Wszystkie poranki świata

W ciągu pierwszych czterdziestu pięciu minut daremnie usiłowałem znaleźć dobre słowo na temat Interu. Kto tu gra na wyjeździe, zastanawiałem się. Kto więcej spotkań rozegrał dotąd w tym sezonie. Kto do ostatnich godzin poszukiwał zdrowego środkowego obrońcy, który mógłby załatać dziurę po obrońcy uznawanym w tej chwili za najlepszego w świecie. Właściwie najlepszym podsumowaniem tego, co się działo w ciągu tej pierwszej połowy, były trzy przebitki na Jose Mourinho: najpierw przyłapanego na sztucznym uśmiechu, mającym imitować, że wszystko jest pod kontrolą (chwilę po tym, jak Giggs znalazł się przed bramką, ale nie zorientował się, gdzie jest piłka), potem z miną dość ponurą (po kolejnym wyjściu Walijczyka sam na sam), a wreszcie gestykulującego coś pod adresem arbitra.

Zaiste: w ciągu pierwszej połowy grała tylko jedna drużyna, od rajdu Ronaldo już w 80. sekundzie, po główkę Berbatowa w 42. minucie. Kiedy w przerwie przeglądałem notatki, brzmiały one mniej więcej „Ronaldo, Ronaldo, Park, Ronaldo, Giggs, Berbatow i znowu Ronaldo”: akcja po akcji tylko Manchester. Imponowała wymienność pozycji (raz Giggs na szpicy, raz Park, z cofającym się do drugiej linii Berbatowem), imponowały długie przerzuty Carricka, imponowało przyspieszenie Ronaldo i umiejętność znalezienia się we właściwym miejscu Giggsa. W sumie 12 strzałów na bramkę i 54 proc. posiadania piłki…

Tak, sir Alex Ferguson po pierwszej połowie miał prawo czuć się rozczarowany, że tego meczu nie wygrał. Tak, Jose Mourinho po drugich 45 minutach mógł uśmiechać się nieco bardziej szczerze: pojedzie na Old Trafford z myślą, że do awansu powinno wystarczyć strzelenie jednego gola, no i z poczuciem, że po przerwie jego piłkarze nie przypominali już jakiegoś angielskiego średniaka, otrzymującego lekcję futbolu od legendarnego Manchesteru w, powiedzmy, trzeciej rundzie Pucharu Anglii. Tak, schodzący do boku Ibrahimović wyciągał za sobą Evansa, pokazywał się Stanković, kilka razy piłka trafiła wreszcie pod nogi Adriano, a raz – po rzucie rożnym i przedłużeniu Zlatana – wylądowała na piersi stojącego tuż przed bramką MU Cambiasso… Tak, Rafale: orgia bez goli też daje frajdę.

Przed meczem wiele pisano o dotychczasowej rywalizacji Alexa Fergusona i Jose Mourinho. Myślę o godnych siebie przeciwnikach, z dwóch różnych pokoleń i różnych wrażliwości: panu Sainte-Colombe i panu Marais. Jak to dobrze, że chociaż mamy swoje sympatie, wciąż tak naprawdę nie wiemy, który lepszy.

26 komentarzy do “Wszystkie poranki świata

  1. ~kurek79

    W poprzednim sezonie przed rewanżowym meczem z Barceloną kibice na Old Trafford utworzyli wielki napis „BELIEVE”. Jestem przekonany, że za dwa tygodnie tej wiary również nie zabraknie, bo dziś mimo drugiej połowy, to Inter powinien się cieszyc z tego remisu. Mourinho wciąż może podpatrywać pracę Fergusona i nadal może się od „dziadka” wiele nauczyć…

    Odpowiedz
    1. ~m85

      Uprzejmę proszę o nie gadanie głupot. Kogo oszczędzał? Gibsona? Jedyną niespodziankę był fakt, że pominięto w składzie Rooney’a, ale Fergie tłumaczył to tym, że wobec problemów w defensywie chciał mieć na placu kogoś wysokiego mogacego wesprzeć defensywę przy stałych fragmentach.Fergie nie traktuje Pucharu Ligi bardzo poważnie. Niejeden raz zapewniał, że w finale zagrają ci, którzy wywalczyli awans.

      Odpowiedz
      1. ~kkogut

        Oszczędzał czy nie (raczej nie oszczędzał): na Tottenham wystarczy, obawiam się. Nie oszczędzał, tylko rotował: jak nie Scholes to Giggs, jak nie Nani to Fletcher (bardziej defensywny). Zgoda, że tylko Rooney mógł wyjść w 4-4-2, ale tu było 4-5-1.United idzie po pięć pucharów na koniec roku. I coraz bardziej too wygląda realnie.

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          To oderwę się od pracy nad wpisem o dzisiejszym meczu i powiem parę słów o niedzieli. Alex Ferguson zapowiedział, że postawi na kilku młodzieńców spośród tych, którzy doprowadzili MU do finału Pucharu Ligi. Pewniakiem jest Gibson, pewnie szansę dostaną także Welbeck i Evans. Ale zakładając, że tych trzech młodzieńców wystraszy się atmosfery Wembley (wątpię), w drużynie zostanie ośmiu supergwiazdorów. Jeśli nie Berbatow z Rooneyem w ataku, to Tevez albo Ronaldo… Kibice Tottenhamu słusznie mogą się obawiać, że na Gomesa wystarczy, i że jeśli nawet gol dla MU nie padnie z akcji, to po którymś z rogów czy wolnych (od miesięcy czy lat Tottenham traci mnóstwo bramek po stałych fragmentach gry).Z góry można założyć, że mecz nie będzie ładny. Harry Redknapp powiedział, że nie jest samobójcą, żeby prowadzić przeciwko MU otwartą grę. A to oznacza ustawienie 4-5-1, dużo walki w środku, nieliczne kontry przy wykorzystaniu szybkiego Lennona…

          Odpowiedz
          1. ~Bartek S.

            To forum uzależnia. 🙂 Wydaje się oczywiste, że z Kogutami zagrają młodzieńcy. Nie wiem, czy na pewno wystąpi Wellbeck (jakoś mnie on nie przekonuje, mimo pięknego gola strzelonego niedawno), ale Gibbson powinien zagrać, bo jest bardzo dobry. Ciekawe, czy wyrośnie z niego kolejny scholesowski zawodnik. 🙂 Kiedy przypomnę sobie ostatnie mecze Tottenhamu, nie chce mi się wierzyć, by piłkarze z Londynu byli w stanie przeciwstawić się ManU. Po prostu w maszynie Kogutów coś się zacięło (wiem, to było wieki temu) i się odciąć nie może. Czekam na ten mecz, bo może być to jednak ciekawa konfrontacja. A co do forum jeszcze – fajnie, że jest możliwość gadania o angielskiej piłce tutaj. Bo zazwyczaj kibice są tak zaślepieni, że dyskusja przeradza się w walenie głową w mur i powtarzanie swoich argumentów. Tu można racjonalnie pogadać bez bluzgów i napinek. A o tym ostatnim mogę trochę powiedzieć zwłaszcza po weekendowym spotkaniu ze znajomym, który jest fanem Interu ( nie wiem, dlaczego :)). Rozmowa z nim sprowadza się do klisz: „w Anglii piłkarze są szybcy i waleczni, ale nie mają techniki” (wczoraj ManU był technicznie dużo lepszy, przyjęcia dokładniejsze, podania także), media angielskie są nieobiektywne i nie doceniają Włochów – na stronie ManU można było przez tydzień czytać o wielkości Mourinho i o wyjątkowym napastniku, jakim jest Ibra. A to tylko fakty dotyczące jednej drużyny i jednego meczu. Cieszę się więc, że można tu pogadać z fanami Tottenhamu, AV, Liverpoolu, Evertonu i Chelsea. 🙂 Tak normalnie.

          2. ~stary trafford

            Manchester niewątpliwie docenił przeciwnika, np. rezygnując z drugiego napastnika i zgęszczając środek. Choć przecież nadal grał ofensywnie (to nasza tradycja i filozofia – mówił po meczu SAF, komnetując oskarżenia Specjalnego, że MU nastawi się na defensywę). A może to była defensywa: atakowali, żeby dziurawą obronę ochronić?I jeszcze o finale Pucharu Ligi: SAF zapowiedział 7 zmian w składzie. Czyli wrócą na boisko Rooney, Tevez, Scholes, Gibson (zapowiedział), Vidić, może Nani i Welbeck. A zejdą? Fletcher i Giggs na pewno, może też Berbatow i Park, kto jeszcze nie wiem…I jeszcze o Interze: Mourinho zawsze ten sam… Krytykował sędziego, że ochraniał piłkarzy MU i że jeśli Inter dostanie taką ochronę na Old Trafford na pewno awansuje.

      2. ~piotrek

        Dobra, troszkę się zagalopowałem z tym oszczędzaniem, ale zdaję mi się, że z grającym Rooneyem albo Tevezem Inter zostałby rozjechany. Prawda, że nie prowadziłem Manchesteru przez ostatnie 23 lata, więc mogę się mylić, moze boss dobrze jednak postawił :)A ferguson potraktuje bardzo poważnie puchar ligi. Przy wygranej, piłkarze już naprawdę bedą w gazie na Kłintaplet, a conajmniej na Kładrupel (coś mi się zdaje, że United przegra w finale FA cup…), ze świerzym Scholesem, Tevezem, Rooneyem, mimo woli Vidicem i zgrają młodych powinno dobrze pójść ze Spurs.

        Odpowiedz
  2. ~Bartek S.

    Przed meczem byłem zwyczajnie przestraszony. Niepotrzebnie. Inter to był dla mnie taki mityczny tworek (choć oglądam Serie A i wiem, że grywają słabo). Wydawało mi się, że na mocne drużyny się mobilizują i są wtedy nie do przejścia. Tymczasem są do zrobienia i to bez problemu. Poza Santonem, wczorajsza obrona Interu była taka sobie (nawet Cordoba). Za dwa tygodnie wróci Nemanja, zagra od początku Rooney (wniósł dużo wczoraj). Myślę, że jeśli Inter nie zagra nagle jeszcze poziom wyżej niż we wczorajszej drugiej połowie, będzie w porządku. Bo okazało się, że są nieco bezzębni w ataku. A mi zaimponowali dwaj cisi bohaterowie meczu – Evans, który po kontuzji wytrzymał presję i wysiłek i O’Shea. Ten ostatni jest dla mnie zawodnikiem trochę takim jak Solskjear – wielka pokora, umiejętność znoszenia siedzenia na ławce. A przy tym świetny piłkarz. Podziwiam faceta, bo potrafi grać nieźle na lewym i prawym skrzydle obrony, a także w środku. Powinien zagrać w rewanżu na prawej obronie. Pozdrawiam. Teraz czekamy na The Reds i The Blues. 🙂

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Lubię temat „cichych bohaterów” MU. To przecież nie tylko O’Shea, ale także Fletcher czy Park, a wczoraj również młody Evans. Nieco głośniejsi, ale przecież nie tak słynni jak pewien Portugalczyk, są Evra, Carrick, Scholes, coraz głośniejszy staje się Vidić… Kto się spodziewał przed sezonem, że to w pierwszym rzędzie ich postawa, a nie galaktycznego kwartetu ofensywnego, będzie przyczyną fenomenalnej passy Czerwonych Diabłów?

      Odpowiedz
      1. ~m85

        A mnie cieszy, że w końcu ktoś dostrzegł, że w United są inni świetni zawodnicy niż Ronaldo. Portugalczyk przez 2 ostatnie seozny był świetny, ale moim zdaniem inni piłkarze byli niemniej ważni. W sezonie 2006/2007 genialny był Scholes. W sezonie 2007/2008 jeszcze lepiej poczynał sobie Ferdinand i jak teraz słysze, że Vidić jest głównym faworytem do nagrody Piłkarza Roku, to po prostu szkoda mi Rio, bo sezon wcześniej był galaktyczny, lepszy w moim mniemaniu niż Vida teraz, a mało kto potrafił docenić jego zasługi.

        Odpowiedz
        1. ~Mike

          Można oczywiście chwalić innych zawodników MU – zasługują na to, ale nie można twierdzić, że CR7 to teraz po prostu koljeny świetny piłkarz. Prawda jest taka, że MU gra tak jak gra Ronaldo. Widać to było aż do bólu wczoraj, kiedy CR7 miał masę miejsca w pierszej połowie, a kiedy został zupełnie odcięty od gry w drugiej.

          Odpowiedz
          1. ~m85

            Nie zgodzę się. Ronaldo w drugiej połowie dostawał mniej podań, Carrick nie było już taki świetny jak w pierwszej połowie i United nie potrafili już tak zdominować drugiej linii gospodarzy jak uczynili to w pierwszych 45-ciu minutach. Słabsza postawa Portugalczyka to w moim mniemaniu efekt słabszej postawy partnerów, a nie odwrotnie.

          2. ~trej

            Ta teza z Ronaldo była spokojnie do wybronienia w zeszłym sezonie w aktualnym już zdecydowanie mniej. Złośliwi mogli by powiedzieć że część meczy zwłaszcza tych z tak zwanej „ligowej młócki” United udało się wygrać pomimo Ronaldo na boisku. Oczywiście nadal kiedy jest formie i ma dzień jest to gracz który robi naprawdę dużą różnicę. A kiedy nie ma to i tak nie da o sobie zapomnieć choćby wykonywaniem wolnego przez 5 minut. Jednak obecnie największą siłą MU wydaje się być szeroki skład i uniezależnienie się od Portugalczyka. Generalnie trudno sobie wyobrazić żeby przy aktualnej formie drużyny brak którekolwiek zawodnika sprawiał że diabły traciłby widły.

          3. ~zwz

            Pełna zgoda. Przez wiele tygodni tego sezonu MU pokazuje, że nie ma w składzie zawodników niezastąpionych. I dlatego będzie mistrzem Anglii. Liverpool bez Torresa i Gerrarda traci więcej niż połowę mocy, podobnie jak Chelsea bez Terrego i Lamparda. No a Diabły? Grywały bez Rio, bez Rooneya i bez Ronaldo, i wciąż wygrywały.

          4. Michał Okoński

            W dziesięciomiesięcznego doświadczenia w blogowaniu wiem, że niewiele jest tematów, które antagonizują równie mocno jak Cristiano Ronaldo. Artysta czy oszust? Wielki piłkarz czy efekciarz, kiepsko wypadający w meczach o wielką stawkę? Spory trwają i każda ze stron wciąż zyskuje argumenty na potwierdzenie swoich tez. Żeby się trzymać wczorajszego meczu: w pierwszej połowie Portugalczyk był jednak najlepszy na boisku, znakomicie bił rzuty wolne, nie dawał się zatrzymać obrońcom. Gdyby tylko w jednej-dwóch sytuacjach podawał zamiast samemu strzelać… Akurat że jest samolubny, zgadzają się wszystkie strony sporu; kłopot w tym, że jeszcze lepszych sytuacji nie wykorzystał Ryan Giggs i że można się zastanawiać, czy gdyby na jego miejscu był Ronaldo, MU nie wyszedłby na prowadzenie.

          5. ~Damian

            Dla mnie C.Ronaldo to wielki piłkarz(mimo ze mym idolem w żadnym stopniu nie może być :D;) a cała reszta mało mnie obchodzi,Best też był efekciarzem,playboyem,szpanerkiem oraz …lumpem i także mało mnie to obchodzi bo liczy sie co prezentował na boisku

          6. ~jaglo

            Dla mnie najlepszym piłkarzem Manchesteru United,chociaż niedocenianym jest Michael Carrick. Co sezon imponuje równą,solidną formą.Potrafi dośrodkowywać i uderzać ze stałych fragmentów gry. Solidni są też jak zawsze Giggs i Scholes. Co do Scholes’a; jest to piłkarz doskonały,taki który nigdy się nie wypala. Znam pewną historię,opowiedzianą przez Rio Ferdinanda. „kiedyś na treningu zauważyliśmy drzewo oddalone od boiska o jakieś 40 metrów,Paul założył się z nami że trafi w jego pień.wziął kilka kroków rozpędy uderzył i trafił dokładnie tak jak chciał”. To dowodzi jak wielkim jest piłkarzem.co do Ronaldo: jest on obecnie najlepszym piłkarzem na świecie więc nie kwestionujmy jego talentu. Za to możemy podyskutować nad jego charakterem.

  3. ~reporter_85

    Święte słowa. A Mourinho znów napina się na arbitra. To samo robił w Chelsea gdy mu coś nie wychodziło. Facet bez jaj: niech najpierw dorośnie do klasy Hiddinka, a później dyskutuje. Zresztą, uważam tłumaczenie porażki winą sędziego za nietaktowne i niegodne trenera z najwyższej półki. Zresztą, Inter i tak dostanie baty a Mourinho znów zostanie tylko liga.Przy okazji zapraszam do siebie:http://sportowy-swiat.blog.onet.pl/

    Odpowiedz
  4. ~Runi

    To, że Mourinho nie ma klasy, wiadomo od dawna. A największym objawem bezradności Włochów w pierwszej połowie była żółta kartka dla rezerwowego bramkarza… Pojedynek w Mediolanie przypominał (oczywiście z zachowaniem pewnych proporcji) wczorajszy mecz Udinese z Lechem. W pierwszej połowie koncertowa gra Kolejorza i niezrozumiała słabość po przerwie (chociaż Diabły miały swoje okazje). Na mnie we wtorek największe wrażenie zrobił Evra. Znów widać faceta, któremu najwięcej przyjemności sprawiają szarże na połowie rywala. W tym sezonie nie błyszczał jak w poprzednich – kontuzje, słynne zawieszenie po starciu z ogrodnikiem Chelsea… Ale wreszcie widać, że tytuł najlepszego lewego obrońcy Premiership wkrótce znów będzie należał do niego.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *