1. Wszyscy mówią o kontuzji Messiego, a ja sam nie wiem, czy w rewanżu to Javiera Mascherano nie będzie bardziej brakować Barcelonie (wytęż wzrok i znajdź zdrowego środkowego obrońcę Katalończyków; na razie doliczyłem się Pique). Przyznam zresztą, że sama wiadomość o tej kontuzji podziałała na mnie uspokajająco. Trochę tak, jak z niecelnym podaniem Andrei Pirlo, które dało Bayernowi pierwszego gola w meczu z Juventusem – otrzymaliśmy wreszcie dowód na ludzką naturę Argentyńczyka. W kontekście jego niezwykle długiej serii występów, nieprzerywanych w zasadzie od czasu faulu Ujfalusiego z września 2010, naczytałem się tylu zdumiewających teorii spiskowych: że gra na jakimś tajemniczym, niewykrywalnym podczas kontroli dopingowych koksie, że łyka w przerwie pigułki, że jeszcze w czasach szczenięcych faszerowano go hormonem wzrostu…
Niby lubię, jak ludzie bałwanieją do kwadratu, ale lubię też proste wyjaśnienia bałwańskich teorii, np. takie, że od czasu gdy Pep Guardiola zaczął go ustawiać jako „fałszywą dziewiątkę”, Messi jest mniej narażony na grę w sąsiedztwie ostro grających stoperów (zobaczcie na grafice Opty, gdzie operował najczęściej podczas meczu z PSG), albo że nietypowa budowa ciała powoduje, iż lepiej od rywali utrzymuje równowagę, a w końcu: że dieta bez ukochanych dawniej kanapek z chorizo i napojów gazowanych, za to z większą ilością ryb, zwyczajnie mu służy.
2. Niczego nie wiem o paryskiej diecie Beckhama, ale oglądając statystyki z wczorajszego występu muszę przyznać, że jest niezła. W pierwszej połowie 38-latek przebiegł więcej niż ktokolwiek z pozostałych piłkarzy; kłopot w tym, że w zasadzie na bieganiu się skończyło. Nie było asysty, nie było strzału z wolnego, nie było dośrodkowania na główkę, choć było – zwłaszcza w pierwszej fazie meczu – kilka precyzyjnych, zmieniających stronę gry podań do Jalleta i Maxwella. Chyba jednak nieprzypadkowo PSG zaatakowało energiczniej dopiero po zejściu Anglika i wejściu Verrattiego. Przeciwko piłkarzom tej klasy, co Xavi i Iniesta, nawet młodszy Beckham nie wybiegałby wiele; piszę o nim jedynie dlatego, że był ostatnim przedstawicielem piłkarskiej Anglii w Lidze Mistrzów. Nie licząc sędziego Clattenburga oczywiście.
3. A propos arbitrów. Jak zwykle na tym etapie Ligi Mistrzów, sędziowanie wybija się na plan pierwszy. Gol Ibrahimovicia ze spalonego, podobnie jak wcześniejsze puszczenie gry po zderzeniu dwóch piłkarzy Barcelony wypaczyło wynik i musiało zirytować Tito Vilanovę (powrót na ławkę po dwumiesięcznym leczeniu!), Carlo Ancelotti złościł się z kolei po karnym dla gości – ale w tym przypadku Sirigu ewidentnie zahaczał Sancheza. Dobrze, że na żadnej z ławek nie siedział Jose Mourinho, bo tak mówilibyśmy tylko o sędziowaniu.
4. Barcelona nie wygrała, Barcelona nie zdominowała rywala, Barcelona straciła nie tylko kluczowego zawodnika, ale także bramkę w ostatniej akcji meczu, podczas której nie popisał się jej bramkarz, Barcelona miała kłopoty w defensywie (dawno żaden z rywali nie wystawił przeciwko niej tak ofensywnego kwartetu jak Ibrahimović, Pastore, Moura i Lavezzi) i w ataku (obroną PSG znakomicie dyrygował Thiago Silva). Wniosek? Oni ewidentnie są do ogrania – nawet jeśli jeszcze nie w ćwierćfinale i niezależnie od kwestii, czy Leo Messi będzie zdrów jak ryba.
Każda drużyna jest do ogrania – to nie ulega wątpliwości. PSG wczoraj zagrało z Barcą jak równy z równym, bez kompleksów. Fajnie się ten mecz oglądało, tylko… do cholery jasnej to jest ćwierćfinał LM, czy naprawdę nie potrafimy wyrugować takich błędów jak spalony przy bramce Ibrahowicza (copyright by Stefan Białas)?
Bez Messiego będzie ciężej, to na pewno – czy Barca awansuje? Wg. mnie tak, ale na Camp Nou muszą pokazać klasę. Co do teorii spiskowych na temat argentyńczyka – to, że był faszerowany hormonem wzrostu to akuratnie nie teoria spiskowa a najprawdziwsza prawda z tego co wiem, więc nie ma co się na to zżymać.
Inna sprawa, że przy okazji afery Lance’a Armstronga rykoszetem dostało się też piłkarzom – bo podobno ani Ci z Barcelony, ani z Realu, ani czołowi tenisiści czyści do końca nie są. Śledztwo trwa i pewnie zburzy jeszcze kilka oprócz Armstronga pomników…
Abstrahując od dopingu, asysta Alvesa – klasa światowa, mogę to oglądać bez końca
Kolega bardzo mądrze rzecze 😉
Każda drużyna jest do ogrania – Barcelona do ogrania była już w 1/8 LM tylko (znów) sędziowie nie dostrzegli półtorametrowego spalonego przy kluczowej bramce (na 2:0 Messiego) i swojej szansy nie wykorzystał młodziutki Niang.
(inna sprawa że nikt o spalonym Messiego nawet nie wie..???)
A no właśnie – każdy się wyśmiewa z ludzi którzy mówią o tym że HGH nie jest Messiemu obcy kiedy to jest (niestety czy stety) prawda – nie chcemy wiedzieć to nam o tym nie mówią. (a późnej ktoś przekonany o tym że w przypadku Messiego media mówią prawdę tylko kiedy mówią dobrze będzie się upierał że media nie budują wizerunku Messiego – futbolowego idola) 🙂
Asysta bardzo dobra ale będąc pesymistą ja w takich akcjach widzę karygodny błąd obrony skrupulatnie wykorzystany przez podającego a nie genialne zagranie przy którym obrona była bezradna.
P.S. – Graficzka zamieszczona we wpisie jest z aplikacji opty na iOS?
Konkluzja pokazuje z jakim graczem oraz zespołem mamy tu do czynienia – są do ogrania, są jedynie ludźmi, również dotykają ich kontuzje…
Co do hormonoterapii Messiego to terapią z wyboru w leczeniu karłowatości przysadkowej są iniekcje hormonu wzrostu czy testosteronu (zazwyczaj przez okres około roku). Wpynęły one zapewne na jego wzrost i budowę ciała w wieku lat 12-13, ale nie na aktualną sylwetkę czy sprawność fizyczną, o umiejętnościach czysto piłkarskich nie wspominając…
Co do kwestii kontuzji to chyba po prostu nie jest na nie podatny, podobnie jak swego czasu Maradona (pomijając rzecz jasna wejście Goikoetxheai, a i po nim statystyczny zjadacz chleba chodziłby o kulach, a on po 3 miesiącach wrócił do futbolu). Umówmy się, że piłkarzami tego kalibru nie zajmują się ortopedzi ze szpitala powiatowego, to zupełnie inna medycyna…
Również między bajki wkładam opowieści o pigułkach, zastrzykach, diecie, itd., ludzie starają się po prostu w ten, pozornie racjonalny sposób wytłumaczyć coś czego działania do końca nie rozumieją i szukają drugiego dna.
To co wyróżnia tego piłkarza, poza ogromnym talentem rzecz jasna, jest niesłychana skromność i „normalność”. Nie rozbija samochodów i nie wiadomo ile ich ma, nikt nie słyszał o jego kochankach, nie ma kilku nieślubnych dzieci, nie chodzi do kosmetyczki, nie zasypia pijany w pubie, nie jest obiektem plotek transferowych, nie interesuje się czy nowy kontrakt będzie opiewał na 10 czy 12 mln rocznie, nie ćpa, nie epatuje agresją na boisku i poza nim… Dlatego wydaje się to tak podejrzane…
Co do Leo to 100 procent zgoda a PSG to zagrało jak równy z równym przez jakieś 25-30 pierwszej połowy. Druga to już raczej pełna dominacja Barcy, która grając bez Messiego potrafiła doskonale utrzymać grę z dala od swojej bramki no ale sędziowie, trochę farta/pecha i mamy remis. Spalony był bekowy ale nie pierwszy i pewnie nie ostatni to taki przypadek.
Messi ma nieślubne dziecko. To jednak nic złego. Co innego, że znane są przypadki pokazywania ordynarnych gestów do publiczności, plucie na rywali, kopanie z całej siły piłki w kierunku kibiców rywali, obrażanie przeciwnika poza stadionem przy jego rodzinie i wiele innych o których się nie mówi, bo zburzyłoby to starannie budowany obraz ikony piłki nożnej.
A gdy Ronaldo zgra piłkę plecami to jest afera, że lekceważy i ośmiesza rywali…
Tak tak Ronaldo to anioł, który tak przypadkowo pytał się po przegranym meczu z osasuną , któregoś z graczy Pampeluny – ile ty buraku zarabiasz …anioł i klas sama w sobie
Nie słyszałem o jego nieślubnym dziecku, wierzę jednak na słowo i sądzę, że skauci pewnie już wkrótce zapukają do drzwi jego opiekunów z jakąś propozycją kontraktu 🙂
Z kolei pozostałe wspomniane tu historie żyją własnym życiem na youtube, babol.pl, itp. W spisek polegający na starannym tuszowaniu wspomnianych zachowań by Messi nie poniósł strat wizerunkowych osobiście nie wierzę… Oczywiście znane mi są te filmiki, komentarze i artykuły dotyczące odkopnięcia piłki w trybuny, splunięcia, czy rzekomej utarczki słownej z obrońcą Realu po meczu i pojawiły się one chyba właśnie po to by o nich mówiono, ale ludzie jakoś nie podchwycili tych historii. Nigdy nie twierdziłem, że zachowanie Messiego to wyłącznie wersal i dyplomacja, bo wiadomo jakie emocje towarzyszą meczom i czasami nerwy mogą „puścić”…
Co do Ronaldo to bez wątpienia jest szczęśliwym człowiekiem – jest piękny, młody i bogaty, a do tego świetnie gra w piłkę. Swietną grą zapracował na swoją pozycję piłkarza nr 2 na świecie i w pełni na nią zasługuje.
Świetny tekst. Chyba dzisiaj oglądając mecz Malaga-BVB nie byłeś zachwycony. Mało taktyki, dużo szaleństwa http://miedzy-slupkami.blogspot.com/2013/04/roy-keane-work-hard-play-hard.html . Pozdro 🙂
No to Tott ma raczej sezon z głowy i nie dosyć, że Basel jechal strasznie z 3 ekipą niby najsilniejszej ligi świata to jeszcze połowa składu na zwolnieniu lekarskim. No ale jak się chce rozegrać sezon w 12-13 z przeciętniakami typu Dempsey czy inny Sigurdson to tak musiało się skończyć. Levi i marcyz – figurant mogą sobie pogratulować spartolenia kolejnej szansy na top4. Co do LE to się nie podniecałem bo to 2 – ligowe rozgrywki, które w zasadzie na chwilę obecna nic nie dają o czym tak naokoło wspominał sam Platini
Święte słowa! Dempsey faktycznie zagrał niezłe zawody 🙂
Generalnie ta LM zjadła wszystkie pozostałe rozdrywki pucharowe, ale Boas i Benitez jednomyślnie wystawiają praktycznie najsilniejsze składy i chcą ją wygrać by mieć co wpisać do CV. Boas liczy na to, że Bale wróci na mecz z MC i twierdzi, że grali już bez niego i szło im całkiem nieźle, więc dadzą radę… W sumie to nie spodziewałem się usłyszeć od niego nic innego… A jeszcze na SkySports pojawił się taki cytat z jego pomeczowej konferencji: „It shouldn’t be as bad as it looks, because Gareth has torn that ligament before and there’s nothing to tear now” Skoro tak to Bale wróci pewnie już na mecz z Evertonem, a ortopedzi zajmujący się rekonstrukcją więzadeł porzucą to zajęcie, gdyż okazuje się, że da się bez nich żyć 🙂 Boas przechodzi sam siebie 🙂
Im dalej w LE tym mniejsze szanse na TOP 4, niestety i dla CFC i dla Kogutów…