Przyczyną całego zamieszania jest genialny ponoć nastolatek John Bostock (wczesne próbki jego nieprzeciętnego talentu można znaleźć na YouTubie, miniportret – w archiwum „Daily Mail”). Kapitan reprezentacji Anglii U-17, w pierwszym składzie Crystal Palace zadebiutował w wieku 15 lat, najpierw jako rezerwowy, potem – piłkarz wyjściowej jedenastki. Dziś jest przyczyną transferowej burzy, której pierwsze grzmoty usłyszeliśmy w maju, a która rozszalała się na dobre przedwczoraj.
Najpierw zagrzmiało: kiedy Bostock skończył 16 lat, nie podpisał kontraktu z Crystal Palace. Później – właśnie w maju – ogłosił, że przechodzi do Tottenhamu. W myśl przepisów jego nowy klub powinien wypłacić poprzedniemu odszkodowanie za wyszkolenie piłkarza – pytanie tylko, w jakiej wysokości. Ponieważ kluby nie zdołały się porozumieć, sprawę rozstrzygnął niezależny trybunał Football League. Jego posiedzenie odbyło się dwa dni temu: ustalono, że Tottenham zapłaci Palace 700 tys. funtów, a suma może wzrosnąć do 1,25 miliona, w zależności od postępów, jakie Bostock zrobi w drużynie z Premiership.
No i huknęły pioruny, bo słynący z niewyparzonej gęby Simon Jordan, prezes i właściciel Crystal Palace, oświadczył mediom, że czuje się obrabowany i sponiewierany przez „panel półgłówków”; że orzeczenie trybunału to skandal, kompletnie rozmijający się z rzeczywistą wartością młodego piłkarza. Jordan ujawnił, że już w wieku 14 lat chłopcem interesowały się Barcelona i Chelsea, a oferta tej drugiej – w wysokości 900 tys. funtów – została przez Crystal Palace odrzucona. W dodatku – gardłował dalej – niewiele starszy od Bostocka, niewiele bardziej doświadczony i być może nawet mniej uzdolniony Aaron Ramsey przeszedł z Cardiff do Arsenalu za pięć milionów (tam zadziałały prawa rynku, tu – ponieważ Bostock nie ma jeszcze 17 lat – można było odwołać się do trybunału).
Nawet jako kibic Tottenhamu muszę przyznać, że Jordan ma prawo być wściekły. Słuszny pomysł międzynarodowych władz piłkarskich, nakazujący wypłacanie macierzystym klubom zdolnych juniorów odszkodowań za szkolenie, musi wziąć w łeb, jeśli rozsądzający spory trybunał nie bierze pod uwagę realiów rynkowych. Crystal Palace domagało się od Tottenhamu 4,5 miliona: 2 miliony z góry, pół miliona po podpisaniu przez Bostocka pierwszego w pełni profesjonalnego kontraktu (na razie chłopak trafia do akademii) i kolejne dwa miliony po 40 występach w pierwszym składzie drużyny z Premiership. „Jeśli zagrasz 40 meczów w drugiej linii Tottenhamu, jesteś wart 15-20 milionów, nie 4,5 miliona” – mówił Jordan w BBC, zwracając uwagę, że nie żądał zbyt wiele.
To jeszcze jeden temat ocierający się o przyszłość angielskiej piłki: czy mniejszym klubom opłaca się w ogóle inwestować w pracę z młodzieżą, skoro i tak wydają swoich wychowanków na żer bogaczom? Wyobraźcie sobie, że przez osiem lat szkolicie talent na miarę Beckhama, Manchester United podkupuje go wam za kilkaset tysięcy, by po kilku latach zarobić na nim kilkadziesiąt milionów…
Inna sprawa, czy tym najzdolniejszym opłaca się zmieniać klub w tak młodym wieku. Bostock był wiosną graczem dorosłej drużyny Crystal Palace i miał możliwość zdobywania doświadczeń „w boju” o prawdziwą stawkę: o awans do Premiership. W Tottenhamie trafia znów między juniorów, czyli robi krok w tył – choć warunki treningu i, oczywiście, dochody będzie miał nieporównanie lepsze. To coraz częstszy przypadek: najpierw słyszymy o kupnie przez drużynę z ekstraklasy genialnego ponoć nastolatka, później nie wytrzymuje on konkurencji z piłkarzami pierwszego składu (presja wyniku jest tak duża, że trenerzy nie mogą sobie pozwolić na wpuszczanie kogoś na boisko jedynie w celu zbierania doświadczeń), po dwóch-trzech latach zatrzymuje się w rozwoju i wraca do któregoś z klubów niższych lig. Zjawisko kłopotliwe także dla trenerów reprezentacji Anglii: przyszłych kadrowiczów wypierają z tutejszych drużyn obcokrajowcy.
Czytam w ostatnich dniach o nierównościach występujących we współczesnej piłce, ba: nawet o współczesnym niewolnictwie (niewolnictwo za 100 tys. tygodniowo, na podstawie kontraktu podpisanego świadomie kilkanaście miesięcy temu: w dzisiejszych czasach można, jak widać, powiedzieć wszystko i przy pomocy każdej metafory…), i mam poczucie utraconej miary. Owszem, świat futbolu to nie oaza ekonomii społecznej, ale dowodem na to jest raczej przejście Bostocka do Tottenhamu niż ewentualne pozostanie Cristiano Ronaldo w Manchesterze United.
Sypiąc sobie głowę popiołem muszę przyznać, że takie „transferowe” sztuczki Chelsea obce nie są, ale mistrzem nad mistrzami nadal jest Arsene Wenger. Tylko hipokryzja pozwala mu krytykować innych za grzeszki, które sam popełnia. Warto także wspomnieć, że w podobny sposób sir Alex próbował skaperować 15-letniego Johna Terry’ego, ale w jego przypadku lojalność barwom zwyciężyła.Co do Bostocka. Simon Jordan (przemiły człowiek, miał okazję go przypadkowo poznać, każdy chciałby się z takim gościem piwa napić) usłyszał od rodziców Johna (fanów Palace de facto!), że wierzą w Neila Warnocka, że chcą aby syn szlifował swój talent blisko domu. Warto zaznaczył, że Warnock jak niewielu menadżerów na Wyspach stawia na młodzież i Bostock w sezonie 08/09 spokojnie 20-25 meczów by zagrał. Kapitan, lider Ben Watson ma 23 lata ponad 150 meczów zaliczonych w klubie (!!!). Każdy by się zirytował, kiedy dostaje się czyjeś słowo, a później jest się najzwyczajniej oszukanym…O Ronaldo i Blatterze pisać mi się nawet nie chce. Klasyczne „No comments”, wystarczy iż bodajże prezes Birmingham City po słowach o „piłkarskim niewolnictwie” wezwał go do odejścia. Słuszenie zresztą.
Mnie też żal kibiców Palace, chociaż cieszę się z przyjścia Bostocka. Rodzice i krewni piłkarza chyba się nie popisali, bo nie mówili Jordanowi i Warnockowi prawdy. Natomiast to, że Blatter, oskarżany o korupcję i machlojki, zarządzający FIFA w sposób gangsterski ma czelność kogolokwiek pouczać z moralności to szczyt wszystkiego…
Stary dobry Steve Bruce – zobaczcie, co mówi:http://www.mailonsunday.co.uk/sport/football/article-1034384/If-footballers-slaves-rest-Bruce-dismisses-Blatter-Ronaldo-claims.htmlZwlaszcza zobaczcie zddjecie nażelowanego niewolnika 🙂
A ja mam takiego linka, świeżutkiego:http://www.sport.pl/pilka/1,65029,5452667,Mlody_pilkarz_Arki_przeszedl_do_klubu_z_Premier_League.htmlPiętnastolatek z Gdyni idzie do Londynu, jakby było potrzeba jeszcze jednego przykładu do tutejszych dyskusji.
Nie napalajcie się tak koguty. Kupujecie jakiegoś Bostocka, ale Berbatow odchodzi do United, a Keane do Liverpoolu 🙂
wam odchodzi Adebayor, terefere. I nie bedziecie mieli transferow, dopoki nie splacicie dlugow za stadion. Mysle, ze nie warto wymieniac sie takimi pilkami, tylko rozmawiac normalnie
No tak, bogate kluby „porywają” młodych utalentowanych graczy.. A czy ktoś zwrócił uwagę iż taki Man Utd, czy chodźby lepszy przykład Ajax Amsterdam mają jedne z najlepszych szkółek na świecie i nikogo podkradać nie muszą bo dysponują świetnymi „stajniami” młodych talentów? To własnie im podkradają nieustannie.. Ajax Amsterdam nigdy nie osiągnie niczego na skale europejską bo co chwile grabią go kluby które talentów „zrobić” sobie nie mogą. Real Madryt to natomiast przykład klubu który preferuje „grabienie” wyszkolonych gwiazdek. Szkoda że nie przekłada się to na jakość bo takowi gracze pograją sezon i adios gdzie indziej..
pomysł z płaceniem za wyszkolenie piłkarza jest idiotyczny, a to marudzenie o podkradaniu jeszcze bardziej.Jeżeli Palace tak dobrze wyszkoliło sobie zawodnika, to czerpało korzyści z jego dobrej gry i płaceniem mu pensyjki, jakichś ochłapów, zamiast pensji. Jeżeli wyszkoliło go tak dobrze, że jest wart 4, 5 mln € i takie dobre warunki do dalszego rozwoju mógł tam mieć, to dlaczego odchodzi?bo widać warunków tak dobrych nie ma. Zawodnik wart 4,5 mln a zarabia poniżej swojej wartości, to odchodzi. Jeżeli ceniliby go odpowiednio, to by został. Poza tym, jeżeli jest dobry to w nowej szkółce się rozwinie i może się przebić za 2 lata i zostać podstawowym zawodnikiem Kogutów. Fabregas w jakim wieku stał się liderem The Gunners? Kwestia umiejętności. Nie ma co spekulować że się zmarnuje. i jeszcze jedno. Pieniądze się w życiu liczą. A młodziak nie wie, czy nie dozna kontuzji i przestanie się rozwijać albo będzie musiał zakończyć karierę, albo jak Eduardo martwić się czy mu stopy nie amputują. Logiczne że pójdzie do klubu w którym zarobi kilka razy więcej.
Nie masz racji. Gdyby stosować twoją logikę to w piłce zawsze wygrywaliby najbogatsi, których stać na kupienie wszystkich młodych zdolnych za półdarmo i na zapas. Reszta nigdy nie będzie miała szans. Ci młodzi nie znają lojalności wobec barw klubowych, kusi ich magia wielkich drużyn, czemu trudno się dziwić. Ale efekt jest taki, że takie Crystal Palace ani nie awansuje sportowo, ani nie zarobi na swoich najlepszych. Żeby ów Bostock kosztował kilka milionów więcej nie byłoby pewnie problemu. No a Palace NIE ZDĄŻYŁO jeszcze korzystać z jego talentów, bo zagrał parę meczów tylko i już go kupili.