Wielki błękit?

Tak się zastanawiam, szczęśliwie powrócony z wakacji i wyposzczony rozmów o piłce: czy możliwe jest stworzenie w ciągu dwóch miesięcy drużyny mającej bić się o pierwszą czwórkę. Wiem, oczywiście, że przebudowa Manchesteru City zaczęła się dużo wcześniej, może nawet dwa lata temu, kiedy klub obejmował Thaksin Shinawatra, a już z pewnością zeszłego lata, kiedy angielskie męki byłego premiera Tajlandii skrócili szejkowie, i potem tej zimy, kiedy w ślad za Robinho sprowadzili Givena, de Jonga, Bridge’a, Bellamy’ego… Jednak pytanie należy postawić dopiero teraz, po dokupieniu kolejnych czterech supergwiazd i deklaracjach klubowego zarządu, że mimo wydania 150 milionów funtów w ciągu dwunastu miesięcy zamierza inwestować dalej.

Chętnie przyznaję, że na papierze wygląda to imponująco. Jeśli w sezonie ubiegłym mówiliśmy o najlepszym kwartecie ofensywnym świata (Rooney, Ronaldo, Berbatow, Tevez w MU), to teraz za miedzą mamy najlepszy ofensywny kwintet: Adebayor, Santa Cruz, Robinho, Tevez i Bellamy. Kwintet? A może sekstet, jeśli doliczyć Shauna Wrighta-Philipsa? Już czuję, że niejednemu z Was się narażam, wymieniając nazwisko Bellamy’ego, bo to i kontuzje, i niełatwy charakter – przypominam jednak, że Walijczyk zaczął się spłacać niemal natychmiast po zmianie klubu, a przed kilkoma dniami zadeklarował, że mimo ogromnej konkurencji wśród napastników (jest jeszcze Benjani, w ataku może grać Bożinow) nie zamierza szukać innego klubu.

Również środek pomocy po przyjściu Garetha Barry’ego zmienia się na lepsze – a przecież grają tu młody Ireland, objawienie ostatnich kilkunastu miesięcy, a także Kompany i de Jong… A że w Manchesterze City są już świetny bramkarz i solidni boczni obrońcy, Markowi Hughesowi do ukończenia projektu przebudowy potrzebna jest jedynie klasowa para stoperów – oferty kupna Terry’ego i Lescotta pokazują zresztą, że menedżer zdaje sobie z tego sprawę.

Powtarzam więc pytanie, czy można zbudować drużynę w kilka miesięcy. Moja odruchowa odpowiedź brzmi: „nie, to niemożliwe”, ale z pewnością jedną z przyczyn takiego jej sformułowania jest niechęć do świata, w którym o wszystkim zdają się rozstrzygać pieniądze (nic na to nie poradzę: w młodości nie byłem lewicowcem, kto wie jednak, czy nie stanę się nim na starość). „To niemożliwe”, myślę dalej odłożywszy na bok idiosynkrazje, bo przecież w przypadku każdej g r u p y nieznanych sobie dotąd ludzi musi upłynąć trochę czasu zanim przerodzi się ona w dobrze rozumiejący się z e s p ó ł. A jeśli jeszcze ludzie ci nie bez racji uważani są za wybitne i n d y w i d u a l n o ś c i… To może najtrudniejszy problem Marka Hughesa: zbudować prawdziwy team z tej gromady świetnie opłacanych młodych ludzi, z których każdy obdarzony jest wielkim ego i poniekąd słusznie uważa, że to inni powinni na niego pracować. Trzymanie ambitnego milionera na ławce nie jest zadaniem łatwym – Walijczyk dołączy do długiej listy menedżerów, którzy z różnym skutkiem borykali się z tym problemem (zwracam uwagę, że drużyna nie gra w europejskich pucharach, więc o rotacji wymuszonej przez ponad pięćdziesięciomeczowy sezon nie może być mowy). Oczywiście Tevez i Barry nieraz udowodnili, że wiedzą, co to znaczy poświęcać się dla drużyny; z Adebayorem, niejeden raz kłócącym się na boisku z kolegami, jest pod tym względem gorzej.

Jedno Hughesowi zapisuję na plus: wie, że ma mało czasu, więc sięga po ludzi sprawdzonych. Każdy ze sprowadzanych przez niego piłkarzy (a także wymieniani jako kolejne cele transferowe Terry i Lescott) zna Premier League od podszewki. I kolejny atut: w każdym poza Roque Santa Cruzem przypadku wzmocnienie MC oznacza osłabienie rywala z pierwszej szóstki: MU, Arsenalu, Aston Villi, może Evertonu i Chelsea, a w pewnym sensie także Liverpoolu, któremu koło nosa przeszedł Gareth Barry.

Więc jak? Manchester City pręży sztuczne mięśnie, zbyt szybko wyhodowane na kupowanych w podejrzanym sklepie preparatach, czy przeciwnie: wypchnie z ringu któregoś z królujących tam dotąd siłaczy? Wyposzczony rozmów o piłce stawiam tę kwestię otwierając zarazem kolejny sezon blogowania.

38 komentarzy do “Wielki błękit?

  1. ~taxi_rock

    No w końcu, bo już się bałem, że coś się tam Panu stało na tym urlopie ;)Nie można zbudować ekipy w rok. A już na pewno nie, kupując głównie piłkarzy ofensywnie usposobionych. Oczywiście mówi się o Terrym, ale czy ktoś wierzy, że Anglik odejdzie, z Chelsea, która jest coraz bliżej wygrania CL i która ciągle walczy o tytuł w Anglii, do drużyny która powalczy tylko o pierwszą czwórkę ? Gdyby jeszcze nie był wychowankiem, do tego kapitanem, to można by spekulować, ale tak ? W Lescotta też specjalnie nie wierzę. Moyes ma bardzo dobre relacje z piłkarzami, wszyscy go bardzo szanują i tworzą (tak na moje oko) jedną wielką rodzinę. Moyes mówi, że nie puści, to nie puści. Sam prezydent mówił, że Moyes decyduje o transferach, więc można wykluczyć chęć sprzedania piłkarza przez zarząd dla pieniędzy.

    Odpowiedz
  2. ~Alan Szira

    To będzie jeden z najciekawszych sezonów piłkarskich jakie pamiętam. Nigdy nie było tylu tak wspaniałych transferów i tylu spekulacji. Real Madryt i Man City te kluby będą skupiały na sobiue całą uwage świata futbolowego – i dobrze bo potrzeba nam piłkarskich kalunów. Nic nie będzie tak pięknie smakowało jak porażka Realu z Bracelona na Bernabeu czy srogie baty jakie United spuści pozerom z City, to będzie piekny sezon w którym znow wygra futbol. I choć nie w smak mi to mówić jako die-hard fanowi United ale w zeszłym sezonie też wygrał futbol… Barca zasłużyła na ten tytuł.Z dużej chmury spadnie mały deszcz, Real i City w styczniu znów będą miały urwanie głowy i znów zaczną się speuklacje kogo by tu kupić….. daje Hughes`owi czas do grudnia – bo City NA PEWNO nie wedrze sie do pierwszej 4, no fucking way!!!! Zamiast przejmowac się rozrzutnością dwóch magnatów skupmy się wszyscy na postawie Arsenalu i Liverpoolu, Valencii i Barcelony – bo to te drużyny rozdadza karty w nadchodzącym sezonie – a kto wygra…. wiadomo UNITED!!!!! jak zawsze. po cichu, skromnie i pewnie. to będzie piękny sezon. wszyscy bijemy real madryt i wszyscy smiejemy sie z citizens!!!come on United!!!!

    Odpowiedz
  3. ~zwz

    Pierwsszy sparing w RPA, gładko przegrany 2:0 dobrze Citizens nie wróży. Supergwiazdom trudno się zmotywować? Porównamy dziś Real z Irlandczykami…

    Odpowiedz
    1. ~taxi_rock

      Przecież ci nowi nawet nie zagrali. Poza tym, jaki jest sens wyciągania wniosków po jednym meczu sparingowym, który w dodatku jest pierwszym meczem po wakacjach ? Nie ma żadnego. Oceniać ich będzie można po kilku kolejkach Premier League.

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Co prawda, to prawda. Liverpool też przegrał w Wiedniu (i to po strasznie słabym meczu, widziałem duże fragmenty), a przecież nie skreślamy jego szans. Z drugiej strony przyszli dublerzy w MC powinni w takich meczach gryźć trawę, by wykazać się przed nowymi. Dla porządku wyjściowa jedenastka z RPA:Taylor, Zabaleta, Ben-Haim, Mee, Garrido, Weiss, Ireland, Johnson, Bojinov, Petrov, Bellamy

        Odpowiedz
        1. ~Michał Zachodny

          Przypominam, że Liverpool rozegrał już drugie takie słabe spotkanie, wcześniej zdażyło mu się bodajże z Bazyleą (bezbramkowy remis), a po obszernych skrótach z tamtego spotkania widziałem jak Benitez załamywał ręce widząc co wyprawiają napastnicy i obrońcy.Ale faktycznie, po trzech kolejkach będzie można wszystkie te rezultaty przedsezonowe weryfikować, jak również formę poszczególnych graczy.

          Odpowiedz
          1. ~zliv

            To prawda, że LFC grał słabo. Ale gra zespołu opierała się na zawodnikach, którzy w sezonie raczej boiska nie powąchają. Voronin, El Zhar, Nemeth, Ayala… Długo by wymieniać anonimowych lub mało znaczących piłkarzy. Póki co trzeba czekać na kolejne rozwiązania transferowe. Zmiana barw klubowych przez Lescotta i Terry’ego wpłynęłaby na pewno pozytywnie na Citizens, ale znacznie bardziej ich stratę odczułyby Everton i Chelsea. LFC mogą jeszcze stracić Xabiego Alonso i, co mniej prawdopodobne, Mascherano. Ale mogą też zyskać Davida Silvę, czy Ashley’a Younga… Największą wiarę pokładam jednak w managerach. Tu zdecydowanie przedkładam talenty Sir Alexa (kolejny strzał w 10 z Owenem???) i Rafy (w końcu, w ubiegłym sezonie pokazał, że nauczył się Premiership), nad te Hughesa, Ancelottiego (mimo wszystko debiut i inne realia, niż w Milanie), a nawet błądzącego we mgle Wengera. To będzie dobry rok dla futbolu w Anglii. Mimo transferowych szaleństw na kontynencie

  4. ~Michał Zachodny

    witamy z powrotem wśród żywych!;) Akurat jak kluby rozpoczęły wielkie przedsezonowe granie… W tym całym zamieszaniu wszyscy chyba zapominamy, że Mark Hughes jednak nie jest póki co managerem takiego formatu jak choćby Jose Mourinho tez tworzący potęgę The Blues dość ekspresowo. Tymczasem Walijczyk z Manchesterem City wygrał praktycznie tyle samo meczów… co przegrał! I nawet jeśli transfery robiono w poprzednim sezonie mu na szybko to wynik końcowy był rozczarowujący. Również letnie zakupy Citizens są conajmniej chaotyczne i skupione w zasadzie na ofensywie, zapominając o tym, że defensywa w sezonie 08/09 straciła tylko 9 bramek mniej niż Newcastle. Wiadomo, Hughes chce Terry’ego (o czym miałem okazję pisać w ostatnich dwóch tygodniach u siebie, niestety), Lescotta, ale nie widać chyba u błękitnych takiej determinacji jak w przypadku sprawy Adebayora, Teveza czy Barry’ego. Dlatego póki co, jak chyba większość kibiców, te wzmocnienia Manchesteru City są przyjmowane z lekkim przymrużeniem oka, ponieważ trudniej w Premier League będzie drużynie Hughesa zredukować o połową ilość straconych bramek niż o podobną liczbę zwiększyć dorobek strzelecki. Bo czy potraficie sobie przypomnieć Adebayora w polu karnym Arsenalu, broniącego niczym lew dostępu do własnej bramki? No właśnie, ja też nie;)Jednego nie mogę Hughesowi odmówić – daru przekonywania. Pewnie w trakcie sezonu będzie musiał niejednokrotnie tego talentu użyć by przekonać jakiegoś gwiazdora do zajęcia miejsca na ławce rezerwowych, a właścicieli prosząc o kolejną szansę i cierpliwość. Tylko czy wtedy będą oni jeszcze tak naiwni?

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      No dobrze, ale wyobraź sobie taką jedenastkę:Given – Richards, Lescott, Terry, Bridge – Wright-Philips, Barry, Ireland, Robinho – Adebayor, Tevez(ok, przyjmijmy, że nie uda się kupić Terry’ego i Lescotta, więc podłóż na ich miejsce nazwiska podobnej rangi), dołóż na ławkę rezerwowych Santa Cruza, de Jonga, Kompany’ego, Elano, Petrowa, Bellamy;ego, i zestaw to np. z pierwszą jedenastką Arsenalu. Jest o czym rozmawiać.OK, można odpowiedzieć, że Hughes nie jest menedżerem tego formatu co Mourinho. Ale z Blackburn szło mu całkiem nieźle – i w ogóle jego drużyny nie były na ogół łatwym kąskiem do przełknięcia, także reprezentacja Walii. Wie, że piętą achillesową jest defensywa, więc zimą sprowadził świetnego bramkarza, dobrego lewego obrońcę (coś o tym wiesz…) i porządnych defensywnych pomocników. Jestem dziwnie spokojny, że i stoperów będzie miał niezłych.W sumie poza ekscesem z Kaką politykę transferową MC oceniam wysoko: przychodzą na ogół pewniacy, dobrze znający i sprawdzeni w Premiership. Zastanawiam się tylko, czy uda się ich zgrać w tak krótkim czasie; krótkim, bo nie mam złudzeń: raz Hughesowi darowano tylko dziesiąte miejsce, za drugim razem tak nie będzie. A jeśli zostanie zwolniony przed majem, bo np. nie wedrze się od razu do czołówki, karuzela zacznie się kręcić od nowa.

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Niestety tak się ostatnio sprawy ułożyły w futbolu dla mnie, że stałem się piłkarskim realistą, a czasem nawet i pesymistą. Więc póki co nie gdybam, nie wyobrażam sobie Manchesteru składu papierowego, na dodatek jeszcze z Terrym na stoperze!;) Nie twierdzę, że Manchester City sprowadza piłkarzy słabych – w zyciu bym tak nie powiedział, przecież ponoć to własnie Chelsea przegrała z nimi bitwę o Adebayora i Teveza. Santa Cruza równiez często chwaliłem, a Barry, oprócz kadry, to wyższy poziom ligowy – zresztą podobnie ma się sprawa z Givenem i Bridgem. Jednak ten wspomniany przeze mnie chaos odnosi się do braku jakiegokolwiek bilansowania składu – wzmacniane są formacje ofensywne, natomiast defensywa jest traktowana po macoszemu. Jeśli nawet nie powiedzie się Citizens z Lescottem i Terrym (a szanse na to są DUUUŻE) to będą musieli szukać znów kogoś na te dwa miejsca, a to nie jest robota na miesiąc, wszyscy to wiemy. Zwłaszcza, że cenzurka wystawiona przez zawodników Chelsea i Evertonu nie pozostanie pewnie bez echa pośród piłkarskiej braci.To bodajże właśnie Jose Mourinho w swojej biografii (dotyczącej czasów przed Chelsea) wspomina, że najważniejszy był dla niego bilans w drużynie, tak by każda formacja pracowała odpowiednio na boisku, by wyeliminować słabe ogniwa, a nadal tworzyć zgrany zespół – nie konstelację gwiazd, którą łączą tylko wysokie zarobki i te same barwy koszulek. W tym własnie widze porażkę Hughesa na rynku transferowym, jego naiwność, zachowanie podobne do dziecka w sklepie z zabawkami i otwartym rachunkiem. Oczywiście, że wszystko zweryfikują wyniki drużyny Walijczyka, ale, jak już wspomniałem, w tym temacie jestem dość sceptyczny. Nie jeśli chodzi o klasę piłkarzy tam występujących, ale umiejętności managera, którego bilans nie tylko nie jest imponujący, ale wręcz dość słaby, nawet jeśli w Rovers pozostawił po sobie dobre wrażenie

