Nie zobaczyliśmy zwycięstwa, nie zobaczyliśmy bramek, ba: gdyby nie trzy świetne interwencje Mignoleta i blok Sakho zobaczylibyśmy pewnie, jak Jürgen Klopp zaczyna pracę w Anglii od porażki, ale będę się upierał, że widzieliśmy nowy Liverpool. Najpierw w ciągu pierwszych dwudziestu minut meczu, kiedy pressing ze strony gości przynosił oszałamiające rezultaty, a naciskani piłkarze Tottenhamu nie dość, że nie byli w stanie wymienić między sobą kilku podań, to jeszcze gubili się, co rusz źle przyjmując piłkę albo pozwalając jej wyjść na aut. Potem z powodu ustawienia, które przez większość spotkania układało się raczej w 4-3-2-1, niż w 4-2-3-1, gdzie Can i Milner grali po obu stronach Lucasa Leivy, a Coutinho i Lallana operowali za plecami Origiego (i gdzie Sakho wyglądał wreszcie na klasowego stopera). W końcu z powodu pomeczowych statystyk: Liverpool był pierwszą w tym sezonie drużyną, która była w stanie biegać więcej od Tottenhamu, próbując zarówno firmowego dla Kloppa gegenpressingu, jak bardziej tradycyjnego – i równie wysokiego jak w przypadku gospodarzy – pressingu. Nie była to znacząca różnica: o 1,2 km w skali całej drużyny, ale dla porównania wypada powiedzieć, że przewaga Tottenhamu w bieganiu nad rywalami wynosiła dotąd aż 10 kilometrów (z MC), 9,3 km (ze Swansea), 6,9 km (z Crystal Palace) i 6 km (z Evertonem). 116 kilometrów łącznie przebiegniętych przez podopiecznych Jurgena Kloppa to poprawa aż o 10 kilometrów w porównaniu z dotychczasową średnią w sezonie; 614 sprintów to o 140 więcej niż dotychczasowa średnia… Oczywiście: gospodarze po raz pierwszy w tym roku musieli radzić sobie bez Erica Diera, od którego zwykle zaczynały się ich akcje w poprzednich spotkaniach (młody Anglik schodził między stoperów i tam rozpoczynał rozegranie), tutaj jednak dodatkowo utrudniał ich życie niestrudzenie biegający między Vertonghenem i Alderweireldem debiutant Origi (jego wysiłki mogły nawet zakończyć się golem – kiedy podczas zamieszania po rzucie rożnym Milnera trafił w poprzeczkę), ale także Coutinho, Lallana, Milner i Can angażowali się w pressing jeszcze na połowie gospodarzy. Tradycyjnie pracujący najciężej Milner miał 13,1 km, w trakcie których zapisaliśmy mu 82 sprinty. W sumie: trafiła kosa na kamień, także jeśli wspomnieć wszystkie starcia Milnera z Rose’em przy linii bocznej.
Nie wiem jak wam, ale mnie oglądało się to znakomicie. To znaczy denerwowałem się, owszem, przy wszystkich chaotycznych zagraniach Clintona Njie, wprowadzonego już po pierwszym kwadransie w miejsce kontuzjowanego Chadliego (inna sprawa, że z graczy Tottenhamu to młody rezerwowy był pewnie najbliżej gola), wrzeszczałem przy okazjach Kane’a i Alliego, a serce podchodziło mi do gardła przy wślizgach Rose’a. Kiedy po wspomnianych pierwszych dwudziestu minutach Liverpool spuścił trochę z tonu, a zwłaszcza w końcówce pierwszej połowy, zacząłem mieć nadzieję, że któraś z prób prostopadłego podania w wykonaniu Eriksena czy Lameli przyniesie Tottenhamowi bramkę, albo że uda się może któryś ze stałych fragmentów gry. Nic takiego się wprawdzie nie wydarzyło, ale i tak powtarzałem sobie, że nasz pressing jest dojrzalszy, podania odważniejsze, Dembele gra dużo lepiej od najlepszego w Liverpoolu Cana (zobaczcie obrazek), a Kane jako jedyny napastnik zastawia się, przytrzymuje piłkę, rozgrywa i dochodzi do pozycji naprawdę wzorowo.
Tu pewnie jest wątek dla pisania o Kloppie w Liverpoolu kluczowy – rozwijałem go zresztą w obszernym przedmeczowym tekście dla Sport.pl. Ta akurat rewolucja i te akurat cuda wymagają czasu. Organizacja gry, zorkiestrowanie wspólnych wysiłków zarówno w odbiorze, jak w konstruowaniu akcji ofensywnych (ileż w dawnej Borussii oglądaliśmy instynktownych zagrań z klepki, na linii pola karnego lub już w jego obrębie…) wymaga tygodni pracy w ośrodku treningowym, podobnie zresztą jak zwiększenie wytrzymałości zawodników. Oto, dlaczego Klopp mówił dziennikarzom, że zamierza teraz wykorzystywać każdą możliwą chwilę w Melwood (żegnajcie dni wolne w nagrodę za szczególnie dobry występ). Oto, dlaczego ataki Liverpoolu były jeszcze nieszczególnie groźne dla drużyny, ekhem, tak dobrze zorganizowanej jak wczorajszy rywal (inna sprawa, że kontuzji Benteke, Ingsa, Sturridge’a, Firmino i Hendersona trudno nie uznać za okoliczność łagodzącą). Mauricio Pochettino potrzebował prawie półtora roku, żeby wyprowadzić Tottenham na taki poziom – choć mówi, że w Southamptonie piłkarze uczyli się szybciej i choć wciąż jest daleki od końca drogi. Kloppowi, w klubie bogatszym, z większym zapleczem i o większych możliwościach, pójdzie zapewne szybciej, ale po trzech sesjach treningowych, jakie odbył przed sobotą z w miarę pełnym składem, trudno było spodziewać się heavy metalu.
PS Wspomniany większy tekst o Jürgenie Kloppie i o tym, co jego przyjście oznacza dla Liverpoolu i dla Premier League, znajdziecie pod tym linkiem. Można się kłócić także o niego.
Bardzo miło się czyta pańskie teksty, ale jakoś się panu czcionka w powyższym rozjechała 😉
Również podobał mi się tekst przed meczem dla sport.pl i polecam panu, nie wiem czy pan czytał, tekst z bloga pana Gutki na stronie „PS”: http://pass-it-on.przegladsportowy.pl/2015/10/17/nielatwy-debiut-kloppa/
uważam, że Klopp może być zapowiedzą ogromnych zmian w Anglii, liczę (pewnie jak i pan), że angielskie kluby znów wrócą do czołówki Europy i będą bić się w LM
Klopp i inni, którzy mogą przyjść za nim (Guardiola? Emery?) mogą naprawdę rozpalić rewolucję w Premier League 🙂
pozdrawiam
oglądanie Liverpool’u stało się bezbolesne 😉
dobry mecz obu drużyn, poziom zrekompensował brak goli
Dobry mecz? Naprawdę? Pierwsza połowa rzeczywiście była dobra, po obejrzeniu drugiej udałem się do dentysty, tak mnie zęby rozbolały.
Pytanie dotyczące MoTD – gdzie w necie można obejrzeć powtórkę? Podpowie ktoś?
sobotni MoTD tutaj http://manutd.pl/aktualnosci/25902/9-kolejka-match-of-the-day/ a niedzielny tutaj http://manutd.pl/aktualnosci/25911/9-kolejka-match-of-the-day-2/
Proszę bardzo
http://www.fullmatchesandshows.com/2015/10/18/bbc-match-of-the-day-2-week-09-full-show/
No pięknie dziękuję 🙂
A gdzie analizuje Gary Neville? Masz może i do tego link?
Niestety tego nie wiem. Niech się mądrzejsi wypowiedzą.
Mądrzejsi – do tablicy !
😉
Gary Neville jest w Sky Sports i albo komentuje mecze, albo w Monday Night Football z Carragherem analizują.
wczoraj w MNF tak bardziej ogólnie o tym meczu mówiono:
https://www.dailymotion.com/video/x3a7xbs_mnf-spurs-vs-liverpool-klopp_sport
Jak wspominalem pod poprzednim wpisem Klopp pokazał Pochettino jaki agentyńczyk jest słabym menago heh i te gadki o tym , że zawodnicy dłużej sie ucząn iż w soton to jakiś żart. Dzisiaj z anderlechtem ekipa pokazała gre dramatyczną czyli tylko trochę lepszą niż w lidze. No ale to Poch zostawił w ekipie Townsenda i kupił takiego jakiegoś tripiera o którym Twarowski powiedział, że jest lepiej poukładany taktycznie od walkera czym wzbudził moje mega zdumienie. Facet tak jak przypuszczałem jest mega słaby i prezentuje poziom championship. Niedługo Chelsea i arsenal czyli mam nadzieję początek konca boasa 2
Generalnie to w ten weekend ciężka sprawa z tym typowaniem, ale spróbujmy…:
AV-Swansea każdy wynik możliwy w jednakowym stopniu, postawię 2jkę, ale kolejny remis mnie nie zdziwi
L’ster-CP sytuacja jak wyżej – stawiam 1
Norwich-WBA – też zagadka…, 1 tylko dlatego, że gospodarze dawno już nie wygrali…
WHU-Chelsea – postawię 2, ale skończy się pewnie bezbramkowym remisem
Arsenal-Everton – zwycięstwo Evertonu jest mało prawdopodobne, więc 2
Sunderland-Sroki x chyba zadowoli obie ekipy
B’mouth – Tott 1 to mój jedyny „pewniak” w tej kolejce
MU-MC 1 choć oczywiście remis najbardziej prawdopodobny
L’pool – S’ton niby 1,ale jeszcze na kredyt…
Ja dałem niemal same dwójki.
AV z Łabędziami, 2.
Dałem też na Crystal Palace, ale w tym meczu, umówmy się, wynik może paść każdy.
Norwich z WBA też 2.
Sroki też powinny dać radę Sunderlandowi, który nie ma absolutnie obrony i niewiele się tam zmieni.
Liverpool prawdopodobnie znowu zagra bez Sturridge’a, zatem z wynikiem może być różnie, zobaczymy też jak sobie poradzą kondycyjnie.
United chyba faktycznie wygra, trzeba przyznać, że tyle tu pisałem o ich fatalnym stylu gry, ale teraz grają naprawdę solidną piłkę, VG zrobił to, co miał zrobić na to wygląda.
Tym razem kompletnie nie miałem czasu na typy :(. Z zestawienia par rzeczywiście wygląda, że wszystko jest możliwe.
United grają solidną piłkę? W każdym meczu, w którym ich widziałem, grali co najwyżej średnio. Nawet gdy wysoko wygrywali.
W porównaniu z tym, co było wcześniej: w tamtym sezonie oraz na początku tego, widać progres. Na naszą ligę wystarczy przy jej aktualnym stanie. Wyniki przemawiają za VG, ale nie tylko, bo faktycznie już nie grają na aferę i bez pomysłu, lecz widać, że coś się tam rodzi, co jednak to będzie? Trzeba poczekać, ale szkoda jednak nie przyznać, że wygląda to lepiej niz było i ten zespół nabiera charakteru w ostatnich meczach. Po całym tamtym roku pisania o ich fatalnym stylu, mogę napisać coś dobrego, choć wolałbym nie:)