Owszem, długo nie zapomnimy tego wieczoru, był to bowiem wieczór, w którym Szwecja zdołała zremisować z Niemcami 4:4, mimo iż do 62. minuty przegrywała 4:0, a czwartego gola zdobyła dopiero w doliczonym czasie gry, Hiszpania zaś w 93. minucie wypuściła prowadzenie w spotkaniu z Francuzami. „To nie tenis i nie siatkówka, gdzie o zwycięstwie rozstrzyga ostatnia piłka meczu. I nie koszykówka z gwałtownymi zwrotami i ustalaniem wyniku w ostatnich sekundach” – piszą o piłce w inspirującej, także przez to, że skłania do polemik książce „Postfutbol” Mariusz Czubaj, Jacek Drozda i Jakub Myszkorowski. Ejże…
Zapasy irytacji na dzisiejszy dzień wyczerpałem, w dowcipach jestem słaby, zresztą z czego tu się śmiać, skoro plany kilkudziesięciu tysięcy ludzi na wtorek i środę odpłynęły z decyzją o niezamknięciu dachu, a w światowych mediach i internecie mamy prawdziwą ulewę polish jokes? W tym sensie wyniki Szwedów i Hiszpanów uratowały mój wieczór, pozwalając jednak dać tu parę słów o futbolu i potwierdzając kolejny raz tezę o jego kompletnej nieprzewidywalności. Piłkarski demiurg płata przecież figle na każdym kroku, nie tylko przekładając mecz Polaków z Anglikami tak, aby przypadł dokładnie w rocznicę TAMTEGO Wembley. Kiedy klasowa drużyna prowadzi 4:0, ostateczny wynik wcale nie jest przesądzony. Owszem, pojedynku Liverpoolu z Milanem i MU z Bayernem w finałach Champions League przeszły do legendy, ale nie dlatego, że były boiskowymi cudami, przypadkami jednymi na tysiące, tylko dlatego, że były najbardziej znanymi przypadkami futbolowej normy. Przywołujemy je jako pierwsze, które przychodzą nam na myśl, nie pamiętając może o wydarzeniach takich jak z 21 grudnia 1957 r., kiedy to na 26 minut przed końcem meczu Charlton przegrywał drugoligowy mecz z Huddersfield 1:5.
Grali w dziesięciu, bo ich kapitan, obrońca Derek Ufton został zniesiony z boiska w 15. minucie ze złamanym obojczykiem, a w tamtych czasach nie można było jeszcze dokonywać zmian. Niemal wszyscy kibice Charltonu opuścili już stadion, gdy nagle Johnny Summers zaczął swój festiwal strzelecki i zrobiło się… 6:5. Huddersfield jeszcze wyrównało, ale Charlton strzelił zwycięskiego gola w ostatniej minucie. 7:6, pięć goli lewonożnego Summersa zdobytych, co do jednego, prawą nogą.
Wiemy przecież, że potencjalność podobnego scenariusza ukryta jest w każdym meczu. „Najbardziej niebezpieczny wynik to 2:0”, mówimy między sobą, zagrzewając drużynę do strzelenia trzeciej bramki. Kiedy udaje się strzelić trzecią, modlimy się, by w ciągu paru następujących po niej minut nie stracić gola, bo wtedy już na pewno tamci złapią wiatr w żagle i zacznie się wielka gonitwa… A jeśli nawet ten scenariusz się nie spełni, z łatwością potrafimy się wczuć w fanów przegrywającego zespołu, gorzko wyrzekających, że ich ulubieńcy, uczciwszy uszy, nie mają jaj. Przecież przy spełnieniu odpowiednich warunków (leżących skądinąd poza sferą techniki indywidualnej piłkarzy czy strategii trenerów), a zamykających się w trójkącie odporność psychiczna – wiara w siebie – wola zwyciężania, odwrócenie każdego wyniku w piłce jest możliwe nawet w ekstremalnie krótkim czasie.
Co kładę Wam i sobie do głowy przed jutrzejszym meczem Polska-Anglia, uchylając się tym samym od narodowej debaty o narodowym basenie. „Nie istnieje obowiązek dla publicysty sportowego bardziej przykry, niż znęcanie się nad PZPN – pisze Rafał Stec w tekście, który ukaże się właśnie jutro na łamach „Tygodnika Powszechnego” (pędźcie do kiosków…). – Tocząca piłkarski związek przewlekła choroba została zdiagnozowana wieki temu, jej przyczyny i objawy stały się powszechnie znane i omówione, społeczną niechęć do środowiska utrwalają wybuchające raz po raz aferki i afery. O impotencji działaczy nie sposób napisać już nic oryginalnego” – deklaruje, po czym oczywiście diagnozuje, omawia i pisze coś oryginalnego. Ja jednak jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nie muszę pisać ani o PZPN, ani o odpowiedzialnym za budowę i utrzymanie stadionu (także za bieżące dbanie o murawę, system drenażu itd.) Narodowym Centrum Sportu, ani o rządzie, który sprawuje pieczę nad tym ostatnim. Piłkarski demiurg lubi płatać figle. Z meczu słabiutkiej Polski ze słabą Anglią może się jeszcze zrobić arcyklasyk.
TJak smiesz Michal pisac takie bzdury.Widze ze niczym sie nie roznisz od tego lewackiego Guardiana.Czyzby John Terry nie mial juz prawa odwolania sie od decyzji FA ??? Czy „wyrok” FA jest prawomocny??? Dlaczego zakladasz ze Ashley Cole klamal? jakie masz dowody na to? Dlaczego sam Anthon Ferdinand nie zameldowal incydentu na policje? ani QPR? Sam napisales „wyglada na to ze pilkarze Chelsea klamali” to wyglada czy klamali? sam nie wiesz a wyrok za Guardianem wydales.Prawo w Angli nie zaklada ze mozesz bys tylko troche w ciazy.Albo jestes albo nie.Natomiast FA doszlo do wniosku ze Terry tylko „troche” Anthonowi ublizyl i jest tylko „troche” rasista.Totalna farsa i farse powtarzasz,tylko ciekawi minie bardzo co sie za tym kryje.Skoro cytujesz Jana Pawla 2 to moze postaraj sie zrozumiec co cytujesz.Szczegolnie o prawdzie i sprawiedliwosci.Not guilty till proven guilty.Jak sie patrze na ten caly bajzer w angielskiej pilce ktorego autorem jest FA przez ostatnie kilka lat i pod przewodnictwem pewnych osob to to jest wiecej niz wstyd.Juz niemoge sie doczekac na Twioja ksiazke.Z powarzanienak wrecajac to Twijego poprzedniego wpisu.troche spozniony ale….
Tak troche nawiazujac do poprzedniego twojego wpisu.Przepraszam ze spoznione ale napewno wazne
Odwołali mecz-czyli w Polsce mamy do czynienia z klęska, dramatem, wstydem i co tam jeszcze co głupszy człowiek nie wymyśli.Teorie spiskowe, czego to nie ma (drenażu), co to niby nie działa (dach), skandal za skandalem, lament za lamentem, głupota goni głupotę. To był zamach, jak mawia juz klasyk.Mieszkam niedaleko stadionu (swoją droga chciałem byc na meczu, ale pzpn postanowił dac kibicom mnij niz połowę biletów, a poza tym wymagał karty kibica reprezentacji, której to nie zamierzam nabyć), więc mogę śmiało powiedzieć że rynny w moim domu nie wyrabiały z oddawaniem wody. Była ulewa-zdarza się.Facet odpowiedzialny za murawe stwierdził że drenaż nie jest w stanie odprowadzić takiej ilości wody jaka pada, a więc powstają kałuże, życie. Dachu zamknąć w trakcie deszczu nie można, co dla każdego w miare zorientowanego technicznie człowieka wielkim szokiem nie jest (to nie jest pokrywka która sie nakłada, materiał w trakcie nie może byc obłożony ciężarem a więc padającym deszczem), mżna było zamknąć wcześniej, ale delegat fifa uznał ze nie, a więc nie zamknięto.Mecz przełożono, co jest logiczne, zrozumiałe i należy sie z tym pogodzić, nie szukac winnych, kozłów ofiarnych, czy czego tam chcą, zdarza się, nikt pogody nie kontroluje, delegata fify niestety też.
no tak oczywiscie o czyms takim jak o radarze meteorologicznym to w Polsce jeszcze dwa wieki nikt nie bedzie slyszal.przewidywac tez nie wolno jak moj dziadek robi bo po co i moze byc karalne.w pazdzierniku w Polsce przecierz najczesciej jest 25 stopni i slonca 12 godzin dziennie i susza jak na sacharze.murawa tez rosnie na betonie tak ze trzeba ja dwa razy dziennie ciac.ogrzewania murawy tez sie nie zaklada bo przecierz na syberi warszawa nie jest.a o odwodnienie to po co? chyba zawodnicy sie nie odlewaja na murawe tylko maja toalety.Mucha tez nie tylko swojego fryzjera moze zatrudnic na stanowisku ale i krawca albo i sprzataczke.a na tym stadionie jak kiedys murawa wyrosnie sama to moja tesciowa zostanie mistrzem strzelcow w premiership.a te blone na zwijanym dachu to niech sobie HGW zamieni na dziewicza.Zeby w Polsce zylo sie lepiej.
Pierwszy mecz z powodu deszczu odwołali? Swoją droga Anglicy jakoś oburzeni nie są, ot chłodna relacja że była ulewa.Głupota ludzka nie zna granic, jakim trzeba byc nieudacznikiem życiowym by wszystkiego wymagać od rządu, mitycznej siły która ma kontrolować wszystko i wszystkich. PS. Widział ktoś debatę Romenya z Obamą? chyba przed ostatnie pytanie brzmi, jaka według kandydata jest rola państwa. Polecam odpowiedź Romneya.
nie pierwszy ale pierwszy od wielu lat i napewno pierwszy na stadionie z zakrywanym dachem.haha nie sa anglicy oburzeni??? przejrzyj jak zwykle to robisz gazety na inter.gdzie to slyszales ze nie sa? i te problemy logistyczne i ich koszty nasze potezne koszty.juz musial FA obiecac ze bedzie zwracal za bilety.no tak trzeba byc wyjatkowym glupkiem zeby od swojego rzadu wymagac cokolwiek.po co? niech robia co chca.ty za to wszystko jeszcze teraz nie zaplacisz bos student( nie wiem czego) ale twoj ojciec i matka napewno.zreszta za to cudo co ci wybudowali to pewnie jeszcze i ty bedziesz dluuuuuugo placilObama ,mam szczera nadzieje ze tego czlowieka ktos nareszcie zastapi na stolku.ktokolwiek nawet rommney
Pierwszy od chyba miesiąca, ostatnio w lidze sunderland-reading się nie odbył. Przerwali mecz na Euro z podobnych względów, więc nie wiem skąd ta informacja.Jestem inżynierem robiącym magistra i zarabiam więcej niż moi rodzice, wszystko co osiągnąłem zrobiłem sam i nikomu niczego nie zawdzięczam, nie musiałem biegać za pracą, zawsze wymagałem tylko od siebie i nigdy od innych. Ja od rządu oczekuje dokładnie tego co powiedział w tamtej debacie Romney, to mówiąc ide obejrzeć kolejną bo zaczynają.
Skoro twoje zarobki sa takie olbrzymie dlaczego na stadion sie nie wybrales.Na karte kibica nie stac czy bilety za drogie.A moze zabraklo biletow bo PZPN polowe rozdali kolesiom rodzinie A moze jakies zasady masz ktore ci nie pozwalaja.Nie wyobrazam sobie zeby taki milosnik pilki noznej jak ty nie chcial obejrzec takiego meczu na zywo majac stadion pod nosem.Skoro o polityce to moze o tej debacie w USA ktora tak pilnie sledzisz poinformuj szybko wszystkich odpowiedzialnych za ten bajzer.Przyda im sie napewno.
Nie wiem czy sobie alasz uświadamiasz, ale jesteś łyżką dziegciu w tej beczce piłkarsko-blogowego miodu.Brak Ci klasy, wyczucia, dobrego wychowania nawet.Twoje komentarze są pod każdym wpisem i mam wrażenie, że stanowią połowę ogółu tutaj publikowanych postów. Żerujesz na czyjejś (Pana Michała) ciężkiej pracy i jego poczytność starasz się wyzyskać dla swoich naprawdę nic nowego nie wnoszących komentarzy i spostrzeżeń. Nie widzisz tego? Nie wstyd Ci?Moim zdaniem masz problem natury psychicznej: połączenie psychofana z „attentionwhore”. Twoim osiągnięciem jest fakt, że zarabiasz więcej niż rodzice i zaśmiecasz b. fajnego bloga. (rzęsiste brawa)
Uswiadamiano mu juz wiele razy nazywajac go nawe na ka i ha i Michal tez mu zwracal uwage.BEZSKUTECZNIE .
> wszystko co osiągnąłem zrobiłem sam i nikomu> niczego nie zawdzięczamPowiedziałbym, że kłamiesz, gdybym nie wiedział, że po prostu nie wiesz co mówisz.
AlaszPanie inżynierze, co to zarabia więcej, niż jego rodzice, idź i powiedz te swoje pseudomądrości tym wszystkim kibicom, którzy przyjechali z całej Polski obejrzeć mecz a obeszli się smakiem, a pewnie znając nasze realia o wszelkiego rodzaju odszkodowania łatwo nie będzie, nie wspominając już o kibicach angielskich. Znając prognozy meteorologiczne oraz drenaż (czyli jego brak sic!!!) dach powinien być zasunięty i nie byłoby problemu. Jeśli nawet jakieś zdanie miały w tym względzie obie ekipy optując za otwartym dachem, to jest dla mnie oczywiste, że nie miały pojęcia o tym, że ta murawa nie przyjmuje wody. Przecież to nie była jakaś wielka ulewa, Panie Inżynierze, który zarabia więcej niż jego rodzice. Inna sprawa, jakim trzeba być zakompleksionym deklem, żeby wypisywać na tym forum takie rzeczy.
Panie Irecki pełna zgoda a jeszcze dodam, że kolega Alasz przytoczył przykłady przełożonych meczy, które miały się odbyć na stadionach bez dachu a narodowy dach ma i odprowadzenie wody podobno też. Generalnie więc mimo, że inżynier hehe to walnął kolejny raz jak kulą w płot.
„hehe”
Jest pozytywnie,zagraliśmy bardzo dobrzeTak jak po meczu z Czarnogórą i cierpiętniczym wypunktowaniu Mołdawii widać,że generalnie zespół idzie we właściwym kierunku,a Fornalik ma na niego pomysł i jest szansa na kolejny awans do MŚ co byłoby piękne.Droga daleka ale ważne,że nie zaspaliśmy na starcie i światło nadziei świeci Anglia grała podobnie jak na ostatnich ME tzn kunktatorsko i nastawiając się na kontry które mają bardzo dobrze opanowane(zresztą w podobny sposób Chelsea wygrała ostatnio LM)-brak efektowności,ale efektywność jak najbardziej zachowywana bo przecież meczu nie przegrali już dawno i pewnie są z tego wyjazdowego punktu w miarę zadowoleniTo co najbardziej rzuciło się w oczy to fakt straty bramki która była niemal kopią bramek ze spotkań z Rosją oraz Czarnogórą tzn. po centrze rywal wykorzystuje nasze niezgranie czy niezdecydowanie i strzela mimo asysty kilku obrońców.Absolutnie jedna z dwóch najbardziej niepokojących kwestii nad którymi trzeba mocno pracować…tą drugą jest oczywiście nieskuteczność,brak decydującego uderzenia w kluczowym momencie,co też się powtarza po raz enty
Anglicy zagrali tak jak potrafią a, że mało potrafią to i tak to wyglądało. Tak jak napisałem pod porzednim tematem Krychowiak bije na głowę przereklamowanych pomocnikw Angoli ale największą niespodzianka na + Grosicki bo z Colea zrobil pare razy wiatrak. No i chcialem sie na koniec zapytac o tego genialnego Cleverleya heh on gral ?
Meczu nie oglądałem, ale ze statystyk wynika, że grał i miał częściej piłkę przy nodze niż jakikolwiek Polak…Przykre trochę jest, że remis ze słabymi Anglikami u siebie to wielki sukces Polskiej reprezentacji. Chociaż nie powiem, myślałem że Anglicy powiozą nas – jednak co się odwlecze to nie uciecze, zdaje się że gramy jeszcze na Wembley w tych eliminacjach.
Jak wielokrotnie wspominalem na tym forum zaslepiencow nie brakuje ale skoro meczu nie ogladales to nie ma o czym gadac.p.s. A Welbeck ile strzelil ?
Cleverley rzeczywiście słabo, wypadł gorzej nie tylko w porównaniu z kolegami z Anglii, ale również z Polakami. Jeśli chodzi o staty to praktycznie „touches” to jedyna w której jest lepszy, ani celności podań, ani zagrań kluczowych. Zresztą widać to było w braku pomysłu na rozgrywanie Anglików, czasem Gerrard posłał jakiegoś crossa, ale tak to środek wypadł słabo jeśli chodzi o konstruowanie ataku.Polacy zagrali natomiast bardzo dobre spotkanie, groźne, szybkie kontry, Grosik to tam szalał na tej prawej stronie. Szkoda mi strzału Obraniaka, jakby to szło bardziej w róg to byłoby super. Remis myślę, że mimo lekkiego wskazania na gospodarzy jest sprawiedliwy.
Ja ponownie powtórzę,że Anglia nie jest słaba…Owszem nudna stylowo,”wynikowa”,ale nie słaba(taka to jest np.Szkocja).Za McClarena taka była,ale od tego momentu dużo się poprawiła.Nie ma też powszechnego twierdzenia,że remis z nimi u siebie to wielki sukces(wypowiedzi piłkarzy również stonowane) tylko my po prostu patrzymy na siebie,swoje ogólne możliwości,sytuacje i do tego się odnosimy.Mecz zagraliśmy naprawdę dobry,ale mamy wiele braków(niektóre można i należy zniwelować) i nikt nie będzie przecież narzekał na chłopaków za to ile zdrowia dzisiaj zostawili na boisku,za walkę i serce
Sory ok ale dla mnie jest słaba bo wyników nie osiąga i nie mówię tu o mistrzostwie ale o np. strefie medalowej na dużej imprezie. No ale dobra niech będzie a co do naszej kadry to powiem tak – jeszcze długo będą pracować na moje zaufanie ale o ile co do euro to nie miałem złudzeń ( o czym na tym forum wspominałem ) bo Smuda to chciał tylko z Czecho..słowacją wygrać o tyle dzisiaj widziałem w tym wszystkim jakiś plan. Fornalik miał mało czasu ale kombinuje i nie pęka. U Smudy za skrzydłowego przy stanie 1:1 zobaczylibyśmy obrońcę a Fornalik posłał napadziora i to 18-latka no i widziałem parę razy próbę zagrania czegoś na kształt ataku pozycyjnego co u Franza nie miało miejsca. p.s. Lewy swietny a Piszczek w ataku wreszcie podobnie jak w Dortmundzie ale mógł bo świetnie go asekurowlił i Polański i Krychowiak
Ogólnie to pisałem do Stefana,ale nie tutaj wyświetliło ;).Anglia jest dość przeciętna wśród najlepszych więc słaba nie jest(ćwierćfinał ME itp) i tak to rozumiem,a my jesteśmy w innym miejscu i jak wyjdziemy z grupy na MŚ,ME to będzie wielka sprawa.