Eurodziennik: Na razie bez emocji

Ani słowa o Polakach. Ani słowa o tajemniczych powodach wyjazdu Błaszczykowskiego, o tym, czy Roger powinien otrzymać szansę od pierwszej minuty, a nawet o fotomontażach i tytułach naszych tabloidów. Po pierwsze, piszą o tym i mówią wszyscy naokoło. Po drugie, mam poczucie, że akurat w tym kontekście wczorajszy wpis nie stracił aktualności.

Pierwszy dzień Euro pokazał, że nie stracił aktualności także tytuł tego bloga. Tym razem futbol okazał się okrutny dla Szwajcarów: grali z polotem, częściej utrzymywali się przy piłce, więcej – zwłaszcza w drugiej połowie – atakowali. Już po utracie gola mieli tę nieprawdopodobną sekwencję: ręka Ulfalusiego w polu karnym (wydawało mi się, że to był Rozehnal, ale upomniany przez internautów, poprawiam), strzał Barnetty świetnie obroniony przez Cecha i dobitka Vonlathena lądująca na poprzeczce. Przesądził jeden błąd obrony, jedna źle zastawiona pułapka ofsajdowa…

Mówię to z bólem: z listy faworytów turnieju wykreśliłem właśnie pierwszego. Jeśli każdy ma swój moment w historii, chwilę, w której może walczyć o wszystko, teraz albo nigdy, to reprezentacja Czech miała ją przed czterema laty. To wtedy powinni byli odnieść sukces, więcej: sukces im się należał. Dziś ci sami w dużej mierze piłkarze robili wrażenie własnych karykatur. To, co pokazali, pewnie wystarczy na wyjście z grupy, ale na walkę o medale z pewnością nie. Chociaż tyle, że Kleki-petra zlitował się nad nami i w 55. minucie zdjął z boiska Kollera – nie dość, że wprowadzony w jego miejsce Sverkos strzelił bramkę, to oszczędzono nam dalszego patrzenia na spotworniały klon angielskiej piłki sprzed kilkudziesięciu lat, czyli wrzutki na głowę stojącego w polu karnym olbrzyma jako jedyny pomysł na zdobycie gola. Jakże brakowało Rosickiego: zarówno jego podań, jak strzałów z daleka (już po dwóch meczach można powiedzieć, że warto uderzać z dystansu i że bramkarze wolą w takiej sytuacji odbijać piłkę niż ją łapać). W sumie po spotkaniu w Bazylei chwała pokonanym: nikt nie stawiał na Szwajcarów, a to właśnie oni zrobili widowisko.

Drugi mecz w zasadzie bez emocji: skończyło się tak, jak się miało skończyć, a faworytów nie zmuszono do wielkiego wysiłku. U Turków mógł się podobać jedynie prawoskrzydłowy Kazim (skądinąd pamiętam go z boisk angielskich jako Kazima-Richardsa; może po Euro wróci na Wyspy?), u Portugalczyków tradycyjnie raził nieskutecznością Nuno Gomes – na szczęście dla drużyny Scolariego wyręczyli go piłkarze defensywni. Wygląda więc na to, że na prawdziwe emocje czekamy do jutra, a z tego pierwszego dnia, oprócz łez kontuzjowanego Freia, zapamiętujemy przede wszystkim ujęcia z kamer zawieszonych na linach nad boiskiem – ci z was, którzy wychowali się na grach komputerowych, wiedzą, jaki efekt mam na myśli. Czekamy także dlatego, że z czterech piłkarzy typowanych przez Arsene’a Wengera na gwiazdy tych mistrzostw mamy zobaczyć aż dwie. Menedżer Arsenalu stawia na Fabregasa, co nie dziwi, ale pozostałe typy warto odnotować: młody francuski napastnik Karim Benzema oraz Chorwat Luka Modrić i Niemiec Mario Gomez. Ciekawe, czy co do tych ostatnich Leo Beenhakker jest podobnego zdania.

12 komentarzy do “Eurodziennik: Na razie bez emocji

  1. ~Dratewka

    Można i tak – cisza przed burzą!!! Tak określam przedmeczowe podejście specjalistów angielskiej piłki nożnej do szans Polaków z Niemcami. Niemcy to faworyci – zapewniają, Niemcy mają napastników z prawdziwego zdarzenia. Niemcy nie dadzą szans nie tylko Polakom ale są faworytami do tytułu Mistrza. Z polskiego obozu doszła tylko wiadomość o kontuzji Kuszczaka i aprobacie przez UEFA rezerwowego bramkarza w jego miejsce.W Australii, a z niej piszę moje spojrzenie na Euro 2008 Polska jest autsiderem razem z Austrią, Szwajcarami i Turkami. A tak naprawdę nikt mi nie odbierze wiary w Polaków, nie wiem jak to jest ale to we mnie tkwi. Tyle razy nadzieje prysły, tyle razy zawód, ale przecież Mistrzostwa Swiata 1974 to nie urojenie, Wembley 1973 to też fakt. Jak Chorwaci pozbyli Anglików miejsca na Euro tak my pozbyliśmy ich miejsca w Niemczech 74. Wierzę głęboko, że te pierwsze Mistrzosstwa Europy Polaków pokażą jak bardzo na nie zasłużyliśmy. Wierzę, że przebijemy passę przegranych z Niemcami i że to Polacy, a nie Niemcy będą dyktować warunki gry i zwycięsko wyjdą z tej batalii w której często bywało, że po wyrównanej walce ta odrobina szczęścia była przy Niemcach.Polacy do boju. Muszę wstać o 2iej rano by z „kraju kangurów” oglądać mecz ale dla Naszej Drużyny „dałbym się zabić” jak to brzmią słowa piłkarskiej piosenki. Polska – jest moim czarnym koniem, o którym marzę, aby z obawą i przerażaniem myślały potęgi piłkarskie i faworyci Euro – tak jak to było w Mistrzostwach 1974. Pamiętam jak dziś, po zwycięstwach z Argentyną i Włochami, Polacy mieli taką pewność siebie, że nie bali się nikogo. To Niemcy byli przerażeni, że w półfinale MS1974 muszą grać przeciwko Polsce.PS. Poważana i najpopularniejsza Australijska Strona Piłkarska – The World Game – w ankiecie kto wygra Euro nie umieściła nawet Polski jako opcji do wyboru???A dwa polskie kluby w Sydney (Ashfield i Bankstown) organizują obejrzenie meczu Niemcy-Polska dla polskich kibiców.Emocje rosną z godziny na godzinę i trzymajmy kciuki za naszych!!! Polska …Polska…Polska!!!

    Odpowiedz
    1. ~kangur2

      Fajnie napisane, choc boje sie, ze nasza przecietnosc nie pozwoli na za wiele ani z Niemcami , ani z Chorwcja …wazne, zeby walczyli do konca i ladnie grali. Pozdrawiam z lotniska w Sydney. Mecze obejrze w Auckland. z australijsko-harcerskim pozdrowieniem

      Odpowiedz
    2. ~anjaa09

      Popieram 🙂 oby bylo jeszcze wiecej takich kibicow… Niemcow moze zgubic zbyt duza pewnosc siebie i, mam nadzieje, beda zaskoczeni gra Polakow 😉 dziennikarze robia za duzy szum wokol tego meczu, moim zdaniem niepotrzebnie, tylko wywoluja presje na pilkarzach.

      Odpowiedz
  2. ~quenia

    Mam gdzieś piłkę i to całe zamieszanie. Dokopią nam jak zwykle i nie ma czym się podniecać. Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  3. ~HY22

    Panie Michale zagranie ręką było Ujfalusiego…..naprawde czemu komentatorzy i inni nie potrafią rozpoznać piłkarzy?? jest tak mało kompetentnych „znawców piłki” albo nie umieją wymówić dobrze nazwisk albo gadają straszne głupoty;)

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Nie jestem z tych, co nie potrafią się przyznać do błędu – poprawiam i dziękuję za zwrócenie uwagi

      Odpowiedz
  4. ~HY22

    Trzeba jednak przyznać, że Pana spostrzeżenia są trafne….i w przeciwieństwie do „znawców” typu Gmoch czy Hajto zna sie Pan na Footballu;)

    Odpowiedz

Skomentuj ~lol2 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *