Wszystko rozumiem: spotkanie z liderem, kiedy traci się do niego pięć punktów, ma swoje znaczenie, ale nazywać to „najważniejszym meczem od 51 lat” albo mówić – jak Rafael van der Vaart – że wszystko zależy od tego pojedynku? No owszem, zależy, ale w tym sensie, jaki przywoływał wczoraj Kenny Dalglish, wściekły na swoich piłkarzy za to, że przeszli obok meczu z Boltonem: w piłce nożnej, zwłaszcza tej angielskiej, wszystko i zawsze zależy od najbliższych 90 minut. To nie jest Hiszpania, gdzie o tytule faktycznie może – choć nie musi – rozstrzygnąć wynik El Clasico. Tu mistrzem kraju nie zostaje się dlatego, że będąc w wielkiej formie i grając oszałamiający futbol gromi się mocnego rywala pięcioma bramkami. Mistrzem, jeżeli już szukać jakiegoś uogólnienia, zostaje się wygrywając na wyjeździe 0:1 ze słabeuszem i robiąc to wtedy, kiedy ewidentnie nie ma się swojego dnia – coś jak zrobiło MC w poniedziałek z Wigan. Nieważne, jak rewelacyjnie zagrała Chelsea z MC jakiś czas temu – ważne, że wczoraj nie zwyciężyła na Carrow Road. Przykłady mógłbym mnożyć.
Niezależnie więc od tego, że od świtu nadrabiałem zaległości w pracy, aby móc we względnym komforcie oddać się oglądaniu piłki po południu, nie kupiłem całej tej atmosfery „superniedzieli”. Do licha: jesteśmy ledwo co za połową sezonu, a różnice w czołówce wciąż pozostają niewielkie – pamiętam jak w sezonie 1995/6 Newcastle nie zostało mistrzem Anglii, choć na trzy miesiące przed końcem sezonu miało 12 punktów przewagi. Dopiero uwzględniwszy tę perspektywę można spokojnie rozmawiać o dzisiejszych wydarzeniach.
A rozmawiać jest o czym, bo sama druga połowa meczu Manchesteru City z Tottenhamem obfitowała w momenty niezwykłe i kontrowersyjne. Kiedy wydawało się, że jedno genialne podanie Silvy do Nasriego przesądza sprawę zwycięstwa gospodarzy, którego rozmiary miał pieczętować gol Lescotta po rzucie rożnym, katastrofalny błąd Savicia pozwolił Jermainowi Defoe przejąć piłkę, objechać Harta i wrócić Tottenhamowi do gry. Kiedy zaś Gareth Bale fantastycznym strzałem zza pola karnego przyniósł wyrównanie, wydawało się że w zasięgu gości jest nawet zwycięstwo – i rzeczywiście w 91. minucie po akcji strzelców obu bramek Defoe był o włos od zdobycia kolejnej. Moment najbardziej kontrowersyjny miał wprawdzie miejsce kilka minut wcześniej, kiedy Balotelli nadepnął na głowę Parkera (w przekonaniu przytłaczającej większości obserwatorów zasługiwało to na czerwoną karkę, a więc w 94. minucie King nie miałby kogo faulować w polu karnym gości – i nie byłoby również wykonawcy karnego…), ale chwila moim zdaniem kluczowa miała dopiero nadejść. Była 93. minuta, City zagrało niecelną piłkę na prawe skrzydło, a Benoit Assou-Ekotto (jeden z naszych ulubieńców, czyż nie?) zamiast pozwolić jej wyjść na aut, zarobić parę sekund, a potem rozegrać spokojnie na własnej połowie i doczekać do gwizdka, wykopał ją gdzieś pomiędzy obrońców MC, którzy natychmiast wyekspediowali ją z powrotem i trzydzieści sekund później King przewrócił Balotellego. Otóż tak właśnie: zamiast krytykować Defoe’a za zmarnowaną okazję albo pastwić się nad sędzią za niewyrzucenie Balotellego, złoszczę się na Assou-Ekotto, bo decyzji o wykopaniu piłki na oślep nie podejmował pod czyjąkolwiek presją. Nade wszystko jednak: zamiast zżymać się na okoliczności porażki albo zastanawiać się nad tym, czy nie okażą się demoralizujące, powtarzam sobie – sobie, ale też fanom Arsenalu, Chelsea, Liverpoolu itd. – że „najważniejszy mecz od 51 lat” przyjdzie rozegrać za tydzień. A potem kolejny. I tak dalej.
PS Na miejscu fanów Arsenalu trochę bym się jednak martwił. Nie tyle nawet faktem, że Arsene Wenger dokonując – jak mówił po meczu – pięćdziesięciotysięcznej zmiany w swojej trenerskiej karierze ewidentnie zmienił na niekorzyść losy spotkania (oddajmy mu jednak, że wcześniej zmienił je na korzyść, wprowadzając Yennarisa za Djorou…), co faktem, że zmianę tę, Oxlade-Chamberlaina na Arszawina, oprotestowali nie tylko kibice Kanonierów, ale także Robin van Persie. Zwykle bronię się przed utożsamianiem losów jakiejkolwiek drużyny z jednym piłkarzem, tu jednak nie sposób zamknąć oczu na statystyki. No chyba że Wenger, hmm, myśli o powrocie Iana Wrighta.
Dla mnie Lescott i Balotelli powinni trzy najblizsze spotkania obejrzec z trybun (a Wloch to z 8). Cieszy wygrana United, ciesza niezle kontry, martwi kontuzja Jonesa, a na Twitterze czytam jeszcze, ze z LFC moga nie zagrac Rooney, Nani i Carrick bo sa mocno poobijani. Dobrze ze Valencia zlapal swoj rytm, z koncowki pierwszego sezonu na OT. Nani powinien sie uczyc. Mial po swojej stronie cienkiego jak zebro komara Djourou, ogrywal go jak chcial, ale niewiele z tego wynikalo. Ponadto Welbeck jest znakomity. Jestem wielkim fanem talentu Chicharito, ale przy takiej grze Welbecka, to moze on na 15 minut wchodzic. Bo Danny ma w zasadzie wszystko. Strzal, sile, podania, przyspieszenie, drybling, glowka, dwie nogi. Swietny gracz. Czekam na Cleverleya, Welbeck w wywiadzie z poczatku sezonu mowil, ze uwielbia grac z Tomem, bo razem sa w United od dziecka, i doskonale wiedza jak razem grac (to byl komentarz do bramki z Tottenhamem, jak Cleverley podawal Welbeckowi). Strasznie mi zal Tottenhamu, widac bylo juz ze Defoe w akcji wczesniej ledwo biegl, Bale w tej stuprocentowej sytuacji zagral mu jednak zbyt blisko bramki, Jermaine juz fizycznie nie dal rady. Szkoda…
Ciężko powiedzieć czy Danny by się wypromował gdyby nie ten uraz Javiera z początku sezonu. Co do meczu z Liverpoolem, nie wiem czy Wayne będzie chciał odpuścić spotkanie z nimi- ambicjonalne podejście. Mnie bardziej interesuje kwestia komu z obrońców da odpocząć Fergie. Może wreszcie Evrze, który w tym sezonie chyba nie opuścił ani jednego meczu?
Evra odpocznie najwcześniej w meczu z Stoke, może nawet dopiero w meczu z Ajaxem. W tym momencie po pierwsze jest w zbyt dobrej formie, po drugie jest kapitanem, po trzecie mecz z Liverpoolem nadal jest prestiżowy, zwłaszcza w FA Cup. Wątpię by Ferguson odpuścił sobie możliwość ogrania Kenny’ego.
Ja bym odpuścił to spotkanie. Jedziemy na anfield, mamy dużo urazów i urazików, nie chciałbym ryzykować długiej kontuzji Rooneya, Carricka czy Naniego, a juz na pewno nie ryzykowałbym powrotu CLeverleya akurat w spotkaniu z tymi drwalami.LFC jak zawsze u siebie zepnie sie z całych sił na mecz z nami, będą nabuzowani i będą kosić co sie da i kogo się da a jeszcze może będzie arbiter który pozwoli im na ten psudo futbol.Jasne że chciałbym zajść jak najdalej w FA cup, może i nawet wygrać, ale los chciał abyśmy trafili na rywala o takim a nie innym sytlu i takimi a nie innymi umiejętnościami a także z taka a nie inna historia między klubami no i ostatniej sprawie suarez vs evra. Niepowodzenia poolu, presja trybun no i Kenny który pewnie będzie chciał by piłkarze pokazali swoje „zaangażowanie”. Rok temu zrobili dziurę w nodze Naniemu, carragher burzył sie na żółtą!! kartke.
Tydzień przerwy to idealna pora na doleczenie drobnych urazów, Rooney na bank meczu nie odpuści, Ferdinand też już powinien być gotowy do gry, Carrick tym bardziej skoro dał radę dograć do końca z Arsenalem. Problemem będzie sytuacja Naniego. Stoke gra w podobnym stylu, też nie przebiera w środkach. Też mamy ich odpuścić?Nie powinniśmy odpuszczać meczu z LFC. Ferguson tego nie zrobi, piłkarze też mają coś do udowodnienia po remisie na jesieni. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Łukasz, zlejemy ich na OT jak przyjadą w lutym 🙂 Ferdinanda, Evry, Carricka i Valencii bym nie zabierał na miejscu Alexa. Nani niech gra i wreszcie coś pokaże;) w ataku Berba i Hernandez, od 1 minuty Park. Anderson jest sprawny ?
Odpuszczając mecz z Liverpoolem ryzykujemy sezon bez trofeum… Zakładam oczywiście że odpuścimy także puchary, które z biznesowego punktu zupełnie się nie opłacają. A w lidze wszystko się może zdarzyć przez najbliższe 16 kolejek. Wolałbym jednak grać dalej w FA cup. Zwycięstwo na Old Trafford to obowiązek, ale przyjemniej byłoby dodać do tego wygraną na Anfield.
Może inaczej, odpuśćmy se pierwszy skład. Rezerwy, choć ciężko o rezerwy przy tylu urazach, powinny sobie z LFC poradzić, piłkarsko sa lepsi.Scholes, Anderson w ataku Berbatov i Hernandez, Park, z obrona to zbyt dużego pola manewru nie mamy, ale czy to Rafael czy fabio czy obaj, może Fryers, bo jak dostawał szanse to nie zawodził, dobrać kogoś z rezerw, kogoś z pierwszego składu, zacząć z mocna ławką i powalczyć o zwycięstwo. Ujmę to tak, liczena wyobraźnie Alexa, on nigdy nie przestaje mnie zaskakiwać :DPamięta ktoś mecz MU-Arsenal z pucharu rok temu?
Zgodzę się, ale tylko częściowo. Scholes w środku obok Carricka, zmieni go Ando. Po bokach Valencia i Park, Giggs i ewentualnie zdrowy Nani na ławce. Z racji tego że bliźniacy są ze szkła wystawiłbym tylko jednego z nich- Rafaela, który dziś zagrał bardzo dobre zawody. Berba w ataku z Roo, bo Chicharito jest w fatalnej formie ostatnio. Reszta bez zmian. Tylko tak bawić się możemy co najwyżej w FMie 😀
Evra po aferze z Suarezem na anfield musi zagrać ;-)Ja bym chciał w sobotę zobaczyć taki sam skład jak z meczu z arsenalem (ew Rafael za Jonesa). Roo i Carrick pewnie będą już gotowi do gry, może wróci Rio (ale i tak osobiście wolę parę Small – Evans). Trzeba wygrać i awansować, a chłopaków oszczędzać w meczu ze stoke (chętnie zobaczyłbym w podstawie Berbe albo Chicharito). Pool nie jest w formie, ale nie ma co ich lekceważyć bo u siebie zawsze są dla MU groźni i już nieraz było tak że grali piach a na mecze z MU się spinali i wygrywali…
Wszystko ok, ale ten osąd o lidze hiszpańskiej pełen nietrafnych stereotypów. Wystarczy śledzić mecze wyjazdowe Barcy i Realu ze Sportongiem Gijon, Getafe itd.
Pełna zgoda co do „super niedzieli” i jej rozstrzygnięć, ale czy nie za to kochamy tę ligę? Czy nie za to wielbimy Spurs, że dali się temu uwieść? Poczuli, że mają City na widelcu, że jest szansa wziąć wszystko. Savić nie wyglądał za dobrze i naprawdę była szansa rozstrzygnąć to w samej końcówce. Do niczego nie dojdziesz jak nie spróbujesz podjąć wyzwania (że zacytuję w drobnej interpretacji klubowe motto, tak trudno zrozumiałe dla tego żałosnego twórcy 3 dobrych piosenek z Oasis). Mam przeczucie, że FA nie zawiesi Mario nawet na jedno spotkanie.
Londyn znów wraca na tarczy, chociaż zwycięstwa Manchesterów różnicą tylko jednej bramki w obu meczach. Arsenal nie wyglądał na drużyne, która może wyrządzić krzywde ManUtd (choć swoje sytuacje mieli). Bardzo podobała mi sie formacja obronna, pewni środkowi, boczni zaangażowani w ofensywe (wreszcie Evra na swoim poziomie). Zachowanie Arshavina karygodne, jego dni zdają sie być policzone. Skrzydła ManUtd wcale w takiej dobrej formie nie są, Valencia w pierwszej połowie sobie za dużo przy Vermalenie nie pograł, Nani jak już minął obrońce i miał mnóstwo czasu to zawsze wybierał źle… No cóż, czekamy na Younga, no i Cleverleya, żeby już Giggsa w środku nie oglądać (podtrzymuje swoją opinie, że sie nie nadaje do 4-4-2). Co do Welbecka, to chwaliłem go bardzo już po poprzednim meczu, to jest naprawde świetny zawodnik. Jeśli utrzyma forme to bardzo sie zdziwie, jeśli Capello go nie powoła na Euro. Hernandeza fanem nie jestem, ale na zmiennika pasuje idealnie.
Zdaje sobie sprawa ze od ostatniego mundialu w RPA Theo Walcotta i Fabio Capello laczy bardzo glebokie uczucie, ale Wloch po prostu nie moze przejsc obojetnie wobec ostatnich meczow Arsenalu no i dyspozycji Walcotta, ze Swansea zgasili go Sinclair i Nathan Dyer, wczoraj chyba w jeszcze lepszym stylu zrobil to Alex Chamberlain. Gdy kilka tygodni temu angielscy zurnalisci wypisywali o szansach Alex na powolanie na najblizsze Euro, pewnie sami w to specjalnie nie wierzyli, ja takze, ale wczorajszy mecz pokazal ze jest gotowy na rywalizacje w futbolu seniorskim i to na najwyzszym poziomie, 18 lat i MVP meczu z MU. Jeszcze a’propos kadry, mam nadzieje ze numerem 4 na pozycji numer 8 jest w tej chwili nie Lampard a Mark Davies. Od kilku miesiecy prezentuje swietna forme, no i dysponuje przymiotami rzadko spotykanymi u angielskich kopaczy, jest odwazny, przebojowy, swobodnie gra pilka, rozsadnie sie nia dzieli. Lamps w tej chwili unika w ogole kontaktow z pilka, a wiekszy wplyw na rozegranie maja w tej chwili w Chelsea John Terry czy Oriol Romeu. Pamietam ze kilka lat temu widzialem spotkanie kadr U19 Anglikow i Francuzow, Zabojady mialy wowczas genialne pokolenie z Ben Arfa, Benzema czy Menezem, Anglicy jak zwykle dysponowali zespolem topornym technicznie, taktycznie i umyslowo, jedynym pilkarzem ktory chcial cos zmienic i czasem mu sie to udawalo byl wlasnie Davies. Potem kontuzje, transfer do Boltonu, lawka (byl zmiennikiem Reo Coker i Muamby – takie rzeczy tylko na Wyspach) az wreszcie dostal szanse. Jestem pewien ze trafi niebawem do wiekszego klubu, moze nie TOP6, ale w takim Newcastle czy Fulham na pewno by sie odnalazl. Na pewno potrafi duzo wiecej od Rodwella czy Hendersona.A Chelsea to najgorzej grajacy w ataku pozycyjnym zespol w Londynie, no moze QPR wypada rownie slabo, ale tam przyjda nowi wiec bedzie progres, no a gdyby Anglicy organizowali plebiscyt analogiczny do wloskiego „Bidone d’Oro” The Blues zwyciestwo mialaby w kieszeni. Nie wiem tylko kto by jej ten tytul zapewnil – Lampard czy Meireles?
Alex OC był najlepszy w Arsenalu, ale nie był najlepszy na boisku. Najlepszym graczem tego meczu i to z łatwością był Antonio Valencia, który po prostu wygrał dla MU ten mecz. Ekwadorczyk jest w wybornej dyspozycji ostatnio.Chamberlain grał naprawdę świetnie, dużo lepiej od niewidocznego Walcotta.
Valencia, a nawet Carrick i Smalling. Ale to jest Anglia – 18-latek z Arsenalu, który zrobi kilka akcji w meczu z MU i generalnie nie zawali, zawsze będzie na nagłówkach.
Nie wiem dlaczego sie czepiacie sie o takie szczegoly, z Carrickiem sie zgodze faktycznie zagral lepiej od Chambo, ale Valencia? Mam watpliwosci, trzeba wziac pod uwage ze nie gral na typowego bocznego obronce, a stopera, w dodatku ledwo co wyleczonego, a w koncowce na boiskowego analfabete jakim jest od kilkunastu miesiecy Arshavin.
A Ox jedyna akcje, ktora dala wymierna korzysc przeprowadzil jak przed soba mial skrzydlowego, nie obronce, bo Rafael zostal w polu karnym Kanonierow… Takie argumenty to troche wiesz… Jak gadanie, ze Messi i Ronaldo sa slabi, bo strzelaja kelnerom w La Liga. Nie wina Valencii, ze Arsenal mial kontuzjowanych obroncow, ponadto Antonio strzelil gola z glowki jak kryl go Vermaelen (on chyba potrafi grac glowa?), a w akcji na 2-1 rozklepal cala obrone Kanonierow. Ludzie winia Arshavina, ale juz w polu karnym klepki z Parkiem tez nikt nie powstrzymal, a bylo tam 4 obroncow. Ox gral dobrze, ale nie najlepiej na boisku. Jakby byl najlepszy, to dalby swojej druzynie jakies punkty. A on mial kilka rajdow a’la Nani, z ktorych nic nie wynikalo i jedna asyste, ktora zamienila sie na bramke tylko dzieki geniuszowi Robina, bo to nawet sam na sam nie bylo. Niemniej potencjal w nim widac, i to taki porzadny. Silny, szybki, sprawny technicznie. Ale bez doswiadczenia, niech Arsene go ogrywa.
Ok, to z innej strony. Najlepszy na boisku był Koscielny. Co Ty na to?
Dobrze, w Arsenalu najlepszy byl Laurent, w MU Valencia, Chambo niech sie zadowoli trzecim miejscem. Piszac ten dluzszy post zupelnie nie mialem na celu wywolania dyskusji kto jest numerem jest, kto numerem dwa. Chamberlain zagral bardzo dobre spotkanie i zalezalo mi na podjeciu dyskusji na temat jego umiejetnosci, potencjalu, przyszlosci. Pewnie daleko mu jeszcze do Antonio Valencii, ale wczoraj pokazal wiele rzeczy ktorych Ekwadorczyk nie poznal i juz z ktorymi sie raczej nie zapozna, np. wspomniana przez ciebie inteligentne poruszenie sie bez pilki, byl grozny zarowno z lewej jak i prawej strony, pamietam jak zle wygladal w tym aspekcie na samym poczatku sezonu gdy byl przyklejony do linii bocznej zupelnie jak Bale w zeszlym roku, kolejna sprawa to wszechstronnosc podan, nie ogranicza sie jedynie do wrzutek, probuje podan prostopadlych, przeszywajacych formacji, moze nie w tym meczu ale juz z Manchester City w Carling Cup pokazal tez ze nie sprawia mu wielkiej roznicy ktora noga kopie, tego takze o Valencii powiedziec nie mozna. Ma mankamenty, zwlaszcza w grze do tylu, ale jest to moim zdaniem pilkarz o podobnej skali talentu co Wilshere. Jeden z niewielu naprawde realnych angielskich talentow.
Mi najbardziej imponuja wszechstronne umiejetnosci Oxa. Pytanie tylko, czy bedzie umial wniesc je na najwyzszy poziom. Poki co, nie znalazlbym dla niego miejsca w MC, MU czy Tottenhamie, ale chlopak jest mlodziutki i za 3 lata moze byc znakomity. Podobny przyklad to Welbeck, ktory 2 lata temu pokazywal blyski talentu (moim zdaniem mniejsze niz teraz Ox), a teraz gra naprawde wysmienicie.I zgadzam sie, ze w porownaniu do Valencii, Ox jest duzo bardziej wszechstronny, jesli chodzi o atak. Valencia umie grac tylko na jednym skrzydle ALE, moze grac tez w obronie. No i na tym skrzydle jednak jest podstawowym zawodnikiem mistrza Anglii, najlepszym skrzydlowym w jego skladzie. Ox poki co ma dluga droge przed soba, nie jest nawet na szczycie w hierarchii Arsenalu, ale ja w niego wierze. Widac taka przebojowosc i pewnosc siebie, troche jak u Szczesnego. A co do angielskich talentow jest jeszcze Sturridge, Welbeck, Cleverley, Wilshare, Smalling, Jones -> to tylko z najwiekszych klubow a i tak pewnie kogos pominalem. Sa oni starsi od Oxa, ale wiekszosc nie tak bardzo. Za kilka lat, te 2-3 lata roznicy juz nie sa tak istotne, bo na boisku nie widac, czy pilkarz ma 25 czy 27 lat.Jedyne co moze jakos zaszkodzic Oxowi, to to, ze cala odpowiedzialnosc za jakies wyniki czy dobra gre, bedzie sie skladac na jego barki. Skoro wymiatal przeciwko MU, to musi w meczach z Wolves itd byc jeszcze lepszy. A w tym wieku jednak czesto ma sie wahania formy. Zeby tylko prasa czy kibice, nie obarczali go zbyt duza presja. Wydaje mi sie, ze wlasnie Walcott troche byl tak 'zajechany’ przez srodowisko, najpierw zachwyty, jak cos nie wyjdzie, to ze nie ma mozgu, potem walnie hattricka, to znow genialny i tak w kolko.
Alex OC grał naprawdę dobrze z MU, ale tez nie przesadzajmy. D*py ten występ nie urywał. Talent nie kwestionowany, oby rozwinął sie jak najlepiej, choć na pewno nie pomoże mu zbliżająca się nieubłaganie medialna wrzawa.Młody anglik kopnął prosto piłke-giga talent, drugi George Best.Juz taki jeden był, Walcott sie zwie, a mam przekonanie graniczące z pewnością że world class to on nie będzie nigdy. Czy Alex OC, będzie? Moze być ale rożnie losy talentów sie toczyły, swego czasu geniuszem miał być Joe Cole, wyszedł średniak. Jeden talent wybucha w wieku 17 lat jak Michael Owen i gaśnie przed 30. Inny wielką gre rozpoczyna w wieku 22 lat, jak Scholes i zostaje najlepszym graczem ligi. Każdy przypadek jest oddzielny.Bywają tez przypadki które zaczęło wymiatać za młodu i wymiatają w starszym wieku-Giggs.
Owena zniszczyły kontuzje, Cole’a także. Joe Cole naprawdę mógł być jednym z najlepszych graczy w historii brytyjskiego futbolu, cóż los chciał inaczej.To jak Cole grał w WHU, to nawet przebijało młodego Giggsa, o Rooneyu czy Owenie nie wspominając.
Racja, zobaczymy jak zagra w kolejnych meczach np ze słabszymi przeciwnikami, gdzie Arsenal będzie musiał grać atakiem pozycyjnym, nie z kontry i gdzie prawy obrońca będzie częściej gościł przed swoim polem karnym niż przeciwnika. Chłopak ma talent, ale to jeszcze niczego nie przesądza, teraz czas aby go zweryfikował na boisku i nie tylko jednym spotkaniem…
Ox- 19 lat, Valencia- 27 lat. Daj chłopakowi szansę. Raczej nie przyznaje się MVP zawodnikowi z przegranej drużyny.
A co ma wiek do tego? Pytanie kto był najbardziej wartościowym graczem spotkania, czytaj najlepszym.Nie ma znaczenia ze x ma 17 a y 39, kto zagrał lepiej jest jedynym kryterium w tej kategori. Nie będe dawał komuś handicapu bo jest młodszy, jak będzie lepszy to będzie jak będzie słabszy to będzie słabszy i tyle.Wczoraj, jesli porównam co drużynie dali obaj skrzydłowi to ekwadorczyk wygrywa.
Fan Tottenhamu ma prawo się po takim meczu złościć. Co prawda City po atomowym wejściu w sezon zostali już z grubsza rozpracowani i wiadomo, jak z nimi grać, a mnogość niebieskich lubiących środek pola też jest na rękę szeroko rozstawionemu Tottenhamowi, ale wyrównany mecz z liderem zwyczajnie trzeba zaliczyć na plus. IMO Koguty to w tej chwili najfajniej grająca ekipa, przede wszystkim składa się z pasujących do siebie elementów (no może poza napasntikiem – wczoraj grał Defoe, do którego nie przekonam się nigdy i któremu życzę, żeby wreszcie zaczął grać regularnie, czyli odszedł do ligowego średniaka), grają kombinacyjnie, szybko, a nad wożenie piłki przedkładają podania. We wczorajszym meczu można wypunktować kilka błędów Savića i na tym oprzeć analizę okazji Tottenhamu, jednak moją uwagę przykuł przede wszystkim Bale. Swego czasu miał być ofensywnie usposobionym prawym obrońcą, potem skrzydłowym, teraz widzimy że nabiera cech klasowego i wszechstronnego napadziora! Coraz częściej odkleja się od skrzydła, przyjęcie i zwód jak na wyspiarza ma świetne, lubi klepać na małej przestrzeni z kolegą, a do tego duże wrażenie robi jego gra bez piłki. Czytałem ostatnio świetny tekst opisujący zalety Ozila, w którym wychwalano jego spryt i nieustanną pracę nad poszukiwaniem wolnej przestrzeni na boisku. Autor (niezawodny Michael Cox) pisał, że gdyby w dowolnym momencie zapauzować mecz i wokół Ozila narysować trójkąt lub kwadrat, kórego rogami są obrońcy i pomocnicy go otaczający, Ozil zawsze znajdzie się w samym środku figury. Na tym poziomie gry metr-półtora oznacza ułamek sekundy więcej – szansę na podjęcie i wykonanie decyzji lub jej brak. Nie twierdzę, że Bale ma to co Ozil. Ale imponuje mi ciągym poszukiwaniem przestrzeni, umiejętnością grania w środku boiska i właśnie inteligencją. Od skrzydłowych rzadko wymaga się boiskowej inteligencji, wystarczy kiedy mknie jak wicher, mija rywali, dośrodkuje i grzmotnie na bramkę. Bale to młody chłopak i niebawem może się okazać, że zwyczajnie szkoda go na typowego skrzydłowego. No i masz, Michał, walnąłem mini-blognotkę na wyjeździe 😉
Pomyliłeś strony, bo Bale gra na lewej. Fakt jednak, że ostatnio można go spotkać wszędzie.
Z perspektywy rywala na prawej 😀
wymieniali się w pewnym momencie meczu z lennonem pozycjami w pewnym momencie meczu, tak aby zamiast do linii, schodzić do środka. co nie zmienia faktu, że dziaam się walnął po prostu w komencie.taka moja uwaga tylko – walijczycy od dawna zawsze mają jedną, dwie gwiazdy w zespole klasy europejskiej albo światowej i resztę zespołu na poziomie the championship. żeby wymienić tylko toshacka, rusha, giggsa, hughesa czy teraz bale’a (i być może ramsey’a).
Owszem, walnąłem się, myślałem „lewa”, napisałem „prawa”.Bale nie tylko wymienia się pozycjami z Lennonem, żeby móc zejść na strzał. Gra dużo mniej schematycznie niż Anglik, często szuka sobie miejsca w srodku i tam przyjmuje podania.
Balotelli zawieszony na cztery spotkania, w końcu się doigrał. Why always him?
przynajmniej kibice Arsenalu maja pewnosc, ze Wenger jest zdolny, do odpowiednich zmian, decydujacych o koncowym wyniku…
Arbitrem meczu Liverpool-MU w sobote, będzie prawdopodobnie najgorszy arbiter w całej lidze, którego nieudolność i brak kompetencji udowadniany na każdym kroku nie przeszkadza by dostawał szlagiery. Panie i Panowie oto daje wam Martina Atkinsona.
Nie płacz jak Ferguson, bo to wasza stara taktyka. Najpierw nawrzeszczeć i krytykować przed meczem żeby wywrzeć na facecie presję i tym samym korzystne dla siebie decyzje. Jeżeli nie pójdzie po waszej myśli, to nadal będzie najgorszym arbitrem w lidze…
No w tym sędziowie udowadniają jak to stoją za United… Pod koniec sezonu jeśli MU wygra ligę to dalej będzie płacz, że tylko dzięki arbitrom. Śpiewka sezon w sezon ta sama…
Odniosę się troszkę do komentarzy z poprzedniej notki, w której padło pytanie dlaczego tak mało nie-kibiców Czerwonych Diabłów tu się udziela.I według mnie odpowiedź to np. takie komentarze kibiców United, a szczególnie Alasza: „Ja bym odpuścił to spotkanie. Jedziemy na anfield, mamy dużo urazów i urazików, nie chciałbym ryzykować długiej kontuzji Rooneya, Carricka czy Naniego, a juz na pewno nie ryzykowałbym powrotu CLeverleya akurat w spotkaniu z tymi drwalami… będą nabuzowani i będą kosić co sie da i kogo się da a jeszcze może będzie arbiter który pozwoli im na ten psudo futbol.” Oczywiście to tylko wycinki komentarza z pod tego wpisu, a pod pozostałymi Alasz najczęściej ma kilka w takim tonie o innych klubach niż Man Utd. Żebyście nie zrozumieli mnie źle, ja osobiście bardzo lubię poczytać komentarza Alasza, bo wiedzę ma naprawdę wielką i czasami potrafi to wszystko pokazać całkiem sensownie i ciekawie, ale jednak często przesadza ze swoimi komentarzami i czasem potrafi w dziecinny sposób odpowiadać na inne komentarze. Ja mimo, że nie jestem kibicem Liverpoolu, a nawet sympatią bardziej darzę Tottenham (a kibicuję Kanonierom…) to już mnie te komentarze, jakie to brutale, cieniasy, wyrobniki, itp. po prostu nudzą i denerwują. Dodatkowo często jest wspominany dany mecz (oczywiście United), dana sytuacja (z meczu United), albo chociażby jaka to świetna młodzież gra (w United rzecz jasna). Takie komentarze czytam pod każdym kolejnym wpisem, bez różnicy, czy notka dotyczy Tottenhamu, meczu na szczycie, podsumowaniu kolejki zawsze przewija się tam Manchester.Schodząc teraz na temat niedzielnych meczy, to mimo, że Londyn tym razem zagrał o 100 razy lepiej, niż na początku sezonu to znowu obie ekipy ze stolicy zgarnęły całe 0 punktów. W obu przypadkach rolę odegrały umiejętności piłkarskie, pech i brak opanowanie pod bramką rywala w kluczowym momencie. O ile Tottenham „tylko trochę” stracił szansę na tytuł, to Arsenal coraz bardziej oddalają się od swoich największych konkurentów, a nawet od 4 miejsca.
W porównaniu do wielu innych stron to tutaj jest naprawdę spokojnie. Czasem się zdarzają uszczypliwe komentarze, ale to wszystko w graniach dobrego smaku. Co do wielu komentarzy odnośnie MU pod każdym wpisem, to pewnie tylko pokazuje to jak wielu kibiców ma ta drużyna w naszym kraju i jakie przyciąga zainteresowanie. Kibicom innych drużyn to oczywiście może nie odpowiadać, no ale co zrobić… Przecież nikt nie zabrania pisać tutaj o Arsenalu, Chelsea czy o kimś innym. A co do tego meczu z Liverpoolem, to pewnie alasz ma rację, bo The Reds się na nie zawsze spinają, żeby zagrać jak najlepiej i często nie przebierają w środkach.
Wszelkie uwagi pod moim adresem mile widziane. Jeśli uznam za sensowe, a ta Polasia jest sensowna, to przemyśle.Jednakże „poprawności politycznej” proszę się po mnie nie spodziewać, gdyż uznaje to pojęcie za idiotyczne. Nie mam zamiaru wypowiadać się w sposób na tyle wykastrowany z myśli przewodniej by mieć pewność że żadna duszyczka nie będzie urażona. Jeśli kogoś urażę, a uznam że przeholowałem, przeproszę, jeśli uznam że nie, to nie interesuje mnie stan emocjonalny „poszkodowanego”. Jak to pk stwierdził, nic nie stoi na przeszkodzie innym kibicom na wypowiadanie się i zawiązywanie swoich wątków tematycznych.Co do tego co Polaś napisał, można powiedzieć że z komentarzami na temat LFC przesadzam. Jednakże klub ten ma taką właściwość że sam aż sie prosi o wyśmianie. Nie kop leżącego mówisz, a ja odpowiadam że leżący mi się pałęta między nagami.Co do ich stylu gry, graja jak grają, pisze co widze. Twierdze że to drewniany zespół, dopóki nie zmienia swojej gry, będę tak twierdził.
Twierdź sobie co chcesz, ale nie denerwuj tutaj ludzi. To jedna z nielicznych stron, gdzie można w miarę kulturalnie wymienić się opiniami. A ty drażnisz ludzi swoją złośliwością i powinieneś to zrozumieć. Chcesz pochwalić się wiedzą to ok, ale daruj sobie te uszczypliwości, bo tylko psujesz dyskusje. Jak jesteś taki mądry to powinieneś zrozumieć o co mi chodzi…
Jedziemy na Wembley !
Gratuluje 🙂
Super!Ale to i tak nie wytarło z mojej pamięci blamażu z Boltonem.Pozdrawiam
GZ finału, poza tym dobre meczycho – kawal solidnego angielskiego futbolu. 'el classico’ też niezłe, jednak takie mało męskie z graczami przewracającymi się przy silniej wiejącym wietrze.a pool-city walka na pełnych obrotach 90minut.
Cholera to znaczy, że futbol przeżywa swoistą rewolucje obyczajową heh no bo jedna z tych mało męskich ekip wygrała ostatnio LM i bije na głowę pod względem poziomu gry wszystkie super-męskie druzyny z najlepszej ligi świata a druga mało-męska jest na najlepszej drodze by szczyty osiągnąć. Jesli ktoś patrzy na piłkę nie tylko przez pryzmat szybkiego biegania to zdaje sobie z tego sprawę. Zresztą gracze, którzy odpowiadają za grę w najlepszych angielskich klubach raczej nie są typowymi przedstawicielami angielskiej szkoły.
Ech, gdyby Real trafił na Chelsea lub Arsenal w ćwierćfinale… Ja w kazdym razie poproszę.
nie wiem do czego pijesz… nie twierdzę, że barca czy real są gorsze piłkarsko od drużyn EPL, twierdzę tylko, że delikatniej się gra w hiszpanii i europie. faul za który ramos wyleciał z boiska w anglii w 90% przypadków nie zostałby nawet odgwizdany, że o kartce nie wspomnę.jedni lubią delikatną grę pozycyjną, inni ostre zasuwanie od bramki do bramki przez 90minut, ja zaliczam się do tych drugich i się z tym nie kryję. a wyższości jednego nad drugim nie próbowałem udowodnić, więc kulą w płot trafiłeś.
Ja mimo wszystko chciałbym zobaczyć arbitra który pozostanie niewzruszony na te płacze i tarzanie się w murawie głównie graczy Barcelony choć pepe też w obu spotkaniach robił z siebie pajaca. Leżą, płaczą, tarzają sie, niech robią co chca, ale niech arbiter nie przerywa gry. Zapewniam że szybko ozdrowieją.Dochodzi do takich sytuacji jak przy golu ramosa, gdzie alves udaje faul by arbiter nie uznał bramki. Sam specjalnie się położył, bo nie ma takiej możliwości by ramos go tam położył. Arbiter dał sie nabrać zobaczył faul gdzie go nie było i gol nie uznany. Teraz jesli suarez dostaje 8 spotkań za rasistowskie odzywki alves za oszustwo powinien dostać 20.Symulowaie to wieli problem w dzisiejszej piłce, czas robić z nim porządek. Karać zawodników na podstawie wideo po meczu. Surowo.
Mnie bardziej od płaczów i tarzania się po murawie denerwują piłkarze Barcelony gdy gromadzą się wokół arbitra i „pomagają” w podjęciu decyzji. Żadna inna drużyna tak notorycznie takiego cyrku nie prezentuje, od takich rozmów powinien być kapitan drużyn co najwyżej. Innych powinno się karać żółtymi kartkami za dyskusje i próby wpłynięcia na decyzję arbitra. Po kartce odechciałoby im się na resztą meczu sędziowania zawodów i skupiliby się na graniu. Mecze pomiędzy Realem i Barceloną to istny kabaret i pośmiewisko. Udawanie, symulowanie, oszukiwanie… A wszystko to przysłania jednak wysokie umiejętności obu drużyn i możliwość stworzenie bardzo dobrego widowiska, gdzie na pierwszym miejscu stałby futbol.
Co ciekawe w świetle przepisów tylko kapitan może rozmawiać z arbitrem, reszta powinna dostac żółta kartkę. Wiec w przypadku barcelony to przy pojedyńczym faulu gracza realu wiąże się to z7-8 zółtymi kartkami dla całego kręgu wzajemnej adoracji który idzie do arbitra.
Rozumiem zatem, że Shrek, Welbeck i Carrick też zasłużyli na żółtko przy „faulu” Kompany’ego na Nanim. http://www.wykop.pl/link/1000725/mocno-watpliwa-bezposrednia-czerwona-kartka-dla-v-kompany-ego/ Jesteś zabawnym kuriozum tego forum, ale nawet ciebie stać na minimum obiektywizmu.
Oczywiście że zasłużyli i powinni dostać. Przepis istnieje, ale z jakis tam przedziwnych powodów nie jest stosowany. Powinno wejśc do gry w praktyce, czyli dla wszystkich.
> Arbiter dał sie nabrać zobaczył faul> gdzie go nie byłoBył. Owszem, mnóstwo podobnych jest niezauważanych, ale to był faul. Nie wiem jak sędzia to dostrzegł, bo nie było to łatwe, a w tym samym meczu mylił się kilkakrotnie w bardziej oczywistych momentach, ale w tym wypadku miał prawo gwizdnąć.
Czy nie wydaje Ci się hazz2, że nie tylko futbol staje się coraz mniej męski? A takie np. biegi narciarskie kobiece coraz bardziej męskie? Świat oszalał….
Wróżę temu gościowi karierę – zgadnijcie sami, gdzie ? http://mundialowo.blox.pl/2012/01/video-Nurek-miesiaca.html
Zapalnik zegarowy, albo impuls nerwowy zgubił sygnał po dordze z piszczela do mózgu 😀
Ciężko wywieźć korzystny wynik z Anfield bez formy i bez kilku podstawowych piłkarzy, szkoda że się nie udało bo było bardzo blisko, a na OT Liverpool nie miałby łatwo. Gratulacje dla Liverpoolu za awans. Po meczu wypada chyba powiedzieć, że sędzia dzisiaj bardzo dobrze poprowadził to spotkanie.
Po pierwszej połowie, gdzie mieliśmy mecz pod zupełną kontrolą w drugiej coś siadło. Zero pomysłu na grę z przodu, środek pola już nie tak kontrolowany jak w 1 połowie, a zejście Scholesa jeszcze tylko tą sytuację pogorszyło. Nie rozumiem tej zmiany, zwłaszcza że Giggs dzisiaj grał bardzo słabo i to on powinien być zmieniony jako pierwszy. W takich meczach jak ten wychodzą te ogromne braki jeśli chodzi o kontuzjowanych graczy. Z Rooneyem i Nanim ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Nasze akcje ofensywne opierały się tylko na tym co wyczaruje Valencia. To jednak za mało. Inna sprawa to ustawienie, bo według mnie 4-5-1 dla MU to jest kiepskie rozwiązanie, nigdy ten system gry mi się nie podobał i dzisiaj tylko mnie w tym utwierdza. Welbeck to jest typ napastnika, który potrzebuje wsparcia, podobnie zresztą jak Hernandez. Wiem, że taka taktyka była podyktowana ustawieniem Liverpoolu i tego jak oni będą starali się zagęścić się środek pola.Niedosyt pozostaje tym większy, że Liverpool również grał słabo i powinniśmy przynajmniej dzisiaj zremisować.
Według mnie De Gea zawalił obydwie bramki – przy pierwszej dał się przepchnąć, przy drugiej powinien chyba bronić bliższego słupka. Naprawdę nie zdziwiłbym się gdyby rozgrzewający się Lindegaard wszedł na murawę bo Hiszpan fatalnie dzisiaj grał. Ferguson chyba dostał już aż nadto dowodów kto nie powinien nosić bluzy z numerem 1. Oczywiście Evra też miał swój niemały wkład przy drugiej straconej bramce – przez większą część meczu ograniczał się do obrony tym niemniej i tak popełniał błędy. Pomimo krytyki fanów MU to Liverpool był dzisiaj lepszym zespołem, a na uwagę zasługuje dobry występ … Carolla, który miał spory udział przy bramkach. Czyżby Liverpool szedł po FA Cup i Carling Cup?
Bez przesady – przy drugiej bramce De Gea nie miał w zasadzie nic do powiedzenia. Takie sytuacje to zawsze loteria, albo się uda, albo się nie uda. Jeżeli ktoś zawalił drugą bramkę to zdecydowanie Evra. Co nie zmienia faktu, że taki wykop + przyjęcie Kuyta, trafia się raz na 100 prób, czasem po prostu się nie ma szczęścia i tyle, dzisiaj go zabrakło.Przy pierwszej fakt – nie zachował się dobrze, cały czas wyłazi jego wątła postura. Musi chłopak pracować na siłowni. Poza tym kilka razy piłka wyleciała mu z rąk… chyba był po prostu przestraszony.Fergie musi się zdecydować kto ma grać w pierwszym składzie i konsekwentnie stawiać na jednego bramkarza, rotowanie na tej pozycji nic dobrego nie wniesie. Dopóki De Gea grał mecz za meczem wyglądał coraz pewniej…Chociaż fakt, jest faktem na chwilę obecną Lindegaard prezentuje się po prostu pewniej
> Ciężko wywieźć korzystny wynik z Anfield bez formy i bez> kilku podstawowych piłkarzy, szkoda że się nie udało bo> było bardzo blisko, a na OT Liverpool nie miałby łatwo.Ciężko też grać przeciw MU bez paru podstawowych zawodników 🙂 (granted: Wy macie poważniejsze braki)> Gratulacje dla Liverpoolu za awans.Dzięki.> Po meczu wypada chyba> powiedzieć, że sędzia dzisiaj bardzo dobrze poprowadził to> spotkanie.Prawda.Wypada też zauważyć, że Andy Carroll miał pierwszy dobry mecz w tym sezonie. Nie rewelacyjny, ale dobry: takie 8/10. Szczególnie podobała mi sie jego gra na 40 – 50 metrze: zawalczyć o górną piłkę, przyjąć, podać i pobiec na bramkę. Niby proste, ale takiego wykonania u tego zawodnika dotychczas nie widziałem. Jeszcze sobie przypomni jak się atakuje piłkę w polu karnym przeciwnika i może będzie z niego pociecha….Pozdrawiam
Na uwagę zasługuje również fakt, że była tylko jedna żółta kartka. Mecz bardzo czysty, oba zespoły skupiły się na graniu w piłkę. Nikt nie płakał, nie tarzał się po ziemi, nikt nikogo nie prowokował… Dla mnie El Classico to mecze pomiędzy Man United a Liverpoolem 🙂 Także bardzo się cieszę, że już niedługo kolejne starcie.
Fakt. Chociaż początek tego nie zapowiadał. Kiedy Downing ściął Evrę i zaczął się żołądkować „panie sędzio nic nie było” to miałem przeczucie,że to się zakończy jatką. Ale, ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że to był incydent.Po prawdzie żółte powinien był też zobaczyć zawodnik Rodriguez…Pozdrawiam
Maxi powinien obejrzeć kartkę, ale to jedyny większy błąd arbitra w meczu. Poza tym sędziował naprawdę wzorowo. Miło by było oglądać takie sędziowanie w każdym meczu.
MU kolejny raz po dobrej pierwszej polowie w meczu z mocnym przeciwnikiem, druga gra duzo slabiej. Tak bylo w meczu z Chelsea, Arsenalem, Manchesterem City i teraz z Liverpoolem. Nie wiem co z nimi sie dzieje, wczoraj jeszcze nie bylo to az tak widoczne, bo pierwsza polowa tez nie porwala, ale w meczu z AFC czy MC (pucharowym) to porazajace bylo jak kiepsko MU wyglada po przerwie.