Palę Bristol

Podejmuję temat, który poruszyliście w komentarzach pod poprzednim wpisem, z poczuciem pewnej daremności: nie mam żadnej mocy sprawczej i jestem świadom, że moje fundamentalistyczne stanowisko nie spotka się z powszechnym uznaniem. Chodzi mi o nieuznanego gola, prawidłowo zdobytego przez piłkarzy Crystal Palace w meczu z Bristol City. Zobaczcie sami: piłka wpada do siatki, odbija się od podtrzymującej ją tyczki i wychodzi w pole, a sędzia najwyraźniej dochodzi do wniosku, że trafiła w słupek i gola nie uznaje.

W Anglii oczywiście kolejny raz wybuchła debata na temat zmiany systemu sędziowania. Przypomina się podobne sytuacje (Pedro Mendes w meczu MU-Tottenham przed kilkoma laty…), postuluje wprowadzenie powtórek wideo, apeluje o wprowadzenie dodatkowych arbitrów, stojących za linią końcową i bacznie obserwujących sytuację w polu karnym, gdzieś czytałem nawet propozycję obniżenia terenu wewnątrz bramki, żeby piłka nie mogła się z niej wytoczyć (ale w przypadku gola dla Crystal Palace ten akurat pomysł nie zdałby egzaminu). Sędziowie, którzy zawiedli, zostali odsunięci na kilka tygodni od prowadzenia meczów, ich szef – przeprosił w specjalnym oświadczeniu.

Mój kłopot nie polega jednak na tym, że – jak mówi wściekły menedżer Neil Warnock – latamy w kosmos, a nie potrafimy sprawdzić, czy był gol (zwłaszcza, że potrafimy…). Kłopot polega na tym, że ani piłkarze Bristol City, ani ich menedżer nie złapali piłki w ręce i nie zwrócili uwagi sędziemu, że się pomylił, a później dość cynicznie tłumaczyli, że wszystko było OK. „Sędzia nie uznał gola, bo zauważył wcześniejsze naruszenie przepisów przez Crystal Palace”, mówili (ale przecież nie było rzutu wolnego…). Albo: „Crystal Palace powinno być wdzięczne, że go nie skarżymy, mimo iż nie otrzymaliśmy w terminie ostatniej raty za jednego z piłkarzy” (to już prezes City Steve Lansdown).

Wciąż mam w głowie książkę Karen Fox „Przejrzeć Anglików. Ukryte zasady angielskiego zachowania”. Zdaniem antropolożki, analizującej m.in. postępowanie ludzi… stojących w kolejkach, bycie fair jest u mieszkańców Wyspy rodzajem narodowej obsesji. Jak widać nie dotyczy to Anglików, którzy zajmują się dziedziną pozornie mającą z fair play najwięcej wspólnego. Moim zdaniem ich pomeczowe wypowiedzi są czymś znacznie gorszym niż trywialna sędziowska pomyłka. Wiem, że rywalizacja i presja wyniku są nieusuwalnymi elementami tego świata, ale osobiście nie czuję potrzeby wygrywania za wszelką cenę i szalenie się cieszę, że nie jestem kibicem Bristol City.

PS O drugiej kolejce Premiership, a może także o wczorajszym meczu Arsenalu, postaram się napisać dziś wieczór bądź jutro przed południem.

12 komentarzy do “Palę Bristol

  1. ~Arcadio Cardone

    widziałem powtórki z tego niezaliczonego gola i jestem w szoku jak dwaj sędziowie nie potrafili wyłapać takiego gola… to gdzie Ci biedni piłkarze mają teraz strzelać żeby było widoczne że gol padł? A monitoringu, kamer, czujników w piłce czy innych gadżetów nie będzie nigdy, za dużo do stracenia ma społeczeństwo sędziowskie, pomyślmy jakie mieliby wtedy znaczenie w grze skoro każdą niedogodność można by sobie przeanalizować na spokojnie na boku? MINIMALNE a co za tym idzie i odpowiedzialność mniejsza, a co za tym idzie rola w meczu, a co za tym idzie i pensja… ot problem.

    Odpowiedz
  2. ~michalj

    Nic na to nie poradzę, ale jak widzę zachowanie Di Canio to ściska mnie w gardle. Czysta inspiracja… A co do głównego wątku, nie jestem w tym temacie jakoś bardzo na bieżąco, więc pytam, czy ktoś się orientuje jakie sa główne argumenty FIFA przeciwko wprowadzeniu monitoringu?

    Odpowiedz
  3. ~Michał Zachodny

    Nie dziwię się, że Neil Warnock nawet nie chciał uścinąć rywalom ręki. Co więcej, gdybym miał cokolwiek wspólnego z Bristol City, po takiej akcji spaliłbym się ze wstydu. Są pewne granice, a udawanie tego, że bramki nie było mimo iż cała drużyna gospodarzy stanęła i zaczęła machać rękoma (nawet sędzia musiał to widzieć!) zrezygnowana… Wypada tylko Orłom współczuć. Jednak do tej pory nie mogę zgadnąć jakim cudem żaden z CZTERECH sędziów nie widział piłki w bramce. Niepojęte, naprawdę.

    Odpowiedz
  4. ~darek638

    Witam!Jest Pan uroczy z tym angielskim idealizmem. To ładne, że chcemy wieżyć, że gdzieśdaleko od naszych granic jest lepszy Świat. Parę miesiecy temu, dzieliłem sie na Pańskim Blogu wrażeniami z pobytu w Anglii. Zwracałem uwagę min. Jacy Anglicy sąmili, ustepują starszym miejsca w metrze itp. Teraz sobie przypomniałem, nawetPolscy turyści właśnie w Anglii(nigdzie więcej!) jak jest zakaz fotografowania wmuzeach, kościołach itp. nie robią zdjęć! Chcą być lepsi niż naprawdę są.Później wracamy do Polski i jest normalnie, politycy Wielkie nazwiska obrzucają się błotem w zasadzie wszyscy kłamią, oni mówią, że to nie cała prawda, rozgrywają zaciekle wydarzenia z przed wielu lat,dziennikarze sportowi piją z reprezentantami alkohol…tego nie trzeba szczegółowo opisywać, każdy wie, dobrze nie jest. Nie ma miłości, nie ma litości są słupki…popularności. I wszyscy mówią, że jest dobrzea nawet coraz lepiej.Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. Michał Okoński

      Mój idealizm jest czysto polski, wierzę w Anglików jak Ignacy Rzecki w rodzinę Bonaparte 🙂 Ale w tym konkretnym przypadku nie mam złudzeń – oni sami budują swoją mitologię, utrwalają pożądane modele zachowań (Karen Fox robi to nadzwyczajnie, błyskotliwie i bardzo blisko życia), ale równie silnie je podważają (np. inny z autorów tłumaczonych na polski, Jeremy Paxman). Co mi zresztą imponuje, ale również nie pozostaje odległe od polskiej tradycji, nazwijmy ją, gombrowiczowskiej. Mógłbym o tym więcej, ale zaraz mecze. Ale może uda się wrócić do tematu?

      Odpowiedz
  5. ~Jak

    Tylko ,że tak naprawdę fair play w wykonaniu Anglików-ich samozwańcze określanie siebie „ludźmi honoru”, to jedna wielka hipokryzja(taka przypadłość narodowa…niestety(a strasznie mnie to u nich irytuje)-oni kochają(o piłce nożnej piszę teraz) podawać siebie jako wzór zasad z lubościa krytykując innych -a tak naprawdę absolutnie niczym się nie różnią jako ogół od tych Brazylijczyków,Niemców czy tak bardzo znienawidzonych przez siebie Włochów,pozdrawiam.I jeszcze napiszę ze chciałbym wreszcie zobaczyć w LM mecz typu Tottenham-Atletico czy Aston Villa-Fiorentina w takim rzeczywistym stanie jaki te zespoły prezentuja obecnie(bo jak przyjdzie kolejny miliarder i „wykupi” im udziały to juz nie bedzie to samo-nie ta radość)

    Odpowiedz
  6. ~highbury1913

    Jako kibic Arsenalu nie mogę,przy tej okazji, nie wspomnieć o wydarzeniu z przed 10 lat. W lutym 1999 w 5 rundzie pucharu Anglii Arsenal wygrywa z Sheffield United 2:1, zdobywając decydującą bramkę w sposób nie mający nic wspólnego z zasadami fair play. Zdegustowany zachowaniem swoich piłkarzy Wenger, proponuje powtórzenie meczu.10 dni później dochodzi do powtórki którą również Arsenal wygrywa 2:1. Nie muszę przypominać że Wenger to francuz 🙂

    Odpowiedz
    1. ~darek638

      Dla mnie Wenger to Anglik, dziwię sie że jeszcze nie dostał tytułu szlacheckiego.E.Cantona pytany podczas ME lub MŚ komu kibicuje, zawsze odpowiada, tylkoAnglii! Anglików jest wiecej niż mogłoby się wydawać.Pzdr.

      Odpowiedz
  7. ~TBłaszczak

    Thumbs up. Zgadzam się w zupełności, nie rozumiem jak można na boisku się zachować tak jak postąpili zawodnicy Bristol City. Jeśli dochodzi do takiej sytuacji, to właśnie zwykła ludzka moralność nakazuje zatrzymać grę i powiedzieć sędziemu, że piłka faktycznie była w siatce i oddać honor strzelcy gola, a nie zabierać mu to co dokonał. Nadal nie rozumiem podejścia FIFA, która zakazuje oglądania wszelkich powtórek (chyba tylko za wyjątkiem uznanych goli, ale nie tych kontrowersyjnych), oraz karze zawodników za takie bzdury jak np. zdejmowanie koszulek po strzeleniu gola, ale w końcu liczy się kasa (w tym przypadku pokazanie po zbliżeniu na strzelca sponsorów na koszulce), a nie emocje i duch sportu…Ludzka rzecz się pomylić i nie zauważyć czegoś, ale inną sprawą jest także to, dlaczego FA nie może tego zdobytego zgodnie z wszelkimi zasadami gola uznać pomeczowo i zmienić wynika na 1-1, tak jak może ustalać walkowery? Na co komu zawieszenie sędziów, skoro może na koniec sezonu ten punkt zaważy na wywalczeniu (lub nie) awansu przez Crystal Palace? Inna sprawa, że FA odsunęło sędziów za ten mecz, a UEFA nie była w stanie wyciągnąć żadnych konsekwencji wobec np. „sędziego” Ovrebo, więc i tak brawa dla angielskiej federacji.P.S. Di Canio za tamto zachowanie dostał w tamtym sezonie nagrodę Fair Play.

    Odpowiedz
    1. ~graaf

      Mogę się mylić, ale czy Di Canio nie dostał aby nagrody fair play za inne zachowanie – jeszcze bardziej „skrajne”? Bo ja pamiętam, że była też z jego udziałem kiedyś w meczu ligi angielskiej sytuacja, gdy bodajże przy okazji kontuzji rywala znalazł się w sytuacji sam na sam. Zamiast z tego skorzystać, chyba kopnął celowo piłkę gdzieś w hektary. Wydaje mi się, że to właśnie wtedy mieli o to w klubie do niego pretensje. Bo co by nie mówić, to ta przez Was przytaczana sytuacja, gdy chwycił piłkę w ręce, nie była aż tak czystą okazją do zdobycia gola.A co do piłkarzy Bristol, to warto też zauważyć, że gdy piłka wleciała do bramki (a potem z niej wyleciała), to oni całkowicie się zatrzymali, ewidentnie godząc się z tym, że gol padł. Tym bardziej ……………….. było ich późniejsze zachowanie.Taka jeszcze mnie refleksja ogarnęła, że jak widać, w podobnych sytuacjach można albo zostać odsądzonym od czci i wiary albo wyniesionym pod niebiosa i obdarowanym nagrodą fair play – żadnego środka, żadnej zwyczajnej normalności nie ma między tymi skrajnościami. I to jest chyba smutne, bo wskazuje najdobitniej, że uczciwość na boisku nie jest normalnością.

      Odpowiedz

Skomentuj ~Jak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *