Bardziej zależało oczywiście Wengerowi – dla Mourinho był to jednak jeszcze jeden sparing, w którego trakcie, zważywszy na statystykę jego trzynastu poprzednich spotkań z Arsenalem w ciągu blisko jedenastoletniej już rywalizacji, niczego udowadniać nie musiał. Siedem porażek, sześć remisów i ani jednej wygranej, „gdybym miał podobne statystyki, poważnie bym się zastanawiał nad przyczynami” – mówił jeszcze w piątek trener Chelsea, sugerując, że jego stary przeciwnik może mieć przed spotkaniem z nim rodzaj psychicznej blokady. Zaczynamy więc sezon tam, gdzie kończyliśmy poprzedni, ze świadomością, że napędzający Mourinho duch rywalizacji nie zdradza oznak słabnięcia. Podobnie zresztą, jak uraz Francuza, który również ani myślał podać na Wembley rękę Portugalczykowi.
O tym, że wynik meczu o Tarczę Wspólnoty niewiele mówi na temat zbliżającego się sezonu, dobitnie przypominają poprzednie starcia. Rok temu Arsenal popisowo ograł Manchester City, a sam sezon ligowy zaczął nienajlepiej, by zakończyć go za plecami MC w tabeli; przed dwoma laty David Moyes od zwycięstwa nad Wigan i zdobycia Tarczy Wspólnoty zaczynał swoją, pożal się Boże, pracę w Manchesterze United. „Trochę ważniejszy niż zwykły sparing, ale mniej ważny niż zwykły mecz ligowy” – skwitował Mourinho. Wenger byłby z pewnością innego zdania.
Że jemu i jego podopiecznym zależy bardziej, widać było już od pierwszych sekund, kiedy Walcott odebrał piłkę Maticiowi w środku pola i pociągnął na bramkę Chelsea. Wymienność pozycji, przyspieszenie, odegrania na pamięć, poszukiwanie przez Ozila wbiegających na wolne pole partnerów – prawie zawsze z pierwszej piłki, bezpośrednio, do tego szybkość uwijającego się między Terrym i Cahillem Walcotta, zbiegnięcie Ramseya do lewej, żeby zrobić więcej miejsca Oxlade-Chamberlainowi przed golem, przytomna postawa Coquelina przed własną linią obrony i nareszcie święty spokój bramkarza – wszystko to przemawiało za Arsenalem.
Chelsea miała, rzecz jasna, swoje szanse, by doprowadzić do wyrównania – najlepsze zaprzepaścili Ramires i Hazard, niewidoczny poza tą jedną sytuacją, kiedy dostał kapitalne podanie od Fabregasa (obrona rzutu wolnego Oscara była dla Cecha zaledwie wspomnieniem niedawnych wspólnych treningów; cechą wielkich bramkarzy jest to, że wszystkie ich interwencje wydają się rutynowe). Trudno jednak nie zauważyć, że akcje mistrzów Anglii rozwijały się wolniej niż akcje Kanonierów, że Fabregas ustawiony przed, a nie obok Maticia otrzymywał piłkę zbyt rzadko – przynajmniej do wejścia Oscara, że Loic Remy nieustannie dawał się łapać na spalonym, a Falcao, mimo zmiany fryzury, nadal wydawał się tym samym piłkarzem, którego w maju odrzucił Louis van Gaal. Może sobie Mourinho mówić, że wygrała drużyna bardziej defensywna albo że Arsenal porzucił swoją filozofię w szatni – jest to jednakowoż nic więcej niż klasyczne mydlenie oczu, które tak dobrze znamy w jego wykonaniu. Po objęciu prowadzenia Kanonierzy mogli pozwolić sobie na grę z kontry i tylko dzięki dwóm świetnym interwencjom Courtois w końcówce (sam na sam z Belgiem byli Cazorla i Gibbs) nie wygrali bardziej zdecydowanie.
Podsumowując: na temat szans obu zespołów w Premier League powiedzieć po tym meczu nie można wiele więcej niż to, że w bramce Kanonierów pojawił się spokojny lider. W kwestii wciąż nieco wakacyjnej postawy Chelsea tydzień przygotowań i aktywności transferowej może jeszcze niejedno zmienić. Na razie poprzestańmy więc na tym, że fakt, iż wygrał Arsenal, doda najbliższym siedmiu dniom oczekiwania dodatkowego smaczku. Dla wszystkich nas – także dla niego samego – lepiej, że w rywalizacji z Wengerem Mourinho nie jest już niepokonany.
PS Tegoroczny, dziewiąty już, „Przewodnik po Premier League” pisze się oczywiście. Spodziewajcie się pod koniec tygodnia.
About f***** time 😉
lepiej późno niż wcale 🙂
Zapraszam do udziału w lidze Head to Head w fantasy premier league. Kod: 301410-80103.
Oczywiście, że to tylko prolog i w lidze może być róźnie ale tak mi coś mówi, że Wenger sam sobie pluje w twarz, że dopiero teraz pozyskał bramkarza, z którym może marzyć o tytule, pucharze etc.
Courtois może jest ciut lepszy i słusznie wygryzł Cecha ale póki co między nimi jest 0-1.
Żapowiada się genialny sezon.
PS
Wiem, że to jest wpis o Community Shield i że tam był tylko sparing ale gol ( genialny )Benteke wg. mnie warty odnotowania. Ukłony
Jakiś link?
bramka ładna, nie przeczę, ale jak się podobało to rzuć okiem na to:
http://weaintgotnohistory.sbnation.com/2015/8/5/9099607/watch-gianfranco-zolas-greatest-goals-compilation
nie wiem czy to tylko moje odczucie, ale kiedyś takiej urody goli padało jakby więcej…
No i proszę okazuje się, że ten św. Arsen nie jest pozbawiony wad… A w mediach kreowano go na takiego kulturalnego, elokwentnego, trzymającego fason i zawsze pozostającego w zgodzie z wszystkimi kanonami starszego pana, a tu taki klops w postaci handshakegate, w dodatku nie pierwszy raz… No i jeszcze te opowieści o szacunku na konferencji prasowej-hipokryzja w najczystszej postaci… Okazuje się, że nawet takie zło wcielone jak Mou potrafi po przegranej zachować się lepiej niż Wenger po wygranej… no chyba że zachowanie tego drugiego było po prostu efektem kumulacji emocji…
Gratuluję fanom Arsenalu zasłużonej wygranej, wreszcie obrona oraz atak miały odpowiednie proporcje, a nacisk na nie Wenger położył w odpowiednich momentach spotkania. Z niecierpliwością oczekuję na wrześniową potyczkę w lidze-emocji nie zabraknie, jak nie na boisku to przynajmniej poza nim…
W którym to momencie Mourinho zachował się lepiej po porażce? Bredząc, że Arsenal bronił się w dziesięciu w swoim polu karnym, czy wyrzucając medal w trybuny (przy okazji odbierając prestiż meczowi, z którego środki przeznaczane są na szczytny cel)?
Gratulując osobiście każdemu z piłkarzy Arsenalu. Piękny gest, niezwykle rzadki we współczesnym futbolu. Jednak obie postaci nie są takie czarno-białe jak pierwotnie sądzono.
Punkt widzenia pokrywa się z punktem siedzenia:P Ja słyszałem i takie opinie że Mourinho z premedytacją stał tam gdzie nie można było go ominąć. A Wenger jak najlepszy drybler płynnie go ominął,lol
A poważnie, to za dużo miedzy nimi było złych rzeczy, wiec po co kolejne tworzyć medialnie?
Liczyłem na wybuch radości a tu nic, wiec tym delikatnym nakłuciem jedynie sprawdzałem czujność, ale widzę że jesteśmy w komplecie 🙂 Mou może mówić co chce, ale wiadomo że zależało mu na tym, by tego meczu nie przegrać, podobnie jak sparingu z Barceloną, bo jednak takie serie gdzieś z tyłu głowy piłkarzom siedzą… Jakoś musiał odwrócić uwagę od tej porażki i własnych błędów (beznadziejny Ivanovic i Ramirez, Moses wpuszczony chyba po to, by bronić wyniku, Falcao zmienił znacznie lepszego w tym meczy Remyego…), stąd pewnie cały ten medialny cyrk. Jedynym plusem jest to, że teraz stanie na rzęsach, by ta historia nie powtórzyła się w lidze.
To wszystko jednak ma wtórne znaczenie w porównaniu z faktem, że po latach Arsenal ma topowego bramkarza. Pozytywnie wpłynie to na grę całej obrony i kilka punktów pewnie on sam uratuje. To było złe posunięcie transferowe zarządu Chelsea, z drugiej strony po tylu latach gry Cech zasłużył sobie na to, by dać mu wolną rękę w wyborze klubu.
Chelsea ma ten sam problem co na wiosnę, problem ze stworzeniem kilku dobrych okazji do strzelenia. Bardzo prosta gra oparta na jakimś magicznym podaniu Fabregasa albo rajdzie Hazarda lub WIlliana. Jak obronią mistrza będę mile zaskoczony.
Fani United bedą na bank zadowoleni po 1 kolejce, bo Tott ma chyba najsłabszą druga linie od lat no i 1 napastnika. przewiduje jakieś spokojne 3 – 4 do 0 dla Czerwonych Diabłów niestety. To chyba ma byc jakis przejściowy sezon dla Spurs, bo z tym składem to miejsca 10 – 12 w najlepszym wypadku ale Poch już pokazał, ze jest takim trochę Boasem więc nie ma się co dziwić. Tylko AVB mial przynajmniej farta z Garethem
No ale jest przecież bardzo zdolna młodzież-ten Dele Ali, itd., nie dźwigną tematu? Jak Harrego wyciągnęli z kapelusza to pewnie ze 2-3 światowej klasy pomocników się znajdzie i jeszcze jeden napadzior 🙂 A później każdego za 100 bań do Realu 🙂
A tak poważnie to też słabo to widzę, Levy co roku szedł do kolektury i przynajmniej jedną 6kę trafiał, ale w tym sezonie to po prostu nie ma kto odpalić… W tym składzie to w najlepszym razie 6-8 albo i gorzej… Po prostu żarło, żarło i zdechło.
Mi się wydaje, że będzie trochę lepiej (ale niewiele). Sezon przejściowy wg mnie również tylko miejsca raczej 8-10. W zeszłym roku też nikt nie mówił o Hurricane, a okazał się odkryciem (podejrzewam, że będzie niestety gwiazdą jednego sezonu) teraz może Poch wyciągnie z kapelusza innego królika. Wygrana MU raczej tak, ale nie taka spokojna, co więcej wcale się nie zdziwię jak MU nie wygra tego meczu. Za AVB kurs na mecz MU-Tott (1-x-2) był 1.55 – ok. 4,5 – 7.0 teraz odpowiednio 1,6 – 4.2 – 6.0 czyli szanse MU wyżej ocieniano za czasów czerowononosego niż teraz.
A ja zaszaleję:
MU – Tottenham 2
Bournemouth – Aston Villa 1
Everton – Watford FC 1
Leicester – Sunderland x
Norwich – Crystal Palace x
Chelsea – Swansea 1
Arsenal – West Ham 1
Newcastle United – Southampton 2
Stoke – Liverpool x
WBA – MC 2
Ja swój kupon puściłem już tydzień temu. Generalnie w pierwszej kolejce obstawiam kursy najlepiej płatne, więc też można powiedzieć „szaleję po całości”. Jednak tym razem zrobiłem kilka odstępstw od swojej zasady:
MU-Spurs 2 kurs 5.29, jednak po tym co zobaczyłem na własne oczy na Allianz Arena vs. Real Madryt słabo to widzę;
NU-Święci i Kanarki-CP remisy kursy 3.17 i 3.18;
Lisy-Koty i Wiśnie-Villans goście kursy 3.79 i 3.81;
Toffiki-Szerszenie, Stoke-L’pool i WBA-MC gospodarze kursy 1.7, 3.16 i 5.37;
CFC-Łabądki X2 – kurs 2.87 tu szukam sensacji, myślę, że Łabędzie są w stanie to zrobić. pierwszą moją myślą było samo X, ale po zastanowieniu, jeśli Łabądki pójdą zupełnie po bandzie, to skończy się to strasznym kacem
Armatki-Młotki 1 z HC 0:1 kurs 1.82, inną opcją było zagrać zwykłe 1 bank. Teraz wydaje mi się, że duże szanse powodzenia ma 1 z HC nawet 0:2 kurs 3.03.
Na początek gram bezpiecznie 3 z 10 za 6 euro 229,95 euro
arsenal z handicapem to dobry pomysł, chelsea nie obstawię-kurs 1,35 – nie wierzę w remis, bo wg mnie Swansealona jest przeszacowana, z 1 mało ruchliwym napastnikiem, bo ten Eder to wielka niewiadoma, właściwie Sigurdsson, Ayew i może Montero mogą coś jedynie zdziałać, a to chyba za mało… No i dochodzi ten Argentyńczyk Fernandez-jak zagra Costa to nie powinien mieć z nim większych problemów. Będzie pewnie 2:0
Też obawiam się, że Kane może być gwiazdą 1 sezonu ale…gdzies słyszałem o ofercie MU 40 bań funciaków za niego i się zastanawiam czy Levy nie powinien jej przemysleć