Przewodnik po Premiership

Do najnowszego numeru miesięcznika „When Saturday Comes” dołączono specyficzny kalendarz: rozpoczyna się w sierpniu 2009, a kończy w maju 2010 r. Nikogo z czytelników tego bloga powyższe daty nie zdziwią – w końcu, jak pisał Nick Hornby w „Futbolowej gorączce”, „nasze lata, nasze jednostki czasu, zaczynają się w sierpniu i kończą w maju”. Zaczynamy kolejny sezon Premiership i to zaczynamy z wielkimi nadziejami, bo jeśli poprzedni już w styczniu okrzyknięto najlepszym w historii, ten ma wszelkie dane, by okazać się jeszcze lepszym – nawet jeśli nie pod względem poziomu sportowego, to przynajmniej pod względem emocji, a – jak słyszymy – także finansowo (mimo globalnego kryzysu zyski ekstraklasy mają po raz pierwszy w historii przekroczyć miliard funtów). Z poziomem sportowym może być nieco gorzej, skoro z Wysp wyjechali Cristiano Ronaldo i Xabi Alonso, nie mówiąc o Guusie Hiddinku, ale emocje mamy gwarantowane choćby dlatego, że zmniejszyły się różnice potencjału poszczególnych drużyn. Mistrz kraju przystępuje do sezonu słabszy niż przed rokiem, podobnie jak co najmniej dwie inne drużyny Wielkiej Czwórki, a zespoły z grupy pościgowej tym razem raczej się zbroją – przede wszystkim, oczywiście, Manchester City. Taki Didier Drogba powiada np., że walka o mistrzostwo Anglii rozegra się między siedmioma klubami: do Wielkiej Czwórki i MC dodaje jeszcze Aston Villę i Tottenham (a co z Evertonem, chciałoby się zapytać?). A ponieważ tego typu kwestie nurtują nie tylko napastnika Chelsea, spróbujmy i my odpowiedzieć na pytanie, kto zostanie mistrzem Anglii, kto zagra w Lidze Mistrzów, a kto w Europa League, kto zajmie bezpieczne miejsce w środku tabeli i kto spadnie. Ryzyko jest duże, choćby dlatego, że do zamknięcia okienka transferowego zostały dwa tygodnie (gdy pisałem podobny przewodnik przed rokiem Dymitar Berbatow był jeszcze piłkarzem Tottenhamu, a o kupieniu Manchesteru City przez szejków wcale się nie mówiło), no i w maju każdy będzie mógł powiedzieć „sprawdzam”, ale mimo wszystko podejmę je. Z góry ostrzegam: tekst, jak na blogowe standardy, okaże się długi.

Któż więc zostanie mistrzem Anglii? Broniący tytułu MANCHESTER UNITED stracił Cristiano Ronaldo i Carlosa Teveza (tego drugiego w dodatku oddał jednemu z bezpośrednich rywali), starsi o kolejny rok są Ryan Giggs, Paul Scholes i Edwin van der Sar, kłopoty ze zdrowiem wciąż ma Owen Hargraeves, a wśród znaczących wzmocnień są jedynie Antonio Valencia i Michael Owen. Zdania na temat obu transferów są podzielone, ale mnie się one podobają (nawet jeśli wiem, że Valencia to nie Ronaldo): Wigan nie od dziś jest wylęgarnią talentów, które błyszczą pełnym blaskiem po zmianie klubu, zaś Owen pod kuratelą Fergusona, a zwłaszcza przy serwisie, jaki zapewni mu druga linia MU (i jakiego nie mogła zapewnić druga linia Newcastle…), pokaże, że nie przestał być królem pola karnego. Zdaję sobie sprawę, że piłkarz ten dobiega trzydziestki i że lista jego kontuzji jest długa, ale będący mistrzem systemu rotacyjnego Alex Ferguson potrafi dbać o zdrowie piłkarzy, a sprowadzając Teddy’ego Sheringhama udowodnił, że na nowy początek nigdy nie jest za późno. Nie zdziwię się, jeśli Michael Owen – skądinąd wzór profesjonalizmu, zatrudniający własnego trenera od przygotowania fizycznego, zawsze pierwszy na treningu itd. – znajdzie się na pokładzie samolotu, który zawiezie reprezentację Anglii na Mundial.

Pozostają oczywiście pytania o optymalne ustawienie mistrzów kraju (wiadomo już, że po odejściu Ronaldo Rooney będzie grał w ataku, a nie – jak niemal w całym poprzednim sezonie – po lewej stronie, i że Berbatow będzie mniej schodził do środka; z pewnością więcej zobaczymy akcji skrzydłami i dośrodkowań, choćby w wykonaniu Valencii właśnie), o obsadę pozycji bramkarza (przy wieku van der Sara i podatności na kontuzje Fostera Kuszczak może liczyć na kilkanaście meczów w sezonie), a także o to, czy leciwy menedżer i jego niewiarygodnie utytułowani piłkarze są równie głodni sukcesu jak przed laty. Tę ostatnią kwestię można jednak unieważnić: od chwili przegranego finału Ligi Mistrzów z Barceloną Alex Ferguson myśli o tym, jak powrócić na szczyt. A że jest mistrzem przebudowywania składu (przypomnijcie sobie 1995 rok po odejściu Ince’a, Kanczelskisa i Hughesa) i że na horyzoncie widać kolejnych młodych zdolnych (Gibson! Welbeck!! Macheda!!!), sądzę, że idzie w tym roku po kolejny tytuł.

Najpoważniejszym rywalem będzie ten, który i w roku ubiegłym sprawił Czerwonym Diabłom najwięcej kłopotów: FC LIVERPOOL (po sprawiedliwości dodam, że wielu angielskich komentatorów spodziewa się, że tytuł trafi właśnie na Anfield). A ja z tych samych powodów, co poprzednio, poprzestanę na przyznaniu mu wicemistrzostwa: zbyt wiele w Liverpoolu zależy od dwóch tylko piłkarzy, Torresa i Gerrarda, i zbyt często mają oni kłopoty ze zdrowiem. A jeszcze odszedł Xabi Alonso (Alex Ferguson już powiedział, że to koniec marzeń Liverpoolu o mistrzostwie – sam Mascherano za plecami Gerrarda nie wystarczy), a jeszcze kontuzjowany jest Aquilani, któremu oprócz kilku miesięcy rehabilitacji trzeba będzie dać kilka miesięcy na aklimatyzację, a jeszcze świetny w akcjach ofensywnych Glen Johnson w obronie myli się znacznie częściej… Doprawdy, żeby walczyć na tylu frontach, na ilu walczyć przyjdzie zespołowi Rafy Beniteza, trzeba mieć bardziej rozbudowaną i bardziej wyrównaną kadrę – akurat taką, jaką ma Ferguson.

I może również taką, jaką ma Carlo Ancelotti: kolejna postać, która musi zaaklimatyzować się w Premiership. Na razie do prowadzenia CHELSEA Włoch ma jedną ważną umiejętność: zarządzania siłami niemłodych już piłkarzy. Czy stać go jednak na mistrzostwo Anglii, gdzie tempo gry i dynamika rozgrywek są o wiele bardziej intensywne niż we Włoszech? Guus Hiddink udowodnił, że nawet w tym składzie Chelsea prowadzona przez wybitnego fachowca zdolna jest rywalizować z najlepszymi w Europie. Terry po kilku tygodniach wahań został w klubie, przedłużył kontrakt Drogba, zdrowy jest Essien, Lampard i obaj Cole’owie będą pilnować formy przed mundialem, drużynę wzmocnił Jurij Żirkow… Wszystko to są poważne argumenty – moim zdaniem jednak w sam raz na trzecie miejsce.

Chyba że to trzecie miejsce odbierze… ARSENAL. Kanonierów i tym razem niejeden lekką ręką wyrzuca z Wielkiej Czwórki, ja zaś mam ochotę napisać, że dzieci Wengera zawalczą o miejsce na podium, a nawet, kto wie… Stali czytelnicy wiedzą aż za dobrze, że do stylu i filozofii menedżera Arsenalu mam słabość. Kilka dni temu Francuz mówił, że drużynę, w której średnia wieku wynosi 29 lat można poprawić o 5 procent, ale potencjał rozwoju drużyny, której średnia to 22 lata, sięga już 30 procent. Co roku staram się z uwagą patrzeć na Kanonierów w meczach Pucharu Ligi, niedawno widziałem też ich młodzież w rozgrywkach juniorskiego Pucharu Anglii, więc spodziewam się, że tak jak w ubiegłym sezonie eksplodowały talenty Walcotta i Denilsona, w tym doczekamy się wielkich meczów Ramseya, Veli i (tu korekta w porównaniu z wpisem sprzed dwóch tygodni – wygląda na to, że chłopak dostanie szansę już teraz) Wilshere’a. Zgoda: odszedł Adebayor, ale wygląda na to, że w jego miejsce Wenger kupi jednak napastnika (czy będzie to Chamakh z Bordeaux?), warto też pamiętać, że wreszcie zdrowi są Eduardo i Rosicky, no i czeka nas pierwszy pełny sezon Arszawina – moim zdaniem kandydata numer jeden do tytułu piłkarza sezonu 2009/10.

Wyczerpaliśmy więc kwestię pierwszej czwórki. Piąte miejsce powinno przypaść EVERTONOWI, zwłaszcza jeśli David Moyes zdoła utrzymać w klubie Lescotta i sprowadzi mu do pomocy Senderosa (przez pierwsze miesiące nie zagra jeden z lepszych obrońców poprzedniego sezonu ligi angielskiej, Phil Jagielka). Everton to fenomen, a jego menedżer zasłużenie zbiera wyróżnienia; drużyna z tym budżetem i z tymi problemami kadrowymi powinna zajmować miejsce w środku tabeli, a nie bić się o Ligę Mistrzów. Udało się załatwić przedłużenie wypożyczenia Jo, jest rewelacyjny Fellaini i jeszcze lepszy Cahill, są młodzi Rodwell, Gosling i nieco starszy Piennaar, a także niezawodni obrońcy – oprócz wspomnianych Lescotta i Jagielki także Baines. Podejrzewam, że gdyby wśród kibiców wszystkich drużyn Premiership rozpisać ankietę mającą wyłonić najbardziej niewygodnego przeciwnika, Everton wygrałby w cuglach.

Miejsce w Europa League powinno przypaść również MANCHESTEROWI CITY. Brydżysta powiedziałby, że powinno przypaść „z bilansu”, tzn. po przeliczeniu siły własnej karty. Tyle że futbol to nie brydż: wielki budżet i ogromne zakupy mogą, ale nie muszą zapewnić sukcesu, a presja, jakiej poddany będzie młody wciąż menedżer jest nieporównywalna z żadną inną w lidze. Rozważałem tę kwestię w lipcu: transfery MC są robione z głową, Hughes wie, że nie ma czasu na eksperymenty, więc kupuje piłkarzy sprawdzonych już w Premiership, osłabiając równocześnie rywali (do pełni szczęścia potrzebuje jeszcze jednego stopera i z pewnością w ciągu najbliższych dwóch tygodni będzie go miał). Ale czy zdoła tę mieszaninę świetnie opłacanych gwiazdorów zintegrować w zespół? Mam wciąż wątpliwości, a sparingi MC raczej te wątpliwości wzmocniły.

Już bardziej bym wierzył, że kolejny raz namiesza ASTON VILLA. W ubiegłym roku długo bronili czwartego miejsca – zgubiła ich zbyt krótka ławka, z której nie bardzo miał kto wchodzić, zwłaszcza gdy objawy przemęczenia wykazywał Agbonglahor. Piłkarze Martina O’Neilla są w większości młodzi i głodni sukcesu, grają szybki, efektowny futbol, i ufają menedżerowi na tyle, by nie myśleć o transferach (na Villa Park pozostał Ashley Young, jedno z odkryć tamtego roku, typowany już do gry w Barcelonie i Realu); owszem, odszedł Gareth Barry, ale na jego miejsce sprowadzono m.in. Fabiana Delpha, świetnego nastolatka z Leeds, a kuruje się inny nowy nabytek, lewoskrzydłowy reprezentacji Anglii Stewart Downing. Fabio Capello musi częściej przyjeżdżać na ich mecze, bo oprócz wymienionych już piłkarzy (wszyscy są Anglikami…) powinien oglądać również Heskeya, Milnera czy Luke’a Younga. Ławka, jak widać, nieco się wydłużyła, więc na miejscu kibiców AV o życiu bez Garetha Barry’ego myślałbym z optymizmem.

TOTTENHAMOWI kibicuję zbyt długo, żeby żywić optymizm. Koguty powinny zająć miejsce między piątym a ósmym – na tyle akurat wydaje się skrojony ich skład, na tyle wyceniam również format i formację menedżera. Tradycyjnie do wielkości brakuje dwóch zawodników: lewoskrzydłowego i defensywnego pomocnika, którzy umożliwiliby jednemu z najlepszych piłkarzy tej ligi, Luce Modriciowi, grę w środku pola.

Miejsce dziewiąte rezerwuję dla WEST HAMU. Duet trenerski Gianfranco Zola-Steve Clarke postawił ten zespół na nogi, ba: pod ich kuratelą taki Carlton Cole przemienił się z grzejącej ławę zapchajdziury w napastnika z powodzeniem walczącego w minioną środę z obrońcami reprezentacji Holandii. Zola sprowadził piłkarzy, o których wiadomo niewiele (uważajcie jednak na wypożyczonego z Interu Jimeneza), ale nawet bez wzmocnień miałby więcej niż przyzwoity skład, z byłymi i obecnymi reprezentantami Anglii: Greenem, Upsonem, Dyerem, Parkerem i Ashtonem, a przede wszystkim ze zdolną młodzieżą, coraz odważniej upominającą się o miejsce w pierwszej jedenastce. Spoza tradycyjnej czołówki to będzie najciekawszy zespół do oglądania.

SUNDERLAND ma wreszcie menedżera, który będzie w stanie sprostać ambicjom klubowego zarządu: praca Steve’a Bruce’a w Wigan nie została przez nas w ubiegłym roku dostatecznie skomplementowana – będziemy więc mieli okazję chwalić jego dokonania w nowym klubie (kto powiedział, że w Anglii jest posucha wśród młodych zdolnych menedżerów?). I w tym przypadku zespół jest znacznie mocniejszy niż przed rokiem. Grający regularnie w pierwszym składzie Darren Bent może się otrzeć o granicę 20 goli w lidze, a przecież jest jeszcze Kenwyne Jones… Na walkę o europejskie puchary za wcześnie, choć jeśli będzie im sprzyjało losowanie, mogą zamieszać w Pucharze Ligi.

BLACKBURN pod Samem Allardyce’m nie powinno się martwić o utrzymanie. Owszem, stracili Roque Santa Cruza, ale prawdę powiedziawszy napastnik ten już w ubiegłym sezonie nie grał zbyt wiele. W ogóle kontuzje dość często trapią piłkarzy Blackburn, co z drugiej strony nie powinno dziwić przy grze twardej, często na pograniczu faulu. Przeciwko drużynom Allardyce’a również nie gra się przyjemnie, zwłaszcza na ich boiskach. Nie zachwycają, ale zdobywają punkty – a to przede wszystkim obchodzi tego menedżera.

W przypadku FULHAM powtórzenie osiągnięć sprzed roku i awansu do Europa League wydaje się niemożliwe. Roy Hodgson, podobnie zresztą jak Allardyce, jest aktywny na rynku transferowym, jak na razie udało mu się też zatrzymać w klubie rewelacyjnego stopera Brede Hangelanda (wśród starających się był m.in. Arsenal), kłopot w tym, że tym razem nikt już nie podejdzie do meczu na Craven Cottage rozluźniony. Jeśli zapytać Arsene Wengera o największe ubiełgoroczne traumy, to oprócz kapitulacji w półfinale Ligi Mistrzów wymieni z pewnością derby Londynu z Fulham. I będzie pilnował, by podobna wpadka się nie powtórzyła.

WIGAN ma nowego menedżera, dawną legendę klubu (grał tu w latach 1995-2001), a ostatnio świetnie radzącego sobie w niewielkim Swansea Roberto Martineza. Czy Hiszpan poradzi sobie również w Premiership? Na razie musi na nowo konsolidować zespół, który jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu stracił Wilsona Palaciosa, a w lecie także Antonio Valencię i – to może być największe osłabienie, bo środek pomocy bez niego zaczyna wyglądać niezmiernie blado – Lee Cattermole’a (poszedł za Bruce’m do Sunderlandu). Na moje oko spadek im nie grozi, ale o miejsce w górnej połowie tabeli będzie ciężko.

STOKE i tym razem utrzyma się w ekstraklasie: w tej kwestii pokładam nadzieje w Tonym Pulisie – kolejnym niekwestionowanym talencie wśród angielskich menedżerów – i w etosie, jaki zdołał wpoić swoim piłkarzom. Nikt z przyjeżdżających nie potrafił grać na Britannia Stadium i mało kto umiał radzić sobie z dalekimi wrzutkami z autu Rory’ego Delapa, ale tacy piłkarze jak Etherington czy Lawrence potrafią również grać piłkę techniczną, a James Beattie okazał się jednym z najbardziej udanych transferów minionych miesięcy. Dzięki wszystkim tym czynnikom, i dzięki naprawdę solidnej grze obronnej powinni i tym razem uciec spod szubienicy.

BOLTON to zespół, który – jak powiedział kiedyś Gary Lineker o Wimbledonie – najlepiej ogląda się na telegazecie, ale przecież nie o estetykę w tym biznesie chodzi. Zespół od dawna uchodzi za trudny do pobicia, a sprowadzając Zata Knighta i Sama Rickettsa, a także doświadczonego defensywnego pomocnika Seana Davisa, uszczelnił jeszcze swoje szyki obronne. W drugiej linii jest Matthew Taylor, niesłusznie pomijany przez kolejnych angielskich selekcjonerów. A ile już lat Jussi Jaskalaainen broni w sytuacjach nieprawdopodobnych, Kevin Davies zaś w sytuacjach równie nieprawdopodobnych potrafi przepchnąć się w polu karnym, by celnie uderzyć piłkę głową?

