Owen? Kupuję

Zgoda tylko w jednym punkcie: broszura zachwalająca coś, co przez lata wszyscy chwaliliśmy, wydaje się kompletnie bez sensu. W przypadku Michaela Owena wystarczyłyby przecież nie trzy, a dwie niewielkie stroniczki – zaświadczenie o stanie zdrowia i oczekiwania finansowe.

Kluczem jest pierwsza z tych stroniczek: jeśli Owen jest zdrowy, w wieku 29 lat wart jest bardzo dużych pieniędzy. Nie ma dziś na rynku zawodnika tej klasy, za którego nie trzeba płacić odstępnego (powtarzam: jeśli jest zdrowy, ale to przecież każdy nabywca łatwo ustali i, jeśli będzie trzeba, wprowadzi do kontraktu klauzulę pay as you play). Owszem, pokiereszowany, owszem, wolniejszy niż kiedyś, ale instynktu strzeleckiego przecież nie zatracił. Udowadniał to zresztą również w Newcastle – problemem tego klubu była przede wszystkim defensywa, a w kontekście interesującej nas dzisiaj kwestii także druga linia, niezdolna do obsłużenia przyzwoitym podaniem któregokolwiek z napastników.

Śmiechu jest co niemiara, ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Pamiętam, jak wzruszano ramionami, kiedy Alex Ferguson ściągał do Manchesteru United 31-letniego Teddy’ego Sheringhama, trzy lata później nagradzanego zarówno przez dziennikarzy, jak kolegów-piłkarzy tytułem piłkarza roku. Pamiętam też, jak na Old Trafford przychodził 36-letni Henrik Larsson, mający za sobą kilka dłuższych przerw w grze, w tym najdłuższą – ośmiomiesięczną po podwójnym złamaniu nogi. Pamiętam wreszcie, jak po klubach z dołu tabeli tułał się Emile Heskey, który po fatalnym sezonie 2005/06 spadł nawet w barwach Birmingham z ekstraklasy, ale który odrodził się i po raz kolejny odzyskał miejsce w reprezentacji Anglii. Dlaczego z Owenem miałoby być inaczej?

O zainteresowaniu Hull i Stoke wiemy, podejrzewam jednak, że napastnik Newcastle czeka na oferty Evertonu (David Moyes w przeszłości Owenem się interesował) i Aston Villi (gra tam właśnie Heskey, z którym świetnie uzupełniał się w reprezentacji). Nie chodzi o klub z pierwszej czwórki; chodzi o klub Premiership, który zagwarantuje mu 30 meczów w sezonie i któremu on z kolei może zagwarantować kilkanaście strzelonych bramek. Michael Owen chce jechać na kolejny mundial.

PS Sprawa, do której przed kilkoma miesiącami wracałem raz i drugi, znalazła taki finał. Poczucie beznadziejności, które mnie ogarnęło, wzrosło jeszcze, jak przeczytałem debatę na blogu Rafała Steca. Może nadejdzie wielka powódź i zaleje krakowską prokuraturę, myślę sobie (za oknem grzmi). Ale przecież głosy pod tekstem Rafała pokazują, że problem nie dotyczy jednej pani prokurator…

7 komentarzy do “Owen? Kupuję

  1. ~Number 9

    Obecne pokolenie angielskich napastników jest słabe, poza Rooneyem o kim my mówimy? Heskey duży i ciężki, zero techniki. Crouch jeszcze większy i niezgrabny, chętniej pudłuje niż strzela. Defoe zawodzi w reprezentacji. Czasem nawet Capello powołuje Benta, którego chcą pozbyć się z Tottenhamu. Zdrowy Owen wychodzi w tym gronie na numer dwa…

    Odpowiedz
    1. ~lasq88

      Jest jeszcze Agbonlahor, który pewnie już w tym sezonie wyjdzie z rep U-21 i myślę, że nie ma co się martwić o powołanie do kadry seniorskiej. A jeśli tylko będzie się rozwijał tak jak dotychczas to Anglikom szykuje się świetny atak Rooney – Agbonlahor.

      Odpowiedz
    2. ~Mosku

      Przesadzasz z tymi napastnikami. Jest kilku ciekawych. Kolega pisał o Abonlahorze. Wielki i ciężki Heskey grał ostatnio kapitalny sezon. Jest jeszcze Walcott, który się bardzo rozwinął. No i kilku innych młodych graczy (polecam trwające właśnie Mistrzostwa Europy U21 – można zobaczyć kilka talentów – np. skrzydłowego Drivera). Choć póki co zgodzić się trzeba, że Anglia nie ma poza Rooneyem takiego napadu jak Hiszpania (Torres, Villa), Niemcy (Klose, Podolski, Gomez) czy Francja (Benzema, Henry). Jedynie Włosi ostatnio mają się jeszcze gorzej, bo choć mają bardzo dobrych indywidualnie napadziorów, nie udaje się z nich sklecić fajnej linii ofensywnej. I tak marnują się Iaquinta, Toni, Gilardino, Rossi. Nie wiem, na czym polega kłopot, ale za cholerę w reprezentacji ci zawodnicy nie grają na pełnych możliwościach.

      Odpowiedz
      1. ~Number 9

        Walcott i Agbonglahor (wysiadł pod koniec sezonu) to nie klasyczni strikers, środkowi napastnicy. Oni bardziej wbiegają w pole karne ze skrzydeł. Pośrodku zostaje plaża, o której wspomniałem. Widać ją najlepiej, jak kontuzja eliminuje Heskeya i Capello a przed nim McClaren natychmiast powołuje Benta. Litości. No i nie mówcie, że Heskey dobry. Kolos w polu karnym Villi, w którego strzelają żeby się odbiło. Jak przyszedł coś się takiego stało i grają gorzej.

        Odpowiedz
  2. ~Marek

    Znowu. Owen jest bardzo dobrym dobrym piłkarzem, ok, ale w ostatnich dwóch sezonach strzelił w lidze 19 bramek. Ostatnie 12 meczów bez gola. A to środkowy napastnik. O wcześniejszych sezonach nie mówię, bo miał kontuzję. W Newcastle miał kontrakt na ok. 120 tysięcy funtów. A jeśli nie ma sumy odstępnego i zmieniły się przepisy podatkowe, to tygodniówka jeszcze trochę wzrośnie. Myślisz że piękne wspomnienia są tyle warte? Wyłożyłbyś na niego taką kasę? To nie muzeum. Taka prawda, Owen zaczynał wcześnie i wcześnie kończy. Ponoć Hull jest zainteresowane, zobaczymy, ale myślę że będzie musiał ostro zejść z kasy. Albo pogra w rodzinnym Chester. Pzdr.MWhttp://testwawrzyna.wordpress.com/

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Michael Owen już nigdy nie zarobi tyle, ile w Newcastle, to jasne. Przychodził do tego klubu (skądinąd nigdy nie oszczędzającego na wysokości kontraktów piłkarzy) w wieku 25 lat i z Realu Madryt, gdzie jeśli dostawał szansę, prawie zawsze ją wykorzystywał. Początek kłopotów to mecz Tottenham-Newcastle, kiedy Owen zderzył się z Robinsonem i złamał nogę. Potem była straszliwa kontuzja na mundialu w Niemczech, ale w sezonie 07/08 – 29 meczów ligowych i 11 bramek, najwięcej ze wszystkich piłkarzy Newcastle. Fakt, że grał w drużynie pogrążonej w tak głębokim kryzysie wcale mu nie pomagał. Widziałem parę meczów Newcastle nawet w ostatnim sezonie: cóż po Owenie (ale też po świetnym Martinsie), skoro nie było pomocnika, który potrafiłby stworzyć mu sytuację?Moja teza jest taka: jeśli jest zdrowy, ma wiele do zaoferowania każdemu klubowi Premiership, który walczy o miejsce od piątego do siódmego i który raczej bazuje na technice niż na sile (w tym sensie raczej Aston Villa niż Fulham). Jeśli jest zdrowy, powtarzam. A rozmowa o zarobkach toczy się zdecydowanie na drugim planie i kończy nieco powyżej pięćdziesięciu tysięcy tygodniowo.Myślisz że piękne wspomnienia są tyle warte? Wyłożyłbyś na niego taką kasę? To nie muzeum. Taka prawda, Owen zaczynał wcześnie i wcześnie kończy. Ponoć Hull jest zainteresowane, zobaczymy, ale myślę że będzie musiał ostro zejść z kasy. Albo pogra w rodzinnym Chester. Pzdr.

      Odpowiedz
  3. ~zliv

    Owen powinien wrócić do FCL!!! Na pozycję trzeciego napastnika 1. Fernando Torres, 2. jakiś nowy napastnik (mówiło się o Lavezzim, Tevezie??), 3. Owen. Problem tylko, ile chciałby pieniędzy w kontrakcie i czy zaakceptowałby rolę zmiennika (z czym nie pogodził się np. Keane). Rafa nieźle by zapunktował u wielu fanów The Mightry Reds przywracając drużynie syna marnotrawnego. Nie można na Owenie opierać zespołu, ale jako człowiek na ostatnie 30 minut, gdy trzeba wynik gonić lub utrzymać i dać zmianę Torresowi, byłby świetny. Przejście do Evertonu nie wchodzi w grę!!! Michael will never walk alone.

    Odpowiedz

Skomentuj ~Number 9 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *