Pochwała zdrowego rozsądku

Wszystko mi się podoba w tej decyzji. Nawet jeśli miałaby nie gwarantować natychmiastowych sukcesów. Ale zaraz, chwileczkę: właściwie dlaczego miałaby ich nie gwarantować?

Po pierwsze, wiadomo już, że za zatrudnieniem Davida Moyesa przez Manchester United stali Alex Ferguson i Bobby Charlton; że Moyes był ich kandydatem. Jak nie przymierzając z ks. Adamem Bonieckim i Piotrem Mucharskim, a wcześniej z Jerzym Turowiczem i ks. Bonieckim – jesteśmy świadkami zmiany aksamitnej, namaszczenia, przekazania pałeczki, które odbywa się w rodzinnej atmosferze.

Po drugie, nie padło na celebrytę. Manchester United, jeden z najpotężniejszych klubów świata, nie zdecydował się na bycie jeszcze jednym elementem w imponującym skądinąd CV Jose Mourinho. Portugalczyk szkoleniowcem jest wybitnym, a marka MU znakomicie kojarzy się z marką Realu, Interu czy – dzięki sukcesom, które rozpoczął Mourinho – także Chelsea. A jednak marka tego trenera – przynajmniej od czasu palca włożonego w oko Tito Vilanovy – przestała się kojarzyć z MU. Już wtedy mówiono, że Wyjątkowy stracił właśnie szanse na pracę w tej części Manchesteru, jak się okazało – słusznie. Rekomendując swojego następcę sir Alex mówił w pierwszym rzędzie o jego prawości i uczciwości, później zaś o silnym etosie pracy, i dodawał, że już w 1998 roku chciał uczynić go asystentem menedżera. Sir Bobby dodawał jeszcze kategorię lojalności i podkreślał wieloletni staż Moyesa w Evertonie (jedenaście lat, związanych niemal wyłącznie z brakiem funduszy na transfery i koniecznością wyprzedawania najlepszych piłkarzy). Każdy klub, nie tylko Manchester United, potrzebuje stabilności. Każdy klub potrzebuje szkoleniowca, który nie uważa się za większego niż klub.

Po trzecie, Moyes potrafi pracować jak Ferguson. Jednym ze słów-kluczy do sposobu rządzenia klubem przez sir Alexa była kontrola. Szkot nie pracował wyłącznie z pierwszą drużyną, nie poprzestawał na pilnowaniu kwestii transferowych. Niemal od pierwszych dni kariery trenerskiej w Szkocji przyglądał się uważnie drużynom młodzieżowym swoich kolejnych zespołów, planując ich ewolucję na kilka lat do przodu. W niektórych klubach owoce tej pracy spijali dopiero następcy. W Manchesterze, gdzie pierwsze sezony były mocno nieudane i gdzie (przypomnijmy słynny mecz pucharowy z Nottingham Forest ze stycznia 1990) blisko było zwolnienia go z pracy, właśnie dojrzewające na zapleczu złote pokolenie Giggsów, Neville’ów, Scholesów, Buttów czy Beckhamów było silnym argumentem na rzecz niewyrzucania go z pracy. O tym, jak umiejętnie Moyes wprowadzał do gry Rooneya, potem Colemana i Rodwella, ostatnio Barkleya, można by napisać niejedno; napomykał o tym zresztą dziś Bobby Charlton. Podobnie jak o niezwykle inteligentnym sposobie funkcjonowania na rynku transferowym: nosie do tych wszystkich Cahillów, Artetów, Fellainich, Jagielek czy Bainesów.

Po czwarte, Moyes – podobnie jak sir Alex – nie kombinuje nadmiernie, jeśli idzie o taktykę. Everton w pewnym sensie gra najprostszy futbol świata, oparty na świetnym przygotowaniu fizycznym, umiejętności gry skrzydłami i rotowaniu zawodników grających z przodu (kapitalną analizę jego przyzwyczajeń i metod treningowych znajdziecie tu). Walka do końca, wola zwyciężania, nieodpuszczanie, charakter – kibice Manchesteru United świetnie pamiętają te cechy z ubiegłorocznego spotkania z Evertonem, zakończonego remisem 4:4 mimo dwubramkowej przewagi MU; spotkania, które może przypieczętowało fakt, że tytuł trafił wówczas do „hałaśliwych sąsiadów”.

Po piąte, Moyes zjadł zęby w tym fachu. Jest, jak Ferguson, przywiązanym do detali pracoholikiem, często jeżdżącym na mecze rywali zamiast jak inni oglądać je w telewizji. Do klubu przyjeżdża pierwszy, wyjeżdża ostatni. Ma 50 lat – nie jest młodzieniaszkiem, a jako kandydata do pracy w MU wymieniano go od lat (także na tym blogu). Owszem, nie był dotąd pod tak gigantyczną presją mediów, nie grał w Lidze Mistrzów i owszem: nie kierował dotąd największymi z największych, ale część z nich jednak przeszła przez jego ręce (młody Rooney, starzy Philip Neville czy Saha). Przede wszystkim zaś: najwięksi z największych nauczyli się bać meczów na Goodison Park. Everton Moyesa należał do najbardziej niewygodnych rywali w Premier League, wszystko jedno czy dla MC, Chelsea, Arsenalu, Liverpoolu, czy dla MU wreszcie. Respektu w szatni z pewnością kolejnemu Szkotowi na Old Trafford nie zabraknie, podobnie jak merytorycznego wsparcia sztabu szkoleniowego podczas meczów Champions League. Sprawa Rooneya? Konfrontacja ze swoim starym szefem może być dla Anglika wymarzonym nowym początkiem w MU; jeśli zaś nie – odejście z klubu będzie zdecydowanie sprawniejsze i bardziej naturalne niż byłoby przy Fergusonie.

Po szóste, Moyes pozostanie sobą. Tak samo jak sobą pozostał sir Alex Ferguson, mimo iż gdy przychodził na Old Trafford, na korytarzach unosił się charakterystyczny aromat fajki Matta Busby’ego, a i Bobby Charlton miał w klubie niemało do powiedzenia. Przybysz z Aberdeen ucinał sobie z nimi uprzejme pogawędki, Busby’emu poświęcał poranne pół godziny, ale… robił swoje, a oni pozwalali mu robić swoje. Ta lekcja została już odrobiona, w tym sensie myślę, że moi znakomici koledzy Rafał Stec i Michał Pol niesłusznie podejrzewają, że Ferguson może nadal kierować klubem z tylnego siedzenia, zabierać głos w sprawach transferów, a nawet taktyki. Nie z takiej gliny lepiono ludzi tamtego pokolenia, znakomicie wiedzących, kiedy „trzeba się wycofać z arenki”, ale wiedzących też, że chodzi o coś więcej niż własne ego. To, że sir Alex nikomu nie pozwalał na wtrącanie się w jego pracę i z pewnością sam czegoś podobnego nie będzie robił, jest kwestią zasad. Tak się po prostu nie da pracować w żadnym klubie, ba: w żadnej firmie. Podwładni zwietrzą natychmiast to, że prawdziwe decyzje zapadają gdzie indziej i zniszczą malowanego szefa. Fergusonowi zbyt zależy na klubie (nikt nie jest ważniejszy niż klub, powtórzmy raz jeszcze), żeby się wtrącać w robotę Moyesa.

Nie twierdzę, że będzie to łatwe. Nie twierdzę, że sam Ferguson myśli o emeryturze ze spokojem, ale to już zupełnie inny temat (duży tekst o sir Alexie przygotowuję zresztą do najbliższego numeru „Tygodnika Powszechnego”). Twierdzę jednak, że wszystkie kategorie, przy pomocy których można było opisywać tamtego szkockiego trenera w 1986 roku, znajdują zastosowanie do tego Szkota z 2013 r. To tak proste, że aż nie do uwierzenia: w tej jednej kwestii do piłki nożnej wrócił zdrowy rozsądek, by posłużyć się frazą Gary’ego Neville’a. Decydując o przyszłości przedsiębiorstwa, którego wartość giełdowa przekracza trzy miliardy dolarów, kierowano się… systemem wartości.

33 komentarze do “Pochwała zdrowego rozsądku

  1. ~tomek

    W zasadzie podręcznikowa zmiana kierownictwa. Jak na klub, który ostatni raz robił to prawie 30 lat temu, to nieźle :). Co znaczy jednak mądre zarządzanie i wieloletnie doświadczenie nie tylko u dyrektora ale i doradców: przecież taki Charlton jest teraz jak i był wtedy, gdy przychodził Ferguson. Rola sir Alexa jako mentora może być bezcenna, również zawodnicy będą bardziej szanować Moyes’a namaszczonego przez Boss’a.

    Bardzo mi się podoba ostatnie zdanie. Sam o wiele bardziej wolę Moyes’a i nawet kilka lat posuchy (chociaż przy młodym i fajnym składzie, zapleczu treningowym i funduszach będzie ciężko o posuchę) wiedząc, że Szkot rozwinie przy okazji kilku piłkarzy, będzie respektował klub i być może będzie kontynuacją. Wolę to niż naładowane arogancją i agresją 3 lata pełne trofeów, po których okaże się, że trzeba bić rekordy w następnym kraju i w następnej lidze.

    Jak dziwnie się piszę Szkot, nie mając na myśli TEGO Szkota. Coś czuję, że długo będziemy się przyzwyczajali do nowej sytuacji, i jeszcze nie raz docenimy, jak wielką postacią jest i był sir Alex…

    Odpowiedz
  2. ~Arek Banasiewicz

    Czytałem swego czasu biografię George’a Besta autorstwa Joe Lovejoya. Było tam też i o tym, jak na pozycję kolejnych po Busbym managerów United wpływała Busby’ego dyrektorska pozycja w klubie. Aczkolwiek w zasadzie nieśmiało podzielam Pańskie zdanie – i Ferguson wydaje się rozumieć, jak katastrofalne skutki mogą mieć jego ewentualne próby rządzenia z tylnego krzesła, i sam Moyes raczej na coś podobnego sobie nie pozwoli.

    Co do sedna sprawy – wybór rzeczywiście tak naturalny, że po fakcie aż dziw, że znaleźli się i tacy, którzy kogokolwiek innego na tym stanowisku widzieli.

    Odpowiedz
  3. ~Lasq

    Ech, gdyby to tylko było takie proste. Głęboko wierzę w to, że Sir Alex Ferguson, jako osoba znająca się na tym fachu lepiej od kogokolwiek na świecie, a na pewno dużo lepiej ode mnie, wie co robi i nie pierwszy raz jego dziwna decyzja okaże się strzałem w dziesiątkę.
    Jednak pomijając kwestię wiary i wsparcia dla Moyesa (które od kibiców być musi, niezależnie od tego jak kto się na tę kandydaturę zapatrywał), to jednak pewne wątpliwości pozostają. Sporo jest w tym tekście prawdy, kilka punktów zwróciło moją uwagę na zalety Moyesa, których może wcześniej nie zauważałem, jednak trochę jest też przemilczane.
    To prawda, że stary i „młody” Szkot mają sporo wspólnego, sporo ich tez jednak różni. Ferguson niewątpliwie kieruje się etosem pracy, ale przede wszystkim jest, jak sam o sobie mówi, urodzonym zwycięzcą. Najważniejszą dla mnie cechą Fergusona zawsze było zaszczepienie piłkarzom tej woli zwycięstwa za wszelką cenę. U Moyesa można mówić o woli walki zespołu, ale mentalności zwycięzców swoim piłkarzom raczej nie zaszczepia. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że przez 11 lat nie zdobył z zespołem ŻADNEGO trofeum. Gdzie puchary wygrywały znacznie słabsze drużyny. Dla mnie to był główny argument przeciw tej kandydaturze. Nie wiem co do końca jest nie tak z jego metodami, ale nie zdobycie trofeum przez tyle lat, z było, nie było, całkiem silnym zespołem, nie może raczej być kwestią przypadku. Niestety w dzisiejszym futbolu nie ma miejsca na błędy. Za Fergusona można było przeżyć 3 lata bez trofeów, a i tak nieomal nie skończyło się to wyrzuceniem Sir Alexa. W dzisiejszych czasach 3 lata bez pucharu mogą sprawić, ze zespół znajdzie się tam gdzie Arsenal, czy nie daj boże tam gdzie Liverpool. Jednak podkreślam, że się mylę i pod okiem SAFa, Moyes zacznie zgarniać trofeum za trofeum.

    Po drugie nie mogę zgodzić się co do podpunktu o stylu gry, to akurat też jest zarzut do Moyesa, stawiany przez wielu kibiców United. Może i Manchester United nie grał nigdy jak Barcelona (a kto grał? Arsenal próbował, ale z marnym skutkiem), ale bez przesady nigdy nie graliśmy tak topornie jak Everton, nawet w najgorszych czasach. Ferguson od dawna (nie mówię, ze od zawsze ale co najmniej od 6-7 lat) stara się wpajać zawodnikom filozofię szybkiej, kombinacyjnej gry. Moyes miał 11 lat żeby zbudować tak grającą drużynę (jak pokazuje przykład Swansea, nie potrzeba do tego olbrzymich pieniędzy), ale tego nie zrobił, co znaczy, że w United też tego nie zrobi, bo mu po prostu pasuje taki prosty, toporny, angielski styl gry. Styl, którego niestety nie da się oglądać i który nie pasuje do takiego zespołu jak Manchester United (ani nie ma tu nawet do takiego stylu zawodników).

    No ale gadać można do woli, a decyzja została podjęta. Jak to ładnie nazwali już dziennikarze, jest to najważniejszy transfer w karierze Fergusona. Modlę się do wszystkich bogów, aby Moyes okazał się Ronaldo, nie Veronem.

    Odpowiedz
    1. ~batt18les

      widocznie nie ogladales zbyt wielu (moze wcale?) meczow Evertonu w tym sezonie skoro twierdzisz ze graja toporny futbol, ktorego sie nie da ogladac. ja na nich patrzylem ze zdecydowanie wieksza przyjemnoscia niz wiekoszosc klubow w PL a od United tym bardziej

      btw wg mnie style gry nie sa z gory okreslone, ktore sa piekne a ktore nie. jak ze wszystkim kwestia gustu, nie wiem dlaczego zawsze za wzor do nasladowania stawia sie Barcelone. mi sie np ich styl wybitnie nie podoba/l i nie uwazam zeby celem kazdego klubu swiata bylo dazenie do tego jak graja/grali Katalonczycy

      Odpowiedz
  4. ~erictheking87

    W kwestii chwalenia Fergiego czy Moyes’a wszystko już zostało chyba powiedziane, więc nie będę pisał kolejnej nic nie wnoszącej opinii.

    Natomiast zgadzam się jak najbardziej z Pana tezą Panie Michale, że Fergie nie będzie się wtrącał na siłę w sprawy Moyes’a. Raczej będzie Mattem Busebym z okresu Fergusonowego – służącego radą, podpowiadającego z czystej serdeczności, ale nie ingerującego w prowadzenie drużyny przez Moyes’a. Zupełnie nie wierzę w to, że Ferguson mógłby zostać puppetmasterem. Za dużo się tego człowieka w życiu naoglądałem, nasłuchałem i naczytałem, żeby uwierzyć w to, że chciałbym kierować Moyesem z tylnego siedzenia.
    Sądzę raczej, że wręcz przeciwnie – chciałby pomóc Moyesowi jak najszybciej zbudować własne imperium i własny system – bo tylko to może zagwarantować ciągłość sukcesów na najbliższe, powiedzmy, 15 lat – a wierzę, że to jest właśnie ostatecznym celem Fergiego i Charltona. Sterowanie ręczne Moyesem stoi w oczywistej sprzeczności do tej koncepcji.

    A tak jeszcze na marginesie i mówiąc półserio – czytając sobie komenty na np. teamtalku, którego lubię z powodu dużej ilości brytyjskiego poczucia humoru u komentujących, widać, że kibice Lpoolu otwierają szampany, z powodu odejścia ich arch-nemesis’a na emeryturę, ciesząc się, że United mogą skończyć jak Lpool po odejściu Paisley’a.
    I’ve got a bad news for you – co jeśli Ferguson był Shankley’em, a Moyes dopiero Paisleyem? To chyba nie śni im się nawet w najczarniejszych snach – a true nightmare. 😉
    A nie da się ukryć, że jest pewna analogia – zbudowanie imperium na gruzach przez jednego, i oddanie go drugiemu – uczniowi, który jest podobny do mistrza, i który go w dodatku przerósł.

    Odpowiedz
  5. ~Stefan

    Obawiałem się, że któregoś dnia do rezygnacji zmusi Fergiego zły stan zdrowia, że to będzie bardzo trudne dla klubu, kibiców, dla ciągłości i tradycji, że trzeba będzie znaleźć kogoś na wczoraj.

    Chociaż wciąż nie mogę otrząsnąć się z szoku to myślę że to naturalna zmiana warty, że tak jak Ferguson wprowadzał do zespołu nowe pokolenie piłkarzy, tak teraz aksamitnie wprowadzi nowego menadżera.

    Sześcioletni kontrakt to też dowód wielkiego zaufania, a nam kibicom nie pozostaje nic innego jak mieć nadzieję, że następna zmiana menadżera w United odbędzie się tak jak ta, po wielu latach, po wielu wygranych trofeach.

    Odpowiedz
  6. ~mally

    Panie Michale – kolejny raz jest Pan głosem rozsądku w całej (polskiej) dyskusji o emeryturze Fergusona. Dziękuje 🙂

    Ferguson to mistrz, zostawia drużynę w świetnym stanie, a samemu Moyesowi daje multum możliwości. Są i młodzi gniewni i starzy wyjadacze i piłkarze potrzebujący nowego początku (Rooney i na przykład Nani) i też tacy, którzy byli w życiowej formie ostatnio.

    Eh, w zasadzie łza kręci się w oku, nie chcę tych dwóch najbliższych meczów, a z drugiej strony czeka się na to co zrobi Moyes, w którą stronę pójdzie…

    Odpowiedz
  7. ~alasz

    Jak Sir Alex ogłosił swoja decyzje i zaczęto się zastanawiać kto go zastąpi, zastanowiłem się czym dla mnie jest ten klub, co on sobą przedstawia, od razu przypominały sie liczne wypowiedzi Sir Alexa o robotniczej kulturze miasta, którą piłkarze muszą pokazywać na boisku. To jest klub który swoje wielkie sukcesy wyrywał rywalom w niesamowitych okolicznościach, klub który najczęściej cieszy swoich kibiców zwycięskimi come-backami, frustruje rywali odwracając rywalizacje w samej końcówce.

    Determinacja, walka, mentalność zwycięscy, duma i godność to jest sedno tego zespołu. Jak człowiek zda sobie z tego sprawę to w sumie wybór staje się oczywisty.

    Co do Moyesa, słychać głosy o braku trofeów, braku doświadczenia w Europie itp. To prawda. Więc się nauczy gry w europie (zapewne na niepowodzeniach, bo tak się człowiek zazwyczaj uczy), zdobędzie doświadczenie i jestem przekonany wygra puchary.

    Smutne, jednocześnie pokazujące zwariowanie świata futbolu jest to że Moyes, facet którego fach trudno podważać, facet który się cały czas uczy i rozwija, co jest prawdopodobnie najważniejsza jego zaletą, (ta wola i chęć nauki, pozwolił Sir Alexowi Fergusonowi trwać tak długo, gdy inni się pojawiali i przemijali) prawdopodobnie nie dostałby szansy w żadnym innym topowym klubie, być może poza Arsenalem.

    Real i Chelsea są tak śmieszne ze zmianami swoich trenerów, że tytuł tymczasowy powinien widnieć na wizytówkach.

    Taki Bayern nie zwolnił Heynckesa po tym jak rok temu był 3 razy drugi. W Realu ten sam Niemiec wyleciał po wygraniu LM!! bo w lidze było poniżej oczekiwań.

    Co do zatrudniania tylko szkoleniowców z już wyrobionymi sukcesami, zamykamy sie w wąskim gronie, gdzie przynajmniej połowa jest już dawno wypalona i odcina kupony od swoich sukcesów.

    Co do sposobu gry, przez ostatnie lata Everton sie zmieniał, coraz więcej ciekawych zawodników sie tam pojawiało, ostatnio choćby Mirallas, widać że ewolucje, a i sam sposób gry bardzo mi pasuje, skrzydłami, szybko, z wykorzystaniem kontrataku, zdyscyplinowanie, dokładni tak jak lubie.

    Zresztą bądźmy szczerzy, ostatnie akurat lata Alex budował podstawy pod nową ekipę, styl gry, delikatnie ujmując, bywał lepszy.

    Teraz trzeba dac Moyesowi czas, zapewne szokiem może sie dla niego okazać to jakim kolosem jest MU, tourne po azji w te wakacji zapewne nie raz go zaskoczy, można czytać i słuchać o tym co sie tam dzieje, ale doświadczenie to zawsze jest inna para kaloszy. Pierwszy rok, byle by się złapać do LM, a nie wydaje mi się to problemem.

    Pierwszy test tuż tuż, problem Rooneya, nie wiem jak to rozwiąże Moyes, ale z perspektywy czasu wydaje mi sie błędem że przedłożono z nim umowę w 2010. To nie jest ten piłkarz co kiedyś, nie ma tej żądzy, tego głodu zwycięstwa, w meczu z Chelsea gdy stracił piłke jeszcze próbując wymusić wolny, którego nie było, wstał i zaczął sprintować, pomyślałem sobie, to jest Wayne ze starych dobrych lat, tyle tylko że nie biegł by odzyskać piłkę, o nie, on sprintował do Webba protestując… Niech odcina kupony gdzie indziej, albo weźmie sie porządnie za siebie (polecam fotkę rooneya z początku zeszłej kampanii, połowa obecnego człowieka).

    Jak tak prześledzę ten sezon w myślach to były pewne znaki z które niejako wskazywały na ostatni sezon. Koszulka z wrytą szkocka kratą, jako ukłon w stronę menadżera, pomnik, który muszę to przyznać budził we mnie obawy emerytury, no i w końcu absencja na konferencji po porażce z Realem (albo tureckim arbitrem jak kto woli), gdzie Phelan powiedział że Alex „nie jest w stanie” sie teraz wypowiedzieć, jak nie on. Kilka dni potem wspominał swoje kampanie w LM, porażkę z porto przy niesłusznie nieuznanym golu Scholesa, odpadnięcie z Bayernem po czerwonej Rafaela, i to ostatnie, jak mówił 3 kampanie w których powinni byli grac dalej.

    Rany jak mi go będzie brakowało, praktycznie wszystkiego, jego humoru, jego wściekłości, jego teksów, jego śmiesznego podskakiwania po golach lub zwycięstwach, monitoringu czasowego, a nade wszystko jego wizji piłki nożnej.

    To była super podróż, na zawsze zapamiętam, pora na nowa, kto wie może tak samo pasjonująca?

    Odpowiedz
    1. ~Robespierre

      Też mi się nie podobają częste zmiany szkoleniowców w Chelsea ale nie nazwał bym tego „śmiesznym” bo w tym szaleństwie jest metoda. Chelsea od czasu przyjścia Abramowicza zdobyła tyle samo trofeów co Manchester United. Więc różnicy nie ma.

      Odpowiedz
      1. ~pk

        Nie ma roznicy? MU od 22 sezonow nie wypadlo poza pierwsza trojke w lidze. Chelsea w tym sezonie do ostatniej kolejki walczy o LM. Rok temu 6 pozycja w lidze. Stabilizacja daje nie tylko trofea. Przyjdzie Mourinho, powygrywa w 3-4 lata kilka pucharow i pojdzie trenowac Portugalie czy inny Bayern. A w Chelsea znow zacznie sie karuzela i niewiadoma – walka o mistrza czy o top4. A mogli zostawic Ancellottiego, Mourinho czy nawet Di Mateo i z tymi pilkarzami co maja walczyc o mistrzostwo.

        Odpowiedz
  8. ~xpander

    Jedna rzecz nie podoba mi się w tej decyzji, w odróżnieniu od autora- nie będzie już Fergusona!

    Odpowiedz
  9. ~Pato

    A mnie ciekawi jedna rzecz: czy Moyes ściągnie do MU kilku graczy Evertonu? Myślę, że są tacy, którzy chętnie podążyliby za trenerem, a jednocześnie tacy, którzy dobrze odnaleźliby się w MU (np. Baines, Jelavic, Mirallas, Fellaini). Tylko czy to jest lojalne wobec Evertonu?

    Odpowiedz
    1. ~pk

      Lojalne pewnie nie, ale na porzadku dziennym w pilce. Wystarczy popatrzec na Mourinho, Rodgersa, Redknappa czy wielu innych. Fellaini ma klauzule odejscia chyba ~24 mln, ale nie jestem taki przekonany, czy przydalby sie on MU. Gra on dosc ofensywnie, a w Manchesterze potrzebny jest DM, bo zostaje jedynie Carrick. Rok temu powiedzialbym, ze powinien walczyc o Bainesa, ale teraz z kolei niesamowity powrot do formy odnotowal Evra, wiec nie wiem czy jest sens, bo jeden musialby z nich siedziec na lawce. Mysle, ze Moyes bedzie patrzyl szerzej, nie skupiajac sie na Evertonie. Wiele tez zalezy od sytuacji Rooneya – jak odejdzie, trzeba bedzie wypelnic dziure. Czyzby te wszystkie ploty o Lewandowskim mialyby sie sprawdzic?

      Odpowiedz
  10. ~Jak

    Właśnie:Rooney kontra Moyes.Niby się dogadali,była ugoda itd…,ale kurcze ,przecież jeden drugiego „pojechał” tak,że ten go do sądu podał i się procesowali konkretnie.Urazy pozostały więc naprawdę nie wiadomo czy będą w stanie normalnie pracować na zasadach szef-podwładny

    Odpowiedz
  11. ~bartek23

    Wszyscy, co zrozumiałe, patrzą w tej sytuacji na klub z Manchesteru, ja bym natomiast zastanowił się nad przyszłością Evertonu. Pomimo, że kibicuję czerwonej części Liverpoolu, Everton darzę dużym szacunkiem i wręcz nawet kibicowałem im w tym sezonie, by dostali się do europejskich pucharów. Mam nadzieję, że odejście Moyesa nie oznacza stoczenia się tego klubu. Nie wiem, kto jest tam odpowiedzialny za transfery, ale jeśli to był Moyes, to trudno będzie znaleźć następcę, który za tak małe środki będzie dalej budował drużynę aspirującą do Europy. Tak samo strach myśleć o jakiejś letniej wyprzedaży, a niestety jeśli do klubu nie sprowadzony zostanie ktoś, kto zdobędzie taki szacunek u piłkarzy jak Moyes, to część z zawodników będzie chciała poszukać sobie lepszych pracodawców. Trzymam więc kciuki za przyszłość Evertonu.

    Odpowiedz
  12. ~batt18les

    a mnie dziwi ze nikt sie nie zastanawia kto bedzie w przyszlym sezonie trenowal Everton. w koncu tez ktos bedzie musial tam Moyes’a zastapic. znam jednego znanego trenera, ktory bedzie wolny po sezonie, ale on juz kiedys w Liverpoolu pracowal i nie w tej niebieskiej czesci wiec jakos tego nie widze

    Szkota tez nie bedzie tak prosto zastapic

    Odpowiedz
    1. ~Krsta

      Na miejscu Evertonu zrobiłbym wszystko by wyciągnąć Martineza z Wigan. Podobnie jak Moyes osiągał on ponadprzeciętne wyniki biorąc pod uwagę możliwości Lactics.

      Odpowiedz
  13. ~Borys

    Osobiście jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki nastąpiła ta zmiana. Moyes jako naturalny następca Fergusona (przez niego „namaszczony”) będzie miał ogromny kredyt zaufania u kibiców, nie ma co do tego wątpliwości. Podobnie prasa angielska, która jednogłośnie (z wyjątkami oczywiście) bagatelizuje brak zdobytych trofeów przez Moyesa w Evertonie.
    Na ciekawy aspekt zwrócił uwagę alasz, mianowicie że pojawiały się znaki, które mogły świadczyć o nadchodzącej emeryturze Fergusona.
    Podoba mi się idea, jaką się kierowano podczas wyboru Moyesa, mianowicie cechy charakteru, które idą w zgodzie z tradycją klubu. Mówi się o nim „lojalny, realista, szczery i naładowany ambicjami, bazuje na niewielkim budżecie i nie będzie mu przeszkadzało, że ktoś (Fergie) będzie spoglądał na jego prace każdego dnia w klubie”. Wspomina się również o wspólnym pochodzeniu obu menedżerów z klasy robotniczej z Glasgow, i o pracoholizmie. Wszystko to upodabnia Moyesa do Fergusona z 1986r. United najwyraźniej uważa, że znalazło formułę na stabilność w klubie, co prawdopodobnie jest priorytetem. I to jest dobre podejście, które idzie w zgodzie z całą filozofią klubu z Old Trafford. To jest też cecha, która czyni klub wyjątkowym wśród cyrków z wymianą trenerów w Madrycie czy londyńskiej Chelsea. Być może są tacy, którym to nie przeszkadza ale warunki pracy w MU są nieco inne, menadżer nie będzie mógł sobie pozwolić na rezerwowych za 30mln.
    David jest odpowiednim człowiekiem, który będzie w stanie walczyć o wygranie Premiership, szczególnie mając wsparcie Fergiego oraz reszty sztabu. Gość ma duże doświadczenie, drużyny EPL zna bardzo dobrze, jeśli tylko nauczy się wykorzystywać potencjał kadry United (bardzo silna pod względem ligowym właśnie), będzie dobrze. Pozostaje kwestia rozgrywek europejskich i tutaj niestety mam już poważne obawy, czy united będzie się liczyło w lidze mistrzów. Everton pod wodzą Davida rozegrał 26 meczów na szczeblu europejskim. Trudno mówić o jakimkolwiek doświadczeniu w tej kwestii, więc uważam, że bardzo ważne będzie wsparcie sztabu szkoleniowego. Ogólnie rzecz biorąc to może wyjść na dobre, jeśli będzie się uczył korzystając z wiedzy i doświadczenia asystentów, ale na pewno nie możemy się spodziewać wysokich miejsc w nadchodzącym sezonie. Choć oczywiście, patrząc na ostatnie dwie kampanie poprzeczka nie jest ustawiona wysoko.
    Jedyny problem jaki ja widze, to że Moyes może być dobrze przystosowany do ligii angielskiej, ale chyba każdy się zgodzi że futbol na najwyższym poziomie dzieje się gdzie indziej. W związku z tym mam nadzieje, że w gronie jego asystentów pojawi się ktoś z bardziej „kontynentalnym” podejściem do futbolu (jak kiedyś Queiroz u Fergiego). Ogólnie moment odejścia na emeryture wyobrażałem sobie jako doskonałą okazje do dokonania zmian, rozpoczęcia budowy drużyny na fundamentach poprzedniej ale z nowymi, świeżymi pomysłami i piłkarzami pasującymi do nowej koncepcji (coś na co niekoniecznie mogliśmy liczyć w ostatnich latach pod Fergusonem, nie umniejszając jego zasług). Wygląda na to, że nie zanosi się na żadne znaczące zmiany w klubie, ot trochę jakby Fergusona zastąpiono jego młodszą kopią głównie ze względu na twardy charakter.
    Lato będzie bardzo ciekawe, będę z ogromnym zainteresowaniem obserwował jego działalność. Spodziewam się problemu z transferami, bo w United jest duża liczba piłkarzy „solidnych”, i więcej ich nie potrzeba. Jeśli mają być więc jakieś zakupy to tylko i wyłącznie klasa światowa, wiadomo na jaką pozycje. No i teraz pojawia się pytanie, kto będzie za te zakupy odpowiadał? Moyes na taką skale zakupów jeszcze nie robił, więc zostałby rzucony na głęboką wodę. Jeśli Fergie, to nie spodziewam się wzmocnień w środku pola. Tak więc raczej skłaniam się ku opcji, że zostaniemy na przyszły sezon z takim składem jaki jest obecnie (no chyba, że wpadnie kasa za Rooneya, co w obecnej chwili jest znacznie bardziej prawdopodobne niż kilka dni temu).
    Na koniec kilka słów o stylu gry. Nie sądze, żeby był z tym jakiś problem biorąc pod uwagę fatalną postawe United w tym aspekcie gry w poprzednich ~3 sezonach. Teraz to ma właściwie sens, SAF specjalnie sabotował nasz środek pola wystawiając tam Parka, Rafaela, Jonesa i Giggsa, żeby teraz wszedł Moyes, zrobił z tym porządek i kibice go pokochali ;). A tak na serio, mam nadzieje że od czasu zmiany warty na górze styl nie będzie miał tak drugorzędnego znaczenia. Jeśli De Gea, Carrick i RVP (3 najważniejsze osoby w drodze po mistrza 12/13) utrzymają zdrowie i formę w przyszłym sezonie (wierze, że tak będzie) to United nie powinno zanotować wielkiego regresu (w kwestii punktowej) w kampanii 13/14. Jest to oczywiście duże uproszczenie, ale zmierzam do tego, że według mnie to mistrzostwo nie jest dziełem kolektywu, natomiast Moyes ma dużą szanse takowy stworzyć- i to jest moim zdaniem jego zadanie na przyszły sezon. Jeśli mamy przebudować drużynę, to najlepszy czas na to przyszedł właśnie teraz (najbliższy sezon lub dwa), kiedy to Moyes nie będzie rozliczany z pucharów.

    Odpowiedz
  14. ~techno

    Szanowni Państwo,
    polski piłkarz, Paweł Abott, był trenowany przez Davida Moyesa, gdy byli razem w Preston. Dlaczego żaden polski dziennikarz się nie pofatygował zrobić wywiad z Abottem o tym jaki jest Moyes okiem polskiego kopacza (+ pytania o rzeczy, których brytole nie poruszyli), naprawdę byłoby to ciekawe. W zamian za to mamy na różnych sport.pl jedynie tłumaczenia tego co napisali brytole w swoich tabloidach. Napawa mnie to smuteczkiem

    Odpowiedz
    1. ~Grzesiek

      Tak się składa,że Jan Mucha ciągle jeszcze jest podwałdnym Moyesa więc ma dużo bardziej aktualne spojrzenie na osobę szkockiego menedżera vel trenera aniżeli Abbott więc wywiady z nim na ten temat które jak najbardziej się pojawiają są istotniejsze(inna sprawa,że Pawła zapewne też ktoś o to zapyta jeżeli jeszcze tego nie zrobił).Janek to Słowak,ale język polski zna bardzo dobrze( jako zawodnik Evertonu pojawia się na meczach Legii).

      Odpowiedz
  15. ~jpawl

    Czuję się osierocony.
    Ten sezon będzie ciężki dla Evertonu, ktokolwiek będzie następcą Moyesa. Może to i dobrze, że nie będzie europejskich pucharów, bo mogliby skończyć jak Newcastle w tym sezonie albo i gorzej

    Odpowiedz
  16. ~michal

    Jak to jest z relegacją w przypadku wygrania FA Cup? Musi Wigan walczyć o miejsce ponad strefą spadkową nadal?

    Odpowiedz
    1. ~Ron Obvious

      W kwesti utrzymania FA Cup nic nie zmienia. Po wynikach tej kolejki sprawa wydaje się przegrana, za rok Wigan w Championship i Lidze Europy.

      Odpowiedz
  17. ~Tomas_h

    @ Majkel
    że tak powiem – coś ostatnio Spursom niejaki Emmanuel A. ratuje pewną część ciała…
    z drugiej strony, gdyby Huth trafił 2 minuty wcześniej, byłoby pozamiatane
    ciężko to oglądać, oj ciężko

    Odpowiedz
  18. ~erictheking87

    Haha, Fergie po raz ostatni pokazał kto jest Bossem – wysłał greedy boya na trybuny. To taki mały symbol na koniec jego panowania.
    Nobody’s bigger than the club.

    Odpowiedz
      1. ~erictheking87

        Hah, oglądałem interview z Alexem.
        Powiedział wprost, że Rooney zażądał transferu, a Alex go wysłał dzisiaj na trybuny, żeby to sobie przemyślał.

        In your face Rooney. Uwielbiałem tego gościa bezgranicznie, naprawdę, żadnego piłkarza tak nie lubiłem od czasu Sheringhama (którego jest moim #1 razem z Cantoną), do momentu tego całego piekiełka, które swoim ogłoszeniem rozpętał, a kiedy okazało się, że zaczął po cichu negocjować z City… no cóż, straciłem do niego resztę szacunku.

        Ale to tylko taki krótki komentarz, nie Rooney jest dzisiaj gwiazdą, a cały Manchester United, Alex i Scholes.

        Odpowiedz
  19. ~nalewacz

    http://www.newstalk.ie/Listen-back-to-Alex-Fergusons-speech

    Przemowa SAFa była świetna. A najbardziej zapadły mi w pamięć dwa zdania:
    „I wish the players every success for the future. You know how good you are, the jersey you are wearing, and all the people here. Don’t let yourselves down.”

    „I’d like to remind you that at the start, the club stood by me, the staff stood by me, the players stood by me and now it is your job to stand by our new manager.”

    Klub przede wszystkim i zawsze 🙂

    Odpowiedz
  20. ~saulgoodman

    A mnie dziwi, że wszyscy są zaskoczeni mianowaniem Moyesa. Jakieś 3 lata temu czytałam wypowiedź Fergusona, że najchętniej widziałby właśnie jego jako swojego następcę.Zaskoczył mnie jedynie moment odejścia. Spodziewałam się jeszcze roku, może dwóch lat. Mou chyba nigdy nie był na Old Trafford serio brany pod uwagę właśnie ze względu na inny system wartości mimo sympatii między obydwoma szkoleniowcami.

    Odpowiedz
  21. ~Anton

    Przyznam, ze jako fan United bylem bardzo rozczarowany wyborem nowego trenera: po tym przeczytaniu Panskiego feljetonu czuje sie jakby spokojniejszy 🙂 Dziekuje bardzo

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *