Coniedzielne strachy

„W tym sezonie Arsenal zaprzepaścił wszystkie szanse na tytuł mistrzowski przed listopadem, nieco później niż zwykle” – jedno z nieśmiertelnych zdań Nicka Hornby’ego przypomniało mi się, kiedy w sobotni wieczór trafiłem w sieci na zdjęcie mające przedstawiać… nagrobek sezonu Chelsea. Kilka dni wcześniej wyeliminowani z Ligi Mistrzów – choć przecież w pierwszym meczu z PSG zdołali strzelić bramkę i przegrali tylko 2:1, u siebie ulegli dokładnie tak samo, a w związku z tym runęły nadzieje na powrót do tych rozgrywek w przyszłym sezonie dzięki wygraniu rozgrywek bieżących. Teraz odpadli z Pucharu Anglii, ograni przez Everton – a żeby bolało bardziej, pogrążył ich piłkarz, którego temuż Evertonowi oddali, Romelu Lukaku. Wielu napastników przewinęło się od chwili tamtego transferu przez Stamford Bridge – ale żaden, poza Diego Costą rzecz jasna, nie okazał się skuteczniejszy. A Costa przecież, jak widzimy, dramatycznie potrzebuje zmiennika – być może także na czas dyskwalifikacji, jeśli okaże się, iż władze ligi nie dadzą wiary zapewnieniom Garetha Barry’ego, że żadnego gryzienia na boisku nie było. Wspominam w każdym razie Lukaku, bo Belg może być symbolem krótkowzroczności panującej w ostatnich latach w Chelsea. Wylali Mourinho, odchodzi ostatni z liderów – Terry, i przy kryzysie Hazarda drużyna sprzeciętniała – nawet pamiętając, że Fabregas i Costa zaczęli pod Guusem Hiddinkiem grać lepiej.

Jest wielkim pytaniem, czy sezon Arsenalu się nie skończył również, skoro na odrobienie dwubramkowej straty w Barcelonie szans raczej nie ma, a zwycięstwo Watfordu na Emirates pozbawiło Kanonierów (których dzisiaj reprezentowali wszak i Sanchez, i Ozil – Wenger bynajmniej tego meczu nie odpuszczał) nadziei na zdobycie Pucharu Anglii. Ach tak, oczywiście, awans do Ligi Mistrzów wywalczą jak zwykle, tylko co z tą okazją na mistrzostwo kraju, skoro strata do Leicester wynosi osiem punktów i skoro w meczu z Watfordem, w serii siedmiu spotkań w ciągu 23 dni, naprawdę wyglądali na mających dużo mniej energii od rywala? O Manchesterze City, tylko remisującym z Norwich, bezpieczniej będzie w tym kontekście nie wspominać.

Rzecz jasna w najdziwniejszym sezonie w historii Premier League wszystko się jeszcze może zmienić. Nie napiszę zdania o końcu sezonu Manchesteru United nie tylko dlatego, że z Pucharu Anglii jeszcze nie odpadł, a i w Lidze Europy marzy pewnie o rewanżu – po prostu śmiertelnie się boję, że albo Czerwone Diabły, albo West Ham, albo Liverpool zdoła jeszcze wypchnąć Tottenham z pierwszej czwórki. Każda z tych drużyn ma przecież o co walczyć, taki West Ham umieszcza w pierwszej czwórce sir Alex (wraz z Leicester, Arsenalem i Tottenhamem), a na liście moich przerażeń aktualnie najwyżej jest, mimo największej straty, Liverpool: po świetnym meczu z MU w Lidze Europy błogosławię właścicieli klubu, że nie ściągnęli Jurgena Kloppa przed sezonem. Gdyby Niemiec przepracował z drużyną okres przygotowawczy, gdyby miał czas na zakupy, gdyby nie musiał przyuczać piłkarzy do swoich koncepcji z marszu – strach pomyśleć, gdzie mogliby być teraz…

Owszem, dobrze przeczytaliście: śmiertelnie się boję, że wypchną Tottenham z pierwszej czwórki. Choć moja znakomita przyjaciółka napisała na Twitterze, że Tottenham w ogóle nie jest już Tottenhamem, co miało oznaczać, iż zamiast wpadki na boisku ostatniej drużyny w tabeli (jakież by to było typowe…) wygrywa bezapelacyjnie i przekonująco; choć po piłkarzach Mauricio Pochettino nie było widać śladu zmęczenia; choć strata do Leicester znów – przynajmniej do jutra – wynosi tylko dwa punkty – ja nadal uparcie „w dół patrzę”. Angielska prasa przekonuje mnie wprawdzie, że powinienem myśleć inaczej, ale jak to angielska prasa: pozostaje zapatrzona w swoich angielskich ulubieńców. Sprawozdania z meczu z AV skupiają się na dwóch golach Anglika Kane’a (w sumie ma ich w lidze 19, tyle co Vardy) i dwóch asystach Anglika Alliego (w tym sezonie ma ich już dziesięć, a przecież strzelił również siedem bramek), mnie – jak to często ostatnio – zaimponował Lamela, z czterema kluczowymi podaniami (po jednym Kane trafił w poprzeczkę) i strzałem, po którym Guzan zdołał zbić piłkę na słupek. Kto widział mecz, ten wie: w defensywie Argentyńczyk nie musiał pracować tak ciężko jak zwykle, za to na połowie rywala, w przyspieszaniu akcji, był znakomity. Nie znam wielu piłkarzy równie błyskotliwych (pamiętacie na pewno jego rabony…), a przy tym równie niesamolubnych – pod bramką przeciwnika częściej decydujących się na podanie niż na strzał.

A skoro wspomniałem o defensywie, powiedzmy jeszcze i to: kontuzja Vertonghena nie odbiła się negatywnie na formie drużyny – zastępujący Belga Kevin Wimmer u boku może najlepszego obrońcy tego sezonu, Toby’ego Alderweirelda, radzi sobie doskonale. Fani Arsenalu, kolejny już raz zżymający się na postawę Gabriela, wystawianego w miejsce kontuzjowanego Koscielnego, wiedzą, jak ważny jest dobry zmiennik: tydzień temu Brazylijczyk o mało nie zdobył zwycięskiej bramki dla… Tottenhamu, dziś powinien wylecieć za faul na Deeneyu, a o tym, co zrobił przy bramce Ighalo nie on jeden na Emirates chciałby jak najszybciej zapomnieć. Może jestem mistrzem wyparcia, ale w tym sezonie nie przypominam sobie podobnych popisów w wykonaniu obrońców Tottenhamu. Nic dziwnego, skoro rumuński Drakula, czyli Vlad Chiriches, straszy w Neapolu.

PS Jutro o 19.00 w warszawskim barze Studio, promocja trzeciego numeru „Kopalni”. Obecność obowiązkowa, w kuluarach z pewnością uda się porozmawiać o Premier League 😉

18 komentarzy do “Coniedzielne strachy

  1. leuthen

    „Gdyby Niemiec przepracował z drużyną okres przygotowawczy, gdyby miał czas na zakupy, gdyby nie musiał przyuczać piłkarzy do swoich koncepcji z marszu – strach pomyśleć, gdzie mogliby być teraz…”

    Gdyby wydał 32 mln funtów na zawodnika, który umie biegać, zamiast na Benteke…

    Odpowiedz
      1. leuthen

        That’s my point, choć może niefortunnie sformułowany – zakładam, że Klopp kupiłby do ataku kogoś nieco bardziej ruchliwego 🙂

        Odpowiedz
  2. Daniel

    Drobna pomyłka się Panu wkradła. Man City podzielił się punktami z Norwich na wyjeździe a nie u siebie. Dodam, że sobotni występ The Citizens do złudzenia przypominał te wszystkie frustrujące remisy Man Utd pod wodzą van Gaala.

    Odpowiedz
  3. pablo

    A mnie jakoś nie powalił Liverpool w czwartek. Owszem kilka przebłysków mieli i De Gea się ze 3 razy wzniósł na swe wyżyny ale przy normalnie dysponowanym rywalu (kolejny beznadziejny mecz LVG) mogłoby być inaczej.
    Sir Alex pewnie pod publiczkę nie wpuszcza do top 4 Man. City ale Jemu wolno wszystko.
    Nie kwestionuję formy Hammersów ale …. A zresztą kto to wie.
    Wszystko w tym sezonie jest zwariowane.
    Przyjemności w stolicy.

    Odpowiedz
  4. Skilaczi

    Lamela dziś wybornie i bez faulów. W derbach z Arsenalem, niestety, po jego któryś tam niepotrzebnym faulu gdy otarł się o drugą żółtą kartkę i w panice ściągnięty przez Pocha, gra Tottenhamu siadła i t y l k o remis. Miałem większego kaca niż po bęckach od Borussi.

    Odpowiedz
  5. przemo2107

    Moim zdaniem Tottenham spokojnie zajmie 2 miejsce, a może coś więcej. Grają bardzo dobrze, chociaż bardzo się obawiam że Dier załapie kolejną zółta kartke, a ma już 9 i z liverpoolem i manchesterem nie zagra. Reszta traci punkty jak na zawołanie. Arsenal gra bardzo słabo w tym roku plus niesamowita nieskuteczność, wiec myślę ze 3 miejsce to jest max. City gra fatalnie ratuje ich tylko dobry poczatek sezonu, po 5 kolejkach komplet punktów, a od stycznia graja tragicznie na dodatek grają jeszcze lidze mistrzów, wiec moim zdaniem 5 miejsce. Liverpool moim zdaniem gra coraz lepiej, ale zbyt często traci punkty ze słabeuszami plus bardziej skupiają się na lidze europy, zakręcą się koło 6 miejsca. Man utd jest tak tragiczny plus masa kontuzje, wiec nie zdziwię się jak nie zajmą nawet miejsca w czołowej 7

    Odpowiedz
  6. d

    jak myslicie gdzie należy upatrywać nieudlonosc w Arsenalu ? skoro mając mocny skład co sezon max osiągnieć to TOP4, ja nie mowie iz powinni co sezon wygrywac lige angielska, ale polfinal ligi mistrzów czy chocby raz na 7 lat mistrzostwo Anglii jest w zasięgu

    Odpowiedz
    1. Ruta

      Najpierw banał czyli kontuzje, zresztą MU ma to samo. Później niestety jednak braki w umiejętnościach oraz może najważniejsze niechęć,upór czy jak to sobie ktoś nazwie Wengera do układania gry zespołu pod aktualny ( kontuzje) czy prawdopodobny ( wiadomo…kontuzje ) zasób ludzki. Teraz łatwo wypomnieć brak transferu zawodnika z pola przed tym sezonem. Niestety sprawdza się stara zasada, kto stoi w miejscu ten tak naprawdę się cofa.

      Jak Wenger odejdzie to fani jeszcze za nim zatęsknią…. ale jest też przekonanie nawet wśród tych bardziej racjonalnych , ze trzeba pójść już naprzód. Największa obawa, że „Silent” Stan Kroenke zachowa się inaczej niż ci wstrętni Glazerowie i nie wyciągnie kilkaset mln na transfery

      Odpowiedz
      1. ramzes

        Wenger jest największym problemem Arsenalu i ich obrona, banały ale tyle lat na tym wywracali się i nic. Podejrzewam że brak LM dopiero zmieniłby decyzje władz. Martwi mnie coraz bardziej poziom występów angielskich drużyn w pucharach bo poza tym że prezentują się marnie to mają pecha: Chelsea mimo 1 miejsca trafia na najsilniejszego rywala z 2 koszyka, Liverpool zatłucze Utd, BVB rozstrzelała Totki. Patrząc na City to nie można liczyć na nic w kolejnej rundzie stąd też jedyna nadzieja w Kloppie na dodatkowe pkt w rankingach pucharowych. Hiszpanie i Niemcy nam już machają z oddali a Włosi również zbliżają się na bliską odległość i patrząc na samo Juve to na tą chwilę nie ma w Anglii drużyny która byłaby z nimi w stanie wygrać. Tendencja w Anglii jest niepokojąca od kilku lat, jak widać pieniędzmi tej dziury nie da się zapchać.

        Odpowiedz
        1. Ruta

          Problem jest głęboki i wcale nie leży w „nogach i głowach ’ piłkarzy. Krajobraz piłkarski w Europie zmienił się bardzo, co potwierdziły słowa Platiniego wobec Messiego, ze obecnie jest bardziej chroniony przez sędziów i że to dobrze, bo może pokazywać swój talent. A w Anglii co? Walka , walka i faul za faulem. Ale sędzia gwiżdże połowę bo: przecież nie może tak często przerywać gry bo nie jest najważniejszy , bo gra straciłaby na płynności, bo telewizja chce igrzysk i gladiatorów , bo zespoły z dołu tabeli z piłkarzami angielskimi inaczej grac nie potrafią…. Wiec nie gra się piłki opartej na taktyce i technice tylko na sile fizycznej i reakcji na to co zrobi rywal. Co sezon obrońcy i defensywni pomocnicy coraz więksi i coraz bardziej „surowi” piłkarsko. Do tego dochodzi liczba meczów, które nie pozwalają szlifować umiejętności taktycznych i technicznych na treningach, bo cały czas trzeba gdzieś „walczyć”. SAF był mistrzem tego podwórka , bo on potrafił średnich piłkarzy przygotować do rozegrania kilku-kilkunastu meczy w sezonie , kiedy innym jego piłkarzom brakowało już sił. Ale taktycznie to MU w końcowym okresie nikogo nie powalał. Special One w mistrzowskim sezonie tak zajechał zespól , ze w kolejnym juz nie dali rady. Najlepszy ostatnio sezon Liverpoolu , to wtedy gdy nie grali meczów w środku tygodnia. Leicester teraz korzysta na tym że zagrało 2/3 tego co inne zespoły walczące o mistrzostwo.

          Czyli potrzeba zmian systemowych, ograniczenia liczby meczów ( powtórki w FA Cup), wprowadzenia przerwy sezonowej ( może 2 tyg w styczniu?) a przede wszystkim odejście od tej energetyczno-fizycznej rzeźni na boisku. Kilka razy zwróciłem szczególną uwagę na angielskich arbitrów w pucharach europejskich. I tam potrafią sędziować po europejsku, czyli to presja domowa: obserwator i jego ocena oraz komentarze w mediach powodują, że u siebie sędziują po angielsku 🙁

          Odpowiedz
          1. ramzes

            Powtórki facup są absurdem, cd. przerwy to na pewno nie zrobią jej w święta bo to doskonały biznes natomiast tak jak piszesz może 2-3 tygodnie w styczniu nie byłby złym rozwiązaniem. Przyjście Guardioli do Anglii może zmobilizować resztę wielkich bo co by o nim nie mówić to jest zawsze trudny przeciwnik. Obie drużyny z Man i zapewne Chelsea przeżyją ostre przewietrzenie szatni pytanie tylko czy mając miesiąc a de facto mniej bo część piłkarzy grających do finałów dostanie urlop uda się właściwie przygotować do sezonu.

          2. d

            fakt Anglia strasznie podupadł w Europie ostatnio, przerwa przerwą, ale choćby jak piszecie Juventus tez myślę iz jest poza zasiegiem druzyn z Anglii, czy choćby ostatni przykład Chelsea – Psg , obie druzyny budowane przez bogatych włascicieli, ale jednak widac iz Psg przewyższało londyńczyków o klase, czyli jednak druzyna budowana jakoś z głową, nastepny sezon premier league ma najlepszych trenerów na swiecie, Guardiola, Klopp, Wenger, Pochetino, Van Gal, Mourinho być może,Conte byc moze, Benitez, brakuje tu tylko chyba Ancelottiego w tym gronie, a jednak mysle iz problem dalej bedzie….jedyna nadzieje w Pepie

    1. me262schwalbe

      Wreszcie normalna kolejka, ale jak popatrzyłem na pary, to w pierwszym odruchu nic mi nie wpadło w oko. Ale spróbuję, choć ostatnio okazało się, że takie typowanie bez rozważania, przyniosło nadspodziewanie dobre efekty…
      Toffies – Gunners zapowiada się ciekawy mecz, w którym każde rozstrzygnięcie jest możliwe lub inaczej; nie mam przeczucia co końcowego wyniku. Tutaj spróbuję zagrać +3.5 kurs 2.70. Obie ekipy lubią atakować wydaje się więc, że taki typ jest usprawiedliwiony i odpowiednio wyceniony.
      Orły – Lisy, Orły już dość dawno nie wygrały i chyba jeszcze przynajmniej kolejkę ich kibice budą musieli zaczekać, aby cieszyć się wygranej swoich pupili. 2 kurs 2.45 wygląda nieźle.
      Szerszenie – Garncarze, znów bardzo ciężki mecz do typowania, cóż można powiedzieć najlepszy kurs ma 2, X jest zbliżony 3.08 . Pozostanę przy remisie.
      Drozdy – Kanary, może się wreszcie doczekamy zwycięstwa Kanarków 2 kurs 3.38, WBA jest absolutnie spokojne. Równie dobrym typem wydaje się X 3.13
      Blues – Hammers interesujące spotkanie, Młoty mają okazję, żeby udowodnić, że w tym sezonie są najlepszą ekipą w Londynie, ponadto, jeszcze wciąż mogą coś osiągnąć w tym sezonie. A że Bilić jest zdolnym szkoleniowcem już udowodnił, 2 kurs 4.50 nie jest bezzasadny a na pewno wyjątkowo smakowity. Che jest na pewno podrażniona ostatnimi klęskami, ale czy jest to wystarczająca motywacja, żeby zagrać 1 kurs 1.75, no chyba że 1 bank, ale ryzyko jest ogromne.
      Łabędzie – Villans, Łabędzie jeszcze długo niepewne, a Villa już pewna; jeśli wszystko wygra będzie miała 40 pkt., które zwykle są granicą, że się zostaje. Myślę, że Łabędzie nie przegapią okazji, żeby wzbogacić swoje konto 1 kurs 1.65.
      Święci – Reds kolejne ze spotkań, w których wszystko możliwe. Z racji, że Święci w tygodniu mieli wolne daję im więcej szans 1 kurs 2.56, każdy inny typ ma na tyle satysfakcjonujący kurs, żeby dorobić odpowiednie dla niego uzasadnienie.
      Sroki – Koty – derby północnowschodniej Anglii, niezwykle prestiżowy pojedynek, który ma dodatkowy smaczek walki o przetrwanie – przegrany chyba odpada, niewykluczone, że wygrany też … klasyczny mecz z gatunku o sześć punktów, kości będą trzeszczały. Zastanawiam się, czy nie byłoby zasadne obstawić ilość kartek Powyżej 4 żółtych, jeszcze nigdy tak nie grałem. Co do wyniku, spróbuję niezadowalający nikogo (poza kibicami Kanarów, Łabędzi i Orłów) remis kurs 3.30
      Derby Manchesteru, można by tu wiele napisać, mi wygląda na 1 kurs 1.80. Nie wiem czy zagram ten mecz. Wiadomo kurs nie satysfakcjonujący. Jeśli nie znajdę odpowiedniego uzasadnienia dla innego rozstrzygnięcia, to sobie odpuszczę.
      No i pozostał jeszcze jeden mecz, który z racji bycia kibicem Spurs odpuszczę. Spurs – Wiśnie. Normalnie to 1,ale kurs na x2 (2.25) też jest dobry. Szkoda tylko, że w samym czasie odbywa się mecz, o którym mowa powyżej.

      Odpowiedz
      1. KrólJulian

        A ja króciutko, z braku czasu:
        Toffiki Arsenal 2 Arsenal musi jeśli marzy, Toffiki u siebie lubią zagrać padakę
        Chelsea-WHU tu postawię na 1 z uwagi na chęć rehabilitacji za odpadnięcie z LM, ale głowy nie da,
        CP – Lisy a tu niespodzianka 1 gość wygra zwrot, dużo osób stawia 1X, może wiedzą coś więcej…
        Watford Stoke, tu postawię na opcję bezpieczną – X
        WBA – Norwich – ja już postawiłem krzyżyk na kanarach – 1
        Swansea – Villa- 1 vide powyżej
        Sroki Sunderland ciężka sprawa-jednak 1
        Święci Liverpool 1 reds lubią wtopić takie spotkania
        MC-MU x tu jednak nawet tak słaba ekipa jak MU stanie na głowie, nie wykluczam 2jki
        Tott – B’mouth stawiam 1, nie przewiduję niespodzianek

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *