Weekend zaczął się dobrze i dobrze się skończył, choć nie dla kibiców z północnego Londynu. W przypadku Arsenalu kryzys jest jednak urojony, inaczej niż w Tottenhamie, gdzie projekt Andre Villas-Boasa wydaje się dobiegać końca.
Manchester City na wyjeździe: co było do przegrania. Z cyklu „historie o angielskich mediach”: wiele z nich rozpisuje się właśnie o minikryzysie czy wręcz regularnym kryzysie Arsenalu, no bo w końcu porażka z City przyszła kilka dni po przegranej w Neapolu, a i sześć dni wcześniej nie udało się wygrać z Evertonem. Co jest bzdurą rzecz jasna: gdyby spotkania z Napoli i MC rozdzielało kilka tygodni, w których Kanonierzy graliby tak, jak grali ostatnio, nikt o kryzysie by nie wspominał. Po mistrzostwo kraju nie idzie się tylko dzięki efektownym zwycięstwom w meczach z bezpośrednimi rywalami – jakże często bój toczy się korespondencyjnie. Ot, choćby na boisku Cardiff, gdzie Arsenal wygrał, a City przegrało. Taka Chelsea np. męczy się z tygodnia na tydzień, ale punktów nazbierała o jeden więcej niż MC.
Co powiedziawszy, nie sposób nie zachwycać się potęgą City w ofensywie, bo przecież mają nie tylko Aguero (19 gol w 20 meczach tego sezonu!), ale i Negredo czy Dżeko, za nimi świetnego wczoraj Nasriego i Silvę, Jesusa Navasa, Yaya Toure (zdobył dziesiątą bramkę w sezonie; odpuśćmy mu stratę przy pierwszym golu Walcotta, bo poza tym harował na boisku jak żaden z Kanonierów), a nawet kolejny w tej drużynie „box-to-box midfielder” Fernardinho, który zdobył właśnie swoje dwa pierwsze gole w Premier League. Zapowiadał Manuel Pellegrini, że drużyna będzie grała ofensywniej niż w czasach Roberto Manciniego i Bóg świadkiem, że dotrzymał słowa. Technika, szybkość i siła, a do tego urozmaicone formy atakowania (pamiętacie jakieś szarże skrzydłowych za czasów poprzedniego trenera?) i zrozumienie w wymianach Aguero-Negredo czy Toure-Silva… Sześć goli strzelonych Tottenhamowi, sześć Arsenalowi (mogło być więcej, a przecież Kanonierzy, jak wcześniej sąsiedzi z dzielnicy, cieszyli się dotąd mianem zespołu o najlepszej defensywie w lidze…), cztery Manchesterowi United… w sumie u siebie w ośmiu spotkaniach zdobyli 35 goli. Jeśli tylko poprawią grę obronną i wyprowadzą z kłopotów Joe Harta, będą potęgą i basta. Tylko co z tymi punktami na wyjazdach?
Amatorom oglądało się to świetnie, nie tylko ze względu na liczbę bramek, ale także ze względu na przestrzeń, na której toczyła się gra. Ten i ów mówił po meczu, że goście byli naiwni, próbując grać swoją piłkę – podobnie zresztą, jak dążący do odrobienia strat, a później zdobycia choć honorowej bramki zawodnicy Tottenhamu na tym samym stadionie przed miesiącem; że roztropniejsze byłoby nieco bardziej gruntowne zastawienie szyków obronnych, np. dzięki wprowadzeniu na boisko Artety, a nie taka hasanka od szesnastki do szesnastki. Wciąż mam przed oczami kilka takich momentów, w których David Silva albo Nasri znajdują się trzydzieści kilka metrów od Szczęsnego, za chwilę dostaną piłkę i będą szukać podaniem wybiegającego za plecy obrońców Negredo, a w promieniu pięciu metrów nie widać żadnego z rywali…
Dalej jest oczywiście katalog błędów indywidualnych. Arsene Wenger mówił po meczu, że po zejściu Flaminiego na ostatnie 20 minut jego piłkarze stracili kompletnie dyscyplinę, i trudno z tym polemizować, ale pierwsza bramka dla City była tyleż efektem geniuszu Aguero, co gapiostwa gości podczas krycia strefowego przy rzucie rożnym: nikt nie wziął odpowiedzialności za wbiegającego na przedłużenie piłki Demichelisa, a Kościelny nie zauważył, że argentyński napastnik go wyprzedza. Gol numer dwa i wahanie Wilshere’a, nie pierwszy i nieostatni raz w tym meczu próbującego nadążyć za Zabaletą. Gol numer trzy i przejęcie przez Fernardinho piłki adresowanej od Ozila do Flaminiego. A potem to już szło: Monreal nie nadążający za Navasem i Mertseacker spóźniony przy Silvie, straty Wilshere’a i Gnabry’ego (dodajmy jeszcze nieskuteczność Negredo, zwłaszcza w pierwszej połowie, po znakomitym wyjściu i podaniu Kompany’ego).
