A gdybym znalazł w dzisiejszych gazetach analizy porównawcze problemów, które trapią Arsenal i Tottenham (tak, tak, przy pełnej świadomości dysproporcji między tymi dwoma zespołami: jedni od lat w Lidze Mistrzów, drudzy bezskutecznie się do niej dobijają; jedni zaczynają sezon mierząc w mistrzostwo, drudzy w czwarte miejsce), to tyleż bym się nie zdziwił, co miałbym ochotę pisać polemiki.
Nie zdziwiłbym się, bo porównania narzucają się same: obie drużyny poniosły właśnie bolesne klęski w Europie i obie na własne życzenie. W obu łatwo wskazać winowajców: nieskutecznych Soldado i Giroud, rozkojarzonych i nieruchawych Mertesackera i Fazio (Vertonghena bym mimo wszystko oszczędził, choć podarował Fiorentinie drugą bramkę). W obu kwestionować można decyzje trenerów: w przypadku Wengera zbyt otwartą taktykę, umożliwiającą rywalowi przeczekanie pierwszej presji i znalezienie przestrzeni do wyprowadzenia szybkiego ciosu, przy kompletnym braku asekuracji; w przypadku Pochettino zbyt dużą rotację w składzie, a zwłaszcza pozostawienie na ławce rezerwowych Kane’a, Walkera, Masona czy Dembele. Mówił przed meczem Wenger, że Monaco jest jak niebezpieczny gad, który zaczaja się gdzieś w zaroślach gotów, by zabić – ale jego piłkarze wyszli na boisko, jakby mieli wypędzać żaby z kałuży leżącej pośrodku drogi. W pierwszej połowie spotkania w Londynie Fiorentina gubiła się przy szybkiej grze Kogutów, wczoraj jednak akcje Tottenhamu toczyły się zbyt jednostajnie – spowalniane w środku pola przez grzejącego zwykle ławę Stamboulego.
Polemizowałbym jednak z tymi, którzy chcieliby porównanie rozwijać, bo widzę między najnowszymi klęskami drużyn z północnego Londynu istotną różnicę. Dla Arsenalu była to powtórka z rozrywki (a może należałoby powiedzieć: historia powtórzona jako farsa); kolejny dowód na to, że takie mecze jak styczniowy triumf na Etihad nigdy już za kadencji tego trenera nie staną się normą; że kiedy Wenger mówi po raz nie wiadomo który, iż słabość drużyny leżała w sferze mentalnej, powinien najpierw popatrzeć w lustro i przyznać, iż jego koncepcje się wyczerpały, a pieniądze inwestowane ostatnio w drużynę pozwalają jedynie przedłużyć proces stagnacji (gdyby ich nie było, gdyby nie transfer Sancheza, tak samo jak przed rokiem Ozila, nie stagnację mielibyśmy, a upadek). Dla Tottenhamu i Pochettino – niezależnie od okoliczności porażki z Fiorentiną, kuriozalności zachowania Soldado czy Fazio – to część procesu, który budzi nadzieję na zmianę. Owszem: w niedzielę z Chelsea pewnie nie uda się powtórzyć noworocznego sukcesu, a w ciągu następnych tygodni rozmyją się nadzieje na to wymarzone czwarte miejsce (zaś Arsenal zagra w Lidze Mistrzów także w przyszłym roku), ale zobaczyliśmy już w tym sezonie wystarczająco wiele, żeby uwierzyć, iż projekt Pochettino ma sens. Pressing, przygotowanie fizyczne skutkujące bramkami w końcówkach spotkań, oparcie drużyny na młodych, głodnych sukcesu i umiejących o niego walczyć piłkarzy typu Bentaleba, Masona, Kane’a, Rose’a (ostatnio także Diera, coraz częściej występującego na środku obrony z Vertonghenem), zaangażowanie we wślizgi i walkę o odbiór nawet gwiazdek pokroju Lameli – coś się zaczęło dziać na White Hart Lane, coś sensownego. Że nie wszyscy się w tym procesie odnajdują? No trudno, szkoda, znajdą sobie inne miejsca pracy: Kaboulowi już Pochettino podziękował, mimo iż wcześniej zrobił go nawet kapitanem drużyny, teraz pewnie przestanie wiązać jakiekolwiek nadzieje z Soldado. Wyciągnie wnioski i znajdzie innych wykonawców. Warto dać mu czas na dalsze zmiany, nawet jeśli w ich trakcie będzie się mylił – albo on, albo jego podopieczni. Warto być cierpliwym.
Słowa, których pod adresem Arsene’a Wengera już nie użyję. Przy całej sympatii, szacunku, przywiązaniu i wspomnieniach z przeszłości – tego trenera właśnie w sobie pogrzebałem. Czas ruszyć w nową drogę. Nawet jeśli po tylu latach wydaje się to cholernie niebezpieczne, będzie także bardzo ciekawe. Znowu z nadzieją na rozwój.
powiem tak Totenham ma bardzo dobrego trenera i myślę iż czeka ten klub w przyszłości kilka sukcesów(top4 może jakis puchar Anglii) a to, że odpadli z pucharu uefa to tylko świadczy o tym, że priorytetem jest liga, a ławka nie na tyle mocna by mogła przejść do dalszej fazy, Wenger hmm temat rzeka … jednak nie skreślałbym jeszcze Arsenalu przeczucie mi mówi, że namieszają i wtedy można wystawić opinię trenerowi
Ten wpis trochę jest o wszystkim, ale zarazem i o niczym. W Tottenhamie wystarczy seria 10 słabszych meczów, brak awansu do europejskich pucharów, a Levy już zacznie się rozglądać za dostępnymi trenerami. I co do Spurs, mają chłopaki charakter. Potrafią się podnieść mimo przeciwności, ale jest dużo pytań na które uzyskamy odpowiedzi może dopiero w przyszłym sezonie, np. czy Kane będzie się rozwijał czy raczej podzieli losy Carrolla. Zresztą wychwalanie Pochettino też jest wczesne, drużyna traci dużo bramek a strzela niewiele więcej (na tę chwilę bilans bramek to +5). Nadrabiają ambicją i zaangażowaniem, ale tak zazwyczaj jest gdy młodzi zawodnicy walczą o miejsce w składzie to gryzą trawę, walcząc o każdą piłkę. Poza tym forma Harrego Kane to duże zaskoczenie i można go nazwać odkryciem sezonu razem z Charliem Austinem. Należy jednak zadać pytanie gdzie byłby Tottenham gdyby nie on, a na szpicy musiał grac Ade lub Soldado?
Odnośnie Arsenalu, brakuje tam właśnie tego o czym napisałem o Spurs. Zero charakteru, chłodnej głowy i zimnej krwi w ważnych momentach. Wyjątkiem jest jedynie Sanchez, który stara się i pokazuje maksimum zaangażowania gdy inni truchtają po boisku. Do tego Wenger który zupełnie nie ma pomysłu na mecze o stawkę. Mertesacker też pokazał, że nie nadaje się do gry na wysokim poziomie. Zawinił przy każdej bramce, brak szybkości, słabe czytanie gry i przegrywane pojedynki główkowe z dużo niższymi rywalami. Mourinho ostatnio powiedział, że Arsenal posiadając taki skład powinien walczyć z powodzeniem na każdym froncie. Zaczynam być zdania, że miał trochę racji. Pytanie tylko, gdzie tkwi problem? I czy to na pewno Wenger nim jest?
Co do Arsenalu to sie nie sprzeczam i raczej zgoda ale co do Tott to róznimy sie z Panem Michałem w ocenach diametralnie. No może rzeczywiście z wyjątkiem tych punktów klepniętych w koncówkach. Co do gry wysokim presingiem np. to juz Boas to stosował i co z tego skoro i wtedy i teraz to nie działa. Pochettino miał ponad 40 meczy by ogarnąć temat gry w obronie a Tott jak tracił masowo budy tak traci. Czasami to chaos w obronie jest aż komiczny i ja oczywiście rozumiem, ze z takim Rosem to prochu nie wymyslisz ale to sam Argentynczyk mówił, że zrobi z Dannego najlepszego lewego obrońcę na wyspach. Bardzo mnie to rozsmieszyło, bo nigdy nie miałem co do mlodego Anglika złudzeń i czesto tu pisaem, że koleś w ataku ma nawet niezłe mecze ale w obronie to tykająca bomba. Jednak nie czepiajmy się personaliów , bo tak naprawdę Poch nie poprawił gry obronnej całej ekipy a nie tylko pojedynczych kopaczy. Myślę, że z wyszydzanym Sherwoodem gra w obronie wyglądałaby nie gorzej a na bank Tott byłby bardziej skuteczny tyle, ze Timowi czasu nie dano a wszyscy znawcy apelowali o czas dla Boasa a teraz dla Pocha. Wczoraj Viola wyszła na boisko ze strachem przed ekipą z mitycznej BPL ale w przerwie Montella odpowiednio zareagował i wyszła dojrzałość taktyczna ekipy z Serie a. Dzień wcześniej trener Monaco pokazał, ze lepiej odrobił lekcje od Włocha , bo gra ekipy z Ksiestwa była poukładana od poczatku do konca mimo braku 3 czy 4 podstawowych graczy szczególnie z formacji obronnej .
Zgadzam się w opinii co do Rose’a, chłopak może ma wielkie serce, ale umiejętności co najwyżej – i to duża pochwała – dobre na szynach. Potrafi nadrobić walecznością i zaangażowaniem, zapewne przykłada się na treningach, stąd jego powodzenie u trenerów, ale ogólnie w obronie daje się mijać bardzo łatwo, a w ataku brakuje mu techniki. Zresztą cała formacja defensywna nie lepiej się sprawuje: Jan bez formy, słaby Fazio oraz Kaboul, z którego obecności na boisku przeciwko drużynom, jakim kibicujemy, zawsze cieszy.
dokładnie, pressing fajna rzecz, ale Boas to grał żeby stosować pressing, zamiast stosować pressing, by grać – znamy to z Tott i Chelsea. Poza tym ciężko w ten sposób rozegrać minimum 38 spotkań w sezonie. W sumie jak wczoraj i przedwczoraj oglądałem tych wyspiarskich obrońców to ja nie wiem czy się z tego Rose’a lokalnego mistrza defensywy nie da zrobić 🙂 A tak na poważnie to wysoki pressing jest ok i wiadomo jeden, drugi, trzeci raz piłkę odbiorą i jest groźnie, ale z drugiej strony ja się to nie uda,albo pójdzie jedna czy druga laga z pominięciem pomocy to przeciwnik staje oko w oko z tymi asami, z których właściwie jedynie Janek stanowi przeszkodę. No i po pressingu, bo przeciwnik cofa się i gra z kontry, więc trzeba stosować atak pozycyjny, a z tym jest pewien problem. Za 30-40 baniek można kupić 2-3 bardzo, ale to bardzo solidnych obrońców i nie eksperymentować z jakimiś faciami, frajerami, itd., bo to tylko przesunięcie problemu w czasie. Ta obrona okazała się za słaba na LE, więc w LM zostałaby zmasakrowana przez taką Barce czy Real. I ja bym jeszcze Atsu tu na wypożyczeniu widział, byłoby drugie skrzydło i zaraz by się więcej z przodu działo, wszystkim by to wyszło na zdrowie.
O braku skrzydeł też tu pisaem a tego często w grze Tott brakuje w tym sezonie. Na chwilę obecną Spurs mają jednego skrzydlaka Chadliego , bo Townsend to poziom Rosea i pokazał to np. mecz z Młotami
Gdybym był właścicielem Arsenalu, to zaprosilbym Wengera na rozmowę i przekonywał do tego, żeby jednak ogłosił zasłużony koniec kariery. Brak wyników to jedno, drugie, że Arsenal wciąż przegrywa mecze w głowach – jeśli od lat jest ten sam problem, przy kolejnym pokoleniu zawodników, to czyja to jest wina jak nie trenera? Francuz dostał czasu i środków bardzo dużo, uważam że miarka się przebrała.
No, chyba, że akcjonariusze są zadowoleni z corocznej grze w LM i to im wystarcza do zrealizowania budżetu – wtedy rzeczywiście lepiej trzymać Wengera, który gwarantuje obecność w czołówce, ale bez trofeów, szukanie następcy może wywołać ten sam efekt co w Manchesterze Utd.
Jak dla mnie, złudzenia wobec Poccetino i brak złudzeń wobec Wengera, wynika z tego, że Francuz nie osiąga wyników po raz któryś, a Argentyńczyk po raz pierwszy.
Nie chcę też deprecjonować jakoś osiągnięć Argentyńczyka ze świętymi, ale trochę są one teraz w cieniu Koemana, nawet jeśli osiąganych prostszymi metodami. Po rozbiorze letnim, wszyscy spodziewali się katastrofy, a tu proszę. Po takich wałach, jak ostatnio z LFC to top4 nie będzie, ale że skończą przed Tottkami, to całkiem możliwe.
Dla Tottenhamu dopiero kolejny sezon może być drogą do marzeń, bo w tym, LM nie będzie na pewno. To jak rozegrają okienko, jak wzmocnią obronę, będzie tu decydujące.
Nawiasem, to „najlepsza liga świata” ma już mniej reprezentantów w europie niż wyszydzana Serie A. Dobrze prezentuje się CFC, Everton miał farta w losowaniu, reszta to katastrofa. Również liga niemiecka – błysnęło Leverkusen, mam nadzieję że w rewanżu da radę(choć to 1:0 to o wiele za nisko), swoje robi Bayern, Wilki również wypłynęły na szerokie wody, nawet Borussia nie stoi na straconej pozycji. Jeszcze trochę, a nawet to drugie miejsce rankingowe BPL straci, na rzecz tych, którzy wiedzą jak szkolić piłkarzy, a nie ich kupować.
Heh pełna zgoda w zasadzie 1 raz…tyle, że Pochettino przestał być dla mnie zagadką już dawno i nie rozumoem( ( jako fan Tott ) tej ogólnej fascynacji. Wygrane z arsenalem Chelsea ? Fakt piękna spraw tyle, że dinozaur Harry wygrywał, remisował albo przegrywał a z dużymi ekipami ale częściej przegrywał ale 2 x w top4 skończył więc …
No i Koeman rzeczywiście pokazał jak się buduje rozwaloną ekipę a liga angielska ? No zajebisty produkt to fakt
Wszystko prawda, ale dla Anglików nawet gdyby Arsenal czy Liverpool odpadł z Suwakiem Suwałki, nie zmieniłoby to fakty, że BPL jest najlepsza i nic nikomu nie muszą udowadniać… Ktoś powyżej pisał o kompromitacji, ale wg mnie to żadna kompromitacja, ot planowe bęcki, a Tofiki faktycznie popłyną już za chwilę… No ale jak się karmi ludzi tekstami, że z Barcą łatwiej wygrać niż ze Stokiem, czy że gdyby tylko awansowali do następnej rundy to wygraliby LM no to ciężko się dziwić, że ludzie biorą to za dobrą monetę…
A najbardziej cieszy autorefleksja red. Okońskiego dotycząca Wengera, nie sądziłem, że dożyję tej chwili 🙂
Z tym Pochetinno to spokojnie. Pierwszy sezon AVB też wyglądał bardzo obiecująco, było widać plan i progres. Później to się rozleciało w drugim sezonie. Nie mówię,że z Pochetinno będzie podobnie, ale historia trenerów Spurs za kadencji Daniela Lev’yego uczy pokory. Mam nadzieję,że „łysy” zachowa więcej cierpliwości, kiedy przyjdą gorsze czasy, tak jak np. w przypadku Rodgersa w Liverpoolu.
A co do Wengera – Ja już straciłem wiarę w tego człowieka kilka lat temu. Nie wiem jak można rok w rok tak (przepraszam za wyrażenie) dawać się ruchać. Przecież ten mecz z Monaco to był idealny przykład frajerstwa Arsenalu. 0:2 po bramkach straconych po kontratakach (boczni obrońcy zostawiający morze wolnego miejsca za swoimi plecami), gol kontaktowy dający złudną nadzieję, desperackie ataki w celu wyrównania, gol kończący, stracony oczywiście po kontrataku. Nie ma w tej drużynie od lat prawdziwych liderów, takich jak Adams, Vieira czy Koewn. Arsenal nadal jest bandą dzieci, którzy nie potrafią pokazać „jaj” w najważniejszych momentach. I dopóki Wenger będzie menedżerem, nic się nie zmieni w tym zespole.
Zresztą Manuel Pellegrini to taka latynowska wersja Wengera…
dokładnie te słowa „najlepsza liga świata” niedługo odejdą do lamusa, fakt jest mnóstwo pieniędzy, dzięki czemu przychodzą najlepsi zawodnicy, ale pózniej jako drużyna ci najlepsi stają się przeciętnymi i taka prawda
MU to jest jakaś katastrofa
dosłownie
po 1. połowie bolą zęby
patrzeć się na to nie da !!!!
dlatego na szczęście nie zobaczymy ich w przyszłorocznej edycji LM choć jeszcze się łudzą-obawiam się jednak, że do końca sezonu zdobędą może jeszcze z 10 punktów… Coś takiego w LM w aktualnym kształcie to byłaby parodia…
masz rację
porównywalna z Liverpoolem , którego na szczęście też już nie widzimy w LM
Dzisiejszy mecz MU beznadziejny. Oglądać się nie da, ale 3 punktu zdobyli. I tak (prawie) co tydzień. Liverpool i Tottenham mają realne szanse skończyć powyżej tych cieniaków.
Czy ktoś zechciałby mi przypomnieć dlaczego na Totenham mówi się „koguty” bede wdzieczny
oficjalnie uwarunkowane jest to herbem tego klubu, ale z przymrużeniem oka można rzec, że również i faktem, że stawiają tam na młodych, nieopierzonych, czupurnych kogucików 🙂
Dlaczego akurat teraz takie wnioski, Michale?
Przypomnę:
Arsenal – realna szansa na TOP4, realna szansa na FA Cup, z LM jakby nie było jeszcze nie odpadli (wiem, szanse minimalne). Rewanżowe mecze 1/8 LM w ostatnich latach w wykonaniu Arsenalu wyglądają nieźle: 3-0 z Milanem, 2-0 z Bayernem, 1-1 z Bayernem. Nadzieja umiera ostatnia, hehe. Potencjał w Arsenalu tkwi spory, a w beznadziejnych sytuacjach paradoksalnie łatwiej o motywację.
Tottenham – po dwóch kolejnych meczach szanse na jedyny sukces w sezonie (TOP4) mogą być iluzoryczne (a czekają niełatwe mecze ze Swansea i wyjazd z QPR).