A kiedy znów będziemy mieć dość futbolu, kiedy kolejny raz zmęczy nas jakiś rasistowski bluzg, sędziowski błąd czy oszustwo rzekomo sfaulowanego zawodnika; kiedy będziemy mieli dość dominującej na trybunach nienawiści i dominującej w klubowych zarządach chciwości; kiedy znów będziemy mieli poczucie, że nam-kibicom coś bezcennego odebrano, zawsze możemy pokrzepić serca.
Wczoraj podczas meczu Tottenhamu z Mariborem na murawę White Hart Lane wrócił Fabrice Muamba. Człowiek, który wiosną, jako piłkarz walczącego wtedy o Puchar Anglii Boltonu przeszedł na tym stadionie zawał i którego serce nie biło później przez 78 minut. Człowiek, który w gruncie rzeczy przeżył własną śmierć.
Walka o życie Muamby odbywała się najpierw w obecności ponad trzydziestu tysięcy widzów na trybunach i milionów przed telewizorami (sam oglądałem to wtedy z pięcioletnim synkiem – nie od razu się zorientowaliśmy, że na White Hart Lane mogło się wydarzyć coś aż tak poważnego…). Później przeniosła się do karetki, gdzie ekipy medyczne Tottenhamu i Boltonu, wspierane przez kibica-kardiologa, który akurat był na stadionie i widząc, co się dzieje, przekonał stewardów, żeby wpuścili go na murawę, w jakimś zbiorowym amoku nie ustawały w akcji reanimacyjnej, odmawiając przyznania się do porażki. Serce piłkarza, jak powiedziałem, nie biło przez 78 minut.
Muamba wrócił na stadion w Londynie, żeby podziękować kibicom, którzy w tamtym dramatycznym momencie zjednoczyli się ponad klubowymi podziałami, skandując jego imię, oklaskując lekarzy, modląc się (dawno już w życiu publicznym zlaicyzowanej Anglii nie mieliśmy tylu manifestacji religijności, jak w czasie, kiedy trwała walka o jego życie, a piłkarze, trenerzy, kibice wszystkich drużyn Premier League zapewniali o modlitwach w intencji jego powrotu do zdrowia) i płacząc. On także płakał, idąc na miejsce, w którym skończyła się jego kariera piłkarska i w którym dostał nowe życie.
To życie, myślę sobie, będzie niebywale trudne. Mam nadzieję, że nadzwyczajna reakcja kibiców pokrzepiła także jego serce.
Dziennie tysiace osob w Europie spotyka podobny los, ale jak cos sie stanie czarnemu obywatelowi ktory w ddatku potrafi prosto kopac balon zwany pilka to lemingi urzadzaja manifestacje.
Tak jestem rasista i mam gdzies narzacona mi przez niektorych poltyczna poprawnosc
Jako gospodarz chcę powiedzieć jasno: nie chcę na tym blogu podobnego języka. Komentarz zgłoszony do usunięcia.
brawo ! ja też !
Świetna historia i świetny tekst.
ten rasista jest z przyszłości. u mnie 11:16 a komentarz z 11:42. to się nie liczy:)
Jesli chodzi o sam fakt, to wyglada to bardzo sztucznie i zupelnie niepotrzebnie – powrot na WHL bo tam gral mecz, ale chyba nie bronil wtedy barw Spurs tylko Boltonu ? 😉 IMO jesli juz robic takie wiece i pokazowki to na Reebok Stadium bo tam go napewno o wiele bardziej pamietaja i szanuja…
Ze swojej strony zapraszam na blog gdzie rowniez o Premier League, ale tylko i wylacznie pod katem $$$ i bukmacherki :
http://kylu88picks.blogspot.com
Bardzo sztucznie? Sprawdź wpierw jakie są związki Muamby z północnym Londynem. Na WHL uratowali mu życie, poza tym wszyscy zachowali się z klasą. Tobie klasy wyraźnie zabrakło, bo musiałeś wcisnąć reklamę.
Sprawdzilem te zwiazki z polnocnym Londynem :
2005–2007 Arsenal 0 (0)
2006–2007 Birmingham City (loan) 34 (0)
2007–2008 Birmingham City 37 (2)
2008–2012 Bolton Wanderers 130 (3)
To sa wszystkie zespoly w jego karierze – rzeczywiscie, tak mocno zwiazanego zawodnika z polnocnym Londynem chyba EPL nie widziala… A zycie uratowalo mu kilka fachowo wyuczonych zawodowo osob a nie kibice.
Jakby gral mecz – nie obrazajac nikogo tylko hipotetyzujac – przed widownia z jakiegos zacofanego kraju gdzie nikt sie nie zna na medycynie, tez byscie mowili, ze mu zycie uratowali, bo klaskali i wstrzymali oddech ? Zycie uratowalo mu kilka osob, reszta byla tylko swiadkami…
No własnie nie kumasz kompletnie sytuacji. Muamba to wychowanek Arsenalu, który doświadczył strasznych rzeczy w meczu na WHL. W jakimś sensie można powiedzieć, że trybuny miały udział w uratowaniu mu życia, bo lekarz, który w tym uczestniczył wziął się na boisku z widowni. Może to i sztuczne ale bardzo, jak zauważył Michał, krzepiące. Kto co lubi.
Notka i tubka ku pokrzepieniu serc, komentarze do studiów nad ludzką małością.
No prosze ostatnio były wielkie żale, że kibice MU dominują dyskusję w każdym temacie, niezależnie czy dotyczy on ich kluby czy nie. Teraz jak kilka osób, które regularnie się udzielało przestało pisać zrobiła się pustka w komentarzach. Kibice innych drużyn, którzy tak strasznie narzekali, że nie mają jak się wypowiedzieć, hmm co się z wami stało? Dwie notki wcześniej Michał pisze o mecz MUFC – AFC i jakoś tam wpisów kibiców Kanonierów nie widać…
Może to jest tak, że karuzele komentarzy napędza ta grupa kibiców MU, który chcą podyskutować o Premier League, ale wtedy grupa hejterów zaczyna narzekać, że tutaj się wypowiadają tylko kibice United i nie ma jak się wypowiedź się…???
Ale z drugiej strony też nie ma jakichś konfliktów. Czyli mamy 2 strony tej sprawy.
Szybka odpowiedź odnośnie :
a) meczu MUFC-AFC – gdy jedna drużyna gra totalny piach trudno napisać sympatykowi tej drużyny cokolwiek sensownego. Czasem lepiej przemilczeć pewne sprawy niż wylewać żale, jak to jest źle i niedobrze.
b) wpis „Ku pokrzepieniu serc” Pana Michała jest jednym z niewielu, w których komentarze są zbędne. Czytający bloga, którzy się z nim zgadzają nie muszą nic dodawać, dostali temat do refleksji w ciszy.
jest tekst o walce ( KTÓRĄ WYGRAŁ ) młodego faceta ze śmiercią, a tu jeden o kolorze skóry, inny o ilości komentarzy i jakiś hejterach. WTHIT?
Piękne obrazki i słowa.
Aż łza się w oku kręci…
Nigdy nie uwierzę, że Berbatov był za słaby żeby grać w Man Utd. Welbeck czy Chicharito nigdy nie dorownają mu poziomem. Wlasnoręcznie ciagnie Fulham w kolejnym juz meczu, co za pilkarz. Z calym szacunkiem dla Fulham, ale jego miejse jest w duzo silniejszym klubie. Ciekawe czy Wenger zastanawial sie nad jego sprowadzeniem, pasowalby jak ulał, klasowe zastepstwo Robina i jeszcze sporo kasy by zostalo w kieszni a tak..
To Ci Chicharito odpowiedzial…
Piekna sprawa z Muamba. Przyjemnie obserwowac takie momenty.
Własnoręcznie? Co z tego, że to Ruiz był piłkarzem meczu i dryblował wczoraj między Kanonierami niczym na treningu z pachołkami? Co z tego, że klub posiada znakomitych skrzydłowych od Duffa po Kacaniklicia po Dejagaha? Co z tego, że Riether jest jednym z najlepszych prawych obrońców ligi? Tak, to Berba jest największą postacią w tym zespole, natomiast myślałem, że jedynie betonowych pseudoekspertów pokroju Shearera stać na stwierdzenie, że dobry sezon Fulham to jednoosobowa sprawka Berbatowa.
Co Chicharito ma formę w tym sezonie. Jedynym jego problem jest Van Persie, bo gdyby nie on to grałby co mecz od początku. Obecnie chyba nie ma żadnego innego klubu, który miałby w ataku taki kłopot bogactwa jaki obecnie ma Sir Alex.