Dla porządku: sędzia Atkinson nie miał oczywiście dobrego dnia, a jego asystenci mylili się na niekorzyść Arsenalu podczas pułapek ofsajdowych. Zaryzykuję jednak zdanie, że większego wpływu na wynik to nie miało: karnego za rękę Zabalety się nie doczekaliśmy, ale chwilę później Walcott strzelił na 3:2, a City i tak odskoczyło po raz kolejny. Wygrało, pokazało piękną piłkę, ale filozofii Arsene’a Wengera przecież nie zburzyło i nie strąciło Arsenalu ze szczytu Premier League. Losy mistrzostwa rozstrzygną się gdzie indziej.
***
A Tottenham i jego miejsce w szeregu? Jest taki moment, w którym nikomu nie chce się już szukać usprawiedliwień. Że plaga kontuzji, zwłaszcza w środku obrony, zestawionym na spotkanie z Liverpoolem z najwolniejszego stopera i defensywnego pomocnika, kompletnie się nierozumiejących i przy pułapkach ofsajdowych, i przy wzajemnym zabezpieczaniu? Że bez czerwonej kartki nie byłoby aż takiego pogromu? Że jeszcze przy stanie 0:1 musiał zejść Sandro? Że – tak jak z Newcastle np. mieliśmy do czynienia z meczem życia Tima Krula, tak tym razem był to bez wątpienia najlepszy mecz Liverpoolu pod Brendanem Rodgersem (to chyba nie przypadek, że w składzie zabrakło Stevena Gerrarda)?
Nie, jest taki moment, w którym żadne usprawiedliwienia nie przekonują, a zaczynają krzyczeć fakty. 0:3 z West Hamem – AVB wystrychnięty na dudka przez równie zagrożonego zwolnieniem Sama Allardyce’a. Pamiętne 6:0 z Manchesterem City, niedługo później 0:5 z Liverpoolem. I za każdym razem te same problemy. Druga linia pozbawiona kreatywności, niezdolna do przyspieszenia gry, rozegrania z pierwszej piłki (starający się Holtby dziś, podobnie jak na Etihad, wszedł dopiero w drugiej połowie), zbyt długo holująca piłkę i w konsekwencji łatwo jej pozbawiana przez naciskających bez przerwy pomocników Liverpoolu. Brak pressingu, który wydaje się warunkiem niezbędnym przy grze wysoko ustawioną linią obrony. Wysoka linia właśnie, będąca przekleństwem Villas-Boasa już w Chelsea, gdzie daremnie próbował nauczyć jej organizowania wolnego Johna Terry’ego, tu zaś stała się utrapieniem Michaela Dawsona. Brendan Rodgers już przed meczem dawał do zrozumienia, że pracuje nad obnażeniem tego właśnie aspektu gry Tottenhamu – i trudno było się spodziewać czegokolwiek innego, przy piłkarzu tak szybkim i tak szybko myślącym jak Luis Suarez.
Atakujący z połowy boiska Urugwajczyk strzelił dziś dwa gole i wypracował dwa kolejne, ale za linią obrony gospodarzy – fatalnie zastawiającej pułapki ofsajdowe – notorycznie znajdowali się też Sterling i Coutinho, i w gruncie rzeczy okazji do podwyższenia wyniku było jeszcze parę, w tym dwa strzały w słupek. Czego nie można powiedzieć o Tottenhamie; najbardziej upokarzająca z upokarzających statystyk, z którymi zapoznawaliśmy się po meczu, mówiła o tym, że piłkarze Villas-Boasa nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Liverpoolu. Już nie mówię o tym, jak dużo bym dał, żeby zobaczyć pomocników Tottenhamu tak znakomicie grających pressingiem, z taką prostotą i wizją równocześnie podających piłkę, jak dziś Joe Allen, Lucas Leiva, a zwłaszcza Jordan Henderson.