        Odpowiedz
        1. ~piotrek

          Nie wiem, czy jako kibic Chelsea powinieneś być aż tak sceptyczny (sory za lekką złosliwość heh). Otóż Chelsea idealnie pokazała, że potęgę da się zbudować w dwa lata, a kasa gra i to całkiem nieźle. Podczas tego pierwszego, mega chaotycznego lata za Romana, Ranieri kupował na pęczki, i nie nazwał bym tego mądrym bilansowaniem składu. Owszem, to Mourinho nadał temu składu zwycięską mentalność, ale Claudio dotarł do półfinału LM (o ile pamiętam)! Po odeściu Spesial Łana (brakuje go w PL swoją drogą, pewnie zastapi Hughes’a za rok) Chelsea wciąż jest mocna, no i wymienia się ją jednym tchem obok Interów, Arsenalów czy Realów. Ogolnie, w kilka lat stała się potęgą.Man City ma o tyle gorzej, iż w lidze był daleko (nie ma motywacji CL dla przychodzacych gwiazdeczek), nie ma osi Terry-Lampard, a trener to nie ten kaliber. Nawet pod koniec ubiegłego sezonu, kiedy piłkarze mieli prawo być już zgrani, biegali najczęsciej bez ładu i składu. Biedny Ireland zwykle łatał dziury w pomocy i ataku. Kupowanie 4 wielkich napastników jest dość śmieszne.. W sytuacji, kiedy ma się 6 innych.. No ale i tak przewiduje im miejsce 4, inaczej Hughes’a ukamieniują.

          Odpowiedz
          1. Michał Okoński

            To ja się wtrącę jeszcze raz, bo przeczytałem wywiad z Alexem Fergusonem, który zaczyna wojnę psychologiczną i… przekreśla szanse MC na zrobienie zamieszania w lidze: mówi, że najbardziej obawia się Liverpoolu i Chelsea, no i docenia Arsenal mimo osłabienia, jakim jest odejście Adebayora. O Tevezie mówi przy okazji, że kibice go lubili, ale że nie był wart 25 milionów i dlatego nie został w MU. Oj, będzie się działo, także między menedżerami.A skoro już przywołałem Fergusona: w pierwszych azjatyckich sparingach MU robi bardzo dobre wrażenie zwłaszcza w tych sektorach, o które można się było obawiać po odejściu Ronaldo i Teveza: Tosić świetnie dośrodkowuje z lewego skrzydła, Macheda bajecznie przyjmuje piłkę, umiejętnie ją przytrzymuje, widzi kolegów i sam wykańcza akcje, no a Owen jak to Owen: niby nie widać go w polu karnym, ale w dwóch meczach zdobył już dwa gole. Może Szkot wie, co mówi, deklarując, że nie potrzeba mu wzmocnień? Nie ukrywam, że zwłaszcza Macheda robi na mnie wrażenie: siłę i technikę ma jak Ronaldo, a jeszcze nie jest samolubem. Jeśli tylko nabierze więcej doświadczenia…

          2. ~taxi_rock

            Z tym Tosicem to mam nadzieję, ironia była ? Młody Serb gra fatalnie póki co. Jedna asysta nic tu nie zmienia. Drybluje bez sensu, przyjęcie piłki FATALNE !! Proszę poczytać opinie kibiców United (ja tu mogę nie być obiektywny, jako kibic Arsenalu 🙂 ), większość narzeka właśnie na Tosica. Co do Teveza i wypowiadzi Fergusona. Skoro nie jest wart 25 mln, to po co ta oferta (w ostatnich dniach czerwca zdaje się), gdzie dawali chyba za niego właśnie 25 mln !?Co do Arsenalu. Ktoś tu napisał, że nie wiadomo czy Tomas i Eduardo wrócą do formy po takich urazach. Odnośnie Czecha, rzeczywiście są pewne obawy, ale Eduardo po roku przerwy wrócił i pokazał że ciągle ma to coś vide mecze z Cardiff, czy Burnley w FA Cup. U niego problemem były kolejne drobne urazy, nie zapomniał jak się gra 😉

          3. ~piotrek

            Z Machedy będą ludzie. Wellbeck ma też zadziwiającą technikę (przy tych nieproporcjonalnych nogach heh), Gibbson ma świetne podanie i strzał; jest jeszcze Possebon, rewelacyjne da Silvy, wspomniany Tosic, wypróbowany już Evans, w styczniu dojdą Lijaic (polecam filmiki na youtube, gość gra na nich świetnie) i Norweg Diouf.. Pokusiłbym się, iż Ferguson ma najlepszą młodzież w Anglii, a na pewno konkuruje z Wengerem.Arsenal też będzie silny, brakuje im teraz napastnika (Adebayor się troche zbłaźnił tym transferem..). A tak Walcott i Arszawin po bokach; Rosicky, Fabregas, Diaby (albo ten drugi dryblas ze świetna techniką..); może obronę by wypadało troche wzmocnic. Chociaż Clichy, Vermalen, Gallas, Eboue/Sagna to calkiem silne zestawienie. Będzie się działo w lidze….. Aston Villi szkoda, bo chyba się już w czołówce nie zmieści… A Tottenham?… Everton?…

          4. ~piotrekk

            Possebon jest wypożyczony do Bragi,Obertan jest kontuzjowany a Senegalczyk Diouf ma przyjść w styczniu.Gibson podpisał nowy kontrakt więc jego umiejętności muszą być nieprzeciętne.Co do Tosicia to jest to piłkarz o którym Ferguson powiedział (gdy ten przychodził do utd) , że „jest to piłkarz o dobrym przeglądzie pola i świetnym podaniu”. Pojedynki jeden na jeden nie są jego najmocniejszą stroną .Napewno nie będzie to drugi Ronaldo bo jest to piłkarz o innej charakterystyce. Zalecałbym troche cierpliwości.

          5. ~Bartek S.

            Wszystko fajnie, Tosic nie jest zły, Macheda to będzie kawał piłkarza, podobnie Gibbson. Nie mam wątpliwości, że SAF ma dobry skład, ale obawiam się, że zakupy są nieproporcjonalne do zbrojeń innych klubów. Bo wszyscy ci zawodnicy dopiero muszą zdobywać doświadczenie, wzajemnie się zgrać (bo to właściwie podobnie jak w nowozakupionej ekipie City – nauka wspólnej gry). Nie wiem, jak w tym sezonie prezentować się będzie banda diablich emerytów. Wydaje sie, że w tej chwili MU ma kręgosłup – VDS -Rio-Vidic – Carrick, Anderson (?), Rooney. Reszta (poza Evrą) będzie się znowu zmieniać. I nie do końca wiem, czy Naniemu uda się odnaleźć formę i co będzie z Valencią. Po tym ostatnim i po Obertainie duuuuużo sobie obiecuję. A o to, że Owen będzie w trójce najlepszych strzelców ligi, już dziś idę o zakład 🙂

          6. ~inny piotrek

            A mi się coś zdaje, ze pisanie, że CFC zbudowało potęgę w 2 lata jest co najmniej na wyrost. Oni tą potęgę (bo rzeczywiście teraz można ich tak nazywać) zaczęli budować sukcesywnie co najmniej 15 lat temu. Poczytaj troszeczkę i zobaczysz, że ten klub zaczął porządnie grać już w latach 94-95. 10 lat temu to Chelsea już wygrywała z Realem Superpuchar. 🙂

  5. ~kidza

    W ostatnim sezonie odpuściłem sobie BACZNE obserwowanie Premiership i skupiłem się tylko na wielkiej 4 więc jako tako nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Aczkolwiek wydaje mi się, jak chyba każdemu, że ManCity nie rozbije starego układu sił. Moim zdaniem drużyną, z którą mogą The Citizens powalczyć o 4 lokatę jest Arsenal, osłabiony brakiem Adebayora. Inna sprawa, że kibice Kanonierów mieli już po dziurki w nosie fochów i chimerycznej gry reprezentanta Togo. Na plus dla Arsenalu należy zapisać powrót do zdrowia Eduardo i Rosicky’ego. Pytanie brzmi: czy po tak fatalnych urazach wrócą oni do poprzedniej formy? Pojawiają się pogłoski, że ma przyjść Chamakh i nie odejdzie nikt inny. Szkoda, że ten Arsenal rokrocznie wyprzedaje swoich dobrych piłkarzy, w przeciwnym razie nie odbiegałby poziomem od ManU czy Chelsea. Niemniej jednak jeśli Wengerowi uda się utrzymać obecny stan posiadania to walka o mistrza jest jak najbardziej realna, podobnie jak to miało miejsce w sezonie 2007/2008. Tamten skład był już naprawdę zgrany, Flamini, Hleb. Fabregas stanowili o sile tamtego zespołu. Z tej trójki został już tylko Fabregas co dobitnie pokazuje bolączki Arsenalu. Wiem, że rozpisałem się tu o The Gunners, a post był o ManCity. Wydaje mi się, że Chelsea, ManU i Liverpool to zespoły poza zasięgiem The Citizens, bowiem są to zespoły, które grają tymi samymi piłkarzami od paru lat, z kosmetycznymi jedynie zmianami. No i jak chyba każdy futbolowy romantyk trzymam kciuki za miejsce ManCity poza wielką czwórką….

    Odpowiedz
    1. ~Marcin Ostrowski

      Zastanawiam się tylko, czy futbolowy romantyzm, sentymentalne przywiązanie do znanego układu sił i niechęć do powiększania się przestrzeni życia, w której decydują pieniądze, to jedno i to samo. Mnie na przykład nagły awans Chelsea drażnił i trzymałem kciuki za każdego kto z nimi grał – i chyba szczerze wierzyłem, że to dlatego, że zbudowali swój sukces zbyt szybko, przy użyciu środków rażąco większych niż te, którymi dysponowała konkurencja i nie mają takiej tradycji jak rywale (choć przecież znikąd się na piedestale nie wzięli). Tak naprawdę jednak później uświadomiłem sobie, że drażnił mnie nie tyle ich szybki awans do czołowki (im więcej silnych drużyn, tym ciekawsze są każde rozgrywki), ile mój własny lęk, że zdominują angielską piłkę i będą wygrywali 2/3 edycji LM. Czyli że popsują moją grę (z podobnych powodów kibicuję temu, by MLS nie stało się nigdy czołową ligą piłkarską). Co do futbolowego romantyzmu – nie będę narzekał, jeśli MC odniesie sukces grając porywającą piłkę. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji finansowany przez Volkswagena Wolfsburg jest podobnym nuworyszem w czołówce niemieckiej Bundesligi, a chyba właśnie – pomimo sporych pieniędzy stojących za sukcesem tego klubu – gromiąc efektownie Bayern stał się raczej piewcą a nie grabażem futbolowego romatyzmu. Kto wie, jaki futbol zafundują nam za parę miesięcy Robinho, Tevez i spółka.

      Odpowiedz
      1. ~torabora33

        Witam z wakacji Panie Michale. Co do MC to widze ich wielkiej 4. Jak dla mnie to będzie wielka burza w szklance wody. Za duzo tam kontrowersyjnych postaci (Robinho, Tevez, Bellamy) żeby coś im wyszło. Będzie tak jak w tamtym sezonie, czyli troche fajerwerków u siebie i duzo imprez dyskotekowym. Nie da się zbudowac zespołu w jedno lato, a oni w przeciwieństwie do Chelsea przed Abramowiczowej nie mają takich podstaw. Jakby przeszedł tam Terry nazwał bym go głupcem, bo jeszcze Lescota to tam sobie wyobrażam. Zbyt mała równowaga w zespołe i mało doświadczony trener jakoś z Robinho sobie nie dał rady i nie zmobilizował. Brakuje im tam jeszcze tylko Adriano. P.S Mam prośbę do Pana albo forumowiczów. Potrzebuje się dowiedzieć kto dokładnie powiedział do Sir Alexa „z tymi dzieciakami nie zdobędziesz mistrzostwa” – potrzebne mi to do mgr o MU. Pozdrawiam

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          O romantyźmie postaram się włączyć wieczorem, teraz na szybko odpowiadam na pytanie: „You’ll never win anything with kids” powiedział Alan Hansen w Match of the Day, 19 sierpnia 1995, po meczu na Villa Park, przegranym przez MU 3:1 (gol honorowy Beckhama dopiero w końcówce). Po zakończeniu poprzedniego sezonu odeszli Hughes, Ince i Kanczelskis, w pierwszym składzie wyszli 20-letni wówczas Gary Neville, Butt, Scholes i 18-letni Philip Neville, a z ławki 20-letni O’Kane i Beckham…

          Odpowiedz
          1. ~torabora33

            Jesteś nie oceniony. Mam w takim razie jeszcze 2 pytanka (forumowicze na Was też liczę). Obydwa dotyczą Giggsa. Który z trenerów reprezentacji Anglii powiedział o nim, że największą problemem Anglii jest to, że nie może on dla nich grać (czy to był Robson?). A druga sprawa czy Giggs ma najwięcej występów z grających zawodników w Europie (nie liczę jakiś pionków z 3 lig).Przepraszam, że tak Cię wykorzystuje, ale ponieważ jest mgr to te informacje muszą być prawdziwe. Jeszcze raz pozdrawiam i spróbuje się zrewanżować jakoś P.S Wiem, że Tottenham to Twój klub, ale może czytałeś Mihir Bose Manchester Utitled? Może masz jakiś ciekawy tytuł książki do pracy mgr pt:” MU od klubu lokalnego do globalnego” (tytuł roboczy)

          2. Michał Okoński

            To i ja mam pytanie: na jakim kierunku i na jakiej uczelni pisze się prace magisterskie o MU? O Giggsie wiele razy mówiła angielska prasa, tym częściej, im częściej na lewym skrzydle reprezentacji występowali zawodnicy prawonożni, np. McManaman. W którymś momencie starał się o niego trener angielskiej młodzieżówki, ale wypowiedzi wprost trenera pierwszej drużyny sobie nie przypominam.Co do statystyk, w których skądinąd nie jestem dobry: całą wiedzę o MU czerpię ze strony stretfordend.co.uk – polecam.

          3. ~kidza

            jestem w stanie położyć na szalę 19 lat bycia na futbolowym głodzie i założyć się, że ManCity nie skoczy wyżej niż 4 miejsce. Jakby tego było mało mogę złożyć zobowiązanie, że nie będę przez 10 lat oglądał meczów piłki nożnej (wszelakich płci) jeśli ManCity w przyszłym sezonie sięgnie po mistrza. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszym futbolu ogromne znaczenie odgrywają pieniądze, ale ja tam będę zawsze niepoprawnym romantykiem i będę ściskał kciuki za niepowodzenie The Citizens. Szczerze mówiąc poza wpompowaniem ogromnych pieniędzy nie widzę zbyt wielu analogii pomiędzy ManCity a Chelsea. Chelsea miała już mocno ukształtowany skład i grała regularnie w europejskich pucharach. A żeby było piękniej futbolowy nowobogacki nie zdobył tego, co w klubowym futbolu najcenniejsze, ba raz tylko doszedł do wielkiego finału. To dobitnie pokazuje, że za pieniądze można sprowadzić wielkich zawodników, można nawet zbudować zespół (mimo, że nie trawiłem Chelsea Abramowicza i za każdym razem życzyłem im porażki, imponowali mi wspaniała taktyką, której o dziwo jako kibic Barcelony jestem piewcą), ale „zaklepać” sobie sukcesy już niekoniecznie. Nie chciałem na tym blogu nawiązywać do polskiej nowomowy partyjnej, ale chyba pan Michał mi wybaczy. Rozbić ten układ będzie bardzo ciężko. Multum ofensywnych graczy to oczywiście wielki atut dla trenera, ale też i ból głowy. Tevez nie przyszedł do ManCity grzać ławy, to samo Robinho, Santa Cruz, czy Adebayor. Jeśli dorzucimy do tego Bellamy’ego, który też potrafi powiedzieć co mu siedzi na żołądku to może być zabawna atmosfera w szatni. Czy Mark Hughes jest w stanie nad tym zapanować. Szczerze mówiąc nie wiem, ale osobiście nie wymieniałbym jego nazwiska w jednym rzędzie z Wengerem, Fergusonem, czy Mourinho. Mam wrażenie, że ManCity to taki nowobogacki biznesmen w czarnym garniaku i białych skarpetkach. Nawet o Chelsea, szczególnie w czasach Mou nie miałem takiego zdania. Swoją drogą ja tradycyjnie będę trzymał kciuki za West Ham, który jest moim ulubionym brytyjskim zespołem, a w wielkiej czwórce za Arsenal, bo strasznie lubie Wengera.

          4. ~Marcin Ostrowski

            Póki co hasła „romantyzm” i „Manchester City” występujące naraz kojarzą mi się głównie ze słotnymi dniami jesieni 2003 roku, rozjaśnionymi nieco najpierw piękną bramką z wolnego Sebastiana Mili, a później niespodziewanym remisem w Grodzisku, po którym tradycyjnie wyśmiewana na większości polskich stadionów jedenastka Groclinu w przeciągu 90 minut zaznaczyła swoją obecność w historii zmagań naszych klubów w pucharach. A gdy zacząłem interesować się piłką, ten klub kojarzył mi się głównie z faktem, że to właśnie „ten Manchester” w czasach przedpotopowych pokonał zabrzańskiego Górnika w jedynym finale europejskich pucharów, do którego dotarł polski klub. Jakiś rok czy dwa lata temu poczułem prawdziwy dreszczyk emocji, gdy służbowo dzwoniłem do Górnika Zabrze (w mało istotnej sprawie), sekretarka przełączyła mnie i głos po drugiej stronie powiedział „Oślizło, słucham”. Przyznam, że chyba nieco się zaciąłem i ledwo załatwiłem sprawę.

  6. ~mw

    Najlepszym ofensywny kwartetem świata była grupa: Messi – Eto’o – Henry plus ktokolwiek na czwartego.City powinno powalczyć o czwórkę jeśli jeszcze ściągnie kogoś do pomocy. Dzisiaj wygląda to tak sobie.Ja w tym roku po cichu liczę za to bardziej na Spurs. Mówi się, że drugi sezon jest zawsze bardziej udany. Jeśli Modrić, Corluka i Gomes będą mieli sezon na miarę swoich możliwości, to… Bilić twierdzi, że Modrić jest jednym z kilku najlepszych rozgrywających świata, na miarę Lamparda, zaś Corluka nie ma na swojej pozycji równych. Wiadomo, Bilić… Jeśli chodzi o Gomesa, to ja z kolei uważam, że to potencjalnie jeden z pięciu najlepszych bramkarzy świata.No i tu smutna reflekcja – do czego to doszło, że dwóch Brazylijczyków jest wśród potencjalnie najlepszych bramkarzy świata…pzdr.testwawrzyna.wordpress.com

    Odpowiedz
  7. ~Roger_Kint

    Można. Można w ciągu kilku mieisęcy zbudować/kupić drużyne na miarę top4. Na mistrza nie. Na top4 tak.W ciągu ostatnich 4 lat aby wejść do t4 trzeba było zdobyć następująca ilość punktów:2006: 672007: 682008: 762009: 72W zeszłym sezonie MC zdobył u siebie 39 punktów. Czy nowy MC może ten wynik trochę poprawić? Pewnie, ze moze. No ale powiedzmy, że u siebie zarobią 39.No to brakuje jeszcze średnio 32 punkty – choć może to być liczba przesadzona jeśli MC bedzie potrafił urwać głównemu rywalowi do 4 miejsca (ktokolwiek to będzie) coś wiecej niż w tym roku. No ale niech bedzie 32.Czy nowy MC jest w stanie zdobyć 32 punktów na wyjeździe? O 10 punktów wiecej niż zdobyło w zeszłym sezonie West Ham? O 11 punktów wiecej niż Hull?Oczywiście jest to możliwe. To wszystko przy założeniu, ze rywale są równie silni jak w zeszłym sezonie co może sie okazać złudą. MU będzie słabszy, Arsenal własnie stracił Narsiego (na 1/3 sezonu) i Ade – ciężko to nazwać wzmocnieniem. Liverpool moze stracić cały środek pomocy, Moyes Lescota, a Villa od straty Laursena po prostu nie ma obrony, na dodatek MC ukradł jej Barry’ego. Jak im ktoś jeszcze zakosi Younga to będzie świetny materiał na epic disaster. Krótko pisząc wyglada na to, ze czołowe zespoły poza MC nie będą silniejsze niż w zeszłym sezonie.Booki płacą za MC w top4 ok 6/4 (szansa 40%). Naturalnie book musi zarobić więc jakiś narzut na szansę jest. Powiedzmy, że prowizja booka wynosi 100% i rzeczywista szansa MC to 20%. Chyba nieźle jak na pierwszą próbę, nie?Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~torabora33

      Studiuje socjologie na UW. To jest 2 podejście do mgr, bo pierwsze skończyło się ambitną klapą. Postanowiłem, że jak już coś pisać po 3 latach przerwy to na temat który lubię. Szczególnie, że o piłce i globalizacji nie ma dużo publikacji w Polsce. Natomiast w Anglii to jest jedna wielka kopalnia złota. Słyszałeś coś o tej książce o którą pytałem. Pozdro

      Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Książki nie znam, autor poważny. O piłce i globalizacji jest Franklin Foer, nawet po polsku, ale koszmarnie przetłumaczony. Świetne dwie książki wydał David Conn – lektura obowiązkowa, ale to już daleko od MU.

        Odpowiedz
      2. ~mw

        Gary James, historyk Man City wydał właśnie książkę o piłce w Manchesterze, oczywiście dotyczącą obu klubów. Nazywa się „Manchester – A Football History”. Powinno coś tam być. Zorientuj się. mwtestwawrzyna.wordpress.com

        Odpowiedz
    2. ~taxi_rock

      Z tym Nasrim to nie do końca prawda, mówi się o 2-3 miesiacach, choć z tego co słyszałem może to być nawet szybciej. Sezon rusza za miesiąc dopiero, więc przy odrobinie szczęścia Nasri może opuścić sierpień i powiedzmy połowę września – to nie jest 1/3 sezonu. Choć nie wiadomo jak później będzie sobie radził, skoro nie przepracuje okresu przygotowawczego.

      Odpowiedz
  8. ~michalj

    Ja posunę się jeszcze dalej, gdyż nasuwa mi się pewna analogia. Sytuacja może nie identyczna, ale jak na moje oko, warta zastanowienia. Jeden zespół w poprzednim sezonie przypomina mi dzisiejszy MC – mowa o Newcastle. Klasowi napastnicy, kilku dobrych pomocników, obrona, no cóż, jak na razie MC też nie ma najmocniejszej. Realistycznie rzecz biorąc MC oczywiście nie spadnie z PL, ale Hughes na przykładzie Newcastle mógłby się wiele nauczyć.

    Odpowiedz
    1. ~piotrekk

      Nie dokońca sie zgadzam.Według mnie problem Newcastle nie zaczął sie w zeszłym sezonie tylko troche wcześniej. W sprawnie działającej maszynie porządnego ligowca zaczeły psuć się poszczególne trybiki które wywołały efekt domina.Nie było osoby która dostrzegła to i w pore i naprawiła.Mam na myśli współprace manadżerów, kadry szkoleniowej, trenerów.Jeśli spojrzymy na kadre Newcastle to był Owen Martins Coloccini Duff był Given,czyli było kim grać.Moim zdaniem cała alchemia polega na tym aby odpowiedni ludzie umieli współpracować z odpowiednimi ludzmi.Przypomne, że gdy Abramowicz zaczął budować potęge, sprowadził menadzera z Tottenhamu za którego zapłacił miliony (nazwisko wyleciało mi z głowy, jest to były piłkarz ze skandynawi).Benitez przed podpisaniem nowego kontraktu też zarządał wpływu na transfery po nieudanej przygodzie Keana w Liverpoolu.Ewentualny sukces Man City uzależniam od pojawienia sie odpowiedniego” sternika” narazie ja go niewidze.

      Odpowiedz
      1. ~piotrek

        Oj to prawda, Newcastle zaczęło spadać dobrych kilka lat temu (ja bym obstawiał moment odejścia sir Robsona kiedy rozpoczęli marsz do drugiej ligi). Właściwie nielogiczny jest dla mnie model klubu, w którym trener nie odpowiada za transfery. Czy Pellegrini np. choć słowem wspomniał jakich piłkarzy chce? (chociaż który trener by się rzucał gdyby mu dawano CR i Kake :). A model taki w wielu klubach istnieje, stąd często absurdalne transfery Tottenhamu, City czy właśnie Newcastle. Wenger czy Ferguson odpowiadają za transfery; Alex miał np pakiet akcji United gdy klub byl na giełdzie, co jest dodatkową motywacja do rozsądnego zarządzania. Itd., itp… W pracy nuda jedym słowem hehe

        Odpowiedz
  9. ~Michał Zachodny

    Pamiętamy wszyscy kapitalną reklamę Nike’a? To teraz patrzcie, co nawyczyniał The FA, która na swój, oryginalny i bardzo zabawny sposób promuje amatorski futbol. Na myśl przychodzi mi jedno pytanie: a jak robie to PZPN?;)http://www.youtube.com/watch?v=1Qknteb8Klo

    Odpowiedz
    1. ~pieter7

      Kapitalne! Poprawię linka, bo warto zobaczyć. PZPN nigdy by czegoś takiego nie stworzył. Dlaczego? Brak poczucia humoru. Pozdrawiam :)http://www.youtube.com/watch?v=1Qknteb8Klo

      Odpowiedz

Skomentuj ~michalj Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *