Rasizm po polsku w wersji angielskiej

Czy na polskich stadionach dominują rasiści i neonaziści, a skoro tak, to czy warto było powierzać Polsce organizację Euro 2012? Czy czeka nas kolejny spór o wielką sportową imprezę i prawa człowieka? A może – jak pisze Franklin Foer w książce „Jak futbol wyjaśnia świat” – chodzi po prostu o podniesienie oglądalności BBC?
Przyznaję bez bicia: przesłany mi przez przyjaciół „Inside Sport”, cykliczny program BBC poświęcony tym razem zjawisku rasizmu wśród polskich kibiców, odłożyłem od razu na półkę, pomiędzy październikowy film Rossa Kempa w Sky One i stosowny odcinek „Real Football Factories”. Trzeba będzie, myślałem, kiedyś obejrzeć i potem napisać zbiorczy tekst, jak nas widzą, a tymczasem popatrzę raczej na Match of the Day. No i zawiódł mnie instynkt, bo trzy dni później przeczytałem gwałtowne dementi występującego w „Inside Sport” prezesa Legii. Wyjąłem płytę z półki, obejrzałem i zacząłem się zastanawiać.
Obraz, jaki wyłania się z programu BBC (i z bloga jego twórcy, Mihira Bose), jest rzeczywiście szokujący. Widzimy ulice Warszawy pełne rasistowskich graffiti i skinheada zaczepiającego angielskich realizatorów. Słuchamy wspomnianego prezesa Legii, z którego wypowiedzi wynika, że 15-20 proc. kibiców jego drużyny to neonaziści. Oglądamy zdjęcia prezentowane przez Jacka Pulskiego ze stowarzyszenia Nigdy Więcej – faszystowskie bannery i flagi, a nawet fanów, którzy układają się w ludzką swastykę. Od czarnoskórego obrońcy Legii Dicksona Choto dowiadujemy się, że są sektory, na których członkowie jego rodziny nie mogą bezpiecznie oglądać meczu – i że dziennikarz BBC, z pochodzenia Hindus, również nie powinien tam siadać. Bose mówi, że przestrzegano go przed wizytą w knajpie odwiedzanej przez „ultras” – choć szczerze mówiąc takie miejsca nie są bezpieczne nigdzie w świecie…
Wszystko zdaje się zmierzać do tezy, że trzeba odebrać nam Euro 2012 (żeby np. – to już mój domysł – przekazać je Szkocji?). Owszem, goście w studio mówią, że wypadałoby mistrzostwa w Polsce zorganizować, ale z przyczyn, nazwijmy to, edukacyjnych: żebyśmy mogli zobaczyć z bliska świetnych Czarnych piłkarzy.
Skąd to poczucie wyższości wobec reszty kontynentu, wyczuwalne zwłaszcza u zaproszonego do udziału w programie dziennikarza „Independenta”? Jestem jak najdalszy od bagatelizowania problemu rasizmu w Polsce, sam zresztą w krótkiej karierze tego bloga już doczekałem się antysemickich wpisów. Czytam raporty stowarzyszenia Nigdy Więcej i widzę, że w ciągu miesiąca na naszych stadionach dochodzi do co najmniej kilku incydentów o neonazistowsko-rasistowskim charakterze. Znam jednak także inną wypowiedź Jacka Pulskiego: „To zazwyczaj dzieło nielicznych kibiców, którym inni nie mają odwagi się przeciwstawić. Bardzo często kibice są po prostu manipulowani przez grupki rasistów, które są marginalnymi grupami na całym stadionie”. Jakkolwiek więc przykłady podawane przez Nigdy Więcej podnoszą włosy na głowie, to obraz kreowany przez BBC wydaje się naciągnięty. Antysemickie wrzaski słyszane podczas meczów Cracovii z sektorów gości są okropne, ale w gruncie rzeczy stanowią wariant tego, co fani Chelsea i Arsenalu wciąż śpiewają o Tottenhamie – czego dziennikarze z Wysp są, oczywiście, świadomi. Podobnie jak angielskiego nacjonalizmu, ujawniającego się podczas meczów ich reprezentacji zarówno wśród kibiców, jak sprawozdawców (polecam analizę mundialu w Niemczech na łamach „When Saturday Comes” z sierpnia 2006). Wspomniany na początku Franklin Foer opisuje swoje spotkanie z przywódcą pseudokibiców Chelsea – mamy XXI wiek, po wszystkich reformach brytyjskiego futbolu, i czytamy o szokujących pocztówkach z Auschwitz, które sympatycy drużyny ze Stamford Bridge wysyłają działaczom antyrasistowskim. BBC emituje swoje filmy, angielskie magazyny dla mężczyzn co miesiąc publikują teksty o krajowych i zagranicznych chuliganach, w sklepach i internecie roi się od gadżetów dla kibica-rasisty… Zdanie „przyganiał kocioł garnkowi” nie powinno nas zwalniać od odpowiedzialności za naszych pseudokibiców, ale doprawdy nie musimy mieć kompleksów z powodu jednego programu angielskiej telewizji.

4 komentarze do “Rasizm po polsku w wersji angielskiej

  1. ~aapa

    Teraz pewnie będzie tak, ze wszyscy zaczną bronić, szeroko pojętego, interesu narodowego i wykazywać, że BBC nie ma racji. Otóż ma i to sporo. Ja np. cały czas się dziwie, jak takie rzeczy są możliwe w kraju, który pierwszy, a jak nie pierwszy to najbardziej, doświadczył tego co niesie za sobą ideologia faszystowska. Nie chcę bronić Anglików, bo absolutnie nie są bez winy, ale oni patrzyli na to trochę z boku, choć np. bombardowań doświadczyli. Nie byli jednak „do odstrzału” jak Polacy czy inni Słowianie. Dlatego w osłupieniu patrzę, podobnie jak BBC, na nazistowskie pozdrowienia czy flagi ze swastyką i innymi 'celtami”. Nie wiem co miesci się w głowach angielskich kibiców, ale z raji przepisów nie uzewnętrzniają tego na stadionach w postaci flag i napisów. Pewnie nie robią tego, bo nie mogą, ale od czegoś trzeba zacząć.

    Odpowiedz
  2. ~Big Ben

    A ja mysle, ze jest cos na rzeczy – zarowno w tym, ze Polska ma problem, jak i w tym, jak wyglada to w Anglii. Spedzilem w Londynie troche czasu przy pracy i to i owo widzialem – ogladalem tez mecze reprezentacji Anglii. Czy polscy kibicze wyja i bucza podczas hymnow przeciwnika tak mocno jak Anglicty watpie. A to co pisal o rywalach z elimnacji do ME Sun czy Mirror przypominalo retoryke kolezkow Giertycha. Na pewno jednak zwiazek pilkarski zwalcza zjawisko mocniej niz PZPR (napisalo mi sie PZPR, powinno byc PZPN). Pozdrawiam Big Ben

    Odpowiedz
  3. ~szczescie-wiele-imion-ma.blog.onet.pl

    Tak naprawdę, jeśli chodzi o rasistów i neonazistów, to nie wiadomo w ogóle o co chodzi. Ludzie zachowują się jak w/w, jednak poglądów żadnych nie mają. Nie wszyscy, owszem, jednak są i tacy, którzy zakładając glany z białymi sznurówkami czują się „Panami ulicy”.

    Odpowiedz

Skomentuj ~szczescie-wiele-imion-ma.blog.onet.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *