staramy się bronić. Powodzenia w dalszym niesieniu kaganka 😉
Szósta próba zamieszczenia komentarza. Kropki zamiast gwiazdek.Najdroższy panie Michale, pragnę z całego serca zapewnić iż słowa „pie… czarna ci…” są jednymi z mniej wulgarnych, spośród tych, z którymi spotkałem się amatorsko kopiąc w piłkę. W takich spotkaniach ludzie mówią bardzo wiele o matkach, córkach i przeróżnych (bardzo kreatywnych) czynnościach, które można z ów matkami i córkami odbywać. Powiem więcej – mówi się o tym nie tylko amatorsko kopiąc piłkę, ale także w wielkich spotkaniach. Robią to naprawdę wielcy piłkarze i mają przy tym przeróżne intencje (albo nie mają tych intencji w ogóle; ot, zwykłe rzucenie mięsem dla rozładowania emocji).Czy w takim kontekście słowa Terry’ego są naprawdę czymś strasznym i zasługującym na potępienie, podczas gdy te wszystkie pozostałe boiskowe zniewagi uchodzą na sucho? Jestem szczerze przekonany, iż nie. Nie jest to dla mnie kwestią walki z rasizmem, bowiem samo rozdmuchanie tej sprawy w większym stopniu rasizm propaguje, niźli go zwalcza (zapraszam do zapoznania się z psychologią społeczną, psychologią reklamy, czy psychologią poznawczą). Ponadto nie uważam aby można było Terry’ego nazywać na tej podstawie rasistą. Dla mnie jest to zwyczajna obraza, chociaż może i profilowana pod kątem rasy. Jeśli chcemy propagować jakąś szczególną kulturę boiskową, to powinniśmy karać każdy wulgarny komentarz pod kątem innego piłkarza. Jeśli nie chcemy tego robić kompleksowo, to nie powinniśmy tego robić w ogóle.
Niesamowite! Kropki działają! Ale zastanawia mnie dlaczego ze znaków cytowania zrobiło się to co się zrobiło…
> Szósta próba zamieszczenia komentarza.> Kropki zamiast gwiazdek.Yeah, chyba odkrylem czuly punkt bloga. Takze na przyszlosc, kropkujcie nie gwiazdkujcie ;-)> Czy w takim kontekście słowa Terry’ego są naprawdę czymś> strasznym i zasługującym na potępienie, podczas gdy te> wszystkie pozostałe boiskowe zniewagi uchodzą na sucho?Tak, slowa Terry’ego zasluguja na potepienie. Ten kontekst pokazuje tylko, jak latwo nam uciekac w proste usprawiedliwiania (inni tak robia to i ja/Terry moze). Tak samo na potepienie zasluguje to, ze inne zniewagi uchodza na sucho. Chyba chcemy rownac w gore, nie w dol? Jak wszyscy sie wyzywaja, to trzeba to po prostu zaakceptowac? Nie, trzeba to tak karac, zeby pilkarze zaczeli myslec. Az tak glupi nie sa. I podkreslam, nie chodzi mi o zwykle przeklenstwa, tylko o wyzywanie (niekoniecznie rasistowskie) innych ludzi. Co innego klac bo sie nie trafilo w pusta bramke (to rozumiem), albo kolega ci zle podal sam na sam (tez rozumiem, w koncu to wielkie emocje, nawet grajac o nic jak ja). Ale jak ktos mnie sfauluje/zabierze pilke/osmieszy wyzywac go? Nie, nawet jak wszyscy tak robia, to ja tego nie kupuje. Mnie tez nikt nigdy na boisku nie zwyzywal. Nie mowiac o innych sportach ktore uprawiam.