Ceterum censeo

A poza tym sądzę, że piłkarska reprezentacja Polski nadal potrzebuje trenera z zagranicy. Mój kłopot z tekstem Rafała Steca, opublikowanym w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”, na tym właśnie polega: niby zastrzeżenia mam wyłącznie do pierwszej połowy drugiego zdania, ale jest to fragment fundamentalny, bo na nim opiera się cała dalsza konstrukcja. Autor „A jednak się kręci” pisze (to zdanie otwierające), że „Reprezentację powinien prowadzić najlepszy trener, na jakiego nas stać”. I dalej (podkreślenie ode mnie): „Jeśli jednak darmozjady z PZPN upierają się przy Polaku, naturalnym kandydatem powinien być Franciszek Smuda”.

Jasne, że Smuda lepszy niż Majewski – problem polega na zbyt szybkim odpuszczeniu przez publicystę największego polskiego dziennika kwestii zatrudnienia kolejnego trenera, który nie uczył się na podręcznikach Jerzego Talagi. Z cytowanej przez Steca wypowiedzi Grzegorza Laty do dziennikarzy po wyborze Beenhakkera („Macie, co chcieliście, a teraz będziemy was jeb…!”) wynika, że media są w stanie wywrzeć pewien wpływ nawet na nasze ostatnie KC, jak nazywa PZPN Marek Bieńczyk. A skoro tak, to odpuszczać nie można: trzeba domagać się kolejnego trenera z Zachodu, który nie pogodzi się zbyt łatwo z mentalnością swoich podopiecznych i będzie umiał ignorować układ łączący teoretycznych zwierzchników. Młodszego, będącego bardziej na bieżąco, o manierach nieco mniej belferskich niż Beenhakker, otwartego na współpracę z polskimi trenerami-asystentami, Ulatowskim czy Urbanem, ale, na Boga, nie stąd.

Tak, wiem… Takie rzeczy możliwe byłyby przy „światowcach” Listkiewiczu czy Bońku, nie zaś przy Grzegorzu Lacie i jego otoczeniu, których horyzont rozciąga się od Miodowej, przez Mielec i Wronki, po siedzibę wrocławskiej prokuratury. Stec jest realistą i stara się minimalizować straty (jeśli już Polak, to chociaż najlepszy). A jednak wolałbym, żeby on, podobnie jak inni publicyści zajmujący się piłką, powtarzał ceterum censeo o konieczności ściągnięcia kolejnego fachowca z zagranicy. Kto wie, może przy w miarę jednolitym froncie mediów, w ślad za dziennikarzami poszliby politycy (kolejna kampania wyborcza nadejdzie prawie tak szybko jak mundial: i rząd, i opozycja, pilnie mediów słuchają…) i po rozmowach z udziałem prezydenta czy premiera udałoby się skruszyć beton jeszcze raz?

To nie jest kwestia kompleksu zaścianka, bijącego pokłony przed byle przyjezdnym. Raczej realizmu, który w podobnej sytuacji nakazał działaczom angielskiej FA zwrócenie się z propozycją pracy do Fabio Capello, i który wśród zalet większości polskich szkoleniowców widzi co najwyżej cwaniactwo i pasję. Pełna zgoda: reprezentację powinien prowadzić najlepszy trener, na jakiego nas stać. Kompleksów mieć nie musimy, proponując przyzwoity kontrakt w dużym europejskim kraju. To na szczęście – tu nie zgodzę się z puentą komentarza innego dziennikarza „Gazety”, Michała Szadkowskiego – może złagodzić niepokój niejednego kandydata.

Wieczorny PS: Widzę jednak z kolejnego wpisu Rafała, a także z tekstu Michała Pola, że ludzie „Gazety” nie godzą się z tym, co ponoć nieuniknione. Trochę mi ulżyło.

21 komentarzy do “Ceterum censeo

  1. ~Number 9

    To może Awram Grant? Ma polskie korzenie, w Chelsea wbrew sceptykom radził sobie przyzwoicie, ma izraelską twardość i izraelską zdolność do kompromisu, dogadywał się z rosyjskim zwierzchnikiem. I mówił chyba kiedyś, że jest zainteresowany… Kontrakt nie byłby pewnie tak wysoki, jak z Beenhakkerem czy Rehagelem.

    Odpowiedz
      1. ~Number 9

        Serio mówiłem. Wiem, że ma fatalne notowania wśród kibiców Chelsea, ale wyniki miał świetne, wygrywał równie często co Mourinho i Hiddink i był w finale Ligi Mistrzów, gdzie tylko słupek Terryego pozbawił go wygranej. Mało? A że rodzina stąd pochodzi to argument równie dobry, jak dla Obraniaka.Gdyby ktoś myślał o tym serio, to by zrobił listę wolnych trenerów z Holandii czy Niemiec. Strachan jest też wolny, który trenował Żurawskiego i Boruca 🙂

        Odpowiedz
          1. ~mewstg.blox.pl

            Pomysł świetny z tym Grantem, ale nie w piłce nożnej. Gdyby sprawa dotyczyła siatkówki, koszykówki czy innej dyscypliny- raczej wszystko kibice przełkną. Już słyszę ten stek antysemickich ryków po pierwszej porażce. Szkoda Granta do tej roboty, choć gdyby Izraelczyk doprowadził Polaków do czegoś, to byłaby rzecz magiczna. A poza tym uważam, że Miodowa musi zostać zniszczona..

          2. ~Jak

            No właśnie w koszykówce Izraelczyk nas obecnie prowadzi i pewnie nawet niewielu ludzi to interesuje więc problemu nie ma.Co do PZPN to od niedawna zniszczenie Miodowej nic nie da-związek przeprowadził się juz chyba do siedziby na ul.Bitwy Warszawskiej(jak sama nazwa ulicy wskazuje sa gotowi na wszystko i na pewno jakieś bunkry i inne okopy przygotowali) gdzie posiedzi przez 3 lata(tyle umowa najmu obowiązuje),a potem może na Stadionie Narodowym zamieszkają

  2. ~Bartek S.

    Sprawa nie jest prosta, bo przykład Leo B. pokazał, że potrzebujemy głodnego wilka, a nie starego wygi. Ma pan rację co do tego, że trzeba by trenera na dorobku, który swoją chęcią sukcesów zaraziłby naszych kopaczy. Bo jeśli ma być stary dziadek z tytułami sprzed trzech dekad, to ja wolę Polaka, który chociaż od czasu do czasu zagra na patriotycznej nucie i zmobilizuje nas na Niemców i Rusków (to oczywiście żart). Denerwuje mnie jednak „branie w ciemno” Franka Smudy przez wszystkich dookoła. To jest dobry trenet – zgoda. Ale rację ma Boniek, że to gość, który potrzebuje adrenaliny i wraz z adrenaliną działa, jak należy. To nie jest pracuś do rozpracowywania, strategii, żmudnej roboty. W Lechu miał dobrych współpracowników od rozpracowywania europejskich przeciwników, w reprezentacji musiałby wziąć się za to sam. Osobiście trochę żałuję, że mniej konkretnie mówi się o Skorży. Mam wrażenie, że ten człowiek jest chłonny, że się uczy, że jest inteligentny i bardzo pracowity. Że odpadł z Levadią? Ale podczas wielkich meczów potrafił pokonać Barcę (jakkolwiek rozluźnioną – ile drużyn dokonało tego w ubiegłym roku?), powalczył z Tottenhamem. Wydaje mi się, że umiejętnie dobrałby strategie na mecze mistrzostw. Można uznać, że ubiegloroczna ładna gra Lecha w UEFIe to wystarczający argument, by Smude wziąć do reprezentacji. A ja się pytam, dlaczego w takim razie nie wziąć mistrza polski (jeden z tytułów zdobyty bardzo przeciętnym składem)?

    Odpowiedz
  3. ~bakunin

    Wywalenie Lełooo po euro 2008 byłoby zbawienne dla naszego futbolu z dwóch powodów. Eliminacje MŚ 2010 mogłyby przebiegać inaczej, pod wodzą rodzimego selekcjonera(lepiej lub gorzej jeśli to możliwe). W pierwszym przypadku mielibyśmy awans do MŚ a w drugim duże szanse na kolejnego trenera zagranicznego. Ale trzymanie Lełona na stołku zaowocowało nie tylko kompromitacją reprezentacji ale też idei zagranicznego selekcjonera w naszym kraju. Bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać(dosia).

    Odpowiedz
    1. ~granica

      Jesteście jak stado ślepców w ciemnej stodole okłdajacych się „walczących” cepami. Leo dokonał w Polsce cudu. Z miernymi piłkarzami awansował na salony europejskiej piłki. Co można zrobić z piłkarzy polskiej ligi, którzy nie potrafią być lepsi od amatorów z Estonii. Jaka przepasć dzieli nas od europoejskiej przeciętności widać było w żałosnym meczu Lecha z przeciętniakami z Belgii. Garncarczyk, który nie mieścił się w składzie na Ukrainie czy Lewandowski u nas robią za gwiazdy. Smolarek nie ma miejsca w żadnym klubie w Europie nie gra od dwóch lat, może więcej – jaka różnica dzieli naszych od przeciętnych Słoweńców w szybkości było widać przy drugiej bramce. Polska piłka jest chora, nie ma ani jednego przyzwoitego klubu od klacy C do „ekstraklasy” wszystkie toną w długach, zaległych zobowiązaniach. Nie ma szkolenia dzieci i młodzieży. Zespoły młodzieżowe grają tylko dlatego, że jest przymus lokalnyych ZPN-ów. Juz w Orlikach zamiast szkoliś, podnosić sprawność „trenerzy – wychowawcy” z pod ciemnej gwiazdy podrabiają dokumenty starszym i wstawiają ich do składów młodszych drużyn byle tylko odnieść sukces. Cała czołówka trenerów polskich, którzy „odnieśli” sukcesu jest umoczona w korupcję, ich sukcesy to jedno wielkie oszustwo.Na czele PZPN stoi intelektualna – pełna pychy – miernota, która kiedyś, dawno tamu szybko biegała za piłką. Cały ten Związek myśli tylko o tym jak wyciągnąć kasę od zadłużonych klubów – pobiera opłaty za przejście zawodnika z jednej wsi do drugiej. W tej sytuacji Wy obrażacie LEO i jesteście przekonani, że ktokolwiek inny by osiągnął cokolwiek więcej. Zastanówcie się przez moment dlaczego przyzwoicie grają sitkarze, czy Skra Bełchatów przegrałaby z mistrzem Estonii grając tylko jedną ręką?, cz Polska reprezentacja w koszykówce osiągnęłaby cokolwiek bez Gortata, Lampego, Ignerskiego i gdzie oni grają. Przejżyjcie na oczy i nie obrażajcie takich ludzi jak LEO, chociażby dlatego, że starszym należy się szcunek a prawda jest taka, że Polska piłka by osiągnąć sukces musi mieć trenerów, którz osiągną w życiu co najmniej 50% tego co LEO. Zestawcie sukcesy Smudy i LEO. Przypomnijcie sobie jak grał Widzew za czasów sukcesów Polski w MŚ w Hiszpanii czy jak grały Górnik i Legia w latch siedemdziesiątych przed sukcesami reprezentacji Kazimierza Górskiego. Przejrzyjcie na oczy przed wypisaniem „swoich cudownych” recept. Poski futbul jest chory, zepsuty, trzeba go leczyć od podstaw, jak to całkiem inna historia …

      Odpowiedz
  4. ~Grzesiek

    Heh Michał-jestem cos bardzo pewien ze takiego tekstu nie napisałbyś w stosunku do angielskiej reprezentacji w momencie gdy zwolniony zostaje zagraniczny szkoleniowiec po wynikach ogólnie na takim samym poziomie jak jego angielscy poprzednicy i zwiazek szuka nastepcy który tym razem ma zostać Anglik(a jak wiemy obecnie angielscy trenerzy sa przecietni i w stosunku do ogolnego poziomu piłki na wyspach są równi polskim w Polsce)-pisałbys kto z nich mógłby zostac selekcjonerem i dlaczego on podniecając się tym.Tak samo jak to pisałeś w stosunku do Almunii którego nie chciałbys w reprezentacji Albionu ,a Rogera w polskiej juz popierasz i ci nie przeszkadza.Dziwi mnie przy tym,że mozna nie chciec piłkarza z innego kraju w reprezentacji danego narodu-a jednoczesnie akceptować zupełnie zagranicznego szkoleniowca który z tym krajem nie ma nic wspólnego(a przecież trener kadry narodowej to taki sam przedstawiciel i wyznacznik poziomu piłkarstwa w danym narodzie jak i piłkarze(i tak samo oddany dla kraju jak i zawodnicy z założenia)-wiec skoro np.Anglia ma włoskiego trenera który swoją wiedzą i umiejetnościami sprawia ze gra swietnie to jest to taka sama sytuacja gdy dla takiej Chorwacji gra Eduardo i cos jej daje od siebieJak dla mnie to bez znaczenia czy selekcjonerem bedzie polak czy obcokrajowiec-wazne aby był w stanie coś zdziałać i jak najbardziej byłbym zadowolony gdyby był nim Henryk Kasperczak albo Franciszek Smuda-bo zasługuja na tą funkcje i daja realna wiare w dobre wynikiTak wogóle to pamietaj ze tzw „betonami” byli także bracia Bobby i Jack Charlton-owie(a sam prowadził wiele lat Irlandię) którzy kategorycznie sprzeciwiali sie zatrudnianiu obcokrajowca jako selekcjonera gdy rozmawiano publicznie o nastepcy Keegena po Euro 2000 .Zupełnie inna sprawa jest oczywiście dramat w postaci Laty i jego szemranej betonowej świty-chyba wszyscy tesknią za Listkiewiczem teraz

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      No wiesz, przyznaję bez bicia, że angielską piłkę postrzegam inaczej niż polską. Ba, jedna z przyjemności pisania o piłce angielskiej polega na niepisaniu o piłce polskiej. Mam poczucie, że rozmowa o trenerze z zagranicy to nie jest rozmowa o tym, że Capello lepszy niż Redknapp, Allardyce czy Curbishley. Nie chodzi o to, że Smuda czy Skorża niedobrzy; chodzi o to, że problemy polskiej piłki są tak wielowątkowe, iż potrzebny jest ktoś kompletnie w nie nieuwikłany. Taki, co tu nie trenował, nie grał, nie uczestniczył w korupcji albo na nią nie patrzył, nie pił wódki z ludźmi już mającymi kłopoty z prokuraturą albo mogącymi je mieć za chwilę, słowem: nie stąd.Zdaję sobie sprawę, że można mi zarzucić podwójne standardy. Kiedy cieszyłem się, jak bramki dla Polski strzelał Olisadebe, miałem nadzieję, że jego obecność w reprezentacji skomplikuje rzeczywistość rodzimym nacjonalistom (z Rogerem podobnie), a w przypadku Almunii widzę rodzaj drogi na skróty – nie potrafią sami wychować bramkarza, więc sięgają po sprawdzonego (ale wcale nie najlepszego na świecie – hi hi, gdzie ta angielska duma…). Rzecz właśnie w tym, że kiedy mówimy o polskiej piłce, przykładamy kompletnie inne kryteria. Tam wszystko działa, lepiej lub gorzej. Tu wszystko jest postawione na głowie, i wszystko trzeba zmienić. Komuś z zewnątrz naprawdę może być łatwiej powiedzieć np. „chcę zrobić zgrupowanie w Niemczech”, bo komuś z zewnątrz trudniej na to odpowiedzieć: „ale w ten sposób Kazek/Stefek/Józek nie zarobi”.

      Odpowiedz
      1. ~Grzesiek

        No widzisz-tylko,że to jest nie do zaakaceptowania dla ludzi którzy Polską reprezentacje kochają i jej kibicują bedąc z tego dumnym .To nie jest normalne,że wymyslasz byle usprawiedliwienie dla tego aby obcokrajowiec nie grał w blizszej tobie reprezentacji popierając jakby zdanie całej masy brytyjskich vel angielskich kibiców szowinistów,a jednoczesnie chcesz brazylijczyka w Polskiej(w dodatku nie lepszego ogólnie od takiego Garguły w formie) nie zgłaszając sprzeciwu,że polacy idą na łatwiznę nie próbując wychowac sobie kogos takiego-to jest dla mnie ta słynna cecha Anglików i anglofili czyli: hipokryzja,zakłamanie!-razi mnie to i frustruje (bez urazy ;)Naprawdę nie sądzę też aby mityczni szkoleniowcy z zagranicy ogólnie róznił sie mentalnością od polskich odpowiedników(wszystko zależy od jednostek)-bo tak samo w swoim kraju są w rózny sposób powiązany tak jak nasi tutaj,a z drugiej strony także u nas sa tacy którzy nie popadają w PZPN-owskie układziki,lizanie d…i sa do tego zdystansowani jak Smuda,Lenczyk,Kasperczak,Boniek(cociaż „ryży” to raczej żaden trener;)

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Pozostaniemy przy swoim. Moim zdaniem obecny system szkolenia młodzieży w Polsce prawie uniemożliwia wychowanie kogoś takiego, albo inaczej: jeśli ktoś taki wybije się na wielkość, to nie dzięki piłkarskiemu otoczeniu w Polsce, a wbrew niemu. Czy jestem zakłamanym hipokrytą? Przecież mówię, co myślę, nawet jeśli Ci się to nie podoba 🙂

          Odpowiedz
  5. ~piotrek

    Kadra narodowa powinna być odbiciem stanu piłki danego kraju; powoływanie zagranicznych trenerów czy importowanie piłkarzy jedynie stan ten zamazuje. Nie mamy dobrych trenerów? Zróbmy coś z tym zatem, szkolmy ich; inaczej bowiem łatwo jest osiąść na laurach przy doraźnych sukcesikach Leo czy innego Fabio. Obraniak? Owszem, fajne rozwiązanie na kilka lat, ale może pomyślelibyśmy o czymś długoterminowym? Mnie osobiście bardziej smakują zwycięstwa „naszych”, i niech to będzie grupa polskich piłkarzy z polskim trenerem. A porażki przynajmniej mogą czegoś nauczyć (nie sztuki zwalania winy i rozwiązywania kontraktów). Gdybym był Anglikiem, też wolałbym nie wygrać mundialu z jakimś Robsonem, niż nawet wygrać z Capello, bo czy to nie jest zwykłe oszukiwanie się? Owszem, żyjemy w zglobalizowanym świecie, ksenofobia jest wysoce nie na miejscu; ale to jest piłka nożna na poziomie narodowym, czy to samo w sobie już nie jest ksenofobiczne? I poza tym o to chyba chodzi, żeby wygrać z innym narodem, naszym narodem, na tym polega smaczek tej gry; a nie występować w jakiejś mieszance różnych narodów, od tego są przecież kluby.

    Odpowiedz
    1. ~Grzesiek

      Otóż to Piotrek -pisząc te wynuzenia chciałem także w nieco sarkastyczny sposób ukazać bezsens rozgrywania spotkań reprezentacyjnych,miedzypaństwowych(których istota jest sprawdzenie poziomu piłki w poszczególnych narodach,rywalizacja piłkarska przedstawicieli poszczegolnych krajów) gdy w Polsce,Anglii,Włoszech itp itd beda grali tak jak w klubach piłkarze wszelkich narodowości ktorzy z danym krajem nie maja nic wspólnego trenowani przez takich samych przedstawicieli nie swojej szkoły futbolu-to zaprzecza sensowi meczy reprezentacyjnych.Jeszcze wieksza głupota zaś jest tepe krytykowanie oskarzanie o ksenofobię i rasizm bo ktoś przypomina,mówi wprost po co to wszystko jest rozgrywane-przecież chodzi o piekno rywalizacji -szlachetne i pasjonujace i nie ma to nic wspólnego z nacjonalizmemTo naturalne,że bardziej Czecha cieszy gdy graja sami czescy piłkarze z czeskim trenerem reprezentując swoją społeczność w rywalizacji z innym takim narodem

      Odpowiedz
    2. ~Q

      Piękne i honorowe słowa kogoś kto wie o co się gra.Cieszy mnie, że jest tu kilka osób podobnie postrzegających football, tu nie chodzi o to żeby wygrać nurkując w polu karnym czy leżąc 5 minut po byle draśnięciu wyłącznie dla zyskania czasu.Jestem wyjątkowo liberalny i długi czas broniłem Olisadebe czy Leo, uważałem że dobrze się stało, że w końcu ma kto strzelać bramki, że ktoś nas potrafi ułożyć i wykorzystać do maksimum.Dopiero przy nadawaniu obywatelstwa Rogerowi zreflektowałem się i zastanowiłem się głębiej nad sensem piłki na poziomie narodowym, dumy z noszenia takich a nie innych barw, identyfikowania się z reprezentantami wypruwającymi sobie żyły na boisku, euforii zwycięstwa naszych i bólu przegranej…Nie jestem patriotą i jeżeli już to kibicuję Brytolom, oglądam ich ligę namiętnie, znam każdego zawodnika Wolves, ale nie podoba mi się Capello na stanowisku selekcjonera i mimo iż byłem zdania że facet może wreszcie coś osiągnąć z taką generacją, to jednak to nie to samo co gdyby to zrobił Redknapp czy Keegan…

      Odpowiedz
  6. ~czytelnik

    Ja tylko mam taką drobną uwagę. Jeżeli jest Pan na pierwszej stronie Onetu, to takie pierwsze akapity dla nowego przybysza są nie do przyjęcia. Przebrnąłem tylko dlatego, że „kiedyś facet dobrze napisał”. Okazało się, że i tym razem.

    Odpowiedz
    1. ~darek638

      Panie Michale kochany. Prowadzi Pan interesujący Blog w Polskich warunkachśmiało można powiedzieć salon. Do czego Panu jest potrzebne towarzystworedakcji sportowej GW? Ludzi, którzy używają najbardziej wstrętnych sposobóww swojej dziennikarskiej, żeby tylko zwiększyć „atrakcyjność” swojej gazety.Swoje „pomysły” kierują głównie do kibiców najgorszego autoramentu.Warszawski dres to ich docelowy odbiorca. Prowadzili wieloletnie kampanieze wszelkim możliwymi brutalizmami przeciwko Janasowi(po każdym wygranymmeczu R.Stec żądał jego odwołania) powstał niezapomniany dla mnie artykułpt. Życzę reprezentacji wszystkiego najgorszego. Kolejnym celem był Rasiak,Kuszczak, Piechniczek, Lato, Boniek, O.Jędrzejczak i Ch.Ronaldo. Terazrodzina Radwańskich i Semenya biegaczka z RPA, proszę poczytać co sięo nich pisze. Normalnie wychowany człowiek nie może(?) tego spokojnie czytać. Sport w gazecie Fakt przy redakcji sportowej GW, to wiedeński chór chłopięcyprzy rosyjskiej mafi. A jak jest z PN w Polsce? Do niedawna nie było boisk, teraz spacerując w weekendypo ulicach Warszawy widzę ogromną ilość nowych boisk tartanowych i ze sztucznątrawą i co mnie niepokoi? Są puste prawie nikt na nich nie gra! Kiedyś były jakieśasfalty, klepiska bez bramek wszystko siermiężne ale tętniły życiem od rana dowieczora. Nie raz była walka, kto ma grać. Dwa razy w roku(wiosna, jesień) byłyotwarte turnieje drużyn amatorskich na błonich Stadionu Dziesięciolecia w trzechkategoriach wiekowych. Ponad 600 druzyn w jednym miejscu. Można łatwo byłozrobić selekcję? Trenowanie w klubach za darmo od trampkarza począwszy.Teraz nawet trenowanie młodzieży to musi być biznes. Jak myślicie kogo zostawiw swojej młodzieżowej grupie trener. Chłopaka z biedy, który ma talent ale niepłaci, czy grubaska, którego ojciec coś poza czesnym da? Inna sprawa, która mnie irytuje. Piechniczek, Boniek, Tomaszewski, Janas, Żmudaitd. Wybitni reprezentanci, którzy pracują w sporcie, to co Polski wynalazek.A kto ma pracować? Pan Stec, Pan Pol(w ostanim felietonie…nic o nas bez nas..taki odważny)Misza Szadkowski. Co oni dobrego dla PN zrobili? Na całym Świecietak było, jest i będzie w klubach w związku pracują byli zawodnicy u nas dziękiprasie, każdy z byłych reprezentantów to śmieć. Tak później do nich odnoszą się kibice.Nie wszyscy oczywiście mają talent trenerski ale spójrzmy np. na Janasa i jegotrenerską karierę. Prosty nie medialny facet ale miał i ma wyniki. A co było jaktrenował reprezentację. Podziękuj Frankowi, przeproś Franka, Franek uratował Cityłek. Miał 7 kolejno wygranych eliminacyjnych meczów ale po każdym, precz zJanasem tak reagowała GW. Wystarczy, bo jakbym zaczął o korupcji, która byłazawsze od początku istnienia Federacji to bym dzisiaj nie skończył a zaraz muszęiść zagrać w tenisa, bo drużynki piłkarskiej moich równolatków na pewno nie zbiorę.Pozdrawiam Panie Michale i umiaru życzę, który przecież zawsze był i jestempewny, że u Pana zawsze będzie.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        A ja ich po prostu lubię czytać i często – przyznaję się bez bicia – myślę podobnie. Lubię też ten rodzaj zaangażowania – jak w innych miejscach „Gazety”, i w dziale sportowym o coś chodzi: o jakąś wizję świata, w służbie której trzeba walczyć. Antyjanasowej kampanii nie pamiętam – może nie zwróciłem uwagi, ale to znaczy, że nie była jakoś zmasowana. Pamiętam za to inne, choćby antykorupcyjną. Po czymś takim wiele można wybaczyć. Zresztą jeśli nie ich, to kogo miałbym czytać? Pytam zupelnie serio.

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *