No więc moje życie składa się dokładnie z takich meczów, a wszystko, co działo się w ciągu ostatnich kilku lat, było jedynie – przyjemnym, nie przeczę – odstępstwem od normy.
Drużyna, której kibicuję, rozgrywa nieostrożnie piłkę na własnej połowie tylko po to, by w końcu zagrać pod nogi przeciwnika – z Interem wyglądało to dokładnie tak samo, jak z Liverpoolem. Drużyna, której kibicuję, nawet jeśli fortunnie wychodzi na prowadzenie, nie potrafi później kontrolować wydarzeń na boisku i ostatecznie przegrywa – z Interem wyglądało to dokładnie tak samo, jak z Watfordem. Drużyna, której kibicuję, ma trenera, który popełnia błędy: o ile zostawienie w domu dużo grających podczas mundialu, w pierwszej fazie sezonu i podczas przerwy na reprezentację Trippiera i Alderweirelda można zrozumieć, trudno nie pytać, dlaczego nie dołączył do nich Kane, skoro gołym okiem widać, w jakiej jest formie (w pierwszej połowie spotkania z Interem, po dobrym podaniu Eriksena, był sam na sam z Handanoviciem, wyminął go, ale następnie potknął się o własną nogę), a kiedy już został zmieniony, to czemu przez niewysokiego Danny’ego Rose’a, skoro w końcówce można było się spodziewać wrzutek Interu w pole karne. To drugi rezerwowy, Harry Winks, dał się przeskoczyć Matiasowi Vecino, a po jego wejściu na boisko Tottenham przestał stwarzać kolejne sytuacje i otworzył skrzydłowym Interu drogę w stronę bramki Vorma. Uwierzcie: mógłbym tak ciągnąć te narzekania i ciągnąć.
Mógłbym też oczywiście szukać usprawiedliwień. Tłumaczyć, że przygotowania do sezonu były w związku z mundialem wyjątkowo ciężkie – że taki Kane zagrał w minionym roku sześćdziesiąt siedem meczów, a odpoczywał zaledwie trzy tygodnie (owszem, dwa lata temu sezon też był ciężki, ale z Euro Anglia odpadła jednak wcześniej, a i jego organizm nie był wówczas tak intensywnie eksploatowany). Że, oprócz Trippiera i Alderweirelda, w Mediolanie brakowało kontuzjowanych Allego i Llorisa. Że fakt, iż wciąż nie wiadomo, kiedy nowy stadion zostanie otwarty, musi działać destabilizująco na cały klubowy organizm. Że w wakacje nie było transferów – co nie oznacza tylko braku wzmocnień, ale po prostu fakt, że szatnia nie została przewietrzona. Ci piłkarze naprawdę grają ze sobą już bardzo długo, mają prawo być zmęczeni sobą i trenerem.
Tylko czy brak transferów albo nieotwarty stadion mogą tłumaczyć fakt, że jeden w drugiego obrońcy Tottenhamu ociągali się dzisiaj, podobnie jak w sobotę z Liverpoolem, z rozgrywaniem piłki i w końcu podawali ją pod nogi rywali? Że w sumie podczas tych dwóch spotkań tracili piłkę przez odbiory przeciwnika albo własne niecelne zagrania aż dwieście osiem razy? Że znów stracili bramkę po stałym fragmencie gry? Że znów dali sobie strzelić gola głową? Że Mauricio Pochettino zaklina rzeczywistość, mówiąc o okrucieństwie futbolu i o tym, że jego drużyna zasłużyła na więcej? Jeśli to naprawdę był, jak upierał się trener na konferencji, najlepszy mecz sezonu, to cóż my właściwie za sezon oglądamy? Owszem, po przypadkowym golu Eriksena Tottenham (zwłaszcza wprowadzony z ławki Lucas) stworzył jeszcze kilka sytuacji, ale nie powiedziałbym, że kontrolował grę – a poza tym do tej pięćdziesiątej trzeciej minuty grał naprawdę fatalnie.
Nie mam pojęcia, co się dzieje za kulisami. Metaforę z przedmeczowej konferencji Pochettino (w iście argentyńskim iście stylu mówił, że trudno powiedzieć, czy samo doświadczenie gry w Lidze Mistrzów pozwala coraz lepiej radzić sobie w tych rozgrywkach, czyniąc porównanie z krową, która od dziesięciu lat patrzy z pastwiska na przejeżdżający pociąg, ale nie potrafi powiedzieć, o której godzinie ów pociąg przejeżdża) rozumiem w ten sposób, że o sukcesie decyduje mnóstwo czynników, a samo doświadczenie nie wystarczy. Nie mogę jednak nie zauważyć, że kiedy piłkarze Interu strzelali bramki, jego podopieczni patrzyli na nich jak cielę na malowane wrota. Wiem, bo znam ten obraz aż za dobrze.
Zmiany od czapy to prawda…
Dla otuchy, kawałek starego dobrego Tottenhamu dziś druga bramka dla Realu, ile to już? dziesięć lat minęło od taxi for Maicon.
idzie nam coraz lepiej, więc może tym razem przekręcimy licznik, choć kursy nie powalają, więc przynajmniej zaszaleję w prognozach:
Fulham Watford zaryzykuję remis
Burnley Bournemouth i tu również postawię na 1X, choć Wiśnie są faworytem
Cardiff Manchester City ciężko stawiać cokolwiek innego niż 2
Crystal Palace Newcastle tu spróbuję X 1 zwrot
Leicester Huddersfield 1 Lisy w końcu muszą coś wygrać
Liverpool Southampton 1 podobnie jak w przypadku City
Manchester United Wolves 1 mimo bałaganu w MU
Brighton Tottenham pora wrócić na właściwe tory 2
West Ham Chelsea typowałbym tu niespodziankę, ale w WHU mają problem z kontuzjami napastników, więc może Chelsea się prześlizgnie 2 ale jakiś kupon na wariata z 1X wyślę, w końcu to derby
Arsenal Everton 1 te Toffiki grają w żółwim tempie
No no ,gratuluję kupon świetnie rokuje. Ja przedstawię swoje typy trochę poniewczasie. Tak dla zabawy
Ful – Wat zwykle gdy mam wątpliwości typuję X
Bur – Bou tu też miałem 1, gdyż pozycja w tabeli raczej nie odzwierciedlała aż takiej różnicy, a Burnley też kiedyś wygra
Car – MC i Liv – Sou odpuściłem, z wiadomych względów, choć wysokość wygranych trochę mnie zaskoczyła, trzeba oszczędzać siły sezon długi, MC pewnie ze względów na podbudowanie morale po LM.
CP – Sroki dałem pewne 2, do tej pory Sroki przegrały 4 mecze 1-2 z ekipami, które w końcowym rozrachunku powinny znaleźć się w TOP6, stąd chętnie postawiłem 2.
Lisy – Hudds tu szukałem małej niespodzianki X2, niestety
MU -Wilki tym razem stety szukałem też niespodzianki X2
Brighton – Spurs tu prosiło się, żeby też poszukać niespodzianki i normalnie oczekiwałbym, że Poch zaryzykowałby słabszym składem zgarnąć 3 pkt. ale w obecnej sytuacji po trzech kolejnych 1-2, zagra na maxa, żeby przegnać symptomy kryzysu. Typ 2 ale wiadomo nie ma czegoś takiego jak gwarancja.
Młoty Che, tutaj być może zaistnieje coś takiego jak słabszy dzień CFC, jak dotąd takiego nie było. Moim zdaniem warto spróbować 1X
Ars – Toffies – pewna 1. Wydaje mi się, że Ars się rozkręca.
za mało żeby wypłacić, ale na jakiś czas grania wystarczy, przyszła kolejka, poza meczem City, powinna mieć niezłe kursy.
Wrzucę swoje typy już teraz, bo w weekend będę całkowicie wyłączony.
Młoty – MU, korci mnie, żeby zagrać 1X, ale raczej będzie 2.
Gunners – Szerszenie, powinno być 1, ale czy warto grać przy kursie 1.4
Toffies – Fulham, Toffiki kompletnie mnie przekonują, wolę zagrać X wiadomo lepszy kurs.
Hudds – Spurs, niestety Spurs swoją grą nie przekonują, myślę, że warto spróbować 1X.
City – BHA, raczej nie jest to mecz do obstawiania
Sroki – Lisy, Sroki dalej mają u mnie duży kredyt zaufania – 1.
Wilki – Saints, Wilków jeszcze nie oglądałem w tym sezonie, ale 2 po kursie 4,5 wygląda atrakcyjnie.
CFC – L’pool niewątpliwie najciekawszy mecz kolejki i każdy wynik i każdy scenariusz jest możliwy, zagram tu nietypowo powyżej 3 goli kurs 2,38
Cardiff – Burnley zwykle w tego typu meczach gram X.
Wiśnie – Orły, tu z kolei remisu jakoś nie widzę, raczej Wiśnie powinny być bliżej wygranej, ale na przekór zagram 2
Całkiem nieźle, powiem nawet, oby tylko co druga – trzecia kolejka była taka …
oby 🙂
WHU – MU 2 choć bez przekonania
Arsenal Watford zaryzykuję X2, ale na zasadzie niespodzianki
Everton Fulham – 1 myślałem tu o X2, ale w końcu te Toffiki też muszą kiedyś wygrać
Hudd – Koguty 2
MC Brighton 1
Sroki Lisy X, ale podeprę się gdzieś 1
Wilki – Święci 2 X zwrot niespodzianka
CFC Liverpool każdy wynik możliwy, ale z tą obroną Chelsea to raczej X2
Cardiff – Burnley – zaryzykuję 1
Wiśnie Orły – również zaryzykuję 1
jakoś sam nie mam przekonania do tych typów, więc zagram za symboliczną kwotę
ja nadal mam nadzieję, że Pochettino to trener, który przełamie słabości cykli budowania drużyny i będzie trenerem na lata,
choć patrząc na to jak często zmieniają trenerów w innych klubach chyba już można go tak nazwać 😉
A ja tylko dodam, że nie mogę odzałować braku tegorocznego przewodnika po PL
Ja tylko tak wpadłem zapytać kolegę Tomasza o nagrodę FIFA dla Luki Modricia, wybranego piłkarzem roku, oraz o to co myśli o tym że Lukita stał się również faworytem buków w plebiscycie ballon d’or 😉
NO ale co ja mam powiedzieć…
Rozmawiałem z kibicami Realu, którzy zawsze powtarzali, że to najlepszy transfer Realu od dziesięcioleci.
Mogłem tylko odpowiedzieć, że szkoda tylko, że odbył się w tak niesmacznych okolicznościach, a ponieważ gra na mało eksponowanej pozycji, DL nie dał rady wycisnąć więcej. Kiedyś marzyło się kibicom, może też włodarzom MU i CFC, żeby Luka zagrał u nich, a wystarczyło tylko 50M…
Warto wspomnieć że po pół roku w La lidze nieomylni kibice w Hiszpanii ocenili go jako „najgorszy transfer roku”. Okazał się najlepszym transferem odkąd oglądam Real, czyli będą już prawie dwie dekady.