> Nie jest to dla mnie> kwestią walki z rasizmem, bowiem samo rozdmuchanie tej> sprawy w większym stopniu rasizm propaguje, niźli go> zwalcza (zapraszam do zapoznania się z psychologią> społeczną, psychologią reklamy, czy psychologią> poznawczą). Z jednej strony sie zgadzam z tym co napisales, szczegolnie czytajac wyzwiska na braci Ferdinandow na roznych forach. Ale z drugiej co zrobic? Gazety i tak to rozdmuchaja, w dobrej lub zlej wierze. FA moze albo udawac ze nic sie nie stalo, albo Johna ukarac. > Ponadto nie uważam aby można było Terry’ego> nazywać na tej podstawie rasistą. Dla mnie jest to> zwyczajna obraza, chociaż może i profilowana pod kątem> rasy. Tutaj zgoda. Tylko to, ze Terry nie jest rasista, nic nie zmienia. Chodzi tylko o te konkretna sytuacje, w ktorej obrazil drugiego pilkarza. A jeszcze bardziej chodzi o zachowanie klubu, ktory chyba nie wie co z tym fantem zrobic. > Jeśli chcemy propagować jakąś szczególną kulturę> boiskową, to powinniśmy karać każdy wulgarny komentarz pod> kątem innego piłkarza.No i to by bylo super. Oczywiscie chodzi mi o obrazanie przeciwnika a nie o kazde przeklenstwo skierowane w jego strone. Jak powiesz „k… nie ciagnij mnie za koszulke” to mozna zrozumiec. Jak dodasz do tego „ty czarna pizd…” juz niekoniecznie.
Ale problem polega na tym, że robi się z Terry’ego kozła ofiarnego. Dlaczego Zidane wyleciał za walnięcie Materazziego, a Włochowi nie spadł włos z głowy za obraźliwe słowa pod adresem Francuza? A no dlatego, że nikt z FIFY, UEFY, czy jakiejkolwiek federacji nie zabrania wyzwisk pod adresem innych osób. Zabrania się tylko zachowań rasistowskich. Najpierw warto by więc ustalić co to u diabła jest zachowanie rasistowskie i je odpowiednie zdefiniować, a potem dopiero karać. Czy rzucenie takimi komentarzami jest dla mnie zachowaniem rasistowskim? A no nie jest. Dla mnie zachowanie rasistowskie to wieszanie ludzi o odmiennym kolorze skóry na przydrożnych drzewach, czy też latarniach. Kierując się tym rozumowaniem uważam za absurdalne wlepienie kary tak Terry’emu jak i Suarezowi.Pytasz co można było zrobić? Anton nie powinien robić nic. Jestem przekonany, że w swoich życiu nie jednym wulgaryzmem rzucił i nikt go z tego powodu nie pozywał. Jeśli jednak już chciał pozywać w walce o „większe dobro”, to powinien mieć pewność iż uzyska wyrok skazujący. Brak tego wyroku pokazuje ludziom jedynie tyle, że kara za tego typu zachowanie nie jest oczywista (jak już wspomniałem – moim zdaniem słusznie) i większym stopniu zachęca niźli odstrasza. FA swoją decyzją dodatkowo podgrzało atmosferę w szeregach kibiców. Zupełnie niepotrzebnie.
> Ale problem polega na tym, że robi się z Terry’ego kozła> ofiarnego. Dlaczego Zidane wyleciał za walnięcie> Materazziego, a Włochowi nie spadł włos z głowy za> obraźliwe słowa pod adresem Francuza? Sedzia przeciez nawet nie widzial tego byka, dopiero techniczny mu powiedzial, zeby wyrzucic Zidane’a. Nie mial wiec szans uslyszec prowokacji Materazziego. Co by zrobil jakby ja uslyszal? Nie wiem. Chcialbym wierzyc, ze Wloch tez dostalby czerwona, ale znajac zycie na zoltej by sie zakonczylo za prowokowanie.> A no dlatego, że> nikt z FIFY, UEFY, czy jakiejkolwiek federacji nie> zabrania wyzwisk pod adresem innych osób. Zabrania się> tylko zachowań rasistowskich. Nie mam czasu przegladac regulaminow, ale mysle, ze obrazanie innych graczy (nie tylko rasistowskie) jest zabronione. W sensie, ze hamowac pilkarzy powinny nie tylko wychowanie i normy spoleczne ale i przepisy np. FA. Po prostu te przepisy nie sa stosowane, nikt nie wyciaga konsekwencji za zwykle obrazy, dopiero przy odwolaniach do rasy robi sie dym. A i dopiero, bo ktos to zglosil, sedziowie ani FA sami za to sie nie zabrali. Ale mowie, nie mam dowodow na to, ze zwykle obrazanie tez jest zakazane. Jednak zauwaz, ze Rooney za zwykle, swojskie 'fu..’ do kamery dostal 2 mecze kary. Jakby obrazal innego zawodnika, i wychwyciliby to kamery, myslisz ze by go nie zawiesili? Trzeba by zobaczyc na podstawie jakiego przepisu FA skazala Terry’ego i co on mowi. Czy jest on tylko o wyzwiskach rasistowskich. Ok, w PS wklejam te przepisy, bo znalazlem czas w trakcie pisania komentarza.> Pytasz co można było zrobić? Anton nie powinien robić nic.> Jestem przekonany, że w swoich życiu nie jednym> wulgaryzmem rzucił i nikt go z tego powodu nie pozywał.Ale to chyba nie Anton pozwal Terry’ego. Nie znam sie na tym, w sprawie tez nie siedzialem na biezaco, wiec moze ktos mnie poprawi, ale Terry zostal oskarzony jakby z urzedu (?) – szczegolnie ostatnie zdanie:Earlier it emerged Ferdinand was ready to sue Terry privately if the Chelsea captain was not charged in a criminal court, the court heard today.Ferdinand’s public relations agent told police there would be “ramifications” if charges were not brought.Justin Rigby said there would be serious consequences “because it would appear to black football players that it was a case of a white man’s word against a black man’s word,” the court was told.As result police notes recorded that Mr Rigby told them that “should the Crown Prosecution Service not charge John Terry I will be advising Anton Ferdinand to take out a civil claim.”PS. Dobra, znalazlem chwile. Terry zlamal przepis FA E3(1):A Participant shall at all times act in the best interests of the game and shall notact in any manner which is improper or brings the game into disrepute or use anyone, or a combination of, violent conduct, serious foul play, threatening, abusive,indecent or insulting words or behaviour.A E3(2) mowi o tym:In the event of any breach of Rule E 3(1) including a reference to any one or moreof a person’s ethnic origin, colour, race, nationality, faith, gender, sexual orientationor disability (an “aggravating factor”), a Regulatory Commission shall considerthe imposition of an increased sanction, taking into account the following entrypoints.Czyli przepisy sa bardzo szerokie. W E3(1) mowie sie ogolnie o insulting words or behaviour. Czyli srodkowy palec odpada. Tak samo wyzywanie praktycznie ze wzgledu na jakakolwiek ceche, nawet plec.
Drogi Panie Michale ! Jakkolwiek jestem wielkim fanem Chelsea od dekady (co stanowi już połowę mojego życia), muszę się zgodzić z panem, że takie zachowanie, jak „wyczyn” Johna Terrego nie przystoi kapitanowi najlepszej drużyny kontynentu i powinien być ukarany, choćby pozbawieniem opaski. Natomiast jeżeli chodzi o zwolnienie z klubu, to moim skromnym zdaniem nieco naiwnie jest sądzić, że tacy piłkarze jak John Terry i Ashley Cole natychmiast po zwolnieniu z „The Blues” nie znaleźli by pracodawcy w równie silnym klubie, który oskarżenia o zatrudnienie rasistów skwitowałby wiele znaczącym uśmiechem ( w tej roli Jose Mourinho widzę najbardziej realnie). Dzisiejszy świat sportu niestety już dosyć dawno porzucił de Coubertinowskie wartości sportu i zdrowej rywalizacji na rzecz osiągnięcia celu, z przymrużeniem oka traktując pewne rytuały czy przysięgi (choćby to bodajże z Finału Ligi Mistrzów w tym roku, gdzie nie kto inny jak John Terry „mówił NIE dla rasizmu na stadionach”).
Gdyby klub piłkarski porównać do trzymającej się cywilizowanych standardów firmy to Terry czy Suarez jako jej pracownicy po swoich incydentach powinni stracić pracę. Rasizm jest całkowicie naganny i niedopuszczalny. Jednak ta sama firma bazująca na współczesnych regułach nie działałaby na własną szkodę. Niestety, ale w obecnej piłce to piłkarz zyskuje coraz większą władzę. Coraz częściej transfer odbywa się na żądanie piłkarza, który przeważnie ogląda się na swoje własne ambicje lub stan portfela. W takich aferach kluby silniej zabiegają o nie zasmucenie swojego asa niż o wyciąganie zasłużonych konsekwencji. Jakich? Kara pieniężna, zawieszenie, cokolwiek. Jako kibic Liverpoolu widziałem swój klub, który silniej zabiegał o uszczęśliwienie Suareza i nie danie mu powodu do odejścia niż o własny wizerunek. W przypadku Terry’ego Chelsea wizerunkowo traciła na nim kilkakrotnie, ale ciągle to ich as i więcej straciłaby sportowo jakby się go pozbyła. Piłka nożna powinna być czysta, pozbawiona afer, ustawiania spotkań, dopingu, chamstwa, rasizmu i innych złych rzeczy, ale nie jest. Za duża stawka, za duża rywalizacja, zderzenie całkowicie odmiennych charakterów, kultur, manier daje nieoczekiwane rezultaty. Marzenie o wszechobecnym fair-play to utopia, ale warto w nią wierzyć i do niej dążyć. Pytanie tylko co zrobić, żeby ograniczać liczbę złych zachowań? Mają tego pilnować kluby? One dbają bardziej o własny interes i często dla nich (niesłusznie) cel uświęca środki. Managerowie? Dziś presja na nich jest tak duża, że od kilku wyników zależy ich posada a to ułatwia pójście na skróty. Federacja? Najmniej sprawiedliwa jednostka, która wczoraj zignorowała trzy niesportowe zachowania(RvP, Tiote, Huth) a oskarżyła Cole’a za wpis na twitterze. Media? Przeważnie szukają sensacji i w przypadku Suareza i Terry’ego nie skupili się moim zdaniem nie na meritum problemu a raczej na zniszczeniu reputacji obu zawodników. Nie wolno jednak zgadzać się na wszelakie niewłaściwe zachowania i obniżanie poprzeczki. Dla mnie ani Terry ani Suarez rasistami nie są przez owe incydenty, ale ich błędy są oczywiste za co należała im się kara(dziwaczne, że różna). Jednak walka z rasizmem w piłce poniosła bolesne straty w obu przypadkach. Zachowanie Liverpoolu z koszulkami było żałosne, Chelsea też się nie popisała i co najgorsze żaden z klubów nie wysłał jasnego sygnału, że walka z rasizmem jest dla nich istotna. FA nierównym karaniem naraziła się również na krytykę a mogła dać równie wysokie kary w obu przypadkach, żeby pokazać, że dla nich wykopanie rasizmu ze stadionu to coś więcej niż PR. Świetnie w tym temacie wypowiedział się Barnes, który zwrócił uwagę na potrzebę edukacji, aby nie tylko wyrzucić rasistowskie sformułowania z języka, ale również z myśli. Właśnie takich głosów w obu przypadkach mi zabrakło. Chociaż obie afery nie powinny mieć miejsca to jednak dały możliwość dokonania istotnego przełomu w walce z rasizmem. Szansa ta została w moim odczuciu zmarnowana a większość kibiców miała problemem z obiektywnym spojrzeniem na sytuację.
Wiem, że to tylko San Marino… ale aż miło było popatrzeć co z przodu wyczyniali Welbz z Rooneyem i Ox’em i jak ładnie ich poczynaniami dyrygował Cleverley. Lennon niby dwie asysty, ale od każdej z wymienionych wcześniej jednak był słabszy. Dobry jeszcze był Baines. Reszta po prostu nie przeszkadzała, chociaż każdy obecny na boisku coś tam pokazał, bo przeciwnik na to pozwalał.No nie każdy… Carroll on nie wyróżnia się niczym szczególnym nawet na tle San Marino.
Wiem, że to tylko RPA ale Krychowiak bije na głowe wszystkich tych drewnianych przereklamowanych Angoli i jak mam gdzieś naszą kadrę tak we wtorek będę całym sercem przy nich
Nie wiem nawet kto to Krychowiak – domyślam się, że jakiś reprezentant Polski. Co nie zmienia faktu, że chciałbym zobaczyć jak chociaż raz w karierze strzeli taką bramkę krzyżakiem jak Welbeck wczoraj – wtedy pogadamy o tym czy bije na głowę tych wszystkich drewnianych Angoli. Ja na razie to mam wrażenie, że nawet Joe Hart przyjmuje piłkę lepiej niż połowa kadry PZPNu…Zresztą – zobaczymy jaki wynik padnie na narodowym. Wielka szkoda, ale nie wydaje mi się żeby był chociaż cień szansy na pozytywny wynik dla Polski. I to pomimo tego, że Anglicy są bardzo przeciętni na chwilę obecną
Ja to czekam na polskiego środkowego pomocnika, człowieka który umie utrzymać zespół przy piłce, znaleźć przestrzeń i skonstruować atak pozycyjny.Ze skrótu wynika że 3 gole wypracował Cleverley, 2 asysty i jedno podanie wyrzucające lennona, swoja droga gracz spurs był chyba mocno zaskoczony tym zagraniem, jako że wybiegł z bloków jak piłka juz go minęła.Takiego gracza jak Tom chciałbym zboczyć w naszej reprezentacji.U nas sporo nadzieje wiąże z Wolskim, szkoda że nie odszedł do borussi, no ale 6 mln euro za gracza z ekstraklasy…
Z Ukraina też strzelił ?
Cóż,dużo kontuzji,urazów(szczególnie wśród skrzydłowych gdzie zostaliśmy wręcz zdziesiątkowani),ale serca gorące i po prostu trzeba walczyć o punkty bo nie mamy nic do stracenia.Dzisiaj nie najgorsza gra biorąc pod uwagę skład i dobry test dla niektórych nowicjuszy którzy we wtorek zapewne zagrają od pierwszej minuty -Krychowiak i Wszołek pokazali się bardzo dobrze.Bez żadnej tremy wyszli i kreowali grę(inna sprawa,że mecz z Anglikami o punkty to zupełnie inny ciężar gatunkowy).Szkoda tylko,że Paweł jedynie 45 minut mógł zagrać z powodu urazu jaki ciągle odczuwa(gdyby wypadł jeszcze on to byłaby już masakra)Ukraina remisuje w Mołdawii co może mieć jakieś znaczenie na koniec,Anglia planowo rozstrzeliwuje San Marino.Co do innych grup to największe wrażenie robi zmiażdżenie Irlandii przez Niemców(1:6)-na szczęście dla siebie Irlandczycy zdobyli honorową bramkę w ostatnich sekundach spotkania bo jednak sześć do zera u siebie w meczu o punkty(nawet jeżeli są to Niemcy) byłoby fatalne.
Jako osoba która oglądała mecz ze stadionu narodowego (pierwsza moja wizyta, wspaniały obiekt, w końcu coś z najwyższej półki) muszę się nie zgodzić z kolegą co do Wszołka. Dla mnie ten człowiek to nieporozumienie, przy jednej kątrze, próbie jej wyprowadzenia, podął do.. arbitra. Wojtkowiak będąc pod linią próbował wybić piłkę, a ta 3 razy po koźle uciekła mu do góry, nie potrafił trafić w piłkę!! Myślałem z kumplami że to jakiś kabaret XDW drugiej połowie w końcu zaczęli trochę grac ta piłką, wymieniać kilka podań, udało się nawet zmienić strone. Bardzo rzuca sie w oczy nieumiejętność pomocników w obracaniu sie z piłką przodem do bramki, jak jest już tyłem, to tak zostanie.Okazji, i to naprawdę wybornych było kilka, takie setki, jak ta sam na sam na początku spotkania trzeba strzelać.
Spokojnie,to był debiut Wszołka i według mnie zagrał dość dobrze-oczywiście,że się trochę „pomotał” miejscami,ale generalnie to po jego centrach,zagraniach były bodaj ze dwie kapitalne okazje dla Polski:jedną wzorowo zmarnował Piech(już po raz drugi miał w reprezentacji taką okazję i ponownie źle strzelił-mam wraże,że on się strasznie spala psychicznie jak gra gdzie indziej niż w rozgrywkach krajowych),Widać,że Paweł dobrze czyta ruchy napastników i potrafi wrzucić w tempo-a do tego nie odpuszcza i po stracie goni rywala jak szalony.Cieszy mnie,że w końcu dobry mecz zagrał Grosicki który ma spore możliwości,ale jakoś w barwach narodowych mu zupełnie nie wychodziło do tej pory i właściwie dalej nie wiadomo jak to z nim jest bo rade dawał tylko w sparingach.
Wszołek nieporozumienie ? To kto zrobił większość tych sytuacji do przerwy ? Gdyby Piech walnął te sete a Sobiech 2-sete to Wszołek by miał w 45 minut 2 asysty. Co do Wojtkowiaka to zgoda heh dla mnie ten facet to kompletne nieporozumienie ale Smuda go lubił więc facet się wypromował
Nigel Rep-Cokear miał w kontrakcie klauzule zrywająca kontrakt w razie spadku Boltonu do Championship. Teraz podpisuje umowę z Ipswich w league one XD Rynek chłopaka nie ceni, tak jak on sie wycenia 😀
Panie Okoński, spojrzy Pan w lustro… I wtedy proszę zacząć pisać o wzorcach oraz moralności. Myślę, źe to wystarczy za komentarz.
Tak jest piłka nożna to niesamowity sport potrafiący jednoczyć ludzi tyle tylko, że coraz mniej jest piłkarzy pokroju Alessandro Del Piero, którego szanowali kibice przeciwnych drużyn (owacja na stojąco na Old Trafford i Bernabeu to tylko przykłady) Del Piero to klasa sama w sobie http://stadiony-swiata.pl/ a coraz więcej jest boiskowych cwaniaczków i teatru jak Alexis Sanchez, czy Pepe. Ten pierwszy nurkuje jak najęty, a drugi połamał by kości wszystkim rywalom i nadal twierdził, że nic się nie stało.
Jak smiesz Michal pisac takie bzdury.Widze ze niczym sie nie roznisz od tego lewackiego Guardiana.Czyzby John Terry nie mial juz prawa odwolania sie od decyzji FA ??? Czy „wyrok” FA jest prawomocny??? Dlaczego zakladasz ze Ashley Cole klamal? jakie masz dowody na to? Dlaczego sam Anthon Ferdinand nie zameldowal incydentu na policje? ani QPR? Sam napisales „wyglada na to ze pilkarze Chelsea klamali” to wyglada czy klamali? sam nie wiesz a wyrok za Guardianem wydales.Prawo w Angli nie zaklada ze mozesz bys tylko troche w ciazy.Albo jestes albo nie.Natomiast FA doszlo do wniosku ze Terry tylko „troche” Anthonowi ublizyl i jest tylko „troche” rasista.Totalna farsa i farse powtarzasz,tylko ciekawi minie bardzo co sie za tym kryje.Skoro cytujesz Jana Pawla 2 to moze postaraj sie zrozumiec co cytujesz.Szczegolnie o prawdzie i sprawiedliwosci.Not guilty till proven guilty.Jak sie patrze na ten caly bajzer w angielskiej pilce ktorego autorem jest FA przez ostatnie kilka lat i pod przewodnictwem pewnych osob to to jest wiecej niz wstyd.Juz niemoge sie doczekac na Twioja ksiazke.Z powarzanien