1. Mecze odbywają się o normalnej porze: wieczorem. Kiedy mistrzostwa świata rozgrywano w Korei i Japonii, żeby zdążyć na transmisję, trzeba było wychodzić z pracy koło południa. Przez dobrych kilka tygodni funkcjonowanie redakcji było poważnie utrudnione. Redaktorzy – niby osobno – wychodzili, wzywani przez pilne sprawy. Komukolwiek kibicowali, wracali pogubieni. Puby są miłe, ale nie o tej porze. Wychodzisz, a tu jasno.
2. „Na tym poziomie nie ma słabeuszy”. Zdanie-usprawiedliwienie wszystkich polskich trenerów tu rzeczywiście znajduje zastosowanie. Przez sito eliminacji nie przedostały się zespoły kiepskie (chyba że kiepscy okażą się Polacy), przeciwnie: odpadła Anglia, zwykle typowana do gry o medale. Na mundialu, gdzie obowiązuje zasada reprezentatywności wszystkich kontynentów, nie brakuje drużyn-pomyłek. Ręka do góry, kto podczas turnieju w Niemczech oglądał mecz Angola-Iran.
3. Sędziowie wiedzą, co robią. Ta sama zasada reprezentatywności powoduje, że na mistrzostwa świata przyjeżdżają niedoświadczeni, mówiąc delikatnie, sędziowie z Afryki czy Oceanii. O prowadzeniu meczów Koreańczyków na Mundialu 2002 chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Inna sprawa, że najśmieszniejsza pomyłka w historii mistrzostw świata przydarzyła się sędziemu z Anglii, który w Niemczech pokazał jednemu piłkarzowi trzy żółte kartki. W odróżnieniu od „kwestii koreańskiej” ta wpadka nie dowodziła jednak stronniczości: jakże musi kochać piłkę sędzia, który daje trzy „żółte”!
4. Im mniej zespołów, tym lepiej. Na mundialu podczas rozgrywek grupowych ci najlepsi oszczędzają siły na następne fazy turnieju. W końcu i tak wymęczą 1 : 0… Choć bywa, że nie wymęczą. A jak nie wymęczą, to się robi nudno. Na Euro nie ma zblazowanych, jak Brazylia w Niemczech. Bywają przemęczeni i depresyjni. Holandia, cóż… Tacy już są, i na mundialach nie idzie im lepiej. Ale tylko na Euro może się zdarzyć, że gromadka facetów wezwana z plaży na Malediwach (bo Serbów za politykę wykluczono) kosi wszystkich, a z Niemców robi golonki. No Europa, po prostu Europa: Kopciuszek wam pokaże! Pamiętacie Greków? Może zapamiętacie Polaków.
5. Mamy bliżej na stadiony. Jeśli mistrzostwa świata nie odbywają się w Europie (a wygląda na to, że będą się odbywały coraz rzadziej, bo piłkę trzeba promować na nowych rynkach), należy planować podróż za ocean.
6. Nie trzeba się uczyć nowych nazwisk. Praktycznie wszystkich piłkarzy znamy z codziennego oglądania europejskich lig czy pucharów. O ile na mundialu zdarzają się olśniewające debiuty, Euro służy do potwierdzenia klasy uznanych już gwiazd – w tym roku najjaśniej ma zabłysnąć, oczywiście, Cristiano Ronaldo. Obstawiam też Żurawia, ale niech to zostanie między nami.
7. To nieprawda, że nie ma Brazylijczyków. Są: naturalizowani w wielu drużynach, także w reprezentacji Polski. Poza tym, to nieprawda, że Polacy – jak chcą czarnowidze – nie wyjdą z grupy. A Podolski, Klose i ten trzeci, przebrany za Niemca? Dlaczego nikt nie zbadał, ilu Polaków z pochodzenia gra w reprezentacjach na Euro? Papierów na Brazylijczyków to wszyscy szukają…
8. Meczów z Euro się nie zapomina. Podczas ostatnich mistrzostw Europy obejrzałem pojedynek Holandii z Czechami. Pamiętacie takie emocje podczas niedawnych mundiali?
9. Na Euro debiutujemy. Do Polaków na mistrzostwach świata zdążyliśmy się przyzwyczaić.
10. Mistrzostwa Europy zaczynają się pojutrze. Mundial – dopiero za dwa lata. To przesądza sprawę.
PS. Ten tekst ukazał się w ostatnim numerze „Tygodnika Powszechnego”. Pędźcie szybko do kiosku, bo na sąsiedniej stronie o Euro pisze Marek Bieńczyk. Ten to dopiero pisze…
Phi, zabawne, że Pan Żurawia obstawia jako kandydata do zabłyśnięcia. Też na to liczę. Choć mam wrażenie, że czarnym koniem naszej kadry będzie Łobodziński. On potrafi zamieszać, a wyzwania mogą na niego podziałać mobilizująco. Wierzę też że Lewandowski będzie jednym z najlepszych defensywnych pomocników na Euro. Słowem – niech się to już zacznie!!! A mile widziany scenariusz na najbliższe mecze: 1) Cristiano zawodzi i Portugalia nie wychodzi z grupy2) Polacy przeciwnie – wychodzą (czuję, że możemy nawet pokusić się o punkty -3- z Niemcami)3) z grupy wychodzi Rumunia kosztem Francji lub Włoch4) Szwedzi dojdą przynajmniej do półfinału, a Czesi nie pokażą nic. PS. cholernie żal Anglików, ich charakteru gry będzie mi chyba najbardziej brakować.
Wszystko fajnie się czyta 🙂 I ta Polska wśród finalistów ME. Inna sprawa, że ostatnie mundiale z udziałem naszych orłów były przeze mnie odbierane w inny sposób niż te poprzednie. Może to z powodu słabej gry naszych i odpadnięcia z turnieju?Faktycznie Mistrzostwa Europy mają swój specyficzny klimat. Jakże inaczej ogląda się mecze, kiedy na trybunach zasiadają prawdziwi fani a nie klakierzy (jak to było np w Korei i Japonii). Jako pełnoprawni członkowie UE powinniśmy chwalić i dbać o to co „nasze” :)Pozdrawiam,fan.sportwww.fansport.blox.pl
Bardzo sympatyczny, szybki i energiczny tekst. W sam raz na przerwę w nauce do egzaminów ;-)Tak szczerze, te Euro może być w jakiś sposób prorocze. Nie ma Anglii plus największe gwiazdy Premiership poważnie myślą o exodusie, a nikt ich zastąpić nie chce (Ronaldinho melodia przeszłości, dos Santos – przyszłości). Spekulacje, ja wiem, ale… Ronaldo do Hiszpanii, Adebayor do Włoszech, może dołączą do nich chłopcy z Chelsea. A nowych gwiazd na razie nie widać, oby podczas Euro „coś” wybuchło ciekawego :-)Już się nie mogę doczekać turnieju, aczkolwiek tym razem z racji akademickich obowiązków, dużo z niego nie zapamiętam, napewno nie z fazy grupowej. Szkoda, bowiem mecze zwłaszcza Czechów, Holendrów i Portugalczyków zapadają pamięc. Co do tych ostatnich, to pozwolę sobie przekopiować wypowiedź użytkownika z bloga Chelsea Poland o Philu Scolarim, autor xm33 – kibic Chelsea ale i wielki sympatyk portugalskiej piłki:===================1. Wicemistrzostwo Europy. Sukces kosmiczny ale pytanie czyja to zasługa? 3 z 4 pomocników to przecież skład Mourinho, który miesiąc przed Euro wygrał LM. Do tego dochodzi kolejnych dwóch piłkarzy z kadry Jose, Ricardo będący wtedy w formie, Figo i Pauleta – złota generacja portugalskiej piłki i Ronaldo – nowa złota generacja. Mając taki skład ciężko było nie wygrać turnieju a jednak Otto pokazał, że jeżeli chodzi o taktykę to Dużego Phila dzieli przepaść od niego2. 4 miejsce na MŚ. Skład Scolari zmienił dopiero w meczu o 3 miejsce gdzie Niemcy zabili Portugalię. Tak to w spotkaniach z Holandią czy Francją w porównaniu do Euro zaszła aż JEDNA zmiana3. Powoływani piłkarze. Zacznijmy od Euro 2004. Cóż Scolari nie powołał wybranego przez UEFA najlepszym bramkarzem roku 2004 Vitora Baia’e – legendy FC Porto. Mundial 2006. Scolari nie zabiera najlepszego piłkarza ligi portugalskiej w latach 2004-2006. Euro 2008. Na Euro jedzie drewniany Nuno, który w piłkę grać nie potrafi a brak młodego Yannicka 3x szybszego i lepszego technicznie od kapitana Benfici i który po kontuzji grał w Sportingu naprawdę zajebiście4. Ferreira na lewej stronie. Jest za słaby aby