„Najfajniejsze drużyny Premier League, a pochodzą z innych wszechświatów. Swansea to poezja, Stoke to proza (o wdzięku instrukcji obsługi)” – nie pierwszy już raz inspirację do pisania zawdzięczam Rafałowi (a w dodatku inspiracja ta mieści się w 140 znakach…). A może właściwie inspirację przynieśli sami piłkarze Swansea, którzy w niedzielę pokonali Arsenal jego własną bronią?
Otóż właśnie: tym razem nie było tak, że poetów Wengera stłamsili brutalni prozaicy, spece od dalekich wyrzutów piłki z autu, górnych piłek, zdecydowanych wejść i ordynarnych fauli, na które przymykali oko niekompetentni sędziowie. Tym razem to rywale Arsenalu częściej byli przy piłce, lepiej i szybciej wymieniali podania, zgrabniej i ładniej dla oka grali do przodu (te trójkąty, w których rozgrywali, ta umiejętność znalezienia wolnego pola – czy nie były dotąd znakiem firmowym Kanonierów?) oraz okazali się skuteczniejsi w pressingu. A skoro tak, to w tym pisaniu wypada zostawić Arsenal i skupić się na drużynie, co do której byłem przed sezonem przekonany, że nie zdoła utrzymać się w ekstraklasie. Nie ja jeden srodze się myliłem.
Początki były zresztą trudne: pogrom z MC (tylko rewelacyjny Vorm w bramce uchronił zespół przed wynikiem gorszym niż 4:0), potem remisy u siebie z dołującymi Wigan i Sunderlandem, klęska w Pucharze Ligi ze Shrewsbury – pierwsze zwycięstwo przyszło dopiero w drugiej połowie września. Czasami dobrze startować z pozycji, w której nikt na ciebie nie stawia, nie wywiera presji na menedżera, nie domaga się jego zmiany. W Walii wciąż pamiętają, że 9 lat temu to Arsenal był na czubku, a Swansea na samym dnie złożonej z 92 drużyn ligowej piramidy, a i sam Brendan Rodgers przed sezonem mówił półżartem, że prędzej Elvis zmartwychwstanie niż jego piłkarze utrzymają się w Premier League.
Oglądajcie Swansea. Patrzcie na niewysokiego Vorma w bramce (czy MU kupił przed sezonem nie tego bramkarza co trzeba?), solidnego Caulkera w obronie (będziemy mieli z niego pociechę w przyszłym sezonie – facet jest przecież wypożyczony z Tottenhamu…), finezyjnego Brittona w środku pomocy (statystyki celnych podań mówią, że jest, ehm, lepszy niż Xavi: 93 proc. oznacza, że facet w zasadzie nie traci piłki), szybkiego Dyera na skrzydle (angielscy dziennikarze coraz głośniej domagają się, by Fabio Capello zechciał go sprawdzić jeszcze przed mistrzostwami Europy) albo pracowitego Grahama w ataku. Oglądajcie Swansea, bo zasilił je właśnie Josh McEeachran z Chelsea, który – że napiszę najbardziej kontrowersyjne zdanie tego tekstu – doszedł chyba do wniosku, że przy Brittonie nauczy się więcej niż przy Lampardzie. Oglądajcie Swansea, bo nic się tu nie przecież nie zgadza: trzon drużyny to Brytyjczycy, mający w dodatku za sobą grę w Championship i niższych ligach (przytłaczająca większość składu, który pokonał Arsenal, awansowała ze Swansea do ekstraklasy), a przecież czują techniczny futbol jakby byli Hiszpanami – przywołane tu już statystyki mówią, że są na szóstym miejscu wśród najlepiej podających klubów Europy). Jak to możliwe, że grając w takim stylu zdołali się przebić do ekstraklasy, zamiast dać się wykosić równo z trawą? Jak to możliwe, że w połowie sezonu maleńki jak na standardy Premier League klub, którego formalnymi współwłaścicielami są kibice, jest w górnej połowie tabeli?
Nie wszystkie zasługi należy przypisać Brendanowi Rodgersowi: wszak całkiem niedawno klub prowadził (i zaszczepiał mu walijską wersję titi-taka) Roberto Martinez. Niemniej zaczynam sobie myśleć po cichu, że jeśliby Harry Redknapp rzeczywiście miał objąć reprezentację Anglii, chętnie usłyszałbym wiadomość, że pracę na White Hart Lane rozpoczyna „ewangelista pięknej piłki”. W niedawnym wywiadzie dla „Daily Telegraph”, skąd pochodzi to ostatnie sformułowanie, Rodgers ujął mnie nie tylko opowieścią, jak jego piłkarze wyciągali wnioski z meczu z Wolverhampton (na 6 minut przed końcem prowadzili 2:0, ale zestresowani zaczęli wykopywać na oślep do przodu i stracili dwa gole) i zastosowali je w meczu z Boltonem (tam na kwadrans przed końcem z 2:0 zrobiło się 2:1, ale przez następne 10 minut rywale nie dotknęli piłki i w końcu stracili trzeciego gola). Przede wszystkim zachwyciło mnie zdanie, którego głębokiej prawdy nie powstydziliby się Kazimierz Górski albo Brian Clough: „Jeżeli nie jesteś przy piłce, to znaczy, że nie strzelisz gola”. Dodaję do ulubionych.
Tradycyjna dla dziennikarzy egzaltacja i popadanie w przesadę. Oczywiście, Swansea to bardzo fajna drużyna, grają fajną i ciekawą piłkę, dobrze się ich ogląda i można się tylko cieszyć, że nie próbują być drugim Stoke. Poczekajmy jednak z zachwytami przynamniej do końca sezonu, z wysyłaniem Vorma do United (które kupiło odpowiedniego bramkarza, bo za kilka sezonów to De Gea będzie pewnie światowym topem, a Vorm może być jednosezonowym wyskokiem), z wychwalaniem Brittona i robieniem z niego lepszego niż Lampard (inna sprawa, że to nie Josh wybrał, tylko zdecydował o wypożyczeniu menedżer), bo takich drużyn w historii było już wiele. Wystarczy przypomnieć sobie poprzedni sezon, casus Blackpool, by choć chwilę zastanowić się nad pisaniem notek o takim wydźwięku.Historia Swansea w Premier League pięknie się oczywiście zaczęła, ale niekoniecznie tak się musi skończyć. Na dodatek takie nastawienie dziennikarzy (choć oczywiście tych brytyjskich) może im wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku.
Blackpool. Aha. Może byś jednak zamiast wgapiać się w ligową tabelę obejrzał jakiś mecz Swansea?
Dobrze napisał. Blackpool tez miało dobra pierwszą cześć sezonu (o punktach mówimy) a w drugiej zdobywali ich znacznie mniej.Xpander trafił w 10. Podpisuje sie pod całym jego postem.Swansea, jak pisłąem gra świetnue, MU może od nich wiele naucyzc w kwesti radzenia sobie z presingiem i zakładaniu tegoż, a także w samym utryzmywaniu sie przy piłce.Co do zdania że jak nie masz piłki to nie strzelisz gola. Prawda, ale wystarczy ułamek sekundy by strzelić. Warto o tym pamiętać.
> Dobrze napisał. Blackpool tez miało dobra pierwszą cześć> sezonu (o punktach mówimy) No właśnie, mówicie. Ja widzę notkę, w której zachwyt nad wynikiem punktowym Swansea ogranicza się do przekonania, że drużyna utrzyma się w lidze, reszta jest o stylu, który w tej lidze naprawdę jest czymś niezwykłym. Czemu więc przypomnienie akurat Blackpool jest strzałem w 10? Pamiętam jak grali i podobieństw do Swansea nie widzę…
To wlasnie Dziaam trafil w 10. Blackpool gralo kompletnie inaczej, rozgrywali takie hurramecze. Wszyscy bronimy, wszyscy atakujemy, jak na podworku. Kiepska taktyka, wielkie zaangazowanie, szybkie kontrataki, dobre stale fragmenty gry. Ja nie widzialem zeby Blackpool 'outpassowalo’ Arsenal. Mozna lubic lub nie styl polegajacy na milionu podan i utrzymywaniu sie przy pilce, ale Swansea robi to prawie najlepiej w Anglii, a jest beniaminkiem, z graczami sposrod ktorych praktycznie nikt nie jest znany.Co do ich szans w tym sezonie, to moga skonczyc jak Blackpool, ale graja jak nikt przed nimi (z beniaminkow, ale i klubow z tradycjami w Premier League). I szacunek, ze maja psychike, zeby to robic, bo jak jest 10 minut do konca i siada na tobie Arsenal, a prowadzisz jednym golem, to latwiej wykopac pilke jak najdalej, niz celnie odegrac z pierwszej pilki do kolegi, mimo ze na treningu wychodzi ci 100/100 takich zagran. Ale oni nie pekaja i to robia. Ja ich podziwiam. W Blackpool byla wiara w siebie, optymizm i zaangazowanie. Tutaj do tego dochodzi niezwykla dyscyplina taktyczna.
Ja wypowiedx xpandera rozumiem tak:Rok temu zachwycano sie i schlebiało Blackpool. Bo beniaminek, bo taki mały budżet, bo ma tak cięzko, bo tak małe oczekiwania, bo tak dobrze sobie radzi (tabela), ale spadło, choć zdecydowana większość z nas napewno chciała żeby się utrzymali.Powyższe można spokojnie dziś przytoczyć do Swansea.Choć styl i urok druzyn oczywiście nie porównywalny. Jednakże wstrzymajmy się z gloryfikacją az do zapewnienia utrzymania, czego im serdecznie życzę.
> Ja wypowiedx xpandera rozumiem tak:> Rok temu zachwycano sie i schlebiało Blackpool. Bo> beniaminek, bo taki mały budżet, bo ma tak cięzko, bo tak> małe oczekiwania, bo tak dobrze sobie radzi (tabela), ale> spadło, choć zdecydowana większość z nas napewno chciała> żeby się utrzymali.> Powyższe można spokojnie dziś przytoczyć do Swansea.> Choć styl i urok druzyn oczywiście nie porównywalny.> Jednakże wstrzymajmy się z gloryfikacją az do zapewnienia> utrzymania, czego im serdecznie życzę.> Dobrze rozumiesz, oczywiście o coś takiego chodziło. Wytłumaczyłem to zresztą dziaamowi, który próbował dyskutować z wymyślonymi przez siebie tezami.
Blackpool rzeczywiście brakowało wyrachowania i taktyki obronnej, ale analogia ze Swansea jest tu mimo wszystko wskazana. Podobny rozmiar klubu, też beniaminek z świetnym początkiem w lidze. Mam nadzieję, że Swansea nie podzieli ich losu. Mandarynki i Łabędzie w EPL to byłoby coś!Blackpool było też zbyt uzależnione od Charliego Adama. W Swansea ten balans rozkłada się rozsądniej, stąd nadzieja, że byt ligowy zachowają. Tylko jak Swansea dobrze broni, szczególnie u siebie, tak przeciętnie strzela. Z tym Blackpool problemów nie miało.
Analogie miedzy nimi mozna znalezc, ale Pan Michal ich nie szukal, i Labedziami zachwyca sie z innych powodow niz rok temu Blackpool. Dlatego nie wiem, czemu mialby (on i ja i inni) sie rozczarowac po drugiej polowie sezonu. No, chyba, ze zaczna grac jak Stoke 😉 Bo caly trick polega na tym, nie ze Swansea urywa pkt wiekszym od siebie, tylko w jakim stylu to robi. Nawet jak spadna, to zachwyty nimi nie beda na wyrost, bo przez pol sezonu jednak graja jak Barcelona mini. Podkreslam, chodzi o styl, nie wyniki, bo wyzej w tabeli jest toporny Liverpool.
Dziaamowi i PK dziękuję za umiejętność czytania ze zrozumieniem 😉 Ale Xpander zwraca uwagę na ciekawe zjawisko: powszechne zachwyty dziennikarzy z Wysp grą Swansea są podszyte nacjonalizmem. No bo w odróżnieniu np. od Arsenalu trzon drużyny jest angielski, no bo trener jest „stąd”, no bo Capello powinien ich wypróbować… Widzę to oczywiście, widzę i opisuję, ale w kwestii zachwytów nad stylem gry nie mogę im nie przyznać racji.PS Ja też ściskałem kciuki za Blackpool. Ale to jednak inna historia, inny trener, inni piłkarze (bardziej Adam niż Britton) i inny styl.
Dobrze Michał, że nie potraktowałeś mojej wypowiedzi jako krytykowanie tej notki. Absolutnie nią nie jest, zgadzam się zresztą z większością tez, które w niej zawarłeś. Ciebie tutaj nie traktuję na tym blogu jak dziennikarza i działalność w TP tutaj nie maw tym miejscu znaczenia.Post był raczej ogólną uwagą na temat dziennikarstwa (nie tylko tego sportowego, ale to już pomińmy). o skłonności do popadania w przesadę, podsycaniu emocji (zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych) i chęci kreowania rzeczywistości. Angielskie media w tym oczywiście przodują, i to głównie do nich się odnosiłem.Pozdrawiam
…ale takich klubów którymi się wszyscy po połowie sezonu podniecali,a na koniec regularnie spadały było znacznie więcej:m. in. Wigan(Jewella),bodaj Charlton,Hull.Ot chwilowe ciekawostki
Dokładnie… efekt zaskoczenia zazwyczaj przestaje działać w drugiej połowie sezonu. Zdarzały się przecież sezony, i to całkiem niedawno gdy Villa była przez ileś tam kolejek liderem Premiership, po czym kończyła poza pucharami.Jak skończą sezon na 10 miejscu, to wtedy będzie można się podniecać. A jak narazie są tego równie blisko co Spursi mistrzostwa. Wszyscy wiemy o co chodzi.
Moim zdaniem to jest polemika z chochołem. Przecież nikt tu nie „zachwyca się” wynikiem Swansea, ani nie umieszcza ich na miejscach pucharowych na koniec sezonu. A już użycie względem tekstu słowa „hurraoptymizm” zdradza jego kompletne niezrozumienie, albo nieprzeczytanie. Panowie, przeczytajcie notkę, znajdźcie w niej punkt zaczepienia (najlepiej go w ogóle zacytujcie) i dalejże polemizować. Gdybym chciał Michałowi pomarudzić że „e, to już było”, to dałbym przykład drużyny, która byłaby do Swansea *jakkolwiek* podobna. Sorry, ale Hull, Blackpool i Wigan (chociaż ci już chyba najbardziej) mają ze Swansea tyle wspólnego, że ktoś na jakimś etapie się nimi „zachwycał”. VW Garbusem też się niejeden zachwycał, co nie znaczy, że jest dobrym przykładem w dyskusji pod notką Michała.
> Blackpool. Aha. Może byś jednak zamiast wgapiać się w> ligową tabelę obejrzał jakiś mecz Swansea?Na jakiej podstawie wnosisz, że nie oglądałem? Czy ja gdzieś porównałem styl z jakimi obie drużyny grały? czy może to jest twoje projekcja i dyskutujesz z argumentami, których nikt nie napisał? Widzisz w poście coś, czego nie ma, a co gorsze dyskutujesz z tym. Kiepsko.Nie porównywałem nigdzie stylu gry obu drużyn, są całkowicie inne, inne założenia, inna taktyka, wszystko inne. Ale widzę między tymi dwoma klubami elementy podobne- historia o kopciuszku, na którego nikt nie stawiał, bez pieniędzy, który szybko awansował z niższych lig, absolutny beniaminek Premier League i przede wszystkim trenerzy wychwalani pod niebiosa po połowie sezonu (oj, ile to podobnych tekstów powstało o Hollowayu). I jak mam wielką nadzieję, że druga część sezonu nie będzie kolejnym wspólnym elementem obu historii, tak nie mogę tego wykluczyć. Jeśli miałbym stawiać, to w PL się bez większego problemu utrzymają, ale druga połówka sezonu wcale nie musi być tak udana, nawet biorąc pod uwagę ich styl gry. Nawet ta walijska tiki taka może mieć przecież załamanie (przeciwnicy nauczą się ich stylu gry, przestaną lekceważyć, ktoś dozna kontuzji, etc). A to, że widziałeś w moim poście coś, czego nie ma, a co gorsze dyskutowałeś tym- przykro mi, nie mój problem. Post był o popadaniu w skrajności. Kilka przegranych meczów i dziennikarze będą zwalniali trenera i sprzedawali zawodników (teraz w sumie też sprzedają, co widać w tekście Michała, tylko do tych wielkich klubów).
> Widzisz w poście> coś, czego nie ma, a co gorsze dyskutujesz z tym. Kiepsko. W Twoim poście widziałem m.in. tekst „Tradycyjna dla dziennikarzy egzaltacja i popadanie w przesadę”. Nie wskazałeś niestety w którym miejscu Michał popada w egzaltacje i przesadę, podałes tylko przykłąd, że podobnie było z Blackpool. Ja nie widziałem ani egzaltacji, ani przesady, a przykład Blackpool uważam za kompletnie od czapy, bo ta drużyna nie posiada niczego, czym podjarał się Michał w przypadku Swansea.
Kocham Swansea od pierwszego obejrzenia. Prawie płakałem gdy spadał Blackpool ( trzymam kciuki by wrócili do premier league), ale Swansea wynagradza mi ich absencję z nawiązką z dwóch powodów :1) styl gry – wszystko co trzeba napisali obaj blogowicze.2) doping i szaleństwo na trybunach. W Anglii tak śpiewają chyba tylko przy Anfield Rd. Reszta kraju pod tym względem to raz lepiej (Newcastle) raz gorzej (Arsenal).I wiem co piszę,bo byłem tam na niejednym meczu na żywo (nawet średnio głośni kibice Barcy zagłuszali rok temu Emirates Stadium dopóki Arsenal nie wyrównał,a potem wygrywał).Dla niektórych tu obecnych to może sprawa nieistotna ale wg.mnie mecz z fajnym dopingiem to jest właśnie to. Bo nawet sliczny futbol przy śpiących trybunach nie będziemy tak odbierać jak ten, którym widownia „żyje”.Walijczycy,Szkoci i Irlandczycy potrafią ryknąć dużo głośniej od sąsiadów z Anglii i chwała im za to.Po za tym pięknie jest gdy „słabszy” uciera nosa potentatom (czekam na minę Romana A. jak Chelsea dostanie od Swansea 2-1:).Nawet jak skończą sezon w dolnej części tabeli , po nim będą bardzo pożądani (zarówno piłkarze i trenerzy). COMON YOU SWANS ! W KOŃCU TYLKO RAZ MA SIĘ STO LAT !
Swansea staje sie symbolem zmian zachodzących w Premier League, zmiany ze stylu typowo Angielskiego (ala Stoke) na bardziej techniczny, przemyślany futbol, gdzie większe znaczenie ma gra zespołowa, zdobywanie przestrzeni i skuteczny pressing (o czym napisał pan Michał), niż umiejętność przepychania sie w polu karnym i wrzutki z pominięciem linii pomocy. Ewolucja, panie. Niech sie trzymają w górnej części tabeli jak najdłużej.
Tak, cos w tym jest. Idealnie to widac takze wtedy gdy sie czlowiek przyjrzy mlodej generacji ktora coraz odwazniej wchodzi do pierwszych skladow ligowych potentatow. Romeu, McEachran, Luiz, Sturridge w Chelsea, Welbeck, Cleverley, Jones, Smalling w MU. Jest tez tak zreszta w tych mniejszych klubach – Blackburn (Rochina, Formica, Vukcevic, N’Zonzi), Fulham (Ruiz, Frei, Kasami) czy Newcastle (Ben Arfa, Cisse, Santon, Vuckic).Trzeba jeszcze tylko pozbyc sie prymitytow odpowiedzialnych za taktyke.
Swietny tekst, jeden z najlepszych. Dodaje do ulubionych.
„Załatwieni swoją własną bronią” – w tym przypadku można interpretować to zdanie bardziej dosłownie niż mogłoby się wydawać, w końcu Leon Britton to dumny absolwent Arsenal FC Academy.
Wyniki Rodgersa i Swansea przy nazwiskach w składzie, budżecie, medialności klubu potwierdzają tezę, że organizacja, styl i taktyka to podstawa sukcesu w piłce. Wrzuca tym samym na śmietnik zdania typu „Barcelonę 2011/Górnik lat 60./jakąkolwiek prze-utalentowaną drużynę mógłby trenować kierownik magazynu”. Pokazuje też, że odpowiedni trening i nastawienie może uczynić z graczy pokroju Allena czy Brittona ewenementy na skalę Premier League.Rodgers powinien dostać piłkarskiego Oscara za konsekwencję. Po meczu z Man United, gdy po błędzie Angela Rangela padł jedyny gol dla MU, powiedział, że wpadkę obrońcy bierze na siebie. Woli, aby Rangel raz się pomylił w cierpliwym wyprowadzani piłki od tyłu, niż aby miał wykopywać na oślep i tracić posiadanie.Zapomniał Pan w tym dobrym tekście tylko o Scottcie Sinclairze – najbardziej medialnym i znanym z Łabędzi (no teraz jest nim Vorm). On ma wciąż 22 lata, a już zaliczył Chelsea. Teraz odważnie drybluje, jest liderem, pewnie egzekwuje karne.
Aha, czyli Liverpool mial walczyc o mistrza, a Swansea mialo spasc. Ma pan fantazje 🙂
Michał tak obstawiał na początku sezonu. Pamiętam że LFC było wyżej w jego hierarchii niz Chelsea :DMiał chwile słabości.
Pana Rafała Steca lepiej by się czytało gdyby nie „Gazeta Wyborcza” z prawej strony. A tak niestety, niesmak pozostaje…
No tak, nie ma to jak Wasz bo nie Nasz Dziennik 😀
Panie GranitNiesmak to po takich tekstach pozostaje heh … dramat i tyle
Cudownie, że dyskusja nie zeszła na Manchester United i spekulacje o transferach. Tak trzymać panowie!
MU jest zainteresowane prawy obrońcom Crystal Palace Nathaniel Clyne. Miałby być on alternatywą dla Rafaela, którego często dopadają mniejsze lub większe urazy. Clyne to wychowanek Crystal Palace i reprezentant Anglii U-21. Kwota transferu miałaby oscylować w granicach 3 mln funtów.U mad?
little drunk only
You’ve been drinking during the day time, haven’t you? Not bad 😀
🙂
Na razie nie zeszła. Istnieje niestety obawa, że Swansea zostanie rozsprzedana. Im więcej szumu tym większe zainteresowanie. Na razie pewnie wszyscy czekają ile tak Walijczycy wytrzymają.
Rzecz w tym, że ostatnio na forum zrobiło się monotematycznie i zwyczajnie uradował mnie fakt, że rozmowa dotyczy też innych spraw i po prostu to skomentowałem:-)
Ja się z Tobą zgadzam. Wywołuje tylko wilka z lasu.
Jest monotematycznie, bo kibicom innych druzyn nie chce sie pisac. Nie zauwazylem, zeby fani MU na tym blogu zabraniali pisac o CFC, AFC czy LFC innym internautom. Jak jest komus monotematycznie, to moze w dyskusji zalozyc watek na temat, ktory go interesuje, jak post bedzie ciekawy, to ktos (moze nawet kibic MU…) odpowie. Bo od pisania „ale nuda, znow pisza o manchesterze”, nic sie nie zmieni. Ja kibicuje MU, ale tez mi przeszkadza, ze malo osob wypowiada sie tutaj na temat innych klubow. Ja mam niestety zbyt mala wiedze o innych zespolach zeby cos odkrywczego napisac, chociaz chetnie czytam komentarze o innych klubach, czasem cos odpisze nie o Manchesterze. Ale zarzuty o monotematycznosc powinny padac w kierunku kibicow innych zespolow, ze sie nie udzielaja, bo to naturalne, ze kibic MU glownie pisze o MU. Jakby jakis kibic np. CFC zaczal pisac tutaj komentarze o Chelsea, to po jakims czasie pojawilby sie ktos kto by mu odpisywal i powstawalyby w dyskusji watki o Chelsea, nie tylko o diablach.
Zgadzam się w pełni aczkolwiek jestem tu głównie dla wpisów Michała ( dodam, że niemal od początku istnienia blogu- bloga?). Ja osobiście nie udzielam się tu zbyt często, swoje komentarze mogę policzyć na palcach rąk i nóg. Fakt- gdyby inni czytelnicy częściej zabierali głos, dyskusja byłaby ciekawsza, jednak wydaje mi się, że wiele osób zwyczajnie odwiedza to miejsce dla „tłustych literacko” wpisów autora(w tym ja) i niekoniecznie mają potrzebę komentowania. Inna sprawa, że to jedyne miejsce w sieci gdzie jeszcze chce mi się czytać komentarze i stąd moje życzenie aby poziom dyskusji stale się podnosił. Idealnym przykładem jest autor, który raczy nas wciąż ciekawymi i nowymi wpisami nie pozostając przy tym monotematycznym. Pozdrawiam autora i wszystkich czytelników!
A może warto się zastanowić, dlaczego nie udzielają się tutaj kibice innych drużyn? Obstawiam, że w drugim lub trzecim poście któryś z was napisałby, że wspomniany klub: a) jest zbieraniną pazernych na petrodolary ludzików, nie to co United, b) 4 sezony temu sędzia wypaczył wynik meczu tego klubu na niekorzyść United, c) ma trenera-oszołoma, nie to co United, d) jest tak śmieszny, że gdyby nie istniał, należałoby go wymyślić.A potem już można truć o Pogbie czy innym Morrisonie, wątek się będzie pięknie rozwijał. Bawcie się dobrze. Jestem kibicem United, ale dyskusje strikte nt. mojego klubu, kompletnie niezwiązane z wpisem Michała, wolę czytać i prowadzić na innych forach.
W tym co piszesz tez jest troche prawdy. Ale nie wiem czy tak czesto zdarzaja sie tu dyskusje o United, ktore sa kompletnie niezwiazane z wpisem. Wiele wpisow Pana Michala tutaj to opis ostatniej kolejki, nie wiem czemu Cie dziwi, ze kibice MU komentuja mecz MU pod taka notka. Przeciez glownie mecze Diablow ogladaja. Zdarzaja sie pewnie niesprawiedliwe komentarze, ale taka jest pilka, kazdy kibic czasem pisze w emocjach cos nieprzemyslanego, czy ma jakies urazy. Ja widzialem tutaj po pomylkach sedziowskich czy po porazkach MU komentarze wysmiewajace MU i jego kibicow (po porazce z Wolves, czy karnym na Berbatovie w meczu z LFC). Z tego powodu mialbym przestac komentowac? I zauwaz, ze pod notkami bardziej uniwersalnymi niz spojrzenie na ostatnia kolejke, kibice MU czesto komentuja nie wspominajac o Manchesterze. Przykladem niech bedzie ta notka, ale jest takich sporo. Jak chce sie zmieniac swiat, najlepiej zaczac od siebie. To tak ogolnie, nie do Ciebie. Jak komus brakuje tutaj komentarzy o jego klubie, czy o czymkolwiek, to niech zacznie je pisac. Moze to sie rozkreci, i komentarze beda bardziej zroznicowane. Zakladanie z gory, ze kibic MU zjedzie kibica Arsenalu, ktory opisze swoje uczucia po meczu ze Swansea, jest chyba nieco przesadzone.
I pomyśleć, że jakieś 2 tygodnie temu Newcastle pokonało MU 3-0 …. Ech, bo piłka, panie, to taka dziwna dyscyplina 🙂
Szczypiorniak jest okrutny…dla Szwedów 🙂 (choć mógłby być jeszcze nieco bardziej heh).Niesamowite co się działo przegrywać na takim poziomie w ME do przerwy 9:20 i dogonić wynik.BrawoFulham widzę w innym wymiarze,ale także w tym kierunku podążyło
Dla „fanów” – http://www.sadistic.pl/aktorzy-z-barcelony-vt99253.htm
Futbol jest okrutny. Karnego w ostatnich sekundach wywalcza i egzekwuje typ, ktory juz dawno powinien byc pod prysznicem.
Ajajajajaj. To musi boleć. Odrobienie dwubramkowej straty, piłka meczowa w doliczonym czasie gry, a zamiast 3 punktów jest 0. Zamiast dwupunktowej straty jest 8. Masakra…Kto wie, może rację miał Michał, tak asekuracyjnie pisząc o mistrzowskich szansach Tottenhamu.City ma najszerszy, najbardziej wyrównany skład, silną ławkę, to wszyscy wiemy. Jeśli na dodatek będzie im dopisywało szczęście, to losy mistrzostwa mogą się rozstrzygnąć koło marca. Oby nie… Zobaczymy, jak z serią ciężkich spotkań poradzi sobie United.
Let`sk kick Pepe/Balotelli out of football.
Mam nadzieje ze komisja dyscyplinarna się tym zajmie. Najwiecej pretensji mozna miec do Defoe.PS. Jones + Evans vs Van Persie – oj czuje ze dla wielu fanów MU bedzie to potencjalnie wstrzasajace przezycie.
Spurs maja pecha w tym sezonie do kluczowych decyzji. Nieuznany gol ze Stoke, z Wolves, teraz karny Balotellego. Webb dobrze widział całą sytuację.
Balotelli w meczu z Tottenhamem http://i41.tinypic.com/1417a86.jpg
Teraz jeśli suarez dostał 8 za rasizm tutaj powinno być 30-40 spotkań. Ja wole być wyzwany niz dostać kopa w głowę. Nie mówiąc o konsekwencjach zdrowotnych obu czynów.
Do 60 minuty Manchester wyglądał dobrze, potem jakoś powietrze zeszło 🙂 Valencia kolejny raz rozstrzygnął mecz, choć w początkowych momentach Vermaelen trochę mu przeszkadzał. Ważne zwycięstwo, nie tracimy dystansu do City. Niestety znów kontuzje :/
Dobry mecz na emirates. Co ważne z perspektywy widza, mecz piłkarski a nie popisy aktorskie. Gracze uczciwie z poszanowaniem rywala i siebie. Po faulach czy udanych odbiorach przybijali piątki.Mecz jest łatwy do sędziowania jeśłi piłkarze grają uczciwie. Na tle ostatniego hispzańskiego klasyka dzisiejsze spotkanie to wzór fair play.
Dobry mecz to był ale tylko wyłacznie do oglądania. Arsenal grał tragicznie w obronie, zero asekuracji, a MU nie potrafił kontrolować meczu. Alex dopiero po wyrównującej bramce ogarnął to i zrobił dwie dobre zmiany. Ciesze sie z wygranej, ale w drugiej połowie zdecydowanie powinniśmy starać sie kontrolować przebieg gry, a nie wdawać się w jakies podwórkowe wymiany ciosów. Znowu się powtarza sytuacja jak z meczu z City, gdzie druga połowe zagralismy źle. Cieszyć moze świetna postawa Valencii i na prawde pierwszy od dawna udany mecz Evry. Gorzej z urazami, mam nadzieje ze kontuzja Jonesa nie bedzie powazna, a Rooney, Nani sa tylko poobijani.
Czasami to liczę na to, ze Naniemu to ktoś porządnie baniak obije. Może wtedy mu się coś przestawi, i w końcu wróci stary dawny szybki kolektywny gracz. Na chwilę obecną to irytacja przy tych jego podskokach przebija wszystkie inne numery, które zdarza mu się wyciąć.
Dobry mecz na emirates. Co ważne z perspektywy widza, mecz piłkarski a nie popisy aktorskie. Gracze uczciwie z poszanowaniem rywala i siebie. Po faulach czy udanych odbiorach przybijali piątki.Mecz jest łatwy do sędziowania jeśłi piłkarze grają uczciwie. Na tle ostatniego hispzańskiego klasyka dzisiejsze spotkanie to wzór fair play.
@ Majkel – współczuję, na serio. Tym bardziej, że na moje man of the match był bezapelacyjnie King. To co facet wyprawia w obronie to po prostu majstersztyk. Do tego wejścia w linię pomocy, no po prostu siła spokoju i pewność siebie. Świetnie też dzisiaj zagrał Kaboul, choć przy bramce Lescotta obydwaj wymienieni na początku mogli na pewno zrobić duże więcej. W pierwszej połowie doprowadzał mnie natomiast do szału Ekotto. Jakaś nonszalancja, nawet przy wrzutach z autu, podaniach na bliskie w sumie odległości … No nie mogłem przestać się wściekać. Tak samo jak na bezproduktywnego van der Vaarta – sorry, ale strzałami z 30 metrów trudno zaskoczyć Harta, czyż nie?Szkoda że tak się skończyło. W sumie futbol jest okrutny, więc nie ma się co dziwić, że niewykorzystanie okazji z 91 minucie jest karane 3 minuty później. Niemniej jednak remis byłby sprawiedliwy, gdyby nie to, że to rzadko kiedy sprawiedliwa gra. Ot, Spurs przegrali wygrany mecz ….