„Proces” – Louis van Gaal wypowiedział to słowo powoli i z naciskiem. „Proces” – powtórzył po raz drugi. „Mówiłem wam na każdej konferencji prasowej. W kółko i do znudzenia. Może sobie przypominacie. Kiedy piłkarze zaczynają rozumieć, co mają robić na boisku, wszystko idzie znacznie łatwiej. To jest proces, tłumaczyłem to masę razy. Teraz sądzę, że większość piłkarzy wie, co ma robić”.
Proces to dobre słowo. Zakłada, że pewne rzeczy potrzebują czasu (choć w przypadku Manchesteru United, po zatrudnieniu supertrenera i zainwestowaniu ogromnych pieniędzy w superpiłkarzy, można było pewnie oczekiwać, że sprawy potoczą się szybciej – przełamanie nastąpiło dopiero przed miesiącem, podczas meczu z Tottenhamem). Zakłada też, że nigdy nie można sobie pozwolić na zatrzymanie – wtedy bowiem, w sposób nieunikniony zaczyna się kryzys. Opowieść o kończącym się powoli sezonie Manchesteru City będzie, obawiam się, opowieścią o zatrzymaniu. Spróbujmy dzisiejsze derby podsumować w trzech punktach.
1. Pellegrini uśpił City
Może nie zostanie zwolniony jutro rano, jak śpiewali mu zachwyceni kibice Manchesteru United niedługo po bramce Juana Maty, ale coraz trudniej wierzyć, że będzie prowadził Manchester City w sierpniu 2015 roku – i w ogóle wydaje się pewne, że w sierpniu 2015 roku będzie to musiał być zupełnie inny Manchester City. Manuel Pellegrini odpadł z Ligi Mistrzów, szans na triumf w Pucharze Anglii pozbawiło go drugoligowe Middlesborough, wiadomo już, że nie obroni mistrzostwa Anglii, a w chwili gdy to piszę pod znakiem zapytania jest nawet, czy utrzyma miejsce w pierwszej czwórce (jeśli Liverpool wygra w poniedziałek z Newcastle, jego strata do MC zmniejszy się do czterech punktów). Na domiar złego teraz jeszcze przegrał derby – i to po tym, jak w ciągu poprzednich kilkunastu miesięcy wygrywał je aż czterokrotnie. W ostatnich piętnastu meczach tylko cztery zwycięstwa (najgorsza statystyka w czasie dotychczasowych rządów 61-letniego Chilijczyka), fatalna postawa obrony: błędy Demichelisa czy Zabalety oraz kłopoty ze zdrowiem i koncentracją (upiekło mu się przy faulu na Blindzie…) Kompany’ego, zbyt mała rywalizacja w składzie piłkarzy grających ze sobą już zbyt długo, zbyt pewnych swojej roli (Yaya Toure kompletnie bez formy, a i tak wychodzi w pierwszym składzie) i zbyt zaawansowanych wiekowo (najstarszy zespół angielskiej ekstraklasy), w końcu zaś trener mówiący na pomeczowej konferencji, że nie rozumie, co się stało z drużyną, która tak udanie zaczęła mecz… Nie wiem jak wam, ale mnie to się składa na wizję zespołu, który osiadł na mistrzowskim laurze w momencie gdy rywale poszli do przodu. Wszystkiego nie można tłumaczyć Finansowym Fair Play, bo jednak miliony na Mangalę czy Bony’ego się znalazły… Alex Ferguson wiedział, co robi, regularnie pozbywając się ze zwycięskiego składu gwiazd tej wielkości, co Beckham czy van Nistelrooy. To też był proces.
2. Fellaini ma łeb
O dzisiejszym zwycięstwie MU przesądziły gole Maty, Fellainiego, Younga i Smallinga – co charakterystyczne, bo na temat niepewnej przyszłości każdego z tych piłkarzy w ostatnich miesiącach dyskutowaliśmy. Największy postęp zrobił oczywiście Fellaini, bo o tym, że Mata potrafi grać na najwyższym poziomie mogliśmy się przekonywać w ciągu jego wspaniałych sezonów w Chelsea. W przypadku Hiszpana nierówna forma i tygodnie spędzane na ławce w MU były jedną z zagadek towarzyszących kolejnym eksperymentom (pardon: towarzyszących procesowi) van Gaala z taktyką i ustawieniem, w przypadku Belga wszakże wydawało się, że zwyczajnie nie jest wystarczająco dobry, by grać w pierwszej jedenastce tego zespołu. Po nieudanym sezonie pod Davidem Moyesem, kiedy pojawił się w przedsezonowym sparringu na Old Trafford kibice go wybuczeli, a to, że w tym samym czasie klub próbował się go pozbyć, było tajemnicą poliszynela – dziś jednak, gdy schodził z boiska, fani United żegnali go owacją na stojąco. Jonathan Wilson ukuł w tych dniach malownicze określenie „deep-lying target man”, by opisać najnowszy wynalazek van Gaala: drągala, który w tradycyjnie angielskim rozumieniu powinien walczyć w powietrzu jako najbardziej wysunięty zawodnik swojej drużyny, a który u niego jest jednym z trójki… pomocników. Rozmowa na temat byłego piłkarza Evertonu nie jest już tylko rozmową o wzroście czy łokciach (były skądinąd w użyciu także dzisiaj) – zdanie, że „Fellaini ma łeb” można rozumieć jako coś więcej niż zwykły opis jego zwycięskich pojedynków główkowych.
3. Van Gaal obudził United
Ale łeb ma też Louis van Gaal. Były trener Ajaxu czy Barcelony – w odróżnieniu od takiego np. Carlo Ancelottiego – był zawsze znany z tego, że system jest dla niego ważniejszy od piłkarzy. Nic dziwnego, że wart fortunę di Maria niemal cały mecz przesiedział na ławce (podobnie zresztą jak Falcao), a w miejscu, gdzie moglibyśmy się spodziewać Argentyńczyka, brylował Ashley Young. Zgodnie z definicją procesu trudno uznać Manchester United za skończone dzieło (zwłaszcza postawa defensywy i zbyt częste straty piłki muszą martwić holenderskiego trenera), ale widząc to, jak rozzłoszczeni pierwszym golem Aguero piłkarze tej drużyny odrabiali straty, nie sposób było nie przyznać, że charakter mają jak za czasów Fergusona, a i system wydaje się znaleziony. Zarówno z Tottenhamem, jak z Liverpoolem i MC, było to mniej więcej 4-3-3, z Carrickiem, Herrerą i Fellainim w środku, oraz Youngiem i Matą towarzyszącymi Rooneyowi (mniej więcej, bo przecież sam van Gaal określa Matę mianem „fałszywego prawoskrzydłowego”, gdyż Hiszpan często i chętnie schodzi do środka, a Fellaini, atakując z głębi pola, szuka sobie miejsca po lewej stronie). Melanż piłki bezpośredniej (te wszystkie długie zagrania do Belga) i kombinacyjnej (te wszystkie trójkąty, organizowane przez Matę z Herreą i Valencią), ustabilizowany skład, szóste ligowe zwycięstwo z rzędu, coraz wyraźniejsza perspektywa powrotu do Ligi Mistrzów po sezonie… Śpiący na Old Trafford olbrzym przebudził się i – jak słyszymy – wie, co ma robić dalej.
Istotnie, LvG i Ancelotti różnią się – u Włocha Aniołek grał fenomenalnie, w Holendra nie zagra dobrze nigdy. Tylko nie wiem czy przyznać za to LvG jakąś specjalną nagrodę.
Wyczuwam ironię, więc się odniosę. Zaznaczam, że lubię Angela, nie można nie przyznać, że to świetny zawodnik. Jednak jeśli United ma grać tak jak w ostatnich meczach i ,za przeproszeniem, spuszczać w kiblu kolejnych rywali, to dla mnie Anioł może sobie podczas nich siedzieć nawet u siebie w domu na kanapie. Banał i oczywistość, ale futbol, to jednak zespołowa gra i liczy się drużyna. Pozdrawiam!
Tylko po co było w takim razie wydawać 60 baniek?
airborell z reguły staram się być grzeczny w internetach, także wybacz – bardzo głupie pytanie.
A) Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby oceniać ten transfer w kategoriach „dobrze/źle zainwestowana fura siana”. Radziłbym jeszcze poczekać.
B) Byłby to pierwszy w historii futbolu niewypał transferowy? Jako fan United życzyłbym sobie, żeby nigdy się w tych kwestiach nie mylili, ale… cóż, życie.
C) W jego przypadku nie jest rzeczą niemożliwą odzyskanie np. 3/4 kwoty.
D) Skończyłem.
Spoko spoko. Juz skreslano Fellainiego (mowiono na poczatku sezonu, ze specjalnie zlapal kontuzje zeby nie isc do Napoli), Younga, Herrere, Mate, Smallinga, Valencie. Kazdy z nich pokazal wiare w siebie, kazdy z nich gra lepiej niz gral jeszcze rok temu, kazdy (poza Valencia) przesiedzial swoje na lawie. LvG stworzyl teraz maszyne do wygrywania, wiec nie jest glupi i nie bedzie w niej mieszal tylko dlatego, ze wydal na kogos 60 mln i bedzie chcial go uszczesliwic. Zaczna sie kontuzje albo Young/Mata zgubia forme to i Angel bedzie musial pokazac, ze warto na niego stawiac. Jak wykorzysta te okazje tak jak Mata, ktory w zasadzie wszedl do zespolu dzieki zawieszeniu Angela, to zostanie w zespole. Jak nie wykorzysta, to usiadzie znow na lawie. LvG jest bezwzgledny. Po meczu z Leicester, tym przegranym 3-5, Herrera przez dlugi czas nie podniosl sie z lawki, bo za slabo gral wtedy w obronie. Gosc zawalil jeden mecz i musial przez prawie 2 miesiace nie grac. Ale jak podciagnal sie w wymaganych aspektach (mowil o tym LvG po meczu z Villa, nie chodzi tylko o strzelanie ale i o ustawianie sie, obrone) to gra po 90 minut. Inna sprawa, ze grajac malo i slabo, ADM jest drugim asystentem w lidze (10).
poza tym, mało kto pamięta o wygrywanych meczach z początku sezonu. To właśnie wtedy gdy nie było zespołu pierwsze skrzypce grał ADM ze swoim błyskiem i talentem. Obecnie jest zespół i ADM musi być częścią tej układanki. Zobaczymy jak zagra w przyszłym sezonie.
Osobiście bardziej cenię trenerów którzy dobierają taktykę do piłkarzy, niż odwrotnie. Albo wręcz, nie daj bóg, forsują taktykę do piłkarzy kompletnie nie przystającą.
Zasadniczy podział na trenerów-systemowców i tych elastycznych, charakteryzuje się tym, że piłkarze tych drugich częściej otrzymują nagrody indywidualne. Żaden piłkarz Mou nie dostał Złotej piłki i nie zanosi się, by Hazard miał to zmienić. LvG wyróżnionego miał Rivaldo. Za to taki Carletto miał już 4 piłkarzy ukoronowanych(Zidane, Szewa, Kaka, CR7). Czy to znaczy, że Carlo miał lepszą kadrę w swoich klubach, od Mou czy LvG? Na ogół Barca, Real, Bayern czy Chelsea opływają w gwiazdy, więc raczej nie w tym rzecz.
Aniołek jest tu fajnym przykładem. Niezwykle kreatywny, jednocześnie grający ryzykancko piłkarz, który zrobi akcję z niczego, ale i zaliczy głupią stratę. W Benfice grał w środku. Gdy trafił do Mou, ten usiłował zrobić z niego skrzydłowego, z kiepskim skutkiem. Carlo przywrócił Aniołka na oryginalną pozycję, odbudował jego pewność siebie. LvG natychmiast wywalił Anioła ze środka, nawet i w ataku go wystawiając. Jest do dość symptomatyczne.
Mou i LvG wystawiali Aniołka na pozycjach, na których jego temperament może wyrządzić jak najmniej szkody. Strata na skrzydle czy w ataku, to nie taki stres dla nich, jak w środku pola. To że ograniczają potencjał jego indywidualny, a co za tym idzie, potencjał swojej kadry, kompletnie ich nie interesuje – oni triumfują dzięki systemowi, dowodzi on ich geniuszu, nieomylnego oka itp. To że żadna drużyna Mou, ani LvG(jego to przynajmniej w XXIw. bo Ajaxu w latach 90 nie miałem okazji podziwiać) nie wzniosła się na poziom Realu Carlo również nie jest przypadkiem – bo żaden system nie przewiduje takiej gry.
Najłatwiej scharakteryzować LvG i Mou jako managerów, którzy przesuwają piłkarzy jak pionki po szachownicy. Ancelotii nie jest managerem. Jest jeszcze trenerem, jego drogą jest rozwój potencjału własnych piłkarzy.
no widzisz Almaryk… spuszczali, spuszczali w tym kiblu kolejnych rywali, a tu nagle sami zostali spuszczeni…, a tacy byli fajni amerykańscy, piękni i niezwyciężeni…
A) Jeśli wyczuwasz ironię to całkowicie słusznie.
B) Życie.
C) Skończyłem.
@przecinek,
no i proszę, masz odpowiedź i wszystko jasne, przynajmniej masz szczęście, że Twój Real ma jeszcze chwilę do nieuchronnego utopienia w kiblu, bo Chelsea tak dobrze to nie ma-został niespełna tydzień, wszyscy odliczają już godziny i witają się z muszlą klozetową…
Dokładnie, może teraz LM uda się jakoś obronić, ale wizję triumfu w przyszłym sezonie, można wyrzucić wiadomo gdzie, po czym spuścić wodę…
Zadziwiające w tym meczu było to, że choć zespół nie utrzymywał się przy piłce tak długo jak w poprzednich meczach (gdzie posiadanie piłki przez MU przekraczało nawet 80%), Czerwone Diabły zagrały wyjątkowo skutecznie w ofensywie.
Valencia, o którym trwała tutaj niedawno zażarta dyskusja, popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami w obronie. Do gry na lewym skrzydle świetnie podłączał się Blind – to po jego dwójkowej akcji z Youngiem dośrodkowanie wykorzystał Fellaini.
Co do formy AdM – w mojej ocenie ten zawodnik nie pasuje do koncepcji van Gaala i Holender to dobitnie pokazuje. Ponadto sama postawa na boisku Angela udowadnia, że dla niego najlepszym środowiskiem są kluby grające bardzo szybko i kreatywnie, mniej ułożone taktycznie, a bardziej liczące na błysk poszczególnych gwiazd. Być może od kolejnego sezonu Angel nie będzie się musiał męczyć w Manchesterze.
chyba nie tylko „wszystkie nie można tłumaczyć” FFP, ale w przypadku City niczego nie można tłumaczyć FFP, bo oni przecież mają je w głębokim poważaniu…
Jeśli chodzi o City to najważniejsze, ze nie chodzi o kasę ale o klarowną wizję budowy zespołu !!!!!!!!!!!
to prawda, wizję mają najbardziej klarowną w BPL 🙂
He he he ale jaka? Łatwiej wymienić tych co powinni zostać a na pewno szybciej: Silva. Aguero, Hart może Kompany i Fernandinho. Reszta jest stara i ciężko powiedzieć co z nimi w przyszłości będzie. Rozwojowych to tam zawdnikow nie ma czyli zakupy i jeszcze raz zakupy. Albo odgrzewany kotlet ale czy strawny ?
Ruta my tu tylko beczkę kręcimy, bo niedawno jakiś kolo napisał, że Koguty dlatego taką huśtawkę nastrojów co sezon mają, że brakuje im właśnie klarownej wizji, którą z kolei posiada City 🙂 Hazz 2 do tej wizji co jakiś czas nawiązuje. Ja się z Tobą zgadzam, że wizja, by pozwolić się zestarzeć ekipie i kupować gości za ciężki szmal to raczej marna wizja, ale kto bogatemu z odwiertem w ogródku zabroni 🙂 Osobiście czekam gdy dobiją do 10 napastników 🙂 Jest to jakaś wizja, ale fonii chyba brakuje 🙂
No właśnie tylko gdzie oni wcisną tego Harta ?
Hart jest szybki, więc może być lotnym w ustawieniu 1-0-0-10, ale i tak bardziej pasowałby do tej koncepcji Neuer, który w letnim okienku będzie do wzięcia za jedyne 50-60 baniek, ja mam taką wizję żeby jednak dać mu szansę, ale jak nie potwierdzi swoich umiejętności strzeleckich w ostatnich kolejkach zdobyciem przynajmniej 3-4 bramek to jednak posadziłbym go na ławkę i spróbowałbym wariantu z Dżeko na bramce, wiadomo City przecież ciągle walczy o majstra, a w końcowym rozrachunku gole mogą się liczyć 🙂
Temat lotnego bramkarza jak najbardziej godny rozwagi a wizja wbrew pozorom wcale nie jakaś taka rewolucyjna
I’ve? got two youtube Metallica riff videos in my channel – one is the entire Kill Em All cd plus the two bonus tracks, the other is Justice For All – entire cd, me playing all the riffs, and “One” – separate video entire song, and &##h20;Anest2esia&88221; video, me on bass.
Pan też był wśród tych osób które nie wierzyły ( delikatnie mówiąc) w możliwości Fellainiego , do dzisiaj pamiętam jak na tym blogu obśmiewana był jego kreatywność . Czekałem cierpliwie na ten dzień żeby napisać ten komentarz i napisze jeszcze raz , Maurone to topowy gracz i prawdziwy profesjonalista , pieniądze zainwestowane w niego to nie są pieniądze wyrzucone w błoto .
No proszę ja Cię, trzeba przyznać, że w końcu udało się LvG zbilansować w miarę dobrze grę, szczególnie środek pola gra wyśmienicie, duża w tym zasługa bardzo dobrej formy Carricka, Herrery, właśnie Fellainiego, Blinda lubiącego też operować w tej części boiska, no i Maty też przecież schodzącego często; kontrolując środek, pozwala się Belgowi na więcej swobody, można rozgrywać na niego długie piłki, jak i obok niego operować piłką, kiedy ten ściąga na siebie zawodników, bardzo dobra to taktyka, kontrola nad przestrzenią w środku pola to podstawa, ale nie przesadzajmy, że ktokolwiek ma przepraszać za to, iż wytykał brak kreatywności Fellainiemu. Masz chłopie cierpliwość, to Ci trzeba przyznać, ale nie wiem czy tak łatwo jest przyznać kreatywność belgijskiemu pomocnikowi i poczekajmy jeszcze trochę z takimi osądami.
Chciałbym bardzo w ten opisywany przez Pana Michała „proces” uwierzyć, ale pomimo, że wyniki mnie strasznie cieszą, a przed tą seria bralbym je w ciemno to nadal bym się z chwaleniem LVG powstrzymał. Bo trochę obawiam się, że ten proces to nic innego jak powrót do zdrowia i formy Carricka. Jakoś dziwnie od jego powrotu do formy i możliwości grania 433 pojawiły się oznaki dobrej gry United. Oby to jego zejście w końcówce z City nie oznaczało nawrotu kontuzji, bo bez niego w środku obawiam się, że Chelsea z łatwością „proces” LVG zweryfikuje 😉
Wypada odnotować, że dziś Chelsea wygrała małą ligę mistrzów, w składzie prawie sami Anglicy, nieoszlifowane brylanty, którym ostateczny szlif nada wielki Jose i sprawi, że armia zawodników grających na wypożyczeniu przekroczy kiedyś setkę 🙂 Przyjemnie się patrzy na ich grę, podobnie jak na juniorów T’hamu, City, czy Arsenalu, niestety później dorastają i czar pryska…
No poch stawia na wychowanków tylko słabo na tym wychodzi no ale uparł sie na tych masonów, townaendów i mu daj. Kolejny modny przereklamowany
Ani słowa o Tottenhamie? Współczuję, Michale, że „taką Cię przebodli drużyną”… Dramatycznie źle to wyglądało (jeszcze tylko Cracovia spadnie i będzie komplet). Gdyby nie eksplozja talentu Kane’a (któremu przez dłuższy czas wpadało niemal wszystko), Tottenham pewnie kończyłby sezon w połowie tabeli. Jak w tym kontekście ocenić Pochettino? Czy faktycznie – jak wieszczyłeś kilka tygodni temu – w północnym Londynie umarł król (Wenger) i rodzi się nowy (Poch)?
hmm…, a to ciekawe, gdyby nie eksplozja talentu Sancheza Arsenal pewnie kończyłby sezon w połowie tabeli… Jak w tym kontekście ocenić Wengera? Itd., itd…
Eksplozja talentu? Przecież Sanchez już od ładnych paru lat pokazywał się z dobrej strony…
A ten Sanchez to skąd się wziął ? Kolejny genialny wychowanek wengera jak Henry, Bergkamp czy ten cały Oezil ?
Tak to z tej samej grupy, kupieni za grosze, a papa Wenger nadał tym dzieciakom ostateczny szlif
Wenger już kilka razy udowodnił, że wyniki jego drużyny nie są uzależnione od eksplozji formy jednego grajka (radził sobie jako tako po odejściu kolejnych gwiazd). Poch póki co nie, dlatego moje pytanie wydaje się zasadne… Liverpool ze Suarezem i bez też wygląda nieco inaczej, nieprawdaż?
Sanchez zdobył 22% goli Arsenalu, Kane 38%. Ale OK, nawet jeśli postawimy znak równości między wpływem Sancheza i Kane’a (choć ostatnio Alexis nie strzela tak regularnie, pałeczkę przejął Giroud) na wyniki ich drużyn, to wciąż pozostaje 12 punktów różnicy w tabeli i realna szansa Arsenalu na Puchar Anglii. Dlatego dziwię się tezie Michała o zmianach w północnym Londynie.
pogłoski o śmierci Wengera są przedwczesne-to bez 2 zdań, zaś a pogłoski o królowaniu Pocha to powstały chyba w przypływie jakiejś pomeczowej euforii… Chwilowo to ciężko ich nawet zestawiać… Chwilowo Poch wiele nie zwojował, ale zobaczymy…
A co do Liverpoolu i Suareza to byli tu tacy, którzy uparcie twierdzili, że jego wpływ na ten zespół nie jest wcale taki duży, ale ja do nich nie należałem, wprost przeciwnie, chyba nawet przeceniałem ten wpływ 🙂 Nadal uważam, że jakieś 70 % wartości zeszłorocznego Liverpoolu stanowił właśnie Suarez-wszystkim w tej ekipie wtedy grało się wtedy łatwiej. W porównaniu do jego realnej wartości sprzedali go za psie pieniądze, a i te w większości wyrzucili w błoto.
Biorąc pod uwagę gole Sanchez/Kane tak, ale ten pierwszy ma jeszcze 8 asyst a Kane może z 1?
Oczywiście, że Suarez dawal redsom od cholery wartości i pisałem o tym juz wiosną zeszłego roku co sie stanie jak ewentualnie odejdzie. Co do Pochettino to od początku byłem sceptyczny a Argentyńczyk tylko to niestety potwierdził. Liczyłem trochę, ze przynajmniej ogarnie grę w obronie ale to w zasadzie wyszło mu najgorzej. Dlatego też nie jarałem sie pojedynczymi wyskokami z Arsenalem i Chelsea, bo raz w roku to i kura a w tym wypadku kogut pierdzi:))
Tak było, ale niektórzy fani redsów twierdzili, że dadzą sobie świetnie radę bez niego 🙂 Oj byli tu tacy, albo ci, którzy twierdzili po finale Bayern-BVB, że teraz już przez kilka sezonów finaliści LM się nie zmienią, widzę ich na innych forach jak tą swoją pierdologię uprawiają 🙂 Taki Klopp to by te Koguty ogarnął, ale wybierze pewnie jakiś klub z lepszą wizją 🙂
Twardogłowy trener w typie LvG (totalitarysta-fundamentalista z obsesją kontroli) i taki miękkostopy piłkarz jak di Maria to trudny związek. Ale przecież Mata też jest miękkostopy, a udało się go (o, rany, Juan znowu gra tak, jak tylko on potrafi, a już się bałem, że w tej Premier Lidze zgaśnie) wmontować w zespół. „Proces” to dobre słowo, bo nie wyklucza, że dzieje się on zarówno w piłkarzach, jak i w głowie LvG. Do czego Louis się oczywiście – wierny swojemu syndromowi Pana Boga – nie przyzna. Ale to nie zmienia faktu, że dwa takie grzybki w jego barszczu to może być trochę za dużo. Kto wie, czy to nie o uskrzydlonych stopach Angela w Manchesterze pisał Czesław Miłosz: „Krótki wasz postój tutaj / Chyba o czasie jutrzennym, jeżeli niebo jest czyste.”
Ciekawy trop interpretacyjny 😉
cp-wba 2 na zasadzie niespodzianki, everton i leicester 1, stoke i chelsea X, a jutro zwycięstwa City i Kogutów, w FA stawiam na Arsenal i awans Villi,
Ja tym razem nie będę jakoś oryginalny, no może w jednym wypadku:
zwycięstwa gospodarzy w meczach: Orłów, Toffies, Lisów, Srok i Citizens (bank – jeśli znowu dadzą ciała, to obstawiam wylot Pelegriniego – może się zbilansuje), X – Sto-Sou i wygraną MU.
1 bank + 4 z 6.
Z Villą to tak serio ????
Nie powiem, kurs usprawiedliwia, ale nie wierzę.
no i proszę, a kurs był 5,5 🙂 Trochę szkoda, bo Arsenal byłby dla mnie pewniakiem w finale, a z taką Villą to albo 5:0 albo 0:1 🙂
wba 2 szacun 🙂
na tej samej zasadzie trafiłem w piątek m’borough 🙂 A na redsów w pucharze stawiałem regularnie, ale wystawiali moje nerwy na sporą próbę strzelając zazwyczaj w końcówce. W sumie nic nie wskazuje na to, że Villa może ich pokonać, ale zaryzykuję 🙂 Na wszelki wypadek na żywo po 80 minucie gdyby było 00 obstawię zwycięstwo liverpoolu 1:0, wtedy kursy szaleją, a redsi strzelają 🙂
Z drugiej strony ten Rodgers przez 3 lata nic nie wygrał…