grać na swojej nominalnej pozycji a ten wystawia go na lewej obronie. Serbowie w eliminacjach niszczyli go jak dziecko. Miał kapitalną alternatywę w postaci młodego Antunesa, który przyczynił się do tego, że P. Ferreira awansowało do P. UEFA ale ten mu szans nie dawał. Po sezonie biły się o niego najlepsze kluby z Portugalii a także ekipy z Anglii czy Włoch. Teraz jest Jorge Ribeiro. Prawdziwy lider Boavisty i jeden z najlepszych piłkarzy ligi w mijającym sezonie. Ale nie. Będzie grał Ferreira, który nie łapie się do 1 składu Chelsea5. „Część graczy jest teraz bardziej doświadczona i mamy wiele nowych talentów jak Ricardo Quaresma, Miguel Veloso i Nani. Będzie nam brakowało Luisa Figo, który był naszym kapitanem, ale teraz Cristiano Ronaldo jest bardziej dojrzały i ma wystarczająco dużo jakości, aby być kluczowym zawodnikiem” – Deco. Scolari tego chyba nigdy nie przetworzy bo już spłodził swoją wyjściową jedenastkę na Euro. To nic, że w meczu towarzyskim przeciwko Gruzji Nuno i Simao tworzyli sztuczny tłum na boisku. Kolejny raz Quaresma otrzymał za mecz wyższe noty od Simao, Ronaldo i Naniego.6. Mistrzostwem Świata w jego wykonaniu było spotkanie z Armenią 22 sierpnia 2007. Cztery dni przed tym meczem rozpoczęto sezon zasadniczy BwinLigi [Porto było też po turnieju w Rotterdamie i meczu o Super Puchar Portugalii] i co robi trener? Alves i Quaresma, który na inaugurację strzelił 2 bramy siadają na ławce i wybiega Simao, który nie dość, że opuścił całą końcówkę zeszłego sezonu z powodu kontuzji to jego Atletico było dopiero w trakcie okresu przygotowawczego. Wynik, jaki był taki był. Dobrze, że chociaż Ronaldo jest w tej reprezentacji. Komentowania tego, co zrobił Felipao trzy dni po 4-0 z Belgią mija się już kompletnie z celem.7. Scolari zaczął być pod presją ze wszystkich stron. Quaresma musiał grać, bo tego domagali się wszyscy. Co robi trener, aby nie urazić pupilka Simao? Wystawia trzech skrzydłowych w wyjściowej jedenastce. Nosz kurde kpina? Przełomem było spotkanie z Finlandią gdzie Simao usiadł na ławce. Usiadł pewnie, dlatego, że mecz odbywał się na Dragao i tam fani musieli oglądać swojego ulubieńca w pierwszym składzie. Niemniej boski piłkarz Atletico otwarcie wyrażał swoje pretensje do trenera za ten mecz. Ciekawe, co zrobi teraz Scolari, aby ugłaskać pupilka? Da mu gwarancje, że wybiegnie we wszystkich spotkaniach na Euro, które im wygra Ronaldo?8. Przeglądając rozmaite strony poświęcone portugalskiej piłce natrafiłem na zdanie, pod którym podpisuję się, czym tylko mogę „Największym problemem Scolariego poza tendencją do trzymania na siłę zawodników, których zna jak Simao, Maniche, Valente czy Petit jest brak normalnych napastników”. Chodzi mi o pierwszą część zdania. Przejdzie Scolari do Chelsea i ubzdura sobie w główce, że SWP z Shevą mają grać w każdym meczu i nie ma siły, że wstawi piłkarzy lepszych od nichjak będę miał wenę dopiszę później trochę o nim ;-)==============================Mnie xm33 przekonał i Portugalii w gronie medalistów nie widzę, syndrom Francji AD2002, post-99 i 2000.Pozdrawiam,
O wyższości ME nie trzeba mnie specjalnie przekonywać, wiadomo to od dawna. Tylko wześniejsze edycje były fajne, bo nie grała Polska i nie trzeba się było napinać. Spokojnie człowiek trzymał za Czechami czy Holandią i oglądał. Ozywiście fajnie, że Polska w końcu zagra w ME, ale boje sie znając nasz narodowy talent do napinki. Moje prognozy dałem u siebie na blogu, nie będe tu zajmował miejsca, a jak ktoś bardzo chce to zapraszam: mewstg.blox.pl
50 % racji … w tym niezłym tekście.Gdyby nie konsekwntne promowanie słabszych np. z Afryki, jak by dzisiaj wyglądała piłka ?Bez Drogby, Essiena i wielu innych.Nikt już dzisiaj nie marzy o spotkaniu z Ghaną czy Nigerią, bo to znakomite zespoły.
8. Meczy… Co to za słowo? Według zasad języka polskiego powinno byc 'meczów’. Kto jak kto, ale dziennikarze i redaktorzy powinni takie rzeczy wiedzieć, a nie jechać po onetowemu.
Poprawione. Pośpiech poniża 🙂
A co gorsze, w TP wydrukowano z błędem. A już kilka postów temu upominałem pana. 🙂
Ciekawie jak zawsze, ale to jest CRISTIANO , a nie CHristiano Ronaldo
Napisałem Cristiano jak byk. Chochlikowi się nie spodobało, że nie byłem zachwycony Portugalczykiem podczas finału Ligi Mistrzów.
Także postawiłabym na Żurawskiego. Jak dla mnie odradza się on na nowo, a czynna gra w nowej drużynie najwyraźniej mu służy 🙂
Czytałem to wczoraj na blogu, ale nie do końca się z tym zgadzam.
„Ale tylko na Euro może się zdarzyć, że gromadka facetów wezwana z plaży na Malediwach (bo Serbów za politykę wykluczono) kosi wszystkich, a z Niemców robi golonki. „To niby o Holandii? Bo tak wynika z kontekstu. No chyba że nie tylko Duńczycy dostali się na Euro po wykluczeniu innego kraju (Jugosławii za prowadzenie działań wojennych). A może ma tam być „Jugosłowian”PS: idiotyczny artykuł. Nie pozdrawiam.
A mi się podobało. Przecież to jasne, że wezwano Duńczyków. Nie mogę się doczekać Euro.
Ja tam zrozumiałem przenośnie… Możemy walczyć o absolutną zgodność historyczną, ale to chyba nie o historii blog, a i każdy wie o co chodzi mówiąc „Serbowie” na ówczesną Jugosławię.
PS.?chyba PS ; )
Piękny tekst ale 2 0 w plecy a Żuraw nic PZDR
3. Sędziowie wiedzą, co robią. Ta sama zasada reprezentatywności powoduje, że na mistrzostwa świata przyjeżdżają niedoświadczeni, mówiąc delikatnie, sędziowie z Afryki czy Oceanii. O prowadzeniu meczów Koreańczyków na Mundialu 2002 chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Inna sprawa, że najśmieszniejsza pomyłka w historii mistrzostw świata przydarzyła się sędziemu z Anglii, który w Niemczech pokazał jednemu piłkarzowi trzy żółte kartki. W odróżnieniu od „kwestii koreańskiej” ta wpadka nie dowodziła jednak stronniczości: jakże musi kochać piłkę sędzia, który daje trzy „żółte”!—a co powiesz o meczu Polska-Austria przyjeżdrza sędziować mecz jakiś hamski Anglik i nam wbija nóż w plecy.
3. Sędziowie wiedzą, co robią. Ta sama zasada reprezentatywności powoduje, że na mistrzostwa świata przyjeżdżają niedoświadczeni, mówiąc delikatnie, sędziowie z Afryki czy Oceanii. O prowadzeniu meczów Koreańczyków na Mundialu 2002 chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Inna sprawa, że najśmieszniejsza pomyłka w historii mistrzostw świata przydarzyła się sędziemu z Anglii, który w Niemczech pokazał jednemu piłkarzowi trzy żółte kartki. W odróżnieniu od „kwestii koreańskiej” ta wpadka nie dowodziła jednak stronniczości: jakże musi kochać piłkę sędzia, który daje trzy „żółte”!—a co powiesz o meczu Polska-Austria przyjeżdrza sędziować mecz jakiś hamski Anglik i nam wbija nóż w plecy.
Ja oglądałem wszystkie mecze na mistrzostwach świata 2006 w Niemczech, więc mecz Angola-Iran także oglądałem.