Jestem, jak wiecie, wysoce niechętny zarówno pochopnemu zwalnianiu trenerów (fatalny błąd WBA ze zwolnieniem Clarke’a, zwłaszcza jeżeli się go nie wsparło latem na rynku transferowym…), jak medialnym kampaniom wyszydzającym tychże i siłą rzeczy prowadzącym właścicieli klubów do decyzji o dymisji. Nie napiszę więc i tym razem, że AVB musi odejść. Napiszę, choć w poczuciu, że będzie to rozważanie akademickie, że AVB musi się zmienić: być bardziej pragmatyczny, choćby czasem miało to oznaczać trzymanie gardy, ustawienie bardziej defensywne, oddanie rywalom inicjatywy i grę z kontrataku. Wydawałoby się, że po łomocie, jaki sprawił im MC, Tottenham tak właśnie wyszedł na mecz z MU: nieco bardziej cofnięty, z pomocnikami – także bocznymi – nie zostawiającymi obrońców aż tak osamotnionych, świadomy, że to prawdziwy mecz, a nie „Football Manager”.
„Będzie to rozważanie akademickie”, napisałem. No bo myślę, że cierpliwość prezesa – a także przyglądającego się rozwojowi wypadków z Bahamów właściciela – właśnie się wyczerpały. Myślę, że dawno nie oglądali piłkarzy, za których zapłacili niemałe pieniądze i którym płacą niemałe przecież pensje, grających aż tak źle. Wniosek? Zegar zaczął tykać. Nawet gdyby AVB właśnie w tej chwili wymyślał taktykę, która mogłaby odmienić historię piłki nożnej (zostając na noc, jak w czasach Chelsea, w ośrodku treningowym?), nie dostanie już czasu, żeby wprowadzić ją w życie. Następna wpadka będzie wpadką ostatnią.
Jedyna szkoda, że w tym pięknym zwycięstwie nie brał udział Steve, a może właśnie (boje się nawet o tym myśleć) to było piękne zwycięztswo bo nie grał Steve.
Luis Suarez wybitnym piłkarzem jest 🙂 Tak samo jak Aguero i dla mnie najlepszą nowiną po tym weekendzie jest to, że w przyszłym roku to już nie będzie „wojna” między Messi a Ronaldo ale ta dwójka się skutecznie włączy o panowanie.
Messi i Cristiano nadal są klasę lepsi od Aguero i Suareza. A są jeszcze Ibra, czy Lewandowski. Fajnie ocenia się piłkarzy po lidze, ale prawdziwi mężczyźni pokazują się dopiero w Lidze Mistrzów. Kto gra dobrze tu i tu, ten może o sobie mówić, że jest naprawdę dobry.
Np. zobaczmy co u naszego Lewandowskiego.
BVB wygrało w grupie śmierci LM 4 mecze:
3:0 z Marsylią – 2 bramki Lewego
2:1 z Arsenalem – bramka i asysta Lewego
3:1 z Napoli – 2 asysty Lewego.
2:1 z Marsylią – bramka Lewego.
I nie zapomnijmy o meczach w LM na wiosnę, gdzie Lewy też brylował. Suarez to sobie gra w Premier League, ale w LM to nawet nie gra. To super zawodnik, ale „wojna” to się zaczyna w LM. Gole w ligach krajowych to są dopiero potyczki.
Miało być: Suarez to sobie bryluje w Premier League, ale w LM to nawet nie gra. Super zawodnik, ale „wojna” to się zaczyna w LM. Gole w ligach krajowych to dopiero potyczki.
dawno takich bzdur nie czytałem:-)
Nie. Podniecajmy się, że ktoś jest równy Messiemu i Cristiano za każdym razem jak zagra kilka dobrych meczów w lidze. Niech Liverpool wejdzie do LM i ogra Real po kilku golach Suareza, którego będą pilnować Pepe i Ramos to pogadamy. A nie, podniecamy się konfrontacją ze słabą obroną Hotspur i meczem, który nie ma takiego ciśnienia jak mecz i rewanż w LM. Suarez jest super, ale zobaczymy jak będzie, jeszcze na najwyższym poziomie się nie pokazał.
A Ronaldo ile bramek strzelił w ostatnich finałach Ligi Mistrzów? 0? A więc nie ma go nawet, co porównywać z takim Mandzukiciem, albo Robbenem 🙂
A więc Panie kendo nie podniecajmy się, że ktoś strzela sobie bramki Galatasaray, czy innym Almeriom. Prawdziwa gra zaczyna się dopiero w finałach 😉
Przepraszam ale nie masz racji.
Zwolnienie Steve’a Clarke’a bez sensu. Trzeba żałować w ogóle drużyn z dolnej części tabeli. Cóż one biedne mają zrobić? Mają w lidze 9 drużyn grających znakomicie, dobrze, lub przynajmniej z poprawnie z przeciętniakami. Zdobycie jakichkolwiek punktów z połową przeciwników jest więc potwornie trudne. A wbrew temu, co mówił zdaje się Steve Bruce, ciężko zagrać świetny futbol z zespołami niższego poziomu co chwilę dostając bęcki od Evertonów i Arsenalów.
Co do Liverpoolu – po zejściu Gerrarda poprawiła się również gra drużyny w niedawnym spotkaniu z West Hamem. Oczywiście hollywoodzkich passów nie było, ale toczyło się to płynnie i szybko, w odbiorze również. Dziś trójka Allen-Lucas-Henderson też świetnie. Czy oni znają w ogóle słowo „strata”?
Do tego jeszcze Sahko. Zimna głowa, niezła technika, dobre czytanie gry. Co za transfer…
Szkoda AVB bo zapowiadało się ciekawie. Myślę, że cierpliwość jednak się skończyła, zwłaszcza, że chodzi o duże pieniądze, zainwestowane z obietnicą zwrotu. Nie można jednak wygrać nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę. Po prostu się nie da. Nie da się wygrywać, skoro Soldado podaje piłki tam, gdzie powinien sam na nie czekać… a nikt nie czeka. No i takie tam. Co do meczu Manchesteru City i Arsenalu to nie byłbym taki pewien, czy złe decyzje sędziów nie przyczyniły się do całości meczu… nigdy się nie dowiemy 😀 City kolejny raz pokazało siłę na własnym boisku. PL to 19 meczów u siebie i 19 na wyjeździe, tutaj jest gorzej, jednak jak dla mnie to faworyt do tytułu.
W zasadzie statystyki-wspomniane zero celnych strzałów, czy dwa rzuty rożne oddają w pełni obraz meczu z Liverpoolem i cieszy mnie, że w końcu padło stwierdzenie o wyczerpaniu się projektu AVB. Nie wiem w prawdzie tak do końca na czym tenże projekt polegał, podobnie zresztą jak i ten wcześniejszy w Chelsea, ale nie ulega wątpliwości, że ta formuła się wyczerpała. Obawiam się jedynie, że potencjalne środowe zwycięstwo z WHU przedłuży tę agonię, a szkoda…
Zwalnianie trenerów nie należy do przyjemności, ale wielokrotnie podawana tu za negatywny przykład Chelsea stanowi jednak jednocześnie dowód na to, że w tym szaleństwie jest metoda…
Obawiam się, że Boas mógłby spędzić i 10 bezsennych nocy w ośrodku treningowym, a skutkowałoby to jedynie tym, że byłby niewyspany…
Z meczu na mecz wygląda to coraz gorzej i może tę agonię zakończy MU lub nawet wcześniej S’ton…
Tzn dla mnie powinien wyleciec juz teraz, bo widaćwyrażnie , że nad tym wszystkim nie panuje. Po co to przeciągać ? Boję się jednak, że to sie tak szybko nie stanie
Dokładnie, ale jak wygra z WHU i dobrze trafi w losowaniu LE to pewnie jeszcze trochę czasu niestety dostanie, a to oznacza mniej czasu dla następcy, który mógłby coś sensownego zrobić. Różne nazwiska krążą na giełdzie Hoddle, Heynckes, itd., ale trudno gdybać jak Boas jeszcze cieplutki…
A o jakich big, big teams w Lidze Europejskiej Boas w wywiadzie wspominał, bo nie widzę tam żadnych big-bigów?
Szkoda tej drużyny, rok temu grali całkiem fajnie i podobała mi się ich gra, potrafili utrzymać się przy piłce, rozegrać ją. Zimą doszedł Holtby który wydawał się bardzo ciekawym transferem. Wiadomo Bale wygrał im trochę meczy, ale dostali za niego te 100milionów i wydaje mi się że te pieniądze można było dużo lepiej wydać tak by mimo straty Bale’a drużyna była mocniejsza. Takie zakupy to ja robię w FIFIE, kupuję młodych chłopaków, daje ich od razu do podstawowego czekam 2 sezony aż się wyrobią i mam skład jak marzenie. W realu się tak nie da i to ktoś taki jak AVB powinien wiedzieć. Dlaczego nie kupił kogoś z doświadczeniem, kogoś kto miał już styczność z wielką piłką, młodzi których kupił wielkiej piłki dopiero się uczą.. Teraz Boas odejdzie, kasa została wydana a nowy trener będzie musiał pracować z tym składem który zastanie.
Brak karnego czy urojone spalone to swoją drogą, dla mnie najdziwniejsza jest medialna cisza na temat brutalnego ataku Toure na Giroud. Praktycznie się o tym nie mówi, a faul wyglądał bardzo źle i moim zdaniem Toure powinien wylecić z boiska. Atkinson nie dał żadnej kartki, więc teoretycznie mogła by się tą sytuacją zająć Komisja dyscyplinarna, ale w tym temacie też cisza…
Na twitterze ktoś słusznie wspomniał że podobna sytuacja miała już miejsce parę sezonów wstecz, kiedy to Balotelli atakował Songa, wtedy też sędziował Atkinson, mecz również był rozgrywany na Etihad Stadium, i żadna kartka też nie została pokazana. Komisja nic nie zrobiła bo sędzia „rzekomo” całe zdarzenie widział i nie dopatrzył się przewinienia. No ale o sędziach w EPL na tym blogu pisano już wiele, także myślę że nie ma się już nawet co irytować 😉
Decyzja o zwolnienia byla doskonala. Facet jest kiepski, punktowo w 2013 wygladali fatalnie, z gra bylo jeszcze gorzej…
Mowa o Clarke’u ofc.
Ale Tottenham byl dzis pragmatyczny, wycofany od pierwszego gwizdka przeciez…
Punktowo szału nie robili, to fakt, ale pamiętam, że np. w meczu wyjazdowym z Chelsea ich gra wyglądała całkiem nieźle… Zobaczymy jak poradzi sobie jego następca, a moim skromnym zdaniem Clark to przyzwoity trener i generalnie w tym WBA radził sobie całkiem całkiem…
po prostu potwierdza sie,że Tottenham to była druzyna jednego zawodnika, czyli Bale’a.
Moim zdaniem problem AVB tkwi w tym, że on kompletnie nie czuje gry. Jest znakomicie przygotowany merytorycznie, wie wszystko o taktyce, treningu ale nie ma czegoś czego absolutnie nauczyć się nie da: „czucie gry”. Wielokrotnie w trakcie meczów Tottenhamu widać było telewizyjne przebitki na AVB, który wertował notatnik, szukając jakby rozwiązania które pozwoli mu zmienić losy meczu. To jest właśnie jego problem. Piłki nożnej nie da się zapisać na kartkach papieru. Tę grę trzeba czuć. Śmiem twierdzić, że gdyby istniało coś takiego jak egzamin pt. „Najlepszy trener świata” to AVB test rozwiązałby celująco i w cuglach wygrał. Problem zaczyna się gdy wiedzę książkową trzeba przełożyć na boisko.
Nie mogę uwierzyć jak beznadziejnym napastnikiem jest Soldado. Gościa według mnie nie usprawiedliwia nawet fatalna postawa Spurs i mała ilość kreowanych sytuacji. Zero strzału, siły fizycznej czy dryblingu, a do tego fatalne podania. Negredo go zjada pod każdym względem, a jak grali w PD, to miałem ich za graczy na podobnym poziomie.
Tak Soldado jest beznadziejny…ładnie się ściemnia
W kwestii walki o top4 – zerknijcie sobie na terminarz Evertonu do meczu z Liverpoolem w styczniu. I na końcówkę sezonu – MU, Arsenal i MC u siebie.
Panie Michale, bałem się, że po meczu Kogutów zamilknie Pan na dłużej 😉
Dla fanów Fantasy Premier League ten mecz przekonał – kto nie ma Suareza w składzie nie liczy się w niczym: http://fantasyfutbol.pl/luis-suarez/
Nie mam wątpliwości Arsenal słabnie. W przodzie wygląda to ciągle nieźle natomiast destrukcja i obrona nie jest na poziomie drużyny walczącej o Mistrzostwo Ligii. Boki obrony w meczu z MC nie istniały. Boczni obrońcy w ogóle nie próbowali przerywać akcji z dala od bramki, atakowali dopiero na krawędzi pola karnego! Na tym poziomie to samobójstwo. Przestrzeń oddawali bez walki. Żeby nie heroiczna postawa Pera Mertesackera w końcówce spotkania kiedy w pojedynkę wielokrotnie blokował bezpośrednie strzały i podania w polu karnym wynik byłby dwu cyfrowy. Słowo o błędach, które wyliczał Pan Michał. Kościelny był tak przerażony własną nieudolnością, że jedyne o czym myślał to znaleźć jakiś pretekst, żeby jak najszybciej zejść z boiska. Przy pierwszym golu nie krył indywidualnie bo wtedy obserwuje się zawodnika a on nie widział, gdzie jest, ani sektorowo bo wtedy obserwuje się piłkę a Kościelny piłki też nie obserwował bo był kilometr od niej. On po prostu stał, może na Wengera jest obrażony? Natomiast to, że coś zrobił źle w końcówce Per Mertesacker chyba nie dziwi bo ma 2 a nie 4 nogi a na obronie praktycznie był jedynym aktywnym reszta nie walczyła nawet Szczęsny był zagotowany.
Tottenham na tle Liverpoolu wyglądał na drużynę w której jest za wielu fizycznych a za mało inteligentnych. Tam jest problem z czytaniem gry. Oni byli ciągle spóźnieni, stale zaskakiwani dodatkowo źle współpracowali. Ktoś z kolegów chwalił AVB za analizę ja w tym meczu tego w w ogóle nie widziałem. Miałem wrażenie, że nie było żadnego konkretnego planu taktycznego na Liverpool?
Pozdrawiam.
Juz skonczyles czy jeszcze chcialbys poopowiadac o obronie Arsenalu? Uwielbiam czytac takie teksty po jednym anormalnym meczu. W szalonym meczu najlepszy atak w lidze strzelil Arsenalowi 6 bramek na wlasnym stadionie. Tylko siasc i plakac chyba. Czy Koscielny zawalil przy bramce Aguero? No pewnie. Tylko nie wiem gdzie Ty patrzyles w tym czasie skoro twierdzisz ze on nie patrzyl ani na Argentynczyka ani na pilke. I te teksty o nieudolnosci sobie daruj lacznie z tym preteksstem. To jest dla Ciebie pretekst?
https://twitter.com/GeoffArsenal/status/411895277285822464/photo/1
Wolalbym oczywiscie zeby tych 6 bramek nie stracili, ale biorac pod uwage okolicznosci dramatu nie ma. Tyle bledow w obronie, a do tego czlapiacy Ozil (trudno mu sie dziwic) i beznadziejny Wilshere, ktory Monrealowi zamiast pomagac to nie ogarnial tak samo jak Hiszpan. Strasznie ciezki tydzien z 3 meczami w 7 dni i na koniec taki wyjazd. Po podobnym tygodniu z United zagrali jeszcze slabiej (nie w obronie). Na szczescie ta porazka kosztowala ytlko 3 punkty. Tyle samo co kazdy wygrany mecz z poprzednuich 15 kolejek, w ktorych do obrony zastrzezen nie bylo. Jesli tylko kontuzja Koscielnego nie wykluczy go z gry na wiecej niz kilka tygodni, to mozesz sobie dalej opowiadac bajki o rowni pochylej (szczwegolonie gry obronnej) Arsenalu.
PS. Juz po losowaniu LM. Milo. Jedyny zespol, ktorego naprawde nie chcialem czyli Bayern i oczywiscie dostalismy Bayern. Szkoda. Ten sam przeciwnik co w zeszlym sezonie a do tego najgrubsza ryba w stawie. No nic, bedzie wiecej sil w PL na wiosne…
Poważnie masz aż tyle wiary w Arsenal, że już odtrąbiłeś odpadnięcie z LM?;)
też mnie to trochę dziwi…
Wiara, nadzieja i milosc. SPokojnie, mam to wszystko :P. Tylko ze nie ma co ukrywac ze wieksza niespodzianka bedzie odpadniecie Bayernu niz Arsenalu. Nie zdziwi mnie po prostu odpadniecie. Nie chce robic sobie po prostu za duzych nadzie tym bardziej ze pozostalo jeszcze duzo czasu. Chcialbym tylko zeby nie wygladalo to tak jak poprzednio, ze juz po pierwszym meczu Bayern byl w cwiercfinale.
Jednak teraz mozna tylko spekulowac. Do meczu ponad 2 miesiace. Duzo sie moze zmienic do tego czasu.
No i Spurs zostają bez trenera. Mieli walczyć o mistrzostwo, a tymczasem są daleko z tyłu, przyjdzie nowy trener, składu swojego nie zbuduje – wątpię żeby po tych szalonych zakupach zostało coś jeszcze na większe transfery. Wg. mnie Levy zagrał va bank i właśnie został za to skarcony.
Pisałem o tym tuż przed zakończeniem okienka, nie przypominam sobie ani jednej sytuacji kiedy 7 transferów w jednym okienku miałoby sens i przyniosło korzyści.
Kilku komentatorów pewnie jest bardzo zadowolonych, ja gdybym był kibicem Spurs sam nie wiedziałbym co o tym myśleć.
To fakt, ja jestem zadowolony, bo ostatnio to była równia pochyła… Nie wiem czy teraz zdecydują się na wariant „trener tymczasowy” czy też szybko dogadają się z jakim fachowcem, ale gorzej niż w niedzielę to już chyba grać nie mogą…
Wreszcie kurcze i absolutnie zaskoczony nie jestem , że tego nie ogarnął bo jak fo wielokrotnie pisałem słabym trenerem jest.
Tymczasowy trener to chyba najgorsze rozwiązanie z możliwych, wogóle odnoszę wrażenie, że mogli znaleźć kogoś docelowego i dopiero wtedy zwolnić AVB. Nieprofesjonalnie to po prostu wygląda jeżeli zwalniasz trenera nie mając dla niego zastępstwa i to przed samym świąteczno-noworocznym maratonem. To nie ma sensu. Trzeba było szybko kogoś znaleźć i dopiero wtedy AVB zwolnić.
I negocjować z nowym trener gdy na ławce siedziałby AVB? Jak to sobie wyobrażasz? I pod względem etycznym i praktycznym to niemądry pomysł.
IMO wylecieć powinien przede wszystkim Baldini.
Baldini?Móglbyś rozwinąć.
Co prawda znam jego przewiny z serie A i zdanie jednego z użytkowników- którego notabene uważam za fachowca od ligi włoskiej- właśnie na temat 'fachowości’ rzeczonego, dlatego tez byłem niepomiernie zdziwiony peanami na jego cześć głoszonymi tutaj przez pana Gospodarza. Stąd też moje pytanie-prośba…
Trudno oczywiście powiedzieć, czy ci osławieni „Beatlesi” są po prostu niewypałami, czy tylko AVB nie potrafił ich ustawić. Ale: jeżeli się chce grać nowoczesną piłkę z wysoko ustawioną linią obrony i kombinacyjnym atakiem, to czy właściwym wyborem do ataku jest Soldado, dziewiątka w starym stylu? Czy właściwym wyborem jest Eriksen, dobry w kreacji, ale słaby fizycznie i nie potrafiący grać pressingiem? O Lameli trudno na razie w ogóle coś powiedzieć, a kosztował ile kosztował; Chadli IMO nie jest w ogóle zawodnikiem na poziomie czołowych drużyn europejskich. Właściwie z całego zaciągu bronią się Paulinho i może Capoue.
No nie wiem. Ja pod większością pozycji z letniej listy zakupów bym się w tamtym czasie podpisał. Nie kojarzę z tamtego okresu głosów, że Soldado będzie w PL cieniem cienia Negredo, że Ericksen rusza się i myśli za wolno, że Lamela przegra rywalizację z przeciętnie grającym Chadlim, a Paulinho będzie delikatnie mówiąc mało efektywny.
Musisz w takim razie dziaam poszukać moich postów. Pisałem wtedy, że Soldado jest wg. mnie mocno przepłacony, chociaż przyznam nawet ja nie spodziewałem się, że aż tak mocno.
To akurat nie była rzadka opinia.
no i ta rzekoma możliwość walki o mistrzostwo to największa pomyłka tego projektu. z tych nowych transferów jedynie Soldado jest w pełni ukształtowanym i doświadczonym piłkarzem. reszta to młodzi piłkarze, którzy na walkę o mistrzostwo będą gotowi, jeśli w ogóle kiedykolwiek będą, za parę lat.
klub taki jak Tottenham był i jest w bardzo trudnej sytuacji na rynku transferowym. dostali mnóstwo kasy za Bale’a, ale też nie za bardzo mieli kogo kupić. mieli wybór: albo młodzi zdolni, którzy kiedyś może staną się wybitni, albo doświadczeni piłkarze, którzy na te największe kluby okazali się trochę za słabi (van der Vaart). no, powiedzmy, że była też trzecia droga, kupić dwóch cracków typu Falcao, Moutinho itp, którzy już teraz robiliby różnicę.
wybrali mglistą przyszłość, więc nie wiem czemu dziwią się, że teraźniejszość jest przeciętna. mistrzostwo? sorry, ale z czym na wojnę?
Może niech zatrudnią Di Matteo? 🙂
Hmm… 'Arry chyba obecnie nie jest nigdzie zatrudniony? 😉
Myślę, że Lamela nie mógłby marzyć o lepszym trenerze… 'Arry wręcz zachęcałby go do 'wyrażenia siebie’ – ten chłopak środków wyrazu ma do dyspozycji kilka…
Cóż jestem przeciwnikiem wywalanie trenerów bez dawania im odpowiedniego kredytu zaufania, ale podobnie jak Pan Michał, chyba nawet nie chce mi się o AVB pisać.
Można jedynie powiedzieć, że plusem jest to, iż Sprusi cały czas mają realną szansę na Top4 – strata wbrew pozorom wcale nie jest duża, a potencjał teoretycznie drużyna wciąż ma bardzo duży – nie tak dawno (w okolicach 31 sierpnia…), niektórzy w hurraoptymiźmie wieścili im mistrzostwo.
Ktoś ma pomysł na odpowiedniego kandydata na to stanowisko?
„Sprusi cały czas mają realną szansę na Top4”
Ja od początku sezonu twierdzę, że niewielką. Od Sherwooda tym bardziej nikt rozsądny nie będzie wymagał takiego wyniku.
Panie Michale!
Odnosze wrażenie, że włodarzom Tottenhamu chyba troszke przewróciło się w głowach. Zachowują się jak władcy jakiegoś naprawdę potężnego klubu. Z całym szacunkiem dla tego klubu i jego utalentowanych piłkarzy, lecz nie jest to ani jeden z największych, ani najsilniejszych, a przede wszystkim utytułowanych zespołów w Anglii, w Europie zaś praktycznie nie znaczy nic. Cóż ten klub zdobył w ostatnich 20 latach by reagować tak histerycznie moim zdaniem: siódme miejsce, ledwie 5 pkt. straty do czwartego miejsca, Opócz Evertonu i Newcastle cały tłum potęg wyprzedza Spurs. Za plecami zaś z 2pkt. straty nie kto inny jak aktualny Mistrz Anglii i najbardziej utytuowana angielska drużyna- Man Utd, która zdobyła 5pkt w pięciu ostatnich meczach (czyli o 2pkt mniej niż Tott): 8miejsce, gra bez polotu, fatalne lato transferowe…
Że porażka dotkliwa, na własnym stadionie? Ośmielę się stwierdzić, że był to być może najlepszy mecz Liverpoolu od czasów Beniteza, jaki widziałem. Mam takie wrażenie, że idalną posadą dla Boasa (poza Porto, gdzie dalej ma status drugiego po Bogu) byłoby zapewne tylko…Man Utd. Tam to by chłopak mógł eksperymentować, mieszać, i nie zawracać sobie niczym głowy, chroniony przez tajemnne pole siłowe Sir Aleksa…
Nawiązując jeszcze do Pana poprzedniego wpisu, można postawić pytanie czy Andre Villas Boas jest trenerem nowoczesnym?
MU to nie moja bajka, ale aż tak źle im nie życzę, by Boas stanął tam za sterami. Poza tym trzeci raz nikt nabrać się nie da…
Nie bardzo rozumiem pierwszą część wpisu, bo każdy klub ma swoje ambicje i to, że nic nie wygrał nie ma żadnego znaczenia.
I hate my life but at least this makes it belrebaa.
(smh)This country has gone to shit, gotten it all backwards. It makes me sick. After 25 years my Mom is retiring, good timing, sadly. My best friend in TN is seeing the same thing within her county/state budgets and the teachers getting screwed. I just don't get it. And I am So sorry to hear this happening in other states too.
Ciekawe, ze nikt nie chce dostrzegac „bigger picture”.
Dla mnie osobiscie niezrozumiale jest, ze spora czesc winy nie bierze na siebie Pan Daniel Levy za bledne umiejetnosci delegacji, tzn. pare lat temu na fali entuzjazmu zatrudniono Juande Ramosa z polwyspu Iberyjskiego, ktory tam jakis sukces osiagnal z Sevilla FC (dwukrotnie puchar UEFA, superpuchar) Ile popracowal? Okolo rok i wyjazd. Teraz mlodziutki AVB po podobnym sukcesie z FC Porto jest obdarzony niecierpliwym kredycikiem zaufania w Chelsea FC, gdzie wielu zawodnikow bylo starszych i mialo wieksze ego, to nie moglo sie udac. Ale nic, on niby szybko sie uczy, moze miec potencjal podobny do Mourihno, Daniel Levy daje mu szanse. Czy AVB wiele sie zmienil? Nie sadze. Liga angielska jest bardzo specyficzna, Tottenham jest specyficznym klubem, gdzie swietnie sobie radzil dyletant taktyczny typowy Cockney Redknapp, ktore mial do dyspozycji o wiele gorsze zasoby ludzie, a jednak z przyjemnoscia ogladalo sie mecze Kogutow, zwlaszcza na WHL, tu nie bylo problemow z tworzeniem sytuacji bramkowych i atrakcyjnoscia gry.
AVB wg mnie nie pasuje do EPL, nie osiagnie na razie sukcesu, co nie znaczy , ze jest zlym menadzerem. on wciaz musi sie duzo uczyc. Co wg mnie slusznie podkreslono w MOTD2, w ostatnim czasie nakupiono wielu zawodnikow przyszlosciowych z roznych lig,o roznej kulturze zycia i gry, jezyk itp. To za duzo zmian i adaptacji w tym nowym zespole by tak szybko moglo zaskoczyc. Bale powoli, stabilnie wzrastal u Redknappa, osiagnal apogeum u AVB, a teraz mam mini wieze Babel w tym zespole. Osobiscie widzialbym Gusa Hiddinka,mam do niego slabosc choc on nie wydaje sie byc opcja na dlugi okres. Podsumowujac krotko: Na wyzszych poziomach ponad AVB popelniono wiele bledow, ale wine zrzuca sie na AVB. Typowa chora firma.