Już oficjalnie: PZPN wystąpił do FIFA z propozycją, by mecz Gruzja-Irlandia rozegrano w Polsce. „W przeszłości, w podobnej sytuacji, odbył się w Polsce mecz Glasgow Rangers- Andżi Machaczkała. Mamy dobre tradycje, gdy chodzi o pomoc w trudnych sytuacjach” – powiedziała „Tygodnikowi Powszechnemu” Elżbieta Klimaszewska z PZPN.
Muszę przyznać, że kiedy przed trzema dniami zgłaszałem ten pomysł, nie liczyłem na taki odzew. A jednak: najpierw wpis na blogu, informacje na Onecie i wsparcie kilku osób z „Tygodnika”, potem otwartość Legii i PZPN, i niemożliwe wydaje się możliwe.
Do 6 września zostało jeszcze kilkanaście dni. Najlepiej byłoby oczywiście, gdyby sytuacja na Kaukazie uspokoiła się na tyle, żeby Gruzini mogli rozegrać mecz z Irlandią u siebie. Ale jeśli nawet tak się stanie, jeśli nawet do Polski nie przyjadą Robbie Keane i Kacha Kaładze, w pamięci Gruzinów zostanie – nie pierwszy zresztą – dowód, że mogą na nas liczyć.
No i miło, że polska piłka po kijowskich blamażach pokazuje twarz nieco szlachetniejszą.
PS Jednak nie w Polsce… Wdzięczne za naszą propozycję władze gruzińskiej federacji obstają przy Tbilisi, a jeśli FIFA zdecyduje inaczej, jako miejsce awaryjne wskazują Karlsruhe, które zgłosiło się jeszcze zanim przyszedł faks z PZPN i w którym gra reprezentacyjny napastnik Aleksander Janiszwili. Więcej w rozmowie z Gogą Kawtaradze na stronie internetowej „Tygodnika Powszechnego”.
POmysł oczywiście świetny i fajnie, że się rozwija, ale warto dostrzec, że PZPN probuje poprawić swój wizerunek po Kijowie i po wypowiedzi ministra Drzewieckiego, że będzie ich odwoływał
Generalnie wiadomo, co myśleć o PZPN. Ale Listkiewicz nauczył się już dawno, jak się robi p.r. W końcu nie na darmo tyle lat nie daje się odwołać 🙂
Cholernie się cieszę, że pomysł tak dobrze się przyjął. 🙂 Nie tylko dlatego, że będzie można zobaczyć na żywo kilku ciekawych piłkarzy. Fajnie też, że Tygodnik -Pańskim piórem- odciska swoje piętno na piłce. Domyślam się, że jeśli sprawa się uda, będzie Pan musiał czuć nie lada satysfakcję. A ja dorzucę coś z innej beczki – kiedy oglądam naszą kadrę i teraz Wisłę, to przestaję wierzyć w opowieści o „international level”, którego to nie potrafi osiągnąć Paweł Brożek. Nie jest to może Torres, ale miejsce w kadrze należy się mu jak psu buda. Zwłaszcza, że lepszego (szybszego, technicznie sprawnego i inteligentnego) po prostu nie ma.
Nie widze różnicy między Zahorskim a Brożkiem, a jeśli to na korzyść tego drugiego. W lidze. Bo w reprezentacji pamiętam jednak Brożka w meczu z USA na Wiśle…
Takie porównanie może wyjść wyłącznie na korzyść Brożka. Kiedy się na niego patrzy, widać potencjał (głównie w jego szybkości, sporej sprawności technicznej -jak na polskiego gracza bardzo sporej, jakimś instynkcie). I mam nadzieję, że Leon nasz przestanie chrzanić o international level, o wielkich nieoszlifowanych talentach i weźmie mniejszy, ale już nieco obrobiony. O to mi głównie chodziło w tamtym poście. PS. A w Anglii same niespodzianki – świetnie grające Fulham rozkłada Arsenal, Koguty zasłużenie przegrywają z Sunderlandem. Jedynie Chelsea -niestety- pokazuje momentami pazury.