Wyrafinowany dyrygent, jedynie przebrany za barbarzyńcę – może to jeszcze chciałbym dopowiedzieć do tych paru akapitów, które wrzuciłem przed chwilą na Sport.pl po meczu Borussii z Arsenalem. Tam było głównie o tym, jak poniedziałkowy wywiad Jürgena Kloppa dla „Guardiana”, zawierający porównanie Arsenalu do orkiestry („lubią mieć piłkę, rozgrywać, podawać, ale w sumie brzmi to dość cicho, nieprawdaż?”) i wyznanie, że on sam preferuje heavy metal, zawładnęły medialną narracją. Tu chciałbym jeszcze wyznać, że na metaforę zespołu heavy metalowego kompletnie się nie nabieram. Wszystko, co robią piłkarze Kloppa, jest przecież starannie skomponowane i perefekcyjnie zorkiestrowane. Pressing i czyhanie na kontratak w meczach z Arsenalem tak samo, jak – powiedzmy – ustawienie 3-3-1-3 w meczu z Napoli. Miguel Delaney, w którego dzisiejszym wpisie na blogu ESPNpotwierdziłem wiele swoich intuicji, pisze o doskonałym zrównoważeniu między „reaktywnym” stylem Jose Mourinho, a „proaktywnym” stylem hiszpańsko-katalońskim. I nawet jeśli triumf Arsenalu na Westfalenstadion oraz skomplikowana sytuacja Borussii w grupie Ligi Mistrzów osłabiają nieco moc tej opinii, z pewnością jesteśmy daleko od nieskoordynowanego hałasu.
Zgoda, Jürgen Klopp nie przypomina, jak Arsene Wenger, Philippe’a Herreweghe, wyrafinowanego dyrygenta przybliżającego światu bachowskie arcydzieła. Widziałem jednak przed rokiem podczas festiwalu Misteria Paschalia, jak Stefano Montanari prowadził Accademię Bizantina. Miał, owszem, wojskowe buty, był niezbyt starannie ubrany i zachowywał się jak chuligan, ale z całą pewnością dynamiczny, dziki i nieokiełznany w jego interpretacji utwór był dziełem Antonio Vivaldiego. Klasyka, pozostając klasyką, ma wiele oblicz. Żadne nie jest nudne, mało które bywa ciche. Zobaczcie zresztą sami, jak można ją traktować:
co do artykułu na sport.pl – nie chciało mi się logować, Pan wybaczy – to właściwie nie zgodzę się z tym, że Arsenal dał się rozciągnąć w Londynie. To właśnie przez to, że defensywa Kanonierów grała zbyt wąsko – właściwie rozstawiona na długość pola karnego – dało dużo miejsca bocznym obrońcom BVB na obieganie i stwarzanie liczebnej przewagi.
i zastanawiam się też, czemu nie odmienia Pan imienia Francuza w: „tutaj Mesut Oezil z Olivier Giroud”
pozdrawiam
Te momenty, w których padły bramki, były niewątpliwie momentami, w których Arsenal był rozciągnięty – nie tylko w poprzek boiska, ale przede wszystkim wzdłuż. A co do odmiany: tekst powinien zostać zaopatrzony w przypis: autor nie odpowiada za nieprawidłową odmianę imion dopisanych przez redakcję 😉 To nie ja.
Ale ostatecznie firmuje Pan to swoim nazwiskiem i lapsus leci na Pańskie konto. Stąd, zdaje mi się, powinien ich Pan tam obsobaczyć.
Hmm… Czyli mimo iż się nie zrozumieliśmy (strona rozciągnięcia), to się w sumie zgadamy.
Cóż… Nie wiem jak to możliwe, że pisze Pan tekst, do którego ktoś potem dopisuje imiona, ale przebaczone.
O stosunkowo zaskakującej postawie defensywnej Rosickiego, grze Lewandowskiego i porównanie ustawienia Ramseya z meczem sprzed 2 tygodni na moim blogu. Zapraszam chętnych do przeczytania http://kacperpowrozek.pl/oprocz-pieknej-gry-potrafia-tez-wygrywac/
Ciezki okres przed Borussia. Tak slabi w ataku pozycyjnym nie byli juz dawno. Heniek czy Reus, to jednak zupelnie inny profil niz Goetze&Kagawa. A latem przeciez jeszcze odejdzie jeden z ich bardziej rozgarnietych pilkarzy. Sahin to jednak nie ta polka co Ilkay.
Z tej grupy wg mnie wyjda Arsenal&BVB.
Dla mnie Lewy wczoraj był w BvB najlepszy i nie wiem jak to sie stało ale mamy mega-kozaka z polskim paszportem…takie są fakty
a ja przeczuwam niespodziankę i tli mi się w tyle głowy pomysł, że Borussia z grupy może nie wyjść.
Nikt tu nie wspomniał o tym jak dyrygowane jest Napoli, a zespół ten pogrywa sobiie coraz śmielej, coraz pewniej.
Niby BVB ma prostą drogę: wygrać w Neapolu i iść dalej, tyle, że to zadaniie może być nie takie proste, jak się wszystkim wydaje.
A co do Kloppa.. ja go naprawdę lubię ale w chwili gdy dołączył do chóru odliczających lata od ostatniiego triumfu Arsenalu ma u mnie krechę.
Mourinho bis? Po co?
Borussia już grała w Neapolu…
A ja osobiście czuję w kościach, że z grupy śmierci nie wyjdzie…Arsenal. Napoli z nimi wygra w ostatniej kolejce i w kolejnej rudzie zobaczymy Włochów i Niemców.
Jeśli już dyrygentach mówimy, to Sir Neville Marriner wystąpi jutro w katowickim NOSPRze. A więc z Kloppa i Wenger wybieram Neville’a! 😉
„Tu chciałbym jeszcze wyznać, że na metaforę zespołu heavy metalowego kompletnie się nie nabieram. Wszystko, co robią piłkarze Kloppa, jest przecież starannie skomponowane i perfekcyjnie zorkiestrowane.”
Tyle, że heavy metal, szczególnie ten najlepszy, jest również starannie skomponowany i perfekcyjnie zorkiestrowany. Polecam posłuchać dobrego heavy metalu – to na pewno nie jest „nieskoordynowany hałas”. Choć może robić takie wrażenie na osobie nieobeznanej z tą dziedziną muzyki – podobnie jak gra Borussii na kimś, kto nigdy nie oglądał meczu piłkarskiego. Stąd, jak dla mnie – metafora tym doskonalsza ;D
Diabłom się dziś chciało. Jones bardzo przyzwoicie w środku pola, Smalling na prawej stronie chyba najlepiej od czasu transferu.
Racja co do Jonesa. Był dziś bardzo bardzo dobry.
Mogę się założyć, że Klopp słucha Rammstein.