Wiara w to, że w Premiership utrzyma się BURNLEY należy do metafizycznych – przyznaję. Ale w ubiegłym roku napędzili mi tak potwornego stracha w półfinale Pucharu Ligi (wcześniej eliminując Arsenal i Chelsea), że po prostu nie mogę uwierzyć w to, że historia kopciuszka nie zdarzy się po raz kolejny. Mała mieścina (tylko 88 tys. mieszkańców), nieco ponad 13 tys. średniej frekwencji na stadionie (czwarty najgorszy wynik w Championship) i odważne gesty klubu, mające na celu jej zwiększenie: każdy, kto do 8 sierpnia 2008 zdecydował się wykupić karnet na cały sezon otrzymał obietnicę darmowego karnetu na kolejne rozgrywki w przypadku awansu do ekstraklasy (średni koszt przedsięwzięcia wyceniono na 2 miliony funtów; awans może być wart i 60 milionów)… Nie o pieniądzach jednak powinniśmy tu pisać. Żeby wywalczyć awans musieli przejść cholernie dużo – znosić twardą rękę Owena Coyle’a (jeszcze jeden Szkot wśród menedżerów Premiership – niedługo będą najliczniej reprezentowaną nacją w tym fachu) i rozegrać, licząc z meczami pucharowymi, 61 spotkań. Ciężka praca to klucz, ale duch zespołu, niezła organizacja gry i atrakcyjny dla oka, ofensywny futbol dopełniają charakterystyki. Zresztą z pewnością pamiętacie pierwszą połowę poprzedniego sezonu w wykonaniu Hull.

W zasadzie wbrew wszystkim ekspertom uważam, że utrzyma się PORTSMOUTH: mam wrażenie, że kładą oni krzyżyk na tym zespole wyłącznie w związku z przedłużającym się procesem przejmowania go przez Sulejmana al-Fahima. Oczywiście jeśli do transakcji nie dojdzie, będzie źle. Jeśli dojdzie – i tak trzeba będzie pracować przy ograniczonym budżecie, ale to dla ich menedżera żadna nowina. Przed rokiem obstawiałem, że zawalczą o Puchar UEFA, ale przed rokiem mieli na koncie Puchar Anglii, a w składzie Croucha, Defoe’a, Diarrę i Glena Johnsona… Teraz zespół jest niewielki i niezwykle doświadczony, ale w związku z tym nie pęknie w obliczu kłopotów.

W ten sposób wychodzi mi, że ekstraklasę opuści dwóch beniaminków. Pierwszym będzie WOLVERHAMPTON, z menedżerem i składem w sam raz na Championship. Drugim – BIRMINGHAM, którego utalentowany skądinąd menedżer, Alex McLeish, sam mówi, że nie ma drużyny zdolnej do konkurowania z zespołami Premiership i domaga się od zarządu kolejnych wzmocnień (tyle dobrego, że Anglia będzie miała pożytek z doświadczeń, jakie w bramce Birmingham zbierze Joe Hart). Trzecim spadkowiczem będzie HULL. Straszliwe załamanie formy z minionej wiosny nie pozwala żywić wielkich nadziei na przełamanie tzw. syndromu drugiego sezonu.

No to zaczynamy. Zdaniem bukmacherów trzej najbardziej zagrożeni zwolnieniem menedżerowie to Alex McLeish (Birmingham), Paul Hart (Portsmouth) i Mark Hughes (MC), trzej najbezpieczniejsi zaś to Harry Redknapp (Tottenham), Martin O’Neill (AV) i Alex Ferguson (MU). Królem strzelców ma zostać Fernando Torres (on również podpisał nowy kontrakt z Liverpoolem), no chyba że zagrozi mu Jermain Defoe. W bramce zaimponuje Shay Given… Znów będzie pięknie.

40 komentarzy do “Przewodnik po Premiership

  1. ~piotrek

    Pierwsza 5 identyczna jak rok temu?.. Mam nadzieję jednak, że będą jakieś zmiany, dla dobra samej ligi. W mistrzostwo United (mimo kibicowania) nie wierzę; chyba że powtórzy się scenariusz sprzed roku, kiedy to po prostu diabły były wydajną maszyną do punktów ze średnimi drużynami. To kto, oslabiony Liverpool?.. W zasadzie podzielam zdanie autora, że czarnym koniem może być Arsenal (o ile np. Cesc nie pójdzie do barcy). clichy, vermalen, gallas, sagna – fabregas, rosicky, diaby – nasri, persie, arshavin. A tak naprawdę Chelsea ze swoimi 45 środkowymi pomocnikami po 30-stce złapie kryzys w grudniu, Pool zremisuje 10 meczy, Arsenal przetrzebią kontuzje, City będzie 5-te, Villa 8-sma, a wygra pewien szkot z czerwoną twarzą i 60mln funtów po ronaldo w banku 🙂

    Odpowiedz
  2. ~popo

    Po godzinie dodania widać, że dużo wysiłku kosztowało Pana stworzenie Tej notki na czas. 🙂 Czego to się nie robi dla czytelników. Dziękujemy :)Jako fan Arsenalu chciałbym, by Kanonierzy w końcu powalczyli o tytuł. Wczoraj w wywiadzie Wenger poinformował jednak, że transfery zostały zakończone, tak więc Shamak’a na Emirates nie zobaczymy. Dodatkowo potwierdziły się informacja o kolejnych urazach: Rosickiego (miesiąc), Djorou (miesiąc), Fabiański (2 miesiące), Walcott (tydzień) i Diaby (tydzień). I jak tu grać o najwyższe cele?Z drugiej strony wystarczy wygrana z Evertonem, a ja o wszystkim zapomnę. 🙂 Co ciekawe, to właśnie z Evertonem zaczynał Arsenal tego pamiętnego sezonu ( http://www.youtube.com/watch?v=IrZXYEen64Q ).Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      No, z Evertonem tak łatwo nie pójdzie… Ale wspomnianymi przez Ciebie kontuzjami wcale bym się nie martwił (może poza Walcottem – jeśli rzeczywiście nie zagra, bo przecież w Amsterdamie siedział na ławce): to tylko okazja dla pozostałych młodzieńców. Przy okazji polecam kapitalny, długi i bardzo szczery wywiad z Wengerem w Timesie. Właściwie chciałbym napisać o nim osobno, jeśli starczy czasu.

      Odpowiedz
      1. ~popo

        Na razie szczególnie ciężko nie jest. 🙂 Chociaż przyznam się, że oczekiwałem trudnej przeprawy. Jeśli Song i Denilson mają tak grać cały sezon, to defensywny pomocnik może przyjść na ławę. 🙂

        Odpowiedz
        1. Michał Okoński

          Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji… Jutro, kiedy będziemy podsumowywać pierwszą kolejkę, temu meczowi trzeba będzie poświęcić szczególnie wiele uwagi. Może będzie okazja napisać też o tym wywiadzie Wengera?

          Odpowiedz
          1. ~popo

            Muszę przyznać, że całość rozmowy odnalazłem dopiero po pańskiej reklamie. To chyba najlepszy wywiad, jaki w życiu czytałem. Niesamowity człowiek. Prawdziwy idealista, całkowicie poświęcony swojej pasji. Niestety ma Pan rację i w jednej notce prawdopodobnie nie uda się zawrzeć nawet połowy kwestii, poruszonych przez Francuza. Pozdrawiam i wielkie dzięki za naprowadzenie na ten wywiad.

  3. ~Stary Trafford

    Wielka czwórka zostanie wielka, tu zgoda. Choć Chelsea może być równie dobrze pierwsza, jak trzecia. W boju o piąte miejsce tym razem kadra Evertonu zmęczy się szybciej. Większe szanse ma już Tottenham, z jednym z najlepszych ataków ligi. No i MC, jeśli dobrze wystartuje. Bo jak mu się powinie noga w pierwszych dwóch-trzech meczach, szejk się zdenerwuje, Sparky będzie szukał nowej pracy i wszystko zacznie się od nowa.

    Odpowiedz
  4. ~piotrekk

    Świetny tekst czyta się z przyjemnością. Ze wszystkich opisanych w tekscie drużyn najbardziej intryguje mnie postawa liverpoolu.Benitez dokonał jednego znaczącego wzmocnienia w postaci Glena Johnsona, tu spodziewać sie możemy innej gry the reds niz dotychczas, może wejścia ofensywne prawego obrońcy będą „odciążeniem” Gerarda od zadań ofensywnych ? Drugim transferem jest Aquilani który moim zdaniem w tym sezonie nie będzie stanowił o sile zespołu, następcą Xaviego Alonso ogłosił bym Lucasa .Zwróciłbym też uwagę na powracającego z wypożyczenia z Herty Berlin Andrija Voronina który w 25 meczach bundesligi zdobył 11 bramek, pewnie będzie to jakaś alternatywa w ataku.Jest też Nabil el Zhar który podpisał nowy kontrakt , David N`Gog może któryś z nich będzie objawieniem tego sezonu w the reds.Jest też kwestia na czym najbardziej skupi się zespół: na premiership czy na lidze mistrzów ( jak długo będzie w niej grał ).Przytocze wypowiedzi Torresa „Nie myśle o tym czy możemy zdobyć tytuł, myśle o tym,że musimy go zdobyć”, ” nie mamy problemu z ogrywaniem Manchester United czy Chelsea, ale to w meczach jak niedzielny z Tottenhamem, musimy pokazać zamiary dotyczące tytułu. Myśle ,że to premiership jest dla Liverpool priorytetem i ten zespól bym wskazał jako faworyta, dodam że ostatni raz mistrzostwo Anglii zdobyli w 1990roku.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      To ja też jeszcze kilka zdań o Liverpoolu (ale na szybko, bo tu Chelsea ma na razie zaskakujące kłopoty z Hull…): pewnie jest tak, że z pięciu najlepszych piłkarzy tej ligi dwóch – Torres i Gerrard – gra właśnie w tej drużynie. Wyobraźmy sobie jednak, że któryś z nich, Hiszpan powiedzmy, łapie kontuzję. Czy N’gog albo El Zhar będą w stanie zastąpić piłkarza, który jest w stanie strzelić gola dowolną kończyną z dowolnej pozycji? I ile goli w sumie ci napastnicy będą potrafili strzelić w ekstraklasie? Woronina widywałem podczas pierwszego podejścia do Liverpoolu i jakoś nie potrafiłem się przekonać; Niemcy to jednak inna bajka. A z ofensywnymi wejściami Johnsona problem jest raczej taki, że asekurować go musi Mascherano – to nie będzie odciążenie dla Gerrarda, bo ofensywnymi obrońcami Benitez grał i w poprzednich sezonach; niektórzy z nich tylko bronili lepiej niż młody Anglik.Co powiedziawszy raz jeszcze zaznaczam swój szacunek dla klasy poszczególnych piłkarzy i dla trenera. Pamiętam mecz z Realem i mecz z MU – ale tu trzeba będzie rozegrać ponad 50 meczów, i nie zgubić punktów w spotkaniach ze średniakami. Ferguson, który otrzymał od Beniteza srogie lanie, potrafił ekonomicznie wygrywać właśnie te przeciętne mecze ligowe. Benitez dokonał jednego znaczącego wzmocnienia w postaci Glena Johnsona, tu spodziewać sie możemy innej gry the reds niz dotychczas, może wejścia ofensywne prawego obrońcy będą „odciążeniem” Gerarda od zadań ofensywnych ? Drugim transferem jest Aquilani który moim zdaniem w tym sezonie nie będzie stanowił o sile zespołu, następcą Xaviego Alonso ogłosił bym Lucasa .Zwróciłbym też uwagę na powracającego z wypożyczenia z Herty Berlin Andrija Voronina który w 25 meczach bundesligi zdobył 11 bramek, pewnie będzie to jakaś alternatywa w ataku.Jest też Nabil el Zhar który podpisał nowy kontrakt , David N`Gog może któryś z nich będzie objawieniem tego sezonu w the reds

      Odpowiedz
      1. ~popo

        Ciekawa pierwsza połowa. Czyżby od razu niespodzianka? Gdyby nie pomyłka (moim zdaniem) sędziego i odgwizdany faul na Mikelu, to do przerwy byłaby sensacja. Pozdrawiam 🙂

        Odpowiedz
      2. ~boniek

        troszke tendencyjny akapit o L’poolu… W ManUtd też gra opiera sie na Rooneyu i w razie jego kontuzji moga być problemy, mozna taką opinię podciągnąć pod każdy zespół. Poza tym nie Xavi Alonso tylko Xabi.. tyle

        Odpowiedz
  5. ~Do domu lepiej idz

    TY gościu chyba cię biją w domu… bedzie tak Chelsea( bo ma najmocniejszy skład) menchester C( bo są nie wiele gorsi) 3 bedzie liverpool (bo tak ) a 19 bedziesz ty bo jestes za głupi żeby komentować takie rzeczy i wogóle jak jestes fanem menchesteru to po co to pisac taki artykuł jak wiadomo ze dla ciebie bedzie 1 chociaz ma słaby skład…nara

    Odpowiedz
      1. Michał Okoński

        Spokojnie. To nie potrwa długo, a poza tym będziemy moderować: wypowiedzi niekulturalne i nie na temat będą usuwane.

        Odpowiedz
  6. ~Coben

    Wiedziałem, że po tylu dniach posuchy na blogu pojawił się wpis na który czekałem. Naprawdę gratuluję wpisu bo jest świetny. Ja raczej do walki o tytuł zaliczył bym MANUTD i Chelsea co do Liverpoolu to nie jestem przekonany są obecnie w kiepskiej formie ale to właśnie może być ich atut. Pamiętamy jakie otwarcie sezonu miał MANUTD rok czy 2 lata temu i jak się skończyło. Co do Arsenalu skazywanych przez większość na pożarcie też zalecały bym daleko idącą ostrożność. Na koniec mojej notki chciał bym życzyć wszystkich wszystkiego dobrego i sezonu pełnego wrażeń a autorowi bloga ciągłej inwencji twórczej.

    Odpowiedz
  7. ~Marcin

    artykuł kosztował sporo pracy jednak klasyfikacja końcowa moim zdaniem będzie wyglądała zupełnie inaczej. No nic przekonamy się po zakończenie rozgrywek kto miał rację:))

    Odpowiedz
  8. ~mati_widzewiak1910

    Moim zdaniem mozliwe szanse na tytuł ma Chelsea Londyn(35%),Liverpool(25%),Manchester United(20%),Arsenal Londyn(10%),Manchester City(5%)

    Odpowiedz
  9. ~AFC

    Mysle, że mistrzostwo przypadnie w tym roku Chealsey (nie wiem czy tak sie to pisze:)) Liverpool nie ma szans na drugie miejsce przez rozsprzedanie skladu. Arsenal i Man Utd powalcza o 2 lokate a Man City narazie tylko Liga Europy. Chłopaki musza sie zgrac. Moze Ferguson ma ambicje na powrot na szczyt ligi mistrzow ale czy maja ja jeszcze pilkarze?…

    Odpowiedz
  10. ~Nback

    sądzę że nie jest pan obiektywny i nie docenia pan piłkarzy Chelsea, przypomina mi się najlepsza 11 PL zeszłego sezonu tam też pan omijał piłkarzy tego klubu.

    Odpowiedz
  11. ~popo

    No i bez niespodzianki. Drogba uratował Chelsea. Swoja droga ciekawi mnie eksperyment Ancelottiego, który wprowadza na Stamford swoje stare ustawienie z czasów Milanu, grając czterema środkowymi pomocnikami (w centrum gra nawet Malouda), bez skrzydłowych. Nie wiem, czy sprawdzi się to w szybkiej lidze angielskiej. Na pewno nie będą z tego zadowoleni Joe Cole i Jurij Zhirkov.Z drugiej strony trzeba przyznać, że Hull zagrało ambitnie i gdyby skwapliwiej wykorzystywało błędy w defensywie Chelsea, to byłoby ciekawie. Najwyraźniej nie podoba im się pomysł, jakoby byli skazani na spadek do Championship.p.s. Mina Browna widzącego tablice sędziego, pokazującego 6 dodatkowych minut…bezcenna 🙂

    Odpowiedz
  12. ~Michał Zachodny

    Wydaje mi się, że Autor tego świetnego przewodnika po Premiership nie docenia kilku drużyn, w tym i swojej ukochanej włącznie. Również działa to odwrotnie, kilka zespołów jest przecenionych, a ich prawdziwa 'klasa’ może raczej nie dać typowanego wyniku (tu głównie o Arsenalu).Z różnych przyczyn, tych bardziej i mniej racjonalnych, nie mogę się zgodzić z oceną dla Chelsea. Wiem, że dzisiejsze spotkanie potwierdziło wiele obaw, a brak świeżości w drużynie jest widoczny (zwłaszcza w linii ataku – eh, ten Anelka…) jednak maszyna się rozpędza, a zaczęła przecież od dobrego spotkania z Manchesterem United. Dwa zwycięstwa na starcie sezonu to naprawdę zastrzyk pewności siebie dla całego klubu.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Cieszę się, że ktoś stanął w obronie Tottenhamu, dzięki 🙂 A o tym Arsenalu i Chelsea… Cóż, czuję, że pogadamy podsumowując kolejkę. Przewodnik przewodnikiem – dużo jednak haseł i intuicji. A teraz nadchodzą fakty.

      Odpowiedz
      1. ~Michał Zachodny

        Cóż, wstrzeliłem się z tą oceną Arsenalu, prawda? Podobnie jak z wyborem Bainesa i Howarda do drużyny w Fantasy Football… Wszystkim tym, którzy euforycznie podejdą do zwycięstwa Kanonierów (czemu się zresztą nie dziwie) przypominam, żeby chociaż poczekali do grudnia ze swoimi deklaracjami. Chociaż rzucanie haseł w stylu 'Champions performance’ może tylko negatywnie zadziałać na niektóre młode głowy. Zgadzam się przy Arsenalu z jednym – Arszawin będzie miał naprawdę wiele udanych kolejek. Szkoda Moyesa, ale nie sądze by ten dzisiejszy mecz był faktycznym odzwierciedleniem formy The Toffies. Choć pewnie Lescotta sprzedadzą, to może w drugą stronę powędruje Campbell lub inny równie doświadczony zawodnik. Świetne Wigan i Martinez – on zaimponował mi już w Swansea, a jeśli będzie kontynuował swoją pracę na JJB w takim stylu jak rozpoczął to tamtejsi kibice będą mieli wiele radości ze swoich ulubieńców…

        Odpowiedz
  13. ~me262schwalbe

    Świetny tekst. W miarę realne oceny szans poszczególnych ekip, ale to jest sport, który, jak mówi mój znajomy pracujący dla booka, jest przewidywalny tylko do pewnego momentu. Inaczej nie byłoby zabawy i emocji. W maju z mistrzostwa będzie cieszyła się ta drużyna, która będzie niemiłosiernie ogrywała średniaków i słabeuszy. Przez ostatnie sezony niemal do perfekcji opanował to SAF i ManUnited. W tym sezonie wydaje się, że będzie to o wiele trudniejsze zadanie, gdyż żeby je wykonać, trzeba ciężko harować na całym boisku przez cały mecz. Znakomicie to robił CR7, Rooney, jak twierdzi Szkot, zostanie przesunięty do przodu, nie wyobrażam sobie, aby Berba czy Owen pracowali na całym boisku. Gdyby mistrzostwo zależało od jednego meczu lub dwumeczu, bardzo duże szanse miałby L’pool, ale żeby cieszyć się z mistrzostwa, trzeba rozegrać 38 meczów i szanse Reds szybko maleją. Wielką niewiadomą jest Chelsea ze względu na szkoleniowca; Scolari nie poradził sobie, Ramos też nie (co prawda z Tottenhamem, choć mógł pozwolić sobie na półroczny rekonesans w PL), co świadczy o specyfice wyspiarskiej ligi i że nawet dobry fachowiec może mieć problemy w prawidłowym przygotowaniu piłkarzy do rozgrywek. Po raz kolejny przed sezonem opuściło Arsenal kilku wartościowych graczy i po raz kolejny Wenger zapowiada walkę o najwyższe cele i zapewne po raz kolejny w styczniu/lutym ogłosi, że nie ma już szans na mistrzostwo. Za ich plecami czai się kilka ekip: Everton, Aston Villa, Tottenham i w tym roku także ManCity. Wydaje się, że ciągle dystans pomiędzy drużynami się zmniejsza, niemniej jednak przez ostatnich parę lat w maju tabela wygląda podobnie. Zawsze czegoś zabraknie, żeby zmienić układ sił. Może teraz którejś z tych drużyn się uda. Toffees jak zawsze solidny, im brakuje chyba najmniej, żeby wskoczyć wyżej – jeden mały krok lub jak kto woli duży krok – tylko trzeba go zrobić, inaczej ponownie 5. miejsce. ManCity jeszcze większa niewiadoma niż Chelsea, piłkarze wielkiego formatu, ale czy stanowią drużynę? Ich prawdziwą siłę będzie można określić po 3-4 meczach. Villa solidna, ale bez błysku, Spurs błyskotliwi, ale nieobliczalni zabierze 3 punkty potentatowi, by w następnym meczu bez walki przegrać z outsiderem i w kolejnym znowu urwać punkty faworytowi. Jednej i drugiej drużynie zabraknie kilku punktów, by wedrzeć się do wielkiej czwórki; tych kilku punktów pozbawi ich… a jakże Everton. Wśród pozostałych ekip trudno upatrywać faworytów, a faworyci czasami podzielą się z nimi punktami. Na przekór obstawiam, że jak dotąd nie udawało się nikomu zmienić status quo na górze, to tym razem zrobią to dwie ekipy – właśnie Spurs i Villa kosztem CFC i AFC. Dla Spurs będzie to pierwszy krok do odzyskania po 50 latach mistrzostwa Anglii. Na pewno będzie ciekawie. Kibicom wszystkich drużyn życzę niezapomnianych wrażeń i emocji do ostatniej kolejki rozgrywek. A w maju będzie się cieszył ten, kto najmniej meczów przegra bądź zremisuje.

    Odpowiedz
  14. ~Jak

    Witaj Michał-Everton zaskakująco łatwo zdemolowany na Goodison…,ale ja chciałem powiedzieć iz strasznie się ciesze,że Roberto Martinez tak fajnie rozpoczą przygodę z Premiership pokonując Aston Ville(która swoja drogą jest zbyt ograniczona stylowo przez Martina O’Neilla-bardzo sympatycznego człowieka i konkretnego trenera tak pozatym-taki typowo brytyjski futbol troche grają,a to w obecnej rzeczywistości nie pomaga na dluższą mete uważam),obserwuje tego skromnego hiszpana już dluższy czas (jego Swensea jako jedyne w tamtej lidze grało kreatywną(inna niz wszyscy piłkę) i dobrze na tym wychodziło,a do tego fajne metody mobilizacyjne powprowadzał) i widać ze Wigan pod jego wodzą bedzie bardzo ciekawym elementem ligi

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      A to też jest fajny temat: Martinez i Wigan. W Swansea zestawiali go z Wengerem, bo promował ładną piłkę, był obsesjonatem detali taktycznych, ale również przy współpracy Kevina Reevesa potrafił wynajdywać za bardzo niewielkie pieniądze piłkarzy idealnie pasujących mu do koncepcji. A teraz odchorowują jego odejście, choć przecież nie poszedł do Wigan dla pieniędzy (przy tym c.v. znalazłby lepszych pracodawców), tylko z sentymentu za czasami, w których grał w tym klubie. Ciekawe, czy po dzisiejszym dniu zdoła zatrzymać Hugo Rodallegę: do zamknięcia okienka transferowego jeszcze dwa tygodnie…

      Odpowiedz
  15. ~malaszkiewicz@op.pl

    Jako kibic MU w sezon wchodze z duzo wiekszym zaciekawieniem niz ostatnio, jak wiele lat sledze ich gre to tak nudnej druzyny jaka mieli w ostatnich rozgrywkach nie pamietam. Ogladajc zeszłosezonowych dbiabłów miałem wrazenie ze popadli w marazm, skuteczna ale jednak stagnacje. Odejscie ronaldo było potrzebne zarówno graczom jak i samemu piłkarzowi, a nawet nie boje sie powiedziec kibicom, zmeczonym ciagłym flirtem z realem. Dzis tworzymy nowa druzyne, moze nie bedzie tak efektywnie ale bedzie ciekawie. Kibicom liverpoolu przypomne zeby w swoim hura optymizmie i ciagłym pisaniu o 4-1 na OT niezapomnieli ze w kazdych, podkreslam KAZDYCH rozgrywkach osiagneli mniej niz MU, od pucharu ligi przez puchar angli LM i sama premiership, tak wiec róznica miedzy tymi druzynami to nie 4 pkt w lidze jak niektórzy próbuja to przedstawic. Moim zdaniem to bedzie sezon chelsea, chodz ich najwieksza szanse widze w LM i tu bym na nich stawiał. Wielcy gracze dobijajacy 30, teraz albo nigdy, ponadto trener-specjalista w tych rozgrywkach. Zycze wam, kibice chelsea, nie tyle powodzenia, co poprostu wyrównania rachunków z losem, bo przeciez karta kiedys sie odwraca. Dalej idac, nie wieze w MC poprostu tego nie widze, azeby w jeden sezon w piłkarzy-w wiekszosci-przyzwyczajonych do bycia w srodku tabeli wbic mentalnosc zwyciesców, a bez tej o mistrzostwo nie mozna walczyc. Na pozytywne zaskoczenie typuje tottenham, zaskoczenie bo w tym klubie spełnienie nadziej to jednak zaskoczenie :). Harry redknapp sprowadził swoich ludzi, ma atak z porthsmouth, luke modricia wspmaganego przez palociosa, jednego z najlepszych graczy od czarnej roboty w lidze, pozadne skrzydła, gomeza który jesli bedzie prezentował forme z koncówki sezonu bedzie kandydatem na bramkarza sezonu. Tylko ta obrona, swietni ach kontuzjogenni stoperzy i mizerni zmiennicy. Do spadku typuje Hull birmingham i porthsmouth.

    Odpowiedz
  16. ~wnzw

    Piękny tekst, ja również czekam na ten sezon z jeszcze większym zaciekawieniem jakie miało miejsce przed rokiem.Na pewno siły drużyny zostały bardzo wyrównane, teraz będzie liczyła się walka do końca, teraz prawie każdy ma szansę na dosięgnięcie gwiazd.Liczę na wielkie emocje towarzyszące mi w każdym meczu, nie pozostaję mi nic innego jak czekać tylko na dzisiejszy mecz Manchesteru United, który zagra przeciwko beniaminkowi, Birmingham City.Oczywiście jak najmocniej trzymam kciuki za diabłów, lecz życzę powodzenia również innym zespołom.Wiem jedno, będzie na co patrzeć i czym się zachwycać.

    Odpowiedz
  17. ~DunanEdwards

    Gratulacje dla Tottenhamu zagrali naprawdę doby mecz.Zobaczymy teraz jak będzie grał Liverpool po stracie Xabiego.Myślę, że w tym okienku więcej stracili niż zyskali.Alonso był idealnym łącznikiem między obroną i atakiem i jak czytam , że Lucas ma go zastąpić to śmiem wątpić w końcowy sukces The Reds.GGMU!

    Odpowiedz
  18. ~michalj

    Czy ktoś kto oglądał mecz Evertonu z Arsenalem, może mi wyjaśnić co tam się stało? To Arsenal jest tak dobry, czy Everton tak słaby? Niestety powtórki MOTD nie dają odpowiedzi.

    Odpowiedz
  19. malaszkiewicz@op.pl

    Co do meczu everto-arsenal to, arsenal grał dobrze, ale im dalej w las tym chłopcy wengera czuli sie pewniej i grali corac lepiej a everton na odwrót. Nastapiło cos w rodzaju efektu domina. W MOTD dyskutowali czy to przez wpływ całej sytuacji z lescottem, który przeszedł obok meczu. Co sie tam działo to az ludzkie pojecie przechodzi, bo dobra gra arsenalu nie usprawiedliwa totalneo braku krycia przy stałych fragmentach ani tego ze fabregas biegnie sobie jakby nigdy nic z piłka 45 metrów i NIKT go nie atakuje. Wszystkie cechy którymi wyrówniał sie everon znikneły w tym meczu. mianowice dyscyplina solidna obrona, walka, nieustepliwosc. Gra sie tak jak przeciwnik pozwala a everton pozwalał na duzo. Trzeb jednak oddac arsenalowi bardzo dobra gre, umiejetne przetrzymywanie piłki, płynne i składne akcje. Co do lescotta to chyba chciał tym meczem wymusic transfer i bardzo mozliwe ze mu sie uda, słowa phila neville’a chyba były skierowane własnie w strone lescotta.

    Odpowiedz
    1. ~taxi_rock

      Lescott ponoć powiedział Moyes’owi przed meczem, że nie czuje się na siłach by zagrać, ale i tak zagrał. Błędy potworne robili, ale też Arsenal grał nadspodziewanie dobrze. Cesc, Song i Denilson zdominowali środek, do tego Bendtner zagrał bardzo dobrze (zwłaszcza w 1 połowie), Arshavin słabiej, ale asyste pod koniec meczu zaliczył, miał też udział przy 4 golu (tam 3 siatki im założyli :P). Przy stałych fragmentach błędy obrony – przy golu Vermaelena, nikt Belga nie pilnował przy długim słupku. Przy bramce Gallasa, Fellaini nie poszedł za nim. Fabregas robił co chciał. Kluczowe było zaangażowanie, podejrzewam że gdyby pierwszy mecz był grany z np. Birmingham, to aż tak by nie walczyli. Nawet gdy już prowadzili, 3, czy 4 do 0 to ciągle atakowali. Tego nie było w poprzednim sezonie.

      Odpowiedz
  20. ~Runi

    Nie skreślałbym Hull. Wiadomo, z jednej strony syndrom drugiego sezonu w Premiership, ale z drugiej ze zdrowym Bullardem, Huntem, Boatengiem w pomocy, Geovannim w formie i pewnym Turnerem w obronie powinni dać sobie radę.West Ham najciekawszym zespołem spoza czołówki do oglądania? Polecam mecz z WBA z Upton Park z poprzedniego sezonu:)

    Odpowiedz
  21. ~vincii

    Witam! Chciałbym Panu zwrócić uwagę, że nie ma takiego klubu jak FC Liverpool. W lidze angielskiej występuje klub LIVERPOOL FC. Z pozdrowieniami redakcja Liverpool FC.pl

    Odpowiedz

Skomentuj ~popo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *