Tak, wiem. Przeczytacie jutro, albo już przeczytaliście, teksty obwieszczające nadejście kryzysu w Tottenhamie – zmiażdżonym, ogranym, momentami ośmieszonym przez Borussię, a wcześniej przegrywającym z West Hamem i „tylko remisującym” z Arsenalem. Przeczytacie lub już przeczytaliście krytyki Mauricio Pochettino – za to, że w meczu z rywalem tej rangi wystawił praktycznie rezerwowy skład, przynajmniej, by tak rzec, od pasa w górę, bo do zestawienia defensywy zastrzeżeń mieć nie było można. Tom Carroll i Ryan Mason, z których żaden nie jest i nigdy nie był defensywnym pomocnikiem (Mason to „ósemka”, Carroll najlepiej czuje się jako „dziesiątka”) ustawieni naprzeciwko graczy tak ruchliwych, tak kreatywnych i tak się rozumiejących jak Reus czy Mchitarjan, to zapowiadało katastrofę. Tylko – i to jest jedno z dwóch najważniejszych na dziś pytań – czy gdyby to byli Dier, Dele Alli czy Dembele – mecz mógłby się zakończyć inaczej? Czy gdyby Pochettino nie „wywiesił białej flagi” (już natrafiłem na tę frazę, a przecież tylko pobieżnie rzucałem okiem na Twittera) samym wyborem składu, nieunikniona porażka nie okazałaby się boleśniejsza? Czytaj dalej
Koncerty dortmundzkie
24 komentarze