Przed arcyciekawą kolejką Ligi Mistrzów wpadam na chwileczkę, żeby uczcić jubileusz. Gareth Barry, wypożyczony z Manchesteru City pomocnik Evertonu, rozegrał właśnie 500 mecz w Premier League. Jest dziesiątym piłkarzem, któremu udało się osiągnąć tę liczbę – rekordzistą jest oczywiście Ryan Giggs (623 występy), a w elitarnym gronie są także David James (572), Frank Lampard (559), Gary Speed (534), Emile Heskey (516), Jamie Carragher (509), Phil Neville (505), Mark Schwarzer (504) i Sol Campbell (503). Zważywszy, że z tej dziesiątki grają już tylko Giggs i Lampard (Schwarzer jest skazany na rolę zmiennika Petra Czecha), zaś nowy menedżer Barry’ego uważa go za kluczowego zawodnika swojej drużyny, pod koniec sezonu 32-letni Anglik może znaleźć się w pierwszej piątce „legend” angielskiej ekstraklasy, a potem – kto wie – zajść jeszcze wyżej. Roberto Martinez wróży mu grę do czterdziestego roku życia…
I dobrze. Opisujący go niedawno na łamach „Timesa” James Ducker przywołał ironiczną opinię Joeya Bartona: „Przypomina ucznia, który zawsze siada w pierwszej ławce i zawsze grzecznie słucha nauczyciela; nigdy nie przyprawia mnie o bezsenność, kiedy mam przeciwko niemu grać”. Jeśli dobrze zrozumiałem, miał to być docinek, rzecz w tym – zwraca uwagę Ducker – że kiedy Barton miał grać przeciwko Makelele z Chelsea albo Mascherano z Liverpoolu, również nie miał bezsennych nocy. Czy grało mu się łatwo, to zupełnie inna historia.
Opisując Barry’ego opisujemy bowiem zwyczajność. Owszem, siedzi w pierwszej ławce, słucha wskazówek trenera, a potem robi to, co do niego należy. Ustawia się tam, gdzie powinien, przerywa akcje rywali, rozpoczyna akcje własnej drużyny, chętnie pozbywa się piłki na rzecz lepiej ustawionych albo po prostu swobodniej ją operujących kolegów, a jeśli się zdarzy, że ją stracą – zrobi wszystko, by ją odebrać. W końcówce, kiedy trzeba np. bronić korzystnego wyniku, nie dopuści do żadnej straty, choćby miał nas zanudzić serią podań na własnej połowie. Zero ryzyka, sto procent odpowiedzialności, polisa ubezpieczeniowa dla gorących głów w stylu Rossa Barkleya.
Zwłaszcza po takich meczach, jak wczorajsze spotkanie Evertonu z Newcastle (ale też po niedawnej porażce Chelsea na Goodison Park) – kiedy na czołówki gazet trafiają zasłużenie Lukaku i Barkley, a wśród najczęściej używanych określeń strzelców bramek dla gospodarzy pojawiają się szybkość i siła, mamy tendencję do zapominania o tych, którzy pracują za ich plecami. Dobrze, że stukająca Barry’emu pięćsetka tym razem na to nie pozwoliła.
Zdrowie defensywnych pomocników…
Gwiazdorem defensywnych pomocników jest Sergio Busquets – bardzo fajnie się obserwuje jego grę. 3 rzeczy – technika, zimna krew i przegląd pola czynią jego grę z pozoru łatwą i niezauważalną.
Technika – może przyjąć piłkę z piłkarzami na plecach, ma perfekcyjne przyjęcie i zawsze może odegrać z 1 piłki.
Zimna krew – gdy cofa się między 2 środkowych obrońców, spokojnie rozgrywa sobie i drybluje nie mając nikogo już za sobą. Takiej zimnej krwi mógłby pozazdrościć mu Messi – stawką nie jest kolejna niewykorzystana sytuacja ale strata i pewna utrata bramki.
Przegląd pola – Barcelone napędzają jego prostopadłe piłki. W obronie fajne jest to, że Busquets prawie nigdy nie jest w sprincie albo nie wykonuje wślizgów, a i tak ma świetne statystyki odbiorów.
Temat Busquetsa na tym forum był już omawiany, ale w temacie defensywnego pomocnika zawsze można dorzucić. Imponuje też to, że już gdy wchodził do zespołu mając 19 lat, grał z dojrzałością 30-latka. Po cichu liczę, że Fellaini będzie takim Busquetsem, ale może liczę na zbyt wiele 🙂
Wg mnie na pewno liczysz na zbyt duzo. Wymieniles 3 atrybuty, czy w ktoryms z nich Fellaini nie jest przecietny?
Biorąc pod uwagę jego ostatnie występy to niestety w żadnym z wymienionych powyżej no i jeszcze kilku niewymienionych atrybutów…
Może za wcześnie jeszcze, żeby go oceniać. Napisałem tak pod tym względem, że jemu jest najbliżej to takiej roli Busquetsa (nie dorówna mu nigdy, to jasne). Ma całkiem niezłe przyjęcie, nie panikuje pod presją, no i warunki fizyczne pozwalają mu nieźle się zastawiać. Potrafi też podawać „między liniami” do przodu, a nie tylko do tyłu lub do bocznego obrońcy.
A propos United to Gary Neville mówił w Sky że prędzej wymienią się piłkarze niż zmienią trenera, i prawdopodobnie board da Moyesowi kilka lat na naukę i „dorośnięcie” do wielkiej roli. Zobaczymy.
No dodałbym jeszcze do tego niesamowity talent aktorski, którym zresztą bóg dość mocno obdzielił zawodników Barcelony.:)
Dla mnie zawsze niedoścignionym wzorem DMFa pozostanie Claude Mekelele. Najgorszy transfer Realu Madryt – sprzedaż Claude’a do Chelsea.
a na transfery jego następcy wydali więcej niż na balea, z wiadomym skutkiem 🙂
no ale swoją drogą to przecież nie można nie mieć sentymentu do Bartona hehe
ogólnie to co lubię w Anglii to ten specyficzny typ defensywnego długotystansowca. Taki jest Barry czy Parker, taki był Keane, Batty i trochę (przynajmniej się zapowiadał) Jenas, no ale się Spurs nie udał…
O tak, defensywni pomocnicy od czarnej roboty. A najrzadziej doceniani, cóż taka praca. Patrzy się na tych co bramki strzelają lub jej bronią. Czasem na kreatorów gry, a znaczenie destruktorów marginalizuje się mówieniem, że „drużyna X nie stawiła żadnego oporu drużynie Y”. Podczas gdy w drużynie Y był piłkarz, który po prostu uniemożliwił grę rywalom ^ ^
„Schwarzer jest skazany na rolę zmiennika Petra Czecha”
A nie powinno być Cecha? Co prawda nie ulega wątpliwości, że jest Czechem, ale jego nazwisko mimo wszystko tego „z” nie zawiera 😉
Koszmarem Garetha jest Ozil 🙂 no ale to zobaczymy czy się potwierdzi, chociaż po dzisiejszym meczu Arsenalu z Napoli raczej tak będzie 🙂
P. S.
In Arsene We Trust!!! – 17 lat w Arsenal FC!!!
Jego dyskretny urok nie dotarł do Begiristaina i Pellegriniego, a szkoda, większość piłkarzy angielskich zdziwił jego transfer. Mnie też.
http://angamoss.blox.pl/2013/09/Gareth-Barry-unsung-hero.html
No wprowadzenie Giggsa, majstersztyk, po prostu
Genialne posunięcie
Niestety dojrzewanie Moyesa do powierzonej mu roli będzie chyba będzie cięższe niż się spodziewałem
Gra na stojaka (co oni robili przed sezonem że mają tak słabą motorykę?), dziwne składy i zmiany, a zamiast Fergie time – Moyes time – w 92 minucie nie walczymy o wygraną tylko robi zmianę na obronę wyniku…
No, ale nic to – sezon jeszcze długi, a przynajmniej sezon kredytu zaufania powinno mu się dać
Byłem na tym meczu(Everton-Newcastle) Szkoda tylko,że ten zacny jubileusz został totalnie olany i nawet spiker słowem nie wspomniał o nim mimo że prasa w Anglii troche o wydarzeniu pisała…
Kibicuję MU już od dawna i jestem spokojny o tą drużynę. OD nowego roku ta drużyna ruszy z kopyta – zobazczycie.
Pierwsze, co Moyes zapewne wpaja piłkarzom (a czego nie robił Fergie), to gra pressingiem. Moyes lubił tak grać w Evertonie i na pewno będzie w MU chciał kontynuować tę taktykę. A piłkarzy ma do tego idealnych – Valencia, Fellaini, Rooney, itp.