Trener niegalaktyczny

„Pan Nikt chce wygrać Ligę Mistrzów” – tytułuje jeden ze swoich felietonów Rafał Stec, autor, z którym zazwyczaj trudno się nie zgodzić. A jednak będę bronił Avrama Granta, zresztą przy całej świadomości ryzyka: zabieram się do pisania w momencie, kiedy nie wiadomo jeszcze, czy Izraelczykowi uda się awansować z drużyną do finału Champions League.
Owszem, Grant stracił punkt w niedawnym meczu z broniącym się przed spadkiem Wigan. Owszem, dwukrotnie gubił się taktycznie w meczach z Tottenhamem, a szczególnie kosztowne okazały się błędy podczas finału Pucharu Ligi – wystawienie Anelki na skrzydle, posadzenie na ławce Joe Cole’a i brak reakcji na kolejne zmiany w ustawieniu przeciwnika. Owszem, kamery kilkakrotnie wychwyciły kierowane w jego stronę gesty zniecierpliwienia niewiedzących jak grać piłkarzy. Owszem, nie szanują go kibice (te wszystkie śpiewy „You don’t know what you’re doing”), a nade wszystko – nie znoszą dziennikarze.
Kiedy czytam angielskie gazety, wiem oczywiście, skąd Stec bierze te opinie o wyemancypowanych od trenera i klubu zawodnikach albo o „kapusiu w szatni” (mowa o Szewczence). Podejrzewam nawet, że wiem, skąd porównanie Granta z oficerem służb specjalnych – czytałem „Małą doboszkę” i też nie mogę oprzeć się zestawieniu niedźwiedziowatej postaci trenera Chelsea z bohaterem prozy Le Carrego. Inna sprawa, że nie warto przesadzać: felietonista i bloger „Gazety Wyborczej” pisze, że po meczu Chelsea z Valencią przy każdym udzielającym wywiadu piłkarzu Londyńczyków stał z magnetofonem „smutny pan w klubowym garniturze”, ale przecież to normalna praktyka każdego dużego zespołu i nieraz spotykałem się z narzekaniami, że wywiady z piłkarzami redagują i autoryzują klubowi spece od PR.
Będę bronił Granta, bo przecież mówimy o człowieku, który w ubiegłą sobotę zasłużenie zwyciężył w pojedynku z Alexem Fergusonem (to oczywiste, że takich meczów nie wygrywają sami piłkarze). O człowieku, który w ciągu całego długiego sezonu przegrał tylko dwa mecze ligowe – w tym jeden w debiucie na Old Trafford, z czego trudno robić zarzut. Wspomniany śpiew „You don’t know what you’re doing” dał się słyszeć m.in. podczas podwójnej zmiany dokonywanej przez Granta w meczu z Arsenalem przy stanie 0:1 – w meczu, przypomnijmy, ostatecznie wygranym przez Chelsea. Tak, ja również powinienem to i owo odwołać: w ostatnich miesiącach i tygodniach Izraelczyk przekonał mnie jako człowiek, który wie, co robi. To właściwie niewiarygodne, że pod koniec tak udanego sezonu jest tak krytykowany.
Jose Mourinho nie awansował z Londyńczykami do finału Ligi Mistrzów – Grantowi może się dziś udać. Rafał Stec zdaje sobie z tego sprawę i asekuruje się wspomnieniem Raymonda Goethalsa, „najgorszego – a na pewno najmniej szanowanego – trenera, który wygrał Ligę Mistrzów”. Osobiście wolałbym porównanie z Vicente del Bosque, dawnym trenerem Realu, równie jak Grant pozbawionym charyzmy. Czy to w gruncie rzeczy nie jest ich największa wada, że w wielkim cyrku medialnym okazują się niewystarczająco galaktyczni?

PS. Grant, którego bliscy zginęli podczas Holokaustu, natychmiast po meczu z Liverpoolem ma wsiąść w samolot do Polski, by wziąć udział w jutrzejszych uroczystościach w Auschwitz.

13 komentarzy do “Trener niegalaktyczny

  1. ~Andrzej

    Zaraz na wstępie podkreślamy jakiej jest narodowości, a potem słodzimy mu do bólu:). Ja tam Chelsea w finale nie chce widzieć, a i spiskowej teorii dziejów się zaoszczędzi wyznawców:). Poprawność i postępowość rządzi jak widać.

    Odpowiedz
  2. ~Engelbert

    Pan Rafał Stec w co drugim artykule, stawia tezy co najmniej dyskusyjne.Przykładowo jego teoria zmian jakie mogą zajść w Liverpoolu po przejęciu go przez amerykańskich właścicieli, czy play-off w rozgrywkach finałowych Premiership, czy „Wielka Trójka” w futbolu angielskim.Ale nie trzeba szukać aż tak daleko, propozycje dot. uzdrowienia polskiej piłki nożnej, dymisja PZPN i zaproszenie komisarza rządowego, trącą infantylizmem, bo wtedy pozycja polskiej piłki i jej włodarzy w UEFA, była by poniżej Albanii.Komentuje mecze dużo lepiej niż, „fachowcy” z TVP, ale pomysły ma nie z tej planety piłkarskiej.

    Odpowiedz
  3. ~Kubson

    To nie tyle zasługa pana G. co zasługa pana trenera nr II Henka Ten Cate. Nie dziwne że mówią o nim najlepszy drugi trener na świecie.

    Odpowiedz
  4. ~krzysiek

    Przedni blog. Zwycięstwo Chelsea w finale przytka usta krytykom Granta.Chelsea wymiata, a trener z mossadu jest wporzo.

    Odpowiedz
  5. ~Rafał Stec

    Witam, nożyce się odzywają;)Powodzenia w blogowaniu! Co do notki, to bym się tylko upierał, że smutni panowie z magnetofonami w mixed zonie to nie jest żadna naturalna praktyka, ale niespotykane dziwactwo. Ani ja, ani moi koledzy, którzy jeżdżą po europejskich stadionach, takich wyłapywaczy każdego słowa nigdzie nie widzieli(śmy). No i z Goethalsem się nie asekuruję, przeciwnie, wciąż stawiam w finale na londyńczyków;)Serdecznie pozdrawiamI powodzenia raz jeszcze (dobrych blogów o piłce nigdy za mało)Rafał Stec

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Dziękuję za miłe słowa. Widzę po dzisiejszym Pana tekście: http://www.sport.pl/sport/1,65025,5178551.html że wciąż będziemy się różnić (ja bym np. opisal incydent między Ballackiem i Drogbą nieco inaczej rozkładając akcenty), ale niewątpliwie z tymi różnicami da się żyć 🙂 Korzystając z okazji polecam krotki tekscik Henry’ego Wintera po wizycie Avrama Granta w Oświęcimiu http://www.telegraph.co.uk/sport/main.jhtml?view=DETAILS&grid=A1YourView&xml=/sport/2008/05/03/sfnwin203.xml Czy nie pogodziłaby nas konkluzja, że są sytuacje, w których futbol po prostu nie ma żadnego znaczenia? It’s only a game…

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        PS. To nie moje niechlujstwo z tymi podzielonymi linkami powyżej – wygląda mi to na jakiś problem systemowy Onetu. Po prostu kopiując je do przeglądarki skasujcie niepotrzebne spacje.

        Odpowiedz
  6. ~Jasix

    Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia, to będąc bliski tematu mogę stwierdzić z pełną mocą, że zła prasa dla Avrama Granta jest w pełni zasłużona. Owszem, człowiek, który w europejskim footballu znaczy tak naprawdę tyle co większość polskich trenerów, a może i mniej, został rzucony na głęboką wodę. To, że jeszcze nie utonął może zawdzięczać wyłącznie olbrzymiej pracy piłkarzy oraz – co pewnie zabrzmi śmiesznie – masie szczęścia. Tak szczęśliwej gwiazdy jaka świeci nad Avramem nie ma chyba żaden trener (w angielskiej lidze z pewnością). Idealne wręcz losowania w ramach rozgrywek o FA Cup (odpadamy z II ligowym Barnsley), łatwa droga do finału Carling Cup (przegrana z Tottenhamem), wreszcie idealne wręcz losowanie w ramach rozgrywek o Champions League. 3 trofea na wyciągnięcie ręki, dwa zostały już w tym sezonie pogrzebane i to przez niekompetencje Granta. Jak marnym trenerem jest Izraelczyk świadczy wspomniany wyżej finał CC, gdzie na boisku panował kompletny chaos, Steve Clarke próbował ratować sytuację, wreszcie piłkarze sami sobie ustawiali taktykę. Jak z obiektywnie rzecz biorąc słabiej drużyny zrobić dobrą drużynę pokazał Ramos, który taktycznie rozłożył w tamtym spotkaniu Granta na łopatki. Wyraźny przykład co znaczy dobry trener w dzisiejszych czasach. Mam głęboką nadzieję, że w Moskwie będzie zgoła inaczej. Ktoś kto śledzi na bieżąco poczynania Chelsea w Premier League wie również, że The Blues przegrali ligę na własne życzenie, a właściwie na życzenie samego trenera. Złe zmiany podczas spotkań, źle dobrana taktyka – te czynniki naprawdę kosztowały nasz zespół masę punktów. Za przykład podam mecz ligowy z Tottenhamem (specjalnie wybieram te spotkania bo zauważyłem, że jest Pan kibicem Kogutów). 4-4, za Mourinho nigdy by się nie zdarzyło. Prowadząc 3-1 dać się zepchnąć do obrony, to nie w stylu Chelsea. To jeden z licznych przykładów jakie mógłbym wymieniać godzinami. Na stanowisko trenera CFC Izraelczyk wyraźnie się nie nadaje i bez względu na wynik spotkania w Moskwie pragnę jego dymisji. Może Laudrup z Getafe byłby dobrym kandydatem? Młody, głodny sukcesów, znakomity w przeszłości piłkarz, nie wiem czemu ale wydaje mi się, że Michael ma coś z Jose (może to tylko subiektywna opinia kibica spragnionego normalności?).

    Odpowiedz

Skomentuj Michał Okoński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *