Może gdyby Higuain trafił w trzeciej minucie… Może gdyby zamiast niego od początku zagrał Benzema, autor gola i asysty, zmuszający po drodze Weidenfellera do kapitalnej interwencji… Może gdyby po kilku minutach nadmiernej swobody zostawianej Ozilowi, Borussia się nie ogarnęła, a Gundogan nie wrócił do poziomu wyznaczonego w trakcie pierwszego spotkania… Może gdyby Hummels stracił raz czy drugi koncentrację, co ostatnio zaczęło mu się zdarzać (nie tylko w pierwszym półfinale)… Może gdyby Jose Mourinho nie wydawał się już spakowany…
Futbol, jasna cholera. Mam nieodparte poczucie, że ostatnie minuty spotkania (zobaczcie, w jakich miejscach operowali wówczas zawodnicy gospodarzy) fałszują jego obraz. Że gdzieś tak od sześćdziesiątej minuty mecz zaczął się obu drużynom dłużyć. Że Borussia czekała na awans, a Real na to, by móc zacząć wszystko od nowa, pod nowym – jak wszystko na to wskazuje – szkoleniowcem. Nic się nie udawało: ani gra skrzydłami, zwłaszcza lewym, gdzie najlepszego z Polaków Piszczka udanie asekurował Błaszczykowski, ani próby rozegrania akcji środkiem, z prostopadłym podaniem do Ronaldo czy któregoś z dwójki Higuain lub wprowadzony w jego miejsce Benzema. Wcześnie wykartkowani Gundogan i Bendner trzymali nerwy na wodzy. Reus pracował za siebie i kontuzjowanego w pierwszej połowie Goetzego. W końcu ten jeden jedyny raz Ozilowi udało się przedrzeć prawą flanką i znaleźć wbiegającego w pole karne Benzemę. To, co działo się potem, nie miało nic wspólnego z taktyką – padł drugi gol, było blisko trzeciego i kolejnego dowodu potwierdzającego tezę, że w piłce nożnej możliwe jest absolutnie wszystko.
Potrzebowaliśmy tego skoku adrenaliny, skoro nie dostarczył nam jej nieskuteczny dziś Lewandowski, ale skoro już emocje opadły, zauważmy, że Real grał bardzo słabo. Xabi Alonso? Mesut Ozil? Angel di Maria? Cristiano Ronaldo? Gonzalo Higuain? Trudno wskazać zwycięzcę rywalizacji na najbardziej niewidoczną z kastylijskich gwiazd. Trudno nie zauważyć rozchełstania w rozegraniu: nie było to z pewnością kopiowanie Barcelony, polegające na próbie zdominowania rywali w posiadaniu piłki. Co to było? Zapewne fakt, że ostatnie dziesięć minut meczu wyglądało tak, jak wyglądało (zobaczcie strzały na bramkę gości, do 80. minuty i po niej), spowoduje, że pytanie to nie wybrzmi z taką siłą. Co do mnie powiem tylko, że z graczy Realu podobali mi się wyłącznie Diego Lopez i elegancki jak w londyńskich czasach Luka Modrić. Mało.
Niemcy ponad wszystko? Tych statystyk jeszcze nie podawałem: z 18 klubów Bundesligi 14 przynosi zyski, trzymając w ryzach zarówno budżety płacowe, jak ceny biletów na mecze. Stadiony pękają w szwach, sztaby szkoleniowe emanują świeżością myśli, piłkarze są dodawani do ulubionych przez media i kluby z całej Europy. Wiem, że medialne narracje z tego spotkania zdominuje spodziewany powrót Jose Mourinho na Stamford Bridge, ale jeśli Roman Abramowicz oglądał starcia Realu z Borussią Dortmund – nie tylko w półfinale, również podczas rozgrywek grupowych – powinien się zastanowić, czy nie lepiej zadzwonić do Dortmundu. Czar prysł, Jose. Nie jesteś już taki znów wyjątkowy. Nie jesteś już zwycięzcą. Narzekając na sędziów i dziennikarzy, nieznośnie się powtarzasz. Zaczynasz nas nudzić, po prostu. Tym bardziej, że owszem: jest trener, który czaruje Europę tak jak ty w czasach Porto.
Nazywa się Jurgen Klopp.
Mourinho po prostu moim zdaniem się wypalił. To nie jest ten sam człowiek co w Porto, czy Chelsea. Jedzie już na rezerwie, ale kto wie, powrót na stare śmiecie może dać mu nowy zastrzyk energii.
Klopp z kolei, to człowiek jeszcze nie spełniony. Futbol go cieszy, a on, wraz ze swoją młodą armią, chce ucieszyć miliony.
Mam takie wrażenie, że z Mourinho w Realu jest trochę jak z Beenhakkerem w naszej kadrze. Na początku duży entuzjazm, wielkie nadzieje, ale katastrofalny początek, potem powolne powstawanie z kolan i sukces, ale zawsze gdzieś w tle zażarte walki z otoczeniem. Coś takiego wypala bardziej niż porażki, koniec w obu przypadkach suma sumarum porażka i obustronna ulga po rozstaniu.
Jose Mourinho dla mnie od samego początku nie pasował do Realu, on lubi otaczać się zawodnikami z odpowiednią mentalnością, wojowników, facetów gotowych umierać na boisku za wspólny cel.
Real Madryt dla menadżera to jest najtrudniejsza robota świata, klub z taką ilością patologi że wydaje się nie możliwe trzymać ten klub w ryzach. W takim MU Casillas wyleciałby za drzwi klubu w tempie błyskawicy po tych manewrach ze swoja dziewczyną która sprzedają info z szatni gdzie tylko się da.
Trener w tym klubie nie ma władzy, nawet Jose o którym sie mówił że dostał tyle swobody co nikt przed nim, nie miał dostatecznie duzych możliwości, nie był panem i władcą tej ekipy, a musi nim być.
Patrząc na Real nie widzi sie drużyny, tylko 11 facetów grających razem w tych samych barwach, ale nie jeden za drugiego, tylko każdy na swoją chwałę.
Dzisiejszy Jose Mourinho to nie jest en sam facet którego pamiętamy, stracił charyzmę, zbledły, jedzie na pustym baku, ta robota go wykończyła. Potrzebuje czasu wolnego od piłki, a nade wszystko potrzebuje drużyny takiej jakiej lubi-fighterów. Czy Chelsea taka będzie? Myślę że do tych piłkarzy tez nie pasuje, a czy ROman pozwoli mu zbudować nowa po swojemu? Wątpię.
Terry, Luiz, Lampard, Ramires, Cole, Cech, Bertrand, Mata, Moses, Lukaku, Mikel czy Ivanivic to są ludzi którzy według mnie będą pasować do koncepcji Jose. Oglądam Chelsea regularnie i są to zawodnicy z charakterem, zaprawieni w bojach o najwyższe cele. Hazard, Oscar i Demba Ba mogą nie przypasować ale szkielet drużyny jest dobry. Dobrym ruchem byłoby wciągnięcie do nowego teamu RDM ale to jest utopia. Ja widzę przyszłość The Blues pozytywnie. Jeśli Jose wyciągnie wnioski z porażek i wróci do korzeni do sukces murowany.
„Real Madryt dla menadżera to jest najtrudniejsza robota świata, klub z taką ilością patologi że wydaje się nie możliwe trzymać ten klub w ryzach”
Pięknie napisane, podpisuję się pod tym i masz ode mnie lajka!
Tzn „nie możliwe” napisałbym razem, ale co do reszty pełna zgoda! Patologia i tyle!
Futbol jest okrutny, gdyby ktoś w końcówce tą trzecią bramkę dla Realu jednak wbił to zalewałyby nas informacje o absolutnie fantastycznym, genialnym, przewidującym i jak zwykle zwycięskim Mourinho. O świetnej , ale nie dojrzałej wciąż drużynie która nie potrafi obronić wysokiego prowadzenia. Pewnie też o szansach Realu na dziesiąty Puchar Europy. Kto wie o czym jeszcze
A tak – gratulacje dla Borussi. Czy drugim finalistą będzie Bayern?
Niech pan przeczyta tekst Michała Zachodnego i się do niego odniesie. On jest odpowiedzią na publikację Pańską i Rafała Steca. Ja osobiście uważam że Mourinho się jeszcze nie wypalił. Nie powiodło mu się ale trzy razy dotarł do półfinału LM i przełamał klątwę 1/8. Wygrał ligę z Barceloną kiedy ta wydawała się niepokonana i znalazł sposób na wygrywanie z ekipą Guardioli kiedy ta była u szczytu. Taki jest futbol. Nawet najwięksi przegrywają, niejednokrotnie upokorzony schodził z boiska Messi, Maradona czy Zidane. Uważam że krytyczne uwagi pod adresem Mou są trochę na wyrost choć rzeczywiście w Realu miał wszystko by odnieść sukces.
Panowie apeluje o cierpliwość i nie ogłaszanie końca Jose Mourinho.
Pełna zgoda Robespierre,
w przypadku Mourinho liczba sukcesów poraża, a to że z zespołem z jakiejś ligi nie sięgnie w koncu po zwycięstow w LM było chyba całkowicie jasne. Ale w sumie sięgnął po sukces równoznaczny ze zdobyciem LM-przecież wygrał ligę , pokonując w wyścigu kosmiczną Barcelonę!!! Jedynie on mógł tego dokonać! Z drugiej strony Real był idealnym miejscem do tego, by „noga mu się powinęła”…
Mou wraca tam gdzie go kochają i można zaczać się już bać, bo sukces będzie „mourowany”.
A co do Abramowicza to przecież jego wysłannicy rozmawiali z Kloppem, ale nie był zainteresowany, twierdził, że pochodzi z małej wioski, ma 3 razy dziennie posiłek i to mu wystarcza. I szacunek dla gościa, niech pracuje Borussi, bo to faktycznie jeszcze chyba nie jest jeszcze właściwy moment na zmianę pracodawcy!
gdzie jest gość o nicku „nie płakałem po mourinho”? Teraz będzie miał okazję do płaczu, ale z innego powodu…
Moim zdaniem wróci Mourinho wersja 2.0, lepszy, silniejszy, bardziej niepokorny niż zwykle i przede wszystkim bardziej doświadczony. Rywalizacja w PL znowu nabierze rumieńców!
Zakładając, że Jose wróci oczywiście, bo różnie to przecież z nim i Abramowiczem bywa…
A co do samego meczu to faktycznie była to taktyczna porażka Mourinho, a te wrzutki na pole karne, które preferował też w meczach z MU to jakaś porażka… Z MU szczęście dopisało, tym razem już nie i dobrze, bo umówmy się, że Realu już w tym półfinale nie powinno być, a co dopiero w finale!
Zdobył 3 krajowe trofea z klubem, który ma praktycznie nieograniczone zasoby finansowe. Wyciągnął go z wieloletniego kryzusu i w ciągu 3 lat sprawił, że w końcu zaczął wygrywać z odwiecznym rywalem. Wypisz-wymaluj Roberto Mancini.
Różnica między Realem a Interem czy Chelsea za Mourinho jest jedna: Real to zbiór gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek podczas gdy wcześniej prowadzone przez Mourinho drużyny były raczej 'tworzone’ na zasadzie 3 grajków prawie genialnych i ponadprzeciętni rzemieślnicy. W Realu poza środkowym napastnikiem wszyscy piłkarze należą/należeli do najwyższej klasy światowej — albo przekazy medialne karzą nam wierzyć że tak jest 😉 . A jednak (a może właśnie dlatego) śmiem twierdzić, że obecny Real przegrałby i z Chelsea 2006-2007 i z Interem 2009-2010 — i tak nie możemy tego sprawdzić, ale pospierać się zawsze można 😉
Poza meczami z Barceloną Mourinho wystawia w Realu zgraję piłkarzy. Wybitnych, niektórych do tego diablo regularnych (CR7), ale w dalszym ciągu zgraję piłkarzy. Do drużyny poruszającej się w sposób zsynchronizowany (jak Barcelona, Inter za Mou, Bayern teraz) Realowi bardzo daleko — w obronie i w ataku. Na Levante czy inne Rayo indywidualne popisy Ronaldo mogły wystarczyć. Na Bayern czy Borussię już nie.
Można mówić, że Marca tworzy/podgrzewa konflikty, że kibice znudzeni i krytyczni. Że Perez krzywo patrzy. Ale koniec końców to Mourinho nie potrafił złożyć z tych piłkarzy drużyny potrafiącej się zmobilizować na każdego, nie tylko FCB. I to ostatecznie jest jego porażka, a nie Marki czy katalońskiego Sportu.
Inna sprawa, że Real został mianowany drugą najlepszą drużyną świata (po/obok Barcelony) poprzez aklamację, opartą na sile oddziaływania ich bezpośrednich meczów na międzynarodową publikę. Niestety, balonik pękł. Teraz pompujemy 'erę Bayernu’.
Przeczytałem Michała oczywiście i wymieniliśmy uwagi na Twitterze. Moim zdaniem siła uczucia w jego przypadku dominuje nad chłodną analizą – z uczuciami się nie dyskutuje. Nabieramy się na sztuczki Jose? A czemu te sztuczki miałyby służyć w takim momencie? Oczywiście zgadzam się, że angielska piłka potrzebuje powrotu Wyjątkowego, że potrzebują go angielskie media, że będzie sentymentalnie, że będzie się świetnie opowiadało itd. W dodatku Mourinho dostanie świetnych piłkarzy: przebudowa trwa, a jak dojdzie jeszcze Falcao… strach pomyśleć. Ale zostaję przy swoim. To jest inny Mourinho i inna Chelsea. Chcecie Wyjątkowego, przypomnijcie sobie Jose Mourinho zwycięskiego z FC Porto, a potem… pomyślcie o Kloppie.
Mam raczej wrażenie, że to nie Mourinho przestał być zwycięzcą, ale piłkarze Realu nie potrafią się przełamać na tym poziomie. Skoro marnują trzy setki w ciągu 15 minut (szczególnie ta Ozila, przecież w analogicznej sytuacji zdobyli bramkę w Dortumndzie). Skoro zawodnicy indywidualnie go zawiedli, to co Mou miał zrobić? On swojej magii nie stracił, trafił po prostu do klubu patologicznie patrzącego na futbol, żyjącego bardziej przeszłością niż teraźniejszością.
Skoro Mourinho od drugiego meczu sezonu (z Getafe) mówi, że drużynie brakuje zaangażowania, a ta wychodzi na pierwszy półfinał i gra, jakby w ogóle tam nie pasowała, a później sami zawodnicy przyznają, że im tego zaangażowania brakowało to ja tu widzę jeden problem. Mourinho po prostu musiałby sam wejść na boisko i im pokazać.
Uwielbiam Real od dziecka i ostatnie 3 lata są najpiękniejsze od pamiętnego finału z Leverkusen. Jedno jest pewne, ostatnie dwa półfinały przegrali sami zawodnicy, a nie Mourinho. Choć tak naprawdę porażkę większość dziennikarzy przypisuje jemu. Bliżej mi do spojrzenia M. Zachodnego niż Pana.
Ale całkowicie zgadzam się z „ale skoro już emocje opadły, zauważmy, że Real grał bardzo słabo.” – pierwsze 15 minut zjawiskowe, ale jak nie strzelili powietrze z nich zeszło jedynie Ramos i Diego Lopez walczyli do końca.
ps. Ronaldo miał pecha, że jednak Piszczek zagrał:P
Jose w Realu popełnia błędy, których nie popełniał w poprzednich klubach. Może jest spowodowane zbyt aroganckimi gwiazdami w szatni, może wiecznie krytykującymi mediami. Jednak decyzje o grze Higuaina (w dwóch meczach) i Pepe w pierwszym meczu jasno pokazują, że The Special One nie do końca kontroluje sytuację w Realu. Może lobby jest zbyt silne. Myślę, że przeprowadzka na Stamford Bridge dobrze mu zrobi. Ożywi się, odrodzi, pokaże światu ponownie swoją charyzmę i siłę. Więcej moich opinii na http://pilkawsiatce.blogspot.com Zapraszam!
Relacja z meczu obiektywna. Podsumowanie nieprzyjemne, niesympatyczne.
Porównywanie Kloppa do Mourinho niedorzeczne. Na razie nie i jeszcze długo nie ale może kiedyś?! Borussia, która w lidze jest 20 punktów za Bayernem i 10 punktów przed Schalke(chyba?) mogła spokojnie skoncentrować się na LM. Real poza Ligą musiał grać o wszystko a LL jest ciągle „chyba” trochę lepsza niż Bundesliga?! Na ten moment Real jest w ruinie. Jaka drużyna z Europejskiej czołówki ma gorszą obronę? Dwudziestolatek na stoperze i tak lepszy niż Ramos a wystawienie Essiena to po prostu desperacja. Cała filozofia budowania Realu była nastawiona na paraliżowanie gry największego wroga czyli Barcelony i gra z kontry. W meczach z Borussią Real nie miał szans. Każdy zawodnik Borussi średnio przebiegał w czasie meczu o 1km więcej niż średnio zawodnik Realu. Nie było więc mowy o otwartej grze i typowym ataku pozycyjnym. Długa piłka na aferę tak musiał grać Real! Dramatycznie przez większą część meczów wyglądały ataki Realu w stosunku 2 na 4, 2 na 5 a nawet 2 na 6-ciu. Przy takiej przewadze fizycznej Borussia po stracie dosłownie otaczała w 3,4-ech biegnącego do kontry zawodnika Realu. A i tak wykorzystując większe doświadczenie drużyna Mourinho w końcówce meczu kompletnie się otwierając coś ugrała.
Dla mnie Mourinho jako warsztatowiec i strateg jest ciągle najlepszy na Świecie. Gdyby chociaż miał rezerwowego Barcelony Songa. Marka nie gra, grają ludzie. A Modric był dobry? Jak na żółwia może?
Pozdrawiam.
Mourinho jak Twain: pogłoski o mojej śmierci są przedwczesne.
Porównywanie Kloppa z Mourinho to mniej więcej ta skala co Fergusona z Mancinim. Co ten Klopp osiągnął jako trener? Awans i spadek z Mainz i 2 mistrzostwa i jeden puchar Niemiec? WOW! Genialne osiągnięcia! Zobaczymy jak poradzi sobie w kolejnym sezonie w Bundeslidze (pewnie znowu skończy 20-30 punktów za Bayernem) oraz w finale LM. Chwilowe na półce z europejskimi pucharami w gabinecie Kloppa jest pusto jak w sklepie z nartami w lipcu…, więc do porównań z Mourinho, Fergusonem, itd. proponuję zaczekać aż coś w tej Europie wygra.
Chyba wam umknęło, ale autor nie porównał z Kloppem dzisiejszego Mou lecz tego z czasów zwycięstwa LM z Porto. W tamtym momencie ich osiągnięcia były porównywalne.
Co takiego zrobił Klopp? Wydając równowartość jednej nogi Ronaldo (albo dwóch Coentrao, że inne nazwiska grzecznie przemilczę) zbudował drużynę, która dwukrotnie wygrała w imponującym stylu jedną z najlepszych lig europejskich, a w trzecim sezonie awansował do finału LM.
To mało?
wielka mi rzecz! fakt, miał dobre 2 sezony i co z tego? Nie ma się co podniecać, chwilowo to tylko solidny trener młodego pokolenia, nic poza tym, bo jeszcze nic w europejskich rozgrywkach nie wygrał. Jak wygra w tym roku LM, a w przyszłym odniesie również jakiś sukces w kraju lub europejskich pucharach to uznam, że ma eurokwalifikacje. Podkreślam w europejskich pucharach nie zdobył „mało:, on nie zdobył nic! Jeśli chodzi o finanse to kto mu bronił kupować droższych piłkarzy, przecież standing finansowy klubu jest bardzo dobry?
Trzy dobre sezony.
Pewnie, wielka mi rzecz. Klopp w Borussii ma WIĘKSZE osiągnięcia niż Mourinho w Chelsea (już nie mówiąc o Mourinho w Realu) – Mou zdobył dwa tytuły, ale nie poparł ich finałem LM (i mało mnie obchodzi w tym momencie rytualne narzekanie na gola Javi Garcii). Tyle że Klopp nie ma za sobą miliardów Abramowicza, nikt nie spełniał każdej jego zachcianki, zbudował tę drużynę praktycznie z totalnych nołnejmów (poza Kehlem, wszyscy wyrobili sobie nazwiska dopiero w jego Borussii).
Nie wiem, jak można tej różnicy nie dostrzegać.
no i jeszcze jakieś mało znaczące krajowe puchary zdobywał chyba w tym okresie, przypadkowo wybrano go wtedy najlepszym trenerem na świecie. oczywiście wszystko dzięki milionom abramowicza 🙂 w realu wygrał la ligę, w której grała wileka barcelona… trudno porównywać zwycięstwo w śmiesznej bundeslidze ze zwycięstwem w la liga czy PL, nie żartujmy 🙂
Mourinho już się zbliża, już puka do mych drzwi, pobiegnę go przywitać, z radości serce drży! o szczęście niepojęte…Znowu będzie się działo w tej lidze i walka o mistrzostwo nie skończy się chyba w przyszłym roku już w kwietniu. Hats of to Jose!!!
Kto się spodziewał, że TVP tak z zaskoczenia nada nagle nową wersję kultowego serialu '0-7 zgłoś się’, z piłkarzami Barcy w roli głównej hehe…
@KrolJulian: teraz to już nie wiem, czy o „śmiesznej Bundeslidze” to autoironia, czy nadal tę ligę tak postrzegacie, mimo lania, jakie drużyny angielskie dostały w tym roku w LM od niemieckich?
Żal patrzeć na ludzi, którzy mentalnie zostali dwie epoki temu.
Jak często się nie zgadzam z airborell ,tak teraz ma rację .
Bundesliga to jedyna liga ,która sama na siebie zarabia.
Której nie wspierają ultrabogaci (bogaty to jest np. Józef Wojciechowski, Mariusz Walter albo Bogusław Cupiał ) Rosjanie ,Arabowie lub obywatele U.S.A. .
Dalej w tej lidze nikt nie ma takich długów jak w La Liga (3/4 klubów ma problemy finansowe , o podziale wpływów z praw telewizyjnych nie wspomnę ) ,więc znowu …jaka śmieszna Bundesliga ?
Najlepsi trenerzy młodego pokolenia – znowu …pracują w Niemczech .
(J.Klopp,T.Tuchel ,T.Fink – to będzie niezły trener) – oczywiście we Włoszech poszli po rozum do głowy i mamy V.Montellę ,M.Allegriego , A.Stramaconniego i A. Conte , lecz to niemiecka nowa fala nadaje futbolowi nowy rytm .Zwłaszcza taktyczny. (Oczywiście oddając hołd Conte za odkurzenie 3-5-2 – wybaczcie to uproszczenie)
Ale ad rem .
Atak na Mourinho jest śmieszny .Owszem nie poszło mu w Realu Madryt, ale skoro tam nie szanuje się takich fachowców jak F.Capello (2 sezony i 2 mistrzostwa kraju) , J.Heynckes (odszedł po zdobyciu PE ) czy choćby V.Del Bosque (zwolnili go po 4 sezonach :1- PE ,2- Mistrz Kraju , 3-PE , 4- Mistrz Kraju ,o mniej ważnych sukcesach nie wspomnę ) , to czemu się dziwić .
Szanuję I.Casillasa ,lecz ktoś dobrze wcześniej napisał ,że …po prostu by wyleciał w takim MU.
Dalej takich naprawdę dobrych graczy (którzy mogliby zasilić Bayern – uznajmy ,że to on ma kompletną kadrę ) jest może 3 .
Cristiano Ronaldo , R. Varane i S.Ramos.
Poza tym to są dobrzy gracze ,ale nic więcej .
Więc to nie jest taki samograj ,jak np. Barcelona Guardioli .
Oczywiście ,popełniał błędy ,Tony Pain dobrze o tym napisał w kontekście 4-meczu z Dortmundem ,ale który trener ich nie popełnia ?
Poza tym Michał Zachodny ma rację .Bo teraz zamiast pisać o świetnych Niemcach ,to piszemy tylko o Mou i wyjątkowo słabej Barcelonie – to genialny zabieg marketingowy .
To trochę tak ,jakby nasze dziecko przyszło pochwalić się nam 5 z sprawdzianu z historii i dodałoby ,że Marcin Iksiński (prymus z historii) dostał 3 .
I my zamiast pochwalić dziecko ,to biadolilibyśmy nad biednym Marcinkiem.
Ale ,panie Michale ,to oczywiście jest pański blog i pisze pan na nim to ,co zechce .
Pozdrawiam serdecznie.