Mecz roku

Tak, wiem, że większość z Was czeka na finał Ligi Mistrzów albo finał Mistrzostw Europy (albo choćby pojedynek Polaków z Niemcami podczas Euro). Dla mnie jednak mecz roku rozegra się jutro na Wembley. Żeby było ciekawiej, żadna z występujących w nim drużyn nie jest przesadnie znana poza Wyspami i żadna nie jest przesadnie bliska memu sercu. Mówię o finale Pucharu Anglii między Portsmouth a Cardiff, wieńczącym jeden z najbardziej fascynujących sezonów w historii tych rozgrywek.

Magia Pucharu Anglii to przede wszystkim styczniowe mecze trzeciej rundy, kiedy do gry włączają się zespoły Premiership, a losowanie sprawia, że często trafiają na drużyny amatorskie. Pamiętam z dzieciństwa, co się działo, gdy w 1984 r. do Jadownik pod Brzeskiem przyjechał opromieniony sukcesami w Europie Widzew – wyobrażam sobie więc, co to znaczy kibicować Nuneaton Borough, Burton Albion czy Tamworth. Wszystkie te zespoły grały niedawno w Pucharze Anglii z drużynami z elity i wszystkie zdołały swoje mecze zremisować (co w myśl regulaminu oznacza konieczność powtórki). Akurat mecz Nuneaton z Middlesbrough oglądałem i długo nie mogłem się zorientować, kto tu właściwie gra w Premiership. To znaczy mogłem: piłkarze Middlesbrough poruszali się po błotnistym boisku tak dostojnie, jakby nie chcieli ubrudzić sobie koszulek. Niemiłosiernie umorusani gospodarze obskakiwali ich jak osy, niesieni dopingiem kilku tysięcy znajomych, przyjaciół i sąsiadów (większość przyszła na trybuny, ale byli i tacy, którzy stali w oknach domów przylegających do stadionu). Nie zniechęcili się cudownym golem Mendiety z wolnego, nie zniechęcili się kontuzją jednego z kluczowych graczy ani tym, że sędzia nie podyktował karnego za ewidentny faul Southgate’a na napastniku nazwiskiem Noon… W ostatniej minucie Southgate znów złamał przepisy we własnym polu karnym, Nuneaton wykorzystało jedenastkę, a powtórka na boisku Middlesbrough zabezpieczyła je finansowo na cały rok.

Puchar Anglii to czysty romantyzm. Milionerzy muszą grać z robotnikami i wcale nie jest powiedziane, że wygrają, a niektórzy z tych robotników robią karierę. Weźmy D.J. Campbella – chłopaka, który dźwigał worki w jakimś magazynie, w weekendy zaś grał w amatorskim Yeading. Pies z kulawą nogą by o nim nie słyszał, gdyby w Pucharze Anglii jego drużyna nie wylosowała Newcastle. Odpadła rzecz jasna, ale mecz transmitowano w telewizji, a Campbell grał na tyle dobrze, że wkrótce zgłosił się po niego kupiec – trzecioligowe Brentford. I rok później znów błysnął w Pucharze: Brentford wyeliminowało Sunderland, a bramki Campbella kandydowały do tytułu gola rundy i miesiąca. Kilka dni po tamtym meczu był już piłkarzem Premiership (kupiło go Birmingham).

To wszystko historie z przeszłości, a przecież dopiero tegoroczny sezon wydaje się niewiarygodny. Wśród półfinalistów zabrakło drużyn Wielkiej Czwórki, o której dominacji była już tu mowa. Arsenal wprawdzie nie dał rady Manchesterowi United, a MU pechowo przegrało z Portsmouth (nie bez udziału sędziego i Kuszczaka), ale już Liverpool i Chelsea odpadały w meczach z drugoligowym Barnsley. Dzielni „The Tykes” doszli aż do półfinału, ostatecznie ulegając Cardiff. A o tym, jak amatorskie Havant & Waterlooville wcześniej walczyło z Liverpoolem najlepiej powie ten filmik z reakcjami w studiu Sky Sports.

Komu jutro kibicować? Z jednej strony wypada być ze słabszymi, a w dodatku są to Walijczycy: gdyby wygrali, lista angielskich upokorzeń powiększyłaby się w sposób nadzwyczajny. Zresztą Football Association długo rozważała, czy w razie zwycięstwa Cardiff może dopuścić tę drużynę do reprezentowania Anglii w Pucharze UEFA. Z drugiej strony kibice Portsmouth nie mają sobie równych: nie tylko fantastycznie śpiewają, ale ich meczom towarzyszy z trybun głośne dzwonienie. (Opowiem tę historię: na początku XX wieku Portsmouth rozgrywało mecze niedaleko ratusza i sędziowie mierzyli czas po prostu patrząc na pobliską wieżę. Gdy któregoś razu arbiter uparcie nie chciał oznajmić końca spotkania, zniecierpliwieni kibice zaczęli śpiewać zegarową melodię. Stąd wzięła się jedna z najstarszych pieśni kibicowskich, „Play up Pompey, Pompey play up”, a w ślad za nią poszły dzwonki.)

No więc jak będzie jutro? W każdym razie nie spodziewam się trenerskich szachów. Że w finałach możliwe są wielkie mecze, udowodniły West Ham i Liverpool przed dwoma laty. Gdyby nie ten gol Gerrarda w ostatniej minucie

9 komentarzy do “Mecz roku

  1. ~Robert

    Smaczku temu wszystkiemu dodaje fakt, że to na Millenium Stadium w Cardiff rozgrywano finały Pucharu Anglii podczas budowy nowego Wembley.Osobiście będę trzymał kciuki za Portsmouth. Harry Redknapp zasłużył na wyróżnienie za swoją niesamowitą pracę na południowym wybrzeżu, ponad to byłoby to genialne ukoronowanie piłkarskiej kariery Davida Jamesa. Ów bramkarz grał już w dwóch finałach FA Cup, łącznie z ostatnim na starym Wembley, ale za każdym razem doznawał goryczy porażki.Zachęcam rzucić okiem na mój artykuł o magii Puchar Anglii http://www.igol.pl/article,3020.htmlPozdrawiam

    Odpowiedz
  2. jurii22@onet.eu

    Oj dla mnie to też mecz roku. Tyle lat czekałem aż Portsmouth zacznie coś osiągać w Anglii i w końcu się doczekałem. Do tej pory w FA Cup kibicowałem słabszym klubom, ale jutro całym sercem jestem z moim Portsmouth. Mam nadzieję, że po 4 porażkach z rzędu w lidze pokażą klasę w meczu z Cardiff..

    Odpowiedz
  3. ~Thurin

    Mecz roku? Chyba kpisz. Zdecydowanie Polska – Niemcy i żadne śmieszne argumenty przedstawione w tym tekście mnie nie przekonają.. hehe romantyzm, dobre. A od tych trenerskich szachów wolę walkę na śmierć i życie z odwiecznymi zachodnimi sąsiadami.

    Odpowiedz
  4. ~darek638

    Od niedawna odwiedzam Pański blog. Coraz bardziej mnie ciekawi i cieszy, bo”wyraźnie widać”, że jest Pan fanem Premiership, co dla mnie ma pierwszorzędne znaczenie. Nie czytam TP i zastanawia mnie, czy specjalizuje się Pan w pisaniuo sporcie, czy zaspokaja Pan kibicowski temperament prowadząc sportowy blog?Pytania te stawiam sobie dla tego, że widzę w Pana felietonach wiele kibicowskiejpasji ale z analizą pewnych faktów ciężko się zgodzić. Jeśli jednak jest to subiektywne,suwerenne autorskie spojrzenie kibica, który chce się mylić, bo np. sympatiatak mu nakazuję i bardziej kieruje się intuicją niż kalkulacją, chciałbym po prostuto wiedzieć. Felietony fajne ale jak dla mnie, na razie nie znajduję w nich jeszcze, punktuzaczepienia. Jak się zgadzam nie mam zwyczaju pisać, jak się nie zgadzam(z Panem)to tak dalece, że też nie piszę(próbowałem) bo takie ogólne spojrzenie na czołowedrużyny Premiership mamy zupełnie(?) inne. Fajnie, że nie podążą Pan jak GW za”zapotrzebowaniem społecznym” na kibicowskie bitwy. Teraz np. mocno eksploatują po finale PP obłędny temat resoscjalizacji kibiców stadionowych.Na czczą gadaninę szkoda czasu.Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  5. ~fan.sport

    Świetny tekst. Aż poczułem tę atmosferę robotniczych dzielnic. Zazdroszczę Anglikom takiej historii piłki nożnej. Tym bardziej cieszy mnie to w jaki sposób Pan to opowiada. Jeśli będzie Pan publikował więcej takich tekstów o lidze angielskiej – może być Pan pewny moich regularnych wizyt :)Póki co pozdrawiam i zapraszam do mnie:www.fansport.blox.pl

    Odpowiedz
  6. ~bobosanok

    a ja byłem na meczu Stal sanok-Legia Warszawa. Mecz zaczął się o godz 17, a o 15 informatyk podłączal jeszcze komputery na moim biurku…ten sam informatyk mieszał Bronowickim jak dzieckiem z przedszkola, zakłądając mu 4 razy siatkę…Stal wygrała 2-1 odnosząc historyczne zwycięstwo nad aktualnym mistrzem POlski. Nie pomógl Roger, Włodarczyk, Kiełbowicz, Edsson. Legia była słabsza, Stal wygrała, Sanok oszalał…Aż dziw brał gdy patrzyłem na tego samego Bronowickiego, który było niebo lepszy miesiąc później od Cristaiano Ronaldo w meczu z POrtugalią…Futbol jets piękny…a mecze pucharowe zawsze będą mieć swąją magię…POzdrawiam Pana Okońskiego. Bardzo dobra strona, od dziś zacznę ją odwiedzać codziennie….

    Odpowiedz
  7. ~19Jadowniczanka46

    Bardzo dobry tekst…P.S. Jestem z Jadownik. Dużo slyszalem (z racji tego ze nie było mnie wtedy jeszcze na świecie) o meczu z Widzewem, szkoda ze przegralismy 1:7 😛

    Odpowiedz

Skomentuj ~19Jadowniczanka46 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *